Święty Maksymilian Maria Kolbe
List z Nagasaki
Nagasaki, Mugenzai no Sono, 4 VIII 1931
Już miesiąc czerwiec i lipiec minął, a ja dopiero zdobywam się na
odpowiedź, a raczej na jej dokończenie. Ale muszę się choć trochę
usprawiedliwić. - Bo to w naszym japońskim Niepokalanowie (Mugenzai no
Sono) czas ogromnie szybko leci, nie tylko dlatego, że gdy w Polsce
słońce uśmiechnięte początek dnia zwiastuje, to tutaj już zmęczone
skłania się ku zachodowi, ale także, że zaraz po rannym rozmyślaniu,
Mszy św., pacierzach i śniadaniu, trzeba zbierać się, by z naszej
górskiej "wsi" dostać się po dwudziestu minutach marszu na przystanek
tramwajowy, a stąd już wygodnie, po dwukrotnej zmianie wozu, do
seminarium diecezjalnego, gdzie mi przypadło poczciwym skośnookim
"filozofom" napełniać głowy definicjami, podziałami [a], tezami itp. A
potem powrót. W tramwajach to jeszcze i gorąco mniej się odczuwa, ale
gdy od ostatniego przystanku przyjdzie piąć się do góry, chociaż po
szerokiej i gładkiej drodze, rozbrzmiewającej dzwonkami rowerów i
trąbieniami, piskiem czy skrzeczeniem samochodów, to skwarne słońce
wypędza resztki sił z nóg i człek dosłownie się wlecze.
Wyobrazić sobie proszę, jaka po takim powrocie "rzutkość" umysłu do
pracy. A i samemu też trzeba do książki zaglądać, bo po 18 przeszło
latach, od czasu jak się w tym grzebało, niejeden szczegół już z głowy
wywietrzał.
A "Rycerz"? Gdyby to po polsku było,
toby jeszcze ćwierć i mniej biedy, ale napiszesz na przykład po
łacinie, a tu tłumacz nadarzy się w sam raz z francuskiego, lub po
włosku, a tu w sam raz z niemieckiego jest okazja, więc trudź się,
człeku, po raz drugi z tłumaczeniem. Dobrze, że nadarzył się poczciwy
pastor protestancki, który z miłości ku św. Franciszkowi, naszemu
Patriarsze, stale i nawet bezinteresownie dla Niepokalanej tłumaczy z
włoskiego.
A źródła są? Owszem: po angielsku,
francisku, a najobficiej można się tu zaopatrzyć w wiadomości pisane
chińskimi hieroglifami, które jeden z naszych braci określił mianem
"kurze łapki", no i słowo "łapki" utarło się między nami. W naszej
drukarni jest tych "łapek" niewiele, bo tylko 6000 odmian.
Ale niech już odpowiem na nadesłane pytania.
A naprzód: Skąd idea? - Jest ona częścią składową ideału Milicji
Niepokalanej (MI - Militia Immaculatae). Celem bowiem MI jest starać
się o nawrócenie grzeszników itd. i o uświęcenie wszystkich pod opieką
i za pośrednictwem Niepokalanej. Słowo "wszystkich" wskazuje na
wszystkie narody, a więc i na Japonię. Od Japonii zaś zaczęła się
działalność MI w krajach misyjnych, gdyż kraj ten może najbardziej
przygotowany jest na przyjęcie słowa Bożego, bo posiada jednolity
język, w przeciwieństwie do Indii i Chin i czytelnictwo jest tu bardzo
rozwinięte. Wreszcie i potrzeba tu większa, bo powszechnie uważany jest
za niewdzięczny teren misyjny.
W tę więc stronę
skierowały się najpierw nasze myśli, wliczając też Indie i Chiny, jako
pierwszą część planu podbicia Niepokalanej krain niewiernych. Cisnące
się do głowy projekty zostały przedłożone przełożonym i potwierdzone
przez posłuszeństwo zakonne, bo posłuszeństwo to wola Boża, wola
Niepokalanej.
Tak więc 26 lutego zaprzeszłego
roku (1930) pierwsza grupka, złożona z br. Zenona (Władysława)
Żebrowskiego, br. Hilarego (Józefa) Łysakowskiego, br. Seweryna (Jana)
Dagisa, br. Zygmunta (Józefa) Króla i piszącego te słowa o.
Maksymiliana (Rajmunda) Kolbego, pożegnała Niepokalanów i Polskę, a
załatwiwszy formalności i po otrzymaniu błogosławieństwa Ojca św.
i Najprzewielebniejszego] O. Generała Zakonu w Rzymie, ruszyła z
Marsylii na Daleki Wschód na okęcie "Angers". Po drodze staraliśmy się
orientować co do możliwości wydawania "Rycerza" w różnych krajach w
językach miejscowych, jak w Syrii, Egipcie, Abisynii, Indiach,
Malabarze, Annamie i Chinach. Po 35-dniowej żegludze dotarliśmy do
Szanghaju, a stamtąd nasamprzód z dwoma braćmi, Zenonem i Hilarym,
popłynąłem japońskim rapid-ekspresem [e] do Nagasaki, by zbadać
możliwości dla "Rycerza" w Japonii.
Niepokalana
tak sprawy przygotowała, że miejscowy biskup Hayasaka właśnie na próżno
poszukiwał profesora filozofii dla swego seminarium; przyjazd więc nasz
był dla niego rozwiązaniem trudności. Podjąłem się chętnie tej formy
pracy misyjnej, ale pod warunkiem, że zaraz będzie mógł wychodzić też
"Rycerz" japoński. Tak więc przy końcu maja, miesiąca poświęconego
Najśw[iętszej] Maryi Pannie, ukazał się pierwszy numer "Rycerza"
japońskiego. Wkrótce też przybyła maszyna drukarska i maszyna do
obcinania. Pierwszy "Rycerz" ukazał się w nakładzie 10 000 egzemplarzy.
Dnia 25 sierpnia przybyło jeszcze dwóch kleryków:
br. Mieczysław (Antoni) Mirochna i br. Damian (Zygmunt) Eberl, którzy
przyjechali na pierwszy rok filozofii pociągiem przez Syberię. Dnia 12
marca bieżącego już roku (1931) przyjechał morzem brat Celestyn
(Mieczysław) Moszyński do Kobe, skąd pociągiem dostał się do nas. A
dnia 30 marca przyjechało jeszcze czterech przez Syberię: o. Metody
(Michał) Rejentowicz, kleryk br. Aleksy (Włodzimierz) Tabaka, drugi
kleryk br. Ludwik (Bolesław) Kuszel i br. Romuald (Michał) Mroziński.
Tak więc ogólna liczba doszła do 12. Tymczasem wstąpił też Japończyk
Sato Shigeo, który otrzymał już habit i imię zakonne Marian.
Nakład "Rycerza" japońskiego (Mugenzai no Seibo no Kishi) wzrastał
stopniowo do 12, 15, 18, 20, 25 tysięcy, a obecnie drukuje się już 30
000 egzemplarzy. Pokaźna część czytelników to poganie, którzy też
przysyłają ofiary na Kishi ("Rycerz"). Przesyłają też poganie zapytania
w sprawach religijnych, a nawet listy z oświadczeniem, że chcą się
nawrócić i proszą o wskazanie, gdzie się mają w tej sprawie zwrócić.
Pewien młodzieniec, nazwiskiem Amaki, zaczął do nas chodzić i pomagać
bezinteresownie. Daliśmy mu Cudowny Medalik, a potem zaznajomili z
katechizmem. Zabrał się on szczerze do nauki i mimo sprzeciwu,
zwłaszcza matki, jasno dążył do chrztu. Wysłano go wtedy do innego
miasta, ale i stamtąd pisał: "Ja nie znajduję szczęścia, jak tylko
pracując z Wami dla Niepokalanej". Skończyło się na tym, że 11 lipca
otrzymał chrzest św. Teraz znów drugi poganin pracuje z nami
bezinteresownie dla Niepokalanej i uczy się katechizmu. Chociaż jest on
najstarszym synem, to ojciec go za to pominął w testamencie. Sporo też
innych wypadków działania łaski Bożej przez Niepokalaną zachęca nas tu
coraz bardziej do pracy dla Niepokalanej.
Prawnie
placówka nasza nie stanowi Misji w znaczeniu terytorialnym (diecezji,
parafii), ale ściśle klasztor, dom zakonny, jak polski Niepokalanów;
Misja zaś na tym terytorium należy do świeckich księży, krajowców, z
biskupem Japończykiem na czele.
Co sądzą o tym
katolicy, co poganie? Odpowiedzią wymowną na to pytanie może być około
18 000 egz[emplarzy], wysyłanych pocztą (czego nie ma żadne inne pismo
katolickie w Japonii) i duże tysiące, rozdawane odręcznie, a
przyjmowane chętnie, tak że mogliśmy dobić już do 30 000 nakładu.
Poganie niejednokrotnie piszą nawet o nas w pismach swoich, a zawsze
przychylnie. Zwłaszcza dużo się przyczyniło sprawie "Rycerza" pogańskie
pismo "Hikari", redagowane przez japońskiego filozofa Nishidę Tenko.
A projekty na przyszłość?
Ni mniej, ni więcej, jak tylko wykonać to, co głosi dyplomik MI, tj.
zdobyć całą Japonię, wszystkie dusze i każdą z osobna, które są i będą,
Niepokalanej, a przez Nią Przenajśw[iętszemu] Sercu Pana Jezusa i to...
jak najprędzej. - Mamy obecnie 30 000 nakładu, a tak trzeba by było w
najbliższej przyszłości choćby 100 000, a gdyby 200 lub 300 tysięcy,
albo i więcej, to i wtedy nie gniłyby te druki na kupce, bo istnieją tu
wydawnictwa o nakładach milionowych. Ale co robić, kiedy mamy tylko
jedną małą maszynkę drukarską na 8 zaledwie stron, czcionek bardzo
jeszcze mało, a nawet maszyny do falcowania jeszcze nie ma. - Gdyby tak
więc w najbliższej przyszłości doszły jeszcze 2 maszyny drukarskie, ale
dwa razy większe, tj. po 16 stron, tobyśmy łatwo mogli drukować nawet
32 strony "Rycerza", jak w Polsce; po 16 stron na dwóch maszynach
dużych, a okładkę na obecnej. Gdybyśmy zaś mogli sprawić sobie jeszcze
maszynkę do składania arkuszy na 4 łamy, to od razu "Rycerz", bez
mozolnego ślęczenia z płucami ściśniętymi przy falcowaniu, przybrałby
formę książeczki. Tylko go potem włożyć w okładkę, zeszyć, obciąć i
gotów do wysyłki. - A może kto chciałby japońskiemu "Rycerzowi
Niepokalanej" te maszyny sprawić? Gdy więcej maszyn było jeszcze to i
lepiej.
Oczywiście, że i dachu nad tymi maszynami
by trzeba, bo obecnie ciasno tak, że śpimy dosłownie na strychu i
uważać trzeba, by przechodząc, głową nie rozbić wiązania dachu, ale -
dzięki Niepokalanej - już jednak pierwszy budynek Niepokalanowa
japońskiego stoi.
Dzielnica, w której mieszkamy,
jest czysto pogańska. Biedni ci ludzie! Boga prawdziwego nie znają!
Gdyśmy jechali na nowe miejsce, spotkaliśmy procesję duchownych
pogańskich, w wielkich jak koszyki kapeluszach, chodzących od sklepu do
sklepu i zbierających ofiary.
Czujemy się bardzo
szczęśliwi, że Niepokalana Mamusia taką łaskę nam wyświadczyła, iż
możemy dla Niej pracować, nieraz się zmęczyć, a tymi drobnymi ofiarami
pomagać do zbawienia biednych pogan. Są chwile, że dusza zatęskni za
Niepokalanowem polskim, ale to tylko chwile, bo gdy się pomyśli, że się
przecież w niebie spotkamy, radosny zapał i żądza wyniszczenia się dla
Boga wstępuje w serce.
Jakie projekty na
przyszłość?... Pytamy tu samych siebie: Czemu to Niepokalana dała swemu
"Rycerzowi" tak obszerny plac? I to tu, w Japonii, gdzie wobec
przeludnienia trudno o ziemię. I to za stosunkowo niską cenę, bo o 5
tylko minut bliżej miasta, gdzie chcieliśmy początkowo kupić, był za tę
samą cenę plac siedem razy mniejszy i nie było drogi. I zdaje się nam,
że Ona ma tu podobne plany, jak w Niepokalanowie polskim, więc
zwiedzającym mówię bez ogródek o tysiącu braci Japończyków, pracujących
nad "Rycerzem Niepokalanej" o nakładzie 5 000 000 egzemplarzy itd.,
itd. - Więc miejsce pod seminarium Niepokalanowa na tym placu (stoku
góry) już "upatrzone" i przyjemnie marzyć o grupach ojców z
Niepokalanowa japońskiego, o skośnych oczach, rojących się po całej
Japonii i od Sachalinu po Formozę z odczytami, kazaniami, rekolekcjami,
dysputami itd. A na widok morza i okrętów, staje przed oczyma statek MI
z grupą misjonarzy i kilku tonami "Rycerza", medalików Niepokalanej i
odpowiednich druków, stale objeżdżający japońskie wybrzeża i wyspy...
Ale, zapomniałem; właściwie mamy dopiero 30 000 nakładu, dopiero
jednego zakonnika narodowości japońskiej, jedną małą maszynę drukarską,
jeden budynek i to nie wykończony, plac (a raczej dziki stok góry) nie
ogrodzony, a do okrętów, samolotów i radiostacji nadawczych
jeszcze daleko.
Cześć Niepokalanej za wszystko, bo i tak szybko i silną dłonią rozwija swego małego "Rycerza".
O. Maksymilian Maria Kolbe
Z[akonu] Br[aci] Mn[iejszych] Konw[entualnych]
x. Zbigniew Bartosiewicz AD 2010
Proboszcz Parafii Rzymsko Katolickiej
pw. Matki Bożej Bolesnej
w Strudze

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus!
Wersja 3.0 oddana 15 listopada 2007 roku