KL 1. Ponieważ
Sobór święty postawił sobie za cel: przyczynić się do coraz większego rozwoju
życia chrześcijańskiego wśród wiernych, lepiej dostosować do potrzeb naszych
czasów podlegające zmianom instytucje, popierać to, co może ułatwić
zjednoczenie wszystkich wierzących w Chrystusa, i umocnić to, co prowadzi do
powołania wszystkich ludzi na łono Kościoła, dlatego uznał że w szczególny
sposób należy zatroszczyć się także o odnowienie i rozwój liturgii.
KL 2. Albowiem
liturgia, przez którą – szczególnie w boskiej Ofierze Eucharystycznej –
„dokonuje się dzieło naszego Odkupienia”, w największym stopniu przyczynia się
do tego, aby wierni życiem swoim wyrażali oraz ujawniali innym misterium
Chrystusa i rzeczywistą naturę prawdziwego Kościoła. Jest on bowiem ludzki i
jednocześnie boski, widzialny i wyposażony w dobra niewidzialne, żarliwy w
działaniu i oddany kontemplacji, obecny w świecie, a jednak pielgrzymujący.
Wszystkie te właściwości posiada w taki mianowicie sposób, że to, co ludzkie,
jest podporządkowane Bożemu i skierowane do Bożego widzialne do niewidzialnego,
życie czynne do kontemplacji, a to, co doczesne – do miasta przyszłego, którego
szukamy. Skoro przeto liturgia codziennie z tych, którzy należą do Kościoła,
buduje przybytek święty w Panu, mieszkanie Boże w Duchu, na miarę pełnego
wzrostu dojrzałości Chrystusowej – równocześnie w przedziwny sposób umacnia ich
siły do głoszenia Chrystusa, i tak znajdującym się poza Kościołem ukazuje go jako
sztandar wzniesiony dla narodów, aby rozproszone dzieci Boże zgromadziły się w
jedno, aż stanie się jedna owczarnia i jeden pasterz.
KL 3. Dlatego
Sobór święty uważa, że należy podać do wiadomości niżej wymienione zasady oraz
ustanowić praktyczne normy rozwoju i odnowienia liturgii. Niektóre spośród tych
zasad i norm można i należy stosować zarówno do obrządku rzymskiego, jak i do
wszystkich innych obrządków, chociaż podane niżej normy praktyczne należy
uważać za wiążące tylko obrządek rzymski, chyba że chodzi o takie sprawy, które
z natury rzeczy odnoszą się także do innych obrządków.
KL 4. Na
koniec trzymając się wiernie tradycji, Sobór święty oświadcza, że święta Matka
Kościół uważa za równe w prawach i godności wszystkie prawnie uznane obrządki i
chce je na przyszłość zachować i zapewnić im wszelki rozwój, pragnie też, aby
tam, gdzie zachodzi potrzeba, zostały one roztropnie i gruntownie rozpatrzone w
duchu zdrowej tradycji, oraz aby im nadano nową żywotność, stosownie do
współczesnych warunków i potrzeb.
KL 5. Bóg, który „chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do
poznania prawdy” (1 Tm 2,4), „po rozlicznych i przeróżnych sposobach, jakimi
niegdyś mówił do ojców przez proroków” (Hbr 1,1), gdy nadeszła pełnia czasu,
posłał swego Syna, Słowo wcielone, namaszczone Duchem Świętym, aby głosił
Ewangelię ubogim i uzdrawiał skruszonych sercem, jako lekarz „ciał i dusz” oraz
Pośrednika między Bogiem a ludźmi. Jego bowiem człowieczeństwo zjednoczone z
osobą Słowa było narzędziem naszego zbawienia. Dlatego w Chrystusie „dokonało
się nasze całkowite pojednanie z przebłaganym Bogiem i otrzymaliśmy pełnię
kultu Bożego”.
Tego zaś dzieła odkupienia ludzi i doskonałego uwielbienia Boga, które zapowiadały
wielkie sprawy Boże spełnione wśród ludu Starego Testamentu, dokonał Chrystus
Pan głównie przez paschalne misterium swojej błogosławionej Męki
Zmartwychwstania i chwalebnego Wniebowstąpienia. Przez to misterium „umierając,
zniweczył naszą śmierć, i zmartwychwstając, przywrócił nam życie”. Albowiem z
boku umierającego na krzyżu Chrystusa zrodził się przedziwny sakrament całego
Kościoła.
KL 6. Dlatego jak Ojciec posłał Chrystusa, tak i On posłał Apostołów,
których napełnił Duchem Świętym nie tylko po to, aby głosząc Ewangelię
wszystkiemu stworzeniu, zwiastowali, że Syn Boży swoją śmiercią i zmartwychwstaniem
wyrwał nas z mocy szatana i uwolnił od śmierci oraz przeniósł do królestwa
Ojca, lecz także po to, aby ogłaszane dzieło zbawienia sprawowali przez Ofiarę
i sakramenty, stanowiące ośrodek całego życia liturgicznego. I tak przez
chrzest ludzie zostają wszczepieni w paschalne misterium Chrystusa: w Nim
współumarli, współpogrzebani i współzmartwychwstali, otrzymują ducha
przybrania za dzieci, „w którym wołamy: Abba, Ojcze!” (Rz 8,15), i tak stają
się prawdziwymi czcicielami, jakich Ojciec szuka. Podobnie ilekroć pożywają wieczerzę
Pańską, śmierć Pana zwiastują, aż On przybędzie. W sam przeto dzień Zesłania
Ducha Świętego, kiedy Kościół ukazał się światu, „ci, którzy przyjęli mowę”
Piotra, „zostali ochrzczeni”. „I trwali w nauce Apostołów i uczestnictwie
łamania chleba i w modlitwach... chwaląc Boga i zyskując łaskę u całego ludu”
(Dz 2,41-42.47). Od tego czasu Kościół nigdy nie zaprzestawał zbierać się na
odprawianie paschalnego misterium, czytając to, „co było o Nim we wszystkich
pismach” (Łk 24, 27), sprawując Eucharystię, w której „uobecnia się zwycięstwo
i triumf Jego śmierci”, i równocześnie składając dzięki „Bogu za niewysłowiony
dar” (2 Kor 9,15) w Chrystusie Jezusie, „dla uwielbienia Jego chwały” (Ef
1,12), przez moc Ducha Świętego.
KL 7. Dla urzeczywistnienia tak wielkiego dzieła Chrystus jest zawsze
obecny w swoim Kościele, szczególnie w czynnościach liturgicznych. Jest obecny
w ofierze Mszy świętej, czy to w osobie odprawiającego, gdyż „Ten sam, który
kiedyś ofiarował się na krzyżu, obecnie ofiaruje się przez posługę kapłanów”,
czy też zwłaszcza pod postaciami eucharystycznymi. Obecny jest mocą swoją w
sakramentach tak, że gdy ktoś chrzci, sam Chrystus chrzci. Jest obecny w swoim
słowie, albowiem gdy w Kościele czyta się Pismo święte, wówczas On sam mówi.
Jest obecny wreszcie, gdy Kościół modli się i śpiewa psalmy, gdyż On sam
obiecał: „Gdzie dwaj albo trzej są zgromadzeni w imię moje, tam i ja jestem
pośród nich” (Mt 18,20).
Rzeczywiście, w tak wielkim dziele, przez które Bóg otrzymuje doskonałą
chwałę a ludzie uświęcenie, Chrystus zawsze przyłącza do siebie Kościół, swoją
Oblubienicę umiłowaną, która wzywa swego Pana przez Niego oddaje cześć Ojcu
wiecznemu.
Słusznie przeto uważa się liturgię za wykonywanie kapłańskiego urzędu
Jezusa Chrystusa, w niej przez znaki widzialne wyraża się, i w sposób
właściwy poszczególnym znakom i urzeczywistnienia uświęcenie człowieka, a
mistyczne Ciało Jezusa Chrystusa, to jest Głowa ze swymi członkami, wykonuje
całkowity kult publiczny.
Dlatego każdy obchód liturgiczny, jako dzieło Chrystusa – Kapłana i Jego
Ciała, czyli Kościoła, jest czynnością w najwyższym stopniu świętą, a żadna
inna czynność Kościoła nie dorównuje jej skuteczności z tego samego tytułu i w
tym samym stopniu.
KL 8. Liturgia ziemska daje nam niejako przedsmak uczestnictwa w
liturgii niebiańskiej, odprawianej w mieście świętym Jeruzalem, do którego
pielgrzymujemy, gdzie siedzi po prawicy Bożej jako sługa świątyni i prawdziwego
przybytku. W liturgii ziemskiej ze wszystkimi zastępami duchów niebieskich
wyśpiewujemy Panu hymn chwały. W niej wspominamy ze czcią Świętych i
spodziewamy się otrzymać jakąś cząstkę i wspólnotę z nimi. W niej oczekujemy
Zbawiciela, Pana naszego Jezusa Chrystusa, aż się ukaże jako Ten, który jest
życiem naszym, a my z Nim razem pojawimy się w chwale.
KL 9. Liturgia nie wyczerpuje całej działalności Kościoła, gdyż zanim
ludzie mogą zbliżyć się do liturgii, muszą być wezwani do wiary i nawrócenia:
„Jakże wzywać będą tego, w kogo nie uwierzyli? Albo jak uwierzą temu, którego
nie usłyszeli? A jak posłyszą, skoro im nikt nie głosi? I jak będą głosić,
jakby nie byli posłani?” (Rz 10,14-15).
Dlatego Kościół niewierzącym głosi orędzie zbawienia, aby wszyscy ludzie
poznali jedynego prawdziwego Boga i Jego wysłannika Jezusa Chrystusa i aby
nawrócili się od swoich dróg i czynili pokutę. Wierzącym zaś powinien Kościół
stale głosić wiarę i pokutę, ma nadto przygotować ich do sakramentów, uczyć
wypełniania wszystkiego, co nakazał Chrystus, zachęcać do wszelkich dzieł
miłości, pobożności i apostolstwa, aby one jasno świadczyły, że jakkolwiek
chrześcijanie nie są z tego świata, są jednak światłością świata i oddają
chwałę Bogu wobec ludzi.
KL 10. Liturgia jednak jest szczytem, do którego zmierza działalność
Kościoła, i jednocześnie jest źródłem, z którego wypływa cała jego moc.
Albowiem prace apostolskie to mają na celu, aby wszyscy stawszy się dziećmi
Bożymi przez wiarę i chrzest, schodzili się razem, wielbili Boga pośród
Kościoła, uczestniczyli w Ofierze i pożywali Wieczerzę Pańską.
Z drugiej strony liturgia pobudza wiernych, aby „sakramentami
wielkanocnymi” nasyceni, „żyli w doskonałej jedności”. Modli się, aby „zachowywali
w życiu, co otrzymali przez wiarę”. Odnowienie zaś przymierza Boga z ludźmi w
Eucharystii pociąga i zapala wiernych do tym gorętszej miłości Chrystusa. Z
liturgii przeto, a głównie z Eucharystii jako ze źródła, spływa na nas łaska i
z największą skutecznością przez nią dokonywa się uświęcenie człowieka w
Chrystusie i uwielbienie Boga, które jest celem wszystkich innych dzieł
Kościoła.
KL 11. Dla osiągnięcia tej pełnej skuteczności wierni mają przystępować
do liturgii z należytym usposobieniem duszy, myśli swoje uzgodnić ze słowami i
tak współpracować z łaską niebieską, aby nie otrzymywali jej na darmo. Dlatego
duszpasterze powinni czuwać, aby czynności liturgiczne odprawiano nie tylko
ważnie i godziwie, lecz także aby wierni uczestniczyli w nich świadomie,
czynnie i owocnie.
KL 12. Lecz życie duchowe nie ogranicza się do udziału w samej tylko
liturgii. Chrześcijanin bowiem, choć powołany jest do modlitwy wspólnej,
powinien mimo to wejść także do swego mieszkania i w ukryciu modlić się do
Ojca, a nawet jak uczy Apostoł, powinien modlić się nieustannie. Ten sam
Apostoł poucza nas, że mamy zawsze nosić na ciele swoim umartwienie Jezusowe,
aby i życie Jezusowe przejawiło się w naszym ciele śmiertelnym. Dlatego w
ofierze Mszy świętej błagamy Pana, aby „przyjąwszy duchową ofiarę, nas samych
uczynił wieczystym darem” dla siebie.
KL 13. Zaleca się usilnie nabożeństwa ludu chrześcijańskiego, zgodnie z
przepisami i zasadami Kościoła, zwłaszcza te, które się odbywają z woli Stolicy
Apostolskiej.
Szczególnym uznaniem cieszą się także nabożeństwa partykularnych
Kościołów, odprawiane z polecenia biskupów, stosownie do zwyczajów lub ksiąg
prawnie zatwierdzonych.
Uwzględniając okresy liturgiczne, nabożeństwa te należy tak
uporządkować, aby zgadzały się z liturgią, z niej poniekąd wypływały i do niej
wiernych prowadziły, ponieważ ona ze swej natury znacznie je przewyższa.
KL 14. Matka Kościół bardzo pragnie, aby wszystkich wiernych prowadzić
do pełnego, świadomego i czynnego udziału w obrzędach liturgicznych, którego
się domaga sama natura liturgii. Na mocy chrztu lud chrześcijański, „rodzaj
wybrany, królewskie kapłaństwo, naród święty, lud nabyty” (1 P 2,9 por. 4-5)
jest uprawniony i zobowiązany do takiego udziału.
To pełne i czynne uczestnictwo całego ludu trzeba mieć dokładnie na
uwadze przy odnowieniu i pielęgnowaniu świętej liturgii. Liturgia bowiem jest
pierwszym i niezastąpionym źródłem, z którego wierni czerpią ducha prawdziwie
chrześcijańskiego. Dlatego duszpasterze w całej swej działalności pasterskiej
powinni gorliwie dążyć do osiągnięcia takiego udziału przez należyte urabianie
wiernych.
Ale osiągnięcia tych rezultatów nie można się spodziewać, jeżeli
najpierw sami duszpasterze nie będą przeniknięci duchem i mocą liturgii i nie
staną się jej nauczycielami. Koniecznie więc należy zapewnić duchowieństwu
odpowiednie wyrobienie liturgiczne. Dlatego Sobór święty postanowił ustalić
niżej podane zasady.
KL 15. Profesorowie, którym się powierza nauczanie liturgii świętej w
seminariach, zakonnych domach studiów i na wydziałach teologicznych, powinni
być przygotowani do swojego zadania w instytutach specjalnie do tego
przeznaczonych.
KL 16. W seminariach i zakonnych domach studiów naukę świętej liturgii
należy zaliczyć do przedmiotów koniecznych i ważniejszych, na wydziałach zaś
teologicznych do przedmiotów głównych, a wykładać ją z uwzględnieniem zarówno
aspektu teologicznego i historycznego, jak i duchowego, duszpasterskiego i
prawnego. Ponadto wykładowcy innych przedmiotów zwłaszcza teologii
dogmatycznej, Pisma świętego, teologii życia wewnętrznego i pastoralnej,
powinni, stosownie do wewnętrznych wymagań własnego przedmiotu, tak uwzględnić
misterium Chrystusa i dzieje zbawienia, aby jasno uwidocznił się związek tych
przedmiotów z liturgią i jedność formacji kapłana.
KL 17. W seminariach i domach zakonnych klerycy powinni otrzymać
liturgiczną formację życia duchowego tak przez należyte wprowadzenie, dzięki
któremu będą mogli rozumieć święte obrzędy i całą duszą w nich uczestniczyć,
jak też przez inne ćwiczenia pobożne przepojone duchem świętej liturgii, niech
się również nauczą zachowywać przepisy liturgiczne, tak aby życie w seminariach
i w instytutach zakonnych było głęboko przeniknięte duchem liturgii.
KL 18. Kapłanom świeckim i zakonnym, pracującym już w winnicy pańskiej,
należy wszelkimi odpowiednimi środkami dopomagać, aby coraz głębiej rozumieli
to, co spełniają w świętych obrzędach aby żyli życiem liturgii i udzielali go
wiernym, powierzonym ich pieczy.
KL 19. Duszpasterze niech zabiegają gorliwie i cierpliwie o liturgiczne
wychowanie przez czynny udział wiernych, tak wewnętrzny jak i zewnętrzny,
stosownie do ich wieku, stanu, rodzaju życia i stopnia kultury religijnej,
spełniając w ten sposób jeden z głównych obowiązków wiernego szafarza Bożych
tajemnic. W tej dziedzinie niech owczarnię swoją prowadzą nie tylko słowem,
lecz także przykładem.
KL 20. Przekazywanie czynności liturgicznych przez radio i telewizję,
zwłaszcza gdy chodzi o Mszę świętą, powinno się odbywać w sposób dyskretny i
godny, pod kierunkiem i odpowiedzialnością kompetentnej osoby, wyznaczonej do
tego przez biskupów.
KL 21. Aby lud chrześcijański pewniej czerpał ze świętej liturgii
obfitsze łaski, święta Matka Kościół pragnie dokonać ogólnego odnowienia
liturgii. Liturgia bowiem składa się z części niezmiennej, pochodzącej z ustanowienia
Bożego, i z części podlegającej zmianom, które z biegiem lat mogą lub nawet
powinny być zmienione, jeżeli wkradły się do nich elementy, które niezupełnie
dobrze odpowiadają wewnętrznej naturze samej liturgii, albo jeżeli te części
stały się mniej odpowiednie.
To odnowienie ma polegać na takim układzie tekstów i obrzędów, aby one
jaśniej wyrażały święte tajemnice, których są znakiem, i aby lud
chrześcijański, o ile to możliwe, łatwo mógł je zrozumieć i uczestniczyć w nich
w sposób pełny, czynny i społeczny. Dlatego Sobór święty ustala niżej
wymienione zasady ogólne.
KL 22. § 1. Prawo kierowania sprawami
liturgii należy wyłącznie do władzy kościelnej. Przysługuje ono Stolicy
Apostolskiej oraz, zgodnie z prawem, biskupowi.
§ 2. Na mocy władzy udzielonej przez prawo, kierowanie sprawami liturgii
w ustalonych granicach należy także do różnych prawnie ustanowionych
konferencji biskupów, właściwych danemu terytorium.
§ 3. Dlatego nikomu innemu, chociażby nawet był kapłanem, nie wolno na
własną rękę niczego dodawać, ujmować lub zmieniać w liturgii.
KL 23. Aby zachować zdrową tradycję, a jednocześnie otworzyć drogę do
uprawnionego postępu, reformę poszczególnych części liturgii powinny zawsze
poprzedzić dokładne studia teologiczne, historyczne i duszpasterskie. Ponadto
należy wziąć pod uwagę zarówno ogólne zasady budowy i ducha liturgii, jak i
doświadczenie, wypływające z ostatniej reformy liturgii oraz z indultów,
udzielonych różnym miejscowościom. Wreszcie nowości należy wprowadzać tylko
wtedy, gdy tego wymaga prawdziwe i niewątpliwe dobro Kościoła, z zastrzeżeniem
jednak, aby formy nowe wyrastały niejako organicznie z form już istniejących.
W miarę możności należy unikać poważnych różnic w obrzędach graniczących
z sobą regionów.
KL 24. Pismo święte ma doniosłe znaczenie w odprawianiu liturgii. Z
niego bowiem wyjęte są czytania, które wyjaśnia się w homilii, oraz psalmy
przeznaczone do śpiewu. Z niego czerpie swe natchnienie i swego ducha prośby,
modlitwy i pieśni liturgiczne. W nim też trzeba szukać znaczenia czynności i
znaków. Stąd też w trosce o odnowienie świętej liturgii, jej rozwój i
dostosowanie należy rozbudzić to serdeczne i żywe umiłowanie Pisma świętego., o
którym świadczy czcigodna tradycja obrządków wschodnich i zachodnich.
KL 25. Należy jak najrychlej zbadać i poprawić księgi liturgiczne przy
pomocy znawców i z uwzględnieniem wypowiedzi biskupów z różnych stron świata.
KL 26. Czynności liturgiczne nie są czynnościami prywatnymi, lecz kultem
Kościoła, będącego „sakramentem jedności”, a Kościół to lud święty, zjednoczony
i zorganizowany pod zwierzchnictwem biskupów.
Dlatego czynności liturgiczne należą do całego Ciała Kościoła,
uwidoczniają je i na nie oddziałują. Poszczególnych natomiast jego członków
dosięgają w różny sposób, zależnie od stopnia święceń, urzędów i czynnego
udziału.
KL 27. Ilekroć obrzędy, stosownie do ich własnej natury, wymagają
odprawiania wspólnego z obecnością i czynnym uczestnictwem wiernych, należy
podkreślać, że o ile to możliwe, ma ono pierwszeństwo przed odprawianiem
indywidualnym i niejako prywatnym.
Odnosi się to przede wszystkim do odprawiania Mszy świętej i udzielania
sakramentów, chociaż każda Msza ma zawsze charakter publiczny i społeczny.
KL 28. W odprawianiu liturgii każdy spełniający swą funkcję, czy to
duchowny, czy świecki, powinien czynić tylko to i wszystko to, co należy do
niego z natury rzeczy i na mocy przepisów liturgicznych.
KL 29. Ministranci, lektorzy, komentatorzy i członkowie chóru również
spełniają prawdziwą funkcję liturgiczną. Niech więc wykonują swój urząd z tak
szczerą pobożnością i dokładnością, jak to przystoi wzniosłej posłudze i
odpowiada słusznym wymaganiom Ludu Bożego.
Należy więc starannie wychować te osoby w duchu liturgii oraz
przygotować do odpowiedniego i zgodnego z przepisami wykonywania przypadających
każdemu czynności.
KL 30. Celem wzmożenia czynnego uczestnictwa należy pobudzać wiernych do
wykonywania aklamacji, odpowiedzi, psalmów, antyfon, pieśni jak również
czynności czy gestów oraz przybierania właściwej postawy ciała. W odpowiednim
czasie należy zachować także pełne milczenie.
KL 31. Podczas krytycznego przepatrywania ksiąg liturgicznych powinno
się pilnie czuwać, aby rubryki przewidywały także rolę wiernych.
KL 32. Poza wyróżnieniem, którego źródłem jest urząd liturgiczny albo
święcenia, oraz poza honorami należnymi władzom świeckim stosownie do przepisów
liturgicznych, w liturgii nie należy okazywać żadnych szczególnych względów
prywatnym osobom lub stanowiskom ani w ceremoniach ani w zewnętrznej
okazałości.
KL 33. Jakkolwiek święta liturgia jest przede wszystkim oddawaniem czci
Bożemu Majestatowi, zawiera jednak również bogatą treść dla pouczania wiernego
ludu. W liturgii bowiem Bóg przemawia do swego ludu, Chrystus w dalszym ciągu
głosi Ewangelię, lud zaś odpowiada Bogu śpiewem i modlitwą.
Co więcej, modły skierowane do Boga przez kapłana, który przewodniczy
zgromadzeniu zastępując osobą Chrystusa, są wypowiadane w imieniu całego ludu
świętego i wszystkich obecnych. Wreszcie znaki widzialne, których używa święta
liturgia dla oznaczenia niewidzialnych spraw Bożych, zostały wybrane przez
Chrystusa lub przez Kościół. Dlatego nie tylko podczas czytania tego, „co
zostało napisane dla naszego pouczenia” (Rz 15,4), lecz także gdy Kościół modli
się, śpiewa lub działa, wiara uczestników wzrasta, a dusze wznoszą się ku Bogu,
aby Mu oddać duchowy hołd i otrzymać obfitszą łaskę.
Wobec tego w razie przeprowadzenia odnowienia liturgicznego należy
zachować niżej podane zasady ogólne.
KL 34. Obrzędy niech się odznaczają szlachetną prostotą, niech będą
krótkie i jasne bez niepotrzebnych powtórzeń, dostosowane do pojętności
wiernych, aby na ogół nie potrzebowały wielu wyjaśnień.
KL 35. Dla uwydatnienia wewnętrznego związku między obrzędem i słowem w
liturgii:
1. Należy przywrócić w nabożeństwach czytanie Pisma świętego dłuższe,
bardziej urozmaicone i lepiej dobrane.
2. Rubryki powinny wskazywać najodpowiedniejsze miejsce do kazania,
stanowiącego część czynności liturgicznej, jeżeli dany obrzęd je dopuszcza.
Bardzo starannie i w należyty sposób należy spełniać obowiązek głoszenia kazań.
Treść swoją powinny one czerpać przede wszystkim ze źródeł Pisma świętego i
liturgii, jako zwiastowanie przedziwnych dzieł Bożych w dziejach zbawienia,
czyli w misterium Chrystusowym, które zawsze jest w nas obecne i działa,
zwłaszcza w obrzędach liturgicznych.
3. Należy także usilnie kłaść nacisk na katechezę ściśle liturgiczną, a
i podczas wykonywania obrzędów, jeżeli zachodzi potrzeba, przewidzieć krótkie
pouczenia: ma je podawać – byle w odpowiednich momentach – kapłan lub inna
osoba kompetentna, w słowach zgodnych z przepisami.
4. Należy zalecać odprawianie świętej liturgii słowa Bożego, w wigilię
uroczystych świąt, w niektóre dni Adwentu i Wielkiego Postu oraz w niedziele i
święta, zwłaszcza w miejscowościach, gdzie nie ma kapłana. W takim przypadku
niech nabożeństwem kieruje diakon lub ktoś delegowany przez biskupa.
KL 36. §1. W obrzędach łacińskich
zachowuje się używanie języka łacińskiego, poza wyjątkami określonymi przez
prawo szczegółowe.
§2. Ponieważ jednak i we Mszy świętej, i przy sprawowaniu sakramentów, i
w innych częściach liturgii użycie języka ojczystego nierzadko może być bardzo
pożyteczne dla wiernych, można mu przyznać więcej miejsca, zwłaszcza w
czytaniach i pouczeniach, w niektórych modlitwach i śpiewach, stosownie do
zasad, które w tej dziedzinie ustala się szczegółowo w następnych rozdziałach.
§3. Przy zachowaniu tych zasad powzięcie decyzji o wprowadzeniu języka
ojczystego i o jego zakresie należy do kompetencji kościelnej władzy
terytorialnej, o której mowa w art. 22,§ 2, w wypadku zaś gdy sąsiednie okręgi
używają tego samego języka – po zasięgnięciu także rady ich biskupów. Decyzja
ta musi być zatwierdzona przez Stolicę Apostolską.
§4. Przekład tekstu łacińskiego na język ojczysty do użytku
liturgicznego powinien być zatwierdzony przez kompetentną kościelną władzę
terytorialną, wyżej wspomnianą.
KL 37. W sprawach, które nie dotyczą wiary lub dobra powszechnego,
Kościół nie chce narzucać sztywnych, jednolitych form nawet w liturgii.
Przeciwnie, otacza opieką i rozwija duchowe zalety i dary różnych plemion i
narodów, życzliwie ocenia wszystko to, co w obyczajach narodowych nie wiąże się
w nierozerwalny sposób z zabobonami i błędami, i jeżeli może, zachowuje to
nienaruszone, a nawet niekiedy przyjmuje do samej liturgii, o ile to odpowiada
zasadom prawdziwego i autentycznego ducha liturgii.
KL 38. Zachowując istotną jedność rytu rzymskiego, należy dopuścić
uprawnione różnice i dostosowanie do rozmaitych ugrupowań, regionów i narodów,
zwłaszcza na misjach, jak również w razie przeglądu i poprawiania ksiąg
liturgicznych. Zasadę tę należy brać pod uwagę przy układaniu obrzędów i rubryk.
KL 39. W granicach, ustalonych przez wydanie pierwowzoru ksiąg
liturgicznych, do kompetentnej kościelnej władzy terytorialnej, o której mowa w
art. 22, §2, będzie należało określenie sposobu przystosowania, zwłaszcza gdy
chodzi o sakramenty, sakramentalia, procesje, język liturgiczny, muzykę i
sztukę kościelną, zawsze jednak według zasad podstawowych, zawartych w tej
Konstytucji.
KL 40. Ponieważ jednak w różnych miejscach i okolicznościach nagli
potrzeba głębszego dostosowania liturgii, to zaś powiększa trudności, wobec
tego:
1) Kompetentna kościelna władza terytorialna, o której mowa w art. 22,
§2, niech dokładnie i roztropnie rozważy, co w tej dziedzinie można przyjąć do
kultu Bożego z tradycji i ducha poszczególnych narodów. Przystosowania, które się
uzna za pożyteczne lub konieczne, należy przedłożyć Stolicy Apostolskiej, a po
uzyskaniu jej zgody – wprowadzić.
2) Aby dostosowanie odbyło się z należytą przezornością, Stolica
Apostolska w razie potrzeby udzieli tejże kościelnej władzy terytorialnej uprawnienia
do pozwalania na potrzebne próby w odpowiednich do tego grupach przez określony
czas oraz kierowania nimi.
3) Ponieważ przystosowanie praw liturgicznych jest często połączone ze
szczególnymi trudnościami, zwłaszcza na misjach, przeto do ustanawiania tych
praw powinni dopomagać znawcy danej dziedziny.
KL 41. Biskupa należy uważać za arcykapłana jego owczarni. Od niego
bowiem w pewnym stopniu pochodzi i zależy chrześcijańskie życie jego wiernych.
Dlatego wszyscy powinni bardzo cenić życie liturgiczne diecezji,
skupione wokół biskupa, zwłaszcza w kościele katedralnym. Powinni być
przekonani, że Kościół ujawnia się przede wszystkim w pełnym i czynnym
uczestnictwie całego Ludu Bożego w tych samych obchodach liturgicznych,
zwłaszcza w tej samej Eucharystii, w jednej modlitwie, przy jednym ołtarzu pod
przewodnictwem biskupa, otoczonego kapłanami i sługami ołtarza.
KL 42. Ponieważ biskup w swoim Kościele nie może osobiście zawsze i
wszędzie przewodniczyć całej owczarni, dlatego powinien koniecznie utworzyć
grupy wiernych. Najważniejsze z nich to parafie, lokalnie zorganizowane pod
przewodnictwem duszpasterza, zastępującego biskupa. One bowiem w pewien sposób
przedstawiają widzialny Kościół ustanowiony na całej ziemi.
Dlatego w umysłach i praktyce wiernych oraz duchowieństwa należy
pogłębić życie liturgiczne parafii i jego związek z biskupem, należy również do
rozkwitu doprowadzić poczucie wspólnoty parafialnej, zwłaszcza w zbiorowym
odprawianiu niedzielnych Mszy świętych.
KL 43. Staranie o rozwój i odnowienie liturgii słusznie uważa się za
znak opatrznościowej działalności Bożej dla naszych czasów, jakby za przyjście
Ducha Świętego w Jego Kościele. Nadaje ono charakterystyczny rys życiu Kościoła
oraz całej współczesnej myśli i działalności religijnej.
Dla popierania więc i nadal w Kościele akcji duszpasterstwa
liturgicznego Sobór święty postanawia:
KL 44. Jest rzeczą pożądaną, aby kompetentna kościelna władza
terytorialna, o której mowa w art. 22, §2, ustanowiła Komisję Liturgiczną, z
którą współpracowaliby znawcy liturgii, muzyki i sztuki kościelnej oraz duszpasterstwa.
Jeżeli to możliwe, niech tej Komisji służy pomocą Instytut Duszpasterstwa
Liturgicznego, a w skład jej członków, w razie potrzeby, mogą wchodzić także
świeccy wybitni znawcy tej dziedziny. Zadaniem Komisji będzie kierowaniem
duszpasterstwem liturgicznym w swoim zakresie pod przewodnictwem wyżej
wspomnianej terytorialnej władzy kościelnej oraz przeprowadzanie studiów i
potrzebnych doświadczeń, ilekroć będzie chodziło o przedstawienie Stolicy
Apostolskiej proponowanych przystosowań.
KL 45. Z tej samej racji należy ustanowić Komisję Liturgiczną w poszczególnych
diecezjach dla popierania akcji liturgicznej pod kierunkiem biskupa.
Czasami może się okazać właściwe, aby kilka diecezji utworzyło jedną
Komisję, która by przez wspólne narady rozwijała akcję liturgiczną.
KL 46. O ile to możliwe, oprócz Komisji Liturgicznej należy w każdej
diecezji ustanowić także Komisję Muzyki Kościelnej i Komisję Sztuki Kościelnej.
Jest rzeczą konieczną, aby te trzy Komisje pracowały wspólnymi siłami, a
nierzadko może być wskazane, by złączyły się w jedną Komisję.
KL 47. Zbawiciel nasz podczas Ostatniej Wieczerzy, tej nocy, kiedy
został wydany, ustanowił Eucharystyczną Ofiarą Ciała i Krwi swojej, aby w niej
na całe wieki, aż do swego przyjścia, utrwalić Ofiarę Krzyża i tak umiłowanej
Oblubienicy Kościołowi powierzyć pamiątkę swej Męki i Zmartwychwstania:
sakrament miłosierdzia, znak jedności, węzeł miłości, ucztę paschalną, w której
pożywamy Chrystusa, w której dusza napełnia się łaską i otrzymuje zadatek
przyszłej chwały.
KL 48. Kościół zatem bardzo się troszczy o to, aby chrześcijanie podczas
tego misterium wiary nie byli obecni jak obcy i milczący widzowie, lecz aby
przez obrzędy i modlitwy tę tajemnicę dobrze zrozumieli, w świętej czynności
uczestniczyli świadomie, pobożnie i czynnie, byli kształtowani przez słowo
Boże, posilali się przy stole Ciała Pańskiego i składali Bogu dzięki, a
ofiarując niepokalaną hostię nie tylko przez ręce kapłana, lecz także razem z
nim, uczyli się samych siebie składać w ofierze i za pośrednictwem Chrystusa z
każdym dniem doskonalili się w zjednoczeniu z Bogiem i wzajemnie z sobą, aby w
końcu Bóg był wszystkim we wszystkich.
KL 49. Aby więc ofiara Mszy świętej także pod względem obrzędowym
osiągnęła pełną skuteczność duszpasterską, Sobór święty biorąc pod uwagę Msze
odprawiane z udziałem wiernych, zwłaszcza w niedziele i święta nakazane,
postanawia to, co następuje:
KL 50. Porządek Mszy należy tak przerobić, aby wyraźniej uwidocznić
właściwe znaczenie i wzajemny związek poszczególnych części, a wiernym bardziej
ułatwić pobożny i czynny udział.
W tym celu obrzędy należy uprościć, zachowując wiernie ich istotę,
należy opuścić to, co z biegiem czasu stało się powtórzeniem lub dodatkiem bez
większej korzyści. Natomiast pewne elementy, zatracone w ciągu wieków, należy
przywrócić stosownie do pierwotnej tradycji Ojców Kościoła, o ile to będzie
pożyteczne lub konieczne.
KL 51. Aby obficiej zastawić dla wiernych stół słowa Bożego, należy
szerzej otworzyć skarbiec biblijny, tak by w ustalonym przeciągu lat odczytać
wiernym ważniejsze części Pisma świętego.
KL 52. Jako część samej liturgii zaleca się bardzo homilię, w której z
biegiem roku liturgicznego wykłada się na podstawie tekstów świętych tajemnice
wiary i zasady życia chrześcijańskiego. Bez poważnego powodu nie należy jej
opuszczać we Mszach odprawianych w niedziele i święta nakazane przy udziale
wiernych.
KL 53. Po Ewangelii i homilii należy przywrócić „modlitwę powszechną”,
czyli „modlitwę wiernych” zwłaszcza w niedziele i święta nakazane, aby z
udziałem wiernych odbywały się modlitwy za Kościół święty, za tych, którzy nami
rządzą, za tych, którzy znajdują się w różnych potrzebach, oraz za wszystkich
ludzi i o zbawienie całego świata.
KL 54. Zgodnie z art. 36 niniejszej Konstytucji można pozwolić we Mszach
odprawianych z udziałem wiernych na stosowanie języka ojczystego w odpowiednim
zakresie, zwłaszcza w czytaniach i „modlitwie powszechnej”, oraz jeżeli warunki
miejscowe tego wymagają, w tych także częściach, które należą do wiernych.
Należy jednak dbać o to, aby wierni umieli wspólnie odmawiać lub śpiewać
stałe teksty mszalne, dla nich przeznaczone, także w języku łacińskim.
Jeżeliby jednak okazało się gdzieś potrzebne szersze zastosowanie języka
ojczystego we Mszy świętej, należy zachować postanowienie art. 40 niniejszej
Konstytucji.
KL 55. Zaleca się usilnie ów doskonalszy sposób uczestniczenia we Mszy
świętej, który polega na tym, że po komunii kapłana wierni przyjmują Ciało
Pańskie z tej samej ofiary.
Przy zachowaniu ustalonych przez Sobór Trydencki zasad dogmatycznych, w
wypadkach, które określi Stolica Apostolska, biskup może pozwolić na Komunię
świętą pod obiema postaciami, tak duchowieństwu diecezjalnemu i osobom
zakonnym, jak i świeckim, na przykład tym, którzy w danej Mszy otrzymali
święcenia lub złożyli śluby zakonne, czy nowo ochrzczonym we Mszy, następującej
po ich ochrzczeniu.
KL 56. Dwie części, z których w pewnym stopniu składa się Msza święta, a
mianowicie liturgia słowa i liturgia eucharystyczna, tak ściśle wiążą się z
sobą, że stanowią jeden akt kultu. Dlatego Sobór święty usilnie zachęca
duszpasterzy, aby w katechezie gorliwie uczyli wiernych uczestniczenia w całej
Mszy świętej, zwłaszcza w niedziele i obowiązujące święta.
KL 57. §1. Koncelebra, dobrze
uwydatniająca jedność kapłaństwa, aż do dzisiaj pozostała w użyciu Kościoła na
Wschodzie i na Zachodzie. Toteż Sobór uznał za stosowne rozciągnąć prawo
koncelebrowania na wypadki następujące:
a) Msza Krzyżma świętego oraz Msza wieczorna Wielkiego Czwartku
Wieczerzy Pańskiej,
b) Msze odprawiane na Soborach, zebraniach biskupów i synodach,
c) Msza, w której odbywa się poświęcenie opata.
Oprócz tego za pozwoleniem ordynariusza, do którego należy sąd, czy
wskazana jest koncelebra:
a) Msza konwentualna oraz główna Msza w kościołach, jeżeli pożytek
wiernych nie wymaga, aby wszyscy obecni kapłani odprawiali osobno,
b) Msza na rozmaitych zebraniach kapłanów zarówno diecezjalnych, jak i
zakonnych.
§2. Do biskupa należy regulowanie koncelebry w diecezji. Każdy jednak
kapłan zawsze ma prawo odprawić Mszę świętą osobno, byle nie równocześnie z
koncelebrą w tym samym kościele i nie w Wielki Czwartek Wieczerzy Pańskiej.
KL 58. Należy ułożyć nowy obrzęd
koncelebry i umieścić go w Pontyfikale oraz w Mszale rzymskim.
KL 59. Celem sakramentów jest uświęcenie człowieka, budowanie
mistycznego Ciała Chrystusa, a wreszcie oddawanie czci Bogu. Jako znaki, mają
one także pouczać. Sakramenty wiarę nie tylko zakładają, lecz za pomocą słów i
rzeczy dają jej wzrost, umacniają ją i wyrażają. Słusznie więc nazywają się
sakramentami wiary. Udzielają one łaski, ale ich sprawowanie również jak
najlepiej usposabia wiernych do owocnego przyjęcia tej łaski, do oddania Bogu
należnej czci i pełnienia miłości.
Stąd ważną jest rzeczą, aby wierni łatwo mogli rozumieć znaki
sakramentalne i gorliwie przyjmowali te sakramenty, które są ustawione dla
podtrzymywania życia chrześcijańskiego.
KL 60. Oprócz tego święta Matka Kościół ustanowił sakramentalia. Są to
znaki święte, które z pewnym podobieństwem do sakramentów oznaczają skutki,
przede wszystkim duchowe, a osiągają je przez modlitwę Kościoła. Przygotowują
one ludzi do przyjęcia głównego skutku sakramentów i uświęcają różne
okoliczności życia.
KL 61. Tak więc liturgia sakramentów i sakramentaliów sprawia, że prawie
każde wydarzenie życia odpowiednio usposobionych wiernych zostaje uświęcone
przez łaskę, wypływającą z paschalnego misterium Męki, Śmierci i
Zmartwychwstania Chrystusa, z którego czerpią swoją moc wszystkie sakramenty i
sakramentalia, w ten sposób niemal każde godziwe użycie rzeczy materialnych
może zostać skierowane do uświęcenia człowieka i uwielbienia Boga.
KL 62. Ponieważ z biegiem wieków do obrzędów sakramentów i
sakramentaliów przedostały się elementy, które w naszych czasach nie dość jasno
wyrażają ich naturę i cel, i ponieważ nadto niejedno w nich należy dostosować
do potrzeb naszych czasów, Sobór święty ustala następujące zasady krytycznego
ich rozpatrzenia.
KL 63. Ponieważ niejednokrotnie przy udzielaniu sakramentów i sakramentaliów
może być bardzo pożyteczne użycie języka ojczystego, należy mu przeto przyznać
więcej miejsca według następujących zasad:
a) przy udzielaniu sakramentów i sakramentaliów można używać języka
ojczystego stosownie do art. 36,
b) na podstawie nowego wydania Rytuału rzymskiego, kompetentna kościelna
władza terytorialna, o której mowa w art. 22, §2 tej Konstytucji, niech jak
najrychlej przygotuje rytuały krajowe, dostosowane do potrzeb miejscowych także
pod względem języka. Po zatwierdzeniu przez Stolicę Apostolską należy ich
używać w okręgach, dla których są przeznaczone.
Przy układaniu tych rytuałów czy poszczególnych zbiorów obrzędów nie
należy opuszczać instrukcji, umieszczonych w Rytuale rzymskim przed
poszczególnymi obrzędami, czy to o charakterze duszpasterskim i ceremonialnym,
czy też o szczególnym znaczeniu społecznym.
KL 64. Należy przywrócić różne stopnie katechumenatu dorosłych,
pozostawiając wprowadzenie go w życie uznaniu ordynariusza miejscowego. Dzięki
temu czas katechumenatu, przeznaczony na odpowiednie urobienie katechumena,
będzie uświęcony przez obrzędy liturgiczne spełnione w kolejnych odstępach
czasu.
KL 65. W krajach misyjnych oprócz tego, co zawiera tradycja
chrześcijańska, można również dopuścić te elementy wtajemniczenia będące w użyciu
danego narodu, które dadzą się dostosować do obrzędów chrześcijańskich,
stosowanie do art. 37 - 40 niniejszej Konstytucji.
KL 66. Należy poddać krytycznemu rozpatrzeniu obydwa obrzędy chrztu
dorosłych, zwykły i uroczysty z przywróconym katechumenatem, a w Mszale
rzymskim umieścić specjalną Mszę „Przy udzielaniu chrztu”.
KL 67. Obrzęd chrztu dzieci należy krytycznie rozpatrzyć i dostosować do
rzeczywistej sytuacji niemowląt. W samym obrzędzie trzeba również uwydatnić
rolę i obowiązki rodziców dziecka oraz rodziców chrzestnych.
KL 68. W obrzędzie chrztu należy przewidzieć zmiany, które za
pozwoleniem ordynariusza miejscowego można by stosować przy większej liczbie
kandydatów. Należy również ułożyć krótszy obrzęd chrztu, którym mogliby się
posługiwać przede wszystkim katechiści w krajach misyjnych i w ogóle wierni,
udzielający chrztu w razie zagrażającej śmierci, gdy brak kapłana czy diakona.
KL 69. Zamiast obrzędu, zwanego „Uzupełnieniem obrzędu chrztu dziecka”,
należy ułożyć nowy. Powinien on jaśniej i wyraźniej wskazywać, że dziecko
ochrzczone w skrócony sposób – zostało przyjęte do Kościoła.
Dla osób już ważnie ochrzczonych, a nawracających się na katolicyzm,
należy ułożyć nowy obrzęd, który by wyrażał przyjęcie ich do społeczności
Kościoła.
KL 70. Poza okresem wielkanocnym wodę chrzcielną można poświęcić w
czasie obrzędu chrztu, posługując się zatwierdzoną formułą skróconą.
KL 71. Obrzęd bierzmowania należy rozpatrzyć i w ten sposób ująć, aby
się jasno uwydatnił ścisły związek tego sakramentu z całym wtajemniczeniem
chrześcijańskim. Dlatego wypada, aby przyjęcie tego sakramentu poprzedzało
odnowienie przyrzeczeń, złożonych na chrzcie.
Jeśli to dogodne, bierzmowania można udzielać podczas Mszy świętej. Dla
obrzędu poza Mszą należy przygotować formułę wprowadzającą.
KL 72. Obrzęd i formułę sakramentu pokuty należy tak przejrzeć i ująć,
aby jaśniej wyrażały naturę i skutek tego sakramentu.
KL 73. „Ostatnie namaszczenie”, które także, i to lepiej można nazwać
„namaszczeniem chorych”, nie jest sakramentem przeznaczonym tylko dla tych,
którzy znajdują się ostatecznym niebezpieczeństwie utraty życia. Odpowiednia
zatem pora na przyjęcie tego sakramentu jest już wówczas, gdy wiernym zaczyna
grozić niebezpieczeństwo śmierci z powodu choroby lub starości.
KL 74. Oprócz oddzielnych obrzędów namaszczenia chorych i Wiatyku trzeba
ułożyć obrzęd ciągły w którym namaszczenia udzielać się będzie choremu po
spowiedzi, a przed przyjęciem Wiatyku.
KL 75. Liczbę namaszczeń należy stosować do okoliczności, a modlitwy
wchodzące w skład obrzędu namaszczenia chorych tak przerobić, aby odpowiadały
różnym stanom chorych, przyjmujących ten sakrament.
KL 76. Obrzęd święceń należy krytycznie opracować i co do ceremonii, i
co do tekstów. Przemówienie biskupa na początku każdego święcenia lub konsekracji
może być wygłoszone w języku ojczystym.
Podczas konsekracji biskupiej wszyscy obecni biskupi mogą wkładać ręce.
KL 77. Znajdujący się w Rytuale rzymskim obrzęd zawierania małżeństwa
należy krytycznie rozpatrzyć i w ten sposób wzbogacić, by jaśniej oznaczał
łaskę sakramentu i podkreślał obowiązki małżonków.
„Jeżeli jakie kraje używają innych chwalebnych zwyczajów i ceremonii
przy zawieraniu sakramentu małżeństwa, Sobór święty bardzo pragnie, aby je
zachowano”.
Ponadto kompetentnej kościelnej władzy terytorialnej, o której mowa w
art. 22, §2 niniejszej Konstytucji, zostawia się możność opracowania zgodnie z
art. 63 własnego obrzędu dostosowanego do zwyczajów miejscowych i narodowych,
przy ścisłym jednak zachowaniu przepisu, aby asystujący kapłan żądał od
zawierających małżeństwo wyrażenia zgody i tę zgodę przyjął.
KL 78. Zwyczajnie małżeństwo należy zawierać podczas Mszy świętej, po
odczytaniu Ewangelii i po homilii, a przed „modlitwą wiernych”. Modlitwę nad
małżonką należy odpowiednio poprawić, tak aby wyrażała te same obowiązki
wzajemnej wierności obojga małżonków. Można ją odmawiać w języku ojczystym.
Jeżeli natomiast sakrament małżeństwa sprawuje się poza Mszą świętą,
należy na początku obrzędu odczytać Epistołę i Ewangelię ze Mszy za nowożeńców
i zawsze należy im udzielić błogosławieństwa.
KL 79. Sakramentalia należy starannie rozpatrzyć w duchu naczelnej
zasady o świadomym, czynnym i łatwym do zrealizowania udziale wiernych i z
uwzględnieniem potrzeb współczesnych. Przy reformowaniu rytuałów zgodnie z art.
63, w miarę potrzeby można również dodać nowe sakramentalia.
Zastrzeżone błogosławieństwa powinny być bardzo nieliczne, i to tylko na
rzecz biskupów lub ordynariuszów.
Należy przewidzieć możność udzielania niektórych sakramentaliów przez
posiadających odpowiednie kwalifikacje ludzi świeckich, przynajmniej w
wyjątkowych przypadkach i za zgodą ordynariusza.
KL 80. Należy rozpatrzyć krytycznie obrzęd konsekracji dziewic,
znajdujący się w Pontyfikale rzymskim.
Oprócz tego należy ułożyć obrzęd profesji zakonnej i odnowienia ślubów,
który by przyczynił się do większej jednolitości, prostoty i dostojeństwa,
powinni go przyjąć ci, co podczas Mszy świętej składają lub odnawiają śluby, z
zachowaniem jednak prawa partykularnego.
Godny pochwały jest zwyczaj składania profesji zakonnej podczas Mszy
świętej.
KL 81. Obrzęd pogrzebowy powinien jaśniej wyrażać paschalny charakter
śmierci chrześcijanina i lepiej odpowiadać warunkom i tradycjom poszczególnych
regionów, również co do barwy liturgicznej.
KL 82. Należy starannie
rozpatrzyć obrzęd pogrzebu dzieci i dołączyć doń własną Mszę.
KL 83. Najwyższy Kapłan Nowego i wiecznego Testamentu, Jezus Chrystus,
przyjmując ludzką naturę, wniósł w to ziemskie wygnanie ów hymn, który w
niebieskich przybytkach rozbrzmiewa po wszystkie wieki. Łączy on z sobą całą
społeczność ludzką, aby wspólnie śpiewać tę boską pieśń chwały.
Ten urząd kapłański wykonuje nadal przez swój Kościół, który nieustannie
wielbi Boga i wstawia się za zbawienie całego świata nie tylko przez
odprawianie Eucharystii, lecz także innymi środkami, zwłaszcza przez modlitwę
brewiarzową.
KL 84. Zgodnie ze starożytną tradycją chrześcijańską brewiarz jest tak
ułożony, aby wszystkie pory dnia i nocy uświęcić przez uwielbienie Boga. Gdy kapłani
oraz inne do tego przez Kościół wyznaczone osoby, lub też wierni modlący się
wspólnie z kapłanem według zatwierdzonej formy, wykonują tę przedziwną pieśń
chwały, wówczas jest to prawdziwie głos Oblubienicy, przemawiającej do
Oblubieńca. Co więcej, jest to modlitwa Chrystusa i Jego Ciała zwrócona do
Ojca.
KL 85. Wszyscy poświęcający się tej modlitwie wypełniają zadanie
Kościoła i zarazem uczestniczą w najwyższym zaszczycie Oblubienicy Chrystusa,
ponieważ oddając Bogu chwałę, stoją przed tronem Bożym w imieniu Matki
Kościoła.
KL 86. Kapłani oddani duszpasterstwu tym gorliwiej odmawiać będą godziny
brewiarzowe, im żywszą będą mieć świadomość, że powinni spełniać napomnienie
św. Pawła: „Módlcie się nieustannie” (1 Tes 5,17), albowiem tylko Pan, który
powiedział: „beze mnie nic uczynić nie możecie” (J 15,5), mocen jest zapewnić
skuteczność i wzrost dziełu, nad którym pracują. Dlatego Apostołowie
ustanawiając diakonów oświadczyli: „My natomiast pilnować będziemy modlitwy i
posługi słowa” (Dz 6,4).
KL 87. Aby we współczesnych warunkach kapłani oraz inni członkowie
Kościoła mogli lepiej i doskonalej odmawiać brewiarz, Sobór święty prowadząc
dalej odnowę szczęśliwie rozpoczętą przez Stolicę Apostolską, powziął
następujące postanowienia co do brewiarza według obrządku rzymskiego.
KL 88. Ponieważ celem brewiarza jest uświęcenie dnia, tradycyjny układ
godzin należy odnowić w ten sposób, aby w miarę możności godziny odpowiadały
porom dnia. Należy także wziąć pod uwagę współczesne warunki życia, w których
znajdują się przede wszystkim osoby oddane pracom apostolskim.
KL 89. Wobec tego przy reformie brewiarza należy zachować następujące
zasady:
a) Zgodnie z czcigodną tradycją całego Kościoła za główne części
codziennego oficjum należy uważać laudes jako modlitwę poranną i nieszpory jako
modlitwę wieczorną, i tak też je odprawiać,
b) kompletę należy tak ułożyć, aby dobrze odpowiadał końcowi dnia,
c) chociaż godzina zwana jutrznią zachowuje w chórze charakter modlitwy
nocnej, należy ją tak przerobić, aby mogła być odmawiana w każdej porze dnia,
powinna zawierać mniejszą ilość psalmów i dłuższe czytania,
d) należy znieść prymę,
e) w chórze zachowuje się godziny mniejsze: tercję, sekstę i nonę. Poza
chórem można wybrać jedną z nich, bardziej odpowiadającą danej porze dnia.
KL 90. Ponieważ brewiarz, jako publiczna modlitwa Kościoła, jest źródłem
pobożności i zasileniem modlitwy osobistej, najusilniej zachęca się w Panu
kapłanów oraz innych uczestniczących w oficjum, aby przy jego odmawianiu myśli
odpowiadały słowom. Dla lepszego osiągnięcia tego celu niech się starają o
głębsze poznanie liturgii i Pisma świętego, a zwłaszcza psalmów.
Przy dokonywaniu reformy należy ów czcigodny wiekowy skarbiec brewiarza
rzymskiego tak dostosować, aby wszyscy, którym się go powierza, mogli z niego
korzystać obficiej i łatwiej.
KL 91. Aby rzeczywiście można było zachować układ godzin przedstawiony w
art. 89, psalmy należy rozłożyć nie na jeden tydzień, lecz na dłuższy okres.
Pomyślnie rozpoczęte dzieło krytycznego przeglądu psałterza należy jak najrychlej
doprowadzić do końca, biorąc pod uwagę łacinę chrześcijańską, zastosowanie
liturgiczne także w śpiewie oraz całą tradycję Kościoła łacińskiego.
KL 92. Co do czytań należy zachować następujące wytyczne:
a) Czytanie Pisma świętego ułożyć w ten sposób, aby skarbiec słowa
Bożego można było poznać łatwo w szerszym zakresie,
b) lepiej dobrać lekcje z dzieł Ojców, Doktorów i Pisarzy kościelnych,
c) opisy męczeństwa i żywoty Świętych uzgodnić z prawdą historyczną.
KL 93. Hymnom, o ile to uzna się za właściwe, należy przywrócić formę
pierwotną, opuszczając lub zmieniając wszystko, co tchnie mitologią albo nie
odpowiada chrześcijańskiej pobożności. W miarę potrzeby należy przyjąć także
inne hymny, które znajdują się w zbiorach.
KL 94. Dla rzeczywistego uświęcenia dnia i odmówienia z pożytkiem
duchowym godzin brewiarzowych zaleca się zachowanie czasu najbardziej
zbliżonego do pory właściwej poszczególnym godzinom kanonicznym.
KL 95. Wspólnoty zobowiązane do modlitwy chórowej oprócz Mszy
konwentualnej mają codziennie odprawiać w chórze brewiarz, mianowicie:
a) Zakony kanoników, mnichów i mniszek oraz inne zakony ścisłe
zobowiązane do chóru przez prawo lub przez konstytucję: brewiarz w całości,
b) kapituły katedralne lub kolegiackie: te części brewiarza, które zostały
im nałożone przez prawo ogólne lub szczegółowe,
c) wszyscy zaś członkowie wyżej wymienionych wspólnot, którzy przyjęli
święcenia wyższe albo złożyli śluby uroczyste, z wyjątkiem konwersów, mają
obowiązek indywidualnie odmówić te godziny kanoniczne, których nie odprawili w
chórze.
KL 96. Nie zobowiązani do chóru duchowni wyższych święceń mają
codziennie odmówić cały brewiarz wspólnie lub indywidualnie, według zasad art.
89.
KL 97. Możliwość zastąpienia brewiarza inną czynnością liturgiczną
należy określić w rubrykach.
W poszczególnych wypadkach i ze słusznego powodu ordynariusze mogą
zwalniać swoich podwładnych, całkowicie lub częściowo, od obowiązku odmawiania
brewiarza albo ten obowiązek zmienić na inny.
KL 98. Członkowie zrzeszeń dążących do doskonałości, którzy na mocy
swoich konstytucji odmawiają pewne części brewiarza, odprawiają publiczną
modlitwę Kościoła.
Podobnie też odprawiają publiczną modlitwę Kościoła, jeżeli na mocy
swoich konstytucji odmawiają jakieś małe oficjum, byleby ono było ułożone na
wzór brewiarza i prawnie zatwierdzone.
KL 99. Ponieważ brewiarz jest głosem Kościoła, czyli całego Mistycznego
Ciała, które publicznie wielbi Boga, zachęca się, aby nie zobowiązani do chóru
duchowni, zwłaszcza prowadzący życie wspólne lub też przygodnie zgromadzeni
kapłani, odmawiali razem przynajmniej jakąś część brewiarza.
Wszyscy zaś odmawiający brewiarz, czy to w chórze czy wspólnie, niech
jak najdoskonalej wypełniają powierzone sobie zadanie z wewnętrzną pobożnością
i starannym wykonaniem zewnętrznym.
Oprócz tego zaleca się w miarę możliwości, śpiewanie brewiarza przy
odprawianiu czy to chórowym, czy też wspólnym.
KL 100. Duszpasterze niech się starają w niedziele i uroczyste święta
odprawiać w kościołach z udziałem wiernych główne godziny, zwłaszcza nieszpory.
Zaleca się, aby i świeccy odmawiali brewiarz czy to z kapłanami, czy na swoich
zebraniach, czy nawet indywidualnie.
KL 101. § 1. Zgodnie z wiekową
tradycją obrządku łacińskiego duchowni mają zachować w oficjum język łaciński.
Tym jednak duchownym, dla których język łaciński stanowi poważną przeszkodę do
należytego odmawiania brewiarza, ordynariusz może w poszczególnych wypadkach
pozwolić na używanie przekładu na język ojczysty, sporządzonego według art. 36.
§ 2. Kompetentny przełożony może pozwolić na używanie języka ojczystego
w brewiarzu, nawet odprawianym w chórze, mniszkom i członkom zrzeszeń dążących
do doskonałości, tak mężczyznom, którzy nie są duchownymi, jak i kobietom, pod
warunkiem, że przekład jest zatwierdzony.
§ 3. Każdy duchowny zobowiązany do brewiarza, jeżeli odmawia go w języku
ojczystym wiernych albo z tymi, o których była mowa w § 2, wypełnia swój
obowiązek, byleby tekst przekładu był zatwierdzony.
KL 102. Święta Matka Kościół uważa za swój obowiązek obchodzić w
czcigodnym wspomnieniu zbawcze dzieło swego boskiego Oblubieńca przez cały rok
w ustalonych dniach. Każdego tygodnia Kościół obchodzi pamiątkę
Zmartwychwstania Pańskiego w dniu, który nazywał Pańskim, a raz do roku czci je
także razem z Jego błogosławioną Męką na Wielkanoc, w to swoje największe
święto.
Z biegiem roku Kościół odsłania całe misterium Chrystusa, począwszy od
Wcielenia i Narodzenia aż do Wniebowstąpienia, do dnia Zesłania Ducha Świętego
oraz oczekiwania błogosławionej nadziei i przyjścia Pańskiego.
W ten sposób obchodząc misteria Odkupienia, Kościół otwiera bogactwa
zbawczych czynów i zasług swojego Pana, tak że one uobecniają się niejako w
każdym czasie, aby wierni zetknęli się z nimi i dostąpili łaski zbawienia.
KL 103. Obchodząc ten roczny cykl misteriów Chrystusa, Kościół święty ze
szczególną miłością oddaje cześć Najświętszej Matce Bożej Maryi, która
nierozerwalnym węzłem związana jest ze zbawczym dziełem swojego Syna. W Niej
Kościół podziwia i wysławia wspaniały owoc Odkupienia i jakby w przeczystym
obrazie z radością ogląda to, czym cały pragnie i spodziewa się być.
KL 104. Ponadto Kościół rozmieścił w ciągu roku wspomnienia Męczenników
oraz innych Świętych, którzy dzięki wielorakiej łasce Bożej doszli do
doskonałości, a osiągnąwszy już wieczne zbawienie, wyśpiewują Bogu w niebie
doskonałą chwałę i wstawiają się za nami. W te uroczystości Kościół głosi
misterium paschalne w Świętych, którzy współcierpieli i zostali współuwielbieni
z Chrystusem, przedstawia wiernym ich przykłady, pociągające wszystkich przez
Chrystusa do Ojca, a przez ich zasługi wyjednywa dobrodziejstwa Boże.
KL 105. Wreszcie w różnych okresach roku Kościół zgodnie z tym, czego
uczy tradycja, pogłębia duchowo wiernych przez pobożne ćwiczenia duszy i ciała,
przez pouczenia, modlitwy oraz uczynki pokuty i dzieła miłosierdzia. Dlatego
Sobór święty uznał za właściwe powziąć niżej wymienione postanowienia.
KL 106. Zgodnie z tradycją apostolską, która wywodzi się od samego dnia
Zmartwychwstania Chrystusa, misterium paschalne Kościół obchodzi co siedem dni,
w dniu, który słusznie nazywany jest dniem Pańskim albo niedzielą. W tym dniu
wierni powinni schodzić się razem dla słuchania słowa Bożego i uczestniczenia w
Eucharystii, aby tak wspominać Mękę, Zmartwychwstanie i chwałę Pana Jezusa i
składać dziękczynienie Bogu, który ich „odrodził przez zmartwychwstanie Jezusa
Chrystusa ku nadziei żywej” (1 P 1,3). Niedziela jest zatem najstarszym i
pierwszym dniem świątecznym, który należy tak przedstawić i wpoić w pobożność
wiernych, aby stał się również dniem radości i odpoczynku od pracy. Ponieważ
niedziela jest podstawą i rdzeniem całego roku liturgicznego, nie należy jej
przesłaniać innymi obchodami, jeżeli nie są rzeczywiście bardzo ważne.
KL 107. Rok liturgiczny należy w ten sposób zreformować, aby – stosownie
do współczesnych warunków zachowując lub odnawiając tradycyjne zwyczaje i
praktyki związane z okresami liturgicznymi – utrzymać pierwotny charakter tych
okresów celem należytego zasilania pobożności wiernych przez odprawianie
misterium Chrześcijańskiego Odkupienia, a zwłaszcza misterium paschalnego.
Jeżeli warunki miejscowe wymagają jakichś przystosowań, należy je przeprowadzić
według art. 39 i 40.
KL 108. Pobożność wiernych należy wiązać przede wszystkim ze świętami Pańskimi,
przez które w ciągu roku obchodzi się misteria zbawienia. Dlatego okresy roku
kościelnego (Proprium de Tempore) powinny mieć należne im pierwszeństwo przed
uroczystościami Świętych, aby należycie obchodzono cały cykl misteriów zbawienia.
KL 109. Tak w liturgii, jak i w katechezie należy przedstawić w pełnym
świetle podwójny charakter Wielkiego Postu. Przez przypomnienie chrztu lub też
przygotowanie do niego oraz przez pokutę ma on usposobić wiernych, oddających
się gorliwiej słuchaniu słowa Bożego i modlitwie, do obchodzenia paschalnego
misterium. Dlatego:
a) szerzej należy uwzględnić elementy chrzcielne, właściwe liturgii
Wielkiego Postu: dobrze również będzie przywrócić niektóre elementy z dawnej
tradycji, jeżeli okażą się odpowiednie,
b) to samo trzeba powiedzieć o elementach pokuty. W katechezie obok
świadomości społecznych skutków grzechu należy wiernym wpoić właściwą naturę
pokuty, która polega na znienawidzeniu grzechu jako obrazy Bożej. należy też
zwrócić uwagę na rolę Kościoła w dziele pokuty i kłaść większy nacisk na
potrzebę modlitwy za grzeszników.
KL 110. Pokuta wielkopostna ma być nie tylko wewnętrzną indywidualną,
lecz także zewnętrzna i zbiorowa. Władze, o których mowa w art. 22, niech
popierają i zalecają praktyki pokutne, dostosowane do możliwości naszej epoki i
różnych krajów oraz do życiowych warunków wiernych. Niech jednak nienaruszony
pozostanie post paschalny, który należy wszędzie zachować w Wielki Piątek Męki
i Śmierci Pańskiej, a w miarę możności przedłużyć go na Wielką Sobotę, aby
dzięki temu z podniosłym i otwartym sercem przystąpić do radości niedzieli
Zmartwychwstania.
KL 111. Zgodnie z tradycją Kościół oddaje cześć Świętym i ma w poważaniu
ich autentyczne relikwie oraz wizerunki. Uroczystości Świętych głoszą cuda
Chrystusa w Jego sługach, a wiernym podają odpowiednie przykłady do
naśladowania. Aby uroczystości Świętych nie przesłaniały świąt, których treścią
są misteria zbawienia, należy wiele tych uroczystości pozostawić Kościołom
partykularnym, narodom lub rodzinom zakonnym, rozciągając na cały kościół tylko
te, które wspominają Świętych o prawdziwie powszechnym znaczeniu.
KL 112. Tradycja muzyczna całego Kościoła stanowi skarbiec nieocenionej
wartości, wybijający się ponad inne sztuki, przede wszystkim przez to, że śpiew
kościelny związany ze słowami jest nieodzowną oraz integralną częścią
uroczystej liturgii. Śpiewowi kościelnemu nie szczędzili pochwał Pismo święte,
Ojcowie Kościoła i papieże, którzy w naszych czasach, począwszy od św. Piusa X,
bardzo jasno określili służebną funkcję muzyki w liturgii. Toteż muzyka
kościelna tym świętsza, im ściślej zwiąże się z czynnością liturgiczną, już to
serdeczniej wyrażając modlitwę, już też przyczyniając się do jednomyślności,
już wreszcie nadając uroczysty charakter obrzędom świętym. Przy czym Kościół
uznaje wszystkie formy prawdziwej sztuki i dopuszcza je do służby Bożej, jeżeli
tylko posiadają wymagane przymioty. Sobór święty, zachowując zasady i przepisy
kościelnej tradycji i karności oraz biorąc pod uwagę cel muzyki kościelnej
którym jest chwała Boża i uświęcenie wiernych, postanawia co następuje:
KL 113. Czynność liturgiczna przybiera godniejszą postać, gdy służba
Boża odbywa się uroczyście za śpiewem, przy udziale asysty i z czynnym uczestnictwem
wiernych. Jeżeli chodzi o język, należy zachować przepisy zawarte w art. 36, co
do Mszy świętej a art. 54, co do sakramentów w art. 63, co do modlitwy
brewiarzowej w art. 101.
KL 114. Z największą troskliwością należy zachowywać i otaczać opieką skarbiec
muzyki kościelnej. Należy starannie popierać zespoły śpiewacze, zwłaszcza przy
kościołach katedralnych. Biskupi oraz inni duszpasterze niechaj gorliwie dbają
o to, aby w każdej śpiewanej czynności liturgicznej wszyscy wierni umieli
czynnie uczestniczyć w sposób im właściwy, zgodnie z art. 28 i 30.
KL 115. Należy przywiązywać dużą wagę, do teoretycznego i praktycznego
wykształcenia muzycznego w seminariach, nowicjatach oraz domach studiów
zakonników i zakonnic, a także w innych instytucjach i szkołach katolickich.
Aby to wykształcenie zapewnić, należy starannie przygotować nauczycieli muzyki.
Ponadto zaleca się zakładanie wyższych instytutów muzyki kościelnej.
Muzycy zaś i śpiewacy, a zwłaszcza chłopcy, powinni także otrzymać
rzetelne wykształcenie liturgiczne.
KL 116. Śpiew gregoriański Kościół uznaje za własny śpiew liturgii
rzymskiej. Dlatego w czynnościach liturgicznych powinien on zajmować pierwsze
miejsce wśród innych równorzędnych rodzajów śpiewu.
Nie wyklucza się ze służby Bożej innych rodzajów muzyki kościelnej,
zwłaszcza polifonii, byleby odpowiadały duchowi czynności liturgicznej, zgodnie
z art. 30.
KL 117. Należy doprowadzić do końca wydanie autentycznych ksiąg śpiewu
gregoriańskiego, a nawet przygotować bardziej krytyczne wydanie ksiąg, ogłoszonych
już po reformie św. Piusa X.
Zaleca się również przygotować wydanie, zawierające łatwiejsze melodie
do użytku mniejszych kościołów.
KL 118. Należy troskliwie pielęgnować religijny śpiew ludowy, tak aby
głosy wiernych mogły rozbrzmiewać podczas nabożeństw, a nawet w czasie
czynności liturgicznych, stosownie do zasad i przepisów rubryk.
KL 119. Ponieważ w niektórych krajach, zwłaszcza na misjach, żyją ludy
posiadające własną tradycję muzyczną, która ma doniosłe znaczenie dla ich życia
religijnego i społecznego, należy odnieść się do tej muzyki z szacunkiem i
przyznać jej odpowiednie miejsce w kształtowaniu zmysłu religijnego tych ludów
oraz w dostosowaniu kultu do ich charakteru, w myśl art. 39 i 40.
Dlatego przy muzycznym kształceniu misjonarzy trzeba pilnie troszczyć
się o to, aby w miarę możności umieli pielęgnować tradycyjną muzykę tych ludów
tak w szkołach, jak i w liturgii.
KL 120. W Kościele łacińskim należy mieć w wielkim poszanowaniu organy
piszczałkowe jako tradycyjny instrument muzyczny, którego brzmienie ceremoniom
kościelnym dodaje majestatu, a umysły wiernych podnosi do Boga i spraw
niebieskich.
Inne natomiast instrumenty można dopuścić do kultu Bożego według uznania
i za zgodą kompetentnej władzy terytorialnej, stosownie do zasad art. 22, § 2,
37 i 40, jeżeli nadają się albo mogą być przystosowane do użytku sakralnego,
jeżeli odpowiadają godności świątyni i rzeczywiście przyczyniają się do
zbudowania wiernych.
KL 121. Muzycy przejęci duchem chrześcijańskim wiedzą, że są powołani do
pielęgnowania muzyki kościelnej i wzbogacania jej skarbca.
Niech tworzą melodie, które posiadałyby cechy prawdziwej muzyki
kościelnej i nadawały się nie tylko dla większych zespołów śpiewaczych, lecz
także dla mniejszych chórów i przyczyniałyby się do czynnego uczestnictwa
całego zgromadzenia wiernych.
Przeznaczone do śpiewów kościelnych teksty powinny się zgadzać z nauką
katolicką. Należy je czerpać przede wszystkim z Pisma świętego i źródeł
liturgicznych.
KL 122. Do najszlachetniejszych dzieł ducha ludzkiego słusznie zalicza
się sztuki piękne, zwłaszcza sztukę religijną i jej szczyt, mianowicie sztukę
kościelną. Z natury swej dążą one do wyrażenia w jakiś sposób w dziełach
ludzkich nieskończonego piękna Bożego. Są one tym bardziej poświęcone Bogu i
pomnażaniu Jego czci i chwały, im wyłączniej zmierzają tylko do tego, aby
swoimi dziełami dusze ludzkie pobożnie zwracać ku Bogu.
Z tych przyczyn czcigodna Matka Kościół zawsze był przyjacielem sztuk
pięknych, stale szukał ich szlachetnych usług i kształcił artystów, aby
należące do kultu przedmioty były godne, ozdobne i piękne, jako znaki i symbole
rzeczywistości nadziemskiej. Kościół słusznie uważał się za arbitra w sprawach
sztuki, osądzając, które z dzieł artystów zgadzają się z wiarą, pobożnością i
tradycyjnymi zasadami oraz nadają się do użytku sakralnego.
Ze szczególną troską Kościół dbał o to, aby sprzęty liturgiczne godnie i
pięknie uświetniały kult, dlatego dopuszczał takie zmiany w materiale,
kształcie i ozdobach, jakie z biegiem wieków przynosił postęp techniczny. Stąd
w tej dziedzinie Ojcowie Soboru postanowili co następuje:
KL 123. Kościół żadnego stylu nie uważał jakby za swój własny, lecz
stosownie do charakteru i warunków narodów oraz potrzeb różnych obrządków
dopuszczał formy artystyczne każdej epoki, tworząc z biegiem wieków skarbiec
sztuki, który z całą troską należy zachować. Także sztuka naszej epoki oraz
wszystkich narodów i regionów może się swobodnie rozwijać w Kościele, byleby z
należytą czcią i szacunkiem służyła świątyniom i obrzędom świętym, tak aby
mogła swój głos dołączyć do tego cudownego hymnu chwały, który w poprzednich
wiekach najwięksi artyści wyśpiewali na cześć wiary katolickiej.
KL 124. Niech ordynariusze w popieraniu i otaczaniu opieką prawdziwej
sztuki kościelnej starają się raczej o szlachetne piękno aniżeli o sam
przepych. Odnosi się to także do szat i ozdób kościelnych.
Biskupi niechaj czuwają, aby stanowczo nie dopuszczać do kościołów i
innych miejsc świętych dzieł artystów, które nie licują z wiarą i dobrymi
obyczajami oraz pobożnością chrześcijańską lub obrażają prawdziwy zmysł
religijny czy to z powodu nieodpowiedniej formy, czy też z powodu niskiego
poziomu, przeciętności lub naśladownictwa.
Przy wznoszeniu zaś świątyń należy troskliwie dbać o to, aby ułatwić
wykonywanie czynności liturgicznych oraz osiągnięcie czynnego uczestnictwa
wiernych.
KL 125. Należy stanowczo zachować zwyczaj umieszczania w kościołach
wizerunków Świętych dla oddawania im czci przez wiernych, w ilości wszakże
umiarkowanej i we właściwym porządku, aby nie budziły zdziwienia ludu
chrześcijańskiego i nie hołdowały mniej właściwej pobożności.
KL 126. Przy ocenianiu dzieł sztuki niech ordynariusze miejscowi
zasięgają opinii diecezjalnej Komisji Sztuki Kościelnej, a w razie potrzeby
innych wybitnych znawców, jak również Komisji, o których mowa w art. 44, 45,
46.
Niech ordynariusze troskliwie czuwają, aby nie przechodziły w obce ręce
ani nie niszczały sprzęty kościelne lub cenne przedmioty, które są ozdobą domu
Bożego.
KL 127. Niech biskupi osobiście albo przez odpowiednich kapłanów, którzy
posiadają zamiłowanie i znajomość sztuki, otoczą opieką artystów, aby w nich
wpajać ducha sztuki kościelnej i świętej liturgii.
Ponadto celem wykształcenia artystów zaleca się zakładanie szkół lub
akademii sztuki kościelnej w tych krajach, w których okaże się to potrzebne.
Wszyscy zaś artyści, którzy kierując się swoim natchnieniem twórczym,
chcą służyć chwale Bożej w kościele świętym, niech zawsze pamiętają, że chodzi
tu o pewien rodzaj sakralnego naśladowania Boga Stworzyciela i o dzieło
przeznaczone do kultu katolickiego, dla zbudowania, pobożności i pouczenia
wiernych.
KL 128. Razem z księgami liturgicznymi należy w myśl art. 25 jak
najprędzej poddać krytycznemu przeglądowi kanony i statuty kościelne, odnoszące
się do rzeczy materialnych związanych z kultem, zwłaszcza do godnego i celowego
wznoszenia świątyń, budowy i kształtu ołtarzy, dostojnej formy, umieszczenia i
zabezpieczenia tabernakulum, odpowiedniego wyglądu i powagi chrzcielnicy, jak
również do właściwego ujęcia wizerunków Świętych, upiększeń i ozdób. Przepisy,
które wydają się nie dość zgodne z odnowioną liturgią, należy poprawić lub
usunąć, zaś te, które jej sprzyjają, należy zatrzymać lub wprowadzić.
W tej dziedzinie, zwłaszcza co do materiału i kształtu sprzętów i szat
kościelnych, terytorialne konferencje biskupów otrzymują władzę przystosowania
tych rzeczy do potrzeb i zwyczajów miejscowych, według zasad art. 22 niniejszej
Konstytucji.
KL 129. W czasach studiów filozoficznych i teologicznych klerycy powinni
poznać także historię sztuki kościelnej i jej rozwój oraz zdrowe zasady, na
których mają się opierać dzieła sztuki kościelnej, aby umieli szanować i
konserwować czcigodne zabytki Kościoła oraz dawać odpowiednie rady artystom
podczas wykonywania przez nich dzieł sztuki.
KL 130. Wypada, aby noszenie oznak pontyfikalnych było zastrzeżone tym
duchownym, którzy posiadają sakrę biskupią albo jakąś szczególną jurysdykcję.
Święty Powszechny Sobór Watykański II, oceniając doniosłe znaczenie
wielokrotnie wyrażonych pragnień, aby święto Zmartwychwstania związać z
określoną niedzielą i ustalić kalendarz – po uważnym rozważeniu wszystkich
następstw, które mogą wyniknąć z wprowadzenia nowego kalendarza, oświadcza co
następuje:
1. Sobór święty nie sprzeciwia się temu, aby uroczystość
Zmartwychwstania została wyznaczona na określoną niedzielę w kalendarzu
gregoriańskim, jeżeli zgodzą się na to wszyscy zainteresowani, zwłaszcza bracia
odłączeni od wspólnoty ze Stolicą Apostolską. 2. Podobnie Sobór święty
oświadcza, że nie sprzeciwia się projektom wprowadzenia do społeczności
cywilnej kalendarza stałego.
Kościół nie sprzeciwia się tym tylko rozmaitym systemom, proponowanym
dla ustalenia kalendarza stałego i wprowadzenia go do społeczności cywilnej,
które zachowują i zabezpieczają siedmiodniowy tydzień z niedzielą, nie
wtrącając żadnych dni poza tygodniem, tak aby następstwo tygodni pozostało
nienaruszone, chyba że wystąpią bardzo poważne racje przeciwne, które osądzi
Stolica Apostolska.
DSP 1. Spośród podziwu godnych wynalazków techniki, które geniusz ludzki
z pomocą Bożą w naszych zwłaszcza czasach odkrył w rzeczach stworzonych,
Kościół – Matka przyjmuje i śledzi ze szczególną troską te, które odnoszą się
przede wszystkim do ducha ludzkiego, a które odsłoniły nowe drogi do
przekazywania z największą łatwością wszelkiego rodzaju wiadomości, myśli i
wskazań. Wśród wynalazków tych najdonioślejsze są urządzenia, które z natury
swej zdolne są dosięgnąć i poruszyć nie tylko jednostki, lecz także całe
zbiorowości i całą społeczność ludzką, jak: prasa, kinematografia, radiofonia,
telewizja i inne tym podobne. Można je dlatego słusznie nazwać środkami
przekazu społecznego.
DSP 2. Kościół – Matka zdaje sobie sprawę z tego, że środki te,
właściwie użyte, oddają rodzajowi ludzkiemu wielką przysługę, ponieważ
przyczyniają się niemało do odprężenia i ubogacenia ducha oraz szerzenia i
umacniania Królestwa Bożego. Wie jednak również, że ludzie mogą ich użyć
przeciw zamierzeniom Stwórcy, obracając je na własną szkodę. Macierzyńskie
serce Kościoła boleje z powodu szkód, jakie zbiorowość ludzka ponosi zbyt
często wskutek złego korzystania z tych środków. Dlatego też święty Sobór,
podzielając czujną troskę papieży i biskupów w sprawie tak wielkiej wagi, uważa
za swą powinność zająć się najważniejszymi zagadnieniami, związanymi z tymi
środkami przekazu społecznego. nadto przekonany jest, że jego nauka oraz
wskazania w ten sposób przedstawione, przysłużą się nie tylko zbawieniu
chrześcijan, lecz również postępowi całej społeczności ludzkiej.
DSP 3. Ponieważ Kościół katolicki ustanowiony został przez Chrystusa
Pana, aby wszystkim ludziom nieść zbawienie, i wobec tego przynaglany jest
koniecznością przepowiadania Ewangelii, przeto uważa on za swój obowiązek
głosić orędzie zbawienia również przy pomocy środków przekazu społecznego oraz
uczyć ludzi właściwego korzystania z nich.
Kościołowi więc przysługuje naturalne prawo używania i posiadania
wszelkiego rodzaju owych środków, o ile są one konieczne lub pomocne w
chrześcijańskiej działalności wychowawczej i w każdej jego pracy, podejmowanej
dla zbawienia dusz. Zadaniem zaś pasterzy jest takie pouczenie wiernych i
kierowanie nimi, by przy pomocy tych również środków zmierzali oni do zbawienia
i doskonałości własnej oraz całej rodziny ludzkiej.
Zresztą do świeckich przede wszystkim należy ożywianie tego rodzaju
środków duchem humanizmu i chrześcijaństwa, aby odpowiadały one w pełni wielkim
oczekiwaniom ludzkości oraz zamierzeniom Bożym.
DSP 4. Aby właściwie posługiwać się tymi środkami jest rzeczą zgoła
konieczną, by wszyscy, którzy ich używają, znali zasady porządku moralnego i
ściśle je w tej dziedzinie wcielali w życie. Niech więc zwracają uwagę na treść
przekazywaną wedle specyficznej natury każdego z tych środków. Niech też mają
przed oczyma warunki i wszystkie okoliczności, jak: cel, osoby, miejsce, czas i
inne, w jakich dokonuje się przekazu, a które mogą zmieniać lub wręcz wypaczać
jego godziwość. Wchodzi tu w rachubę również sposób działania właściwy każdemu
z tych środków, jego siła oddziaływania, która może być tak wielka, że ludzie –
szczególnie jeśli są nieprzygotowani – z trudem potrafią ją zauważyć, opanować
lub w razie potrzeby odeprzeć.
DSP 5. Szczególnie konieczną jest rzeczą, by wszyscy zainteresowani
urobili sobie prawe sumienie co do właściwego korzystania z tych środków –
przede wszystkim gdy chodzi o niektóre zagadnienia, gwałtowniej dyskutowane w
naszych czasach.
Pierwsze z nich dotyczy tak zwanej informacji, czyli zbierania i
rozpowszechniania wiadomości. Jest rzeczą oczywistą, że wobec postępu
dzisiejszej społeczności ludzkiej i coraz ściślejszych powiązań, łączących jej
członków, informacja stała się niezwykle użyteczna, a bardzo często nieodzowna.
Publiczne bowiem i szybkie przekazywanie informacji o wydarzeniach i sprawach
umożliwia poszczególnym ludziom pełniejszą i stałą ich znajomość, dzięki czemu
mogą oni skutecznie przyczyniać się do ogólnego dobra i wspólnie łatwiej
wpływać na szeroki postęp całego społeczeństwa. Istnieje więc w społeczności
ludzkiej prawo do informacji o tym, o czym ludzie, czy to pojedynczy, czy
zespoleni w społeczności, powinni by wiedzieć, odpowiednio do warunków każdego.
Właściwe jednak zastosowanie tego prawa domaga się, by co do przedmiotu swego
informacja była zawsze prawdziwa i pełna, przy zachowaniu sprawiedliwości i
miłości; poza tym, aby co do sposobu była godziwa i odpowiednia, to znaczy
przestrzegała święcie zasad moralnych oraz słusznych praw i godności człowieka
tak przy zbieraniu wiadomości, jak i przy ogłaszaniu ich. Nie każda bowiem
wiadomość jest pożyteczna, „a miłość buduje” (1 Kor 8,1).
DSP 6. Drugie zagadnienie dotyczy stosunku, jaki zachodzi między tak
zwanymi prawami sztuki a normami moralności. Ponieważ coraz częstsze
kontrowersje w tej materii wywodzą się nierzadko z fałszywych doktryn
dotyczących etyki i estetyki, Sobór podkreśla prymat obiektywnego porządku
moralnego, który bezwzględnie winien być uznany przez wszystkich. Przewyższa on
bowiem wszystkie inne porządki spraw ludzkich, choćby o wielkim znaczeniu – nie
wyłączając estetycznego – oraz należycie je w stosunku wzajemnym do siebie
ustawia. Albowiem tylko porządek moralny obejmuje całą naturę człowieka,
będącego rozumnym stworzeniem Bożym, powołanym do spraw wyższych. Jeśli
porządek ten zostanie przez człowieka całkowicie i wiernie zachowany, doprowadzi
go do osiągnięcia pełni doskonałości i szczęścia.
DSP 7. Wreszcie omawianie, opisywanie czy przedstawianie zła moralnego
również przy pomocy środków przekazu społecznego, może rzeczywiście służyć
głębszemu poznaniu i analizowaniu człowieka. Przy użyciu odpowiednich form
dramatycznych można przez te środki ukazać i uwypuklić wspaniałość prawdy i
dobra. by jednak środki te nie przyniosły duszom szkody raczej niż pożytku,
niech będą jak najściślej podporządkowane zasadom moralnym, szczególnie gdy
chodzi o sprawy wymagające należytego szacunku lub takie, które w człowieku,
osłabionym przez grzech pierworodny, mogłyby łatwo wzbudzić niskie pożądania.
DSP 8. Ponieważ opinia publiczna wywiera dziś ogromny wpływ zarówno na
prywatne, jak i na publiczne życie obywateli wszystkich warstw społecznych,
jest rzeczą konieczną, by wszyscy członkowie społeczeństwa wypełniali i w tej
dziedzinie swe obowiązki sprawiedliwości i miłości. Dlatego też niech również
przy użyciu tych środków dążą do kształtowania i szerzenia słusznej opinii
publicznej.
DSP 9. Szczególne obowiązki ciążą na wszystkich odbiorcach:
czytelnikach, widzach i słuchaczach, którzy przekazywane tymi środkami programy
odbierają z osobistego i dobrowolnego wyboru. Właściwy bowiem wybór wymaga, by
pełnego poparcia udzielali oni temu wszystkiemu, co wyróżnia się wartościami
moralnymi, naukowymi i artystycznymi, a unikali tego, co byłoby dla nich
przyczyną i okazją szkody duchowej albo mogłoby innych przez zły przykład
narazić na niebezpieczeństwo, lub co stwarzałoby trudności programom dobrym, a
sprzyjało złym; a dzieje się to często przez płacenie przedsiębiorcom, którzy
środków tych używają wyłącznie ze względów natury ekonomicznej.
Aby więc odbiorcy czynili zadość prawu moralnemu, niech nie zaniedbują obowiązku
zapoznawania się w porę z oceną, wydawaną w tych sprawach przez kompetentny
autorytet, oraz kierowania się tą oceną zgodnie z zasadami prawego sumienia.
Aby zaś łatwiej mogli oprzeć się mniej słusznym sugestiom, a w pełni przyjąć
dobre, niech starają się sumienie swoje normować i kształtować przez
odpowiednie pomoce.
DSP 10. Odbiorcy – a szczególnie młodzież – niech starają się
przyzwyczajać do korzystania z tych środków z umiarem i poczuciem karności.
Ponadto niech usiłują głębiej zrozumieć to, co oglądają, czego słuchają lub co
czytają. Niech dyskutują na te tematy z wychowawcami i ludźmi doświadczonymi i
niech się uczą wydawać słuszną ocenę. Rodzice zaś niech pamiętają, że ich
obowiązkiem jest troskliwie czuwać, by widowiska, publikacje i inne rzeczy tego
rodzaju, które uwłaczałyby wierze i dobrym obyczajom, nie miały wstępu do ich
domu i by dzieci ich nie spotykały się z tym gdzie indziej.
DSP 11. Szczególny obowiązek moralny odnośnie do właściwego korzystania
ze środków przekazu społecznego ciąży na dziennikarzach, pisarzach, aktorach,
reżyserach, producentach, nakładcach, dystrybutorach, wynajmujących lokale,
agentach i sprzedawcach, na krytykach i w ogóle na wszystkich, którzy w
jakikolwiek sposób uczestniczą w przygotowywaniu i przekazywaniu programów.
Zupełnie bowiem jasną jest rzeczą, jakie i jak ważne obowiązki mają oni wszyscy
w obecnych warunkach, skoro mogą przez informację oraz propagandę prowadzić
rodzaj ludzki ku dobremu lub ku złemu.
Obowiązkiem ich przeto będzie tak układać czynniki ekonomiczne,
polityczne czy artystyczne, by one nigdy nie sprzeciwiały się dobru wspólnemu.
Aby cel ten pełniej osiągnąć, niechaj wstępują w szeregi takich organizacji
zawodowych, które członków swoich zobowiązują – w razie potrzeby nawet mocą
zawartej umowy co do należytego zachowania kodeksu moralnego – do poszanowania
praw moralnych w wykonywaniu zawodowych zajęć i obowiązków.
Zawsze zaś niechaj pamiętają o tym, że większość czytelników i widzów
stanowi młodzież, która potrzebuje takich pism i takich widowisk, które
dawałyby godziwą rozrywkę, a jednocześnie pociągałyby umysły do wyższych
rzeczy. Niech się ponadto starają, by opracowywanie programów o treści
religijnej zalecane było osobom godnym i doświadczonym, oraz by wykonywano je z
należytym szacunkiem.
DSP 12. Szczególne zobowiązania ciążą na władzy świeckiej z racji
przeznaczenia tych środków dla dobra społecznego. Władza ta winna we właściwym
sobie zakresie bronić i ochraniać prawdziwą i słuszną wolność informacji,
szczególnie w prasie, co jest niezbędne dla rozwoju współczesnego
społeczeństwa; popierać wartości religijne, kulturalne i sztuki piękne; otoczyć
opieką odbiorców, by swobodnie mogli korzystać ze swoich praw. Obowiązkiem
władzy świeckiej jest poza tym popieranie inicjatyw, szczególnie pożytecznych
zwłaszcza dla młodzieży, których realizacja w inny sposób jest niemożliwa.
Nadto obowiązkiem tej samej władzy świeckiej, która z urzędu dba o
pomyślny stan obywateli, jest starać się należycie i pilnie przez ustanowienie
i egzekwowanie specjalnych praw, by ze złego używania tych środków nie wynikło
poważne niebezpieczeństwo dla dobrych obyczajów oraz postępu społeczeństwa. Ta
czujna troska w niczym nie umniejszy wolności czy to jednostek, czy grup
społecznych, szczególnie wówczas, gdy brak jest należytej gwarancji ze strony
tych, którzy zawodowo posługują się tymi środkami.
Szczególnie zaś należy ochraniać młodzież przed prasą i widowiskami,
które byłyby szkodliwe w jej wieku.
DSP 13. Niechaj wszyscy synowie Kościoła starają się jednomyślnie i
jednozgodnie o to, by środki przekazu społecznego stosowane były skutecznie –
bez zwłoki i z jak największą zapobiegliwością – w rozlicznych pracach
apostolskich, tak jak tego wymagają okoliczności spraw i czasu. Niech
uprzedzają szkodliwe inicjatywy, szczególnie tam, gdzie postęp religijny i
moralny wymaga pilniejszej aktywności.
Pasterze więc niech spieszą wypełniać swe zadanie w tej dziedzinie,
które wiążą się ściśle ze zwyczajnym ich obowiązkiem nauczania. Także i
świeccy, którzy mają udział w posługiwaniu się tymi środkami, niechaj starają
się dać świadectwo Chrystusowi, spełniając przede wszystkim umiejętnie i w
duchu apostolstwa swe zadania, a nawet wspomagając w miarę możności wprost
duszpasterską działalność Kościoła przez uzdolnienia techniczne, ekonomiczne,
kulturalne i artystyczne.
DSP 14. Przede wszystkim należy popierać dobrą prasę. Aby zaś przepoić
czytelników w pełni duchem chrześcijańskim, należy też tworzyć i rozwijać
prawdziwie katolicką prasę, która – wywodząc się i będąc zależną już to
bezpośrednio od władzy kościelnej, już to od katolików – niech wychodzi
wyraźnie w tym celu, by urabiać, umacniać i popierać opinię publiczną, zgodnie
z prawem naturalnym, nauką i nakazami katolickimi, oraz by podawać do
wiadomości i należycie wyjaśniać fakty, dotyczące życia Kościoła. wiernych zaś
należy pouczać o konieczności czytania i rozpowszechniania prasy katolickiej
dla wyrobienia sobie chrześcijańskiego sądu o wszelkich wydarzeniach.
Wszelkimi skutecznymi środkami należy popierać i otaczać opieką
produkcję i rozpowszechnianie filmów, służących godziwej rozrywce, kulturze i
sztuce, szczególnie zaś przeznaczonych dla młodzieży. Cel ten osiągnie się,
wspierając i koordynując wysiłki oraz inicjatywy uczciwych producentów i
dystrybutorów, polecając filmy godne uznania według powszechnej opinii krytyków
i wyróżnione nagrodami oraz popierając i łącząc w związki kina prowadzone przez
katolickich i uczciwych przedsiębiorców.
Tak samo skuteczną pomoc należy okazywać godziwym transmisjom radiowym i
telewizyjnym, zwłaszcza tym, które przedstawiają wartość dla rodzin.
Szczególnie zaś należy popierać transmisje katolickie, które prowadzą słuchaczy
i widzów do uczestnictwa w życiu Kościoła i karmią ich prawdami religijnymi.
Gdzie zachodzi tego potrzeba, winno się także z pilnością zakładać katolickie
stacja nadawcze i baczyć, aby programy ich odznaczały się odpowiednim poziomem
i skutecznością oddziaływania.
Zatroszczyć się trzeba i o to, by szlachetna, dawna sztuka teatralna,
które dzięki środkom przekazu społecznego, szeroko już jest rozpowszechniana,
przyczyniała się do uszlachetniania widzów oraz kształtowania ich obyczajów.
DSP 15. Aby zadośćuczynić wyżej wskazanym wymogom, trzeba bezzwłocznie
przygotować kapłanów, zakonników i ludzi świeckich, którzy odznaczaliby się
odpowiednią wiedzą co do stosowania tych środków dla celów apostolskich.
Przede wszystkim winni świeccy otrzymywać wykształcenie w dziedzinie
sztuki, nauki i obyczajowości. W tym celu należy zwiększyć liczbę szkół,
fakultetów oraz instytutów, w których dziennikarze, autorzy programów kinowych,
radiowych, telewizyjnych i inni zainteresowani mogliby otrzymać pełną formację
w duchu chrześcijańskim, szczególnie gdy chodzi o społeczną naukę Kościoła. Kształcić
i popierać należy również aktorów teatralnych, by sztuką swą mogli we właściwy
sposób służyć społeczeństwu ludzkiemu. Starannie wreszcie trzeba przygotować
krytyków literackich, kinowych, radiowych, telewizyjnych i innych – tak by
doskonale orientowali się w swych dziedzinach oraz nauczyli się i zachęcili do
wydawania takich sądów, w których byłyby zawsze uwydatnione zasady moralne.
DSP 16. Ponieważ należyte korzystanie ze środków przekazu społecznego,
stojących do dyspozycji odbiorców zróżnicowanych pod względem wieku i kultury,
wymaga odpowiedniego przygotowania i wychowania tych odbiorców, należy
popierać, rozpowszechniać i według zasad chrześcijańskich kierować wszystkimi
poczynaniami, prowadzącymi do tego celu – zwłaszcza gdy odnoszą się do młodzieży
– we wszystkich szkołach katolickich, seminariach, jak również w kołach
apostolstwa świeckich. Aby to szybciej osiągnąć, należy podawać wykład i
objaśnienie katolickiej nauki oraz wskazań w tej materii przy katechizacji.
DSP 17. Jest rzeczą wprost niegodną synów Kościoła, by bezczynnie
patrzyli jak przepowiadanie słowa zbawienia krępowane jest trudnościami
technicznymi i wydatkami – co prawda olbrzymimi – które związane są z tymi
środkami. Dlatego też święty Sobór zwraca uwagę, że obowiązkiem ich jest
utrzymywanie i wspomaganie katolickiej prasy, czasopism, przedsięwzięć
kinematograficznych, stacji nadawczych oraz transmisji radiowych i
telewizyjnych, których głównym celem ma być rozpowszechnianie i obrona prawdy
oraz troska o chrześcijańskie wychowanie ludzkiej społeczności. Równocześnie
zaś Sobór usilnie wzywa stowarzyszenia i poszczególne osoby, które cieszą się
wielkim autorytetem w dziedzinie ekonomiki i techniki, by swoimi zasobami i
doświadczeniem ochotnie udzielali szerokiego poparcia tym środkom, w miarę jak
służą one prawdziwej kulturze apostolstwu.
DSP 18. Aby skutecznie wesprzeć te różnorodne formy apostolstwa Kościoła
odnośnie do środków przekazu społecznego, winno się wyznaczać we wszystkich
diecezjach świata, według uznania biskupów, jeden dzień roku, w którym wierni
byliby pouczani o swych obowiązkach w tej dziedzinie, wzywani do modlitwy w tej
sprawie oraz do zbierania funduszu na tenże cel, by go uczciwie obrócić na
utrzymanie i rozwijanie popieranych przez Kościół instytucji i przedsięwzięć w
tej dziedzinie, wedle potrzeb katolickiego świata.
DSP 19. W wypełnianiu najwyższego swego zadania pasterskiego w sprawie
środków przekazu społecznego ma papież do pomocy specjalny urząd, utworzony
przy Stolicy świętej.
DSP 20. Zadaniem zaś biskupów będzie czuwanie nad tego rodzaju sprawami
i przedsięwzięciami we własnych diecezjach i popieranie ich, w miarę jak służą
apostolstwu publicznemu, koordynowanie ich, nie wyłączając dzieł prowadzonych
przez zakony „wyjęte”.
DSP 21. Ponieważ zaś skuteczne apostolstwo w obrębie całego narodu
wymaga jednolitości planu i zjednoczenia sił, dlatego święty Sobór postanawia i
poleca, aby wszędzie ustanawiano oraz popierano wszelkimi środkami narodowe
urzędy do spraw prasy, kina, radia i telewizji. Szczególnym zadaniem tych
urzędów będzie troska o to, by właściwie urabiać sumienia wiernych w dziedzinie
korzystania z tych środków, jak również popierać i kierować wszelkimi
poczynaniami, jakie podejmują katolicy w tej dziedzinie.
Kierownictwo tych urzędów w poszczególnych krajach należy powierzyć
osobnej Komisji Biskupów albo też jednemu biskupowi do tego delegowanemu. W
pracach owych urzędów winni brać udział również świeccy, dobrze obeznani z
nauką katolicką oraz z tymi sztukami.
DSP 22. A ponadto, ponieważ oddziaływanie tych środków wybiega poza
granice narodów i czyni jednostki jakby obywatelami całej wspólnoty ludzkiej,
należy poczynania narodowe w tej dziedzinie zespolić wzajemnie również w skali
międzynarodowej. Urzędy zaś, o których była mowa w n. 21, winny usilnie
współpracować z odpowiednimi katolickimi instytutami międzynarodowymi. Te zaś
międzynarodowe katolickie instytuty zatwierdzane są prawowicie jedynie przez
samą tylko Stolicę świętą i od niej są zależne.
DSP 23. Aby wszystkie zasady i wskazania tego świętego Soboru odnośnie
do środków przekazu społecznego zostały wprowadzone w życie, Sobór wyraźnie
poleca, aby staraniem Urzędu przy Stolicy świętej, o którym mowa w n. 19,
wydana została Instrukcja duszpasterska przy pomocy ekspertów z różnych krajów.
DSP 24. Święty Sobór ufa, że to jego przedstawienie zasad i norm
zostanie ochotnie przyjęte i będzie święcie przestrzegane przez wszystkie
dzieci Kościoła. One to, korzystając również z tych pomocy, nie tylko nie
poniosą szkody, lecz jak sól i światło, zaprawią ziemię i oświecą świat.
Ponadto wzywa Sobór wszystkich ludzi dobrej woli, a w pierwszym rzędzie tych,
którzy kierują środkami przekazu społecznego, aby starali się używać ich
jedynie dla dobra społeczności ludzkiej, której los coraz bardziej uzależniony
jest od właściwego korzystania z tych środków. Niech więc, jak już przez dawne
dzieła sztuki, jak również i przez nowe wynalazki doznaje imię Pana uwielbienia
stosownie do słów Apostoła: „Jezus Chrystus wczoraj i dziś tenże sam i na
wieki” (Hbr 13,8).
KK 1. Ponieważ Chrystus jest światłością narodów, obecny Sobór święty, w
Duchu Świętym zgromadzony, pragnie gorąco oświecić wszystkich ludzi blaskiem
Jego jaśniejącym na obliczu Kościoła, głosząc Ewangelię wszelkiemu stworzeniu
(por. Mk 16,15). A że Kościół jest w Chrystusie niejako sakramentem, czyli
znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego
rodzaju ludzkiego, przeto podejmując naukę poprzednich Soborów, pragnie on
wyjaśnić dokładniej swoim wiernym i całemu światu naturę swoją i powszechne
posłannictwo. Warunki naszej epoki nadają temu zadaniu kościoła szczególnie
pilny charakter, chodzi o to, aby wszyscy ludzie złączeni dziś ściślej więzami
społecznymi, technicznymi, kulturalnymi, osiągnęli pełną jedność również w
Chrystusie.
KK 2. Przedwieczny Ojciec, na skutek najzupełniej wolnego i tajemnego
zmysłu swej mądrości i dobroci stworzył cały świat, a ludzi postanowił wynieść
do uczestnictwa w życiu Bożym, nie opuścił też ludzi po ich upadku w Adamie,
dając im nieustannie pomoce do zbawienia przez wzgląd na Chrystusa,
Odkupiciela, „który jest obrazem Boga niewidzialnego, pierworodnym wszelkiego
stworzenia” (Kol 1,15). Wszystkich zaś wybranych Ojciec przed wiekami
„przewidział i przeznaczył, aby się stali podobni do Syna Jego, który miał być
pierworodnym między wielu braćmi” (Rz 8,29). A wierzących w Chrystusa
postanowił zgromadzić w Kościele świętym, który już od początku świata ukazany
przez typy, cudownie przygotowany w historii narodu izraelskiego i w Starym
Przymierzu, ustanowiony w czasach ostatecznych, objawiony został przez wylanie
Ducha, a w końcu wieków osiągnie swe chwalebne dopełnienie. Wtedy zaś, jak to
czytamy u świętych Ojców, wszyscy sprawiedliwi, poczynając od Adama, „od Abla
sprawiedliwego aż po ostatniego wybranego”, zostaną zgromadzeni w Kościele
powszechnym u Ojca.
KK 3. Przyszedł tedy Syn, zesłany przez Ojca, który wybrał nas w Nim
przed stworzeniem świata i do przybrania za synów bożych przeznaczył, ponieważ
w Nim spodobało mu się odnowić wszystko (por. Ef 1,4-5 i 10). Żeby wypełnić
wolę Ojca, Chrystus zapoczątkował Królestwo niebieskie na ziemi i objawił nam
tajemnicę Ojca, a posłuszeństwem swym dokonał odkupienia. Kościół, czyli
Królestwo chrystusowe, już teraz obecne w tajemnicy, dzięki mocy Bożej rośnie w
sposób widzialny w świecie. Znakiem tego początku i wzrastania jest krew i woda
wypływające z otwartego boku Jezusa ukrzyżowanego (por. J 19,34), a zapowiedzią
słowa Pana odnoszące się do Jego śmierci na krzyżu: „A ja, gdy wywyższony
zostanę ponad ziemię, wszystkich do siebie pociągnę” ( J 12,32 gr.). Ilekroć na
ołtarzu sprawowana jest ofiara krzyżowa, w której „na Paschę naszą ofiarowany
został Chrystus„ (1 Kor 5,7), dokonuje się dzieło naszego odkupienia.
Równocześnie w sakramencie chleba eucharystycznego uprzytamnia się i dokonuje
jedność wiernych, którzy stanowią jedno ciało w Chrystusie (por. 1 Kor 10,17).
Wszyscy ludzie powołani są do tego zjednoczenia z Chrystusem, który jest
światłością świata i od którego pochodzimy, dzięki któremu żyjemy, do którego
zdążamy.
KK 4. Kiedy zaś dopełniło się dzieło, którego wykonanie Ojciec powierzył
Synowi na ziemi (por. J 17,4), zesłany został w dzień Zielonych Świąt Duch
święty, aby Kościół ustawicznie uświęcał i aby w ten sposób wierzący mieli
przez Chrystusa w jednym Duchu dostęp do Ojca (por. Ef 2,18). On to właśnie
jest Duchem życia, czyli źródłem wody tryskającej na żywot wieczny (por. J
4,14, 7,38-39), przez Niego Ojciec ożywia ludzi umarłych na skutek grzechu,
zanim śmiertelne ich ciała wskrzesi w Chrystusie (por. Rz 8,10-11). Duch
mieszka w Kościele, a także w sercach wiernych jak w świątyni (por. 1 Kor 3,16,
6,19), w nich przemawia i daje świadectwo przybrania za synów (por. Gal 4,6, Rz
8, 15-16 i 26). Prowadząc Kościół do wszelkiej prawdy (por. J 16,13) i
jednoczenie we wspólnocie (in communione) i w posłudze, uposaża go w rozmaite
dary hierarchiczne oraz charyzmatyczne, i przy ich pomocy nim kieruje oraz
owocami swoimi go przyozdabia (por. Ef 4,11-12, 1 Kor 12,4, Gal 5,22). Mocą Ewangelii utrzymuje Kościół w ciągłej młodości,
ustawicznie go odnawia i do doskonałego zjednoczenia z Oblubieńcem prowadzi.
Albowiem Duch i Oblubienica mówią do Pana Jezusa Przyjdź! (por. Ap 22,17).
Tak to cały Kościół okazuje się jako „lud zjednoczony jednością Ojca i
Syna, i Ducha Świętego”.
KK 5. Tajemnica Kościoła świętego ujawnia się w jego założeniu. Pan
Jezus bowiem zapoczątkował Kościół swój głosząc radosną nowinę, a mianowicie
nadejście Królestwa Bożego obiecanego od wieków w Piśmie: „Wypełnił się czas i
przybliżyło się Królestwo Boże” (Mk 1,15, por. Mt 4,17). A Królestwo to
zajaśniało ludziom w słowie, czynach i w obecności Chrystusa. Oto słowo Pana
porównane jest do ziarna, które wsiewa się w rolę (Mk 4,14), ci, co słuchają go
z wiarą i zaliczają się do małej trzódki Chrystusowej (Łk 12,32), otrzymali już
samo Królestwo, własną mocą kiełkuje następnie ziarno i wzrasta aż do czasu
żniwa (por. Mk 4,26-29). Także cuda Jezusa świadczą, że nastało już Królestwo Boże
na ziemi: „Jeśli mocą Bożą wyrzucam czarty, tedy przyszło do was Królestwo
Boże” (Łk 11,20, por. Mt 12,28). Przede wszystkim jednak Królestwo ujawnia się
w samej osobie Chrystusa, Syna Bożego i Syna Człowieczego, który przyszedł,
„aby służyć i oddać duszę swoją na okup za wielu” (Mk 10,45).
Kiedy zaś Jezus, poniósłszy śmierć krzyżową za ludzi, zmartwychwstał,
ukazał się jako Pan i Mesjasz, i Kapłan ustanowiony na wieki (por. Dz 2,36, Hbr
5,6, 7,17-21) i Ducha obiecanego przez Ojca wylał na uczniów swoich (por. Dz
2,33). Stąd też Kościół wyposażony w dary swego Zbawiciela i wiernie
dochowujący Jego przykazań miłości, pokory i wyrzeczenia, otrzymuje
posłannictwo głoszenia i krzewienia Królestwa Chrystusowego i Bożego wśród
wszystkich narodów i stanowi zalążek oraz zaczątek tego Królestwa na ziemi. Sam
tymczasem wzrastając powoli, tęsknił do Królestwa w pełni dokonanego i ze
wszystkich sił spodziewa się i pragnie połączenia się z Królem swoim w chwale.
KK 6. Jak w Starym Testamencie objawienie Królestwa często przedstawione
jest typicznie, tak też i teraz wewnętrzna natura Kościoła daje się nam poznać
poprzez rozmaite obrazy, które brane bądź z życia pasterskiego, bądź z uprawy
roli, bądź z budownictwa, bądź wreszcie z życia rodzinnego i narzeczeństwa, mają
swe oparcie w księgach Proroków.
I tak Kościół jest owczarnią, której bramą jedyną i konieczną jest
Chrystus (J 10,1-10). Jest również trzodą, której sam Bóg zapowiedział, że
będzie jej pasterzem (por. Iz 40,11, Ez 34,11 nn.), i której owce, choć kierują
nimi pasterze- ludzie, nieustannie przecież prowadzi i żywi sam Chrystus, dobry
Pasterz i Książę pasterzy (por. J 10,11, 1 P 5,4), który życie swoje za owce
oddał (por. J 10,11-15).
Jest Kościół rolą uprawną, czyli rolą Bożą (1 Kor 3,9). Na roli tej
rośnie stare drzewo oliwne, którego świętym korzeniem byli Patriarchowie i w
którym dokonało się i dokona jeszcze pojednanie żydów i pogan (Rz 11,13-26).
Rolnik niebieski zasadził Kościół jako winnicę wybraną (Mt 21,33-43 i pararele,
por. Iz 5,1 nn). Winoroślą prawdziwą jest Chrystus, życia i urodzajności
użyczający pędom, to znaczy nam, którzy przez Kościół w Nim samym trwamy, a bez
Niego nic uczynić nie możemy (J 15,1-5).
Często również nazywany jest Kościół budowlą Bożą (1 Kor 3,9). Siebie
samego porównał Pan do kamienia, który odrzucili budujący, ale który stał się
kamieniem węgielnym (Mt 21,42 i paralele, por. Dz 4,11, 1 P 2,7, 117,22). Na
tym fundamencie budują Apostołowie Kościół (por. 1 Kor 3,11), od niego też
bierze on swą moc i spoistość. Budowla ta otrzymuje różne nazwy: dom Boga (1 Tm
3,15), w którym mianowicie mieszka Jego rodzina, mieszkanie Boże w Duchu (Ef
2,19-22), przybytek Boga z ludźmi (Ap 21,3), przede wszystkim zaś świątynia
święta, którą wyobrażoną przez kamienne sanktuaria sławią święci Ojcowie, a
którą w liturgii przyrównuje się nie bez racji do miasta świętego, do nowego
Jeruzalem. W miasto to, niby kamienie żywe, wbudowani jesteśmy tu na ziemi (1 P
2,5). To święte miasto ogląda Jan jako zstępujące z nieba od Boga, w czas
odnowienia świata, „gotowe niby oblubienica strojna dla męża swego” (Ap 21,1 n)
Kościół, nazywany również „górnym Jeruzalem” i „matką naszą” (Gal 4,26, por. Ap
12,17), przedstawiany jest jako nieskalana Oblubienica niepokalanego Baranka
(Ap 19,17, 21,2 i 22,17), którą Chrystus „umiłował i wydał siebie samego za
nią, aby ją uświęcić” (Ef 5,26), którą złączył ze sobą węzłem nierozerwalnym i
nieustannie ją „żywi i pielęgnuje” (Ef 5,29) i którą oczyściwszy zechciał mieć
złączoną ze sobą oraz poddaną w miłości i wierności (por. Ef 5,24), którą
wreszcie hojnie obdarzył na wieki dobrami niebiańskimi, abyśmy pojąć mogli Bożą
i Chrystusową do nas miłość, przewyższającą wszelką władzę (por. Ef 3,19). Póki
zaś tu na ziemi Kościół przebywa na tułaczce daleko od Pana (por. 2 Kor 5,6),
ma się za wygnańca, szukając tego i to miłując, co w górze jest, gdzie przebywa
Chrystus siedzący po prawicy Bożej, gdzie życie Kościoła ukryte zostało z
Chrystusem w Bogu aż do chwili, gdy z Oblubieńcem swoim ukaże się w chwale
(por. Kol 3,1-4).
KK 7. Syn Boży w naturze człowieczej z Nim zjednoczonej, zwyciężając
śmierć przez śmierć i zmartwychwstanie swoje, odkupił człowieka i przemienił w
nowe stworzenie (por. Gal 6,15, 2 Kor 5,17). Udzielając bowiem Ducha swego,
braci swoich powołanych ze wszystkich narodów, ustanowił w sposób mistyczny
jako ciało swoje.
W ciele tym życie Chrystusowe rozlewa się na wierzących, którzy przez
sakramenty jednoczą się w sposób tajemny i rzeczywisty z umęczonym i
uwielbionym Chrystusem. Przez chrzest bowiem upodobniamy się do Chrystusa:
„Albowiem w jednym Duchu wszyscy ochrzczeni zostaliśmy w jedno ciało” (1 Kor
12,13). W tym świętym obrzędzie uprzytamnia się i dokonuje nasze zespolenie ze
śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa: „Przez chrzest bowiem zostaliśmy razem
z Nim pogrzebani w śmierć”, jeśli zaś „zostaliśmy wszczepieni w podobieństwo
śmierci Jego, to i w zmartwychwstanie będziemy” (Rz 6,4-5). przy łamaniu chleba
eucharystycznego, uczestnicząc w sposób rzeczywisty w Ciele Pańskim, wznosimy
się do wspólnoty (communio) z Nim i nawzajem ze sobą. „Bo wielu nas jest jednym
chlebem i jednym ciałem, wszyscy, którzy jednego chleba uczestnikami jesteśmy”
(1 Kor 10,17). Tak oto wszyscy stajemy się członkami owego Ciała (por. 1 Kor
12,27), „a brani z osobna, jesteśmy członkami jedni drugich” (Rz 12,5).
Jak zaś wszystkie członki ciała ludzkiego, choć jest ich wiele, tworzą
przecież jedno ciało, tak też i wierni w Chrystusie (por. 1 Kor 12,12). Również
w budowaniu ciała Chrystusowego istnieje różnorodność członków i funkcji. Jeden
jest Duch, który rozmaite swe dary rozdziela stosownie do bogactwa swego i do
potrzeb posługiwania, ku pożytkowi Kościoła (por. 1 Kor 12,1-11). Wśród darów
tych góruje łaska Apostołów, których powadze sam Duch poddaje nawet
charyzmatyków (por. 1 Kor 14). Tenże Duch, sam przez się, mocą swoją i
wewnętrznym spojeniem członków jednocząc ciało, tworzy i nakazuje miłość
wzajemną między wiernymi. Stąd, jeśli jeden członek cierpi, wespół z nim
cierpią wszystkie członki, a jeśli jeden członek czci doznaje, wszystkie członki
wespół z nim się radują (por. 1 Kor 12,26).
Głową tego ciała jest Chrystus. On jest obrazem Boga niewidzialnego, w
Nim stworzone zostało wszystko. On jest przede wszystkim i wszystko w Nim trwa.
On jest głową ciała, którym jest Kościół. On jest początkiem, pierworodnym z
umarłych, aby sam we wszystkim zachował pierwszeństwo (por. Kol 1,15-18).
Wielkością mocy swojej panuje nad niebem i ziemią, a niedościgłą swą
doskonałością i działaniem napełnia całe ciało bogactwem swej chwały (por. Ef
1,18-23).
Do Niego upodobniać się winny wszystkie członki, aż ukształtuje się w
nich Chrystus (por. Gal 4,19). Dlatego też dopuszczeni jesteśmy do tajemnic
Jego życia, z Nim współukształtowani, wespół z Nim umarli i wespół z martwych
wskrzeszeni, aż wespół z Nim panować będziemy (por. Flp 3,21, 2 Tm 2,11, Ef 2,6,
Kol 2,12 i in.). Na ziemi jeszcze tułacze
idący w Jego ślady wśród ucisków i prześladowań, złączeni jesteśmy z Jego
cierpieniami jak ciało z Głową, współcierpiąc z Nim, abyśmy też wespół z Nim
byli uwielbieni (por. Rz 8,17).
Z Niego „całe ciało, spojeniami i wiązaniami opatrzone i razem złączone,
wzrasta na pomnożenie Boże” (Kol 2,19). On sam w ciele swoim, to znaczy w
Kościele, ustawicznie rozdziela dary posługiwania, przez które Jego mocą
świadczymy sobie wzajemnie posługi ku zbawieniu, abyśmy, czyniąc prawdę w
miłości, wzrastali we wszystko w Tym, który jest Głową naszą (por. Ef 4,11-16
gr.).
Abyśmy zaś w Nim nieustannie się odnawiali (por. Ef 4,23), udzielił nam
Ducha swego, który będąc jednym i tym samym w Głowie i członkach, tak całe
ciało ożywia, jednoczy i porusza, że działanie Jego porównywać mogli święci
Ojcowie z funkcją, jaką spełnia w ciele ludzkim zasada życia, czyli dusza.
Chrystus miłuje Kościół jak oblubienicę swoją, stawszy się wzorem męża
miłującego swoją żonę, jak własne ciało (por. Ef 5,25-28, sam zaś Kościół
poddany jest Głowie swojej (tamże 23-24). „Ponieważ w Nim cała pełnia bóstwa
zamieszkuje cieleśnie” (Kol 2,9), Kościół, który jest Jego ciałem i pełnością,
napełnia boskimi darami swoimi (por. Ef 1,22-23), aby zdążał i doszedł do
wszelkiej pełności Bożej (por. Ef 3,19).
KK 8. Chrystus jedyny Pośrednik, ustanowił swój Kościół święty, tę
wspólnotę wiary, nadziei i miłości tu na tej ziemi, jako widzialny organizm,
nieustannie go też przy życiu utrzymuje, prawdę i łaskę rozlewając przez niego
na wszystkich. Wyposażona zaś w organa hierarchiczne społeczność i zarazem
mistyczne Ciało Chrystusa, widzialne zrzeszenie i wspólnota duchowa. Kościół
ziemski i Kościół – bogaty w dary niebiańskie – nie mogą być pojmowane jako
dwie rzeczy odrębne, przeciwnie, tworzą one jedną rzeczywistość złożoną, która
zrasta się z pierwiastka boskiego i ludzkiego. Dlatego też na zasadzie bliskiej
analogii upodabnia się ona do tajemnicy Słowa Wcielonego. Jak bowiem przybrana natura
ludzka służy Słowu Bożemu za żywe narzędzie zbawienia, nierozerwalnie z Nim
zjednoczone, nie inaczej też społeczny organizm Kościoła służy ożywiającemu go
Duchowi Chrystusowemu ku wzrastaniu ciała (por. Ef 4,16).
To jest ten jedyny Kościół Chrystusowy, który wyznajemy w Symbolu wiary
jako jeden, święty, katolicki i apostolski, który Zbawiciel nasz po
zmartwychwstaniu swoim powierzył do pasienia Piotrowi (J 21,17), zlecając jemu
i pozostałym Apostołom, aby go krzewili i nim kierowali (por. Mt 28,18 nn), i
który założył na wieki jako „filar i podwalinę prawdy” (1 Tm 3,15). Kościół
ten, ustanowiony i zorganizowany na tym świecie jako społeczność, trwa w
Kościele katolickim, rządzonym przez następcę Piotra oraz biskupów
pozostających z nim we wspólnocie (communio), choć i poza jego organizmem
znajdują się liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy, które jako właściwe dary
Kościoła Chrystusowego nakłaniają do jedności katolickiej.
A jak Chrystus dokonał dzieła odkupienia w ubóstwie i wśród
prześladowań, tak i Kościół powołany jest do wejścia na tę samą drogę, aby
udzielać ludziom owoców zbawienia. Jezus Chrystus, „mając naturę Bożą, ... wyniszczył
samego siebie, przyjąwszy postać sługi” (Flp 2,6) i ze względu na nas „stał się
ubogim, bogatym będąc” (2 Kor 8,9), tak samo i Kościół, choć dla pełnienia
swego posłannictwa potrzebuje ludzkich zasobów, nie dla szukania ziemskiej
chwały powstał, lecz dla szerzenia pokory i wyrzeczenia również swoim
przykładem. Chrystus posłany został przez Ojca, „aby głosić ewangelię ubogim...
aby uzdrawiać skruszonych w sercu” (Łk 4,18), „aby szukać i zbawiać, co było
zginęło” (Łk 19,10), podobnie i Kościół darzy miłością wszystkich dotkniętych
słabością ludzką, co więcej, w ubogich i cierpiących odnajduje wizerunek swego
ubogiego i cierpiącego Zbawiciela, im stara się ulżyć w niedoli i w nich
usiłuje służyć Chrystusowi. A podczas gdy Chrystus, „święty, niewinny, niepokalany”
(Hbr 7,26), nie znał grzechu (2 Kor 5,21), lecz przyszedł dla przebłagania
jedynie za grzechy ludu (por. Hbr 2,17), Kościół obejmujący w łonie swoim
grzeszników, święty i zarazem ciągle potrzebujący oczyszczenia, podejmuje
ustawicznie pokutę i odnowienie swoje.
Kościół „wśród prześladowań świata i pociech Bożych zdąża naprzód w
pielgrzymce”, zwiastując krzyż i śmierć Pana, aż przybędzie (por. 1 Kor 11,26).
Mocą zaś Pana zmartwychwstałego krzepi się, aby utrapienie i trudności swe,
zarówno wewnętrzne, jak zewnętrzne, przezwyciężać cierpliwością i miłością, a
tajemnicę Jego, choć pod osłoną, wiernie przecież w świecie objawiać, póki się
ona na koniec w pełnym świetle nie ujawni.
KK 9. W każdym wprawdzie czasie i w każdym narodzie miły jest Bogu,
ktokolwiek się Go lęka i postępuje sprawiedliwie (por. Dz 10,35), podobało się
jednak Bogu uświęcić i zbawiać ludzi nie pojedynczo, z wykluczeniem wszelkiej
wzajemnej między nimi więzi, lecz uczynić z nich lud, który by Go poznawał w
prawdzie i zbożnie Mu służył. Przeto wybrał sobie Bóg na lud naród izraelski, z
którym zawarł przymierze i który stopniowo pouczał, siebie i zamiary woli
swojej objawiając w jego dziejach i uświęcając go dla siebie. Wszystko to
jednak wydarzyło się jako przygotowanie i jako typ owego przymierza nowego i
doskonałego, które miało być zawarte w Chrystusie, oraz pełniejszego objawienia,
jakie dać miało samo Boże Słowo, stawszy się ciałem. „Oto dni nadchodzą, mówi
Pan, i zawrę z domem izraelskim przymierze nowe... Położę zakon mój we
wnętrznościach ich i na sercu ich napiszę go, i będę im Bogiem, a oni będą mi
ludem... Bo wszyscy poznają mnie, od najmniejszego do największego, mówi Pan”
(Jr 31,31-34). Chrystus ustanowił to nowe przymierze, a mianowicie nowy
testament we krwi swojej (por. 1 Kor 11,25), powołując spośród Żydów i pogan
lud, który nie wedle ciała, lecz dzięki Duchowi zróść się miał w jedno i być
nowym Ludem Bożym. Albowiem wierzący w Chrystusa, odrodzeni nie z nasienia
skazitelnego, lecz z nieskazitelnego przez słowo Boga żywego (por. 1 P 1,23),
nie z ciała, lecz z wody i Ducha Świętego (por. J 3,5-6), ustanawiani są w końcu
„rodzajem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym...,
co niegdyś nie był ludem, teraz zaś jest ludem Bożym” (1 P 2,9-10).
Lud ów mesjaniczny ma głowę Chrystusa, „który wydany został za grzechy
nasze i zmartwychwstał dla usprawiedliwienia naszego” (Rz 4,25), a teraz,
posiadłszy imię, które jest ponad wszelkie imię, chwalebnie panuje w niebie.
Udziałem tego ludu stała się godność i wolność synów Bożych, w których sercach
Duch Święty mieszka jak w świątyni. Prawem jego stało się przykazanie nowe
miłowania, jak Chrystus nas umiłował (por. J 13,34). Celem jego wreszcie –
Królestwo Boże, zapoczątkowane na ziemi przez samego Boga i mające się dalej
rozszerzać, aż na końcu wieków dopełnione zostanie również przez Boga, gdy
objawi się Chrystus, życie nasze (por. Kol 3,4), a „samo stworzenie będzie
wyzwolone z niewoli skażenia na wolność chwały synów Bożych” (Rz 8,21). Toteż
ów lud mesjaniczny, choć nie obejmuje aktualnie wszystkich ludzi, a nieraz
nawet okazuje się małą trzódką, jest przecież potężnym zalążkiem jedności,
nadziei i zbawienia dla całego rodzaju ludzkiego. Ustanowiony przez Chrystusa
dla wspólnoty życia, miłości i prawdy, używany jest również przez Niego za
narzędzie zbawienia wszystkich i posłany jest do całego świata, jako światłość
świata oraz sól ziemi (por. Mt 5,13-16).
A jak Izrael wedle ciała, wędrujący przez pustynię nazwany już jest
Kościołem Bożym (2 Ezd 13,1, por. Lb 20,4, Pwt 23,1 nn), tak nowy Izrael, który
żyjąc w doczesności szuka przyszłego i trwałego miasta (por. Hbr 13,14),
również nazywa się Kościołem Chrystusowym (por. Mt 16,18), jako że Chrystus
nabył go za cenę krwi swojej (por. Dz 20,28), Duchem swoim go napełnił i w
stosowne środki widzialnego i społecznego zjednoczenia wyposażył. Bóg powołał
zgromadzenie tych, co z wiarą spoglądają na Jezusa, sprawcę zbawienia i źródło
pokoju oraz jedności, i ustanowił Kościołem, aby ten Kościół był dla wszystkich
razem i dla każdego z osobna widzialnym sakramentem owej zbawczej jedności.
Mając rozprzestrzenić się na wszystkie kraje, Kościół wchodzi w dzieje ludzkie,
wkraczając równocześnie poza czasy i granice ludów. Idąc zaś naprzód poprzez
doświadczenia i uciski krzepi się Kościół mocą obiecanej mu przez Pana łaski
Bożej, aby w słabości cielesnej nie odstąpił od doskonałej wierności, lecz
pozostał godną oblubienicą swego Pana i pod działaniem Ducha Świętego
nieustannie odnawiał samego siebie, póki przez krzyż nie dotrze do światłości,
która nie zna zmierzchu.
KK 10. Chrystus Pan, Kapłan wzięty spośród ludzi (por. Hbr 5,1-5), nowy
lud „uczynił królestwem i kapłanami Bogu i Ojcu swemu” (Ap 1,6, por 5,9-10).
Ochrzczeni bowiem poświęcani są przez odrodzenie i namaszczenie Duchem Świętym,
jako dom duchowy i święte kapłaństwo, aby przez wszystkie właściwe chrześcijaninowi
uczynki składać ofiary duchowe i głosić moc Tego, który wezwał ich z ciemności
do swego prawdziwego świata (por. 1 P 2,4-10). Toteż wszyscy uczniowie
Chrystusowi, trwając w modlitwie i chwaląc wspólnie Boga (por. Dz 2,42-47),
samych siebie składać mają na ofiarę żywą., świętą, miłą Bogu (por. Rz 12,1),
wszędzie mają głosić świadectwo o Chrystusie, a tym którzy się tego domagają,
zdawać sprawę z nadziei życia wiecznego, która jest w nich (por. 1 P 3,15).
Kapłaństwo zaś powszechne wiernych i kapłaństwo urzędowe, czyli
hierarchiczne, choć różnią się istotą a nie stopniem tylko, są sobie jednak
wzajemnie przyporządkowane, jedno i drugie bowiem we właściwy sobie sposób
uczestniczy w jednym kapłaństwie Chrystusowym. Kapłan urzędowy mianowicie, dzięki
władzy świętej, jaką się cieszy, kształci lud kapłański i kieruje nim, sprawuje
w zastępstwie Chrystusa (in persona Christi) Ofiarę eucharystyczną i składa ją
Bogu w imieniu całego ludu, wierni zaś na mocy swego królewskiego kapłaństwa
współdziałają w ofiarowaniu Eucharystii, pełnią też to kapłaństwo przez
przyjmowanie sakramentów, modlitwę i dziękczynienie, świadectwo życia
świątobliwego, zaparcie się siebie i czynną miłość.
KK 11. Święta i organicznie ukształtowana natura społeczności
kapłańskiej aktualizuje się przez sakramenty i przez cnoty. Wierni, przez
chrzest wcieleni do Kościoła, dzięki otrzymanemu znamieniu przeznaczeni są do
uczestnictwa w kulcie religii chrześcijańskiej, i odrodzeni jako synowie Boży,
zobowiązani są wyznawać przed ludźmi wiarę, którą otrzymali od Boga za
pośrednictwem Kościoła. Przez sakrament bierzmowania jeszcze ściślej wiążą się
z Kościołem, otrzymują szczególną moc Ducha Świętego i w ten sposób jeszcze
mocniej zobowiązani są, jako prawdziwi świadkowie Chrystusowi do szerzenia
wiary słowem i uczynkiem oraz do bronienia jej. Uczestnicząc w Ofierze
eucharystycznej, tym źródle i zarazem szczycie całego życia chrześcijańskiego,
składają Bogu boską Żertwę ofiarną, a wraz z nią samych siebie, w ten sposób
zarówno przez składanie ofiary, jak i przez Komunię świętą, wszyscy biorą
właściwy sobie udział w czynności liturgicznej, niejednakowo, lecz jedni tak
drudzy inaczej. Posileni zaś w świętej Komunii Ciałem Chrystusowym, w konkretny
sposób przedstawiają jedność Ludu Bożego, której stosownym znakiem i cudowną
przyczyną jest ten Najświętszy Sakrament.
Ci zaś, którzy przystępują do sakramentu pokuty otrzymują od
miłosierdzia Bożego przebaczenie zniewagi wyrządzonej Bogu i równocześnie
dostępują pojednania z Kościołem, któremu grzesząc zadali ranę, a który
przyczynia się do ich nawrócenia miłością, przykładem i modlitwą. Przez święte
chorych namaszczenie i modlitwę kapłanów cały Kościół poleca chorych
cierpiącemu i uwielbionemu Panu, aby ich podźwignął i zbawił (por. Jk 5,14-16),
a nadto zachęca ich, aby łącząc się dobrowolnie z męką i śmiercią Chrystusa
(por. Rz 8,17, Kol 1,24, 2 Tm 2,11-12, 1 P 4,13), przysparzali dobra Ludowi
Bożemu. A znów ci, którzy wśród wiernych oznaczeni są przez święcenia
kapłańskie, ustanawiani są w imię Chrystusa, aby karmili Kościół słowem i łaską
Bożą. Wreszcie małżonkowie chrześcijańscy na mocy sakramentu małżeństwa, przez
który wyrażają tajemnicę jedności i płodnej miłości pomiędzy Chrystusem i
Kościołem oraz w niej uczestniczą (por. Ef 5,32), wspomagają się wzajemnie we
współżyciu małżeńskim oraz rodzeniu i wychowywaniu potomstwa dla zdobycia
świętości, a tak we właściwym sobie stanie i porządku życia mają własny dar
wśród Ludu Bożego (por. 1 Kor 7,7). Z małżeństwa chrześcijańskiego bowiem
wywodzi się rodzina, a w niej rodzą się nowi obywatele społeczności ludzkiej,
którzy dzięki łasce Ducha Świętego stają się przez chrzest synami Bożymi, aby
Lud Boży trwał poprzez wieki. W tym domowym niejako Kościele rodzice za pomocą
słowa i przykładu winni być dla dzieci swoich pierwszymi zwiastunami wiary i
pielęgnować właściwe każdemu z nich powołanie, ze szczególną zaś troskliwością
powołanie duchowne.
Wyposażeni w tyle i tak potężnych środków zbawienia, wszyscy wierni
chrześcijanie jakiejkolwiek sytuacji życiowej oraz stanu powołani są przez
Pana, który na właściwej sobie drodze, do świętości doskonałej, jak i sam
Ojciec doskonały jest.
KK 12. Święty Lud Boży ma udział także w proroczej funkcji Chrystusa,
szerząc żywe o Nim świadectwo przede wszystkim przez życie wiary i miłości i
składając Bogu ofiarę chwały, owoc warg wyznających imię Jego (por. Hbr 13,15).
Ogół wiernych, mających namaszczenie od Świętego (por. 1 J 2,20 i 27), nie może
zbłądzić w wierze i tę szczególną swoją właściwość ujawnia przez nadprzyrodzony
zmysł wiary całego ludu, gdy „poczynając od biskupów aż po ostatniego z
wiernych świeckich” ujawnia on swą powszechną zgodność w sprawach wiary i
obyczajów. Albowiem dzięki owemu zmysłowi wiary, wzbudzaniu i podtrzymywanemu
przez Ducha prawdy, Lud Boży pod przewodem świętego urzędu nauczycielskiego –
za którym idąc, już nie ludzkie, lecz prawdziwie Boże przyjmuje słowo (por. 1
Tes 2,13) – niezachwianie trwa „przy wierze raz podanej świętym” (por. Jd 3),
wnika w nią głębiej z pomocą słusznego osądu i w sposób pełniejszy stosuje ją w
życiu.
Ponadto ten sam Duch Święty nie tylko przez sakramenty i posługi uświęca
i prowadzi Lud Boży oraz cnotami go przyozdabia, ale „udzielając każdemu, jako
chce” (1 Kor 12,11) darów swoich, rozdziela między wiernych wszelakiego stanu
także szczególne łaski, przez które czyni ich zdatnymi i gotowymi do
podejmowania rozmaitych dzieł lub funkcji mających na celu odnowę i dalszą
pożyteczną rozbudowę Kościoła, zgodnie ze słowami: „Każdemu dostaje się objaw
Ducha dla ogólnego pożytku” (1 Kor 12,7). A ponieważ te charyzmaty, zarówno
najznamienitsze, jak i te bardziej pospolite a szerzej rozpowszechnione, są
nader stosowne i pożyteczne dla potrzeb Kościoła, przyjmować je należy z
dziękczynieniem i ku pociesze. O dary zaś nadzwyczajne nie należy się ubiegać
lekkomyślnie ani spodziewać się zarozumiale po nich owoców apostolskiej
działalności, sąd o ich autentyczności i o właściwym wprowadzeniu ich w czyn
należy do tych, którzy są w Kościele przełożonymi i którzy szczególnie powołani
są, by nie gasić Ducha, lecz doświadczać wszystkiego i zachowywać to, co dobre
(por. 1 Tes 5,12 i 19- 21).
KK 13. Do nowego Ludu Bożego powołani są wszyscy ludzie. Toteż Lud ten,
pozostając ciągle jednym i jedynym, winien się rozszerzać na świat cały i przez
wszystkie wieki, aby spełnił się zamiar woli Boga, który naturę ludzką stworzył
na początku jedną i synów swoich, którzy byli rozproszeni, postanowił w końcu w
jedno zgromadzić (por. J 11,52). Na to bowiem posłał Bóg Syna swego, którego
ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy (por. Hbr 1,2), aby był Nauczycielem,
Królem i Kapłanem wszystkich, Głową nowego i powszechnego ludu synów Bożych. Na
to wreszcie zesłał Bóg Ducha Syna swego, Pana i Ożywiciela, który dla całego
Kościoła i dla poszczególnych oraz wszystkich razem wierzących jest zasadą
zespolenia i jedności w nauce apostolskiej oraz w obcowaniu wzajemnym, w
łamaniu chleba i modlitwach (por. Dz 2,42 gr.).
Wśród wszystkich tedy narodów ziemi zakorzeniony jest jeden Lud Boży,
skoro ze wszystkich narodów przybiera on sobie swoich obywateli, obywateli
Królestwa o charakterze nie ziemskim, lecz niebiańskim. Wszyscy bowiem wierni
rozproszeni po świecie mają ze sobą łączność w Duchu Świętym i w ten sposób
„mieszkaniec Rzymu wie, że Hindusi są członkami tego samego co on organizmu”. A
ponieważ Królestwo Chrystusowe nie jest z tego świata (por. J 18,36), przeto
Kościół, czyli Lud Boży, wprowadzając to Królestwo, nie przynosi żadnego
uszczerbku dobru doczesnemu jakiegokolwiek narodu, lecz przeciwnie, wspiera i
przyswaja sobie uzdolnienia i zasoby oraz obyczaje narodów, o ile są dobre, a
przyjmując oczyszcza je, umacnia i podnosi. Pamięta bowiem o tym, że winien
zbierać wespół z tym Królem, któremu narody dane zostały w dziedzictwo (por Ps
2,8) i do którego miasta przynoszą dary i upominki (por Ps 71 (72),10, Iz
60,4-7, Ap 21,24). To znamię powszechności, które zdobi Lud Boży, jest darem
samego Pana, dzięki temu darowi Kościół katolicki skutecznie i ustawicznie dąży
do zespolenia z powrotem całej ludzkości wraz ze wszystkimi jej dobrami z
Chrystusem – Głową w jedności Ducha Jego.
Dzięki tej katolickości poszczególne części przynoszą innym częściom i
całemu Kościołowi właściwe sobie dary, tak iż całość i poszczególne części
doznają wzrostu na skutek tej wzajemnej łączności wszystkich oraz dążenia do
pełni w jedności. Dzięki temu Lud Boży nie tylko stanowi zgromadzenie
rozmaitych ludów, lecz także sam w sobie składa się z rozmaitych stanów.
Istnieje bowiem wśród jej członków rozmaitość – bądź to według funkcji,
wyrażająca się tym, że niektórzy dla dobra braci swoich sprawują święte
szafarstwo, bądź według stanu i określonego sposobu życia, polegająca na tym,
że duża liczba ludzi w stanie zakonnym, dążąc do świętości bardziej stromą
drogą, przykładem swym dodaje bodźca braciom. Stąd też we wspólnocie kościelnej
prawomocnie istnieją partykularne Kościoły, korzystające z własnej tradycji,
przy czym nienaruszony pozostaje prymat Stolicy Piotrowej, która całemu
zgromadzeniu miłości przewodzi, nad prawowitymi odrębnościami sprawuje opiekę,
a równocześnie pilnuje, aby odrębności nie szkodziły jedności, lecz raczej jej
służyły. Stąd wreszcie między poszczególnymi częściami Kościoła istnieją więzy
głębokiej wspólnoty co do bogactw duchowych, pracowników apostolskich i
doczesnych pomocy. Albowiem członkowie Ludu Bożego powołani są do wzajemnego
udzielania sobie dóbr i również do poszczególnych Kościołów odnoszą się słowa
Apostoła: „Jak każdy otrzymał łaskę, tak niech usługuje jeden drugiemu na wzór
dobrych szafarzy rozlicznej łaski Bożej” (1 P 4,10).
Do tej zatem katolickiej jedności Ludu Bożego, która jest znakiem
przyszłego pokoju powszechnego i do niego się przyczynia, powołani są wszyscy
ludzie i w różny sposób do niej należą lub są jej przyporządkowani zarówno
wierni katolicy, jak inni wierzący w Chrystusa, jak wreszcie wszyscy w ogóle
ludzie, z łaski Bożej powołani do zbawienia.
KK 14. Sobór święty zwraca się w pierwszym rzędzie do wiernych
katolików. Uczy zaś, opierając się na Piśmie świętym i Tradycji, że ten
pielgrzymujący Kościół konieczny jest do zbawienia. Chrystus bowiem jest jedynym
Pośrednikiem i drogą zbawienia, On, co staje się dla nas obecny w Ciele swoim,
którym jest Kościół, On to właśnie podkreślając wyraźnie konieczność wiary i
chrztu (por. Mk 16,10, J 3,5) potwierdził równocześnie konieczność Kościoła, do
którego ludzie dostają się przez chrzest jak przez bramę. Nie mogliby tedy być
zbawieni ludzie, którzy wiedząc, że Kościół założony został przez Boga za
pośrednictwem Chrystusa jako konieczny, mimo to nie chcieliby bądź przystąpić
do niego, bądź też w nim wytrwać.
Do społeczności Kościoła wcieleni są w pełni ci, co mając Ducha
Chrystusowego w całości przyjmują przepisy Kościoła i wszystkie ustanowione w
nim środki zbawienia i w jego widzialnym organizmie pozostają w łączności z
Chrystusem rządzącym Kościołem przez papieża i biskupów, w łączności mianowicie
polegającej na więzach wyznania wiary, sakramentów i zwierzchnictwa kościelnego
oraz wspólnoty (communio). Nie dostępuje jednak zbawienia, choćby był wcielony
do Kościoła, ten, kto nie trwając w miłości, pozostaje wprawdzie w łonie Kościoła
„ciałem”, ale nie „sercem”. Wszyscy zaś synowie Kościoła pamiętać winni o tym,
że swój uprzywilejowany stan zawdzięczają nie własnym zasługom, lecz
szczególnej łasce Chrystusa, jeśli zaś z łaską tą nie współdziałają myślą,
słowem i uczynkiem, nie tylko zbawieni nie będą, ale surowiej jeszcze będą
sądzeni.
Katechumeni, którzy za sprawą Ducha Świętego z wyraźnej woli swojej
pragną być wcieleni do Kościoła, już dzięki temu pragnieniu są z nim w
łączności, toteż Matka – Kościół już jak na swoich rozciąga na nich swą miłość
i troskę.
KK 15. Co zaś się tyczy tych ludzi, którzy będąc ochrzczeni noszą
zaszczytne imię chrześcijan, ale nie wyznają całej wiary lub nie zachowują
jedności wspólnoty (communio) pod zwierzchnictwem Następcy Piotra, to Kościół
wie, że jest z nimi związany z licznych powodów. Wielu bowiem jest takich,
którzy mają we czci Pismo święte, jako normę wiary i życia, i wykazują szczerą
gorliwość religijną, z miłością wierzą w Boga Ojca wszechmogącego i w Chrystusa
Syna Bożego, Zbawiciela, naznaczeni są chrztem, dzięki któremu łączą się z
Chrystusem, a także uznają i przyjmują inne sakramenty w swoich własnych
Kościołach czy wspólnotach kościelnych. Wielu z nich posiada również episkopat,
sprawuje Świętą Eucharystię i żywi nabożeństwo do Dziewicy Bogarodzicielki.
Dochodzi do tego łączność (communio) w modlitwie i w innych dobrodziejstwach
duchowych, a co więcej, prawdziwa jakaś więź w Duchu Świętym, albowiem Duch
Święty przez swe łaski i dary wśród nich także działa swą uświęcającą mocą, a
niektórym spośród nich dał nawet siłę do przelania krwi. Tak oto we wszystkich
uczniach Chrystusowych Duch wzbudza tęsknotę i działanie, aby wszyscy, w sposób
ustanowiony przez Chrystusa, w jednej trzodzie i pod jednym Pasterzem
zjednoczyli się w pokoju. Aby zaś to osiągnąć, Kościół - Matka modli się
ustawicznie i trwa w nadziei i rozwija działalność, a synów swoich zachęca do
oczyszczenia się i odnawiania, żeby znamię Chrystusa jeszcze mocniej jaśniało
na obliczu Kościoła.
KK 16. Ci wreszcie, którzy jeszcze nie przyjęli Ewangelii, w rozmaity
sposób przyporządkowani są do Ludu Bożego. Przede wszystkim więc naród, który
pierwszy otrzymał przymierze i obietnice i z którego narodził się Chrystus wedle
ciała (por. Rz 9,4-5), lud dzięki wybraniu szczególnie umiłowany ze względu na
przodków, albowiem Bóg nie żałuje darów i wezwania (por. Rz 11,28-29). Ale plan
zbawienia obejmuje także i tych, którzy uznają Stworzyciela, wśród nich zaś w
pierwszym rzędzie muzułmanów, oni bowiem wyznając, iż zachowują wiarę Abrahama,
czczą wraz z nami Boga jedynego i miłosiernego, który sądzić będzie ludzi w
dzień ostateczny. Także od innych, którzy szukają nieznanego Boga po omacku i
wśród cielesnych wyobrażeń, Bóg sam również nie jest daleko, skoro wszystkim
daje życie, tchnienie i wszystko (por. Dz 17,25- 28), a Zbawiciel chciał, aby
wszyscy ludzie byli zbawieni (por. 1 Tm 2,4). Ci bowiem, którzy bez własnej
winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym
sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się
pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie. Nie odmawia
też Opatrzność Boża koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy bez własnej
winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują nie bez
łaski Bożej, wieść uczciwe życie. Cokolwiek bowiem znajduje się w nich z dobra
i prawdy, Kościół traktuje jako przygotowanie do Ewangelii i jako dane im przez
Tego, który każdego człowieka oświeca, aby ostatecznie posiadł życie. Nieraz
jednak ludzie, zwiedzeni przez Złego, znikczemnieli w myślach swoich i prawdę
Bożą zamienili w kłamstwo, służąc raczej stworzeniu niż Stworzycielowi (por. Rz
1,21 i 25), albo też żyjąc i umierając na tym świecie bez Boga, narażeni są na
rozpacz ostateczną. Toteż, aby przyczynić się do chwały Bożej i do zbawienia
tych wszystkich, Kościół mając w pamięci słowa Pana, który powiedział: „Głoście
Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,16), pilnie troszczy się o wspieranie
misji.
KK 17. Albowiem jak Syn posłany został przez Ojca, tak i sam posłał
Apostołów (por. J 20,21) mówiąc im: „Idąc tedy nauczajcie wszystkie narody,
chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, nauczając je zachowywać
wszystko, cokolwiek wam przykazałem. A oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż
do skończenia świata” (Mt 28,18-20). Ten uroczysty nakaz Chrystusowy
zwiastowania zbawiennej prawdy Kościół otrzymał od Apostołów, aby go wypełniać
aż po krańce ziemi (por. Dz 1,8). Stąd też za swoje uznaje słowa Apostoła:
„Biada mi, jeślibym Ewangelii nie głosił” (1 Kor 9,16), i dlatego nieustannie
rozsyła zwiastunów, dopóki nie powstaną nowe Kościoły i same nie zaczną
prowadzić dalej dzieła ewangelizacji. Duch Święty bowiem przynagla go do
współdziałania, aby spełnił się skutecznie zamysł Boga, który uczynił Chrystusa
źródłem zbawienia dla całego świata. Głosząc Ewangelię, Kościół zachęca
słuchających do wierzenia i wyznawania wiary, przygotowując ich do chrztu,
wyrywa z niewoli błędu i wciela w Chrystusa, aby przez miłość ku Niemu
dorastali do pełności. Działalnością swoją sprawia, że cokolwiek dobrego
znajduje się zasiane w sercach i umysłach ludzkich lub we własnych obrządkach i
kulturach narodów, wszystko to nie tylko nie ginie, lecz doznaje ulepszenia,
wyniesienia na wyższy poziom i pełnego udoskonalenia na chwałę Bożą, na
zawstydzenie szatana i dla szczęścia człowieka. Ze swej strony każdy uczeń
Chrystusowy ma obowiązek szerzenia wiary. Jeśli jednak każdy może chrzcić tych,
którzy wierzą, to rzeczą kapłana jest budować Ciało Mistyczne przez ofiarę
eucharystyczną, wypełniając słowa Boże zapisane u Proroka: „Od wschodu słońca
aż do zachodu wielkie jest imię moje między narodami i na każdym miejscu
poświęcają i składają imieniu memu ofiarę czystą” (Ml 1,11). Tak więc modli się
i równocześnie pracuje Kościół, aby w Lud Boży, w Ciało Pańskie i Świątynię
Ducha Świętego weszła pełnia całego świata i aby w Chrystusie, który jest Głową
wszystkiego, oddawana była Stworzycielowi i Ojcu wszystkiego wszelka cześć i
chwała.
KK 18. Chrystus Pan dla pasterzowania Ludowi Bożemu i ustawicznego ludu
tego pomnażania ustanowił w Kościele swym rozmaite posługi święte, które mają
na celu dobro całego Ciała. Wyposażeni bowiem we władzę świętą szafarze służą
braciom swoim, aby wszyscy, którzy są z Ludu Bożego i dlatego cieszą się
prawdziwie chrześcijańską godnością, zdążając w sposób wolny, a zarazem według
przepisanego porządku do tego samego celu, osiągnęli zbawienie.
Obecny Sobór święty, idąc w ślady pierwszego Soboru Watykańskiego,
zgodnie z nim poucza i oświadcza, że Jezus Chrystus, Pasterz wiekuisty, założył
Kościół, posławszy Apostołów, tak jak sam został posłany przez Ojca (por. J
20,21), chciał też, aby ich następcy, mianowicie biskupi, byli w Kościele Jego
pasterzami aż do skończenia świata. Żeby zaś episkopat był jedyny i
niepodzielny, postawił nad innymi Apostołami świętego Piotra i w nim ustanowił
trwałą i widzialną zasadę i fundament jedności i wspólnoty (communio). Tę naukę
o ustanowieniu, wiecznej trwałości, znaczeniu i naturze świętego prymatu
Biskupa Rzymskiego i o jego nieomylnym urzędzie nauczycielskim Sobór święty na
nowo wszystkim wiernym do wierzenia podaje, a kontynuując rozpoczęte dzieło,
postanawia wszem wobec przedstawić i ogłosić naukę o biskupach, następcach
Apostołów, którzy wraz z następcą Piotra, Namiestnikiem Chrystusowym, i
widzialną Głową całego Kościoła, zarządzają domem Boga żywego.
KK 19. Pan Jezus modląc się do Ojca i powołując do siebie tych, których
sam zechciał powołać, ustanowił dwunastu, aby byli z Nim i aby ich posłać dla
głoszenia Królestwa Bożego (por. Mk 3,13-19, Mt 10,1-42), Apostołów tych (por.
Łk 6,13) ustanowił jako kolegium, czyli jako stały zespół, na czele którego
postawił wybranego spośród nich Piotra (por. J 21,15-17). Posłał ich do synów
Izraela naprzód, i do wszystkich narodów (por. Rz 1,16), aby mając udział w
Jego władzy, wszystkie ludy czynili uczniami Jego, uświęcali je i sprawowali
nad nimi duchowe rządy (por. Mt 28,16-20, Mk 16,15, Łk 24,45-48, J 20,21-23)
oraz w ten sposób krzewili Kościół, i posługując pasterzowali mu pod
kierownictwem Pana, po wszystkie dni aż do skończenia świata (por. Mt 28,20). W
tym posłannictwie utwierdzeni zostali w pełni w dzień Zielonych Świąt (por. Dz
2,1-26) zgodnie z obietnicą Pańską: „Otrzymacie moc Ducha Świętego zstępującego
na was i będziecie mi świadkami w Jeruzalem i w całej Judei, i Samarii, i aż po
krańce ziemi” (Dz 1,8). Głosząc zaś wszędzie Ewangelię (por. Mk 16,20),
przyjmowaną przez słuchających dzięki działaniu Ducha Świętego, gromadzą
Apostołowie Kościół powszechny, który Pan założył w Apostołach i zbudował na
świętym Piotrze, pierwszym wśród Apostołów, a sam Jezus Chrystus jest tej
budowli kamieniem węgielnym (por. Ap 21,14, Mt 16,18, Ef 2,20).
KK 20. Boskie posłannictwo powierzone przez Chrystusa Apostołom trwać
będzie do końca wieków (por. Mt 28,20), ponieważ Ewangelia, którą mają
przekazywać, jest dla Kościoła po wszystkie czasy źródłem całego jego życia.
Dlatego to w tej hierarchicznie zorganizowanej społeczności Apostołowie
zatroszczyli się o to, by ustanowić swych następców.
Nie tylko bowiem mieli w sprawowaniu swego urzędu rozmaitych pomocników,
ale aby powierzona im misja była kontynuowana po ich śmierci, bezpośrednim
swoim współpracownikom przekazali, jak w testamencie, zadanie prowadzenia dalej
i umacniania rozpoczętego przez siebie dzieła, zalecając im czuwanie nad całą
trzodą, w której Duch Święty ich umieścił, aby byli pasterzami Kościoła Bożego
(por. Dz 20,28). Ustanowili więc takich mężów, a następnie zarządzili, aby gdy
tamci umrą, posługiwanie ich przejęli inni doświadczeni mężowie. Wśród tych
rozmaitych posług, od najdawniejszych czasów sprawowanych w Kościele, pierwsze
miejsce, jak świadczy tradycja, zajmuje urząd tych, którzy ustanowieni
biskupami, dzięki sukcesji sięgającej początków, rozporządzają latoroślami
wyrosłymi z nasienia apostolskiego. A w ten sposób, jak to stwierdza św.
Ireneusz, przez tych którzy przez apostołów ustanowieni zostali biskupami, i
przez ich następców aż do nas samych w całym świecie widoczna jest i zachowana
tradycja apostolska.
Biskupi tedy wraz z pomocnikami swymi, kapłanami i diakonami, objęli
posługiwanie duchowne we wspólnocie, stając w zastępstwie Boga na czele trzody,
której są pasterzami, jako nauczyciele, jako kapłani świętego kultu, jako
sprawujący rządy duchowe. Tak samo zaś jak trwa nieprzerwanie urząd (munus)
powierzony przez Pana indywidualnie Piotrowi, pierwszemu z Apostołów, i mający
być przekazywanym jego następcom, tak też nieprzerwanie trwa w Kościele urząd
Apostołów – pasterzowanie Kościołowi – mający być bez przerwy sprawowany przez
poświęcony stan biskupi. Toteż Sobór święty poucza, że biskupi z ustanowienia
Bożego stali się następcami Apostołów, jako pasterze Kościoła, kto tedy ich
słucha, słucha Chrystusa, a kto nimi gardzi, Chrystusem gardzi i Tym, który
posłał Chrystusa (por. Łk 10,16).
KK 21. Zatem w osobach biskupów, których pomocnikami są kapłani, obecny
jest wśród wiernych Pan Jezus Chrystus, Kapłan Najwyższy. Siedząc bowiem po
prawicy Ojca, przebywa równocześnie w zgromadzeniu swoich biskupów i za
pośrednictwem przede wszystkim ich zaszczytnej służby słowo Boże głosi
wszystkim narodom, a wiernym udziela sakramentów wiary, dzięki ich ojcowskiemu
urzędowi (por. 1 Kor 4,15) nowe członki wciela do Ciała swego przez odrodzenie
przychodzące z góry, za pomocą wreszcie ich mądrości i roztropności prowadzi i
kieruje lud Nowego Testamentu w jego wędrówce do szczęśliwości wiecznej.
Pasterze ci, wybrani do pasienia trzody Pańskiej, są sługami Chrystusa i
włodarzami tajemnic Bożych (por. 1 Kor 4,1), którym powierzone zostało dawanie
świadectwa o Ewangelii łaski Bożej (por. Rz 15,16, Dz 20,24) oraz posługa Ducha
i sprawiedliwości w chwale (por. 2 Kor 3,8-9).
Aby wypełnić tak wielkie zadanie, Apostołowie ubogaceni zostali przez
Chrystusa specjalnym wylaniem Ducha Świętego zstępującego na nich (por. Dz 1,8,
2,4, J 20,22-23), sami zaś przekazali dar duchowy pomocnikom swoim przez
włożenie na nich rąk (por. 1 Tm 4,14, 2 Tm 1,6-7), dar ten przekazany został aż
do nas w sakrze biskupiej. Sobór święty uczy, że przez konsekrację biskupią
udziela się pełni sakramentu kapłaństwa, która zarówno w tradycji liturgicznej
Kościoła, jak i w wypowiedziach świętych Ojców nazywana jest najwyższym kapłaństwem
bądź pełnią świętego posługiwania. Sakra biskupia wraz z urzędową funkcją
uświęcania przynosi również funkcję nauczania i rządzenia, funkcje te jednak z
natury swojej mogą być wykonywane tylko w hierarchicznej wspólnocie (communio)
z Głową Kolegium i z jego członkami. Z tradycji bowiem, która ujawnia się
szczególnie w obrzędach liturgicznych i w praktyce Kościoła, zarówno
Wschodniego jak i zachodniego, widać wyraźnie, że przez włożenie rąk i przez
słowa konsekracji udzielana jest łaska Ducha Świętego i wyciskane święte
znamię, tak że biskupi w sposób szczególny i dostrzegalny przejmują rolę samego
Chrystusa, Mistrza, Pasterza i Kapłana, i w Jego zastępstwie (in Eius persona)
działają. Zadaniem biskupów jest przez sakrament kapłaństwa przybierać nowych
wybrańców do grona biskupiego.
KK 22. Jak z ustanowienia Pańskiego święty Piotr i reszta Apostołów
stanowią jedno Kolegium apostolskie, w podobny sposób Biskup Rzymski, następca
Piotra, i biskupi, następcy Apostołów, pozostają we wzajemnej łączności. Już
starożytna zasada, na mocy której biskupi ustanowieni w całym świecie łączyli
się ze sobą nawzajem i z Biskupem Rzymskim węzłem jedności, miłości i pokoju, a
także zwołane ich Synody, dla wspólnego rozstrzygania wszelkich ważniejszych
spraw decyzją opartą na zdaniu wielu uczestników, wskazują na kolegialny
charakter i naturę episkopatu, jasno też potwierdzają tę kolegialność Sobory
powszechne odbyte w ciągu wieków. Wskazuje zresztą na nią już sama, od czasów
starożytnych stosowana praktyka zwoływania większej liczby biskupów, aby
uczestniczyli w wyniesieniu nowego elekta na urząd najwyższego kapłaństwa.
Członkiem Kolegium biskupiego zostaje się na mocy sakramentalnej konsekracji i
hierarchicznej wspólnoty z Głową Kolegium oraz jego członkami.
Kolegium albo ciało biskupie posiada władzę autorytatywną jedynie wtedy,
gdy się je bierze łącznie z Biskupem Rzymskim, następcą Piotra, jako jego
głową, i gdy nienaruszoną zostaje władza zwierzchnia tego ostatniego nad
wszystkimi, zarówno Pasterzami, jak wiernymi. Albowiem Biskup Rzymski z racji
swego urzędu, mianowicie urzędu Zastępcy Chrystusa i Pasterza całego Kościoła,
ma pełną, najwyższą i powszechną władzę nad Kościołem i władzę tę zawsze ma
prawo wykonywać w sposób nieskrępowany. Stan zaś biskupi, który jest następcą
Kolegium Apostolskiego w nauczycielstwie i w rządzeniu pasterskim, co więcej, w
którym trwa nieprzerwanie ciało apostolskie, stanowi również razem z głową
swoją, Biskupem Rzymskim, a nigdy bez niego, podmiot najwyższej i pełnej władzy
nad całym Kościołem, władza ta jednak może być wykonywana nie inaczej jak tylko
za zgodą Biskupa Rzymskiego. Jednego tylko Piotra wyznaczył Pan na Opokę i
Klucznika Kościoła (por. Mt 16,18-19) i jego tylko ustanowił Pasterzem całej
swojej trzody (por. J 21,15 nn), wiadomo zaś, że ów dar związywania i
rozwiązywania, dany Piotrowi (por. Mt 16,19) udzielony został także Kolegium
apostołów pozostającemu w łączności z Głową swoją (Mt 18,18, 28,16-20).
Kolegium to jako złożone z wielu jednostek wyraża rozmaitość i powszechność
Ludu Bożego, jako zaś zgromadzone pod jedną Głową wyraża jedność trzody
Chrystusowej. Biskupi przestrzegając wiernie prymatu i przodownictwa Głowy
swojej, sprawują własną władzę dla dobra swoich wiernych, a także dla dobra
całego Kościoła, Duch Święty zaś ustawicznie umacnia jego organiczną strukturę
i zgodę. Najwyższa władza nad całym Kościołem, w jaką wyposażone jest to
Kolegium, w sposób uroczysty sprawowana jest na Soborze powszechnym. Niby nie
istnieje Sobór powszechny, który by nie był jako taki zatwierdzony lub przynajmniej
uznany przez Następcę Piotra, i jest prerogatywą Biskupa Rzymskiego zwoływanie
tych Soborów, przewodniczenie im oraz ich zatwierdzanie. Ta sama władza
kolegialna może być sprawowana wespół z papieżem przez rozproszonych po świecie
biskupów, byle tylko Głowa Kolegium wezwała ich do kolegialnego działania albo
przynajmniej zatwierdziła jednakową działalność przebywających w rozproszeniu
biskupów lub dobrowolnie ją przyjęła, tak żeby stała się ona prawdziwym aktem
kolegialnym.
KK 23. Kolegialna jedność przejawia się również w stosunkach
poszczególnych biskupów z Kościołami partykularnymi i z Kościołem powszechnym.
Biskup Rzymski, jako następca Piotra, jest trwałym i widzialnym źródłem i
fundamentem jedności zarówno biskupów, jak rzeszy wiernych. Poszczególni zaś
biskupi są widzialnym źródłem i fundamentem jedności w swoich partykularnych
Kościołach, uformowanych na wzór Kościoła powszechnego, w którym istnieje i z
których się składa jeden i jedyny Kościół katolicki. Toteż poszczególni biskupi
reprezentują każdy swój Kościół, wszyscy zaś razem z papieżem cały Kościół,
złączeni więzią pokoju, miłości i jedności.
Poszczególni biskupi stojący na czele Kościołów partykularnych, sprawują
swe rządy pasterskie, każdy nad powierzoną sobie częścią Ludu Bożego, nie nad
innymi Kościołami ani nad całym Kościołem powszechnym. Jednak jako członkowie
Kolegium Biskupiego i jako prawowici następcy Apostołów, poszczególni biskupi
zobowiązani są na mocy ustanowienia i nakazu Chrystusowego do takiej troski o
cały Kościół, która choć nie jest sprawowana przez akt jurysdykcji, przyczynia
się jednak walnie do pożytku Kościoła powszechnego. Wszyscy bowiem biskupi mają
obowiązek umacniać i strzec jedności wiary i wspólnej dyscypliny całego
Kościoła, uczyć wiernych miłości całego mistycznego Ciała Chrystusowego,
szczególnie zaś jego członków ubogich, strapionych i tych, którzy
prześladowanie cierpią dla sprawiedliwości (por. Mt 5,10), a wreszcie popierać
wszelką aktywność, która wspólna jest całemu Kościołowi, zwłaszcza zaś taką,
która zmierza do tego, aby wzrastała wiara i światło pełnej prawdy zajaśniało
wszystkim ludziom. Zresztą jest to świętą sprawą, że oni, dobrze zarządzając
własnym Kościołem, jako cząstką Kościoła powszechnego, przyczyniają się
skutecznie do dobra całego Mistycznego Ciała, które jest także ciałem
Kościołów.
Troska o głoszenie Ewangelii w całym świecie należy do grona Pasterzy,
którym wszystkim wspólnie Chrystus dał przykazanie, nakładając na nich wspólny
obowiązek, jak to już papież Celestyn uprzytomnił Ojcom Soboru Efeskiego. Toteż
poszczególni biskupi, o ile im na to pozwala wykonywanie własnego urzędu,
obowiązani są współpracować wzajem ze sobą i z następcą Piotra, któremu w
sposób szczególny powierzony został wzniosły urząd szerzenia imienia
chrześcijańskiego. Dlatego też powinni usilnie dostarczać misjom tak żniwiarzy,
jak i pomocy duchowych i materialnych, zarówno sami bezpośrednio, jak i
wzbudzając żarliwą współpracę wiernych. Wreszcie biskupi w powszechnym
braterstwie miłości świadczyć mają chętnie pomoc braterską innym Kościołom,
zwłaszcza sąsiednim i potrzebującym, według czcigodnego przykładu
starożytności.
Opatrzność Boża sprawiła też, że rozmaite Kościoły, założone w różnych
miejscach przez Apostołów i ich następców, zrosły się z biegiem czasu w pewną
liczbę wspólnot organicznie zespolonych, które nie naruszając jedności wiary i
jedynego, boskiego ustroju Kościoła powszechnego, cieszą się własną karnością,
własnymi zwyczajami liturgicznymi, własnym dziedzictwem teologicznym i
duchowym. Niektóre spośród nich, a mianowicie starożytne Kościoły
patriarchalne, będące niejako macierzami wiary, zrodziły z siebie inne, jakby
córki, i aż do naszych czasów pozostały związane z nimi ściślejszymi więzami
miłości w życiu sakramentalnym i we wzajemnym poszanowaniu praw i urzędów. Ta
duchem jedności przepojona rozmaitość Kościołów lokalnych jeszcze wspanialej
ujawnia powszechność niepodzielnego Kościoła. W podobny sposób Konferencje
biskupów mogą dziś wnieść różnorodny i owocny wkład do konkretnego
urzeczywistnienia się pragnienia kolegialności.
KK 24. Biskupi, jako następcy Apostołów, otrzymują od Pana, któremu dana
jest wszelka władza na niebie i na ziemi, misję nauczania wszystkich narodów i
głoszenia Ewangelii wszelkiemu stworzeniu, aby wszyscy ludzie przez wiarę,
chrzest i wypełnianie przykazań dostąpili zbawienia (por. Mt 28,18, Mk
16,15-16, Dz 26,17n). Dla pełnienia tego posłannictwa, Chrystus Pan obiecał
Apostołom i zesłał z nieba w dzień Zielonych Świąt Ducha Świętego, aby dzięki
Jego mocy byli świadkami Chrystusowymi wobec ludów i narodów, i królów aż po
krańce ziemi (por. Dz 1,8, 2,1nn, 9,15). Urząd zaś ten, który Pan powierzył
pasterzom ludu swego, jest prawdziwą służbą, wymownie nazwaną w Piśmie świętym
„diakonią” czyli posługiwaniem (por. Dz 1,17 i 25, 21,19, Rz 11,13, 1 Tm 1,12).
Misja kanoniczna biskupów może być udzielana na mocy prawowitych
zwyczajów, o ile ich nie odwołała najwyższa i powszechna władza Kościoła, albo
na mocy praw przez tę władzę ogłoszonych lub uznanych, bądź też bezpośrednio
przez następcę Piotra, jeśli natomiast on wzbrania się lub odmawia przyjęcia do
wspólnoty (communio) apostolskiej, biskupi nie mogą być powoływani na urząd.
KK 25. Wśród głównych obowiązków biskupich szczególne miejsce zajmuje
głoszenie Ewangelii. Biskupi są zwiastunami wiary prowadzącymi nowych uczniów
do Chrystusa i autentycznymi, czyli upoważnionymi przez Chrystusa
nauczycielami, którzy powierzonemu sobie ludowi głoszą prawdy wiary, aby w nie
wierzył i w życiu je stosował, i którzy w świetle Ducha Świętego treść wiary
wyjaśniają, ze skarbca Objawienia dobywając rzeczy stare i nowe (por. Mt
13,52), przyczyniają się do jej owocowania i od powierzonej sobie trzody
czujnie oddalają grożące jej błędy (por. 2 Tm 4,1-4). Biskupom nauczającym w
łączności z papieżem należy się od wszystkich cześć jako świadkom boskiej i
katolickiej prawdy, wierni zaś winni zgadzać się ze zdaniem swego biskupa w
sprawach wiary i obyczajów, wyrażonym w imieniu Chrystusa, i trwać przy nim w
religijnej uległości. Tę zaś zbożną uległość woli i rozumu w sposób szczególny
okazywać należy autentycznemu urzędowi nauczycielskiemu Biskupa Rzymskiego
nawet wtedy, gdy nie przemawia on ex cathedra, trzeba mianowicie ze czcią
uznawać jego najwyższy urząd nauczycielski i do orzeczeń przez niego
wypowiedzianych stosować się szczerze, zgodnie z jego myślą i wolą, która
ujawnia się szczególnie przez charakter dokumentów bądź przez częste podawanie
tej samej nauki, bądź przez sam sposób jej wyrażania.
Choć poszczególni biskupi nie posiadają przywileju nieomylności, to
jednak głoszą oni nieomylnie naukę Chrystusową wówczas, gdy nawet rozproszeni
po świecie, ale z zachowaniem więzów łączności między sobą i z Następcą Piotra,
nauczając autentycznie o rzeczach wiary i obyczajów, jednomyślnie zgadzają się
na jakieś zdanie, jako mające być definitywnie uznane. A zachodzi to w sposób
tym bardziej oczywisty wtedy, gdy zebrani razem na Soborze powszechnym, dla
całego Kościoła są nauczycielami i sędziami, w sprawach wiary i obyczajów, i
ich orzeczenia należy przyjąć posłuszeństwem wiary.
Ta nieomylność, w którą Boski Odkupiciel zechciał wyposażyć Kościół swój
w określaniu nauki wiary lub obyczajów, ma taki zakres, jak i depozyt boskiego
Objawienia, który ma być ze czcią przechowywany i wiernie wykładany.
Nieomylnością tą z tytułu swego urzędu cieszy się Biskup Rzymski, Głowa
Kolegium Biskupiego, gdy jako najwyższy pasterz i nauczyciel wszystkich
wiernych Chrystusowych, który braci swych umacnia w wierze (por. Łk 22,32),
ogłasza definitywnym aktem naukę dotyczącą wiary i obyczajów. Toteż orzeczenia
jego słusznie zwane są nienaruszalnymi same z siebie a nie na mocy zgody
Kościoła, jako że ogłoszone zostały z pomocą Ducha Świętego przyrzeczoną mu w
osobie św. Piotra i dlatego nie potrzebuje niczyjej aprobaty ani nie
dopuszczają odwoływania się do niczyjego sądu. Wówczas bowiem Biskup Rzymski
nie wyraża sądu jako osoba prywatna, lecz jako najwyższy nauczyciel Kościoła
powszechnego, któremu przysługuje w szczególniejszy sposób charyzmat
nieomylności samego Kościoła, wykłada naukę wiary katolickiej lub bierze ją w
obronę. Nieomylność obiecana Kościołowi przysługuje także Kolegium Biskupiemu,
gdy wraz z Następcą Piotra sprawuje ono najwyższy urząd nauczycielski.
Orzeczeniom tym nie może nigdy zabraknąć zgody Kościoła, a to z powodu
działania jednego i tego samego Ducha Świętego, dzięki któremu to działaniu
cała trzoda Chrystusowa utrzymuje się w jedności wiary i czyni w niej postępy.
Kiedy zaś czy to Biskup Rzymski, czy Kolegium Biskupie z nim razem
wydają jakieś ostateczne orzeczenie, czynią to zgodnie z samym Objawieniem,
przy którym wszyscy mają obowiązek stać i do którego mają się stosować.
Objawienie to, na piśmie lub drogą tradycji podane, przekazywane jest w całości
dzięki prawowitej sukcesji biskupiej, a przede wszystkim staraniem samego
Biskupa Rzymskiego, i dzięki światłu ducha prawdy jest święcie strzeżone w
Kościele i wiernie wykładane. Zgodnie zaś ze swym urzędem i powagą sprawy
papież i biskupi pilnie dokładają starań, stosując odpowiednie środki, aby
badać je jak należy i w sposób odpowiedni wyrażać, żadnego natomiast nowego
objawienia publicznego, które by należało do boskiego depozytu wiary, nie
otrzymują.
KK 26. Biskup, naznaczony pełnią sakramentu kapłaństwa, jest szafarzem
łaski najwyższego kapłaństwa”, szczególnie co do Eucharystii, którą sam
ofiaruje albo o której ofiarowanie się troszczy, a którą ustawicznie żywi się i
wzrasta Kościół. Ten Kościół Chrystusowy jest prawdziwie obecny we wszystkich
prawowitych miejscowych zrzeszeniach wiernych, które trwają przy swoich
pasterzach same również nazywane są Kościołami w Nowym Testamencie. Są one
bowiem na swoim miejscu nowym Ludem powołanym przez Boga w Duchu Świętym i w
pełności wielkiej (por. 1 Tes 1,5). W nich głoszenie Ewangelii Chrystusowej
zgromadza wiernych i w nich sprawowana jest tajemnica Wieczerzy Pańskiej, „aby
przez ciało i krew Pana zespalali się z sobą ściśle wszyscy bracia wspólnoty”.
W każdej wspólnocie ołtarza, przy świętej służbie biskupa, ofiaruje się symbol
owej miłości i „jedności Ciała Mistycznego, bez której nie może być zbawienia”.
W tych wspólnotach, choć nieraz są one szczupłe i ubogie albo żyją w
rozproszeniu, obecny jest Chrystus, którego mocą zgromadza się jeden, święty,
katolicki i apostolski Kościół. Albowiem „nie co innego sprawia uczestnictwo w
ciele i krwi Chrystusa jak to właśnie, że się przemieniamy w to, co
przyjmujemy”.
Każdym zaś należytym sprawowaniem Eucharystii kieruje biskup, któremu
powierzony jest obowiązek oddawania Majestatowi Bożemu kultu religii
chrześcijańskiej i kierowania tym kultem zgodnie z przykazaniami Pańskimi i
prawami Kościoła, określonymi bardziej szczegółowo dla diecezji według jego
własnego osądu.
W ten sposób biskupi, modląc się za lud i pracując dla niego, wielorakim
sposobem rozdają hojnie w pełni świętości Chrystusowej. Przez posługę słowa
udzielają wiernym mocy Pańskiej ku zbawieniu (por. Rz 1,16), a przez
sakramenty, których należytym i owocnym rozdawnictwem autorytatywnie kierują,
uświęcają wiernych. Oni kierują udzielaniem chrztu, przez który dostępuje się
uczestnictwa w królewskim kapłaństwie Chrystusowym. Oni są naturalnymi
włodarzami udzielanego na ich terenie bierzmowania, szafarzami święceń
kapłańskich i kierownikami karności pokutnej, oni zachęcają i pouczają
troskliwie lud swój, aby wiernie i uszanowaniem brał właściwy sobie udział w
liturgii, a zwłaszcza w ofierze Mszy świętej. Przykładem wreszcie swego życia
winni wspierać tych, których są przełożonymi, strzegąc obyczajów swoich przed
wszelkim złem i w miarę możności zmieniając je z pomocą Pańską na lepsze, aby
razem z powierzoną sobie trzodą osiągnąć żywot wieczny.
KK 27. Biskupi kierują powierzonymi sobie poszczególnymi Kościołami jako
zastępcy i legaci Chrystusa radami, zachętami i przykładami, ale także mocą
swego autorytetu i władzy świętej, z której jednak korzystają tylko dla
zbudowania trzody swojej w prawdzie i świętości, pamiętając o tym, że kto jest
większy, ma być jako mniejszy, a przełożony jako usługujący (por. Łk 22,26-27).
Władza ta, którą w imieniu Chrystusa osobiście sprawują, jest własną, zwyczajną
i bezpośrednią, choć jej wykonywanie kierowane jest w ostatecznej instancji
przez najwyższą władzę Kościoła i ze względu na dobro Kościoła lub wiernych
może być w pewnej mierze ograniczane. Na mocy tej władzy biskupi mają święte
prawo i obowiązek wobec Pana stanowienia praw dla swych poddanych, sprawowania
sądów i kierowania wszystkim, co należy do dziedziny kultu oraz apostolatu. Im
właśnie powierzony został w pełni urząd pasterski, czyli ustawiczna i codzienna
troska o własne ich owoce, i nie należy uważać biskupów za wikariuszy Biskupów
Rzymskich, ponieważ sprawują sobie właściwą władzę i z całą słusznością nazywają
się Przełożonymi ludu, którym kierują. Władzy ich tedy nie niweczy władza
najwyższa i powszechna, lecz przeciwnie, potwierdza ją, umacnia i broni,
podczas gdy Duch Święty strzeże niezawodnie ustanowionej przez Chrystusa formy
rządów w Jego Kościele.
Biskup, powołany przez Gospodarza, aby kierował domownikami Jego, winien
mieć przed oczyma przykład dobrego Pasterza, który przyszedł nie po to, aby Mu
służono, lecz aby sam służył (por. Mt 20,28, Mk 10,45) i życie swe dał za owce
swoje (por. J 10,11). Wzięty spośród ludzi i podległy słabości, potrafi
współczuć z tymi, którzy trwają w nieświadomości i błędzie (por. Hbr 5,1-2).
Niech się nie wzbrania wysłuchiwać swoich poddanych, których jak dzieci własne
bierze w opiekę i do pilnego współdziałania z sobą zachęca. Mając odpowiadać za
dusze ich przed Bogiem (por. Hbr 13,17), niech w modlitwie, w naukach i we
wszelkich uczynkach miłości troszczy się zarówno o nich, jak też i o tych,
którzy nie są jeszcze z jednej owczarni, a których niech ma za powierzonych
sobie w Panu. Sam będąc, jak Paweł Apostoł, dłużnikiem wszystkich, niechaj gotów
będzie wszystkim głosić Ewangelię (por. Rz 1,14-15) i swoich wiernych pobudzać
do apostolskiej i misyjnej działalności. Wierni zaś winni pozostawać w
łączności z biskupem, jak Kościół z Chrystusem, a Jezus Chrystus z Ojcem, żeby
wszystko zgodne było w jedności i żeby tym pełniej służyło chwale Bożej (por. 2
Kor 4,15).
KK 28. Chrystus, którego Ojciec uświęcił i posłał na świat (J 10,36),
uczestnikami swego uświęcenia i posłannictwa uczynił, za pośrednictwem swoich
Apostołów, ich następców, to znaczy biskupów, oni zaś w sposób prawomocny
przekazali zadania swego urzędu w różnym stopniu różnym jednostkom w Kościele.
Tak oto urząd kościelny, przez Boga ustanowiony, sprawowany jest w różnych
stopniach święceń przy tych, którzy od starożytności już noszą nazwę biskupów,
prezbiterów i diakonów. Prezbiterzy, choć nie posiadają szczytu kapłaństwa i w
wykonywaniu swej władzy zależni są od biskupów, związani są jednak z nimi
godnością kapłańską i na mocy sakramentu kapłaństwa, na podobieństwo Chrystusa,
najwyższego i wiekuistego Kapłana (Hbr 5,1-10, 7,24, 9,11-28), wyświęcani są,
aby głosić Ewangelię, być pasterzami wiernych i sprawować kult Boży jako
prawdziwi kapłani Nowego Testamentu. Uczestnicząc zaś na swoim stopniu święceń
w urzędzie jedynego Pośrednika, Chrystusa (1 Tm 2,5), zwiastują wszystkim słowo
Boże. Swój zaś święty urząd sprawują przede wszystkim w kulcie czy uczcie
eucharystycznej, w której działając w zastępstwie (in persona) Chrystusa i
głosząc Jego tajemnice, łączą modlitwy wiernych z ofiarą Tego, który jest ich
Głową, i uobecniają we Mszy świętej aż do przyjścia Pańskiego (por. 1 Kor
11,26) jedyną ofiarę świętą Nowego Testamentu mianowicie Chrystusa,
ofiarującego się raz jeden Ojcu na ofiarę niepokalaną (por. Hbr 9,11-28), oraz
przydzielają owoce tej ofiary. Wobec wiernych zaś, czyniących pokutę lub
chorujących, pełnią posługę pojednania lub niesienia ulgi, a potrzeby i
modlitwy wiernych przedstawiają Bogu Ojcu (por. Hbr 5,1-4). Spełniając urząd
Chrystusa, Pasterza i Głowy, według posiadanego stopnia władzy, zgromadzają
rodzinę Bożą, jako braci ożywionych duchem jedności, i przez Chrystusa w Duchu
prowadzą ją do Boga Ojca. Pośrodku trzody czczą Go w duchu i prawdzie (por. J
4,24). Pracują wreszcie w słowie i nauczaniu (por. 1 Tm 5,17), wierząc w to, co
w prawie Bożym rozważając czytali, nauczając tego, w co uwierzyli, naśladując,
czego nauczali.
Kapłani, pilni współpracownicy stanu biskupiego, jego pomoc i narzędzie,
powołani do służenia Ludowi Bożemu, stanowią wraz ze swym biskupem jedno grono
kapłańskie (presbyterium), poświęcające się różnym powinnościom. W
poszczególnych, lokalnych zgromadzeniach wiernych czynią oni obecnym w pewnym
sensie samego biskupa, z którym jednoczą się ufnie i wielkodusznie i jego
obowiązki oraz starania biorą w części na siebie i troskliwie na co dzień je
wykonują. Ci, co pod władzą biskupa uświęcają powierzoną sobie część trzody
Pańskiej i kierują nią, uwidaczniają Kościół powszechny na swoim terenie i
przyczyniają się skutecznie do budowania całego Ciała Chrystusowego (por. Ef
4,12). Mając zaś ustawicznie na względzie dobro dzieci Bożych, powinni starać
się o to, aby wnosić swój wkład do duszpasterstwa całej diecezji, a także i
całego Kościoła. Ze względu na ten udział w kapłaństwie i posłannictwie powinni
kapłani uznawać szczerze biskupa za swego ojca i ze czcią okazywać mu
posłuszeństwo. Biskup zaś uważać ma kapłanów, współpracowników swoich, za synów
i przyjaciół, podobnie jak Chrystus uczniów swoich już nie sługami, lecz
przyjaciółmi nazywa (por. J 15,15). Z Kolegium więc Biskupim związani są ściśle
z tytułu kapłaństwa i świętego posługiwania wszyscy kapłani, zarówno
diecezjalni, jak i zakonni, i stosownie do swego powołania oraz otrzymanej
łaski służą dobru całego Kościoła.
Na mocy wspólnych wszystkim święceń kapłańskich i posłannictwa wszyscy
kapłani złączeni są wzajemnie węzłem głębokiego braterstwa, które przejawiać
się winno spontanicznie i ochoczo we wzajemnej pomocy zarówno duchowej, jak i
materialnej, zarówno pasterskiej, jak osobistej, w zgromadzeniach i we wspólnocie
życia, pracy i miłości.
O wiernych zaś, których duchowo przez chrzest i naukę zrodzili (por. 1
Kor 4,15, 1 P 1,23), troszczyć się mają jako ich ojcowie w Chrystusie. Stając
się z serca wzorem dla owczarni (1 P 5,3), tak winni przewodzić i tak służyć swej
lokalnej wspólnocie, żeby mogła ona być godnie nazwana tym imieniem, którym
jeden i cały Lud Boży jest oznaczony, to znaczy imieniem Kościoła Bożego (por.
1 Kor 1,2, 2 Kor 1,1 i passim). Niechaj pamiętają, że swym codziennym
zachowaniem i swą troskliwością ukazują wiernym i niewiernym, katolikom i
niekatolikom oblicze urzędu prawdziwie kapłańskiego i pasterskiego i że
wszystkim dawać winni świadectwo prawdy i życia, a jako dobrzy pasterze szukać
tych także (por. Łk 15,4-7), którzy, choć ochrzczeni w Kościele katolickim,
odeszli od praktykowania sakramentów lub nawet od wiary.
Ponieważ rodzaj ludzki zespala się dziś coraz bardziej w jedność
obywatelską, ekonomiczną i społeczną, tym bardziej przeto słuszną jest rzeczą,
aby kapłani, połączywszy pod przewodnictwem biskupów i papieża swe troski i
wysiłki, usuwali wszelkie powody rozproszenia, tak iżby całej rodzaj ludzki
doprowadzany był do jedności rodziny Bożej.
KK 29. Na niższym szczeblu hierarchii stoją diakoni, na których nakłada
się ręce „nie dla kapłaństwa, lecz dla posługi”. Umocnieni bowiem łaską
sakramentalną, w posłudze liturgii, słowa i miłości służą Ludowi Bożemu w
łączności z biskupem i jego kapłanami. Zadaniem diakona, stosownie do tego, co
mu wyznaczy kompetentna władza, jest uroczyste udzielanie chrztu,
przechowywanie i rozdzielanie Eucharystii, asystowanie i błogosławienie w
imieniu Kościoła związkom małżeńskim, udzielanie wiatyku umierającym, czytanie
wiernym Pisma świętego, nauczanie i napominanie ludu, przewodniczenie
nabożeństwu i modlitwie wiernych, sprawowanie sakramentaliów, przewodniczenie
obrzędowi żałobnemu i pogrzebowemu. Poświęcając się powinnościom miłości i
posługi, diakoni winni mieć w pamięci upomnienie św. Polikarpa: „Miłosierni,
gorliwi, postępujący drogą prawdy tego Pana, który stał się sługą wszystkich”.
A ponieważ te obowiązki, nader konieczne dla życia Kościoła, z trudem
tylko mogą być spełniane w wielu okolicach przy panującej dziś dyscyplinie
Kościoła łacińskiego, można będzie w przyszłości przywrócić diakonat jako
właściwy i trwały, stopień hierarchiczny. Do kompetentnych zaś rozmaitego
rodzaju terytorialnych Konferencji Biskupów, za aprobatą samego papieża, należy
rozstrzyganie, czy i gdzie jest rzeczą dogodną ustanowić tego rodzaju diakonów
dla sprawowania opieki duszpasterskiej. Za zgodą Biskupa Rzymskiego będzie
można udzielać diakonatu takiego mężom dojrzałym, również żyjącym w stanie
małżeńskim, a także zdatnym do tego młodzieńcom, dla których jednak obowiązek
celibatu winien pozostać w mocy.
KK 30. Wyjaśniwszy obowiązki hierarchii, Sobór święty zwraca ochotnie
swą uwagę ku stanowi tych chrześcijan, których nazywa się laikami. Otóż jeśli
wszystko, co powiedziano o Ludzie Bożym, stosuje się na równi do świeckich,
zakonników i kleru, to jednak pewne rzeczy w sposób szczególny dotyczą
świeckich – mężczyzn i kobiet – z racji ich stanu i posłannictwa, i właśnie te
sprawy ze względu na szczególne okoliczności naszych czasów tym bardziej należy
od podstaw rozważyć. Pasterze duchowni bowiem zdają sobie dobrze sprawę z tego,
jak bardzo przyczyniają się ludzie świeccy do dobra całego Kościoła. Wiedzą
mianowicie pasterze, iż nie po to ustanowieni zostali przez Chrystusa, aby całe
zbawcze posłannictwo Kościoła w stosunku do świata wziąć na siebie samych, lecz
że ich zaszczytnym zadaniem jest tak sprawować opiekę pasterską nad wiernymi i
tak uznawać ich posługi oraz charyzmaty, żeby wszyscy oni pracowali zgodnie,
każdy na swój sposób, dla wspólnego dzieła. Trzeba bowiem, abyśmy wszyscy
„czyniąc prawdę w miłości, wzrastali we wszystko w tym, który jest głową naszą,
to jest w Chrystusie, z niego (bowiem) całe ciało, złączone i zjednoczone
wszystkimi spojeniami wzajemnych usług według sposobu działania właściwego
każdemu członkowi, przyczynia sobie wzrostu i buduje w miłości” (Ef 4,15-16).
KK 31. Pod nazwą świeckich rozumie się tutaj wszystkich wiernych
chrześcijan nie będących członkami stanu kapłańskiego i stanu zakonnego prawnie
ustanowionego w Kościele, mianowicie wiernych chrześcijan, którzy jako wcieleni
przez chrzest w Chrystusa, ustanowieni jako Lud Boży i uczynieni na swój sposób
uczestnikami kapłańskiego, prorockiego i królewskiego urzędu Chrystusowego, ze
swej strony sprawują właściwe całemu ludowi chrześcijańskiemu posłannictwo w
Kościele i w świecie.
Właściwością specyficzną laików jest ich charakter świecki. Choć bowiem
członkowie stanu kapłańskiego mogą czasem zajmować się sprawami świeckimi,
wykonując nawet świeckie zawody, to z tytułu swego wyjątkowego powołania w
sposób szczególny i niejako zawodowo przeznaczeni są do służby świętej,
zakonnicy znów przez swój sposób życia dają wspaniałe i zaszczytne świadectwo
temu, iż świat nie może się przemienić i ofiarować się Bogu bez ducha
ewangelicznych błogosławieństw. Natomiast zdaniem ludzi świeckich, z tytułu
właściwego im powołania, jest szukać Królestwa Bożego zajmując się sprawami
świeckimi i kierując nimi po myśli Bożej. Żyją oni w świecie, to znaczy pośród
wszystkich razem i poszczególnych spraw i obowiązków świata, i w zwyczajnych
warunkach życia rodzinnego i społecznego, z których niejako utkana jest ich
egzystencja. Tam ich Bóg powołuje, aby wykonując właściwe sobie zadania,
kierowani duchem ewangelicznym przyczyniali się do uświęcenia świata na kształt
zaczynu, od wewnątrz niejako, i w ten sposób przykładem zwłaszcza swego życia
promieniując wiarą, nadzieją i miłością, ukazywali innym Chrystusa. Szczególnym
więc ich zadaniem jest tak rozświetlać wszystkie sprawy doczesne, z którymi
ściśle są związani, i tak nimi kierować, aby się ustawicznie dokonywały i
rozwijały po myśli Chrystusa i aby służyły chwale Stworzyciela i Odkupiciela.
KK 32. Kościół święty z ustanowienia Bożego organizuje się i rządzi z
godną podziwu rozmaitością. „Jako bowiem w jednym ciele wiele członków mamy, a
wszystkie członki nie mają tej samej czynności, tak wszyscy stanowimy jedno
ciało w Chrystusie, a brani z osobna, jesteśmy członkami jedni drugich” (Rz
12,4-5).
Jeden tedy jest Lud Boży wybrany: „jeden Pan, jedna wiara, jeden
chrzest” (Ef 4,5), wspólna jest godność członków wynikająca z ich odrodzenia
się w Chrystusie, wspólna łaska synów, wspólne powołanie do doskonałości, jedno
zbawienie, jedna nadzieja i miłość niepodzielna. Nie ma więc w Chrystusie i w
Kościele żadnej nierówności ze względu na rasę albo przynależność narodową,
stan społeczny albo płeć, bo „nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani
wolnego, nie masz mężczyzny ani niewiasty. Albowiem wszyscy wy „jednym”
jesteście w Chrystusie Jezusie” (Gal 3,28 gr. por. Kol 3,11).
A jeśli nie wszyscy w Kościele idą tą samą drogą, wszyscy jednak
powołani są do świętości i ta sama przypadła im w udziale wiara dzięki
sprawiedliwości Pańskiej (por. 2 P 1,1). Choć niektórzy z woli Chrystusa ustanawiani
są nauczycielami, szafarzami tajemnic i pasterzami innych, to jednak co się
tyczy godności i wspólnej wszystkim wiernym działalności około budowania Ciała
Chrystusowego, prawdziwa równość panuje wśród wszystkich. Albowiem
rozróżnienie, które położył Pan między szafarzami świętych a resztą Ludu
Bożego, niesie ze sobą łączność, gdyż pasterze i pozostali wierni związani są
ze sobą przez konieczne, wzajemne odniesienia, pasterze Kościoła, idąc za
przykładem Pana, sobie nawzajem i innym wiernym oddają posługi duchowe, wierni
zaś ochoczo świadczą wspólnie pomoc pasterzom i nauczycielom. Tak to w
rozmaitości dają świadectwo jedności przedziwnej w Ciele Chrystusowym: sama
bowiem rozmaitość łask, posług duchownych i działalności gromadzi w jedno synów
Bożych, bo „wszystko to sprawia jeden i tenże Duch” (1 Kor 12,11).
Ludzie świeccy tedy, jak ze zmiłowania Bożego mają w Chrystusie brata,
który choć jest Panem wszystkiego, nie po to przecież przyszedł, aby Mu
służono, lecz aby sam służył (por. Mt 20,28), tak też mają braci w tych, co
postawieni na świętym urzędzie z upoważnienia Chrystusa nauczając, uświęcając i
kierując rodziną Bożą, w taki sposób są jej pasterzami, żeby wszyscy wypełniali
nowe przykazanie miłości. Bardzo pięknie na ten temat mówi św. Augustyn:
„Ilekroć mnie przeraża to, czym jestem dla was, pociechę daje mi to, czym jestem
wraz z wami. Dla was bowiem jestem biskupem, wraz z wami jestem
chrześcijaninem. Pierwsze to imię z urzędu, drugie – łaski, tamto niesie ze
sobą niebezpieczeństwo, to – zbawienie”.
KK 33. Ludzie świeccy zrzeszeni w Ludzie Bożym i ustanowieni w jednym
Ciele Chrystusowym pod jedną Głową, kimkolwiek są, powołani są do tego, aby
jako żywe członki ze wszystkich sił swoich, jakie otrzymali z dobrodziejstwa
Stworzyciela i z łaski Odkupiciela, przyczyniali się do wzrastania Kościoła i
do ustawicznego uświęcania.
Apostolstwo świeckich jest uczestnictwem w samej zbawczej misji Kościoła
i do tego właśnie apostolstwa sam Pan przeznacza wszystkich przez chrzest i
bierzmowanie. Dzięki sakramentom, a szczególnie dzięki świętej Eucharystii,
udzielana jest i podtrzymywana owa miłość Boga i ludzi, która jest duszą całego
apostolstwa. Ludzie świeccy zaś szczególnie powołani są do tego, aby czynić
obecnym i aktywnym Kościół w takich miejscach i w takich okolicznościach, gdzie
jedynie przy ich pomocy stać się on może solą ziemi. Tak oto każdy świecki na
mocy samych darów, jakie otrzymał staje się świadkiem i zarazem żywym
narzędziem posłannictwa samego Kościoła „według miary daru Chrystusowego” (Ef
4,7).
Oprócz tego apostolatu, który jest zadaniem wszystkich w ogóle chrześcijan,
ludzie świeccy mogą być także powoływani w różny sposób do bardziej
bezpośredniej współpracy z apostolatem hierarchii, na wzór owych mężów i
niewiast, co pomagali Pawłowi w głoszeniu Ewangelii wielce się trudząc w Panu
(por. Flp 4,3, Rz 16,3 nn). Ponadto zdatni są do tego, aby hierarchia
przybierała ich do pomocy w wykonywaniu pewnych zadań kościelnych służących
celowi duchownemu.
Na wszystkich tedy świeckich spoczywa zaszczytny obowiązek przyczyniania
się do tego, aby Boży plan zbawienia coraz bardziej rozszerzał się na
wszystkich ludzi wszystkich czasów i wszystkich miejsc na ziemi. Toteż wszędzie
powinna dla nich stać otworem droga, aby w miarę sił swoich i stosownie do
aktualnych potrzeb i oni także uczestniczyli pilnie w zbawczym dziele Kościoła.
KK 34. Najwyższy i przedwieczny Kapłan Jezus Chrystus pragnąc, aby Jego
świadectwo i Jego posługa trwały nieprzerwanie także za pośrednictwem ludzi
świeckich, ożywia ich Duchem swoim i nieustannie zachęca do wszelkiego dzieła
szlachetnego i doskonałego.
Tym bowiem, których wiąże ściśle z życiem i posłannictwem swoim, daje
również udział w swej funkcji kapłańskiej (munus sacerdotale) dla sprawowania
kultu duchowego, aby Bóg był wielbiony, a ludzie zbawieni. Toteż ludzie
świeccy, jako poświęceni Chrystusowi i namaszczeni Duchem Świętym, w przedziwny
sposób są powołani i przygotowani do tego, aby rodziły się w nich zawsze coraz
obfitsze owoce Ducha. Wszystkie bowiem ich uczynki, modlitwy i apostolskie
przedsięwzięcia, życie małżeńskie i rodzinne, codzienna praca, wypoczynek ducha
i ciała, jeśli odbywają się w Duchu, a nawet utrapienia życia, jeśli cierpliwie
są znoszone, stają się duchowymi ofiarami, miłymi Bogu przez Jezusa Chrystusa
(por. 1 P 2,5), ofiary te składane są zbożnie Ojcu w eucharystycznym obrzędzie
wraz z ofiarą Ciała Pańskiego. W ten sposób i ludzie świeccy, jako zbożnie
działający wszędzie czciciele Boga, sam świat Jemu poświęcają.
KK 35. Chrystus Prorok wielki, który zarówno świadectwem życia, jak mocą
słowa ogłosił Królestwo Ojca, pełni swe prorocze zadanie aż do pełnego
objawienia się chwały – nie tylko przez hierarchię, która naucza w Jego imieniu
i Jego władzą, ale także przez świeckich, których po to ustanowił świadkami
oraz wyposażył w zmysł wiary i łaskę słowa (por. Dz 2,17-18, Ap 19,10), aby moc
Ewangelii jaśniała w życiu codziennym, rodzinnym i społecznym. Okazują się oni
synami obietnicy, jeśli mocni w wierze i nadziei wykorzystują czas obecny (por.
Ef 5,16, Kol 4,5) i w cierpliwości oczekują przyszłej chwały (por. Rz 8,25). A
nadziei tej nie powinni ukrywać w głębi serca, lecz dawać jej stale wyraz swym
postępowaniem oraz walką „przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw złym
duchom” (Ef 6,12), także przez formy życia świeckiego.
Tak jak sakramenty Nowego Zakonu, z których pokarm swój czerpie życie i
apostolstwo wiernych, typicznie zapowiadają i wyobrażają nowe niebo i nową
ziemię (por. Ap 21,1), tak ludzie świeccy stają się potężnymi głosicielami
wiary w rzeczy, których się spodziewają (por. Hbr 11,1), jeżeli z życiem z
wiary niezachwianie łączą wyznawanie wiary. Ta ewangelizacja, to znaczy
głoszenie Chrystusa dokonywane zarówno świadectwem życia, jak i słowem, nabiera
swoistego charakteru i szczególnej skuteczności przez to, że dokonuje się w
zwykłych warunkach właściwych światu.
W wypełnianiu tego zadania nader cenny okazuje się ten stan życia, który
uświęcony jest osobnym sakramentem, mianowicie życie małżeńskie i rodzinne. Tam
odbywa się zaprawa w apostolstwie świeckich i tam znajduje się znakomita jego
szkoła, gdzie pobożność chrześcijańska przenika całą treść życia i z dnia na
dzień coraz bardziej ją przemienia. Tam małżonkowie znajdują swoje powołanie,
polegające na tym, że mają być dla siebie nawzajem i dla swoich dzieci
świadkami wiary i miłości Chrystusa. Rodzina chrześcijańska pełnym głosem
oznajmia zarówno obecne cnoty Królestwa Bożego, jak i nadzieję błogosławionego
życia. W ten sposób przykładem i świadectwem swoim przekonuje świat o jego
grzechu i oświeca tych, co szukają prawdy.
Toteż ludzie świeccy, nawet gdy zaprzątają ich doczesne troski, mogą i
powinni prowadzić cenną działalność mającą na celu ewangelizację świata. I
jeśli niektórzy z nich w miarę możliwości sprawują święte czynności, kiedy
brakuje szafarzy świętych lub gdy nie mogą oni sprawować funkcji wskutek
prześladowania, jeśli też liczni spośród nich wszystkie swe siły poświęcają
dziełu apostolskiemu, to jednak wszyscy powinni współpracować dla rozszerzania
Królestwa Chrystusowego w świecie. Dlatego też ludzie świeccy mają się pilnie
starać o głębsze poznawanie prawdy objawionej i usilnie błagać Boga o dar
mądrości.
KK 36. Chrystus, który stał się posłusznym aż do śmierci i dlatego
został wywyższony przez Ojca (por. Flp 2,8-9), wszedł do chwały swego
Królestwa. Jemu wszystko jest poddane, póki sam siebie i wszystkiego nie podda
Ojcu, aby Bóg był wszystkim we wszystkich (por. 1 Kor 15,27-28). Tej władzy
udzielił uczniom, aby i oni posiedli stan królewskiej wolności i przez zaparcie
się siebie oraz przez życie święte pokonywali w sobie samych panowanie grzechu
(por. Rz 6,12), co więcej, aby służąc Chrystusowi w bliźnich, przywodzili
również braci swoich pokorą i cierpliwością do Króla, któremu służyć – znaczy
panować. Albowiem Pan również za pośrednictwem wiernych świeckich pragnie
rozszerzać królestwo swoje, mianowicie królestwo prawdy i życia, królestwo
świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju, a w królestwie
tym samo także stworzenie wyzwolone zostanie z niewoli skażenia na wolność
chwały synów Bożych (por. Rz 8,21). Wielka zaiste obietnica i wielkie
przykazanie dane zostało uczniom: „Bo wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a
Chrystus Boga” (1 Kor 3,23).
Powinni tedy wierni poznawać najgłębszą naturę całego stworzenia, jego
wartość i przeznaczenie do chwały Bożej, i przez świeckie również dzieła
dopomagać sobie wzajemnie do bardziej świętego życia, tak aby świat przepojony
został duchem Chrystusowym i w sprawiedliwości, miłości i pokoju tym
skuteczniej cel swój osiągał. W powszechnym zaś wypełnianiu tego zadania
świeckim przypada szczególnie wybitne miejsce. Dzięki zatem swej kompetencji w
umiejętnościach świeckich i przez swą działalność uwzniośloną wewnętrznie łaską
Chrystusową, winni oni wydatnie przyczyniać się do tego, aby dobra stworzone
doskonalone były dzięki ludzkiej pracy, technice i cywilizacji społecznej
zgodnie z przeznaczeniem, jakie im wyznaczył Stwórca, i z oświeceniem, jakie
przyniosło Słowo Jego, dla powszechnego pożytku wszystkich bez wyjątku ludzi,
aby były między nich bardziej odpowiednio rozdzielane i aby na swój sposób
przyczyniały się do powszechnego postępu w ludzkiej i chrześcijańskiej
wolności. W ten sposób Chrystus przez członki Kościoła oświecać będzie coraz
bardziej całą społeczność ludzką zbawiennym swoim światłem.
Ponadto ludzie świeccy winni wspólnymi siłami tak uzdrawiać istniejące
na świecie urządzenia i warunki, jeżeli one gdzieś skłaniają do grzechu, aby to
wszystko stosowało się do norm sprawiedliwości i raczej sprzyjało praktykowaniu
cnót, niż mu przeszkadzało. Tak postępując, przepoją kulturę i dzieła ludzkie
wartością moralną. Równocześnie w ten sposób lepiej przygotowuje się rolę
świata pod zasiew słowa Bożego i szerzej otwierają się bramy Kościoła, którymi
wyjść ma na świat orędzie pokoju.
Ze względu na samą ekonomię zbawienia wierni winni uczyć się pilnie
wyróżniać prawa i obowiązki, jakie spoczywają na nich jako na członkach
Kościoła, od tych, które przysługują im jako członkom społeczności ludzkiej. I
mają starać się harmonijnie godzić jedne z drugimi, pamiętając o tym, że w
każdej sprawie doczesnej kierować się winni sumieniem chrześcijańskim, bo żadna
działalność ludzka, nawet w sprawach doczesnych, nie może być wyjęta spod
władzy Boga. W naszych zaś czasach szczególnie pożądane jest, żeby to
rozróżnienie i zarazem harmonia jak najjaśniej zabłysły w sposobie działania
wiernych, aby posłannictwo Kościoła pełniej mogło odpowiedzieć swoistym
warunkom dzisiejszego świata. Jak bowiem uznać należy, że społeczność ziemska,
słusznie poświęcając się troskom doczesnym, rządzi się właściwymi sobie
zasadami, tak równocześnie słusznie odrzuca się tę nieszczęsną doktrynę, która
usiłuje zbudować społeczeństwo nie licząc się wcale z religią, a wolność
religijną obywateli zwalcza i niszczy.
KK 37. Ludzie świeccy, tak jak wszyscy chrześcijanie, mają prawo
otrzymywać w obfitości od swoich pasterzy duchowe dobra Kościoła, szczególnie
pomoc słowa Bożego i sakramentów, sami zaś przedstawiać pasterzom swoje
potrzeby i życzenia z taką swobodą i ufnością, jaka przystoi synom Bożym i
braciom w Chrystusie. Stosownie do posiadanej wiedzy, kompetencji i autorytetu
mają możność, a niekiedy nawet obowiązek ujawniania swojego zdania w sprawach,
które dotyczą dobra Kościoła. Odbywać się to powinno, jeśli zachodzi potrzeba,
za pośrednictwem instytucji ustanowionych w tym celu przez Kościół i zawsze w
prawdzie, z odwagą i roztropnością, z szacunkiem i miłością wobec tych, którzy
z tytułu swojego świętego urzędu reprezentują Chrystusa.
Ludzie świeccy, tak jak wszyscy wierni Chrystusa, winni z
chrześcijańskim posłuszeństwem stosować się ochoczo do tego, co postanawiają
święci pasterze, reprezentujący Chrystusa, jako nauczyciele, i kierownicy w
Kościele. Winni tak czynić, idąc w tym za przykładem Chrystusa, który swym
posłuszeństwem aż do śmierci otworzył wszystkim ludziom błogosławioną drogą
wolności synów Bożych. Niech też nie zaniedbują w modlitwach swoich polecać
Bogu swych przełożonych, którzy czuwają jako odpowiedzialni za dusze nasze, aby
to czynili z weselem, a nie z udręką (por. Hbr 13,17).
Święci zaś pasterze uznawać mają i wspierać godność i odpowiedzialność
świeckich w Kościele, mają korzystać chętnie z ich roztropnej rady, powierzać
im z ufnością zadania w służbie Kościoła i pozostawiać swobodę oraz pole
działania, owszem, dodawać im ducha, aby także z własnej inicjatywy
przystępowali do pracy. Z ojcowską miłością winni bacznie rozważać w Chrystusie
przedsięwzięcia, życzenia i pragnienia przedstawione przez świeckich. Słuszną
zaś wolność, która wszystkim przysługuje w społeczności ziemskiej, winni
pasterze skrupulatnie respektować.
Po tym zażyłym obcowaniu z sobą świeckich i pasterzy spodziewać się
należy rozlicznych dóbr Kościoła: dzięki temu bowiem w świeckich umacnia się
poczucie własnej odpowiedzialności, wzmaga się zapał i łatwiej siły świeckich
łączą się z pracą pasterzy. Ci zaś, wsparci doświadczeniem świeckich, mogą
zdobyć celniejszy i odpowiedniejszy sąd zarówno w sprawach duchowych, jak i
doczesnych, tak aby cały Kościół, umocniony przez wszystkie swoje członki,
skuteczniej pełnił swe posłannictwo dla życia świata.
KK 38. Każdy człowiek świecki winien być wobec świata świadkiem
zmartwychwstania i życia Pana Jezusa i znakiem Boga żywego. Wszyscy razem i
każdy z osobna winni żywić świat owocami duchowymi (por. Gal 5,22) i napełniać
go takim duchem, jakim ożywieni są owi ubodzy, łagodni i pokój czyniący,
których Pan nazwał w Ewangelii błogosławionymi (por. Mt 5,3-9). Słowem „czym
dusza jest w ciele, tym niechaj będą w świecie chrześcijanie”.
KK 39. Kościół, którego tajemnicę wykłada Sobór święty, uznawany jest
przez wiarę za niezachwianie święty. Albowiem Chrystus, Syn Boży, który wraz z
Ojcem i Duchem Świętym doznaje czci jako „sam jeden Święty”, umiłował Kościół
jako oblubienicę swoją, siebie samego zań wydając, aby go uświęcić (por. Ef
5,25-26), złączył go też ze sobą jako ciało swoje i hojnie obdarzył darem Ducha
Świętego na chwałę Bożą. Toteż wszyscy w Kościele, niezależnie od tego, czy
należą do hierarchii, czy są przedmiotem jej funkcji pasterskiej, powołani są
do świętości zgodnie ze słowami Apostoła: „Albowiem wolą Bożą jest uświęcenie
wasze” (1 Tes 4,3, por. Ef 1,4). Ta zaś świętość Kościoła nieustannie ujawnia
się i ujawniać się powinna w owocach łaski, które Duch rodzi w wiernych,
rozmaicie wyraża się ona u poszczególnych ludzi, którzy we właściwym sobie
stanie życia dążą do doskonałości miłości, będąc zbudowaniem dla innych, w
pewien właściwy sobie sposób wyraża się ona w praktykowaniu rad, które zwykło
się nazywać ewangelicznymi. To praktykowanie rad ewangelicznych, dzięki
pobudzaniu przez Ducha Świętego, podejmowane przez licznych chrześcijan bądź
prywatnie, bądź w zatwierdzonych przez Kościół warunkach czy stanie, daje w
świecie i dawać powinno wspaniałe świadectwo i przykład tej właśnie świętości.
KK 40. Pan Jezus, boski Nauczyciel i Wzór wszelkiej doskonałości, głosił
uczniom swoim jakiegokolwiek stanu – wszystkim razem i każdemu z osobna –
świętość życia, której sam jest sprawcą i dokonawcą: „Bądźcie wy tedy
doskonali, jako i Ojciec wasz niebieski doskonały jest” (Mt 5,48). Na
wszystkich bowiem zesłał Ducha Świętego, który miał ich wewnętrznie pobudzić,
aby miłowali Boga z całego serca swego, z całej duszy, i z całej myśli i ze
wszystkiej siły swojej (por. Mk 12,30) i aby siebie wzajemnie tak miłowali, jak
Chrystus ich umiłował (por. J 13,34, 15,12). Wyznawcy Chrystusa, powołani przez
Boga i usprawiedliwieni w Panu Jezusie nie ze względu na swe uczynki, lecz
wedle postanowienia i łaski Bożej, w chrzcie wiary stali się prawdziwie synami
Bożymi i uczestnikami natury Bożej, a przez to rzeczywiście świętymi. Toteż
powinni oni zachowywać w życiu i w pełni urzeczywistniać świętość, którą
otrzymali z daru Bożego. Napomina ich Apostoł, aby żyli „jak przystoi świętym”
(Ef 5,3), aby przyoblekli się „jako wybrani Boży, święci i umiłowani w tkliwe
miłosierdzie, w dobroć, w pokorę, w łagodność i w cierpliwość” (Kol 3,12), i
aby mieli owoce Ducha ku uświęceniu (por. Gal 5,22, Rz 6,22). Skoro zaś wszyscy
w wielu rzeczach upadamy (por. Jk 3,2), ustawicznie potrzebujemy miłosierdzia
Bożego i co dzień powinniśmy się modlić: „Odpuść nam nasze winy” (Mt 6,12).
Toteż dla wszystkich jasne jest, że wszyscy chrześcijanie jakiegokolwiek
stanu i zawodu powołani są do pełni życia chrześcijańskiego i do doskonałości
miłości, dzięki zaś tej świętości chrześcijan, także w społeczności ziemskiej
rozwija się bardziej godny człowieka sposób życia. Na osiągnięcie tej
doskonałości wierni obracać powinni swe siły otrzymane według miary obdarowania
Chrystusowego, aby idąc w Jego ślady i upodabniając się do wzoru, jakim On sam
jest dla nich, posłuszni we wszystkim woli Ojca, z całej duszy poświęcali się
chwale Bożej i służbie bliźniemu. W ten sposób świętość Ludu Bożego wyda owoc
obfity, jak tego dowodzi wymownie życie tylu świętych w dziejach Kościoła.
KK 41. W rozmaitych rodzajach życia i powinnościach jedną świętość
uprawiają wszyscy, którymi kieruje Duch Boży, a posłuszni głosowi Ojca i czcząc
Boga Ojca w duchu i w prawdzie, podążają za Chrystusem ubogim, pokornym i
dźwigającym krzyż, aby zasłużyć na uczestnictwo w Jego chwale. Każdy stosownie
do własnych darów i zadań winien bez ociągania kroczyć drogą wiary żywej, która
wzbudza nadzieję i działa przez miłość.
Przede wszystkim pasterze trzody Chrystusowej powinni na wzór
najwyższego i wiekuistego Kapłana, Pasterza i Biskupa dusz naszych, zbożnie i
ochoczo, z pokorą i męstwem pełnić służbę, swoją, która tak wypełniona, stanie
się także dla nich wzniosłym środkiem uświęcenia. Wybrani do pełni kapłaństwa,
obdarzeni są łaską sakramentalną, aby modląc się, sprawując ofiarę i głosząc
naukę, pełnili doskonały urząd miłości pasterskiej poprzez wszelką formę
miłości i posługi biskupiej i aby nie lękali się życie swe za owce położyć, a
stawszy się wzorem dla trzody swojej (por. 1 P 5,3), dźwigali Kościół także
swym przykładem ku coraz większej świętości.
Kapłani, na podobieństwo stanu biskupów, których duchowy wieniec
stanowią, uczestnicząc w łasce ich urzędu przez Chrystusa, wiecznego i jedynego
Pośrednika, niech wzrastają poprzez codzienne sprawowanie swej powinności w
miłości Boga i bliźniego, niech zachowują więź kapłańskiej wspólnoty
(communio), obfituje we wszelkie dobro duchowe i dają wszystkim żywe o Bogu
świadectwo, współzawodnicząc z tymi kapłanami, którzy w ciągu wieków, nieraz w
pokornej i ukrytej służbie, pozostawili świetlany wzór świętości. Ich chwała rozbrzmiewa
w Kościele Bożym. Gdy na podstawie swego urzędu modlą się i składają ofiarę za
swój lud i za cały Lud Boży, rozważając to, co czynią, i naśladując to, co
sprawuje, apostolskie troski, niebezpieczeństwa i utrapienia nie powinny im być
przeszkodą w uświęcaniu się, ale raczej dzięki nim mają wznosić się na wyższy
stopień świętości, żywiąc i wspierając swą działalność obfitością kontemplacji
na pociechę całemu Kościołowi Bożemu. Wszyscy kapłani, a szczególnie ci, którzy
z osobnego tytułu swych święceń nazywają się kapłanami diecezjalnymi, pamiętać
winni o tym, jak bardzo do ich uświęcenia przyczynia się wierna łączność i
wielkoduszne współdziałanie ze swym biskupem.
Uczestnikami posłannictwa i łaski najwyższego Kapłana są też w osobliwy
sposób słudzy niższego stopnia święceń, a przede wszystkim diakoni, którzy
służąc tajemnicom Chrystusa i Kościoła, winni zachować siebie czystymi od
wszelkiego grzechu i podobać się Bogu oraz starać się o wszelkie dobro wobec
ludzi (por. 1 Tm 3,8-10 i 12-13). Klerycy powołani przez Pana i do uczestnictwa
w Jego cząstce wybrani, przygotowując się pod czujną opieką pasterzy do zadań
sług Bożych, winni umysły swoje i serca dostosować do tak zaszczytnego
wybrania, wytrwali w modlitwie, pałający miłością, myślący o tym tylko, co jest
prawdziwe, sprawiedliwe i co przynosi dobrą sławę, wszystko do końca czyniący
ku chwale i czci Bożej. Do nich dochodzą ci wybrani przez Boga ludzie świeccy,
których powołuje biskup, aby się całkowicie poświęcili apostolskiej
działalności, i którzy z pożytkiem wielkim pracują na roli Pańskiej.
Małżonkom zaś i rodzicom chrześcijańskim przystoi, aby własną idąc
drogą, przez całe życie podtrzymywali się wzajemnie w łasce z pomocą wiernej
miłości, a przyjmowanemu z miłości od Boga potomstwu wpajali chrześcijańskie
nauki i ewangeliczne cnoty. W ten sposób bowiem dają oni wszystkim przykład
niestrudzonej i szlachetnej miłości, w ten sposób też budują braterską
wspólnotę miłości i stają się świadkami oraz współpracownikami płodności Matki
– Kościoła, na znak i na uczestnictwo w owej miłości, jaką Chrystus umiłował
Oblubienicę swoją i wydał za nią siebie samego. Podobny przykład w inny sposób
dają wdowy i wdowcy oraz nie związani małżeństwem, którzy także w niemałym
stopniu przyczynić się mogą do świętości i pracy w Kościele. Ci zaś ludzie,
którzy wykonują ciężkie nieraz prace, poprzez dzieła ludzkie mają doskonalić
samych siebie, współobywateli swoich wspierać, a całej społeczności i całemu
stworzeniu dopomagać w osiągnięciu lepszego stanu, mają oni również naśladować
Chrystusa, którego ręce trudziły się pracą rzemieślniczą i który wraz z Ojcem
ustawicznie działa dla zbawienia wszystkich: mają Go naśladować w miłości
czynnej, ciesząc się nadzieją i jeden drugiego brzemiona dźwigając, i przez
samą codzienną pracę swoją wznosić się na wyższy stopień świętości, także
apostolskiej.
Niech też wiedzą, że szczególnie jednoczą się z Chrystusem cierpiącym
dla zbawienia świata, ci, których gnębi ubóstwo, słabość, choroba i rozmaite
troski, albo którzy prześladowanie cierpią dla sprawiedliwości: ich to Pan w
Ewangelii nazwał błogosławionymi, ich „Bóg wszelkiej łaski, który wezwał nas do
wiecznej chwały w Chrystusie Jezusie, po niewielkim utrapieniu udoskonali,
utwierdzi i ugruntuje” (1 P 5,10).
Wszyscy tedy chrześcijanie będą z dnia na dzień coraz bardziej uświęcać
się w warunkach swego życia, pośród swych obowiązków czy okoliczności życia,
jeśli z wiarą przyjmują wszystko z ręki Ojca niebieskiego i współdziałają z
wolą Bożą, ujawniając także w służbie doczesnej przed wszystkimi tę miłość,
którą Bóg świat umiłował.
KK 42. „Bóg jest miłością, a kto trwa w miłości, w Bogu trwa, a Bóg w
nim” (1 J 4,16). Rozlewa zaś Bóg miłość swą w sercach naszych przez Ducha
Świętego, który nam jest dany (por. Rz 5,5), dlatego też darem pierwszym i
najbardziej potrzebnym jest miłość, którą miłujemy Boga nade wszystko, a
bliźniego ze względu na Boga. Aby zaś miłość jak nasienie dobre wzrastała w
duszy i wydawała owoce, każdy wierny winien słuchać chętnie słowa Bożego i wolę
Bożą, z pomocą Jego łaski, czynem wypełniać, uczestniczyć często w
sakramentach, a zwłaszcza w Eucharystii i w świętych czynnościach, oraz
praktykować ustawicznie modlitwę, samozaparcie, ochoczą posługę braterską i
wszelkie cnoty. Miłość bowiem, która jest węzłem doskonałości i pełnią zakonu
(por. Kol 3,14, Rz 13,10), kieruje wszystkimi środkami Uświęcenia, formuje je i
do celu prowadzi. Stąd też miłość zarówno do Boga, jak do bliźniego jest
znamieniem prawdziwego ucznia Chrystusowego.
Skoro Jezus, Syn Boży, okazał nam miłość swoją, dając swe życie za nas,
nikt nie ma większej miłości od tego, kto życie swoje daje za Niego i za swych
braci (por. 1 J 3,16, J 15,13). Jakoż do dania tego najwyższego świadectwa miłości
wobec wszystkich, a zwłaszcza wobec prześladowców, powołani zostali niektórzy
chrześcijanie już od samego początku i zawsze będą powoływani. Toteż
męczeństwo, przez które uczeń upodabnia się do Mistrza przyjmującego z własnej
woli śmierć dla zbawienia świata i naśladując Go w przelaniu krwi, uważa
Kościół za dar szczególny i najwyższą próbę miłości. A jeśli dane to jest
nielicznym, wszyscy jednak winni być gotowi wyznawać Chrystusa wobec ludzi i
iść za Nim drogą krzyża wśród prześladowań, których Kościołowi nigdy nie
brakuje.
Świętość Kościoła wspierają też w szczególny sposób różne rady, jakie
Pan w Ewangelii zalecił wypełniać uczniom swoim. Wśród nich wyróżnia się
osobliwie cenny dar łaski Bożej, udzielany przez Ojca niektórym ludziom (por.
Mt 19,1, 1 Kor 7,7), aby mianowicie w dziewictwie czy w celibacie łatwiej
niepodzielnym sercem (por. 1 Kor 7,32-34) poświęcali się samemu tylko Bogu. Ta
doskonała powściągliwość, zachowana ze względu na Królestwo Boże, zawsze
cieszyła się szczególnym szacunkiem Kościoła jako znak i bodziec miłości i jako
szczególne źródło duchowej płodności w świecie.
Ma też Kościół na uwadze upomnienie Apostoła, który nawołując wiernych
do miłości, zachęca ich, aby żywili w sobie te same uczucia, jakie ożywiały
Chrystusa Jezusa, który „wyniszczył samego siebie przyjąwszy naturę sługi,
...stawszy się posłusznym aż do śmierci” (Flp 2,7-8) i dla nas „stał się ubogim
będąc bogatym” (2 Kor 8,9). A skoro trzeba, aby uczniowie zawsze naśladowali tę
miłość i pokorę Chrystusa i dawali jej świadectwo, Matka-Kościół cieszy się, że
w łonie jego znajdują się liczni mężczyźni i niewiasty, którzy dokładniej
naśladują wyniszczenie Zbawiciela i wyraźniej je ukazują, przyjmując ubóstwo w
wolności synów Bożych i wyrzekając się własnej woli: poddają się oni mianowicie
człowiekowi ze względu na Boga w sprawie doskonałości ponad miarę przykazania,
aby się w sposób pełniejszy upodobnić do posłusznego Chrystusa.
Wszyscy więc chrześcijanie zachęcani są i zobowiązani do osiągania
świętości i doskonałości własnego stanu. Niechaj tedy wszyscy starają się
należycie kierować swymi uczuciami, aby korzystanie z rzeczy ziemskich i
przywiązanie do bogactw wbrew duchowi ewangelicznego ubóstwa nie przeszkodziło
im w osiągnięciu doskonałej miłości, zgodnie z upomnieniem Apostoła: „Którzy
używają świata tego, niech nie zatrzymują się w nim: przemija bowiem postać
tego świata” (por. 1 Kor 7,31 gr.).
KK 43. Rady ewangeliczne dotyczące poświęconej Bogu czystości, ubóstwa i
posłuszeństwa, jako ugruntowane w słowach i przykładach Pana, a zalecane przez
Apostołów, Ojców i doktorów Kościoła oraz pasterzy, są darem Bożym, który
Kościół otrzymał od swego Pana i z łaski Jego ustawicznie zachowuje. Sama zaś
władza Kościoła pod przewodnictwem Ducha Świętego zatroszczyła się o to, aby je
tłumaczyć, praktykowaniem ich kierować, a nadto ustanawiać stałe, trwałe formy
życia na radach tych oparte. Stąd też wyrosły niby na drzewie, które są
cudownie i bujnie rozkrzewiło na roli Pańskiej z danego przez Boga zalążka, rozmaite
formy życia samotnego lub wspólnego, rozmaite rodziny zakonne, które pomnażają
to, co służy zarówno pożytkowi ich członków, jak i dobru całego Ciała
Chrystusowego. Rodziny te bowiem dają członkom swym pomoc polegającą na
umocnieniu ich w danym sposobie życia, na wypróbowanej nauce prowadzącej do
osiągnięcia doskonałości, na wspólnocie braterskiej w służbie Chrystusowej i na
umocnionej przez posłuszeństwo wolności, tak iż mogą oni bezpiecznie wypełniać
swe śluby zakonne i zachowywać je wiernie oraz czynić radośnie postępy na
drodze miłości.
Stan ten – gdy ma się na uwadze boski i hierarchiczny ustrój Kościoła –
nie jest stanem pośrednim pomiędzy stanem duchownym i świeckim, lecz z jednego
i drugiego Bóg powołuje niektórych chrześcijan, aby w życiu Kościoła korzystali
ze szczególnego daru i byli, każdy na swój sposób, pomocni w zbawczym jego
posłannictwie.
KK 44.Przez śluby albo inne święte więzy naturą swą podobne do ślubów,
którymi chrześcijanin zobowiązuje się do praktykowania trzech wyżej wymienionych
rad ewangelicznych, oddaje się on całkowicie na wolność umiłowanemu nade
wszystko Bogu, tak że z nowego i szczególnego tytułu poświęca się służbie Bożej
i Jego czci. Już wprawdzie przez chrzest umarł dla grzechu i poświęcony został
Bogu, aby jednak móc otrzymać obfitsze owoce łaski chrztu, postanawia przez
ślubowanie rad ewangelicznych w Kościele, uwolnić się od przeszkód, które
mogłyby go odwieść od żarliwej miłości i od doskonałości kultu Bożego, i
jeszcze ściślej poświęca się służbie Bożej. Poświęcenie zaś tym będzie
doskonalsze, im silniejsze i trwalsze będą więzy, na obraz Chrystusa związanego
nierozerwalnym węzłem z Kościołem, swoją Oblubienicą.
A ponieważ rady ewangeliczne przez miłość, do której prowadzą, w
szczególny sposób zespalają z Kościołem i jego tajemnicą tych, którzy za nimi
idą, przeto życie ich duchowe winno być poświęcone także dobru całego Kościoła.
Wynika stąd obowiązek pracy, w miarę sił i stosownie do formy osobistego
powołania, bądź modlitwą, bądź gorliwym działaniem, celem zakorzenienia i
umocnienia w duszach Królestwa Bożego i rozszerzania go na wszystkie kraje.
Dlatego też Kościół bierze w opiekę i popiera swoisty charakter rozmaitych
Instytutów zakonnych.
Jest więc ślubowanie i spełnianie rad ewangelicznych niejako widomym
znakiem, który może i powinien pociągnąć skutecznie wszystkich członków
Kościoła do ochoczego wypełniania powinności powołania chrześcijańskiego. Skoro
bowiem Lud Boży nie ma tutaj trwałego miasta, lecz szuka przyszłego, to stan
zakonny, który bardziej uwalnia swych członków od trosk ziemskich, w wyższym
też stopniu tak ukazuje wszystkim wierzącym dobra niebiańskie już na tym
świecie obecne, jak i daje świadectwo nowemu i wiekuistemu życiu zyskanemu
dzięki odkupieniu Chrystusa, jak wreszcie zapowiada przyszłe zmartwychwstanie i
chwałę Królestwa niebieskiego. Stan ten naśladuje wiernie i ustawicznie
uprzytamnia w Kościele tę formę życia, jaką obrał sobie Syn Boży przyszedłszy
na świat, aby uczynić wolę Ojca, i jaką zalecił uczniom, którzy za Nim poszli.
Ujawnia on wreszcie w swoisty sposób wyniesienie Królestwa Bożego ponad
wszystko co ziemskie oraz jego najważniejsze potrzeby, ukazuje też wszystkim
ludziom przeogromną wielkość potęgi Chrystusa królującego i nieograniczoną moc
Ducha Świętego działającego przedziwnie w Kościele.
Choć więc stan, który opiera się na profesji rad ewangelicznych, nie
dotyczy hierarchicznej struktury Kościoła, należy on jednak nienaruszalnie do
jego życia i świętości.
KK 45. Skoro zdaniem hierarchii kościelnej jest paść Lud Boży i prowadzić
go na pastwiska najobfitsze (por. Ez 34,14), przeto do niej również należy
mądre kierowanie przez swoje ustawy praktyką rad ewangelicznych, które w
szczególny sposób sprzyjają doskonałej miłości Boga i bliźniego. Ona również
podążając skwapliwie za tchnieniem Ducha Świętego, przyjmuje reguły przedłożone
przez znakomitych mężów i niewiasty, a następnie dokładniej uporządkowane
oficjalnie zatwierdza, autorytetem swoim czujnym i pomocnym wspiera Instytuty
ustanowione tu i ówdzie dla budowania Ciała Chrystusowego, aby wzrastały i
rozwijały się w duchu założycieli.
Aby zaś tym lepiej zaradzić potrzebom całej trzody Pańskiej, każdy
Instytut służący celom doskonałości, jak też poszczególni jego członkowie, mogą
być wyjęci przez papieża, z racji jego prymatu nad całym Kościołem i ze względu
na ogólny pożytek, spod jurysdykcji miejscowych ordynariuszy oraz poddani jemu
samemu. Podobnie mogą być pozostawieni lub powierzeni swym władzom
patriarchalnym. Ze swej strony członkowie owych Instytutów powinni w
wypełnianiu obowiązków wobec Kościoła wynikających ze swoistej formy ich życia
okazywać biskupom cześć i posłuszeństwo w myśl ustaw kanonicznych – ze względu
na pasterski autorytet biskupów w Kościołach partykularnych i ze względu na
konieczną w pracy apostolskiej jedność i zgodę.
Kościół zaś nie tylko swym zatwierdzeniem podnosi profesję zakonną do
godności stanu kanonicznego, ale także przez swą działalność liturgiczną
ukazuje ją jako stan poświęcony Bogu. Na mocy bowiem władzy udzielonej mu przez
Boga Kościół przyjmuje śluby od tych, którzy je składają, publiczną swą
modlitwą wyprasza im pomoce i łaskę u Boga, poleca ich Bogu i udziela im
duchowego błogosławieństwa, łącząc ich ofiarę z ofiarą eucharystyczną.
KK 46. Zakonnicy gorliwie starać się mają o to, aby za ich pośrednictwem
Kościół z biegiem czasu coraz lepiej, zarówno wiernym, jak i niewierzącym,
ukazywał Chrystusa – bądź to oddalającego się kontemplacji na górze, bądź
zwiastującego rzeszom Królestwo Boże, bądź uzdrawiającego chorych i ułomnych, a
grzeszników nawracającego do cnoty, bądź błogosławiącego dzieciom i dobrze
czyniącego wszystkim, a zawsze posłusznego woli Ojca, który Go posłał.
Dla wszystkich wreszcie powinno być jasne, że ślubowanie rad
ewangelicznych, choć niesie ze sobą wyrzeczenie się dóbr, które niewątpliwie
posiadają wielką wartość, nie stoi jednak na przeszkodzie rozwojowi osobowości
ludzkiej, przeciwnie, z natury swojej ogromnie mu pomaga. Rady te bowiem
przyjęto dobrowolnie, stosownie do osobistego powołania każdego, przyczyniają
się niemało do oczyszczenia serca i do wolności duchowej, podsycając
ustawicznie żar miłości, szczególnie zaś zdolne są, jak to poświadcza przykład
tylu świętych założycieli, ukształtować bardziej chrześcijanina do życia w
dziewictwie i ubóstwie, które to życie obrał sobie Chrystus Pan, a także Matka
Jego Dziewica. I niechaj nikt nie sądzi, że zakonnicy z racji swego poświęcenia
stają się bądź wyobcowani spośród ludzi, bądź nieużyteczni w społeczności
ziemskiej. Bo choć niekiedy nie wspomagają wprost swych współczesnych, to
jednak w głębszy sposób czują się z nimi związani wewnętrznym związkiem w
Chrystusie i współpracują z nimi duchowo, aby budowanie społeczności ziemskiej
opierało się zawsze na Panu i ku Niemu się kierowało, aby przypadkiem na próżno
nie trudzili się ci, którzy ją budują.
Dlatego Sobór święty potwierdza i chwali mężów i niewiasty, braci i
siostry, którzy w klasztorach lub w szkołach i szpitalach czy na misjach
poprzez wytrwałą i pokorną wierność dla wyżej wymienionego poświęcenia się
stają się chlubą Oblubienicy Chrystusowej i wszystkim ludziom świadczą
szlachetne i rozliczne posługi.
KK 47. Każdy zaś do ślubowania rad ewangelicznych powołany usilnie
starać się winien o to, aby wytrwał i wzniósł się wyżej w tym powołaniu, do
którego Bóg go wezwał, dla przysporzenia świętości Kościołowi, na większą
chwałę jednej i niepodzielnej Trójcy, która w Chrystusie i przez Chrystusa jest
źródłem i początkiem wszelkiej świętości.
KK 48. Kościół, do którego w Jezusie Chrystusie jesteśmy wszyscy
powołani i w którym dzięki łasce Bożej zdobywamy świętość, osiągnie pełnię
dopiero w chwale niebieskiej, gdy nadejdzie czas odnowienia wszystkiego (Dz
3,21) i kiedy wraz z rodzajem ludzkim również świat cały, głęboko związany z
człowiekiem i przez niego zdążający do swego celu, w sposób doskonały odnowi
się w Chrystusie (por. Ef 1,10, Kol 1,20, 2P 3,10-13).
Chrystus wywyższony ponad ziemię wszystkich do siebie pociągnął (por. J
12,32 gr.), powstawszy z martwych (por. Rz 6,9) Ducha swego ożywiciela zesłał
na uczniów i przez Niego ustanowił Ciało swoje, którym jest Kościół, jako
powszechny sakrament zbawienia, siedząc po prawicy Ojca działa ustawicznie w
świecie, aby prowadzić ludzi do Kościoła i przezeń mocniej ich z sobą złączyć,
a karmiąc ich Ciałem i Krwią własną uczynić ich uczestnikami swego chwalebnego
życia. Obiecane tedy odnowienie, którego oczekujemy, już się rozpoczęło w
Chrystusie, postępuje dalej w zesłaniu Ducha Świętego i przez Niego trwa w
Kościele, w którym przez wiarę zyskujemy pouczenie o sensie naszego życia
doczesnego, doprowadzając do końca z nadzieją dóbr przyszłych dzieło powierzone
nam przez Ojca w świecie i pracując nad naszym zbawieniem (por. Flp 2,12).
Już przyszedł zatem do nas kres wieków (por. 1 Kor 10,11), już
ustanowione zostało nieodwołalnie odnowienie świata i w pewien rzeczywisty
sposób już w doczesności jest ono antycypowane: albowiem Kościół już na ziemi
naznaczony jest prawdziwą, choć niedoskonałą jeszcze świętością. Dopóki jednak
nie powstaną nowe niebiosa i nowa ziemia, w których sprawiedliwość mieszka
(por. 2 P 3,13), Kościół pielgrzymujący, w swoich sakramentach i instytucjach,
które należą do obecnego wieku, posiada postać tego przemijającego świata i
żyje pośród stworzeń, które wzdychają dotąd w bólach porodu i oczekują
objawienia synów Bożych (por. Rz 8,19-22).
Złączeni zatem z Chrystusem w Kościele i naznaczeni Duchem Świętym,
„który jest zadatkiem dziedzictwa naszego” (Ef 1,14), nazywamy się prawdziwie i
jesteśmy synami Bożymi (por. 1 J 3,1), ale jeszcze nie ukazaliśmy się z
Chrystusem w chwale (por. Kol 3,4), w której będziemy podobni Bogu, ponieważ
ujrzymy Go, jako jest (por 1 J 3,2). Toteż „póki przebywamy w ciele, tułamy się
daleko od pana” (2 Kor 5,6) i mając pierwiastki Ducha we wnętrzu naszym
wzdychamy (por. Rz 8,23) i pragniemy być z Chrystusem (por. Flp 1,23). Ta sama
zaś miłość przynagla nas, abyśmy coraz bardziej żyli dla Tego, który za nas
umarł i zmartwychwstał (por. 2 Kor 5,15). Usiłujemy tedy we wszystkim podobać
się Panu (por. 2 Kor 5,9) i przyoblekamy się w zbroję Bożą, abyśmy mogli się
ostać przeciw zasadzkom diabelskim i stawić opór w złym dniu (por. Ef 6,11-13).
A ponieważ nie znamy dnia ani godziny, musimy, w myśl upomnienia Pańskiego,
czuwać ustawicznie, abyśmy zakończywszy jeden jedyny bieg naszego ziemskiego
żywota (por. Hbr 9,27), zasłużyli wejść razem z Panem na gody weselne i być
zaliczeni do błogosławionych (por. Mt 25,31-46), i aby nie kazano nam jak
sługom złym i leniwym (por. Mt 25,26), pójść w ogień wieczny (por. Mt 25,41), w
ciemności zewnętrzne, gdzie „będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mt 22,13 i
25,30). Albowiem zanim panować będziemy z Chrystusem pełnym chwały, wszyscy
staniemy „przed trybunałem Chrystusowym, aby każdy zdał sprawę z czynów
dokonanych w ciele, dobrych i złych” (2 Kor 5,10), i na końcu świata „ci,
którzy dobrze czynili, wyjdą na zmartwychwstanie życia, a którzy źle czynili,
na zmartwychwstanie sądu” (J 5,29, por. Mt 25,46). Toteż mając na uwadze, że
„utrapień czasu mniejszego ani porównać nie można z przyszłą chwałą, który się
w nas objawi” (Rz 8,18, por. 2 Tm 2,11-12), oczekujemy, mocni w wierze,
„błogosławionej nadziei i przyjścia chwały Boga i Zbawiciela naszego Jezusa
Chrystusa” (Tyt 2,13), „który przemieni ciało naszego uniżenia i upodobni je do
ciała jasności swojej” (Flp 3,21) i który przyjdzie, „aby być uwielbionym w
świętych swoich i okazać się przedziwnym dla wszystkich, którzy uwierzyli” (2
Tes 1,10).
KK 49. Dopóki tedy Pan nie przyjdzie w majestacie swoim, a wraz z Nim
wszyscy aniołowie (por. Mt 25,31), dopóki po zniszczeniu śmierci wszystko nie
zostanie poddane Jemu (por. 1 Kor 15,26-27), jedni spośród uczniów Jego
pielgrzymują na ziemi, inni dokonawszy żywota poddają się oczyszczeniu, jeszcze
inni zażywają chwały, widząc „wyraźnie samego Boga troistego i jedynego, jako
jest”, wszyscy jednak, w różnym stopniu i w rozmaity sposób, złączeni jesteśmy
wzajemnie w tej samej miłości Boga i bliźniego i ten sam hymn chwały śpiewamy
Bogu naszemu. Wszyscy bowiem, którzy są Chrystusowi, mając Ducha Jego zrastają
się w jeden Kościół i zespalają się wzajemnie ze sobą w Chrystusie (por. Ef
4,16). Łączność zatem pielgrzymów z braćmi, którzy zasnęli w pokoju
Chrystusowym, bynajmniej nie ustaje, przeciwnie, według nieustannej wiary
Kościoła, umacnia się jeszcze dzięki wzajemnemu udzielaniu sobie dóbr
duchowych. Albowiem mieszkańcy nieba, będąc głębiej zjednoczeni z Chrystusem,
jeszcze mocniej utwierdzają cały Kościół w świętości, a część, którą Kościół
tutaj na ziemi oddaje Bogu, uszlachetniają i różnorako obracają na większe
zbudowanie Kościoła (por. 1 Kor 12,12-27). Przyjęci bowiem do ojczyzny i
znajdując się blisko przy Panu (por. 2 Kor 5,8), przez Niego, z Nim i w Nim
nieustannie wstawiają się za nas u Ojca ofiarując Mu zasługi, które przez
jedynego Pośrednika między Bogiem i ludźmi, Jezusa Chrystusa (por. 1 Tm 2,5),
zdobyli na ziemi, służąc Panu we wszystkim i w ciele swoim dopełniając tego,
czego nie dostaje cierpieniom Chrystusowym, za ciało Jego, którym jest Kościół
(por. Kol 1,24). Ich przeto troska braterska wspomaga wydatnie słabość naszą.
KK 50. Uznając w pełni tę wspólnotę całego Mistycznego Ciała Jezusa
Chrystusa, Kościół pielgrzymów od zarania religii chrześcijańskiej czcił z
wielkim pietyzmem pamięć zmarłych, a ponieważ święta i zbawienna jest myśl
modlić się za umarłych, aby byli od grzechów uwolnieni” (2 Mch 12,46), także
modły za nich ofiarował. Co się zaś tyczy Apostołów i Męczenników
Chrystusowych, którzy przelawszy krew swoją dali najwyższe świadectwo wiary i
miłości, to Kościół zawsze wierzył, że są oni ściślej złączeni z nami w
Chrystusie, okazywał im jak i Błogosławionej Maryi Dziewicy i świętym Aniołom
cześć szczególną i pobożnie modlił się o pomoc ich wstawiennictwa. Do nich
wszystkich dołączeni zostali niebawem także inni, którzy dokładniej naśladowali
dziewictwo i ubóstwo Chrystusa, a w końcu i ci, których znamienite
praktykowanie cnót chrześcijańskich i boskie charyzmaty zalecały pobożnej czci
i naśladowaniu wiernych.
Przyglądając się życiu tych, którzy wiernie naśladowali Chrystusa, mamy
z nowego tytułu pobudkę do szukania Miasta przyszłego (por. Hbr 13,14 i 11,10)
i równocześnie poznajemy najpewniejszą drogę, po której wśród zmienności świata
stosownie do właściwego każdemu stanu i warunków będziemy mogli dojść do
doskonałego zjednoczenia z Chrystusem, czyli do świętości. Poprzez życie tych
ludzi, którzy będąc współuczestnikami naszego człowieczeństwa, w sposób jednak
doskonalszy przemieniają się według wzoru Chrystusowego (por. 2 Kor 3,18), Bóg
ukazuje ludziom naocznie swoją obecność i swoje oblicze. W nich do nas sam
przemawia i daje nam znak Królestwa swego, do którego przemożnie pociągani
jesteśmy, mając takie mnóstwo świadków (por. Hbr 12,1) i takie potwierdzenie
prawdy Ewangelii.
Nie tylko jednak ze względu na sam ich przykład czcimy pamięć
mieszkańców nieba, ale bardziej jeszcze dlatego, żeby umacniała się jedność
całego Kościoła w Duchu przez praktykowanie braterskiej miłości (por. Ef
4,1-6). Bo jak wzajemna łączność (communio) chrześcijańska między pielgrzymami
prowadzi nas bliżej Chrystusa, tak obcowanie ze Świętymi łączy nas z
Chrystusem, z którego, niby ze Źródła i Głowy, wszelka łaska i życie Ludu
Bożego wypływa. Toteż nad wyraz stosowną jest rzeczą, abyśmy kochali tych przyjaciół
i współdziedziców Jezusa Chrystusa, a zarazem braci naszych i szczególnych
dobroczyńców, abyśmy za nich należne dzięki składali Bogu, abyśmy „pokornie ich
wzywali i dla otrzymania dobrodziejstw Bożych przez Syna Jego Jezusa Chrystusa,
Pana naszego, który sam jest Odkupicielem i Zbawicielem naszym, do ich modlitw,
wstawiennictwa i pomocy się uciekali”. Wszelkie bowiem prawdziwe świadectwo
miłości, jakie okazujemy mieszkańcom nieba, z natury swojej zmierza ostatecznie
do Chrystusa, który jest „koroną wszystkich Świętych”, a przez Niego – do Boga,
który jest przedziwny w świętych swoich i w nich jest uwielbiony.
W najbardziej zaś szlachetny sposób nasze zjednoczenie z Kościołem
niebiańskim dokonuje się wtedy, kiedy – szczególnie w liturgii świętej, w której
moc Ducha Świętego działa na nas poprzez znaki sakramentalne – wspólnie z nim w
radosnym uniesieniu wielbimy majestat Boży i kiedy wszyscy, z wszelkiego
pokolenia, języka, ludu i narodu we krwi Chrystusa odkupieni (por. Ap 5,9) i
zgromadzeni w jeden Kościół, jedną pieśnią chwały uwielbiamy Boga w Trójcy
jedynego. Sprawując przeto Ofiarę eucharystyczną, najściślej bodaj jednoczymy
się ze czcią oddawaną Bogu przez Kościół w niebie, wchodząc w święte obcowanie
z Nim i czcząc pamięć przede wszystkim chwalebnej zawsze Dziewicy Maryi, a
także świętego Józefa, świętych Apostołów i Męczenników oraz wszystkich
Świętych.
KK 51. Tę właśnie czcigodną wiarę naszych przodków dotyczącą żywego
obcowania z braćmi, którzy są w chwale niebieskiej albo oczyszczają się jeszcze
po śmierci, obecny Sobór święty z wielkim pietyzmem przyjmuje i na nowo
przedstawia postanowienia w tej mierze świętych Soborów: Nicejskiego II,
Florenckiego i Trydenckiego. Równocześnie zaś, stosownie do swojej troski
pasterskiej, upomina wszystkich, do których to należy, aby jeśli gdzieś
zakradły się jakieś nadużycia, wykroczenia lub niedociągnięcia, starali się je
ukrócić lub naprawić i aby wszystko odnowili na większą chwałę Chrystusową i
Bożą. Niechaj tedy uczą wiernych, że prawdziwy kult świętych polega nie tyle na
wielorakości aktów zewnętrznych, ile raczej na nasileniu naszej czynnej
miłości, poprzez którą szukamy, dla większego dobra naszego oraz dobra
Kościoła, „zarówno przykładu w życiu Świętych, jak i uczestnictwa w ich
wspólnocie oraz pomocy w ich wstawiennictwie”. Z drugiej zaś strony uświadamiać
mają wiernych, że nasze obcowanie z mieszkańcami nieba, byle tylko pojmować je
w pełniejszym świetle wiary, wcale nie zuboża kultu uwielbienia, jaki przez
Chrystusa w Duchu oddajemy Bogu Ojcu, lecz przeciwnie, jeszcze bardziej go
wzbogaca.
Albowiem wszyscy, którzy jesteśmy synami Bożymi i stanowimy jedną
rodzinę w Chrystusie (por. Hbr 3,6), gdy łączymy się ze sobą we wzajemnej
miłości i w jednej chwale Trójcy Przenajświętszej, odpowiadamy najgłębszemu
powołaniu Kościoła i uczestniczymy w przedsmaku liturgii doskonałej chwały.
Kiedy bowiem Chrystus ukaże się w chwale i nastąpi chwalebne zmartwychwstanie
umarłych, jasność Boża oświeci Miasto niebieskie, a pochodnią jego będzie
Baranek (por. Ap 21,24). Wtedy cały Kościół świętych w pełnym błogosławieństwie
miłości uwielbiać będzie Boga i „Baranka, który był zabity” (Ap 5,12), wołając
jednym głosem: „Siedzącemu na tronie i Barankowi błogosławieństwo i cześć,
chwała i potęga na wieki wieków” (Ap 5,13-14).
KK 52. Bóg, najłaskawszy i najmądrzejszy, chcąc dokonać odkupienia
świata, „gdy nastała pełność czasu, zesłał Syna swego powstałego z niewiasty,
... żebyśmy dostąpili przybrania za synów” (Gal 4,4-5). „On to dla nas ludzi i
dla naszego zbawienia zstąpił z nieba. I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało
z Maryi Dziewicy”. Ta boska tajemnica zbawienia objawia się nam i trwa w
Kościele, który Pan ustanowił jako ciało swoje i w którym wierni, trwając przy
Chrystusie-Głowie oraz mając łączność ze wszystkimi świętymi Jego, powinni
także czcić pamięć „przede wszystkim chwalebnej zawsze Dziewicy Maryi,
Rodzicielki Boga i Pana naszego Jezusa Chrystusa”.
KK 53. Albowiem Maryja Dziewica, która przy zwiastowaniu anielskim
poczęła i w sercu, i w ciele Słowo Boże i dała światu Życie, uznawana jest i
czczona jako prawdziwa Matka Boga i Odkupiciela. Odkupiona w sposób
wznioślejszy ze względu na zasługi Syna swego i zjednoczona z Nim węzłem
ścisłym i nierozerwalnym, obdarzona jest tym najwyższym darem i najwyższą
godnością, że jest mianowicie Rodzicielką Syna Bożego, a przez to najbardziej
umiłowaną córą Ojca i świętym przybytkiem Ducha Świętego, dzięki zaś temu
darowi szczególnej łaski góruje wielce nad wszystkimi innymi stworzeniami
zarówno ziemskimi, jak niebieskimi. Jednocześnie zaś złączona jest ze
wszystkimi ludźmi, którzy mają być zbawieni, pochodzeniem z rodu Adama, a co
więcej, jest „zgoła matką członków (Chrystusowych), ... ponieważ miłością swoją
współdziała w tym, aby wierni rodzili się w Kościele, którzy są członkami owej
Głowy”. Dlatego to doznaje Ona czci jako najznakomitszy i całkiem szczególny
członek Kościoła i jako jego typiczne wyrażenie oraz najdoskonalszy wzorzec
wiary i miłości, Kościół też katolicki pouczony przez Ducha Świętego darzy Ją
synowskim uczuciem czci jako matkę najmilszą.
KK 54. Toteż Sobór święty wykładając naukę o Kościele, w którym boski
Odkupiciel dokonuje zbawienia, pragnie wyjaśnić starannie zarówno rolę
Błogosławionej Dziewicy w tajemnicy Słowa Wcielonego i Ciała Mistycznego, jak i
obowiązki ludzi odkupionych względem Bogarodzicy, Matki Chrystusa i matki
ludzi, zwłaszcza wiernych, nie zamierza jednak przedstawiać pełnej nauki o
Maryi ani rozstrzygać kwestii jeszcze nie całkowicie wyjaśnionych pracą
teologów. Zachowują tedy nadal swoje prawo poglądy, jakie w szkołach
katolickich swobodnie podaje się o Tej, która w Kościele świętym zajmuje
miejsce najwyższe po Chrystusie, a zarazem nam najbliższe.
KK 55. Pismo święte Starego i Nowego Testamentu oraz czcigodna Tradycja
w sposób coraz bardziej jasny przedstawiają i naocznie niejako ukazują rolę
Matki Zbawiciela w ekonomii zbawienia. Księgi Starego Testamentu opisują
historię zbawienia, w której powoli przygotowuje się przyjście na świat
Chrystusa. Otóż te pradawne dokumenty, jak odczytuje się je w Kościele i jak w
świetle późniejszego, pełnego objawienia się je rozumie, ujawniają z biegiem
czasu coraz jaśniej postać niewiasty, Matki Odkupiciela. Zarysowuje się Ona w
tym świetle proroczo już w obietnicy danej pierwszym rodzicom, upadłym w
grzech, a mówiącej o zwycięstwie nad wężem (por. Rdz 3,15). Podobnie jest to ta
Dziewica, która pocznie i zrodzi Syna, którego imię będzie Emanuel (por. Iz 7,14, por. Mich 5,2-3,
Mt 1,22-23). Ona to zajmuje pierwsze
miejsce wśród pokornych i ubogich Pana, którzy z ufnością oczekują od Niego
zbawienia i dostępują go. Wraz z Nią, wreszcie, wzniosłą Córą Syjonu, po długim
oczekiwaniu spełnienia obietnicy, przychodzi pełnia czasu i nastaje nowa
ekonomia zbawienia, kiedy to Syn Boży przyjął z Niej naturę ludzką, aby przez
tajemnice ciała swego uwolnić człowieka od grzechu.
KK 56. Było zaś wolą Ojca miłosierdzia, aby Wcielenie poprzedziła zgoda
Tej, która przeznaczona została na matkę, by w ten sposób, podobnie jak
niewiasta przyczyniła się do śmierci, tak również niewiasta przyczyniła się do
życia. Odnosi się to szczególnie do Matki Jezusa, która wydała na świat samo
Życie odradzające wszystko i obdarzona została przez Boga godnymi tak wielkiego
zadania darami. Nic przeto dziwnego, że u świętych Ojców przyjął się zwyczaj
nazywania Bogarodzicy całą świętą i wolną od wszelkiej zmazy grzechowej, jakby
utworzoną przez Ducha Świętego i ukształtowaną jako nowe stworzenie. Ubogaconą
od pierwszej chwili poczęcia blaskami szczególnej zaiste świętości. Dziewicę z
Nazaretu zwiastujący Anioł z polecenia Bożego pozdrawia jako „łaski pełną” (Łk
1,28), ona zaś odpowiada wysłańcowi niebios: „Otom ja służebnica Pańska,
niechaj mi się stanie według słowa twego” (Łk 1,38). Tak to Maryja, córa Adama,
zgadzając się na słowo Boże, stała się Matką Jezusa, a przyjmując zbawczą wolę
Bożą całym sercem, nie powstrzymana żadnym grzechem, całkowicie poświęciła samą
siebie, jako służebnicę Pańską, osobie i dziełu Syna swego, pod Jego
zwierzchnictwem i wespół z Nim z łaski Boga wszechmogącego służąc tajemnicy
odkupienia. Słusznie tedy sądzą święci Ojcowie, że Maryja nie została czysto
biernie przez Boga użyta, lecz że z wolną wiarą i posłuszeństwem czynnie
współpracowała w dziele zbawienia ludzkiego. Sama bowiem, jak powiada św.
Ireneusz, „będąc posłuszną, stała się przyczyną zbawienia zarówno dla siebie,
jak i dla całego rodzaju ludzkiego”. Toteż niemało Ojców starożytnych w swoim
nauczaniu chętnie wraz z nim stwierdza: „Węzeł splątany przez nieposłuszeństwo
Ewy rozwiązany został przez posłuszeństwo Maryi, co związała przez niewierność
dziewica Ewa, to dziewica Maryja rozwiązała przez wiarę”, przeprowadziwszy zaś
to porównanie z Ewą, nazywają Maryję „matką żyjących” i niejednokrotnie
stwierdzają: „śmierć przez Ewę, życie przez Maryję”.
KK 57. Ta zaś łączność Matki z Synem w dziele zbawczym uwidacznia się od
chwili dziewiczego poczęcia Chrystusa aż do Jego śmierci, najpierw zaś gdy
Maryja udaje się spiesznie, aby odwiedzić Elżbietę, i ta, powodując się swoją
wiarą w obiecane zbawienie, pozdrawia Ją jako błogosławioną, a poprzednik
poruszył się w łonie matki (por. Łk 1,41-45), w momencie znów narodzenia, gdy
Boża Rodzicielka w rozradowaniu okazuje pasterzom i magom Syna swego
pierworodnego, który nie naruszył Jej dziewiczej czystości, lecz ją uświęcił.
Kiedy zaś stawiła Go Bogu w świątyni złożywszy dar ubogich, usłyszała Symeona
zapowiadającego równocześnie, że Syn będzie znakiem sprzeciwu, a duszę matki
przeniknie miecz, aby wyszły na jaw zamysły serc wielu (por. Łk 2,34-35).
Zagubione i z bólem szukane Dziecię Jezus odnaleźli rodzice w świątyni, zajęte
tym, co było Ojca Jego, i nie rozumieli słów Syna. Ale Matka Jego wszystko to
zachowywała w sercu swoim dla rozważania (por. Łk 2,41-51).
KK 58. W życiu publicznym Jezusa Matka Jego pojawia się znamiennie, i to
na początku, gdy na godach weselnych w Kanie Galilejskiej, litością przejęta, spowodowała
swym wstawiennictwem początek znaków Jezusa Mesjasza (por. J 2,1-11). W ciągu
Jego nauczania przyjęła słowa, w których Syn, stawiając Królestwo ponad
względami i więzami ciała i krwi, nazwał błogosławionymi słuchających słowo
Boże (por. Mk 3,35 i paralele, Łk 11,27-28), jak to Ona wiernie czyniła (por.
Łk 2,19 i 51). W ten sposób także Błogosławiona Dziewica szła naprzód w
pielgrzymce wiary i utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do krzyża,
przy którym nie bez postanowienia Bożego stanęła (por. J 19,25), najgłębiej ze
swym Jednorodzonym współcierpiała i z ofiarą Jego złączyła się matczynym
duchem, z miłością godząc się, aby doznała ofiarniczego wyniszczenia żertwa z
Niej narodzona, a wreszcie przez tegoż Jezusa Chrystusa, umierającego na krzyżu
oddana została jako matka uczniowi tymi słowy: „Niewiasto, oto syn twój” (por.
J 19,26-27).
KK 59. A kiedy podobało się Bogu uroczyście objawić tajemnice Zbawienia
ludzkiego nie wcześniej, aż ześle obiecanego przez Chrystusa Ducha, widzimy
Apostołów przed dniem Zielonych Świąt „trwających jednomyślnie na modlitwie
wraz z niewiastami i z Maryją Matką Jezusa i z braćmi Jego” (Dz 1,14), także
Maryję błagającą w modlitwach o dar Ducha, który podczas zwiastowania już Ją
był zacienił. Na koniec Niepokalana Dziewica, zachowana wolną od wszelkiej
skazy winy pierworodnej, dopełniwszy biegu życia ziemskiego z ciałem i duszą
wzięta została do chwały niebieskiej i wywyższona przez Pana jako Królowa
wszystkiego, aby bardziej upodobniła się do Syna swego, Pana panującego (por.
Ap 19,16) oraz zwycięzcy grzechu i śmierci.
KK 60. Jedyny jest pośrednik nasz według słów Apostoła: „Bo jeden jest
Bóg, jeden i pośrednik między Bogiem i ludźmi, człowiek Chrystus Jezus, który
wydał samego siebie na okup za wszystkich” (1 Tm 2,5-6). Macierzyńska zaś rola
Maryi w stosunku do ludzi żadną miarą nie przyćmiewa i nie umniejsza tego
jedynego pośrednictwa Chrystusowego, lecz ukazuje jego moc. Cały bowiem wpływ
zbawienny Błogosławionej Dziewicy na ludzi wywodzi się nie z jakiejś
konieczności rzeczowej, lecz z upodobania Bożego i wypływa z nadmiaru zasług
Chrystusowych, na Jego pośrednictwie się opiera, od tego pośrednictwa
całkowicie jest zależny i z niego czerpie całą moc swoją, nie przeszkadza zaś w
żaden sposób bezpośredniej łączności wiernych z Chrystusem, przeciwnie, umacnia
ją.
KK 61. Błogosławiona Dziewica, przeznaczona od wieków łącznie z
wcieleniem Słowa Bożego na Matkę Boga, stała się tu na ziemi, z postanowienia
Opatrzności Bożej, Matką – żywicielką Boskiego Odkupiciela, w sposób szczególny
przed innymi szlachetną towarzyszką i pokorną służebnicą Pana. Poczynając,
rodząc, karmiąc Chrystusa, ofiarując Go w świątyni Ojcu i współcierpiąc z Synem
swoim umierającym na krzyżu, w szczególny zaiste sposób współpracowała z
dziełem Zbawiciela przez wiarę, nadzieję i miłość żarliwą dla odnowienia nadprzyrodzonego
życia dusz ludzkich. Dlatego też stała się nam matką w porządku łaski.
KK 62. To zaś macierzyństwo Maryi w ekonomii łaski trwa nieustannie –
poczynając od aktu zgody, którą przy zwiastowaniu wiernie wyraziła i którą
zachowała bez wahania pod krzyżem – aż do wiekuistego dopełnienia się zbawienia
wszystkich wybranych. Albowiem wzięta do nieba, nie zaprzestała tego zbawczego
zadania, lecz poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo ustawicznie zjednuje nam
dary zbawienia wiecznego. Dzięki swej macierzyńskiej miłości opiekuje się
braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa,
póki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny. Dlatego też do
Błogosławionej Dziewicy stosuje się w Kościele tytuły: Orędowniczki,
Wspomożycielki, Pomocnicy, Pośredniczki. Rozumie się jednak te tytuły w taki
sposób, że niczego nie ujmują one ani nie przydają godności i skuteczności działania
Chrystusa, jedynego Pośrednika.
Żadne bowiem stworzenie nie może być nigdy stawiane na równi ze Słowem
wcielonym i Odkupicielem, ale jak kapłaństwo Chrystusa w rozmaity sposób staje
się udziałem zarówno świętych szafarzy, jak i wiernego ludu, i jak jedna dobroć
Boża w rozmaity sposób rozlewa się realnie w stworzeniach, tak też jedyne
pośrednictwo Odkupiciela nie wyklucza, lecz wzbudza u stworzeń rozmaite
współdziałanie, pochodzące z uczestnictwa w jednym źródle.
Otóż Kościół nie waha się jawnie wyznawać taką podporządkowaną rolę
Maryi, ciągle jej doświadcza i zaleca ją sercu wiernych, aby oni wsparci tą
macierzyńską opieką, jeszcze silniej przylgnęli do Pośrednika i Zbawiciela.
KK 63. Błogosławiona zaś Dziewica z racji daru i roli boskiego
macierzyństwa, dzięki czemu jednoczy się z synem Odkupicielem, i z racji swoich
szczególnych łask i darów związana jest głęboko także z Kościołem: Boża
Rodzicielka jest, jak uczył już św. Ambroży, pierwowzorem (typus) Kościoła, w
porządku mianowicie wiary, miłości i doskonałego zjednoczenia z Chrystusem. W
tajemnicy bowiem Kościoła, który sam także słusznie nazywany jest matką i
dziewicą, Błogosławiona Dziewica Maryja przodowała najdoskonalej i osobliwie,
stając się wzorem dziewicy i zarazem matki. Wierząc bowiem i będąc posłuszną,
zrodziła na ziemi samego Syna Boga Ojca, i to nie znając męża, Duchem Świętym
zacieniona, niby nowa Ewa, która nie dawnemu wężowi, lecz wysłannikowi Boga
dała wiarę nie skażoną żadnym wątpieniem. Zrodziła zaś Syna, którego Bóg
ustanowił pierworodnym między wielu braćmi (Rz 8,29), to znaczy między
wiernymi, w których zrodzeniu i wychowywaniu współdziała swą miłością
macierzyńską.
KK 64. I oto Kościół, rozważając Jej tajemniczą świętość i naśladując
Jej miłość oraz spełniając wiernie wolę Ojca, dzięki przyjmowanemu z wiarą
słowu Bożemu sam także staje się matką: przez przepowiadanie bowiem i chrzest
rodzi do nowego i nieśmiertelnego życia synów z Ducha Świętego poczętych i z
Boga zrodzonych. I on także jest dziewicą, która nieskazitelnie i w czystości
dochowuje wiary danej Oblubieńcowi, a naśladując Matkę Pana swego, mocą Ducha
Świętego zachowuje dziewiczo nienaruszoną wiarę, mocną nadzieję i szczerą
miłość.
KK 65. A podczas gdy Kościół w osobie Najświętszej Maryi Panny już
osiąga doskonałość, dzięki której istnieje nieskalany i bez zmazy (por. Ef
5,27), chrześcijanie ciągle jeszcze starają się usilnie o to, aby przezwyciężając
grzech wzrastać w świętości, dlatego wznoszą oczy ku Maryi, która świeci całej
wspólnocie wybranych jako wzór cnót. Rozmyślając o Niej zbożnie i przypatrując
się Jej w świetle Słowa, które stało się człowiekiem, Kościół ze czcią głębiej
wnika w najwyższą tajemnicę Wcielenia i coraz bardziej upodabnia się do swego
Oblubieńca. Albowiem Maryja, która wkroczywszy głęboko w dzieje zbawienia łączy
w sobie w pewien sposób i odzwierciedla najważniejsze treści wiary, gdy jest
sławiona i czczona, przywołuje wiernych do Syna swego i do Jego ofiary oraz do
miłości Ojca. Kościół zaś, zabiegając o chwałę Chrystusa, staje się bardziej
podobny do swego wzniosłego Pierwowzoru, postępując ustawicznie w wierze,
nadziei i miłości oraz szukając we wszystkim woli Bożej i będąc jej posłusznym.
Stąd też i w swojej apostolskiej działalności Kościół słusznie ogląda się na
Tę, co zrodziła Chrystusa, który po to począł się z Ducha Świętego i narodził z
Dziewicy, aby przez Kościół także w sercach wiernych rodził się i wzrastał. Ta
zaś Dziewica w życiu swoim stała się przykładem owego macierzyńskiego uczucia,
które ożywiać winno wszystkich współpracujących dla odrodzenia ludzi w
apostolskim posłannictwie Kościoła.
KK 66.Maryja, dzięki łasce Bożej wywyższona po Synu ponad wszystkich
aniołów i ludzi, jako Najświętsza Matka Boża, która uczestniczyła w tajemnicach
Chrystusa, słusznie doznaje od Kościoła czci szczególnej. Już też od
najdawniejszych czasów Błogosławiona Dziewica czczona jest pod zaszczytnym
imieniem Bożej Rodzicielki, pod której obronę uciekają się w modlitwach wierni
we wszystkich swoich przeciwnościach i potrzebach. Zwłaszcza od czasu Soboru
Efeskiego wzrastał przedziwnie kult Ludu Bożego dla Maryi wyrażający się we
czci i miłości, w inwokacjach i naśladowaniu, zgodnie z proroczymi słowami Jej
samej: „Bło-gosławioną zwać mię będą wszystkie narody, albowiem uczynił mi
wielkie rzeczy, który możny jest” (Łk 1,48). Kult ten – taki jak zawsze istniał
w Kościele – choć zgoła wyjątkowy, różni się przecież w sposób istotny od kultu
uwielbienia, który oddawany jest Słowu wcielonemu na równi z Ojcem i Duchem
Świętym, i jak najbardziej sprzyja temu kultowi. Albowiem rozmaite formy
pobożności względem Bożej Rodzicielki, jakie Kościół w granicach zdrowej i
prawowiernej nauki zatwierdził stosownie do warunków czasu i miejsca oraz
stosownie do charakteru i umysłowości wiernych, sprawiają, że gdy Matka czci
doznaje, to poznaje się, kocha i wielbi w sposób należyty i zachowuje się
przykazania Syna, przez którego wszystko (por. Kol 1,15-16) i w którym
wiekuistym Ojcu „spodobało się, aby przebywała... wszelka pełność” (Kol 1,19).
KK 67. Sobór święty umyślnie podaje do wiadomości tę katolicką naukę,
napominając równocześnie wszystkich synów Kościoła, aby szczerze popierali kult
Błogosławionej Dziewicy, szczególnie liturgiczny, a praktyki i zbożne ćwiczenia
ku Jej czci zalecane w ciągu wieków przez Urząd Nauczycielski cenili wysoko i
to, co postanowione było w minionych czasach o kulcie obrazów Chrystusa,
Błogosławionej Dziewicy i Świętych, pobożnie zachowywali. Teologów zaś i
głosicieli słowa Bożego gorąco zachęca, w rozważaniu szczególnej godności Bogarodzicielki
wystrzegali się pilnie zarówno wszelkiej fałszywej przesady, jak i zbytniej
ciasnoty umysłu. Studiując pilnie pod przewodem Urzędu Nauczycielskiego Pismo
święte, Ojców i doktorów oraz liturgie Kościoła, niechaj we właściwy sposób
wyjaśniają dary i przywileje Błogosławionej Dziewicy, które zawsze odnoszą się
do Chrystusa, źródła wszelkiej prawdy, świętości i pobożności. Niech się pilnie
wystrzegają wszystkiego, cokolwiek w słowach lub czynach mogłoby braci
odłączonych lub jakichkolwiek innych ludzi wprowadzić w błąd co do prawdziwej
nauki Kościoła. Niechaj następnie wierni pamiętają o tym, że prawdziwa
pobożność nie polega ani na czczym i przemijającym uczuciu, ani na jakiejś
próżnej łatwowierności, lecz pochodzi z wiary prawdziwej, która prowadzi nas do
uznawania przodującego stanowiska Bogarodzicielki i pobudza do synowskiej
miłości ku Matce naszej oraz do naśladowania Jej cnót.
KK 68. Tymczasem zaś Matka Jezusowa, jak w niebie doznaje już chwały co
do ciała i duszy będąc obrazem i początkiem Kościoła mającego osiągnąć pełnię w
przyszłym wieku, tak tu na ziemi, póki nie nadejdzie dzień Pański (por. 2 P
3,10), przyświeca Ludowi Bożemu pielgrzymującemu jako znak pewnej nadziei i
pociechy.
KK 69. Obecnemu Soborowi świętemu wielką radość i pociechę sprawia to,
że także wśród braci odłączonych nie brak takich, co Matce Pana i Zbawiciela
okazują cześć należną, szczególnie wśród chrześcijan wschodnich, którzy z
gorącym zapałem i pobożnie współuczestniczą w kulcie Bogarodzicy zawsze
Dziewicy. Niechaj wszyscy chrześcijanie błagają wytrwale Matkę Boga i Matkę
ludzi, aby Ona, która modlitwami swymi wspierała początki Kościoła, także i
teraz w niebie, wywyższona ponad wszystkich świętych i aniołów, we Wspólnocie
wszystkich Świętych wstawiała się u Syna swego, dopóki wszystkie rodziny ludów,
zarówno tych, które noszą zaszczytne imię chrześcijańskie, jak i tych, co nie
znają jeszcze swego Zbawiciela, nie zespolą się szczęśliwie w pokoju i zgodzie
w jeden Lud Boży na chwałę Przenajświętszej i nierozerwalnej Trójcy.
DKW 1. Kościół katolicki wysoko ceni instytucje, ryty liturgiczne,
tradycje kościelne oraz karność życia chrześcijańskiego Kościołów Wschodnich. W
nich bowiem, sławnych czcigodną starożytnością, jaśnieje tradycja, pochodząca
od Apostołów poprzez Ojców, która stanowi część przez Boga objawionego i
niepodzielnego dziedzictwa Kościoła powszechnego. W trosce przeto o Kościoły
Wschodnie, które są żywymi świadkami tej tradycji, obecny Święty Ekumeniczny
Sobór pragnąc gorąco, aby one kwitły i z nową siłą apostolską spełniały
powierzone sobie zadanie, postanowił ustalić pewne zasadnicze punkty nauki –
oprócz tych, które odnoszą się do całego Kościoła – przekazując resztę trosce
Synodów wschodnich i Stolicy Apostolskiej.
DKW 2. Święty i katolicki Kościół, który jest Ciałem Mistycznym
Chrystusa, składa się z wiernych, organicznie zjednoczonych w Duchu Św. tą samą
wiarą, tymi samymi sakramentami i tym samym zwierzchnictwem. Oni to, łącząc się
w różne zrzeszenia związane hierarchią, tworzą Kościoły partykularne albo
obrządki. A między nimi przedziwna panuje wspólnota, tak że różnorodność ta w
Kościele nie tylko nie przynosi szkody jego jedności, ale ją raczej uwydatnia.
W zamierzeniu bowiem Kościoła katolickiego leży, aby nienaruszone pozostały
tradycje każdego partykularnego Kościoła czy obrządku. A także pragnie on
dostosowywać swój sposób życia do zmiennych warunków czasu i miejsca.
DKW 3. Te partykularne Kościoły, tak Wschodu jak i Zachodu, chociaż
różnią się częściowo między sobą tak zwanymi obrządkami, mianowicie liturgią,
karnością kościelną i spuścizną duchową, są wszakże jednakowo poddane władzy
pasterskiej Biskupa Rzymskiego, który jest z woli Bożej następcą świętego
Piotra we władzy zwierzchniej nad całym Kościołem. Dlatego Kościoły te
jednakową posiadają godność i żaden z nich nie góruje nad innymi z racji
obrządku. Cieszą się też tymi samymi prawami i poddane są tym samym obowiązkom,
także gdy chodzi o głoszenie Ewangelii na całym świecie (por. Mk 16,15) pod
kierownictwem Biskupa Rzymskiego.
DKW 4. Toteż na całym świecie należy troszczyć się o zachowanie oraz o
rozwój wszystkich Kościołów partykularnych, i dlatego należy tworzyć parafie i
własną hierarchię, gdzie tego domaga się dobro duchowe wiernych. Hierarchowie
zaś różnych Kościołów partykularnych uzyskujący jurysdykcję w obrębie tego
samego terytorium, powinni po naradzeniu się na okresowych zebraniach troszczyć
się o popieranie jedności działania i zjednoczonymi wysiłkami wspomagać wspólne
przedsięwzięcia dla sprawniejszego krzewienia religii i skuteczniejszego
zachowania karności kleru. Wszyscy duchowni i osoby zdążające do święceń
kapłańskich mają być należycie pouczani o obrządkach, a zwłaszcza o wskazaniach
praktycznych, odnoszących się do różnic między obrządkami. Owszem, nawet i
świeckich należy pouczać w czasie katechizacji o obrządkach i odnośnych
przepisach. Wszyscy wreszcie katolicy i każdy z nich z osobna, jak też
ochrzczeni jakiegokolwiek Kościoła czy społeczności akatolickiej, włączający
się do pełnej wspólnoty katolickiej, mają wszędzie zatrzymywać własny obrządek
i pielęgnować go oraz według swych sił zachowywać. Ma to dziać się przy
nienaruszonym prawie odwoływania się w szczególnych wypadkach dotyczących osób,
wspólnot albo obszarów – do Stolicy Apostolskiej, która, jako najwyższy sędzia
w stosunkach między Kościołami zaradzi potrzebom w duchu ekumenicznym, albo
sama, albo za pośrednictwem innych władz, wydawszy odpowiednie wskazania,
dekrety czy reskrypty.
DKW 5. Historia, tradycje i bardzo liczne instytucje kościelne wspaniale
świadczą o wielkich zasługach Kościołów Wschodnich wobec Kościoła powszechnego.
Dlatego święty Sobór to kościelne i duchowe dziedzictwo nie tylko darzy
należnym szacunkiem i słuszną czcią, ale także mocno jest przekonany, że
stanowi ono dziedzictwo całego Kościoła Chrystusowego. Z tego powodu uroczyście
oświadcza, że Kościoły Wschodu jak i Zachodu mają prawo i obowiązek rządzenia
się wedle własnych osobnych przepisów, jako że zaleca je czcigodna starodawność
oraz że bardziej odpowiadają obyczajom miejscowych wiernych i wydają się być
przydatniejsze do zadbania o dobro dusz.
DKW 6. Wszyscy chrześcijanie wschodni niech wiedzą i uważają to za rzecz
niewątpliwą, że mogą i powinni zawsze zachowywać swoje prawowite obrzędy
liturgiczne i swoje zasady karności, oraz że zmiany winny być wprowadzane
jedynie dla właściwego i organicznego postępu. Wszystko to więc mają z
największą wiernością zachowywać właśnie sami chrześcijanie wschodni, którzy
też powinni zdobywać ciągle coraz większą znajomość tych rzeczy i coraz
doskonalej je stosować, a gdyby ze względu na okoliczności czasu lub osób wbrew
słuszności od nich odstąpili, niechaj starają się powrócić do tradycji
odziedziczonej po przodkach. Ci zaś, którzy z racji czy to urzędu, czy
apostolskiej posługi pozostają w częstych stosunkach z Kościołami Wschodnimi
albo z ich wiernymi, mają nabrać znajomości i poszanowania obrzędów, karności,
nauki, historii oraz ducha chrześcijan wschodnich, stosownie do powagi
sprawowanego przez nich urzędu. Zakonom zaś i stowarzyszeniom obrządku łacińskiego,
pracującym w krajach wschodnich albo wśród wiernych wschodnich, usilnie zaleca
się, aby dla większej skuteczności apostolskiej pracy zakładali domy albo nawet
prowincje obrządku wschodniego, o ile to tylko jest możliwe.
DKW 7. Od najdawniejszych czasów istnieje w Kościele instytucja
patriarchatu, uznana już przez pierwsze Sobory powszechne.
Przez patriarchę wschodniego rozumie się biskupa, któremu przysługuje
jurysdykcja nad wszystkimi biskupami, nie wyłączając metropolitów, klerem i
ludem własnego terytorium lub obrządku, zgodnie z przepisem prawa i bez
naruszania prymatu Biskupa Rzymskiego.
Hierarcha jakiegokolwiek obrządku, ustanawiany gdziekolwiek poza
granicami terytorium patriarchatu, pozostaje członkiem hierarchii patriarchatu
tegoż samego obrządku zgodnie z przepisem prawa.
DKW 8. Patriarchowie Kościołów Wschodnich, mimo że ich stolice pochodzą
z różnych okresów, są jednak wszyscy sobie równi z racji godności patriarchy, z
zastrzeżeniem jednak honorowego pierwszeństwa prawnie ustalonego.
DKW 9. Wedle najdawniejszej tradycji Kościoła należy szczególną czcią
otaczać patriarchów Kościołów Wschodnich, jako że każdy stoi na czele swego
patriarchatu jako ojciec i głowa.
Dlatego ten święty Sobór postanawia, aby ich prawa i przywileje zostały
wznowione wedle starodawnych tradycji każdego Kościoła i postanowień Soborów
powszechnych.
Prawa zaś te i przywileje pokrywają się z tymi, które istniały w epoce
łączności Wschodu z Zachodem, chociażby nieco należało je przystosować do
dzisiejszych warunków.
Patriarchowie ze swymi synodami stanowią wyższą instancję dla wszelkich
spraw patriarchatu, nie wyłączając prawa ustanawiania nowych eparchii oraz
mianowania biskupów swego obrządku w granicach terytorium patriarchatu, bez
naruszania niepozbywalnego prawa Biskupa Rzymskiego interweniowania w
poszczególnych wypadkach.
DKW 10. To, co powiedziano o patriarchatach, odnosi się także, wedle
przepisu prawa, do arcybiskupów większych, którzy stoją na czele całego
jakiegoś Kościoła partykularnego albo obrządku.
DKW 11. Ponieważ instytucja patriarchatu jest tradycyjną formą rządów w
Kościołach Wschodnich, święty i powszechny Sobór życzy sobie, aby gdzie tego
zajdzie potrzeba, erygować nowe patriarchaty, których tworzenie jest zastrzeżone
Soborowi powszechnemu lub Biskupowi Rzymskiemu.
DKW 12. Święty Sobór powszechny potwierdza i pochwala dawne przepisy
dotyczące sakramentów św., przyjęte w Kościołach Wschodnich, jak i praktykę w
ich sprawowaniu i udzielaniu, życzy też sobie, aby w razie potrzeby zostały one
wznowione.
DKW 13. Przepisy o szafarzu bierzmowania św., będące w mocy od
najdawniejszych czasów u chrześcijan wschodnich, mają być w pełni wznowione.
Dlatego prezbiterzy mogą udzielać tego sakramentu, używając krzyżma
poświęconego przez patriarchę lub biskupa.
DKW 14. Wszyscy prezbiterzy wschodni mogą ważnie udzielać tego
sakramentu czy to razem z chrztem św., czy też oddzielnie, wszystkim wiernym
jakiegokolwiek obrządku, nie wyłączając łacińskiego, z zachowaniem – gdy chodzi
o dozwoloność – przepisów prawa tak ogólnego, jak partykularnego. Również
prezbiterzy obrządku łacińskiego mogą na podstawie upoważnienia przysługującego
im w szafowaniu tego sakramentu, udzielać go także wiernym Kościołów Wschodnich,
bez uszczerbku dla obrządku, z zachowaniem – co do dozwoloności – przepisów
prawa czy to ogólnego, czy partykularnego.
DKW 15. Wierni są zobowiązani w niedzielę i święta uczestniczyć w
boskiej liturgii lub w odprawieniu liturgicznej chwalby Bożej, zgodnie z
przepisami czy zwyczajem własnego obrządku. Aby tym łatwiej wierni mogli
dopełnić tego obowiązku, postanawia się, że czas stosowny do wypełnienia owego
przykazania upływa od nieszporów wigilii aż do końca niedzieli lub święta.
Usilnie zaleca się wiernym, aby w tych dniach, owszem częściej, lub nawet
codziennie przystępowali do Komunii świętej.
DKW 16. Ze względu na permanentne przemieszanie wiernych, różnych
partykularnych Kościołów na tym samym obszarze lub terytorium wschodnim,
upoważnienie prezbiterów jakiegokolwiek obrządku do słuchania spowiedzi
udzielone przez ich właściwych hierarchów w sposób prawowity i bez ograniczeń,
rozciąga się na całe terytorium udzielającego tego upoważnienia, jak i na
miejsca oraz wiernych jakiegokolwiek obrządku w obrębie tegoż terytorium, chyba
że hierarcha miejscowy odmówił wyraźnie tego zezwolenia dla miejscowości
własnego obrządku.
DKW 17. Aby starodawne rozporządzenia dotyczące sakramentu kapłaństwa w
Kościołach Wschodnich znowu odzyskały swe znaczenie, gorąco życzy sobie ten
święty Sobór wznowienia instytucji trwałego diakonatu tam, gdzie wyszła ze
zwyczaju. Jeśli zaś chodzi o subdiakonat i święcenia niższe oraz ich
uprawnienia i obowiązki, mają się o to zatroszczyć władza prawodawcza każdego
Kościoła partykularnego.
DKW 18. Celem zapobieżenia małżeństwom nieważnym, gdy katolicy wschodni
wchodzą w związek małżeński z niekatolikami wschodnimi ochrzczonymi oraz dla
zapewnienia trwałości i świętości związku małżeńskiego, jak też i spokoju
domowego – postanawia święty Sobór, że forma kanoniczna zawierania tych
małżeństw obowiązuje tylko pod sankcją godziwości, do ważności wystarcza
obecność kapłana, z zachowaniem jednak innych przepisów z prawa obowiązujących.
DKW 19. Święta wspólne dla wszystkich Kościołów Wschodnich może na
przyszłość ustanawiać, przenosić albo znosić jedynie Sobór powszechny lub
Stolica Apostolska. Święta zaś obowiązujące w poszczególnych Kościołach
partykularnych mają prawo ustanawiać, przenosić albo znosić oprócz Stolicy
Apostolskiej Synody patriarchalne albo archidiecezjalne, uwzględniając jednak
należycie sytuację całego regionu oraz innych Kościołów partykularnych.
DKW 20. Dopóki nie dojdzie do upragnionej zgody między wszystkimi
chrześcijanami w ustaleniu jednego dnia, w którym wszyscy obchodziliby
uroczystość Paschy, na razie dla podtrzymania jedności wśród chrześcijan
mieszkających w tym samym kraju lub należących do tego samego narodu, zaleca
się patriarchom lub najwyższym miejscowym zwierzchnikom, aby co do święcenia
Wielkanocy w tę samą niedzielę doszli do porozumienia ze wszystkimi
zainteresowanymi po odbyciu narady w tej sprawie i uzyskaniu jednomyślnej
zgody.
DKW 21. Poszczególni wierni, przebywający poza obszarem lub terytorium
własnego obrządku, mogą w pełni stosować się do przepisów obowiązujących w
miejscu ich pobytu, gdy chodzi o prawo dotyczące czasów świętych. Członkowie
rodzin, należących do różnych obrządków, mogą w wypełnieniu tego prawa stosować
się do jednego i tego samego obrządku.
DKW 22. Duchowni i zakonnicy wschodni mają odprawiać według tradycji i
przepisów własnego ustawodawstwa liturgiczną chwalbę Bożą, która od czasów
starożytnych była w wielkim poszanowaniu we wszystkich Kościołach Wschodnich.
Również wierni, idąc za przykładem przodków, niech wedle możności uczestniczą
pobożnie w chwalbie Bożej.
DKW 23. Patriarcha z Synodem albo władza najwyższa każdego Kościoła wraz
z Radą hierarchów mają prawo czuwać nad stosowaniem języków w świętych
czynnościach liturgicznych oraz zatwierdzać tłumaczenia tekstów na język
ojczysty – po zawiadomieniu Stolicy Apostolskiej.
DKW 24. Na Kościołach Wschodnich, pozostających w łączności ze Stolicą
Apostolską, spoczywa szczególny obowiązek popierania jedności wszystkich chrześcijan,
szczególnie wschodnich, zgodnie z zasadami dekretu tegoż świętego Soboru: „O
Ekumenizmie”. Mają to czynić przede wszystkim przez modlitwy, przykładne życie,
skrupulatną wierność wobec starożytnych tradycji wschodnich, wzajemne lepsze
poznanie się, współpracę i braterski szacunek dla rzeczy i ludzi.
DKW 25. Od chrześcijan wschodnich rozłączonych, dochodzących pod
tchnieniem łaski Ducha Świętego do jedności katolickiej, nie należy wymagać
niczego więcej, niż wymaga proste wyznanie wiary katolickiej. A ponieważ u nich
kapłaństwo pozostało ważne, duchowni wschodni, zgadzający się na jedność
katolicką, są upoważnieni do wykonywania czynności własnego stopnia
kapłańskiego, zgodnie z normami ustanowionymi przez kompetentną władzę.
DKW 26. Współudział w czynnościach liturgicznych (communicatio in
sacris), szkodzący jedności Kościoła albo zawierający w sobie formalne
przylgnięcie do błędu lub też niebezpieczeństwo zbłądzenia w wierze, zgorszenia
i indyferentyzmu, jest z prawa Bożego zabroniony. Praktyka jednak duszpasterska
wykazuje, że jeśli chodzi o braci wschodnich, można i powinno się wziąć pod
uwagę różne sytuacje poszczególnych osób, kiedy to ani jedność Kościoła nie
jest zagrożona, ani nie występuje niebezpieczeństwo, którego należy uniknąć,
lecz przynagla konieczność zbawienia i dobro dusz. Dlatego Kościół katolicki,
stosownie do okoliczności czasu, miejsca i osób, nieraz stosował i stosuje
łagodniejszy sposób postępowania, dając wszystkim środki zbawienia i świadectwo
miłości między chrześcijanami przez uczestnictwo w sakramentach i innych
czynnościach i rzeczach świętych. Biorąc to pod uwagę, „abyśmy się nie stali
przeszkodą do zbawienia z powodu surowości sądu dla tych, którzy się zbawiają”
oraz dla coraz większego popierania jedności z Kościołami Wschodnimi, od nas
odłączonymi – święty Sobór ustala następujący sposób postępowania:
DKW 27. Zgodnie z wyżej wymienionymi zasadami można chrześcijanom
wschodnim, którzy w dobrej wierze pozostają odłączeni od Kościoła katolickiego,
udzielać sakramentów pokuty, Eucharystii i namaszczenia chorych – jeśli
dobrowolnie o to poproszą i będą mieli należytą dyspozycję. Owszem, również
katolikom wolno prosić o te sakramenty tych duchownych akatolickich, w których
Kościele są ważne sakramenty, ilekroć doradzałaby to konieczność albo
rzeczywisty pożytek duchowy, a dostęp do kapłana katolickiego fizycznie lub
moralnie okazałby się niemożliwy.
DKW 28. Również, zakładając te same zasady, zezwala się na współudział
katolików ze wschodnimi braćmi odłączonymi w świętych czynnościach, rzeczach i
miejscach, dla słusznej przyczyny.
DKW 29. Tę łagodniejszą zasadę współudziału w świętych czynnościach z
braćmi odłączonych Kościołów Wschodnich powierza się czujności i kierownictwu
miejscowych hierarchów, aby po wzajemnym naradzeniu się a nawet gdyby tak
wypadło, po wysłuchaniu również hierarchów Kościołów odłączonych, kierowali
obcowaniem chrześcijan między sobą za pomocą stosownych i skutecznych wskazań i
norm.
DKW 30. Święty Sobór raduje się wielce z owocnej i czynnej współpracy
Wschodnich i Zachodnich Kościołów katolickich, a równocześnie oświadcza: te
wszystkie zarządzenia prawne są wydane dla obecnych warunków, dopóki Kościół
katolicki i Kościoły Wschodnie oddzielone nie dojdą do pełnej jedności.
Tymczasem jednak do wszystkich chrześcijan wschodnich jak i zachodnich
kieruje się usilną prośbę, żeby zanosili gorące i wytrwałe, nawet codzienne
prośby do Boga, aby za wspomożeniem Najświętszej Bożej Rodzicielki wszyscy
stali się jedno. Niech modlą się także, aby na tak licznych chrześcijan – do
jakiegokolwiek należących Kościoła – którzy, wyznając mężnie imię Chrystusa,
cierpią i doznają ucisku, zstąpiła pełnia pokrzepienia i pocieszenia od Ducha
Świętego Pocieszyciela. Wszyscy miłujmy się nawzajem miłością braterską, w
okazywaniu czci jedni drugich uprzedzając.
DE 1. Jednym z zasadniczych zamierzeń Drugiego Watykańskiego Świętego
Soboru Powszechnego jest wzmożenie wysiłków do przywrócenia jedności wśród
wszystkich chrześcijan. Bo przecież Chrystus Pan założył jeden jedyny Kościół,
a mimo to wiele jest chrześcijańskich Wspólnot, które wobec ludzi podają się za
prawdziwe spadkobierczynie Jezusa Chrystusa. Wszyscy wyznają, że są uczniami
Pana, a przecież mają rozbieżne przekonania i różnymi podążają drogami, jak
gdyby sam Chrystus był rozdzielony. Ten brak jedności jawnie sprzeciwia się
woli Chrystusa, jest zgorszeniem dla świata, a przy tym szkodzi najświętszej
sprawie przepowiadania Ewangelii wszelkiemu stworzeniu.
Wszakże Pan świata, który mądrze i cierpliwie dotrzymuje tego, co nam
grzesznikom łaskawie obiecał, ostatnimi czasy wlewa skruchę w rozdzielonych
chrześcijan, obficiej napełnia ich tęsknotę za zjednoczeniem. Łaska ta porusza
bardzo wielu ludzi na całym świecie a także pod tchnieniem łaski Ducha Św.
wśród naszych braci odłączonych powstał i z dnia na dzień zatacza coraz szersze
kręgi ruch zmierzający do przywrócenia jedności wszystkich chrześcijan. W tym
ruchu ku jedności, który zwie się ruchem ekumenicznym, uczestniczą ci, którzy
wzywają Boga w Trójcy Jedynego, a Jezusa wyznają Panem i Zbawcą, i to nie tylko
każdy z osobna, lecz także wspólnie w społecznościach, w których Ewangelię
usłyszeli i o których każdy mówi, że to jego własny i Boży Kościół. Prawie
wszyscy jednak, chociaż w różny sposób, tęsknią za jednym i widzialnym
Kościołem Bożym, który by był naprawdę powszechny i miał posłannictwo do całego
świata, aby ten świat zwrócił się do Ewangelii i w ten sposób zyskał zbawienie
na chwałę Bożą.
Obecny przeto święty Sobór, rozważając to wszystko z radością, po
ogłoszeniu nauki o Kościele, wiedziony tęsknotą za przywróceniem jedności
między wszystkimi uczniami Chrystusa, pragnie przedłożyć wszystkim katolikom
środki, drogi i sposoby, przy pomocy których mogliby sami odpowiedzieć temu
wezwaniu Bożemu i łasce.
DE 2. W tym okazała się miłość Boża ku nam, że Bóg Ojciec zesłał na
świat Syna swego jednorodzonego, by stawszy się człowiekiem odrodził przez
odkupienie cały rodzaj ludzki i zgromadził go w jedno. Syn Boży, zanim
ofiarował sam siebie na ołtarzu krzyża jako niepokalaną hostię modlił się do
Ojca za wierzących mówiąc: „Aby wszyscy byli jedno, jako Ty, Ojcze we mnie, a
ja w Tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, żeś Ty mnie posłał”
(J 17,21), a w Kościele swoim ustanowił przedziwny sakrament Eucharystii, który
oznacza i sprawia jedność Kościoła. Uczniom swoim dał nowe przykazanie
wzajemnej miłości i przyrzekł Ducha Pocieszyciela, żeby został z nimi na zawsze
jako Pan i Ożywiciel.
A Pan Jezus ukrzyżowany i uwielbiony wylał przyobiecanego Ducha przez
którego lud Nowego Przymierza, będący Kościołem, wezwał oraz zgromadził w
jedność wiary, nadziei i miłości, jak naucza Apostoł: „Jedno ciało i jeden
duch, jako wezwani jesteście do jednej nadziei wezwania waszego. Jeden Pan,
jedna wiara, jeden chrzest” (Ef 4,4-5). Albowiem „wszyscy, którzyście zostali
ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa... Wszyscy bowiem
jedno jesteście w Chrystusie Jezusie” (Gal 3,27-28). Duch Święty, który mieszka
w wierzących i napełnia cały Kościół oraz nim kieruje, jest sprawcą tej dziwnej
wspólnoty wiernych i tak dogłębnie wszystkich zespala w Chrystusie iż jest
zasadą jedności Kościoła. On dokonuje rozdawnictwa łask i posług ubogacając Kościół
Jezusa Chrystusa w przeróżne dary „ku doskonaleniu świętych w dziele
posługiwania, ku budowaniu Ciała Chrystusowego” (Ef 4,12).
Celem tedy utwierdzenia tego świętego Kościoła swego po całym świecie aż
do skończenia wieków powierzył Kolegium Dwunastu władzę nauczania, rządzenia i
uświęcania. Spośród nich wybrał Piotra, na którym po wyznaniu wiary postanowił
zbudować Kościół swój, jemu przyobiecał klucze Królestwa niebieskiego, a po
oświadczeniu miłości ku sobie zlecił mu umacnianie wszystkich owiec w wierze i
pasienie ich w doskonałej jedności, z tym że sam Jezus Chrystus pozostaje na
zawsze kamieniem węgielnym i pasterzem dusz naszych.
Jezus Chrystus chce, by za sprawą Ducha Św. lud jego pomnażał się przez
to, że apostołowie oraz ich następcy, czyli biskupi z następcą Piotra na czele,
wiernie głosząc Ewangelię, i przez udzielanie sakramentów oraz pełne miłości
rządy. Sam też sprawia, że społeczność jego jednoczy się coraz doskonalej w
wyznawaniu jednej wiary, we wspólnym spełnianiu kultu Bożego oraz w braterskiej
zgodzie rodziny Bożej.
Tak to Kościół, jedyna trzoda Boża, jako znak podniesiony między
narodami, podając Ewangelię pokoju całemu rodzajowi ludzkiemu, pielgrzymuje w
nadziei aż do wyznaczonego w górnej ojczyźnie kresu.
Na tym polega święta tajemnica jedności Kościoła w Chrystusie i przez
Chrystusa, gdzie Duch Święty jest sprawcą różnorodnych darów. Największym
wzorem i zasadą tej tajemnicy jest jedność jednego Boga Ojca i Syna w Duchu Św.
w Troistości Osób.
DE 3. W tym jednym i jedynym Kościele Bożym już od samego początku
powstały pewne rozłamy, które Apostoł surowo karci jako godne potępienia. W
następnych zaś wiekach zrodziły się jeszcze większe spory, a niemałe
Społeczności odłączyły się od pełnej wspólnoty (communio) z Kościołem
katolickim, często nie bez winy ludzi z jednej i drugiej strony. Tych zaś,
którzy obecnie rodzą się w takich Społecznościach i przepajają się wiarą w
Chrystusa, nie można obwiniać o grzech odłączenia. A Kościół katolicki otacza
ich braterskim szacunkiem i miłością. Ci przecież, co wierzą w Chrystusa i
otrzymali ważnie chrzest, pozostają w jakiejś, choć niedoskonałej wspólnocie
(communio) ze społecznością Kościoła katolickiego. Faktem jest, że z powodu
rozbieżności utrzymujących się w różnej formie między nimi a Kościołem
katolickim, czy to w sprawach doktryny, a niekiedy też zasad karności, czy
odnośnie do struktury Kościoła, pełna łączność (communio) kościelna napotyka
niemało przeszkód, częstokroć bardzo poważnych, które przełamać usiłuje ruch
ekumeniczny. Pomimo to usprawiedliwieni z wiary przez chrzest należą do Ciała
Chrystusa, dlatego też zdobi ich należne im imię chrześcijańskie, a synowie
Kościoła katolickiego słusznie ich uważają za braci w Panu. Ponadto wśród
elementów czy dóbr, dzięki którym razem wziętym sam Kościół się buduje i
ożywia, niektóre i to liczne i znamienite mogą istnieć poza widocznym obrębem
Kościoła katolickiego, spisane słowo Boże, życie w łasce, wiara, nadzieja,
miłość oraz inne wewnętrzne dary Ducha Św. oraz widzialne elementy: wszystko
to, co pochodzi od Chrystusa i do Niego prowadzi, należy słusznie do jedynego
Kościoła Chrystusowego.
Nasi bracia odłączeni sprawują wiele chrześcijańskich obrzędów, które –
zależnie od różnych warunków każdego Kościoła lub Wspólnoty – niewątpliwie mogą
w rozmaity sposób wzbudzić rzeczywiste życie łaski i którym trzeba przyznać
zdolność otwierania wstępu do społeczności zbawienia. Same te Kościoły i
odłączone Wspólnoty, choć w naszym przekonaniu podlegają brakom, wcale nie są
pozbawione znaczenia i wagi w tajemnicy zbawienia. Duch Chrystusa nie wzbrania
się przecież posługiwać nimi jako środkami zbawienia, których moc pochodzi z
samej pełni łaski i prawdy, powierzonej Kościołowi katolickiemu.
Mimo to odłączeni od nas bracia, pojedynczo lub w swoich Kościołach czy
Wspólnotach, nie cieszą się tą jednością, jakiej Jezus Chrystus chciał użyczyć
hojnie tym wszystkim, których odrodził i jako jedno ciało obdarzył nowym
życiem, a którą oznajmia Pismo św. i czcigodna Tradycja Kościoła. Pełnię bowiem
zbawczych środków osiągnąć można jedynie w katolickim Kościele Chrystusowym,
który stanowi powszechną pomoc do zbawienia. Wierzymy mianowicie, że jednemu
Kolegium apostolskiemu, któremu przewodzi Piotr, powierzył Pan wszystkie dobra
Nowego Przymierza celem utworzenia jednego Ciała Chrystusowego na ziemi, z
którym powinni zjednoczyć się całkowicie wszyscy, już w jakiś sposób
przynależący do Ludu Bożego. Lud ten wprawdzie podczas swojej ziemskiej
wędrówki nie przestaje podlegać grzechowi w członkach swoich, ale mimo to
wzrasta w Chrystusie, a Bóg wiedzie go łaskawie wedle swoich tajemnych planów
aż do radosnego zdobycia całej pełni wiecznej chwały w niebieskim Jeruzalem.
DE 4. Ponieważ dziś w bardzo wielu stronach świata pod tchnieniem łaski
Ducha Św. czyni się tyle wysiłków przez modlitwę, słowo i działalność, by
przybliżyć się do tej pełni jedności, jakiej chce Jezus Chrystus, obecny Sobór
święty zachęca wszystkich wiernych Kościoła katolickiego, by rozeznając znaki
czasu pilnie uczestniczyli w dziele ekumenicznym.
Przez „Ruch ekumeniczny” rozumie się działalność oraz przedsięwzięcia
zmierzające do jedności chrześcijan, zależnie od różnych potrzeb Kościoła i
warunków chwili, jak np.: najpierw wszelkie wysiłki celem usunięcia słów,
opinii i czynów, które by w świetle sprawiedliwości i prawdy nie odpowiadały
rzeczywistemu stanowi braci odłączonych, a stąd utrudniały wzajemne stosunki z
nimi, następnie „dialog” podjęty między odpowiednio wykształconymi
rzeczoznawcami na zebraniach chrześcijan z różnych Kościołów czy Wspólnot,
zorganizowanych w duchu religijnym, w czasie którego to dialogu każdy wyjaśnia
głębiej naukę swej Wspólnoty i podaje przejrzyście jej znamienne rysy. Przez
taki bowiem dialog uzyskują wszyscy bliższe prawdy poznanie doktryny oraz życia
jednej i drugiej Wspólnoty i bardziej bezstronną ocenę, wtedy też te Wspólnoty
osiągają pełniejszą współpracę we wszystkich zadaniach, które dla wspólnego
dobra stawia przed nimi sumienie chrześcijańskie, i gromadzą się, gdzie tylko
się godzi, na jednomyślną modlitwę. Wszyscy wreszcie obliczają się ze swej
wierności wobec woli Chrystusa co do Kościoła i jak należy biorą się rzetelnie
do dzieła odnowy i reformy.
Gdy wierni Kościoła katolickiego czynią to wszystko rozsądnie i wytrwale
pod okiem swych pasterzy, wnoszą swój wkład dla dobra sprawiedliwości i prawdy,
zgodnej współpracy, ducha braterstwa i zjednoczenia, żeby tą drogą powoli, po
przełamaniu przeszkód utrudniających doskonałą więź (communio) kościelną,
wszyscy chrześcijanie skupili się w jednym sprawowaniu Eucharystii w jedność jednego
i jedynego Kościoła, której Chrystus od początku użyczył swemu Kościołowi,
wierzymy że ta jedność trwa nieutracalnie w Kościele katolickim i ufamy, że z
dniem każdym wzrasta aż do skończenia wieków.
Jest rzeczą oczywistą, że sprawa przygotowania i pojednania tych
jednostek, które pragną pełnej więzi (communio) katolickiej, różni się istotnie
od ekumenicznych przedsięwzięć, nie ma tu jednak żadnej sprzeczności, ponieważ
jedno i drugie zależy od przedziwnych zrządzeń Bożych.
Wierni Kościoła katolickiego powinni bez wątpienia w pracy ekumenicznej
troszczyć się o odłączonych braci, modląc się za nich, użyczając im wiadomości
o sprawach Kościoła i pierwsi powinni wychodzić im naprzeciw. Przede wszystkim
zaś winni sami bacznie i szczerze wziąć pod uwagę to, co trzeba w samej
Rodzinie katolickiej odnowić i przeprowadzić, by jej życie wierniej i wyraźniej
dawało świadectwo o tym, czego Chrystus nauczał i co ustanowił, a Apostołowie
nam przekazali.
Mimo że Kościół katolicki ubogacony został wszelką prawdą objawioną
przez Boga i wszelkimi środkami łaski, to jednak jego członkowie nie żyją
pełnią gorliwości w oparciu o nie, jakby to należało, tak że oblicze Kościoła
za mało świeci braciom od nas odłączonym i całemu światu, a wzrost królestwa
Bożego ulega opóźnieniu. Wobec tego wszyscy katolicy powinni dążyć do
chrześcijańskiej doskonałości, a każdy – zależnie od swego stanu – ma dokładać
starań, by Kościół nosząc w swym ciele Jezusowe uniżenie i umartwienie
oczyszczał się z dnia na dzień i odnawiał, aż stanie się dla Chrystusa pełen
chwały, bez skazy i bez zmarszczki.
Strzegąc jedności w rzeczach koniecznych niech wszyscy zachowają w
Kościele należną wolność, stosownie do zleconych sobie zadań, zarówno w różnych
formach życia duchowego i karności, jak też w rozmaitości obrzędów
liturgicznych, owszem nawet w teologicznym opracowaniu objawionej prawdy: we
wszystkim zaś niech pielęgnują miłość. W ten sposób działając sami będą z
każdym dniem coraz pełniej objawiać w całym tego słowa znaczeniu katolickość, a
zarazem i apostolskość Kościoła.
Z drugiej strony muszą katolicy z radością uznać i ocenić dobra naprawdę
chrześcijańskie płynące ze wspólnej ojcowizny, które się znajdują u braci od
nas odłączonych. Słuszną i zbawienną jest rzeczą uznać Chrystusowe bogactwa i cnotliwe
postępowanie w życiu drugich, którzy dają świadectwo Chrystusowi, czasem aż do
przelania krwi. Bóg bowiem w swych dziełach jest zawsze podziwu godny i należy
Go w nich podziwiać.
Nie można też przeoczyć faktu, że cokolwiek sprawia łaska Ducha Św. w
odłączonych braciach, może również nam posłużyć ku zbudowaniu. Wszystko, co
szczerze chrześcijańskie, nigdy nie stoi w sprzeczności z prawdziwymi dobrami
wiary, owszem, zawsze może posłużyć ku doskonalszemu wniknięciu w samą
tajemnicę Chrystusa i Kościoła.
Rozbicie między chrześcijanami jest jednak dla Kościoła zaporą na drodze
do urzeczywistnienia właściwej mu pełni katolickości w tych dzieciach, które
przez chrzest wprawdzie do niego przynależą, ale odłączyły się od pełnej
wspólnoty (communio) z nim. Owszem, nawet samemu Kościołowi utrudnia to w
konkretnym życiu uwypuklenie pełni katolickości pod każdym względem.
Obecny święty Sobór z radością dostrzega, że nieustannie wzrasta udział
wiernych Kościoła katolickiego w ruchu ekumenicznym, i zaleca biskupom na całym
świecie, by go odpowiednio popierali i roztropnie nim kierowali.
DE 5. O odnowienie jedności troszczyć się ma cały Kościół, zarówno
wierni jak i ich pasterze, każdy wedle własnych sił, czy to w codziennym życiu
chrześcijańskim, czy też w badaniach teologicznych i historycznych. To staranie
ujawnia już poniekąd istniejącą między chrześcijanami braterską łączność i
prowadzi wedle Bożej łaskawości do pełnej i doskonałej jedności.
DE 6. Powód ruchów w stronę jedności tkwi niewątpliwie w tym, że każda
odnowa Kościoła z istoty swej polega na wzroście wierności jego powołaniu. Do
pielgrzymującego Kościoła kieruje Chrystus wołanie o nieustanną reformę, której
Kościół, rozpatrywany jako ziemska i ludzka instytucja, wciąż potrzebuje. Czyli
że trzeba w porę odnowić w rzetelny i właściwy sposób to, co nie dość pilnie w
danych okolicznościach i czasie było przestrzegane w dziedzinie zasad
obyczajowych, kościelnego ustawodawstwa, czy sposobu wyrażania doktryny, który
należy stanowczo odróżnić od samego depozytu wiary.
Ta właśnie odnowa ma wybitnie ekumeniczne znaczenie. Różnorodne zaś
przejawy życia kościelnego, poprzez które urzeczywistnia się już ta odnowa –
jak np. ruch biblijny i liturgiczny, głoszenie słowa Bożego, nauczanie
katechizmu, apostolstwo świeckich, nowe formy życia zakonnego, duchowość
małżeństwa, naukę i działalność społeczną Kościoła – należy uznać za rękojmię i
swego rodzaju zapowiedź, wróżącą ekumenizmowi dalszy szczęśliwy rozwój.
DE 7. Nie ma prawdziwego ekumenizmu bez wewnętrznej przemiany. Bo z
nowości ducha przecież, z zaparcia się samego siebie i z nieskrępowanego
wylania miłości rodzą się i dojrzewają pragnienia jedności. Musimy więc
wypraszać u Ducha Świętego łaskę prawdziwego umartwienia, pokory i łagodności w
posłudze, ducha braterskiej wspaniałomyślności w stosunku do drugich. „Proszę
was tedy – powiada Apostoł narodów – ja, więzień w Panu, abyście postępowali w
sposób godny powołania, do którego wezwani jesteście, z wszelką pokorą i
łagodnością, z cierpliwością znosząc jedni drugich w miłości, starając się
zachować jedność ducha, złączeni węzłem pokoju” (Ef 4,1-3). Ta zachęta dotyczy
głównie tych, którzy otrzymali święcenia kapłańskie w tym celu, by dalej
podtrzymywać posłannictwo Chrystusa, który do nas „nie przyszedł, by mu
służono, lecz żeby służyć” (Mt 20,28).
Również i do wykroczeń przeciw jedności odnosi się świadectwo św. Jana:
„Jeślibyśmy powiedzieli, żeśmy nie zgrzeszyli, kłamcą Go czynimy i nie masz w
nas słowa Jego” (1 J 1,10). Z pokorną więc prośbą zwracamy się do Boga i do
odłączonych braci o wybaczenie, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.
Niech pamiętają wszyscy wyznawcy Chrystusa, że tym lepiej posuwają
naprzód sprawę jedności chrześcijan, a nawet ją realizują, im bardziej nieskazitelne
usiłują wieść życie w duchu Ewangelii. Im mocniejszą więzią będą zespoleni z
Ojcem, Słowem i Duchem, tym głębiej i łatwiej potrafią pomnażać wzajemne
braterstwo.
DE 8. To nawrócenie serca i świętość życia łącznie z publicznymi i
prywatnymi modlitwami o jedność chrześcijan należy uznać za dusze całego ruchu
ekumenicznego, a słusznie można je zwać ekumenizmem duchowym.
Katolicy mają bowiem zwyczaj często się schodzić na tę modlitwę o
jedność Kościoła, którą sam Zbawiciel w przeddzień swej śmierci gorąco wznosił
do swego Ojca: „Aby wszyscy byli jedno” (J 17,21).
W pewnych specjalnych okolicznościach, takich jak zapowiedziane modły „o
jedność”, oraz na zebraniach ekumenicznych, dopuszczalne jest, a nawet pożądane
zespolenie katolików z braćmi odłączonymi w modlitwie. Taka wspólna prośba jest
zapewne nader skutecznym środkiem uproszenia łaski jedności i właściwym
podkreśleniem więzów, które dotąd łączą katolików z braćmi odłączonymi: „Gdzie
bowiem dwaj albo trzej są zgromadzeni w imię moje, tam ja jestem pośród nich”
(Mt 18,20).
Nie można wszakże uznać współudziału w świętych czynnościach
(communicatio in sacris) za środek, który bez zastrzeżeń należałoby stosować
dla przywrócenia jedności chrześcijan. Współudział ten szczególnie zawisł od
dwóch zasad: od konieczności zaznaczania jedności Kościoła i od uczestnictwa w
środkach łaski. Wzgląd na zaznaczenie jedności Kościoła najczęściej wzbrania
współudziału. Łaska o którą należy zabiegać, niekiedy czyni go wskazanym. O
konkretnym sposobie postępowania, z uwzględnieniem wszelkich okoliczności
czasu, miejsca i osób, niech roztropnie zdecyduje miejscowy biskup, chyba że co
innego zarządzi Konferencja Episkopatu w oparciu o własne wytyczne, bądź też
Stolica Święta.
DE 9. Należy się zapoznać z duchem braci odłączonych. Nieodzowne jest do
tego studium, które trzeba podejmować zgodnie z prawdą i życzliwie. Katolicy
należycie przygotowani muszą zdobyć lepszą znajomość doktryny i historii, życia
duchowego i kultowego, psychologii religijnej oraz kultury właściwej braciom.
Do osiągnięcia tego wielce są pomocne zebrania, z udziałem obu stron, dla
omówienia głównie kwestii teologicznych, gdzie by każdy występował jako równy
wśród równych, byle tylko ich uczestnicy, pozostający pod nadzorem biskupów
byli naprawdę rzeczoznawcami. Przez taki dialog ujawni się wyraźniej
rzeczywisty stan Kościoła katolickiego. Na tej drodze da się lepiej poznać
poglądy braci odłączonych i w odpowiedniejszy sposób wyłożyć im naszą wiarę.
DE 10. Naukę świętej teologii oraz innych dziedzin, zwłaszcza
historycznych, należy podawać również i w aspekcie ekumenicznym, by coraz
dokładniej odpowiadała faktycznemu stanowi rzeczy.
Bardzo jest bowiem ważne, by przyszli duszpasterze i kapłani opanowali
teologię w ten sposób ściśle opracowaną, a nie polemicznie, przede wszystkim
gdy chodzi o sprawy dotyczące stosunku braci odłączonych do Kościoła
katolickiego.
Bo przecież od urobienia kapłanów zależy jak najbardziej niezbędne
wychowanie i urobienie duchowe wiernych oraz zakonników.
Również katolicy, oddający się pracy misyjnej na tych samych terytoriach
co inni chrześcijanie, dziś szczególnie muszą się zapoznać z zagadnieniami i
osiągnięciami, które w ich pracy apostolskiej wypływają z ekumenizmu.
DE 11. Sposób formułowania wiary katolickiej żadną miarą nie powinien
stać się przeszkodą w dialogu z braćmi. Całą i nieskazitelną doktrynę trzeba
przedstawić jasno. Nic nie jest tak obce ekumenizmowi jak fałszywy irenizm,
który przynosi szkodę czystości nauki katolickiej i przyciemnia jej właściwy i
pewny sens.
Równocześnie trzeba dogłębniej i prościej wyjaśniać wiarę katolicką, w
taki sposób i w takim stylu, by i bracia odłączeni mogli ją należycie
zrozumieć.
Nadto w dialogu ekumenicznym teologowie katoliccy, którzy razem z braćmi
odłączonymi poświęcają się studiom nad Bożymi tajemnicami, a trzymają się
ściśle nauki Kościoła, powinni kierować się umiłowaniem prawdy oraz odznaczać
się nastawieniem pełnym miłości i pokory. Przy zestawianiu doktryn niech
pamiętają o istnieniu porządku czy „hierarchii” prawd w nauce katolickiej,
ponieważ różne jest ich powiązanie z zasadniczymi podstawami wiary
chrześcijańskiej. W ten sposób utoruje się drogę, która dzięki temu bratniemu
współzawodnictwu pobudzi wszystkich do głębszego poznania i jaśniejszego
ukazania niedościgłych bogactw Chrystusowych.
DE 12. W obliczu wszystkich narodów niech wszyscy chrześcijanie wyznają
wiarę w Jednego i Troistego Boga, we Wcielonego Syna Bożego, naszego Pana i
Zbawiciela, a wspólnym wysiłkiem we wzajemnym szacunku niech dają świadectwo
naszej nadziei, który nie zawodzi. Ponieważ w dzisiejszych czasach na szeroką
skalę organizuje się współpracę w dziedzinie społecznej, wszyscy ludzie
powołani są do wspólnego wysiłku, szczególnie zaś ci, którzy wierzą w Boga,
przede wszystkim zaś wszyscy chrześcijanie jako naznaczeni imieniem Chrystusa.
Współpraca wszystkich chrześcijan w żywy sposób wyraża to zespolenie, które ich
wzajem łączy, i w pełniejszym świetle stawia oblicze Chrystusa Sługi.
Współpraca ta zapoczątkowana już wśród pokaźnej liczby narodów, musi się coraz
bardziej udoskonalać w tych zwłaszcza krajach, które znajdują się na drodze
rozwoju społecznego i technicznego, a przez docenianie godności osoby ludzkiej,
popieranie dobra pokoju, stosowanie Ewangelii do życia społecznego, rozwój wiedzy
i sztuki w duchu chrześcijańskim czy też stosowanie wszelkich środków zaradczych
przeciw niedostatkom naszego wieku, takim jak głód i klęski, analfabetyzm i
nędza, brak mieszkań i nierówny podział dóbr. Dzięki tej współpracy wszyscy
wierzący w Chrystusa łatwo mogą się nauczyć, jak można się nawzajem lepiej się
poznać i wyżej cenić oraz utorować drogę do jedności chrześcijan.
DE 13. Oczy swoje zwracamy na dwie zasadnicze kategorie rozłamów,
godzących w całość nieszytej szaty Chrystusowej.
Pierwsze rozłamy miały miejsce na Wschodzie: czy to na tle zaprzeczenia
orzeczeniom dogmatycznym Soborów Efeskiego i Chalcedońskiego, czy też w
późniejszym okresie na skutek rozerwania wspólnoty (communio) między wschodnimi
patriarchatami a Stolicą Rzymską.
Inne rozłamy miały miejsce ponad czterysta lat później na Zachodzie w
następstwie zdarzeń określanych powszechnie nazwą reformacji. Wskutek tego
liczne wspólnoty narodowe czy wyznaniowe odłączyły się od Stolicy Rzymskiej.
Wśród tych, w których nieprzerwanie trwają w pewnej mierze tradycje i formy
ustrojowe katolickie, szczególne miejsce zajmuje Wspólnota anglikańska.
Te różne rozłamy bardzo się między sobą różnią nie tyle ze względu na
powstanie, miejsce i czas, ile przede wszystkim w istotnych i doniosłych
zagadnieniach, dotyczących wiary i struktury Kościoła.
Wobec tego ten święty Sobór nie lekceważąc odmiennego położenia różnych
Wspólnot chrześcijańskich i nie przeoczając ocalałych wbrew rozdziałowi
powiązań między nimi, postanowił przedłożyć następujące uwagi, mające na celu
rozważne prowadzenie działalności ekumenicznej.
DE 14. Kościoły Wschodu i Zachodu przez szereg wieków kroczyły swą
własną drogą, złączone jednak wspólnotą wiary i życia sakramentalnego, a jeśli
wyłaniały się nieporozumienia między nimi co do wiary czy karności kościelnej
(disciplina), miarkowała je Stolica Rzymska za obopólną zgodą. Święty Sobór z
radością obok innych doniosłych spraw przypomina fakt, że na Wschodzie istnieje
w żywotnym stanie wiele partykularnych, czyli lokalnych Kościołów, wśród
których czołowe miejsce zajmują Kościoły patriarchalne, a pewna ilość szczyci
się pochodzeniem od samych Apostołów. Toteż u wschodnich chrześcijan wybijała
się na czoło i wciąż wybija usilna troska o zachowanie tych ścisłych związków
bratnich we wspólnocie wiary i miłości, które powinny ujawniać swą żywotność w
stosunkach między Kościołami lokalnymi jak między siostrami.
Podobnie nie można pominąć faktu, że Kościoły Wschodnie od samego
powstania posiadają skarb, z którego wiele zapożyczył Kościół Zachodni w
zakresie liturgii, duchowej tradycji i porządku prawnego. Nie należy też nie
doceniać tej prawdy, że podstawowe dogmaty chrześcijańskiej wiary o Trójcy
Świętej i o Słowie Bożym, które przyjęło ciało z Maryi Dziewicy, określono na
Soborach powszechnych, które odbyły się na Wschodzie. Kościoły te wiele
przecierpiały i wciąż cierpią dla zachowania tej wiary.
Przekazaną tedy przeze Apostołów spuściznę przyjmowano w różnej postaci
i w różny sposób, a potem od zarania Kościoła tu czy tam różnie ją wyjaśniano,
zależnie od różnicy mentalności i warunków życia. To wszystko, nie mówiąc już o
przyczynach zewnętrznych, dało powód do rozłamów, spowodowanych też brakiem
wzajemnego zrozumienia i miłości.
Wobec tego święty Sobór zachęca wszystkich, zwłaszcza tych, którzy
pieczołowicie zabiegają o przywrócenie pełnego zjednoczenia Kościołów Wschodnich
z Kościołem katolickim, by należycie wzięli pod uwagę te specjalne warunki
powstania i rozwoju Kościołów Wschodnich oraz charakter stosunków istniejących
między nimi a Stolicą Rzymską przed podziałem, a również by urobili sobie
słuszny osąd tego wszystkiego. Dokładne zastosowanie się do tego przyczyni się
niezmiernie do zamierzonego dialogu.
DE 15. Powszechnie również wiadomo, z jakim przywiązaniem chrześcijanie
wschodni sprawują liturgiczne obrzędy, przede wszystkim obrzęd eucharystyczny,
źródło życia Kościoła i zadatek przyszłej chwały: przez niego wierni złączeni z
biskupem, mający dostęp do Boga Ojca przez Syna, Słowo Wcielone, umęczone i
uwielbione, oraz w szczodrobliwości Ducha Świętego dostępują zjednoczenia z
Przenajświętszą Trójcą, stawszy się „uczestnikami Bożej natury” (2 P 1,4).
Dlatego przez sprawowanie Eucharystii Pańskiej w tych poszczególnych Kościołach
buduje się i rozrasta Kościół Boży, a przez koncelebrację przejawia się ich
wspólnota (communio).
W tym liturgicznym kulcie chrześcijanie wschodni wysławiają przepięknymi
hymnami Maryję zawsze Dziewicę, którą Sobór powszechny w Efezie uroczyście
ogłosił Najświętszą Boga Rodzicielką, by rzeczywiście i właściwie uznano, że
według Pisma św. Chrystus jest Synem bożym i Synem Człowieczym, czczą nadto
wielu świętych, w tym Ojców Kościoła powszechnego.
Skoro więc Kościoły te mimo odłączenia posiadają prawdziwe sakramenty,
szczególnie zaś, na mocy sukcesji apostolskiej, kapłaństwo i Eucharystię,
dzięki którym są dotąd z nami złączone najściślejszym węzłem, pewien
współudział w czynnościach świętych (communicatio in sacris), w odpowiednich
okolicznościach i za zgodą kościelnej władzy, jest nie tylko możliwy, ale i
wskazany.
Na Wschodzie znajdują się także bogate tradycje życia wewnętrznego,
które w szczególny sposób wyraża zjawisko życia mniszego. Tam przecież już od
chlubnych czasów Ojców świętych kwitła duchowość monastyczna, która przeniknęła
potem na tereny zachodnie, z niej to jako ze swego źródła wzięła początek
łacińska koncepcja życia zakonnego, w niej niejednokrotnie później znajdowała
nowe siły. Toteż jest bardzo wskazane, by katolicy dużo częściej sięgali po te
duchowe bogactwa Ojców wschodnich, które wznoszą człowieka całkowicie ku
kontemplacji rzeczy Bożych.
Niech sobie wszyscy uświadomią, że dla wiernego strzeżenia pełni
tradycji chrześcijańskiej i dla pojednania chrześcijan wschodnich z zachodnimi
niesłychanej wagi jest zapoznanie się, uszanowanie, poparcie i podtrzymanie
przebogatej spuścizny liturgicznej i ascetycznej Wschodu.
DE 16. Ponadto Kościoły Wschodu już od samego początku kierowały się
własnymi normami, ustalonymi przez Ojców Świętych i sobory, także powszechne.
Jeżeli więc pewna różnorodność w obyczajach i zwyczajach wcale nie stoi na
przeszkodzie jedności Kościoła, ale przydaje mu blasku i wiele wnosi do
spełnienia jego posłannictwa, jak już wyżej wspomniano, Sobór święty dla
uniknięcia wszelkich wątpliwości oznajmia, że Kościoły wschodu pomne na
nieodzowną jedność całego Kościoła mają możność kierowania się własnymi normami
(disciplina), jako bardziej zgodnymi z charakterem swoich wiernych i bardziej
przydatnymi dla dobra ich dusz. całkowite przestrzeganie tej tradycyjnej
zasady, której nie zawsze się trzymano, należy do tego, co jest bezwzględnie
wymagane jako wstępny warunek przywrócenia jedności.
DE 17. Co powiedziano wyżej o uprawnionej różnorodności, wypada również
stwierdzić o odmiennym teologicznym formułowaniu prawd wiary, ponieważ na
Wschodzie i na Zachodzie do badań nad prawdą objawioną stosowano odmienne
metody i podejścia w celu poznania i wyznawania prawd Bożych. Stąd nic
dziwnego, że niektóre aspekty objawionych tajemnic czasem znajdują
stosowniejsze ujęcie i lepsze naświetlenie u jednych niż u drugich, tak że
trzeba powiedzieć, iż te odmienne sformułowania teologiczne nierzadko raczej
się wzajem uzupełniają, niż przeciwstawiają. Gdy chodzi o autentyczne tradycje
teologiczne chrześcijan wschodnich, to trzeba przyznać, że są one znakomicie
zakorzenione w Piśmie św., że wspiera je i uwydatnia liturgia, a zasila żywa tradycja
apostolska oraz pisma Ojców wschodnich i autorów ascetycznych, że zamierzają
one do właściwego unormowania życia, a nawet do pełnej kontemplacji prawdy
chrześcijańskiej.
Obecny Sobór święty, składając Bogu dzięki za to, że wielu wschodnich
synów Kościoła katolickiego, strzegących tej ojcowizny i pragnących żyć nią
wierniej i pełniej, utrzymuje już w pełni łączność z braćmi sprzyjającymi
tradycji zachodniej, oświadcza, iż ta cała spuścizna duchowa i liturgiczna,
obyczajowa i teologiczna przynależy w swych różnorodnych tradycjach do pełnej
katolickości i apostolskości Kościoła.
DE 18. Po starannym rozpatrzeniu tego wszystkiego obecny święty Sobór
wznawia oświadczenia poprzednich świętych Soborów oraz papieży, mianowicie, że
do wskrzeszenia i zachowania spójni i jedności nie trzeba „nakładać żadnego
ciężaru nad to, co jest konieczne” (Dz 15,28). Wyraża również usilne
pragnienie, by odtąd wszystkie wysiłki zmierzały krok za krokiem do jej
osiągnięcia przez różne instytucje i formy życia kościelnego, głównie przez
modlitwę i bratni dialog na temat doktryny i palących zadań urzędu pasterskiego
w naszych czasach. Podobnie zaleca pasterzom i wiernym Kościoła katolickiego
ścisłe kontakty z tymi, którzy żyją już nie na Wschodzie, ale z dala od
ojczyzny, by wzrastała braterska współpraca z nimi w duchu miłości, a z
wykluczeniem wszelkiego ducha sporów i rywalizacji. Jeśli się poprze to dzieło
całą duszą, święty Sobór ufa, że po usunięciu dzielącej Zachodni i Wschodni
Kościół przegrody nastanie w końcu jedno mieszkanie, osadzone mocno na
węgielnym kamieniu, Jezusie Chrystusie, który z dwojga uczyni jedno.
DE 19. Kościoły i Wspólnoty kościelne, które odłączyły się od Rzymskiej
Stolicy Apostolskiej w czasie najcięższego bodaj na Zachodzie przełomu,
zapoczątkowanego u schyłku średniowiecza czy też w późniejszych czasach, łączy
z Kościołem katolickim szczególny związek i powinowactwo, ponieważ lud
chrześcijański przez wiele minionych wieków żył we wspólnym Kościele.
Ponieważ jednak te Kościoły i wspólnoty kościelne różnią się znacznie
nie tylko od nas, ale i między sobą odmiennym pochodzeniem, doktryną i życiem
duchowym, byłoby nader trudno dać ich bezstronny opis, czego tutaj nie
zamierzamy podejmować.
Mimo że jeszcze nie wszędzie umocnił się ruch ekumeniczny i pragnienie
pokoju z Kościołem katolickim, ufamy przecież, że stopniowo wzrastać będzie u
wszystkich zmysł ekumeniczny i wzajemny szacunek.
Trzeba jednak przyznać że między tymi Kościołami i Wspólnotami a Kościołem
katolickim istnieją rozbieżności wielkiej wagi, nie tylko na podłożu
historycznym, socjologicznym, psychologicznym i kulturowym, lecz głównie w
interpretacji prawdy objawionej. By jednak bez względu na te różnice można było
łatwiej podjąć dialog ekumeniczny, chcemy w dalszym ciągu podkreślić pewne
punkty, które mogą i powinny stanowić oparcie i podnietę do tego dialogu.
DE 20. Myśl nasza kieruje się przede wszystkim ku tym chrześcijanom,
którzy jawnie wyznają Jezusa Chrystusa jako Boga i Pana, oraz jedynego
Pośrednika między Bogiem a ludźmi na chwałę jedynego Boga, Ojca i syna i Ducha
Świętego. Zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że istnieją poważne odchylenia od
nauki Kościoła katolickiego, nawet o Chrystusie – wcielonym Słowie Bożym i o
dziele odkupienia, a stąd o tajemnicy i funkcji Kościoła oraz o roli Maryi w
dziele zbawienia. Cieszymy się jednak, widząc odłączonych braci, skupiających
się wokół Chrystusa jako źródła i ośrodka wspólnoty kościelnej. Pożądając
zjednoczenia z Chrystusem czują się zniewoleni do coraz usilniejszego
poszukiwania jedności, a nadto do dawania świadectwa swej wierze wobec
wszystkich narodów.
DE 21. Rozmiłowanie w Piśmie świętym oraz cześć czy prawie kult dla
niego skłania braci naszych do ciągłego i wnikliwego studiowania tych świętych
kart: Ewangelia bowiem „jest mocą Bożą ku zbawieniu każdego wierzącego,
najpierw Żyda, a potem Greka” (Rz 1,16).
Przyzywając Ducha Świętego doszukują się w Piśmie Świętym Boga jako
przemawiającego do nich w Chrystusie, zapowiedzianym przez Proroków, wcielonym
dla nas Słowie Bożym. Kontemplują w Piśmie świętym życie Chrystusa i to, czego
boski Mistrz nauczał i dokonał dla zbawienia ludzi, zwłaszcza tajemnice Jego
śmierci i zmartwychwstania.
Lecz choć odłączeni od nas chrześcijanie przyznają świętym Księgom boską
powagę, to jednak mają odmienne od nas zapatrywania – różni oczywiście różne –
na stosunek Kościoła do Pisma św., w którym wedle wiary katolickiej urząd
nauczycielski Kościoła zajmuje specjalne miejsce w wyjaśnianiu i głoszeniu
pisanego słowa Bożego.
Niemniej Pismo św. jest dla owego dialogu znakomitym narzędziem w
potężnym ręku Bożym dla osiągnięcia tej jedności, którą Zbawca wskazuje
wszystkim ludziom.
DE 22. Poprzez sakrament chrztu, ilekroć się go udziela należycie,
stosownie do Pańskiego ustanowienia, i przyjmuje w odpowiednim usposobieniu
duszy, człowiek zostaje prawdziwie wcielony w Chrystusa ukrzyżowanego i
uwielbionego i odradza się ku uczestnictwu w życiu Bożym wedle owych słów
Apostoła: „We chrzcie zostaliście razem z nami pogrzebani, w nim też
powstaliście przez wiarę w potęgę Boga, który go wskrzesił” (Kol 2,12).
Wobec tego chrzest stanowi sakramentalny węzeł jedności trwający między
wszystkimi przezeń odrodzonymi. Wszelako chrzest sam przez się jest jedynie
pierwszym zaczątkiem, jako że całkowicie zmierza do osiągnięcia pełni życia w
Chrystusie. Zatem chrzest ma prowadzić do pełnego wyznawania wiary, do
całkowitego wcielenia w zgodną z wolą Chrystusa instytucję zbawienia, wreszcie
do pełnego wszczepienia w eucharystyczną wspólnotę.
Pomimo że odłączonym od nas Wspólnotom kościelnym brakuje pełnej
jedności z nami, wypływającej z chrztu, i choć w naszym przekonaniu nie
przechowały one właściwej i całkowitej rzeczywistości eucharystycznego
misterium, głównie przez brak sakramentu kapłaństwa, to jednak sprawując w
Świętej Uczcie pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Pańskiego, wyznają, że
oznacza ona życie w łączności z Chrystusem i oczekują Jego chwalebnego
przyjścia. Wobec tego nauka o Uczcie Pańskiej, o innych sakramentach i kulcie
oraz o posługach Kościoła powinna stanowić przedmiot dialogu.
DE 23. Chrześcijański styl życia tych braci zasila się wiarą w
Chrystusa, a krzepi łaską chrztu i słuchaniem słowa bożego. Przejawia się zaś w
osobistej modlitwie, w rozważaniu Pisma św., w życiu chrześcijańskiej rodziny w
kulcie sprawowanym przez wspólnotę zbierającą się, aby chwalić Boga. Zresztą
ich kult zawiera niejeden oczywisty pierwiastek wspólnej starożytnej liturgii.
Pokładanie wiary w Chrystusie wydaje owoce w postaci uwielbienia i
dziękczynienia za dobrodziejstwa otrzymane od Boga, dochodzi do tego żywe
poczucie sprawiedliwości i szczera miłość ku bliźnim. Ta zaś czynna wiara
stworzyła pokaźną ilość instytucji dla ulżenia nędzy duchowej i materialnej,
lepszego wychowania młodzieży, dla stworzenia bardziej ludzkich warunków życia
społecznego i utrwalenia powszechnego pokoju.
Jakkolwiek więc wielu spośród chrześcijan nie zawsze w ten sam sposób
pojmuje Ewangelię w dziedzinie moralnej co katolicy i nie przyjmuje tych samych
rozwiązań w trudniejszych zagadnieniach dzisiejszego społeczeństwa, to mimo
wszystko pragną oni tak jak i my mocno trwać przy Chrystusowym słowie jako
źródle cnoty chrześcijańskiej i dać posłuch apostolskiemu nakazowi: „Wszystko,
cokolwiek uczynicie w słowie albo uczynku, wszystko w imię Pana Jezusa
Chrystusa czyńcie, dziękując przez Niego Bogu Ojcu” (Kol 3,17). Stąd ekumeniczny
dialog można zacząć od moralnego zastosowania Ewangelii.
DE 24. Tak więc po krótkim wyjaśnieniu warunków, dotyczących
działalności ekumenicznej oraz zasad, jakimi ma się ona kierować, z ufnością
zwracamy oczy w przyszłość. Święty Sobór obecny wzywa wiernych do powstrzymania
się od wszelkiej lekkomyślności i nierozważnej gorliwości, które by mogły
zaszkodzić prawdziwemu postępowi ku jedności. Ich bowiem działalność
ekumeniczna nie może być inna jak tylko w pełni i szczerze katolicka, czyli
wierna prawdzie, którą otrzymaliśmy po Apostołach i Ojcach, i zgodna z wiarą
zawsze przez Kościół katolicki wyznawaną a zarazem zmierzającą do tej pełni,
która z woli Pana ma z upływem czasu przydawać wzrostu Jego Ciału.
Ten święty Sobór wyraża naglące życzenie, by poczynania synów Kościoła
katolickiego zespolone z poczynaniami braci odłączonych posuwały się naprzód
bez stwarzania jakichkolwiek przeszkód na drogach Opatrzności i bez uprzedzeń
co do przyszłych podniet Ducha Świętego. Ponadto stwierdza swą świadomość, że
ten święty plan pojednania wszystkich chrześcijan w jedności jednego i jedynego
Kościoła Chrystusowego przekracza ludzkie siły i zdolności. Toteż nadzieję swą
pokłada całkowicie w modlitwie Chrystusa za Kościół, w miłości Ojca ku nam, w
mocy Ducha Świętego. „A nadzieja nie zawodzi, gdyż miłość Boga rozlana jest w
sercach naszych przez Ducha Świętego, który nam jest dany” (Rz 5,5).
DB 1. Chrystus Pan, Syn Boga żywego, który przyszedł, aby
wybawi-ć lud swój z grzechów i uświęcić wszystkich ludzi, jak sam został
posłany przez Ojca, tak też posłał swoich Apostołów, dlatego uświęcił ich,
dając im Ducha Świętego, by i oni uwielbiali Ojca na ziemi i zbawiali ludzi „ku
budowaniu ciała Chrystusowego” (Ef 4,12), którym jest Kościół.
DB 2. W tym Kościele Chrystusowym Biskup Rzymski, jako następca Piotra,
któremu Chrystus powierzył misję pasienia swych owiec i baranków, cieszy się z
ustanowienia Bożego najwyższą, pełną bezpośrednią i powszechną władzą
duszpasterską. On też wobec tego – jako pasterz wszystkich wiernych otrzymał
posłannictwo, aby dbać o dobro wspólne całego Kościoła i o dobro poszczególnych
Kościołów – zajmuje naczelne stanowisko w zwyczajnej władzy nad wszystkimi
Kościołami.
Biskupi zaś, ustanowieni również przez Ducha Świętego, zajmują miejsce
Apostołów jako pasterze dusz, otrzymali też oni posłannictwo, by łącznie z
Biskupem Rzymskim i pod jego zwierzchnictwem nadawać trwałość dziełu Chrystusa,
wiecznego Pasterza. Chrystus bowiem dał Apostołom i ich następcom nakaz oraz
władzę, by nauczali wszystkie narody, by uświęcali ludzi w prawdzie i żeby byli
ich pasterzami. Biskupi zatem przez danego sobie Ducha Świętego stali się
prawdziwymi i autentycznymi nauczycielami wiary, kapłanami i pasterzami.
DB 3. Biskupi, dzieląc troskę o wszystkie Kościoły, sprawują ten swój
biskupi urząd, otrzymany przez konsekrację biskupią, w łączności i pod
zwierzchnictwem Papieża w zakresie urzędu nauczycielskiego i kierownictwa
pasterskiego, będąc wszyscy złączeni w jedno Kolegium, czyli ciało w stosunku
do całego Kościoła Bożego.
Pojedynczo wykonują go w odniesieniu do wyznaczonych sobie części trzody
Pańskiej, otaczając troską powierzony każdemu poszczególny Kościół lub też
czasem w kilku podejmując razem troskę o pewne wspólne potrzeby różnych
Kościołów.
Dlatego Sobór święty, licząc się również z położeniem społeczności ludzkiej,
zmierzającej w tych naszych czasach do nowego porządku rzeczy, pragnie
dokładniej określić pasterskie zadania biskupów i postanawia, co następuje.
DB 4. Biskupi na mocy sakramentalnej konsekracji i przez swą
hierarchiczną wspólnotę z Głową i członkami Kolegium, są ustanowieni członkami
biskupiego Ciała. „Stan zaś biskupi, który jest następcą Kolegium Apostolskiego
w nauczycielstwie i rządzeniu pasterskim, co więcej, w którym trwa
nieprzerwanie ciało apostolskie, stanowi również z głową swoją, Biskupem
Rzymskim, a nigdy bez niego, podmiot najwyższej i pełnej władzy nad całym
Kościołem, władza ta jednak może być wykonywana tylko za zgodą Biskupa Rzymskiego”.
Władza ta „sprawowana jest w sposób uroczysty na Soborze powszechnym”. Dlatego
Sobór święty postanawia, że wszyscy biskupi będący członkami Kolegium
biskupiego, mają prawo udziału w Soborze powszechnym.
„Ta sama władza kolegialna może być sprawowana wespół z papieżem przez
rozproszonych po świecie biskupów, byle tylko Głowa Kolegium wezwała ich do
kolegialnego działania albo przynajmniej zatwierdziła jednakową działalność
przebywających w rozproszeniu biskupów lub dobrowolnie ją przyjęła, tak żeby
stała się ona prawdziwym aktem kolegialnym”.
DB 5. Biskupi wybrani z różnych okręgów świata, wedle sposobów i zasad
ustalonych lub pozostających do ustalenia przez papieża, okazują Najwyższemu
Pasterzowi Kościoła skuteczniejszą pomoc na Radzie, zwanej „Synodem Biskupów”.
Synod ten, jako reprezentujący cały episkopat katolicki, jest równocześnie
znakiem, że wszyscy biskupi zespoleni hierarchicznie uczestniczą w trosce o
cały Kościół.
DB 6. Jako prawowici następcy Apostołów i członkowie Kolegium biskupiego
powinni biskupi być zawsze świadomi swej wzajemnej łączności i okazywać troskę
o wszystkie Kościoły, skoro każdy z nich na mocy Bożego ustanowienia i z nakazu
swego apostolskiego urzędu stanowi razem z resztą biskupów rękojmię Kościoła.
Szczególnie muszą się troszczyć o te tereny świata, na których nie głoszono
jeszcze słowa Bożego lub na których szczególnie z powodu szczupłej liczby
kapłanów, zagraża wiernym niebezpieczeństwo odstępstwa od nakazów wiary albo
nawet utrata samej wiary.
Toteż powinni z całym wysiłkiem zabiegać o to, by wierni gorliwie
popierali i rozwijali dzieła ewangelizacji i apostolatu. Nadto muszą dołożyć
starań celem przygotowania godnych kapłanów oraz pomocników, tak zakonnych jak
świeckich, dla misji i terenów cierpiących na brak kleru. Niech się również
zatroszczą, by w miarę możliwości niektórzy z ich kapłanów udali się na
wspomniane misje lub do diecezji w celu sprawowania tam świętej posługi na
zawsze lub przynajmniej na określony czas.
Ponadto w użytkowaniu dóbr kościelnych winni biskupi mieć przed oczyma
wzgląd nie tylko na potrzeby swojej diecezji, lecz i innych Kościołów
partykularnych, które przecież stanowią części jednego Kościoła Chrystusowego.
W końcu niech i na to zwrócą uwagę, że w miarę sił trzeba nieść ulgę w
klęskach, które dotykają inne diecezje lub tereny.
DB 7. Nade wszystko niech obejmą bratnią miłością i otoczą szczerą oraz
czynną troską tych pasterzy, których dla imienia Chrystusowego poniewiera się
obelgami i udrękami, przetrzymuje w więzieniach lub odsuwa od obowiązków, by
modlitwa i wsparcie współbraci przyniosły ulgę i złagodzenie ich cierpieniom.
DB 8. a) Biskupom, jako następcom Apostołów, przysługuje w powierzonych
im diecezjach siłą rzeczy całkowita władza zwyczajna, własna i bezpośrednia,
wymagana przez ich pasterskie zadania, zawsze z zachowaniem we wszystkim
władzy, którą na mocy swego urzędu posiada Biskup Rzymski co do zastrzegania
spraw sobie lub innej władzy.
b) Poszczególni biskupi diecezjalni mają upoważnienia do dyspensowania w
szczegółowym wypadku od ogólnego prawa kościelnego tych wiernych, nad którymi
sprawują władzę wedle norm prawnych, ilekroć uznają to za przydatne dla ich
duchowego dobra, o ile najwyższa władza kościelna nie zastrzegła sobie jakiegoś
szczególnego wypadku.
DB 9. W wykonywaniu najwyższej, pełnej i bezpośredniej władzy nad całym
Kościołem Biskup Rzymski posługuje się dykasteriami Kurii Rzymskiej, które
wobec tego w imieniu i mocą jego autorytetu pełnią swe obowiązki ku dobru
Kościołów i posłudze świętych pasterzy.
Ojcowie świętego Soboru wyrażają życzenie, by te dykasterie, które
bezsprzecznie świadczyły ogromną pomoc Biskupowi Rzymskiemu i pasterzom
Kościoła, poddano nowej organizacji z większym przystosowaniem do wymagań
czasu, krajów i obrządków, zwłaszcza gdy chodzi o ich liczbę, nazwę uprawnienia
i własny tryb postępowania oraz wzajemne uzgadnianie prac. Również życzą sobie,
by licząc się z właściwym biskupom zadaniem pasterskim, dokładniej określono
obowiązki legatów papieskich.
DB 10. Poza tym skoro te dykasterie ustanowiono dla dobra całego
Kościoła, istnieje życzenie, by ich członkowie, funkcjonariusze i doradcy, a
także legaci papiescy byli więcej, w miarę możności, dobierani z różnych połaci
Kościoła, dla ukazania naprawdę powszechnego charakteru urzędów Kościoła
katolickiego, czyli jego centralnych organów.
Pożądaną jest również rzeczą, by do grona członków dykasterii przybierać
też niektórych biskupów, głównie diecezjalnych, którzy by mogli obszerniej
zdawać sprawę papieżowi z nastawienia, pragnień i potrzeb wszystkich Kościołów.
W końcu Ojcowie soborowi uważają, że będzie to wielce korzystne, jeśli
te dykasterie dadzą więcej posłuchu ludziom świeckim, odznaczającym się cnotą,
wiedzą i doświadczeniem, tak żeby i oni mieli odpowiedni udział w sprawach
Kościoła.
DB 11. Diecezję stanowi część Ludu Bożego, powierzona pieczy pasterskiej
biskupa i współpracujących z nim kapłanów, tak by trwając przy swym pasterzu i
zgromadzona przez niego w Duchu Świętym przez Ewangelię i Eucharystię, tworzyła
Kościół partykularny, w którym prawdziwie obecny jest i działa jeden, święty,
katolicki i apostolski Kościół Chrystusowy.
Poszczególni biskupi, którym zlecono troskę o Kościół partykularny,
sprawują w imię Pana pieczę duszpasterską nad swymi owcami, pod zwierzchnictwem
papieża, jako ich właściwi, zwyczajni i bezpośredni pasterze, spełniając
względem nich obowiązek nauczania, uświęcania i kierowania. Sami wszakże winni
uznawać prawa, przysługujące prawomocnie czy to patriarchom, czy innym
hierarchicznym autorytetom.
Do swoich zadań apostolskich winni się biskupi przykładać jako
świadkowie Chrystusowi wobec wszystkich ludzi, troszcząc się nie tylko o tych,
którzy idą już za Księciem pasterzy, lecz oddając się całym sercem także tym,
którzy w jakikolwiek sposób zboczyli z drogi prawdy lub nie znają Ewangelii
Chrystusowej oraz zbawczego miłosierdzia, ażeby w końcu wszyscy postępowali
wedle „wszelkiej dobroci, sprawiedliwości i prawdy”. (Ef 5,9).
DB 12. W spełnianiu swego obowiązku nauczania niech obwieszczają ludziom
Ewangelię Chrystusową – co wysuwa się na czoło wśród zasadniczych zadań
biskupich – nawołując ich w mocy Ducha do wiary lub umacniając ich w żywej
wierze. Niech ich zapoznają z całością tajemnicy Chrystusowej, czyli z tymi
prawdami, których nieznajomość jest nieznajomością Chrystusa, a nadto z
objawioną przez Boga drogą do oddawania Mu czci, a tym samym do osiągnięcia
wiecznej szczęśliwości.
Oprócz tego niech wykazują, że nawet rzeczy doczesne oraz instytucje
ludzkie kierowane są również wedle zamiarów Boga Stwórcy ku zbawieniu ludzi, i
dlatego mogą się niemało przyczyniać do budowania Chrystusowego Ciała.
Dlatego niech pouczają, jak należy oceniać w myśl nauki Kościoła osobę
ludzką razem z jej wolnością i z samym życiem ciała, rodzinę oraz jej jedność i
stałość, wydawanie i wychowanie potomstwa, społeczność świecką z jej prawami i
stanami, pracę i wypoczynek, wiedzę i wynalazki techniczne, nędzę i nadmiar dóbr.
Na koniec winni przedstawić zasady rozwiązywania najbardziej doniosłych
zagadnień dotyczących posiadania, wzrostu i należytego rozdziału dóbr
materialnych, pokoju i wojny oraz braterskiego współżycia wszystkich narodów.
DB 13. Naukę chrześcijańską winni podawać w sposób przystosowany do
potrzeb chwili, by odpowiadała na trudności i zagadnienia, które przede
wszystkim dręczą i niepokoją ludzkość. Niech też tej nauki strzegą, przyuczając
wiernych do jej obrony i rozwoju. W jej podawaniu mają dawać dowody
macierzyńskiej troski Kościoła względem wszystkich ludzi, zarówno wierzących
jak i niewierzących, a szczególną troską niech otaczają ubogich i słabych, do
których posłał ich Bóg z opowiadaniem Ewangelii.
Ponieważ do Kościoła należy nawiązywanie dialogu ze społecznością
ludzką, w której żyje, ciąży przede wszystkim na biskupach obowiązek zbliżania
się do ludzi, szukania ich i podtrzymywania rozmowy z nimi. By w tych
zbawiennych rozmowach zawsze prawda szła w parze z dobrocią, a zrozumienie z
miłością, musi je cechować jasność wyrażania się łącznie z pokorą i
delikatnością, a nadto należyta roztropność, połączona jednak z zaufaniem,
które zaskarbiając przyjaźń wytwarza więź duchową. Dla upowszechnienia nauki
chrześcijańskiej niech się starają posłużyć różnymi dostępnymi w dzisiejszych
czasach środkami, przede wszystkim oczywiście kaznodziejstwem i nauczaniem
katechizmu, które zawsze przecież wysuwają się na czoło, lecz też wykładem
nauki w szkołach, akademiach, konferencjach i wszelkiego rodzaju zebraniach, a niemniej
również upowszechnianiem przez publiczne deklaracje, czynione z okazji pewnych
wydarzeń, nadto przy pomocy prasy oraz środków społecznego przekazywania myśli,
którymi bezsprzecznie należy się posługiwać w głoszeniu Ewangelii Chrystusowej.
DB 14. Niech dopilnują, aby tak dzieciom i dorastającej oraz dojrzałej
młodzieży, jak też starszym podawano pilnie naukę katechizmu, która zmierza do
tego, by u ludzi wiara oświecona nauką stawała się żywą, wyraźną i czynną.
Niech też dopilnują, aby w podawaniu jej zachowano odpowiedni rozkład i metodę
przystosowaną nie tylko do omawianego materiału, lecz również do charakteru,
pojętności i wieku oraz warunków życia słuchaczy, niech baczą aby to nauczanie
opierało się na Piśmie świętym, Tradycji, liturgii oraz na Magisterium i życiu
Kościoła.
Prócz tego winni zatroszczyć się o stosowne przygotowanie katechetów do
ich zadań, tak żeby mieli dokładną znajomość nauki Kościoła oraz zasad
psychologii, a wiedzę pedagogiczną aby opanowali teoretycznie i praktycznie.
Mają też postarać się o przywrócenie katechumenatu dorosłych lub lepsze
przystosowanie go.
DB 15. W spełnianiu swego obowiązku uświęcania winni biskupi pamiętać,
że wzięci zostali z ludzi i że dla ludzi postanowieni są w tym, co do Boga
należy, aby składali dary i ofiary za grzechy. Biskupi cieszą się przecież
pełnią sakramentu kapłaństwa i od nich są zależni w wykonywaniu swej władzy
zarówno kapłani, którzy także otrzymali święcenia na prawdziwych kapłanów
Nowego Testamentu, by być skrzętnymi współpracownikami biskupów, jako też
diakoni, którzy wyświęceni na ten urząd służą Ludowi Bożemu w łączności z
biskupem oraz gronem jego kapłanów. Biskupi więc są głównymi szafarzami
tajemnic Bożych, jako też kierownikami, krzewicielami i stróżami całego życia
liturgicznego w powierzonym sobie Kościele.
Muszą przeto ciągle dokładać starań, by wierni coraz głębiej poznawali i
przeżywali poprzez Eucharystię tajemnicę paschalną celem wytworzenia jednego,
mocno zwartego Ciała w jedności Chrystusowej miłości, „pilnując modlitwy i
posługi słowa” (Dz 6,4), niech dołożą trudu, by wszyscy powierzeni ich opiece
byli jednomyślni w modlitwie, a przez przyjmowanie sakramentów wzrastali w
łasce i byli wiernymi świadkami Pana.
Jako ci, którzy mają zadanie doskonalenia, winni biskupi przyczyniać się
do wzmożenia świętości swego kleru, zakonników i świeckich według właściwego im
powołania, świadomi wszakże tego, że są zobowiązani dawać przykład świętości
przez miłość, pokorę i prostotę życia. Niech tak uświęcają powierzone sobie
Kościoły, by ujawniał się w nich zmysł całego Kościoła Chrystusowego. Dlatego
jak najbardziej winni popierać powołania kapłańskie i zakonne, otaczając
szczególną troską powołania misyjne.
DB 16. W wykonywaniu swych zadań ojca i pasterza niech biskupi będą
pośród swoich jako ci, co usługują, niech będą dobrymi pasterzami, znającymi
swe owce i przez nie znanymi, prawdziwymi ojcami, wyróżniającymi się duchem
miłości i troski względem wszystkich, tak że ich władzy pochodzącej od Boga
wszyscy się z wdzięcznością poddają. Całą rodzinę swej trzody niech tak
skupiają i urabiają, by wszyscy, świadomi swych obowiązków, żyli i działali we
wspólnocie miłości. By mogli to czynić skutecznie, biskupi „nadający się do
wszelkiego dzieła dobrego” (2 Tm 2,21) i „wszystko znoszący ze względu na
wybranych” (2 Tm 2,10), muszą tak swoje życie ułożyć, by dostrajało się do
wymagań czasów.
Szczególną miłością winni zawsze otaczać kapłanów, mających ich za synów
i przyjaciół, ponieważ oni w swoim zakresie podejmują ich zadania i troski i spełniają
je tak gorliwie w codziennych zabiegach. Toteż niech będą gotowi do ich
wysłuchania, a przez zażyłe z nim obcowanie niech usiłują rozwijać całokształt
pracy duszpasterskiej w całej diecezji.
Niech się troszczą o ich duchowy, intelektualny i materialny stan, by
byli zdolni do świętego i pobożnego życia oraz do wiernego i owocnego
spełniania swych posług. Z tego względu winni popierać wszelkie poczynania i
urządzać specjalne zebrania, które by od czasu do czasu gromadziły kapłanów tak
w celu odprawienia dłuższych rekolekcji dla odnowy swego życia, jak i celem
zdobycia głębszej znajomości różnych dziedzin wiedzy kościelnej, zwłaszcza
Pisma św. i teologii, donioślejszych zagadnień społecznych oraz nowych zasad
działalności duszpasterskiej. Kapłanom, którzy w jakikolwiek sposób znajdują
się w niebezpieczeństwie lub w czymś nie dopisali, winni okazać czynne
miłosierdzie.
By mogli stosowniej zaradzić dobru wiernych odpowiednio do stanu
każdego, niech dążą do należytego rozeznania ich potrzeb w warunkach społecznych,
w jakich żyją, niech posługują się w tym celu właściwymi środkami, głównie
badaniami socjologicznymi. W stosunku do wszystkich mają okazywać
zainteresowanie, bez względu na wiek, stan lub narodowość, zarówno w stosunku
do miejscowej ludności, jak i przybyszów czy cudzoziemców. W roztaczaniu tej
pasterskiej pieczy niech zostawiają swym wiernym przynależny im udział w
sprawach Kościoła, uznając ich obowiązek jak też prawo do czynnej współpracy w
budowie Mistycznego Ciała Chrystusowego.
Braci odłączonych niech darzą miłością, przykazując również wiernym, by
odnosili się do nich z wielką uprzejmością i miłością, udzielając zarazem
poparcia ekumenizmowi w rozumieniu Kościoła: Nawet nieochrzczonych winni darzyć
sercem, by również im przyświecała miłość Jezusa Chrystusa, którego biskupi są
świadkami wobec wszystkich.
DB 17. Należy rozwijać różne formy apostolatu oraz dążyć do
uwzględnienia i ścisłego zespolenia pod kierownictwem biskupa wszelkich dzieł
apostolskich w całej diecezji lub na jego odrębnych terenach, które by zestroiło
w harmonijnej działalności wszelkie przedsięwzięcia oraz instytucje
katechetyczne, misyjne, charytatywne, społeczne, rodzinne, szkolne oraz
jakiekolwiek inne, mające w założeniu cele duszpasterskie, żeby przez tę
współpracę ujawniła się zarazem jedność diecezji.
Szczególny nacisk należy położyć na obowiązek apostołowania, ciążący na
wiernych zależnie od ich stanu i uzdolnień każdego, i polecać im, by brali
udział lub wspierali różne dzieła apostolatu świeckich, a zwłaszcza Akcję Katolicką.
Niech też popierają i rozwijają stowarzyszenia mające wprost lub ubocznie cel
nadprzyrodzony, a mianowicie osiągnięcie doskonalszego życia lub głoszenie
wszystkim Ewangelii Chrystusowej czy rozwój nauki chrześcijańskiej lub wzrost
kultu publicznego bądź cele społeczne, bądź też pełnienie dzieł pobożności czy
miłości.
Formy apostolatu trzeba przystosować należycie do dzisiejszych wymagań,
mając na uwadze nie tylko duchowe i moralne, lecz społeczne, demograficzne i
ekonomiczne warunki ludzkiego życia. Do skutecznych i owocnych osiągnięć w tym
względzie bardzo dużo wnoszą badania socjologiczne i religioznawcze przez
instytuty socjologii pastoralnej, które gorąco się zaleca.
DB 18. Specjalną troską należy otoczyć tych wiernych, którzy ze względu
na warunki życia nie mogą dostatecznie korzystać z ogólnej zwykłej opieki
duszpasterskiej proboszczów lub całkowicie są jej pozbawieni, jak np. mnogie
rzesze emigrantów, uchodźcy i wygnańcy, podróżujący statkami czy samolotami,
koczownicy oraz inni tego rodzaju. Dla roztoczenia opieki nad życiem duchowym
tych, którzy okresowo udają się w inne strony celem wypoczynku, trzeba oglądnąć
się za trafnymi metodami duszpasterskimi.
Konferencje Biskupów, głównie krajowe, mają starannie prześledzić palące
zagadnienia odnośnie do wyżej wspomnianych ludzi oraz zgodnie i wspólnymi
siłami zaradzić pieczołowicie duchowej opiece nad nimi przy pomocy odpowiednich
środków i organizacji, biorąc w rachubę przede wszystkim zasady ustalone lub
mające być ustalone przez Stolicę Apostolską, umiejętnie przystosowane do
warunków czasu, miejsca i osób.
DB 19. W pełnieniu swego apostolskiego zadania, zmierzającego do
zbawienia dusz, biskupom przysługuje sama przez się pełna i całkowita wolność
oraz niezależność od jakiejkolwiek władzy świeckiej. Z tego powodu nie wolno
wprost czy pośrednio stawiać przeszkód w pełnieniu ich zadań kościelnych lub
nie dopuszczać do swobodnego kontaktowania się ze Stolicą Apostolską czy innymi
władzami kościelnymi oraz ze swymi podwładnymi.
Bezsprzecznie, zabiegając około duchowej opieki nad swoją trzodą, święci
pasterze działają w rzeczy samej również na korzyść postępu społecznego i
kulturalnego oraz dobrobytu, okazując w tym celu czynną współpracę z władzami
państwowymi w ramach swego obowiązku i jak na biskupów przystało, oraz
nakłaniając do uległości wobec słusznych spraw i do szacunku dla prawnie
ustanowionej władzy.
DB 20. Ponieważ apostolski urząd biskupów został ustanowiony przez
Chrystusa Pana i zdąża do celu duchowego oraz nadprzyrodzonego, święty Sobór powszechny
oświadcza, że prawo nominacji i ustanawiania biskupów należy do odpowiedniej
władzy kościelnej jako jej własne, specjalne i wyłącznie jej przysługujące.
Wobec powyższego jest życzeniem świętego Soboru, by dla należytej obrony
wolności Kościoła oraz dla sprawniejszego i swobodniejszego przymnożenia dobra
wiernych nie przyznawano już więcej w przyszłości władzom świeckim żadnych praw
czy przywilejów co do wyboru, nominacji, przedstawiania lub wyznaczania na
stanowisko biskupa. Natomiast uprzejmie prosi się władze świeckie, których
przychylność dla Kościoła Sobór święty z wdzięcznością uznaje i wielce ceni,
aby zechciały samorzutnie zrzec się wspomnianych praw czy przywilejów,
przysługujących im dotychczas na mocy umowy lub zwyczaju, po porozumieniu się
ze Stolicą świętą.
DB 21. Z uwagi więc na tak wielką doniosłość i ważność pasterskich zadań
biskupów, uprasza się gorąco biskupów diecezjalnych oraz wszystkich innych
prawnie z nimi zrównanych, by w wypadku, gdyby ze względu na podeszły wiek, czy
z innego ważnego powodu stali się nie dość zdatni do pełnienia swych
obowiązków, zgłosili rezygnację ze stanowiska czy to samorzutnie, czy za
wskazaniem miarodajnej władzy. Kompetentna natomiast władza w razie przyjęcia
rezygnacji, zatroszczy się o odpowiednie utrzymanie rezygnujących i o
rozpatrzenie ich specjalnych uprawnień.
DB 22. By diecezja mogła osiągnąć swój właściwy cel, musi się wśród ludu
Bożego, przynależnego do tej diecezji, ujawnić przejrzyście istota Kościoła,
biskupi muszą mieć możność skutecznego pełnienia w niej swych pasterskich
obowiązków, w końcu musi się służyć możliwie jak najlepiej zbawieniu ludu
Bożego.
To zaś wymaga czy to należytego rozgraniczenia terytorialnego diecezji,
czy też racjonalnego i odpowiedniego do potrzeb apostolskich rozmieszczenia
kleru oraz zasobów materialnych. Wszystko to wychodzi na korzyść nie tylko
kleru i wiernych bezpośrednio w tym zainteresowanych, ale i całego Kościoła
katolickiego.
Gdy zatem chodzi o terytorialne wytyczenie granic diecezji, święty Sobór
zarządza, by zależnie od wymagań dobra dusz co prędzej doszło w sposób rozsądny
do odpowiedniej rewizji przez podział lub rozczłonkowanie, czy zespolenie, bądź
też przez zmianę ich granic lub wyznaczenie odpowiedniejszego miejsca na
stolice biskupie, czy wreszcie przez zorganizowanie ich wedle nowych założeń,
zwłaszcza gdy chodzi o diecezje składające się z większych miast.
DB 23. Przy rewizji rozgraniczeń diecezji należy zapewnić każdej z nich
przede wszystkim jedność organiczną co do osób, stanowisk oraz instytucji, na
wzór dobrze funkcjonującego organizmu. W poszczególnych zaś wypadkach, po
dokładnym rozważeniu wszystkich okoliczności, należy mieć przed oczyma
następujące kryteria:
1) Przy określaniu granic diecezji należy w miarę możności uwzględnić
różnorodny skład ludu Bożego, co może się wielce przyczynić do sprawniejszego
pełnienia duszpasterskiej pieczy. Równocześnie trzeba się starać, by w miarę
możności zachować demograficzne ugrupowania tegoż ludu jako jedną całość wraz z
cywilnymi urzędami i instytucjami społecznymi, tworzącymi jego organiczną
strukturę. Z tego to względu terytorium każdej diecezji winno być w swej
rozciągłości zwarte. Należy też brać pod uwagę, jeśli na to okoliczności
pozwalają, granice cywilnego podziału oraz specjalne warunki osób czy miejsc,
np. psychologiczne, ekonomiczne, geograficzne i historyczne.
2) Zasięg terytorium diecezjalnego oraz liczba jego mieszkańców winny
być w ogólności takie, by z jednej strony biskup, choćby miał do pomocy innych,
mógł osobiście spełniać funkcje biskupie i przeprowadzać odpowiednio wizytacje
pasterskie, kierować należycie i uzgadniać wszystkie dzieła apostolskie w
diecezji, poznać przede wszystkim swoich kapłanów, a także zakonników i
świeckich, mających jakiś współudział w poczynaniach diecezjalnych. Z drugiej
zaś strony trzeba stworzyć dostateczne i odpowiednie do działania pole, na
którym by zarówno biskup, jak i duchowni mogli wytężać owocnie wszystkie swoje
siły w posłudze świętej, mając przed oczyma potrzeby całego Kościoła.
3) Celem wreszcie sprawniejszego wykonywania posługi zbawczej w diecezji
należy przyjąć za regułę, by każda diecezja rozporządzała przynajmniej
wystarczającą ilościowo i jakościowo liczbą duchownych dla należytej obsługi
ludu Bożego, by nie brakowało urzędów, instytucji i dzieł właściwych dla
Kościoła partykularnego, których niezbędność dla należytego kierowania nim i
dla apostolatu potwierdza praktyka, na koniec środki utrzymania dla osób i
instytucji albo winny być już gotowe, lub przynajmniej należy przezornie
przewidzieć, że ich skądinąd nie braknie.
Tam gdzie znajdują się wierni odmiennego obrządku, niech w tym również
celu zatroszczy się biskup diecezji o ich duchowe potrzeby czy to przez
kapłanów i parafie tegoż samego obrządku, czy przez wikariusza biskupiego,
wyposażonego w odpowiednie władze, czy nawet, w razie potrzeby, w godność
biskupią, czy też osobiście, pełniąc funkcje ordynariusza różnych obrządków.
Jeśliby to wszystko, ze specjalnych powodów, było – zdaniem Stolicy
Apostolskiej – nie do wykonania, należy ustanowić własną hierarchię dla różnych
obrządków.
W podobnych okolicznościach należy również zadbać o wiernych
obcojęzycznych czy to przez kapłanów i parafie z tym samym językiem, czy przez
wikariusza biskupiego władającego dobrze daną mową, a nawet wyposażonego w
razie potrzeby w godność biskupią, czy ostatecznie w jakiś inny, bardziej
odpowiedni sposób.
DB 24. Co dotyczy przeprowadzenia zmian diecezji lub innowacji wedle
norm pod nr 22-23, to nie naruszając dyscypliny Kościołów Wschodnich, winny
właściwe Konferencje Biskupów przystąpić do omówienia tych spraw odnośnie do
swego terytorium korzystając nawet z pomocy specjalnej Komisji biskupiej,
jeśliby to uznano za stosowne, zawsze jednak po zaznajomieniu się ze zdaniem
przede wszystkim wchodzących tu w rachubę biskupów prowincji lub okręgów.
Następnie niech Konferencje przedstawią swe plany i życzenia Stolicy
Apostolskiej.
1) Biskupi koadiutorzy i pomocniczy
DB 25. W zarządzaniu diecezjami należy tak pełnić biskupie zadanie
pasterskie, by dobro trzody Pańskiej było zawsze najwyższą zasadą. Celem
należytego zaradzenia temu dobru trzeba nierzadko ustanawiać biskupów
pomocniczych, dlatego że biskup diecezjalny nie może osobiście spełnić
wszystkich obowiązków biskupich tak, jak tego wymaga dobro dusz, a to z powodu
zbyt wielkiego obszaru diecezji lub nadmiernej liczby mieszkańców, czy też ze
względu na specjalne warunki apostolatu lub inne przyczyny różnorakiej natury.
Niekiedy nawet szczególna potrzeba wymaga ustanowienia biskupa koadiutora do
pomocy biskupowi diecezjalnemu. Tych biskupów koadiutorów i pomocniczych należy
tak wyposażyć w odpowiednie władze, żeby przy nienaruszalności jednolitego
zawsze zarządu diecezji jak i powagi biskupa diecezjalnego, działalność ich
nabrała skuteczności, a właściwa biskupom godność była mocniej zagwarantowana.
Natomiast biskupi koadiutorzy i pomocniczy, z racji swego powołania do
udziału w troskach biskupa diecezjalnego, niech tak wypełniają swe obowiązki,
aby we wszystkich sprawach postępowali w jednomyślnej zgodzie z nim. Ponadto
niech okazują zawsze uległość i szacunek biskupowi diecezjalnemu, który ze swej
strony niech też po bratersku miłuje biskupów koadiutorów i pomocniczych i ma
dla nich poważanie.
DB 26. Jeżeli tego wymaga dobro dusz, niech się biskup diecezjalny nie
wzbrania żądać od kompetentnej władzy jednego lub więcej biskupów pomocniczych,
których się ustanawia dla diecezji, oczywiście bez prawa następstwa.
Chociażby to w liście nominacyjnym nie było z góry postanowione, niech
biskup diecezjalny ustanowi swego biskupa pomocniczego czy biskupów
pomocniczych wikariuszami generalnymi lub przynajmniej wikariuszami biskupimi,
zawisłymi jedynie od swej władzy, i niech zechce zasięgać ich rady przy
rozpatrywaniu bardziej doniosłych spraw, zwłaszcza o charakterze
duszpasterskim.
O ile by kompetentna władza nie zdecydowała inaczej, to wraz z
obowiązkami biskupa diecezjalnego nie wygasają władze i uprawnienia, w które są
wyposażeni na mocy prawa biskupi pomocniczy. Pożądane jest również, by w razie
wakującej stolicy biskupiej obowiązek zarządzania diecezją powierzono biskupowi
pomocniczemu lub jeśli jest ich wielu, to jednemu z nich, chyba że poważne
powody wskazywałyby co innego.
Biskupa koadiutora, wyznaczonego mianowicie z prawem następstwa, niech
biskup diecezjalny mianuje zawsze wikariuszem generalnym. Temu też koadiutorowi
będzie mogła kompetentna władza przyznać w poszczególnych wypadkach szersze
uprawnienia.
By jak najbardziej zadbać o obecne i przyszłe dobro diecezji, niech
biskup korzystający z pomocy i biskup koadiutor nie omieszkają naradzać się w
rzeczach większej wagi.
2) Kuria i Rady diecezjalne.
DB 27. W Kurii diecezjalnej czołowe stanowisko zajmuje wikariusz generalny.
Ilekroć zaś wymaga tego sprawny zarząd diecezją, może biskup ustanowić jednego
lub więcej wikariuszów biskupich, którym na mocy samego prawa przysługuje w
określonej części diecezji czy odnośnie do pewnego rodzaju spraw lub w stosunku
do wiernych określonego obrządku taka władza, jaką prawo powszechne przyznaje
wikariuszowi generalnemu.
Do współpracowników biskupa w zarządzie diecezją zaliczają się również
ci kapłani, którzy tworzą jego senat i radę, jak kapituła katedralna, zespół
konsultorów lub inne rady zależnie od warunków różnych miejsc lub ich
charakteru. Instytucje te, zwłaszcza kapitułę katedralną należy w miarę
potrzeby poddać reorganizacji przystosowanej do dzisiejszych wymagań.
Kapłani i świeccy, przynależni do Kurii diecezjalnej winni zdawać sobie
z tego sprawę, że pomagają w pasterskiej posłudze biskupa.
Kurię diecezjalną trzeba tak zorganizować, by była podatnym narzędziem
dla biskupa nie tylko w zarządzie diecezją, lecz również w wykonywaniu dzieł
apostolatu.
Bardzo pożądaną jest rzeczą, by w każdej diecezji utworzono osobną Radę
duszpasterską z samym biskupem diecezjalnym na czele, w której by uczestniczyli
specjalnie dobrani księża, zakonnicy i świeccy. Zadaniem tej Rady będzie
śledzenie i przemyślenie wszystkiego, co ma związek z duszpasterskimi pracami,
oraz wyciąganie z tego praktycznych wniosków.
3) Kler diecezjalny
DB 28. Wszyscy kapłani, zarówno diecezjalni jak i zakonni, uczestniczą
wraz z biskupem w jednym kapłaństwie Chrystusa i pełnią je, dlatego stanowią
grono skrzętnych współpracowników biskupiego stanu. W działalności jednak
duszpasterskiej zasadniczą rolę odgrywają kapłani diecezjalni, gdyż przez
inkardynację lub przydzielenie do danego Kościoła poświęcili się całkowicie na
jego usługi dla pieczy nad jedną cząstką trzody Pańskiej. Wobec tego tworzą
jedno kapłańskie grono i jedną rodzinę, której ojcem jest biskup. Żeby mógł on
bardziej odpowiednio i równomiernie rozdzielać wśród swoich kapłanów święte
posługi, musi się cieszyć niezbędną wolnością w przydzielaniu urzędów lub beneficjów,
toteż prawa czy przywileje, zacieśniające w jakikolwiek sposób tę wolność,
zostają uchylone.
Współżycie między biskupami i kapłanami diecezjalnymi winno się opierać
głównie na nadprzyrodzonych więzach miłości, tak żeby zespolenie woli kapłanów
z wolą biskupa uczyniło ich działalność duszpasterską bardziej wydajną. Celem
przeto coraz lepszego usprawnienia posług duszpasterskich niech biskup zwołuje
kapłanów na rozmowę, również i wspólną, głównie na tematy duszpasterskie, i to
nie tylko przy danej sposobności, lecz też w miarę możliwości w ustalonych
terminach.
Poza tym wszyscy kapłani diecezjalni niech będą wzajemnie zespoleni i
niech przynagla ich troska o dobro całej diecezji. A nadto pamiętając, że dobra
czerpane z piastowanego urzędu kościelnego mają ścisły związek ze świętą
posługą, niech w miarę sił spieszą z hojną pomocą również i materialnym
potrzebom diecezji, w myśl zarządzeń biskupich.
DB 29. Bliższymi współpracownikami biskupa są również ci kapłani, którym
on powierza obowiązki duszpasterskie lub też dzieła apostolatu o charakterze
ponadparafialnym czy to odnośnie do wydzielonego terytorium diecezjalnego, czy
specjalnych grup wiernych, bądź też specyficznego rodzaju działalności.
Bezcenną współpracę wnoszą również ci kapłani, którym biskup zleca różne
zadania apostolatu czy to w szkołach, czy w innych instytucjach lub
stowarzyszeniach. Podobnie i kapłani oddani dziełom ponaddiecezjalnym, z uwagi
na to, że pełnią znakomite dzieła apostolatu, zasługują na specjalną opiekę,
zwłaszcza ze strony biskupa, na którego terenie przebywają.
DB 30. Ze szczególnego zaś względu współpracownikami biskupa są
proboszczowie, którym jako właściwym pasterzom powierza się pieczę nad duszami
w określonej cząstce diecezji, pod jego zwierzchnictwem.
1) W wykonywaniu tej pieczy niech proboszczowie razem ze swymi
pomocnikami tak dopełniają obowiązku nauczania, uświęcania i kierowania, by
wierni i wspólnoty parafialne naprawdę czuli się członkami zarówno diecezji jak
i całego Kościoła. Dlatego niech współpracują z innymi proboszczami oraz z
kapłanami pełniącymi duszpasterskie obowiązki na danym terytorium (jakimi są
np. wikariusze okręgowi, dziekani) lub oddanymi pracy o charakterze
ponadparafialnym, żeby duszpasterstwo diecezji nie cierpiało na brak jedności,
a zyskiwało na skuteczności.
Poza tym duszpasterstwo winno być zawsze nacechowane duchem misyjnym,
tak żeby w odpowiedni sposób rozciągało się na wszystkich przebywających w
parafii. W razie więc, gdyby proboszczowie nie mogli dotrzeć do pewnych
środowisk, niech wezwą do pomocy innych, nawet świeckich, którzy by im w
sprawach dotyczących apostolatu świadczyli pomoc.
Celem nadania większej skuteczności tejże trosce o dusze usilnie się
poleca wspólne życie kapłanów, zwłaszcza związanych z tą samą parafią, które
obok wzmożenia działalności apostolskiej daje wiernym przykład miłości i
jedności.
2) W spełnianiu obowiązku nauczania do zadań proboszczów należy:
głoszenie słowa Bożego wszystkim wiernym, by umocnieni w wierze, nadziei i
miłości, wzrastali w Chrystusie, a wspólnota chrześcijańska dawała to
świadectwo miłości, które zalecił Pan. Podobnie należy do ich zadań
doprowadzenie wiernych przez nauczanie katechizmu do pełnego poznania tajemnicy
zbawienia, przystosowanego do każdego wieku. Dla podania tej nauki niech szukają
pomocy nie tylko u osób zakonnych, lecz też współpracy świeckich, również przez
założenie Bractwa Nauki Chrześcijańskiej.
W dokonywaniu dzieł uświęcania niech się proboszczowie zatroszczą, by
odprawianie Ofiary eucharystycznej było ośrodkiem i uwieńczeniem całego życia
wspólnoty chrześcijańskiej. Tak samo niech dołożą starań, by wierni posilali
się duchowym pokarmem przez pobożne i częste przyjmowanie sakramentów oraz
przez świadomy i czynny udział w liturgii. Proboszczowie winni także pamiętać,
jak ogromnie przyczynia się do wyrobienia życia wewnętrzny sakrament pokuty,
toteż niech się chętnie oddają słuchaniu spowiedzi wiernych, zapraszając w tym
celu, w razie potrzeby, również innych kapłanów, którzy by władali innymi
językami.
W dopełnianiu obowiązku pasterskiego niech się proboszczowie starają
przede wszystkim poznać własną owczarnię. Skoro zaś są sługami wszystkich owiec
niech zabiegają o spotęgowanie życia chrześcijańskiego zarówno u pojedynczych
wiernych, jak i w rodzinach, stowarzyszeniach, zwłaszcza oddanych apostolatowi,
jak też w całej wspólnocie parafialnej. Winni zatem odwiedzać domy i wizytować
szkoły, tak jak tego wymaga duszpasterski obowiązek, pilnie doglądać
dorastającej i starszej młodzieży, otaczać ojcowską miłością ubogich i chorych,
w specjalnej na koniec mieć pieczy robotników i dokładać starań, by wierni
udzielali poparcia dziełom apostolatu.
3) Wikariusze parafialni, jako współpracownicy proboszcza, wkładają
codziennie wybitną i czynną współpracę w posługę duszpasterską, pełniąc ją pod
władzą proboszcza. Z tego względu między proboszczem a jego wikariuszami winno
mieć miejsce bratnie współżycie i zawsze powinna kwitnąć wzajemna miłość oraz
poważanie. Niech się też wzajemnie wspierają radą, pomocą o przykładem,
roztaczając opiekę nad parafią w zgodności dążeń i zespoleniu wysiłków.
DB 31. W urobieniu sobie sądu o zdolności kapłana do prowadzenia jakiejś
parafii winien biskup uwzględnić nie tylko jego wiedzę, lecz również pobożność,
gorliwość apostolską oraz inne uzdolnienia i przymioty, które są wymagane do
należytego sprawowania pieczy nad duszami.
Wobec tego, że zasadniczym celem obowiązków parafialnych jest dobro
dusz, dla umożliwienia biskupowi łatwiejszego i bardziej odpowiedniego
postępowania przy obsadzaniu parafii znosi się, nie naruszając prawa zakonników,
jakiekolwiek uprawnienia do przedstawiania, nominacji lub rezerwacji, jako też
prawa konkursu, zarówno ogólne jak i szczegółowe, tam gdzie ono istnieje.
Proboszczom natomiast niech we własnych parafiach przysługuje taka stałość na
stanowisku, jakiej wymaga dobro dusz. Dlatego po uchyleniu różnicy między
proboszczami nieusuwalnymi a usuwalnymi, trzeba zrewidować i uprościć sposób
postępowania w przenoszeniu i usuwaniu proboszczów, ażeby biskup mógł, przy
zachowaniu naturalnej i kanonicznej sprawiedliwości, zaradzić stosowniej
potrzebom dobra dusz.
Usilnie prosi się proboszczów, którzy na skutek daleko posuniętego wieku
lub innej poważnej przyczyny doznają przeszkód w należytym i owocnym pełnieniu
obowiązków, by sami dobrowolnie czy też na wezwanie biskupa zrzekli się swego
stanowiska. Rezygnującym winien biskup zabezpieczyć odpowiednie utrzymanie.
DB 32. Na koniec to samo dobro dusz winno być uzasadnieniem, na
podstawie którego rozstrzyga się lub rewiduje sprawę erygowania czy zniesienia
parafii oraz innych tego rodzaju innowacji, które właśnie biskup będzie mógł
przeprowadzić na mocy swej władzy.
4) Zakonnicy
DB 33. Na wszystkich zakonnikach, do których należy zaliczyć w zakresie
poniższych w kazań członków innych instytutów, kierujących się radami
ewangelicznymi wedle swego powołania, ciąży obowiązek usilnej i gorliwej
współpracy w budowaniu i wzroście całego Mistycznego Ciała Chrystusowego oraz
dobra Kościołów partykularnych.
Cele te zobowiązani są popierać głównie przez modlitwę, uczynki pokutne
i przykład własnego życia, a obecny święty Sobór bardzo ich zachęca, by
nieustannie wzrastali w docenianiu tych rzeczy i w zamiłowaniu do nich.
Jednakże, zachowując właściwy każdemu zakonnikowi charakter, winni skwapliwiej
przykładać się również do zewnętrznych dzieł apostolatu.
DB 34. Kapłani zakonni, wyświęceni do zadań kapłańskich na to, by i oni
byli skrzętnymi współpracownikami biskupiego stanu, mogą dzisiaj służyć większą
jeszcze pomocą biskupom wobec zwiększenia się potrzeb dusz. Dlatego trzeba
powiedzieć, że do pewnego stopnia rzeczywiście przynależą do kleru
diecezjalnego, skoro mają udział w trosce i w pełnieniu dzieł apostolatu pod
władzą świętych pasterzy.
Również inni członkowie zakonów, mężczyźni czy kobiety, przynależni też
ze szczególnej racji do rodziny diecezjalnej, świadczą wielką pomoc świętej
hierarchii, a na skutek wzrostu potrzeb apostolatu, mogą i powinni z dniem
każdym świadczyć jej coraz więcej.
DB 35. Wszelako celem harmonijnego zawsze spełniania dzieł apostolatu w
poszczególnych diecezjach i zachowania w pełni jednolitej dyscypliny
diecezjalnej ustala się następujące zasady podstawowe:
1) Wszyscy zakonnicy winni zawsze odnosić się do biskupów, jako
następców Apostołów, z uległością i szacunkiem. Ponadto, ilekroć wzywa się w
ich sposób prawowity do prac apostolskich, zobowiązani są tak spełniać swe
powinności, żeby byli biskupom pomocni i ulegli. Co więcej, zakonnicy mają
chętnie i wiernie iść na rękę biskupom żądającym i życzącym sobie, żeby w
szerszym zakresie brali na siebie zadanie w służbie dla ludzkiego zbawienia,
bez naruszania charakteru swego instytutu i zgodnie z Konstytucjami, które w
razie potrzeby należy w tym celu przystosować w oparciu o zasady niniejszego
Dekretu soborowego.
Z uwagi na palące potrzeby dusz oraz na brak diecezjalnego kleru biskupi
mogą zawezwać do pomocy w różnych posługach duszpasterskich zwłaszcza instytuty
zakonne nie poświęcające się życiu czysto kontemplacyjnemu, respektując jednak
właściwy każdemu instytutowi charakter. Niech przełożeni będą w miarę sił
skłonni do okazywania tej współpracy również przez przyjmowanie, choćby
czasowe, parafii.
2) Zakonnicy zaś, skierowani do apostolatu zewnętrznego, winni być
przepojeni duchem własnego zakonu i dotrzymywać wierności w zachowaniu reguły
oraz uległości wobec własnych przełożonych, a biskupi niech nie omieszkają
nalegać na wypełnienie tego zobowiązania.
3) Egzempcja, mocą której zakonnicy podlegają Ojcu świętemu lub innej
władzy kościelnej, a wyjęci są spod jurysdykcji biskupa, ma głównie na celu
wewnętrzny ład instytutów, by wszystko w nich tym lepiej było zharmonizowane i
zwarte oraz przyczyniało się do wzrostu i doskonałości zakonnego współżycia, a
również możność posługiwania się przez Ojca świętego zakonnikami dla dobra
całego Kościoła, przez inną zaś miarodajną władzę dla dobra Kościołów w ramach
własnej jurysdykcji.
Egzempcja ta jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby zakonnicy podlegali
jurysdykcji biskupiej w poszczególnych diecezjach stosownie do przepisu prawa,
jak tego wymagają duszpasterskie zadania biskupów oraz należycie zorganizowana
opieka nad duszami.
4) Wszyscy zakonnicy, wyjęci i nie wyjęci, podlegają władzy ordynariuszy
miejscowych w tym, co dotyczy sprawowania publicznego kultu Bożego – bez
naruszania oczywiście odmienności obrządków – duszpasterstwa, podawania ludowi
świętej nauki, religijnego i moralnego wychowania wiernych, zwłaszcza dzieci,
katechizacji i liturgicznego urabiania, a także moralnej godności stanu
duchownego, jak i również dzieł w takim zakresie, w jakim mają one związek ze
sprawowaniem świętego apostolatu. Również i zakonne szkoły katolickie podlegają
ordynariuszom miejscowym, gdy chodzi o ich ogólną organizację i nadzór, bez
naruszania jednak prawa zakonników do ich kierownictwa. Zakonnicy obowiązani są
także zachować to wszystko, co synody lub Konferencje Biskupów prawnie nałożą
wszystkim do zachowywania.
5) Należy popierać harmonijną współpracę między różnymi instytutami
zakonnymi oraz między nimi a klerem diecezjalnym. Ponadto winno istnieć ścisłe uzgodnienie
wszelkich dzieł i działalności apostolskiej: zależy ono jak najbardziej od
nadprzyrodzonego nastawienia dusz i umysłów, umocnionego i ugruntowanego na
miłości. Troska zaś o to uzgodnienie dla całego Kościoła przysługuje Stolicy
Apostolskiej, świętym pasterzom zaś w ich własnych diecezjach, a patriarchalnym
wreszcie synodom i Konferencjom Biskupów na własnym terenie.
W zakresie dzieł apostolskich wykonywanych przez zakonników, niech
biskupi i Konferencje Biskupów oraz przełożeni zakonni i konferencje wyższych
przełożonych zechcą postępować w myśl uzgodnionych wpierw między sobą planów.
6) Celem zgodnego i owocnego rozwoju wzajemnych stosunków między
biskupami i zakonnikami, niech biskupi i przełożeni zakonni zechcą zbierać się
w stałych terminach lub ilekroć wydaje się to przydatne, by omówić sprawy
związane w ogóle z apostolatem na danym terytorium.
DB 36. Już od pierwszych wieków Kościoła biskupi stojący na czele
poszczególnych Kościołów, w poczuciu więzi braterskiej miłości oraz
przekazanego Apostołom powszechnego posłannictwa, zespalali swe siły i zamierzenia
dla pomnożenia dobra zarówno wspólnego, jak i właściwego poszczególnym
Kościołom. W tym celu organizowano czy to sobory, czy synody prowincjonalne,
czy wreszcie synody plenarne, na których biskupi ustalali jednakowy dla różnych
Kościołów sposób zarówno nauczania prawd wiary, jak i normowania dyscypliny
kościelnej.
Obecny święty Sobór powszechny wyraża życzenie, by czcigodne instytucje
soborów i synodów nabrały nowej mocy, dzięki czemu można by należycie i
skuteczniej zatroszczyć się o wzrost wiary i zachowanie karności w różnych
Kościołach stosownie do okoliczności czasu.
DB 37. W dzisiejszych szczególnie czasach biskupi częstokroć nie
potrafią spełnić swych zadań odpowiednio i owocnie, jeżeli nie będą zacieśniać
wciąż i zespalać swej zgodnej współpracy z innymi biskupami. A skoro
Konferencje Biskupów – utworzone już wśród wielu narodów – wykazały się
wspaniałymi dowodami wydajnego apostolatu, obecny święty Sobór uważa za wielce
wskazane, by wszędzie w świecie biskupi tego samego narodu lub kraju grupowali
się w jeden zespół, zbierając się w określonych terminach, ażeby przez światłą
wymianę roztropnych sądów i doświadczeń oraz skoordynowanie planów wytworzyć
święte zespolenie sił dla wspólnego dobra Kościołów.
Wobec tego postanawia się w sprawie Konferencji Biskupów, co następuje:
DB 38.
1) Konferencja Biskupów jest jakby zespołem, w którym zwierzchnicy
duchowni danego narodu czy terytorium łącznie wykonują swe pasterskie zadania
dla pomnożenia dobra, udzielanego ludziom przez Kościół, głównie przez
odpowiednio przystosowane do bieżących okoliczności czasu formy i sposoby
apostolatu.
2) Do Konferencji Biskupów należą wszyscy ordynariusze miejscowi jakiego
bądź obrządku – z wyjątkiem wikariuszów generalnych – biskupi koadiutorzy i
pomocniczy oraz inni biskupi tytularni pełniący specjalne zadania, zlecone im
przez Stolicę Apostolską lub Konferencje Biskupów. Wszyscy inni biskupi
tytularni, jak też i legaci papiescy, z racji pełnienia specjalnej misji na
danym terenie, nie są prawnie członkami Konferencji. Ordynariuszom miejscowym
oraz koadiutorom przysługuje głos decydujący. Biskupom pomocniczym oraz innym
biskupom, posiadającym prawo do udziału w Konferencji, statut Konferencji
przyzna głos decydujący lub doradczy.
3) Każda Konferencja Biskupów winna opracować swój statut podległy
uznaniu przez Stolicę Apostolską, w którym – poza innymi środkami – byłyby
przewidziane organy dla skuteczniejszego osiągnięcia celu, np. stała Rada
Biskupów, Komisje Biskupie, Sekretariat Generalny.
4) Uchwały Konferencji Biskupów, byleby powzięte były prawnie i miały za
sobą przynajmniej dwie trzecie głosów biskupów, należących do Konferencji z
głosem decydującym, oraz uznane przez Stolicę Apostolską, posiadają moc
zobowiązań prawnych jedynie w wypadkach, w których bądź przepisywałoby to prawo
powszechne, bądź zdecydowało o tym specjalne zarządzenie Stolicy Apostolskiej
wydane z inicjatywy własnej lub na prośbę samej Konferencji.
5) Gdzie wymagałyby tego szczególne okoliczności, biskupi kilku narodów
będą mogli za zgodą Stolicy Apostolskiej utworzyć jedną Konferencję.
Ponadto należy popierać stosunki wzajemne między Konferencjami Biskupów
różnych narodów celem pomnożenia i zabezpieczenia większego dobra.
6) Zaleca się usilnie, żeby zwierzchnicy Kościołów Wschodnich przy
umacnianiu na synodach dyscypliny własnego Kościoła, jako też celem
skuteczniejszego poparcia dzieł dla dobra religii, liczyli się również z dobrem
wspólnym całego terytorium, gdzie istnieje więcej Kościołów różnego obrządku,
uzgodniwszy zapatrywania na spotkaniach przedstawicieli różnych obrządków,
według norm, jakie ustali kompetentna władza.
DB 39. Dobro dusz wymaga odpowiedniego rozgraniczenia nie tylko
diecezji, lecz również i prowincji kościelnych, a nawet podsuwa myśl o
utworzeniu okręgów kościelnych, aby lepiej odpowiedzieć potrzebom apostolatu
zależnie od społecznych i lokalnych warunków oraz ułatwić i nadać większą
owocność wzajemnym stosunkom biskupów czy to między sobą, czy z metropolitami
oraz z innymi biskupami tego samego narodu, jak też stosunkom między biskupami
a władzami świeckimi.
DB 40. Wobec tego święty Sobór postanawia dla osiągnięcia wspomnianych
celów, co następuje:
1) Należy odpowiednio przebadać zasięg prowincji kościelnych, a prawa i
przywileje metropolitów określić nowymi i trafnymi normami.
2) Za regułę należy przyjąć, żeby każda diecezja oraz inne wyodrębnione
terytoria, zrównane prawnie z diecezjami, należały do jakiejś prowincji
kościelnej. Wobec tego diecezje, podległe obecnie bezpośrednio Stolicy
Apostolskiej i nie złączone z żadną inną, trzeba albo razem zespolić w nową
prowincję kościelną, jeśli by to było możliwe, albo przydzielić do prowincji
bliższej lub dogodniejszej i poddać prawu metropolitalnemu arcybiskupa na
zasadzie prawa powszechnego.
3) Tam gdzie perspektywa użyteczności to podsuwa, winno się łączyć
prowincje kościelne w okręgi kościelne, których organizację należy prawnie
ustalić.
DB 41. Jest rzeczą wskazaną, żeby właściwe Konferencje Biskupów
rozpatrzyły sprawę takiego wytyczenia prowincji kościelnych lub utworzenie
okręgów, wedle norm ustalonych już co do wyodrębniania diecezji pod nr 23 i 24,
a swoje plany i życzenia przedłożyły Stolicy Apostolskiej.
DB 42. Ponieważ potrzeby duszpasterskie coraz więcej domagają się, żeby
pewne zadania duszpasterskie były harmonijnie pokierowane i rozwijane, należy
utworzyć pewne organy do obsłużenia wszystkich lub kilku diecezji jakiegoś
określonego okręgu albo narodu, które można powierzyć również biskupom.
Poleca zaś święty Sobór, żeby między zwierzchnikami czy biskupami
pełniącymi te obowiązki a biskupami diecezjalnymi oraz Konferencjami Biskupów
utrzymywała się zawsze braterska więź i zgodność w pasterskiej zapobiegliwości,
której zasady należy nawet określić prawem powszechnym.
DB 43. Ponieważ duchowa opieka nad żołnierzami wymaga ze względu na ich
szczególne warunki życia niezwykłej dbałości, trzeba w miarę możliwości
utworzyć dla każdego narodu wikariat polowy. Zarówno wikariusz, jak i kapelani
winni się gorliwie poświęcać temu trudnemu dziełu w zgodnej współpracy z
biskupami diecezjalnymi.
Toteż biskupi diecezjalni mają odstąpić wikariuszowi polowemu
wystarczającą liczbę kapłanów odpowiednich do tego doniosłego zadania, a
zarazem użyczać poparcia przedsięwzięciom służącym pomnożeniu duchowego dobra
żołnierzy.
DB 44. Święty Sobór postanawia, żeby przy rewizji Kodeksu Prawa
Kanonicznego sformułowano odpowiednie prawa wedle założeń ustalonych w
niniejszym Dekrecie, po rozważeniu również uwag, które wysunięte zostały przez
Komisje lub Ojców soborowych.
Ponadto święty Sobór postanawia, by na użytek tak biskupów, jak i
proboszczów, sporządzono ogólne poradniki duszpasterskie celem dostarczenia im
pewnych wytycznych dla łatwiejszego i stosowniejszego wywiązywania się ze
swoich zadań duszpasterskich.
Należy również sporządzić zarówno specjalny poradnik traktujący o pieczy
duszpasterskiej nad odrębnymi grupami wiernych w różnych warunkach
poszczególnych narodów lub krajów, jak i poradnik katechetycznego nauczania
ludu chrześcijańskiego, w którym byłaby mowa o podstawowych zasadach tegoż
nauczania, jego organizacji oraz opracowaniu książek dotyczących tego
przedmiotu. W opracowaniu zaś tych poradników trzeba również brać w rachubę
uwagi przedstawione czy to przez Komisję, czy przez Ojców soborowych.
DZ 1. Dążenie do miłości doskonałej drogą rad ewangelicznych bierze
początek z nauki i przykładu Boskiego Mistrza i stanowi wybitny znak Królestwa
niebieskiego, jak to uprzednio przedstawił święty Sobór w Konstytucji
zaczynającej się od słów „Lumen gentium”. Obecnie tenże Sobór zamierza zająć
się życiem i karnością instytutów, których członkowie zobowiązują się do
zachowania czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, chce również zatroszczyć się o
ich potrzeby, zgodnie z wymaganiami obecnych czasów.
Już od początku byli w Kościele zarówno mężczyźni jak i niewiasty,
którzy chcieli przez praktykę rad ewangelicznych z większą swobodą iść za
Chrystusem i wierniej Go naśladować, prowadząc na swój sposób życie Bogu
poświęcone. Wielu spośród nich, z natchnienia Ducha Świętego, prowadziło życie
pustelnicze lub tworzyło rodziny zakonne, które Kościół chętnie objął swą
powagą i zatwierdził. W ten sposób, zgodnie z zamiarem Bożym, powstała
przedziwna rozmaitość wspólnot zakonnych, która wydatnie przyczyniała się do
tego, że Kościół jest nie tylko przysposobiony do wszelkiego dobrego dzieła
(por. 2 Tm 3,17) i gotowy do wykonywania posługi celem budowania Ciała Chrystusa
(por. Ef 4,12), lecz także okazuje się ozdobiony różnymi darami swoich dzieci,
jak oblubienica strojna dla męża swego (por. Ap 21,2), przezeń też daje się
poznać wieloraka mądrość Boża (por. Ef 3,10).
W tak wielkiej zaś różnorodności darów wszyscy ci, co przez Boga wzywani
są do praktykowania rad ewangelicznych i wiernie im odpowiadają, w szczególny
sposób poświęcają się Panu, idąc za Chrystusem, który sam dziewiczy i ubogi
(por. Mt 8,20, por Łk 9,58) przez posłuszeństwo aż do śmierci krzyżowej (por. Flp
2,8) odkupił i uświęcił ludzi. Tak pobudzeni miłością, rozlaną przez Ducha
Świętego w ich sercach (por. Rz 5,5), coraz bardziej żyją dla Chrystusa i dla
Jego Ciała, którym jest Kościół (por. Kol 1,24). Przeto im gorliwiej łączą się
z Chrystusem przez takie oddanie samych siebie, które obejmuje całe życie, tym
bujniejsze staje się życie Kościoła, a jego apostolat tym obfitsze wydaje
plony.
Żeby zaś wielka wartość życia poświęconego przez profesję rad
ewangelicznych i jego nieodzowne zadanie w czasach obecnych wychodziły na
większe dobro Kościoła, obecny święty Sobór podaje następujące zarządzenia.
Uwzględniają one tylko ogólne zasady przystosowanej odnowy życia i karności
zakonów, jak również – z zachowaniem jednak właściwego im charakteru –
stowarzyszeń prowadzących życie wspólne bez ślubów oraz instytutów świeckich.
Natomiast przepisy szczegółowe co do właściwego wyjaśniania i stosowania owych
zasad mają być wydane po Soborze przez kompetentną władzę kościelną.
DZ 2. Przystosowana odnowa życia zakonnego obejmuje zarówno ustawiczne
przywracanie do źródeł wszelkiego życia chrześcijańskiego i do pierwotnego
ducha ożywiającego instytuty, jak też ich dostosowanie do zmieniających się
warunków epoki. Tę odnowę – pod tchnieniem Ducha Świętego i przewodnictwem Kościoła
– należy przeprowadzić wedle następujących zasad:
a) Ponieważ ostateczną normą życia zakonnego jest naśladowanie Chrystusa
ukazane w Ewangelii, przeto wszystkie instytuty powinny tę normę uważać za
swoją najwyższą regułę.
b) Jest rzeczą korzystną dla samego Kościoła, żeby instytuty miały swój
odrębny charakter i własne zadania. Należy więc wiernie rozeznawać i zachowywać
ducha i właściwe zamiary Założycieli, jak również zdrowe tradycje, bo wszystko
to stanowi dziedziczną własność każdego instytutu.
c) Wszystkie instytuty powinny brać udział w życiu Kościoła i przyswajać
sobie oraz w miarę sił popierać zgodnie z własnym charakterem jego inicjatywy i
zamierzenia w takich dziedzinach, jak biblijna, liturgiczna, dogmatyczna,
duszpasterska, ekumeniczna, misyjna i społeczna.
d) Instytuty powinny popierać wśród swoich członków należyte poznanie
warunków życia, ludzi i okoliczności czasu oraz potrzeb Kościoła, a to w tym
celu, ażeby rozumnie oceniając w świetle wiary położenie dzisiejszego świata i
pałając gorliwością apostolską, mogli skuteczniej nieść pomoc ludziom.
e) Ponieważ życie zakonne przede wszystkim do tego zmierza, by jego
członkowie szli za Chrystusem i jednoczyli się z Bogiem przez profesję rad
ewangelicznych, trzeba naprawdę uświadomić sobie, że nawet najlepsze
przystosowanie do potrzeb współczesnych okaże się bezskuteczne, jeżeli nie
będzie ożywione odnową ducha, której zawsze, nawet w działalności zewnętrznej,
należy przyznawać pierwsze miejsce.
DZ 3. Sposób życia, modlitwy i pracy powinien dobrze odpowiadać
dzisiejszym możliwościom fizycznym i psychicznym członków, jak również –
stosownie do wymogów charakteru każdego instytutu – potrzebom apostolskim,
wymaganiom kultury, warunkom społecznym i ekonomicznym, i to wszędzie, a
zwłaszcza na terenach misyjnych.
Według tych samych kryteriów należy również przebadać sposób rządzenia w
instytutach.
Dlatego też konstytucje, „dyrektoria”, zwyczajniki (libri usuum),
modlitewniki, ceremoniały i tym podobne książki należy poddać odpowiedniej
rewizji, a po usunięciu przepisów przestarzałych dostosować do dokumentów
wydanych przez ten święty Sobór.
DZ 4. Skuteczną odnowę i należyte przystosowanie można osiągnąć tylko
przy współpracy wszystkich członków instytutu.
Natomiast jedynie do kompetentnych władz, zwłaszcza do kapituł
generalnych, należy określać normy przystosowanej odnowy i wydawać prawa, jak
również stwarzać sposobność do roztropnej i dostatecznej próby, a jeżeli prawo
tego wymaga, potrzebne jest ponadto zatwierdzenie ich przez Stolicę świętą lub
ordynariuszy miejscowych. W sprawach, które dotyczą całego instytutu,
przełożeni powinni w odpowiedni sposób zasięgnąć zdania i wysłuchać swoich
podwładnych.
Dla przystosowanej odnowy klasztorów mniszek można będzie zebrać wnioski
i uchwały także na posiedzeniach federacji lub na innych prawnie zwołanych
zebraniach.
Niech jednak wszyscy pamiętają, że nadzieję odnowy należy budować raczej
na gorliwszym zachowaniu reguły i konstytucji aniżeli na mnożeniu ustaw.
DZ 5. Członkowie wszystkich instytutów powinni to zwłaszcza sobie
uświadamiać, że p zez profesję rad ewangelicznych odpowiedzieli na wezwanie
Boże w tym znaczeniu, iż żyją dla samego Boga, umarłszy nie tylko dla grzechu
(por. Rz 6,11), lecz także wyrzekłszy się świata. Całe bowiem swoje życie
oddali na Jego służbę, co stanowi jakąś szczególną konsekrację, która
korzeniami sięga głęboko w konsekrację chrztu i pełniej ją wyraża.
A ponieważ to oddanie siebie zostało przyjęte przez Kościół, niech
zakonnicy wiedzą, że są poświęceni również służbie Kościoła.
To oddanie się Bożej służbie powinno w nich przynaglać i krzepić
ćwiczenie się w cnotach, zwłaszcza w pokorze i posłuszeństwie, męstwie i
czystości, przez które uczestniczy się w wyniszczeniu Chrystusowym (por. Flp
2,7-8), a równocześnie w Chrystusowym życiu według ducha (por. Rz 8,1- 13).
Przeto zakonnicy wierni swej profesji, opuszczając wszystko dla
Chrystusa (por. Mk 10,28), niech idą za Nim (por. Mt 19,21) jako za Tym, który
jest jedynie konieczny, słuchając Jego słów (por. Łk 10,39) i troszcząc się o
Jego sprawy (por. 1 Kor 7,32).
Dlatego członkowie każdego instytutu jako ci, którzy wyłącznie i przede
wszystkim szukają Boga, powinni łączyć kontemplację, przez którą trwaliby myślą
i sercem nieustannie przy Nim, z miłością apostolską, przez którą staraliby się
włączać w dzieło Odkupienia i szerzyć Królestwo Boże.
DZ 6. Ci, co się zobowiązują spełniać rady ewangeliczne, niech przede
wszystkim szukają i miłują Boga, który pierwszy nas umiłował (por. 1 J 4,10), i
niech się starają we wszystkich okolicznościach prowadzić życie ukryte z
Chrystusem w Bogu (por. Kol 3,3), z czego wypływa i doznaje bodźca miłość
bliźniego dla zbawienia świata i budowania Kościoła. Miłość ta ożywia także
samą praktykę rad ewangelicznych i kieruje nią.
Dlatego członkowie instytutów powinni z nieustanną pilnością, w oparciu
o autentyczne źródło duchowości chrześcijańskiej, pielęgnować ducha modlitwy i
samą modlitwę. Przede wszystkim zaś niech codziennie mają pod ręką Pismo
święte, aby przez czytanie i rozważanie Bożych pism nabyli „wzniosłego poznania
Jezusa Chrystusa” (Flp 3,8). Niech zgodnie z myślą Kościoła sprawują świętą
liturgię, zwłaszcza najświętszą tajemnicę Eucharystii, z wewnętrzną i
zewnętrzną pobożnością i z tego najbogatszego źródła zasilają swe życie
duchowe.
Tak pokrzepieni przy stole Bożego Prawa i świętego ołtarza niech po
bratersku kochają członki Chrystusa, w duchu synowskim czczą i miłują swoich
pasterzy, niech coraz ściślej współżyją i współczują z Kościołem i całkowicie
oddają się jego posłannictwu.
DZ 7. Instytuty poświęcone całkowicie kontemplacji, tak że ich
członkowie w odosobnieniu i milczeniu, w ustawicznej modlitwie i gorliwej
pokucie zajmują się jedynie Bogiem, zachowują zawsze, choćby nagliła konieczność
czynnego apostolstwa, wyborną cząstkę w mistycznym Ciele Chrystusa, w którym
„wszystkie członki nie spełniają tej samej czynności” (Rz 12,4). Bogu bowiem
składają doskonałą ofiarę chwały, a ludowi Bożemu dodają blasku przez obfite
owoce świętości, zagrzewają go przykładem i przyczyniają się do jego wzrostu
dzięki tajemniczej płodności apostolskiej. Tak więc są ozdobą Kościoła i
zdrojem łask niebieskich. Ale niemniej ich sposób życia należy poddać rewizji
według wyżej podanych zasad i kryteriów przystosowanej odnowy, zachowując
jednak w pełni ich odsunięcie się od świata i ćwiczenie właściwe życiu
kontemplacyjnemu.
DZ 8. Bardzo liczne są w Kościele instytuty, czy to kleryckie czy
laickie, oddane różnym dziełom apostolskim, mają one według udzielonej sobie
łaski różne dary: bądź urząd posługiwania dla posług duchownych, bądź urząd
nauczania dla wypełnienia czynności nauczycielskich, bądź dar upominania dla
karcenia, kto zajmuje się rozdawaniem, niech to czyni z prostotą, kto pełni
uczynki miłosierdzia, niech to czyni ochoczo (por. Rz 12,5-8). „Różne są dary
łaski, lecz ten sam Duch” (1 Kor 12,4).
W tych instytutach do samej istoty życia zakonnego należy działalność
apostolska i dobroczynny, jako święte posługiwanie i własne dzieło miłości
przez Kościół im zlecone, które mają pełnić w jego imieniu. Dlatego też całe
życie zakonne członków powinno być przepojone duchem apostolskim, a cała
działalność apostolska ma być nacechowana duchem zakonnym. Żeby więc członkowie
zakonów mogli przede wszystkim odpowiedzieć swemu wezwaniu do naśladowania
Chrystusa i służyć Chrystusowi w Jego członkach, ich działalność apostolska
powinna wypływać z wewnętrznego zjednoczenia z Nim. Stąd również doznaje
wsparcia i sama miłość względem Boga i bliźniego.
Przeto wspomniane instytuty powinny swoje reguły i zwyczaje odpowiednio
uzgodnić z wymaganiami apostolstwa, któremu się poświęcają. Ponieważ jednak
życie zakonne oddane dziełom apostolskim przybiera wielorakie formy, jest
rzeczą konieczną, aby tę rozmaitość uwzględniać w przystosowanej odnowie i aby
w różnych instytutach życie członków w służbie Chrystusa rozwijać odpowiednimi
i właściwymi dla nich środkami.
DZ 9. Wiernie ma być zachowana i coraz bardziej ma jaśnieć zgodnie z
właściwym sobie duchem – tak na Wschodzie, jak na Zachodzie – czcigodna
instytucja życia monastycznego, która w ciągu długich wieków zdobyła sobie
wielkie zasługi wobec Kościoła i społeczności ludzkiej. Głównym obowiązkiem
mnichów jest pełnić wśród murów klasztornych pokorną, a zarazem wzniosłą służbę
wobec Majestatu Bożego, czy to przez całkowite oddanie się kultowi Bożemu w
życiu ukrytym, czy też przez podejmowanie, zgodnie z prawem, jakichś dzieł
apostolatu lub miłosierdzia chrześcijańskiego. Zachowując więc charakter
własnej instytucji, niech odnowią dawne tradycje dobroczynne i tak je
przystosują do dzisiejszych potrzeb dusz, aby klasztory stały się jakby
rozsadnikami zbudowania dla ludu chrześcijańskiego.
Również zakony, które na mocy reguły czy konstytucji łączą ściśle życie
apostolskie z obowiązkiem chóru i przepisami monastycznymi, powinny tak
uzgodnić swój tryb bytowania z wymaganiami stosownego dla nich apostolstwa, aby
wiernie zachowały własną formę życia, jako że wychodzi ona na wielki pożytek
Kościołowi.
DZ 10. Życie zakonne niekleryckie stanowi tak dla mężczyzn, jak i dla
niewiast, w całej pełni stan profesji rad ewangelicznych. Dlatego też Sobór
święty – wysoko je ceniąc, jako tak bardzo pomocne Kościołowi w duszpasterskim
obowiązku nauczania młodzieży, pielęgnowania chorych i pełnienia innych posług
– utwierdza członków w ich powołaniu i zachęca, by swoje życie dostosowali do
dzisiejszych wymagań.
Święty Sobór wyjaśnia, że nic nie stoi na przeszkodzie, ażeby w zakonach
Braci, z zachowaniem ich charakteru niekleryckiego, niektórzy członkowie na
polecenie kapituły generalnej otrzymali wyższe święcenia celem zaradzenia
potrzebom posługi kapłańskiej w swoich domach.
DZ 11. Instytuty świeckie, choć nie są instytutami zakonnymi podejmują
jednak prawdziwą i pełną profesję rad ewangelicznych w świecie, uznaną przez
Kościół. Profesja ta konsekruje życie mężczyzn i niewiast, laików i duchownych
przebywających w świecie. Dlatego to powinni oni szczególnie się starać o
całkowite oddanie się Bogu w miłości doskonałej, a same instytuty winny
zachować swój właściwy i szczególny, to znaczy świecki charakter, aby mogły w
świecie i jakby od strony świata pełnić skutecznie i wszędzie apostolstwo, dla
którego powstały.
Niech jednak instytuty te dobrze zdają sobie sprawę z tego, że temu
wielkiemu zadaniu nie będą mogły sprostać, jeżeli członkowie ich nie zostaną
tak starannie wykształceni i wyrobieni w sprawach Bożych i ludzkich, żeby
naprawdę byli w świecie zaczynem do wzmocnienia i wzrostu Ciała Chrystusowego.
Niech więc przełożeni poważnie starają się dać podwładnym należną formację,
zwłaszcza duchową, i popierać dalsze ich kształtowanie.
DZ 12. Czystość podjętą „dla Królestwa niebieskiego” (Mt 19,12), którą
ślubują osoby z konne, należy cenić jako niezwykły dar łaski. Ona bowiem w
szczególny sposób daje wolność ludzkiemu sercu (por. 1 Kor 7,32-35), by
bardziej rozgorzało miłością do Boga i wszystkich ludzi, dlatego czystość jest
osobliwym znakiem dóbr niebieskich i bardzo odpowiednim środkiem, który ułatwia
osobom zakonnym ochocze poświęcenie się służbie Bożej i dziełom apostolstwa. W
ten sposób przypominają one wszystkim wyznawcom Chrystusa owe przedziwne zaślubiny
ustanowione przez Boga, a mające objawić się w pełni w przyszłym świecie, mocą
których Kościół ma Chrystusa jako jedynego Oblubieńca.
Trzeba więc, aby zakonnicy starając się dochować wiernie swej profesji,
zawierzyli słowom Pana, a ufni w pomoc Bożą, nie liczyli zuchwale na własne
siły, lecz praktykowali umartwienie i strzegli zmysłów. Niech również nie
zaniedbują środków naturalnych, które sprzyjają zdrowiu ducha i ciała. Dzięki
temu nie dadzą się uwieść fałszywym doktrynom, które chełpliwie dowodzą, że
całkowita powściągliwość jest niemożliwa lub dla rozwoju człowieka szkodliwa, a
kierując się jakimś duchowym instynktem, będą odrzucać wszystko, co naraża
czystość na niebezpieczeństwo. Ponadto niech wszyscy, a zwłaszcza przełożeni,
pamiętają, że łatwiej jest zachować czystość, gdy wśród członków panuje
prawdziwa miłość braterska w życiu wspólnym.
Ponieważ zachowanie doskonałej powściągliwości dotyka najskryciej
głębszych skłonności natury ludzkiej, niech kandydaci nie przystępują do
ślubowania czystości, ani niech nie będą do niego dopuszczeni inaczej, jak
tylko po odbyciu prawdziwie wystarczającej próby i po dojściu do należytej
dojrzałości psychicznej i uczuciowej. Należy nie tylko przestrzec ich przed
niebezpieczeństwami zagrażającymi czystości, lecz również tak ich pouczyć, żeby
celibat Bogu poświęcony przyjęli także jako środek rozwoju własnej osobowości.
DZ 13. Dobrowolne ubóstwo obrane dla naśladowania Chrystusa, którego
jest ono znakiem dziś zwłaszcza bardzo cenionym, zakonnicy powinni pilnie
praktykować, a w miarę potrzeby nawet w nowych formach je wyrażać. Dzięki niemu
uczestniczy się w ubóstwie Chrystusa, który będąc bogaty, dla nas stał się
ubogi, aby nas ubóstwem swym ubogacić (por. 2 Kor 8,9, Mt 8,20).
Gdy chodzi o ubóstwo zakonne, nie wystarczy być uzależnionym od
przełożonych w używaniu dóbr, ale trzeba, żeby zakonnicy i w rzeczywistości, i
w duchu byli ubodzy, mający skarby w niebie (por. Mt 6,20).
Niech wszyscy, każdy w swoim obowiązku, uważają się za podległych
powszechnemu prawu pracy, a gdy tym sposobem zdobywają środki konieczne do
swego utrzymania i do prowadzenia swoich dzieł, niech odrzucą wszelką nadmierną
troskę, a powierzą się Opatrzności Ojca niebieskiego (por. Mt 6,25).
Zgromadzenia zakonne mogą przez swe konstytucje pozwolić, by członkowie
zrzekli się majątku rodzinnego już nabytego lub mogącego przypaść im w udziale.
Same instytuty, biorąc pod uwagę warunki miejscowe, niech się starają
dawać jak gdyby zbiorowe świadectwo ubóstwa i chętnie z własnego majątku
udzielają na inne potrzeby Kościoła i na utrzymanie ubogich, których wszyscy
zakonnicy powinni miłować w duchu Chrystusowym (por. Mt 19,21, 25,34-46, Jk
2,15-16, 1 J 3,17). Prowincje i domy instytutów powinny jedne drugim użyczać swoich
dóbr doczesnych, tak aby te, które są lepiej zaopatrzone, pomagały tym, co
cierpią niedostatek.
Chociaż instytuty zgodnie ze swymi regułami i konstytucją mają prawo
posiadania tego wszystkiego, co jest niezbędne do ich utrzymania i do
prowadzenia dzieł, to jednak niech unikają wszelkiego pozoru zbytku, nieumiarkowanego
zysku i gromadzenia majątku.
DZ 14. Zakonnicy przez profesję posłuszeństwa poświęcają całkowicie wolę
swoją Bogu, jakby składając ofiarę z siebie, a przez to jednoczą się trwalej i
bezpieczniej ze zbawczą wolą Boga. Stąd to za przykładem Jezusa Chrystusa,
który przyszedł aby pełnić wolę Ojca (por. J 4,34, 5,30, Hbr 10,7, Ps 39,9), a
„przyjąwszy postać sługi” (Flp 2,7) z tego, co wycierpiał, nauczył się
posłuszeństwa (Hbr 5,8) – zakonnicy, pobudzeni przez Ducha Świętego, ulegają z
wiarą przełożonym, zastępującym Boga, i pod ich kierownictwem oddają się
posługiwaniu wszystkim braciom w Chrystusie, jak sam Chrystus przez swą
uległość dla Ojca służył braciom i oddał życie swoje na okup za wielu (por. Mt
20,28, J 10,14-18). W ten sposób wiążą się oni coraz ściślej z posługą Kościoła
i usiłują dość do miary pełnego wzrostu dojrzałości Chrystusowej (por. Ef
4,13).
Niech przeto zakonnicy w duchu wiary i umiłowania woli Bożej ukazują
swym przełożonym, zgodnie z przepisami reguły i konstytucji, pokorną uległość,
wykorzystując siły rozumu i woli, jak też dary natury i łaski do wykonywania
poleceń i spełniania powierzonych im zadań w przekonaniu, że się przyczyniają
do rozbudowy Ciała Chrystusowego wedle Bożego planu. Takie posłuszeństwo
zakonne nie tylko nie umniejsza godności osoby ludzkiej, ale owszem, doprowadza
ją do pełnej dojrzałości, pomnażając wolność dzieci Bożych.
Przełożeni zaś, jako mający zdać sprawę z dusz sobie powierzonych (por.
Hbr 13,17), sami ulegli woli Bożej w pełnieniu swego zadania, niech władzę
swoją sprawują w duchu służenia braciom, tak żeby przez to wyrazić ową miłość,
jaką Bóg ich miłuje. Niech podwładni kierują jako dziećmi Bożymi i z szacunkiem
należnym osobie ludzkiej starają się o to, aby ich posłuszeństwo było
dobrowolne. Dlatego niech zostawią im należną wolność szczególnie co do
sakramentu pokuty i kierownictwa sumienia. Niech do tego wdrażają podwładnych,
ażeby w pełnieniu obowiązków i w podejmowaniu zadań współpracowali przez
posłuszeństwo aktywne i z poczuciem odpowiedzialności. Niech więc przełożeni
chętnie słuchają zdania członków i pobudzają ich do wspólnego wysiłku dla dobra
instytutu i Kościoła, jednak bez ujmy dla swojej władzy decydowania i
nakazywania tego, co należy czynić.
Niech Kapituły i Rady wiernie pełnią obowiązki powierzone im w zarządzie
i niech na swój sposób wyrażają wspólny udział i troskę wszystkich członków o
dobro całej społeczności.
DZ 15. Życie wspólne na wzór Kościoła pierwotnego, w którym mnóstwo
wierzących było jednym sercem i jedną duszą (por. Dz 4,32), podtrzymywane nauką
ewangeliczną, świętą liturgią, a zwłaszcza Eucharystią – ma dalej trwać w
modlitwie i wspólnocie tego samego ducha (por. Dz 2,42). Zakonnicy, jako
członki Chrystusa, w obcowaniu braterskim powinni wzajemnie się wyprzedzać w
okazywaniu czci (por. Rz 12,10), jeden drugiego brzemiona nosząc (por. Gal
6,2). Skoro bowiem miłość Boża rozlana jest w sercach przez Ducha Świętego
(por. Rz 5,5), wspólnota zakonna, jako prawdziwa rodzina zgromadzona w imię
Pana, cieszy się Jego obecnością (por. Mt 18,20). Miłość zaś jest wypełnieniem
prawa (por. Rz. 13,10) oraz węzłem doskonałości (por. Kol 3,14) i wiemy, że
dzięki niej przeszliśmy ze śmierci do życia (por. 1 J 3,14). Ponadto jedność braterska
daje świadectwo przyjścia Chrystusa (por. J 13,35, 17,21) i jest źródłem
wielkiej siły apostolskiej.
Żeby zaś między członkami był ściślejszy węzeł braterstwa, należy tych,
których nazywa się konwersami, pomocnikami, czy jeszcze inaczej, związać mocno
z życiem i dziełami wspólnoty. Jeżeli okoliczności naprawdę nie wymagają innego
rozwiązania, trzeba dołożyć starań, żeby w instytutach żeńskich doprowadzić do
jednej tylko kategorii sióstr. A wówczas należy zachować tylko taką różnicę
wśród osób, jakiej wymaga rozmaitość dzieł do których siostry są przeznaczone z
tytułu czy to specjalnego powołania Bożego, czy też szczególnych zdolności.
Męskie zaś klasztory oraz instytuty w części tylko kleryckie mogą,
zgodnie ze swym charakterem, przyjmować według konstytucji duchownych i laików
na równych warunkach, z równymi prawami i obowiązkami, wyjąwszy te, które
wypływają z wyższych święceń.
DZ 16. Klauzura papieska mniszek oddanych wyłącznie życiu
kontemplacyjnemu ma być zachowana w swej mocy, lecz należy ją przystosować do
warunków czasu i miejsca, znosząc, po wysłuchaniu zdania odnośnych klasztorów,
zwyczaje przestarzałe.
Natomiast inne mniszki, oddając się na mocy reguły zewnętrznym dziełom
apostolstwa, mają być wyjęte spod klauzury papieskiej, aby mogły lepiej pełnić
powierzone im obowiązki apostolstwa, zachowując jednak klauzurę według
przepisów konstytucji.
DZ 17. Ubiór zakonny, jako znak konsekracji, powinien być prosty i
skromny, ubogi i równocześnie estetyczny, a ponadto zgodnie z wymaganiami
higieny przystosowany do warunków czasu i miejsca oraz do potrzeb posługiwania.
Ubiór zaś tak zakonników, jak i zakonnic, który nie odpowiada tym normom,
należy zmienić.
DZ 18. Przystosowana odnowa instytutów zależy najbardziej od formacji
członków. Dlatego ani zakonników bez święceń, ani zakonnic nie można
bezpośrednio po nowicjacie przeznaczać do dzieł apostolskich, lecz ich formację
zakonną i apostolską, naukową i techniczną, nawet po uzyskaniu stosownych
tytułów, należy odpowiednio w dalszym ciągu prowadzić w domach do tego
przeznaczonych.
Żeby jednak przystosowanie życia zakonnego do wymagań naszych czasów nie
było tylko powierzchowne, żeby też ci, co według swego właściwego celu oddają
się apostolstwu zewnętrznemu, nie okazali się niezdatnymi do pełnienia swego
zadania, należy ich – biorąc pod uwagę zdolności intelektualne i wrodzone
przymioty każdego – odpowiednio zapoznać z panującymi w obecnym życiu
społecznym obyczajami oraz kategoriami wartościowania i myślenia. Przy formacji
tak należy dbać o harmonijne powiązanie jej czynników, aby się przyczyniła do
jedności życia samych członków.
Następnie niech zakonnicy przez całe życie starają się troskliwie
doskonalić tę kulturę duchową, naukową i techniczną, a przełożeni – w miarę
możności – niechaj im dadzą do tego sposobność, zapewnią pomoce i czas.
Jest też obowiązkiem przełożonych troszczyć się o to, żeby dyrektorzy,
kierownicy duchowni i profesorowie byli jak najlepiej dobrani i starannie
przygotowani.
DZ 19. Przy zakładaniu nowych instytutów trzeba poważnie rozważyć, czy
są one konieczne lub przynajmniej bardzo pożyteczne, jak również czy istnieje
możliwość ich rozwoju, aby wbrew roztropności nie powstawały instytuty
nieużyteczne bądź nie mające dostatecznych sił żywotnych. W szczególny sposób w
Kościołach nowo założonych należy popierać i uprawiać formy życia zakonnego,
które uwzględniają wrodzony charakter i obyczaje mieszkańców, jak też zwyczaje
i warunki miejscowe.
DZ 20. Instytuty powinny wiernie zachować i rozwijać dzieła sobie
właściwe, a wziąwszy pod uwagę pożytek całego Kościoła i poszczególnych
diecezji, przystosować je do potrzeb czasu i miejsca, używając odpowiednich,
nawet nowych środków, a odstępując od dzieł, które dziś mniej odpowiadają
duchowi i właściwemu charakterowi instytutu.
Ducha misyjnego należy w całej pełni utrzymywać w instytutach zakonnych
i według charakteru każdego z nich dostosować do obecnych warunków tak, aby
głoszenie Ewangelii wszystkim narodom stawało się bardziej skuteczne.
DZ 21. Tym natomiast instytutom i klasztorom, które – po zasięgnięciu
opinii zainteresowanych ordynariuszy miejscowych – zdaniem Stolicy świętej nie
budzą uzasadnionej nadziei dalszego rozwoju, należy zabronić przyjmowania w
przyszłości nowicjuszów i, jeżeli to możliwe, przyłączyć je do innego instytutu
lub klasztoru bardziej żywotnego, który niewiele się różni co do celu i ducha.
DZ 22. Instytuty i klasztory samoistne, o ile to będzie wskazane i
uznane przez Stolicę świętą, niech popierają między sobą zakładanie federacji –
jeżeli w jakiś sposób należą o tej samej rodziny zakonnej albo unii – jeżeli
mają prawie takie same konstytucje i zwyczaje i ten sam duch je ożywia,
zwłaszcza gdy są zbyt małe, albo zrzeszeń – jeżeli oddają się tym samym lub
podobnym dziełom zewnętrznym.
DZ 23. Należy popierać Konferencje czy Rady przełożonych wyższych
erygowane przez Stolicę świętą, które mogą się bardzo przyczynić do
pełniejszego osiągnięcia celu poszczególnych instytutów, do podtrzymania skuteczniejszej
współpracy dla dobra Kościoła, do sprawiedliwszego rozmieszczenia pracowników
ewangelicznych na określonym terytorium, jak również do załatwienia wspólnych
spraw zakonnych przez ustalenie odpowiedniego sposobu porozumienia i współpracy
z Konferencjami Biskupimi co do pełnienia apostolstwa.
Tego rodzaju konferencje można ustanawiać również dla instytutów
świeckich.
DZ 24. Kapłani i wychowawcy chrześcijańscy powinni czynić poważne
wysiłki, aby przez powołania zakonne, właściwie i starannie dobrane, przyczynić
się do nowego przyrostu, odpowiadającego w zupełności potrzebom Kościoła.
Również w zwyczajnym głoszeniu słowa Bożego należy częściej pouczać o radach
ewangelicznych i o wyborze stanu zakonnego. Rodzice, starając się o
chrześcijańskie wychowanie swych dzieci, niech powołanie zakonne w ich sercach
pielęgnują i strzegą go.
Instytutom natomiast – celem budzenia powołań – przysługuje prawo
podawania wiadomości o sobie i poszukiwania kandydatów, byleby działo się to z
należytą roztropnością i zgodnie z normami wydanymi przez Stolicę świętą i
ordynariuszy miejscowych.
Niech jednak osoby zakonne pamiętają, że przykład ich własnego życia
jest najlepszym zaleceniem instytutu i zachętą do obrania życia zakonnego.
DZ 25. Instytuty, dla których wydaje się te normy dotyczące
przystosowanej odnowy, niech sercem ochoczym odpowiedzą Bożemu wezwaniu oraz
posłannictwu, jakie mają do spełnienia w Kościele w obecnych czasach. Święty
Sobór bowiem wysoko ceni rodzaj ich życia – dziewiczego, ubogiego i
posłusznego, którego wzorem jest sam Chrystus Pan, i mocną pokłada nadzieję w
tak owocnej ich pracy, czy to ukrytej, czy widocznej. Niech więc wszyscy
zakonnicy nieskażoną wiarą, miłością Boga i bliźniego, umiłowaniem krzyża i
nadzieją przyszłej chwały szerzą w całym świecie dobrą nowinę Chrystusową, aby
ich świadectwo jawne było wszystkim i aby chwalony był Ojciec nasz, który jest
w niebie (por. Mt 5,16). W ten sposób, za przyczyną najsłodszej Bogurodzicy
Dziewicy Maryi, „której życie jest wzorem dla wszystkich”, z każdym dniem będą
robili większe postępy i przynosili coraz obfitsze owoce zbawienia.
Sobór święty wiedząc dobrze, iż upragniona odnowa całego Kościoła zależy
w dużej mierze od posługi kapłanów ożywionej duchem Chrystusowym, podkreśla
olbrzymie znaczenie formacji kapłańskiej, podaje też pewne jej podstawowe
zasady celem potwierdzenia norm wypróbowanych już wiekową praktyką oraz
uzupełnienia ich nowymi, odpowiadającymi Konstytucjom i Dekretom tegoż świętego
Soboru, jak również zmienionym warunkom czasów. Owa formacja kapłańska
konieczna jest ze względu na samą jedność kapłaństwa katolickiego wszystkim
kapłanom diecezjalnym i zakonnym, należącym do jakiegokolwiek obrządku. Dlatego
niniejsze przepisy, dotyczące bezpośrednio kleru diecezjalnego, należy
dostosować odpowiednio do wszystkich.
DFK 1. Ponieważ wobec tak wielkiego zróżnicowania narodów i krajów można
podać tylko ogólne normy, winno się opracować w poszczególnych narodach czy
obrządkach osobny „Sposób formacji kapłańskiej”. Powinien on byś ustalony przez
Konferencje Biskupie, wypróbowywany przez pewien czas i zatwierdzany przez Stolicę
Apostolską. Mają w nim być dostosowane normy powszechne do warunków
poszczególnych terenów i czasów, aby formacja kapłańska odpowiadała zawsze potrzebom
duszpasterskim tych krajów, w których pełnić się ma posługę kapłańską.
DFK 2. Obowiązek budzenia powołań ciąży na całej społeczności
chrześcijańskiej, która winna spełniać go przede wszystkim przez życie w pełni
chrześcijańskie. Najwięcej przysługi oddają w tym rodziny, które jeśli ożywione
są duchem wiary, miłości i pobożności, stają się jakby pierwszym seminarium,
podobnie też parafie, w których bujnym życiu religijnym uczestniczą młodzieńcy.
Nauczyciele i wszyscy ci, którzy w jakikolwiek sposób zajmują się wychowaniem
dzieci i młodzieży, zwłaszcza stowarzyszenia katolickie, niech starają się tak
urabiać powierzonych sobie młodzieńców, aby mogli oni uświadomić sobie
powołanie Boże oraz chętnie za nim podążać. Wszyscy kapłani niech okazują jak
największą gorliwość apostolską w budzeniu powołań, a życiem swoim pokornym,
pracowitym, w radości ducha prowadzonym, jako też wzajemną miłość kapłańską i
współpracą braterską niech pociągają umysły młodzieńców do kapłaństwa.
Do biskupów zaś należy pobudzanie swej owczarni do pobierania sprawy
powołań i troska o zespolenie wszystkich sił i zabiegów w tym kierunku, tych
zaś, których uznają za powołanych do służby Pańskiej, winni po ojcowsku
wspomagać, nie szczędząc żadnych ofiar.
Ten aktywny współudział całego ludu Bożego w budzeniu powołań odpowiada
działaniu Bożej Opatrzności. Ona to ludziom wybranym przez Boga do
uczestniczenia w hierarchicznym kapłaństwie Chrystusowym udziela odpowiednich
przymiotów i wspomaga ich swą łaską, natomiast prawowitym szafarzom Kościoła
poucza, aby odpowiednich kandydatów, którzy zdążają w szczerej intencji i
całkiem dobrowolnie do tak wielkiego zadania, po uznaniu ich zdatności,
powoływali i pieczęcią Ducha Świętego konsekrowali do kultu Bożego i służby
Kościoła.
Sobór święty zaleca przede wszystkim tradycyjne środki działania
zespolonego, jak wytrwała modlitwa, pokuta chrześcijańska, jako też coraz
gruntowniejsze pouczanie wiernych o potrzebie, naturze i wzniosłości powołania
kapłańskiego, podawane im czy to przez kazanie i katechezę, czy też przez różne
inne środki społecznego przekazu. Ponadto poleca, aby Dzieła Powołań zgodnie z
odpowiednimi dokumentami papieskimi, już powstałe lub mające powstać w obrębie
poszczególnych diecezji, krajów lub narodów upowszechniły akcję duszpasterską
budzenia powołań metodycznie i systematycznie, nie zaniedbując żadnych
odpowiednich pomocy, dostarczanych z pożytkiem przez dzisiejsze nauki
psychologiczne czy socjologiczne i aby też wspierały ową akcję z równą
przezornością, jak i gorliwością.
Dzieło zaś budzenia powołań winno przekraczać wspaniałomyślnie granice
poszczególnych diecezji, narodów, rodzin zakonnych oraz obrządków, a
uwzględniając potrzeby Kościoła powszechnego udzielać pomocy szczególnie tym
krajom, których sytuacja natarczywiej woła o robotników do winnicy Pańskiej.
DFK 3. W Seminariach Niższych, założonych do pielęgnowania zalążków
powołania, n leży przysposabiać alumnów przez specjalną formację religijną,
zwłaszcza zaś przez odpowiednie kierownictwo duchowe, do pójścia wielkodusznie
i z czystym sercem za Chrystusem Odkupicielem. Pod ojcowskim kierownictwem
przełożonych, przy odpowiednim współudziale rodziców, niechaj prowadzą życie
odpowiadające wiekowi, mentalności oraz rozwojowi młodzieńców i dostosowanie w
pełni do zasad zdrowej psychologii, nie powinni też zaniedbywać zdobywania
odpowiedniego doświadczenia w sprawach ludzkich oraz kontaktu z własną rodziną.
Poza tym poniższe postanowienia odnoszące się do Seminariów Wyższych, o ile odpowiadają
celowi i naturze seminarium Niższego, niech będą również do niego dostosowane.
Studia jakie mają być udziałem alumnów, należy tak zorganizować, aby je mogli
kontynuować bez przeszkody gdzie indziej, jeśliby obrali sobie inny stan życia.
Z równą troskliwością należy też pielęgnować zalążki powołania
młodzieńców i chłopców w specjalnych instytutach, które w zależności od
warunków miejscowych służą również celowi Seminariów Niższych, a niemniej i
tych, którzy kształcą się w innych szkołach, albo w inny sposób. Starannie
należy też popierać zakłady i inne instytucje dla tych, którzy w późniejszym
wieku idą za powołaniem Bożym.
DFK 4. Seminaria Wyższe konieczne są dla formacji kapłańskiej. W nich
całe kształtowanie alumnów winno zmierzać do tego, aby na wzór Pana naszego
Jezusa Chrystusa, Nauczyciela, Kapłana i Pasterza wyrabiali się oni na
prawdziwych duszpasterzy. Niech więc przygotowują się do posługi słowa: aby
objawione słowo Boże coraz lepiej rozumieli, przez rozmyślanie posiedli, a mową
i obyczajami wyrażali, do posługi kultowej oraz uświęcania: aby modląc się i
spełniając święte czynności liturgiczne wykonywali dzieło zbawienia przez
Ofiarę eucharystyczną i sakramenty, do posługi pasterskiej: aby umieli ukazywać
ludziom Chrystusa, „który nie przyszedł, aby mu służono, ale żeby służyć i
oddać duszę swoją na okup za wielu” (Mk 10,45, por. J 13,12-17), i aby stawszy
się sługami wszystkich, wielu pozyskali (por. 1 Kor 9,19).
Dlatego też wszystkie sposoby formacji duchowej, intelektualnej i
dyscyplinarnej winny być harmonijnie skierowane do tego celu pasterskiego, dla
którego osiągnięcia niech usilnie i zgodnie współpracują wszyscy przełożeni i
nauczyciele w wiernym posłuszeństwie biskupowi.
DFK 5. Ponieważ formacja alumnów zależy zarówno od mądrych przepisów,
jak też w m erze najwyższej od odpowiednich wychowawców, przeto przełożeni i
profesorowie seminariów winni być dobierani spośród najlepszych mężów i
starannie przygotowani przez gruntowne wykształcenie, odpowiednie doświadczenie
pasterskie i szczególne wyrobienie duchowe oraz pedagogiczne. Dla osiągnięcia
tego celu należy zakładać instytuty lub przynajmniej urządzać kursy z
odpowiednim programem, a także odbywać w określonych terminach zjazdy przełożonych
Seminariów.
Przełożeni i profesorowie niech sobie dobrze uświadomią, jak bardzo od
ich sposobu myślenia i postępowania zależy rezultat formacji alumnów. Niech pod
kierownictwem rektora wiążą się najściślejszą wspólnotą ducha i działania, a
między sobą i wraz z alumnami niech tworzą taką rodzinę, która by odpowiadała
modlitwie Chrystusa, „aby byli jedno” (por. J 17,11) i podtrzymywała wśród
alumnów radość z własnego powołania. Biskup zaś niech ustawicznie troską
miłosną ożywia tych, którzy pracują w Seminarium, a dla alumnów niech się
okazuje prawdziwym ojcem w Chrystusie. Wszyscy wreszcie kapłani winni uważać
Seminarium za serce diecezji i chętnie służyć mu swoją pomocą.
DFK 6. Z czujną troską, odpowiednio do wieku poszczególnych kandydatów
oraz ich postępu, należy badać prawą ich intencję, wolność wyboru, zdatność
duchową, moralną, intelektualną, odpowiednie zdrowie fizyczne i psychiczne,
rozważyć też trzeba skłonności odziedziczone być może po rodzinie. Należy brać
pod uwagę również zdatność kandydatów do dźwigania ciężarów życia kapłańskiego
i do wykonywania obowiązków pasterskich.
W całym zaś doborze i odpowiednim wypróbowaniu alumnów należy kierować
się zawsze stanowczością, chociaż niepokoiłaby mała liczba kapłanów, gdyż Bóg
nie dopuści, by Jego Kościół cierpiał na brak szafarzy, jeśli godni będą
wyświęcani. Nieodpowiednich kandydatów należy w porę kierować po ojcowsku do
innych zawodów i dopomagać im, aby świadomi swego powołania chrześcijańskiego,
ochoczo rozpoczęli apostolat świecki.
DFK 7. Gdzie pojedyncze diecezje nie są w stanie urządzić odpowiednio
własnego Seminarium, należy tworzyć i popierać wspólne Seminaria, dla kilku
diecezji lub dla całego kraju czy narodu, aby skutecznie zaradzić potrzebie
gruntownej formacji alumnów, co w tej sprawie winno być uważane za najwyższe
prawo. Jeśliby te Seminaria były regionalne czy też narodowościowe, niech
rządzą się statutami ustanowionymi przez zainteresowanych biskupów i
zatwierdzonymi przez Stolicę Apostolską.
W Seminariach zaś, gdzie jest wielka liczba alumnów, należy – przy
zachowaniu jedności kierownictwa i kształcenia naukowego – dzielić ich wedle
odpowiednich kryteriów na mniejsze grupy, ażeby zaradzić lepiej potrzebie
osobowego wyrobienia poszczególnych alumnów.
DFK 8. Formacja duchowa niech się wiąże ściśle z intelektualną i
duszpasterską, przy czym szczególnie z pomocą kierownika duchowego powinna być
tak prowadzona, aby alumni nauczyli się żyć w zażyłej i nieustannej łączności z
Ojcem przez Syna Jego Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym. Mając przez święcenia
upodobnić się do Chrystusa – Kapłana, niech także trybem całego życia
przyzwyczajają się przylgnąć do Niego najserdeczniej jako przyjaciele.
Paschalną Jego tajemnicę niech tak przeżywają, aby umieli wtajemniczać w nią
lud, który ma być im powierzony. Niech nauczą się szukać Chrystusa w wiernym
rozważaniu słowa Bożego, w czynnym uczestnictwie w świętych tajemnicach
Kościoła, a przede wszystkim w Eucharystii i w modlitwie brewiarzowej, niech Go
szukają w biskupie, który ich posyła, i w ludziach, do których są posyłani,
szczególnie w biednych, maluczkich, chorych, w grzesznikach i niewierzących.
Najświętszą Maryję Pannę, który przez Jezusa Chrystusa umierającego na krzyżu
dana została uczniowi za matkę, niechaj z dziecięcą ufnością miłują i czczą.
Ćwiczenia pobożne, zalecone czcigodnym zwyczajem Kościoła, należy
gorliwie pielęgnować, starać się jednak trzeba, aby wyrobienie duchowe nie
polegało tylko na nich samych i aby nie rozwijało samego tylko uczucia
religijnego. Niech alumni uczą się raczej żyć według wzoru Ewangelii, umacniać
się w wierze, nadziei i miłości, aby praktyką tych cnót wyrobili w sobie ducha
modlitwy, osiągnęli siłę i umocnienie swego powołania, zdobyli zapał do innych
cnót i wzrastali w gorliwości o pozyskiwanie dla Chrystusa wszystkich ludzi.
DFK 9. Niech alumni tak będą przepojeni tajemnicą Kościoła, przez ten
święty Sobór szczególnie oświetloną, aby przejęci pokorą i synowską miłością do
Namiestnika Chrystusowego, a także po święceniach kapłańskich, przywiązani do
własnego biskupa jako wierni współpracownicy oraz współtowarzysze braci w
pracy, dawali świadectwo owej jedności, która ludzi do Chrystusa przyciąga.
Niechaj nauczą się szerokim sercem uczestniczyć w życiu całego Kościoła, mając
na uwadze słowa św. Augustyna: „Ile ktoś miłuje Kościół Chrystusowy, tyle ma
Ducha Świętego”. Alumni winni doskonale rozumieć, że nie są przeznaczeni do
panowania i do zaszczytów, ale że poświęcają się całkowicie na służbę Bogu oraz
posługę duszpasterską. Ze szczególną troskliwością należy ich wychowywać w
posłuszeństwie kapłańskim, w sposobie ubogiego życia i w duchu wyrzeczenia się,
aby także z tego, co jest dozwolone, ale nie przystoi, ochoczo umieli
zrezygnować i przyzwyczajali się upodabniać do ukrzyżowanego Chrystusa.
Należy uświadamiać alumnów o ciężarach, jakie mają na siebie przyjąć,
nie przemilczając żadnych trudności życia kapłańskiego, niech jednak w
przyszłej działalności nie upatrują prawie samego tylko niebezpieczeństwa, lecz
raczej niech będą przysposobieni do życia duchowego, które czerpałoby jak
najwięcej umocnienia z samej ich działalności duszpasterskiej.
DFK 10. Alumni, którzy według świętych i trwałych praw własnego obrządku
przestrzegają czcigodnej tradycji celibatu kapłańskiego, winni być bardzo
troskliwie przysposobieni do tego stanu, w którym wyrzekając się życia
rodzinnego dla Królestwa niebieskiego (por. Mt 19,12), przystają do Pana
miłością niepodzielną, głęboko odpowiadającą Nowemu Przymierzu, dają świadectwo
zmartwychwstania przyszłego wieku (por. Łk 20,36) i uzyskują najstosowniejszą
pomoc do ustawicznego praktykowania tej doskonałej miłości, dzięki której mogą
stać się w posłudze kapłańskiej wszystkim dla wszystkich. Niech głęboko
odczują, z jak radosnym sercem stan ten należy przyjąć, nie tylko jako nakazany
prawem kościelnym, lecz jako cenny dar Boży, który pokornie trzeba sobie
wyprosić, temu to darowi niechaj skwapliwie odpowiadają dobrowolnie i
wspaniałomyślnie przy pomocy pobudzającej i wspomagającej łaski Ducha Świętego.
Obowiązki i godność małżeństwa chrześcijańskiego, które przedstawia
miłość między Chrystusem a Kościołem (por. Ef 5,22-33), niech alumni należycie
poznają, niech jednak uświadomią sobie wyższość dziewictwa poświęconego
Chrystusowi tak, aby po przemyślanym dobrze i wielkodusznym wyborze, poświęcili
się Panu z całkowitym oddaniem ciała i duszy.
Należy alumnom zwracać uwagę na niebezpieczeństwa, jakie szczególnie w
obecnym społeczeństwie grożą ich czystości, niech wspomożeni odpowiednimi
pomocami boskimi i ludzkimi nauczą się tak zrównoważyć wyrzeczenie się
małżeństwa, żeby ich życie i działalność nie tylko nie odniosły żadnego
uszczerbku, lecz żeby raczej uzyskali większe panowanie nad duchem i ciałem
oraz wzrost w pełniejszej dojrzałości i żeby doskonalej pojęli błogosławieństwo
Ewangelii.
DFK 11. Zasady chrześcijańskiego wychowania winny być święcie
przestrzegane i n leżycie uzupełniane nowymi osiągnięciami zdrowej psychologii
i pedagogiki. Przez mądrze więc zaplanowaną formację trzeba w alumnach wykształcać
także należytą dojrzałość ludzką, dowiedzioną zwłaszcza przez pewną stałość
ducha, zdolność podejmowania rozważnych decyzji oraz właściwy sposób osądzania
zdarzeń i ludzi. Niechaj alumni przyzwyczajają się rozwijać należycie własne
zdolności, niech wyrabiają w sobie siłę ducha i w ogóle niech nauczą się cenić
te cnoty, które u ludzi większym cieszą się uznaniem i zalecają sługę
Chrystusowego. A cnotami tego rodzaju są: szczerość ducha, stałe przestrzeganie
sprawiedliwości, dotrzymywanie przyrzeczeń, grzeczność w postępowaniu, a w
rozmowach – skromność połączona z miłością.
Karność życia seminaryjnego należy uważać nie tylko za skuteczną podporę
wspólnego życia i miłości, lecz za niezbędną część całego wychowania dla
zdobycia panowania nad sobą, gruntownej dojrzałości osobistej i dla wyrobienia
innych dyspozycji duchowych, które wielce pomagają do skoordynowania i owocnej
działalności Kościoła. Niech jednak zaprawianie w karności będzie tego rodzaju,
aby jej owocem była wewnętrzna podatność alumnów na poddawanie się władzy
przełożonych z głębokiego przekonania, czyli z wymogów sumienia (por. Rz 13,5)
i z pobudek nadprzyrodzonych. Zasady zaś karności winny być stosowane wedle
wieku alumnów tak, aby oni ucząc się stopniowo kierować sobą, przyzwyczajali się
zarazem korzystać rozsądnie z wolności, samodzielnie i ochoczo działać oraz
współpracować ze współbraćmi i świeckimi.
Cały program Seminarium, przepojony zamiłowaniem do pobożności i
milczenia oraz troską o wzajemną pomoc, należy tak ułożyć, aby stanowił już
poniekąd zapoczątkowanie przyszłego życia, jakie kapłan ma prowadzić.
DFK 12. Aby wyrobienie duchowe opierało się na solidniejszej podstawie i
aby alumni szli z powołaniem, dokonując wyboru po dojrzałym namyśle,
obowiązkiem biskupów będzie ustalenie stosownych okresów intensywniejszego
szkolenia duchowego. Do nich też będzie należeć rozważenie stosowności
wprowadzenia pewnej przerwy w studiach lub zarządzenia odpowiedniego
przeszkolenia duszpasterskiego, aby lepiej zaradzić potrzebie wypróbowania kandydatów
do kapłaństwa. Stosownie do warunków poszczególnych krajów zadaniem biskupów
będzie również powzięcie decyzji w sprawie przesunięcia granicy wieku do
święceń kapłańskich, wymaganego przez dotychczasowe prawo powszechne, a także
rozważanie stosowności zarządzenia, aby alumni, po ukończeniu studium
teologicznego przez pewien czas pełnili obowiązki diakonów, zanim zostaną
wyświęceni na kapłanów.
DFK 13. Zanim alumni przystąpią do studiów ściśle kościelnych, powinni
posiąść wykształcenie humanistyczne i w dziedzinie nauk ścisłych w takim
zakresie, jak w ich państwie uprawnia młodzież do rozpoczęcia wyższych studiów,
a ponadto niech zdobędą taką znajomość języka łacińskiego, aby mogli źródła
tylu różnych nauk i dokumenty Kościoła zrozumieć i z nich korzystać. Studium
języka liturgicznego własnego obrządku należy uważać za konieczne, a bardzo też
popierać odpowiednią znajomość języków Pisma świętego i Tradycji.
DFK 14. Przy reorganizacji studiów kościelnych na to głównie należy
zwracać uwagę, aby lepiej powiązać z sobą nauki filozoficzne i teologiczne,
dzięki czemu zmierzałyby one harmonijnie do coraz lepszego otwierania umysłów
alumnów na tajemnicę Chrystusa, która przenika całą historię rodzaju ludzkiego,
wywiera nieustanny wpływ na Kościół i działa głównie poprzez posługę kapłańską.
Aby ta wizja była przekazywana alumnom od początku kształcenia, należy
studia teologiczne rozpocząć od kursu wstępnego trwającego przez odpowiedni
okres czasu. W tej wstępnej fazie studiów należy tak przedstawić tajemnicę
zbawienia, żeby alumni zorientowali się co do sensu studiów kościelnych, ich
porządku oraz celu duszpasterskiego i żeby zarazem doznawali pomocy do oparcia
swego całego życia na wierze i przepojenia go wiarą oraz utwierdzali się w
powołaniu realizowanym przez oddanie się osobiste i z weselem ducha.
DFK 15. Nauki filozoficzne niech będą tak podawane, aby przede wszystkim
doprowadziły alumnów do zdobycia gruntownego i systematycznego poznania
człowieka, świata i Boga w oparciu na wiecznie wartościowym dziedzictwie
filozoficznym, przy uwzględnieniu też wyników badań filozoficznych nowej doby,
a szczególnie tych, które w ich własnym narodzie wywierają silniejszy wpływ,
jak również najnowszego postępu nauk ścisłych tak, aby alumni znając dobrze
ducha obecnych czasów, byli należycie przygotowani do prowadzenia rozmów ze
współczesnymi sobie ludźmi.
Historia filozofii winna być tak wykładana, aby alumni po zapoznaniu się
z zasadami różnych systemów filozoficznych, zatrzymali z nich to co prawdziwe i
byli zdolni odkryć źródła błędów i je odeprzeć.
W samym sposobie nauczania należy obudzać u alumnów umiłowanie ścisłego
poszukiwania prawdy, strzeżenia jej i dowodzenia przy równoczesnym uczciwym
uznawaniu granic ludzkiego poznania. Trzeba pilnie zwracać uwagę na związek
między filozofią a rzeczywistymi problemami życia i zagadnieniami nurtującymi
umysły alumnów, trzeba też pomagać im w dostrzeganiu powiązań istniejących
między argumentami filozoficznymi a tajemnicami zbawienia, które na teologii rozważa
się w wyższym świetle wiary.
DFK 16. Nauki teologiczne niech tak będą podawane w świetle wiary, pod
kierownictwem Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, aby alumni naukę katolicką
czerpali dokładnie z boskiego Objawienia, głęboko w nią wnikali i czynili
pokarmem własnego życia duchowego, a w posłudze kapłańskiej byli zdolni głosić
ją, wyjaśniać i bronić.
Ze szczególną starannością należy kształcić alumnów w zakresie Pisma
świętego, które winno być duszą całej teologii. Po odpowiednim wstępie niech
zapoznają się oni dokładnie z metodą egzegezy, uświadomią sobie najważniejsze
tematy Objawienia Bożego, a z codziennego czytania oraz rozważania treści Ksiąg
Świętych niech czerpią pobudki i pokarm.
Teologię dogmatyczną tak należy rozplanować, aby najpierw były
uwzględnione tematy biblijne. Trzeba ukazać alumnom, w czym Ojcowie Kościoła
Wschodu i Zachodu przyczynili się do wiernego przekazania i wyjaśnienia
poszczególnych prawd Objawienia, a także dalszą historię dogmatu przy
uwzględnieniu jej stosunku do ogólnej historii Kościoła, następnie dla możliwie
pełnego wyjaśnienia tajemnic zbawienia, niech się alumni nauczą głębiej w nie
wnikać i wykrywać między nimi związek za pomocą spekulacji, mając tu za mistrza
św. Tomasza. Niech się uczą zawsze dostrzegać owe tajemnice, jako obecne i
działające w czynnościach liturgicznych i w całym życiu Kościoła. Wreszcie
niech się nauczą szukać rozwiązywania problemów ludzkich w świetle Objawienia,
jego wieczne prawdy stosować do zmiennych warunków życia ludzkiego i głosić je
w sposób dostępny dla współczesnych ludzi.
Niech również i pozostałe nauki teologiczne znajdą odnowę przez żywsze
powiązanie z tajemnicą Chrystusa i historią zbawienia. Szczególną troskę należy
skierować ku udoskonaleniu teologii moralnej, której naukowy wykład karmiony w
większej mierze nauką Pisma świętego niech ukazuje wzniosłość powołania
wiernych w Chrystusie i ich obowiązek przynoszenia owocu w miłości za życie
świata. Podobnie w wykładzie prawa kanonicznego i historii kościelnej należy
mieć na oku tajemnicę Kościoła w ujęciu Konstytucji dogmatycznej o Kościele,
ogłoszonej przez obecny święty Sobór. Liturgii świętej, którą winno się uważać
za pierwsze i niezbędne źródło ducha prawdziwie chrześcijańskiego, należy uczyć
po myśli artykułów piętnastego i szesnastego Konstytucji o liturgii świętej.
Biorąc należycie pod uwagę warunki różnych krajów, należy doprowadzać
alumnów do pełniejszego poznania Kościołów i Wspólnot kościelnych, od Rzymskiej
Stolicy Apostolskiej odłączonych, aby mogli przyczyniać się do przywrócenia
jedności między wszystkimi chrześcijanami stosownie do wytycznych obecnego
świętego Soboru.
Powinno się alumnów zaznajomić również z innymi religiami bardziej
rozpowszechnionymi w poszczególnych krajach, aby tym lepiej poznali to, co one
mają dobrego i prawdziwego dzięki Bożemu zrządzeniu, i aby uczyli się odpierać
błędy i użyczać pełnego światła prawdy tym, którzy go nie posiadają.
DFK 17. Ponieważ zaś formacja intelektualna winna dążyć nie do samego
przekazywania wiadomości, lecz do prawdziwego i wewnętrznego wyrobienia
alumnów, należy zrewidować metody dydaktyczne zarówno gdy idzie o wykłady,
kolokwia i ćwiczenia, jak i o intensywniejsze studium alumnów, czy to prywatne,
czy w małych zespołach. Trzeba troszczyć się starannie o zwartość i gruntowność
całego wykształcenia, unikając zbytniego mnożenia liczby przedmiotów i wykładów
oraz pomijając te zagadnienia, które są prawie bez znaczenia lub które należy
przesunąć do wyższych studiów akademickich.
DFK 18. Troską biskupów będzie wysyłanie młodzieńców zdatnym dzięki
zdolnościom, cnocie i bystrości umysłu na specjalne instytuty, fakultety czy
uniwersytety, aby w naukach teologicznych, a także i w innych uznanych za
przydatne przysposobić kapłanów z gruntowniejszą wiedzą, zdolnych sprostać
różnym potrzebom apostolstwa. Jednakże formacja ich duchowa i duszpasterska
żadną miarą nie powinna być zaniedbywana, zwłaszcza jeśli nie są jeszcze
kapłanami.
DFK 19. Owa gorliwość duszpasterska, która winna kształtować po prostu
całą formację alumnów, domaga się także, aby ich starannie pouczono o tym, co w
szczególny sposób dotyczy świętej posługi, zwłaszcza zaś katechizacji i
głoszenia kazań, kultu liturgicznego i udzielania sakramentów, działalności
charytatywnej, obowiązku wychodzenia naprzeciw błądzącym i niewierzącym oraz
innych zadań duszpasterskich. Należy im dokładnie wyłożyć naukę o kierownictwie
duchowym, dzięki czemu będą zdolni zaprawiać wszystkie dzieci Kościoła przede
wszystkim do życia chrześcijańskiego w pełni świadomego i apostolskiego oraz do
wypełniania obowiązków swego stanu. Z podobną starannością niech uczą się, jak
mają dopomagać zakonnikom i zakonnicom do tego, aby wytrwali w łasce własnego
powołania i czynili postępy wedle ducha różnych instytutów.
W ogóle należy rozwijać w alumnach odpowiednie uzdolnienia, które
najbardziej sprzyjają dialogowi z ludźmi, jak umiejętność wysłuchania innych i
otwierania serca na różne potrzeby ludzkie w duchu miłości.
DFK 20. Powinno się ich dokładnie pouczyć, jak korzystać z pomocy,
których mogą dostarczyć nauki pedagogiczne, psychologiczne lub socjologiczne
według właściwych metod i zgodnie z przepisami władzy kościelnej. Należy im też
dokładnie wyłożyć, jak mają budzić i podtrzymywać apostolską działalność
świeckich, a także popierać różne skuteczniejsze formy apostolatu. Niech będą
również przepojeni duchem prawdziwie katolickim, dzięki któremu przywykną
wybiegać poza granice własnej diecezji, narodu lub obrządku i nieść pomoc w
potrzebach całego Kościoła, z sercem gotowym do głoszenia wszędzie Ewangelii.
DFK 21. Ponieważ zaś trzeba, aby alumni umiejętności pełnienia
apostolstwa nauczyli się nie tylko teoretycznie, lecz i praktycznie, oraz aby
mogli działać z poczuciem własnej odpowiedzialności i zespołowo, należy ich już
w ciągu studiów, a także w czasie wakacji wprowadzać przez odpowiednie
ćwiczenia w praktykę duszpasterską. Ćwiczenia te winny się odbywać stosownie do
wieku alumnów oraz warunków miejscowych, wedle roztropnego sądu biskupów, metodycznie
i pod kierownictwem mężów doświadczonych w dziedzinie duszpasterstwa, przy
uwzględnianiu zawsze potężnej siły nadprzyrodzonych pomocy.
DFK 22. Ponieważ formacja kapłańska powinna być, zwłaszcza ze względu na
warunki nowoczesnego społeczeństwa, kontynuowana i doskonalona także po
ukończeniu studiów seminaryjnych, przeto zadaniem Konferencji Biskupów będzie
zastosowanie w poszczególnych narodach odpowiedniejszych do tego środków, jak
instytuty duszpasterskie współpracujące z odpowiednio dobranymi parafiami,
zebrania zwoływane w ustalonych terminach i odpowiednie ćwiczenia, dzięki
którym młodszy kler będzie stopniowo zaprawiany pod względem duchowym,
intelektualnym i duszpasterskim do życia kapłańskiego i działalności
apostolskiej i zdolny to życie oraz działalność z dnia na dzień coraz bardziej
odnawiać i rozwijać.
Ojcowie obecnego świętego Soboru, dopełniając dzieła rozpoczętego przez
Sobór Trydencki, powierzają z ufnością przełożonym i profesorom Seminariów
zadanie kształtowania przyszłych kapłanów Chrystusowych w duchu odnowy przez
ten święty Sobór podjętej. A tych, którzy przygotowują się do służby
kapłańskiej, usilnie upominają, aby mieli pełną świadomość, że nadzieja
Kościoła i zbawienie dusz są im powierzone, i aby ochotnie przyjmując
rozporządzenia tego Dekretu, przynosili jak najobfitsze owoce, które by zawsze
trwały.
WSTĘP
Olbrzymie znaczenie wychowania w życiu człowieka i ciągle zwiększający
się wpływ wychowania na współczesny postęp społeczny stanowi przedmiot bacznego
rozważania świętego Soboru Powszechnego. Istotnie, wychowanie młodzieży, a
nawet ciągłe jakieś kształcenie dorosłych stają się łatwiejsze i zarazem
bardziej palące w warunkach naszych czasów. Ludzie bowiem bardziej świadomi
swojej godności i swego obowiązku pragną coraz aktywniej brać udział w życiu
społecznym a zwłaszcza w życiu ekonomicznym i politycznym; prawdziwy postęp
techniki i badań naukowych, nowe środki porozumienia społecznego dają ludziom
mającym więcej wolnego czasu od zajęć, sposobność łatwiejszego dostępu do
spuścizny myślowej i kulturalnej, jak też do wzajemnego uzupełniania się przez
ściślejsze powiązania tak między grupami społecznymi, jak i między samymi
narodami.
Stąd to podejmuje się wszędzie wysiłki celem większego doskonalenia
pracy wychowawczej; głosi się i określa w publicznych dokumentach podstawowe
prawa ludzi, a szczególnie prawa dzieci i rodziców dotyczące wychowania, z
szybkim wzrostem liczby wychowanków mnożą się szeroko i doskonalą szkoły oraz
tworzy się inne zakłady wychowawcze, na podstawie nowych doświadczeń
wypracowuje się metody wychowania i nauczania, czyni się wysiłki wielkiej wagi,
aby zapewnić wychowanie i wykształcenie wszystkim ludziom, choć co prawda
wielka liczba dzieci i młodzieży pozbawiona jest jeszcze nawet podstawowego
wykształcenia, a wielu innych należytego wychowania, w którym kultywuje się
zarazem prawdę i miłość.
Ponieważ zaś święta Matka Kościół celem wypełnienia nakazu otrzymanego
od boskiego swego Założyciela, a mianowicie nakazu obwieszczania misterium
zbawienia wszystkim ludziom i odnawiania wszystkiego w Chrystusie, powinien
troszczyć o całe życie ludzkie, również o życie ziemskie, o ile ono łączy się z
powołaniem niebiańskim – przeto ma on też swój udział w rozwoju i postępie
wychowania. Stąd to święty Sobór ogłasza niektóre podstawowe zasady wychowania
chrześcijańskiego szczególnie w szkołach, które to zasady po Soborze winny być
szerzej rozwinięte przez specjalną Komisję, a następnie dostosowane przez
Konferencje Biskupów do różnych warunków regionalnych.
DWCH 1. Wszyscy ludzie jakiejkolwiek rasy, stanu i wieku mają jako
cieszący się godnością osoby nienaruszalne prawo do wychowania, odpowiadającego
ich własnemu celowi, dostosowanego do właściwości wrodzonych, różnicy płci,
kultury i ojczystych tradycji, a równocześnie nastawionego na braterskie z
innymi narodami współżycie dla wspierania prawdziwej jedności i pokoju na
ziemi. Prawdziwe zaś wychowanie zdąża do kształtowania osoby ludzkiej w
kierunku jej celu ostatecznego, a równocześnie do dobra społeczności, których
człowiek jest członkiem i w których obowiązkach, gdy dorośnie, będzie brał
udział.
Należy więc zgodnie z postępem nauk psychologicznych, pedagogicznych i
dydaktycznych dopomagać dzieciom i młodzieży do harmonijnego rozwijania
wrodzonych właściwości fizycznych, moralnych i intelektualnych, do zdobywania
stopniowo coraz doskonalszego zmysłu odpowiedzialności w należytym
kształtowaniu własnego życia przez nieustanny wysiłek i w osiąganiu prawdziwej
wolności, po wielkodusznym i stanowczym przezwyciężeniu przeszkód. Winni oni
też otrzymać pozytywne i roztropne wychowanie seksualne, dostosowane do ich
wieku. Poza tym trzeba ich tak przygotowywać do uczestniczenia w życiu społecznym,
aby wyposażeni należycie w konieczne do tego i odpowiednie środki, mogli
włączać się czynnie w różne zespoły ludzkiej społeczności, aby ujawniali przez
rozmowę z innymi swe zapatrywania i chętnie zabiegali o wspólne dobro.
Święty Sobór oświadcza też, że dzieci i młodzież mają prawo, aby
pobudzano ich do oceny wartości moralnych wedle prawidłowego sumienia i do
przyjmowania owych wartości przez osobisty wybór, a również do doskonalszego
poznawania i miłowania Boga. Dlatego usilnie prosi wszystkich, którzy sprawują
władzę nad narodami albo też kierują wychowaniem, aby dzięki ich trosce nigdy
nie pozbawiono młodzieży tego świętego prawa. Synów zaś Kościoła zachęca do
wspaniałomyślnej pracy w całej dziedzinie wychowawczej, w tym szczególnie celu,
aby należyte dobrodziejstwa wychowania i nauczania można było szybciej
rozciągnąć na wszystkich ludzi całego świata.
DWCH 2. Wszyscy chrześcijanie, którzy jako nowe stworzenie dzięki
odrodzeniu z wody i z Ducha Świętego nazywają się dziećmi Bożymi i są nimi, mają
prawo do wychowania chrześcijańskiego. Wychowanie to zdąża nie tylko do pełnego
rozwoju osoby ludzkiej, dopiero co opisanego, lecz ma na względzie przede
wszystkim to, aby ochrzczeni, wprowadzani stopniowo w tajemnicę zbawienia,
stawali się z każdym dniem coraz bardziej świadomi otrzymanego daru wiary.
Niechaj uczą się chwalić Boga Ojca w duchu i w prawdzie (por. J 4,23),
zwłaszcza w kulcie liturgicznym, niechaj zaprawiają się w prowadzeniu własnego
życia wedle nowego człowieka w sprawiedliwości i świętości prawdy (Ef 4,22-24),
w ten sposób niech stają się ludźmi doskonałymi na miarę wieku pełności
Chrystusowej (por. Ef 4,13) i przyczyniają się do wzrostu Ciała Mistycznego.
Ponadto świadomi swego powołania niech się przyzwyczajają dawać świadectwo
nadziei, która w nich jest (por. 1 P 3,15), jako też pomagać w chrześcijańskim
kształtowaniu świata, dzięki któremu wartości naturalne włączone do pełnego
rozumienia człowieka odkupionego przez Chrystusa przyczynią się do dobra całej
społeczności. Dlatego obecny święty Sobór przypomina pasterzom dusz bardzo
wielki obowiązek czynienia wszystkiego, aby z tego chrześcijańskiego wychowania
korzystali wszyscy wierni, a zwłaszcza młodzież, która jest nadzieją Kościoła.
DWCH 3. Rodzice, ponieważ dali życie dzieciom, w najwyższym stopniu są
obowiązani do wychowania potomstwa i dlatego muszą być uznani za pierwszych i
głównych jego wychowawców. To zadanie wychowawcze jest tak wielkiej wagi, że
jego ewentualny brak z trudnością dałby się zastąpić. Do rodziców bowiem należy
stworzyć taką atmosferę rodzinną, przepojoną miłością i szacunkiem dla Boga i
ludzi, aby sprzyjała całemu osobistemu i społecznemu wychowaniu dzieci. Dlatego
rodzina jest pierwszą szkołą cnót społecznych, potrzebnych wszelkim
społecznościom. Szczególnie zaś w rodzinie chrześcijańskiej, ubogaconej łaską i
obowiązkami sakramentu małżeństwa, należy już od najwcześniejszego wieku uczyć
dzieci zgodnie z wiarą na chrzcie otrzymaną poznawania i czci Boga, a także
miłowania bliźniego, tam też doświadczają one najpierw zdrowej społeczności
ludzkiej i Kościoła, a wreszcie przez rodzinę wprowadza się je powoli do
obywatelskiej wspólnoty ludzkiej i do ludu Bożego. Niech więc rodzice
uprzytomnią sobie dobrze, jak wielkie znaczenie ma rodzina prawdziwie chrześcijańska
dla życia i rozwoju samego ludu Bożego.
Obowiązek wychowania ciążący w pierwszym rzędzie na rodzinie, potrzebuje
pomocy całej społeczności. Oprócz więc praw rodziców i tych, którym oni
powierzają część zadania wychowawczego, pewne obowiązki i prawa przysługują
państwu, ponieważ do niego należy organizowanie tego, czego wymaga wspólne
dobro doczesne. Do jego zadań należy popieranie różnymi sposobami wychowania
młodzieży, a mianowicie: ochrona obowiązków i praw rodziców oraz innych, którzy
mają udział w wychowaniu, i dopomaganie im, przejmowanie wedle zasady
pomocniczości wychowania w wypadku braku inicjatywy ze strony rodziców i innych
społeczności, lecz z uwzględnieniem życzeń rodziców, ponadto zakładanie
własnych szkół i instytutów, w miarę jak dobro wspólne tego wymaga.
W szczególny wreszcie sposób obowiązek wychowawczy należy do Kościoła
nie tylko dlatego, że winno się go uznać również za społeczność ludzką zdolną
do pełnienia funkcji wychowawczej, lecz nade wszystko dlatego, że ma on zadanie
wskazywania wszystkim ludziom drogi zbawienia, a wierzącym udzielania życia
Chrystusowego i wspomagania ich ustawiczną opieką, aby mogli osiągnąć pełnię
tego życia. Tym więc swoim dzieciom obowiązany jest Kościół jako Matka dawać
takie wychowanie, dzięki któremu całe ich życie byłoby przepojone duchem
Chrystusowym, równocześnie zaś udzielać swej pomocy wszystkim ludziom do
zdobywania pełnej doskonałości ludzkiej osoby, do dobra również ziemskiej
społeczności i w budowaniu świata bardziej ludzkiego.
DWCH 4. W wypełnianiu swego obowiązku wychowawczego Kościół,
zapobiegliwy o wszystkie odpowiednie środki, troszczy się szczególnie o te,
które są mu właściwe, a z których pierwszym jest katechizacja, ona to oświeca i
wzmacnia wiarę, karmi życie wedle ducha Chrystusowego, doprowadza do świadomego
i czynnego uczestniczenia w misterium liturgicznym i pobudza do działalności
apostolskiej. Kościół wysoko ceni i stara się duchem swoim przepoić oraz
udoskonalić także inne pomoce, które należą do wspólnego dziedzictwa ludzkości
i które bardzo przyczyniają się do rozwijania umysłów i kształtowania ludzi,
których celem są ćwiczenia duchowe i cielesne, stowarzyszenia młodzieżowe, a
zwłaszcza szkoły.
DWCH 5. Między wszystkimi środkami wychowania szczególne znaczenie ma
szkoła, która mocą swego posłannictwa kształtuje z wytrwałą troskliwością
władze umysłowe, rozwija zdolność wydawania prawidłowych sądów, wprowadza w
dziedzictwo kultury wytworzonej przez przeszłe pokolenia, kształci zmysł
wartości, przygotowuje do życia zawodowego, sprzyja dyspozycjom do wzajemnego
zrozumienia się, stwarzając przyjazne współżycie wśród wychowanków różniących
się charakterem i pochodzeniem, ponadto stanowi jakby pewne centrum, w którego
wysiłkach i osiągnięciach powinny uczestniczyć równocześnie rodziny,
nauczyciele, różnego rodzaju organizacje rozwijające życie kulturalne,
obywatelskie, religijne, państwowe i cała społeczność ludzka.
Piękne więc i wielkiej doniosłości jest powołanie tych wszystkich,
którzy pomagając rodzicom w wypełnianiu ich obowiązku i zastępując społeczność
ludzką, podejmują w szkołach zadania wychowawcze, powołanie to wymaga
szczególnych przymiotów umysłu i serca, jak najstaranniejszego przygotowania i
ciągłej gotowości do odnowy i dostosowania się.
DWCH 6. Rodzice, którzy mają pierwszy i nienaruszalny obowiązek oraz
prawo wychowywania dzieci, winni cieszyć się prawdziwą wolnością w wyborze
szkół. Władza państwowa więc, której zadaniem jest strzec i bronić wolności
obywatelskiej, powinna dbać zgodnie z zasadami sprawiedliwości rozdzielczej o
takie rozdzielanie zasiłków państwowych, aby rodzice zgodnie ze swym sumieniem
w sposób naprawdę wolny mogli wybrać szkoły dla swych dzieci.
Zresztą państwo winno dbać, aby wszyscy obywatele mogli osiągnąć
odpowiedni poziom kultury i aby byli należycie przygotowani do wykonywania
obowiązków i praw państwowych. Samo więc państwo winno zabezpieczyć prawo
młodzieży do odpowiedniego wychowania szkolnego, czuwać nad zdatnością
nauczycieli i wysokim poziomem nauki, troszczyć się o zdrowie wychowanków i w
ogóle doskonalić całą organizację szkolnictwa, pamiętając o zasadzie
pomocniczości i dlatego wykluczając wszelki monopol szkolny, który sprzeciwia
się wrodzonym prawom osoby ludzkiej, a także postępowi i upowszechnianiu samej
kultury, pokojowemu współżyciu obywateli i pluralizmowi istniejącemu dziś w
bardzo licznych społeczeństwach.
Święty Sobór zachęca wiernych, aby ochoczo pomagali zarówno w
wynajdywaniu odpowiednich metod wychowania i programu nauczania, jak i w
kształtowaniu takich nauczycieli, którzy by mogli prawidłowo wychowywać
młodzież, oraz aby popierali szczególnie przez komitety rodzicielskie całe
zadnie szkoły, a zwłaszcza wychowanie moralne, które ma być w niej podawane.
DWCH 7. Oprócz tego potrzeba, aby Kościół, świadom bardzo poważnego
obowiązku gorliwego troszczenia się o moralne i religijne wychowanie wszystkich
swoich dzieci, darzył szczególną życzliwością i pomocą bardzo liczne szeregi
tych, którzy się kształcą w szkołach niekatolickich. Czyni on to już to poprzez
świadectwo życia tych, którzy ich uczą i nimi kierują, już też przez apostolską
działalność współuczniów, już wreszcie najbardziej przez posługę kapłanów i
świeckich, którzy im głoszą naukę zbawienia sposobem dostosowanym do ich wieku
i okoliczności oraz użyczają im pomocy duchowej przez odpowiednie poczynania
stosownie do warunków spraw i czasów.
Rodzicom zaś Kościół przypomina poważną, ciążącą na nich powinność
wydawania wszelkich zarządzeń, a nawet domagania się, aby dzieci ich mogły
korzystać z owych pomocy i aby czyniły postępy w formacji chrześcijańskiej
harmonijnie z formacją świecką. Dlatego Kościół pochwala te władze i państwa,
które uwzględniając pluralizm dzisiejszego społeczeństwa i szanując należną
wolność religijną, pomagają rodzinom, aby wychowanie dzieci we wszystkich
szkołach mogło się odbywać zgodnie z własnymi zasadami moralnymi i religijnymi
tych rodzin.
DWCH 8. Obecność Kościoła w dziedzinie szkolnictwa zaznacza się w
szczególny sposób przez szkołę katolicką. Nie mniej niż inne szkoły zdąża ona
do celów kulturalnych i do prawdziwie ludzkiej formacji młodzieży. Właściwością
zaś jej jest to, że stwarza w społeczności szkolnej atmosferę przesiąkniętą
ewangelicznym duchem wolności i miłości, dopomaga młodzieży, aby w rozwijaniu
własnej osobowości wzrastała zarazem wedle nowego stworzenia, którym stała się
przez chrzest, a całą ludzką kulturę porządkuje ostatecznie zgodnie z orędziem
zbawienia, tak aby poznanie, które wychowankowie stopniowo zdobywają odnośnie
do świata, życia i człowieka, było oświetlone wiarą. W ten sposób szkoła
katolicka, byleby tylko okazywała postawę otwartą wobec potrzeb bieżącej
chwili, naucza swoich wychowanków skutecznego pomnażania dobra społeczności
ziemskiej i przygotowuje ich do służby w rozszerzaniu Królestwa Bożego, aby
stali się oni przez wzorowe i apostolskie życie jakby zbawczym zaczynem
społeczności ludzkiej.
Szkoła więc katolicka, ponieważ może tak bardzo przyczyniać się do
wypełniania misji ludu Bożego, a przez dialog między Kościołem i społecznością
ludzką może przysłużyć się wzajemnemu ich dobru, zachowuje także w obecnych
warunkach swe bardzo wielkie znaczenie. Dlatego ten Sobór święty na nowo
ogłasza prawo Kościoła do wolnego zakładania szkół jakiegokolwiek rodzaju i
stopnia i do kierowania nimi, co było już poruszane w wielu dokumentach Urzędu
Nauczycielskiego; przypomina też, że korzystanie z takiego prawa jak
najbardziej przyczynia się także do wolności sumienia i ochrony praw rodziców,
a również do rozwoju samej kultury.
Nauczyciele zaś winni
pamiętać, że to od nich jak najbardziej zależy, aby szkoła katolicka mogła
urzeczywistniać swoje zamierzenia i przedsięwzięcia. Dlatego niechże się oni
przygotowują ze szczególną troską, aby posiadali wiedzę, tak świecką, jak
religijną, potwierdzoną odpowiednimi tytułami naukowymi, i aby mieli opanowaną
sztukę wychowania odpowiadającą zdobyczom bieżącej doby. Związani miłością
między sobą i z uczuciami oraz przepojeni duchem apostolskim, niechaj dają
świadectwo tak życiem, jak i nauką jedynemu Nauczycielowi Chrystusowi. Niech
współpracują przede wszystkim z rodzicami; w całym zaś procesie wychowawczym
niech razem z nimi pamiętają o uwzględnieniu różnicy płci i celu właściwego
każdej płci w rodzinie i społeczeństwie, wyznaczonego przez Bożą Opatrzność;
niechaj pobudzają samych wychowanków do osobowego działania, a po ukończeniu
okresu szkolnego niech im dalej pomagają radą, przyjaźnią, a także zakładaniem
specjalnych stowarzyszeń przenikniętych duchem Kościoła. Święty Sobór ogłasza,
że posługa tych nauczycieli jest prawdziwym apostolstwem, także w naszych
czasach, jak najbardziej odpowiednim i koniecznym, a równocześnie prawdziwą
służbą na rzecz społeczeństwa. Rodzicom zaś katolickim przypomina obowiązek
posyłania swojej dziatwy kiedy i gdzie to tylko możliwe, do szkół katolickich,
wspomagania ich w miarę sił i współpracowania z nimi dla dobra swoich dzieci.
DWCH 9. Trzeba, aby do takiej szkoły katolickiej upodobniły się wedle
możności wszystkie szkoły zależne w jakikolwiek sposób od Kościoła, chociaż
szkoła katolicka może przybrać różne formy zależnie od miejscowych warunków.
Rozumie się, że Kościołowi są bardzo drogie te szkoły katolickie, do których
zwłaszcza na terenach misyjnych uczęszczają także uczniowie niekatoliccy.
Zresztą przy zakładaniu i organizowaniu szkół katolickich należy liczyć
się z koniecznymi potrzebami bieżącej doby. Dlatego obok poparcia należnego
szkołom niższego i średniego stopnia, jako stanowiącym podstawę wychowania,
trzeba też wysoko cenić te szkoły, których w szczególny sposób domagają się
obecne warunki. Takimi są szkoły zwane zawodowymi i technicznymi, instytuty
przeznaczone dla kształcenia dorosłych, dla rozbudowy usług społecznych oraz
dla tych, którzy z powodu wrodzonego upośledzenia wymagają szczególnej opieki;
a również szkoły, w których przygotowuje się nauczycieli czy to do udzielania
nauki religii, czy do innych form wychowania.
Święty Sobór usilnie zachęca pasterzy Kościoła i wszystkich wiernych,
aby nie szczędząc żadnych ofiar, pomagali szkołom katolickim w coraz
doskonalszym wypełnianiu ich zadania, a przede wszystkim w zaspokajaniu przez
nie potrzeb tych, którzy albo są ubogimi w dobra doczesne, albo są pozbawieni
pomocy i życzliwości ze strony rodziny lub znajdują się z dala od łaski wiary.
DWCH 10. Również szkoły wyższe otacza Kościół gorliwą opieką, zwłaszcza
uniwersytety i fakultety. Nawet w tych, które zależą od niego, dba usilnie o
to, aby poszczególne dyscypliny tak rozwijały się w oparciu o własne założenia,
własną metodę oraz własną swobodę badania naukowego, iżby z dnia na dzień można
było osiągać głębsze ich zrozumienie i aby po najdokładniejszym rozważeniu
nowych problemów i badań bieżącej doby można głębiej poznać, w jaki sposób
wiara i rozum prowadzą do jednej prawdy, podążając tu śladami Doktorów Kościoła,
a szczególnie św. Tomasza z Akwinu. Takim sposobem ma wytwarzać się jakby
publiczna, stała i powszechna obecność myśli chrześcijańskiej w całym wysiłku
skierowanym ku rozwijaniu wyższej kultury, a wychowankowie tych instytutów mają
kształtować się na ludzi naprawdę odznaczających się nauką, przygotowanych do
spełniania poważnych obowiązków społecznych oraz na świadków wiary w świecie.
W uniwersytetach katolickich, w których nie ma fakultetu teologicznego,
powinien być instytut lub katedra świętej teologii, gdzie w stosowny sposób
prowadzono by wykłady także dla studentów świeckich. Ponieważ wiedza postępuje
zwłaszcza dzięki badaniom specjalistycznym o większym znaczeniu naukowym,
dlatego w uniwersytetach i fakultetach katolickich należy najbardziej popierać
instytuty, które w pierwszym rzędzie mają służyć postępowi badań naukowych.
Święty Sobór wielce zaleca rozwijanie uniwersytetów i fakultetów
katolickich rozmieszczonych należycie w różnych częściach świata, tak jednakże,
aby one błyszczały nie ilością, ale zamiłowaniem do nauki. Łatwy dostęp do nich
niech ma młodzież rokująca większe nadzieje, chociaż biedna, szczególnie jednak
ta, która przybywa z nowych narodów.
Ponieważ los społeczeństwa i samego Kościoła wiąże się ściśle z rozwojem
młodzieży odbywającej wyższe studia, przeto pasterze Kościoła winni nie tylko
usilnie dbać o życie duchowe wychowanków, którzy uczęszczają na uniwersytety
katolickie, ale w trosce o formację duchową wszystkich swoich dzieci powinni
starać się – powziąwszy odpowiednie decyzje na konferencjach biskupich – aby
także uniwersytety niekatolickie posiadały konwikty i katolickie ośrodki
uniwersyteckie, gdzie by kapłani, zakonnicy i świeccy katolicy sumiennie
dobrani i przygotowani udzielali stale młodzieży akademickiej pomocy duchowej i
intelektualnej. Młodzież zaś bardziej uzdolnioną tak z katolickich, jak i z
innych uniwersytetów, okazującą zdatność do uczenia i badania naukowego, winno
się szczególnie troskliwie kształcić i kierować do podejmowania funkcji
profesorskich.
DWCH 11. Kościół bardzo wiele oczekuje od skutecznej działalności
fakultetów teologicznych. Im bowiem powierza bardzo odpowiedzialne zadania
przygotowania swych wychowanków nie tylko do posługi kapłańskiej, lecz nade
wszystko czy to do uczenia w zakładach wyższych studiów kościelnych, czy też do
samodzielnego rozwijania nauk, czy do podjęcia bardziej uciążliwych zadań
apostolatu intelektualnego. Jest również zadaniem tych fakultetów zbadać
dokładniej różne dziedziny nauk teologicznych, i to tak, aby można było
osiągnąć coraz głębsze zrozumienie Objawienia, aby pełniej ujawniło się
dziedzictwo mądrości chrześcijańskiej, przekazane przez przodków, aby rozwijał
się dialog z braćmi rozłączonymi i z niechrześcijanami oraz aby można było rozwiązywać
problemy powstałe skutkiem postępu nauk.
Dlatego fakultety kościelne, po odpowiedniej rewizji własnych swoich
ustaw, powinny usilnie rozwijać nauki teologiczne i inne z nimi związane, a
stosując także nowsze metody i środki, przysposabiać słuchaczy do głębszych
badań.
DWCH 12. Ponieważ współpraca, która na płaszczyźnie diecezjalnej,
narodowej i międzynarodowej staje się z każdym dniem coraz bardziej nagląca i
ważna, jest również i w sprawach szkolnych jak najbardziej potrzebna, dlatego
najusilniej trzeba się starać, aby między szkołami katolickimi rozwijała się
odpowiednia koordynacja i aby między nimi oraz innymi szkołami wzrastało
współdziałanie, którego domaga się dobro całej ludzkości.
Z większej koordynacji i współpracy, szczególnie w obrębie instytutów
akademickich, dadzą się zebrać obfitsze owoce. Dlatego różne wydziały każdego
uniwersytetu powinny ze sobą współpracować, o ile na to pozwala przedmiot.
Niech też same uniwersytety łączą się z sobą wzajemnie we współdziałaniu, niech
organizują wspólne spotkania międzynarodowe, dzieląc się badaniami naukowymi,
zawiadamiając się wzajemnie o osiągnięciach, wymieniając okresowo pracowników
naukowych i podejmując inne inicjatywy, które przyczyniają się do większej
współpracy.
ZAKOŃCZENIE
Święty Sobór usilnie zachęca samą młodzież, aby świadoma doniosłości
zadania wychowawczego była gotowa podjąć je wielkodusznie, szczególnie w tych
krajach, gdzie z powodu niedostatecznej liczby nauczycieli wychowanie młodzieży
jest w niebezpieczeństwie.
Tenże Sobór święty wyrażając swą wielką wdzięczność kapłanom,
zakonnikom, zakonnicom i świeckim katolikom, którzy z ewangelicznym oddaniem
poświęcają się zaszczytnej pracy na polu wychowania i szkolnictwa wszelkiego
rodzaju i stopnia, zachęca ich, aby wspaniałomyślnie trwali w wykonywaniu
podjętego zadania i aby usiłowali tak odznaczać się w przepajaniu wychowanków
duchem Chrystusowym, w sztuce wychowania i zamiłowania do nauki, iżby nie tylko
posuwali naprzód wewnętrzną odnowę Kościoła, ale utrzymali i wzmogli jego
dobroczynną obecność w dzisiejszym świecie, szczególnie w świecie
intelektualnym.
DRN 1. W naszej epoce, w której ludzkość coraz bardziej się jednoczy i
wzrasta wzajemna zależność między różnymi narodami, Kościół tym pilniej
rozważa, w jakim pozostaje stosunku do religii niechrześcijańskich. W swym
zadaniu popierania jedności i miłości wśród ludzi, a nawet wśród narodów,
główną uwagę poświęca temu, co jest ludziom wspólne i co prowadzi ich do
dzielenia wspólnego losu.
Jedną bowiem społeczność stanowią wszystkie narody, jeden mają początek,
ponieważ Bóg sprawił, że cały rodzaj ludzki zamieszkuje cały obszar ziemi,
jeden także mają cel ostateczny, Boga, którego Opatrzność oraz świadectwo
dobroci i zbawienne zamysły rozciągają się na wszystkich, dopóki wybrani nie
zostaną zjednoczeni w Mieście Świętym, które oświeci chwała Boga, gdzie narody
chodzić będą w Jego światłości.
Ludzie oczekują od różnych religii odpowiedzi na głębokie tajemnice
ludzkiej egzystencji, które jak niegdyś, tak i teraz do głębi poruszają ludzkie
serca; czym jest człowiek, jaki jest sens i cel naszego życia, co jest dobrem,
a co grzechem, jakie jest źródło i jaki cel cierpienia, na jakiej drodze można
osiągnąć prawdziwą szczęśliwość, czym jest śmierć, sąd i wymiar sprawiedliwości
po śmierci, czym wreszcie jest owa ostateczna i niewysłowiona tajemnica,
ogarniająca nasz byt, z której bierzemy początek i ku której dążymy.
DRN 2. Od pradawnych czasów aż do naszej epoki znajdujemy u różnych
narodów jakieś rozpoznanie owej tajemniczej mocy, która obecnie jest w biegu
spraw świata i wydarzeniach ludzkiego życia; nieraz nawet uznanie Najwyższego
Bóstwa lub też Ojca. Rozpoznanie to i uznanie przenika ich życie głębokim
zmysłem religijnym. Religie zaś związane z rozwojem kultury starają się
odpowiedzieć na te same pytania za pomocą coraz subtelniejszych pojęć i
bardziej wykształconego języka. Tak więc w hinduizmie ludzie badają i wyrażają
boską tajemnicę poprzez niezmierną obfitość mitów i wnikliwe koncepcje
filozoficzne, a wyzwolenia z udręk naszego losu szukają albo w różnych formach
życia ascetycznego, albo w głębokiej medytacji, albo w uciekaniu się do Boga z
miłością i ufnością. Buddyzm, w różnych swych formach, uznaje całkowitą
niewystarczalność tego zmiennego świata i naucza sposobów, którymi ludzie w
duchu pobożności i ufności mogliby albo osiągnąć stan doskonałego wyzwolenia,
albo dojść, czy to o własnych siłach, czy z wyższą pomocą, do najwyższego
oświecenia. Podobnie też inne religie, istniejące na całym świecie, różnymi
sposobami starają się wyjść naprzeciw niepokojowi ludzkiego serca, wskazując
drogi, to znaczy doktryny oraz nakazy praktyczne, jak również sakralne obrzędy.
Kościół katolicki nic nie odrzuca z tego, co w religiach owych prawdziwe
jest i święte. Ze szczerym szacunkiem odnosi się do owych sposobów działania i
życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu wypadkach różnią się
od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko jednak odbijają
promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi. Głosi zaś i obowiązany
jest głosić bez przerwy Chrystusa, który jest „drogą, prawdą i życiem” (J
14,6), w którym ludzie znajdują pełnię życia religijnego i w którym Bóg
wszystko z sobą pojednał.
Przeto wzywa synów swoich, aby z roztropnością i miłością przez rozmowy
i współpracę z wyznawcami innych religii, dając świadectwo wiary i życia
chrześcijańskiego, uznawali, chronili i wspierali owe dobra duchowe i moralne,
a także wartości społeczno-kulturalne, które u tamtych się znajdują.
DRN 3. Kościół spogląda z szacunkiem również na mahometan, oddających
cześć jedynemu Bogu, żywemu i samoistnemu, miłosiernemu i wszechmocnemu,
Stwórcy nieba i ziemi, Temu, który przemówił do ludzi; Jego nawet zakrytym
postanowieniom całym sercem usiłują się podporządkować, tak jak podporządkował
się Bogu Abraham, do którego wiara islamu chętnie nawiązuje. Jezusowi, którego
nie uznają wprawdzie za Boga, oddają cześć jako prorokowi i czczą dziewiczą
Jego Matkę Maryję, a nieraz pobożnie Ją nawet wzywają. Ponadto oczekują dnia
sądu, w którym Bóg będzie wymierzał sprawiedliwość wszystkim ludziom
wskrzeszonym z martwych. Z tego powodu cenią życie moralne i oddają Bogu cześć
głównie przez modlitwę, jałmużny i post.
Jeżeli więc w ciągu wieków wiele powstawało sporów i wrogości między
chrześcijanami i mahometanami, święty Sobór wzywa wszystkich, aby wymazując z
pamięci przeszłość szczerze pracowali nad zrozumieniem wzajemnym i w interesie
całej ludzkości wspólnie strzegli i rozwijali sprawiedliwość społeczną, dobra
moralne oraz pokój i wolność.
DRN 4. Zagłębiając tajemnicę Kościoła, święty Sobór obecny pamięta o
więzi którą lud Nowego Testamentu zespolony jest duchowo z plemieniem Abrahama.
Kościół bowiem Chrystusowy uznaje, iż początki jego wiary i wybrania
znajdują się według Bożej tajemnicy zbawienia już u Patriarchów, Mojżesza i
Proroków. Wyznaje, że w powołaniu Abrahama zawarte jest również powołanie
wszystkich wyznawców Chrystusa, synów owego Patriarchy według wiary, i że
wyjście ludu wybranego z ziemi niewoli jest mistyczną zapowiedzią i znakiem
zbawienia Kościoła. Przeto nie może Kościół zapomnieć o tym, że za
pośrednictwem owego ludu, z którym Bóg w niewypowiedzianym miłosierdziu swoim
postanowił zawrzeć Stare Przymierze, otrzymał objawienie Starego Testamentu i
karmi się korzeniem dobrej oliwki, w którą wszczepione zostały gałązki dziczki
oliwnej narodów. Wierzy bowiem Kościół, że Chrystus, Pokój nasz, przez krzyż
pojednał Żydów i narody i w sobie uczynił je jednością.
Zawsze też ma Kościół przed oczyma słowa Apostoła Pawła odnoszące się do
jego ziomków, „do których należy, przybrane synostwo i chwała, przymierze i
zakon, służba Boża i obietnice; ich przodkami są ci, z których pochodzi
Chrystus wedle ciała” (Rz 9,4-5), Syn Dziewicy Maryi. Pamięta także, iż z
narodu żydowskiego pochodzili Apostołowie, będący fundamentami i kolumnami
Kościoła, oraz bardzo wielu spośród owych pierwszych uczniów, którzy ogłosili
światu Ewangelię Chrystusową.
Według świadectwa Pisma świętego Jerozolima nie poznała czasu
nawiedzenia swego i większość Żydów nie przyjęła Ewangelii, a nawet niemało
spośród nich przeciwstawiło się jej rozpowszechnieniu. Niemniej, jak powiada
Apostoł, Żydzi nadal ze względu na swych przodków są bardzo drodzy Bogu, który
nigdy nie żałuje darów i powołania. Razem z Prorokami i z tymże Apostołem
Kościół oczekuje znanego tylko Bogu dnia, w którym wszystkie ludy będą wzywały
Pana jednym głosem i „służyły Mu ramieniem jednym” (Sf 3,9).
Skoro więc tak wielkie jest dziedzictwo duchowe wspólne chrześcijanom i
Żydom, święty Sobór obecny pragnie ożywić i zalecić obustronne poznanie się i
poszanowanie, które osiągnąć można zwłaszcza przez studia biblijne i
teologiczne oraz przez braterskie rozmowy.
A choć władze żydowskie wraz ze swymi zwolennikami domagały się śmierci
Chrystusa, jednakże to, co popełniono podczas Jego męki, nie może być
przypisane ani wszystkim bez różnicy Żydom wówczas żyjącym, ani Żydom
dzisiejszym. Chociaż Kościół jest nowym Ludem Bożym, nie należy przedstawiać
Żydów jako odrzuconych ani jako przeklętych przez Boga, rzekomo na podstawie
Pisma świętego. Niechże więc wszyscy dbają o to, aby w katechezie i głoszeniu
słowa Bożego nie nauczali niczego, co nie licowało z prawdą ewangeliczną i z
duchem Chrystusowym.
Poza tym Kościół, który potępia wszelkie prześladowania, przeciw
jakimkolwiek ludziom zwrócone, pomnąc na wspólne z Żydami dziedzictwo, opłakuje
– nie z pobudek politycznych, ale pod wpływem religijnej miłości ewangelicznej
– akty nienawiści, prześladowania, przejawy antysemityzmu, które kiedykolwiek i
przez kogokolwiek kierowane były przeciw Żydom. Chrystus przy tym, jak to
Kościół zawsze utrzymywał i utrzymuje, mękę swoją i śmierć podjął dobrowolnie
pod wpływem bezmiernej miłości, za grzechy wszystkich ludzi, aby wszyscy
dostąpili zbawienia. Jest więc zadaniem Kościoła nauczającego głosić krzyż
Chrystusowy jako znak zwróconej ku wszystkim miłości Boga i jako źródło
wszelkiej łaski.
DRN 5. Nie możemy zwracać się do Boga jako do Ojca wszystkich, jeśli nie
zgadzamy się traktować po bratersku kogoś z ludzi na obraz Boży stworzonych. Postawa
człowieka wobec Boga Ojca i postawa człowieka wobec ludzi, braci, są do tego
stopnia z sobą związane, że Pismo święte powiada: „Kto nie miłuje, nie zna
Boga” (1 J 4,8).
Stąd upada podstawa do wszelkiej teorii czy praktyki, które między
człowiekiem a człowiekiem, między narodem a narodem wprowadzają różnice co do
godności ludzkiej i wynikających z niej praw.
Toteż Kościół odrzuca jako obcą duchowi Chrystusowemu wszelką
dyskryminację czy prześladowanie stosowane ze względu na rasę czy kolor skóry,
na pochodzenie społeczne czy religię. Dlatego też święty Sobór, idąc śladami
świętych Apostołów Piotra i Pawła, żarliwie zaklina chrześcijan, aby „dobrze
postępując wśród narodów” (1 P 2,12), jeśli to tylko możliwe i o ile to od nich
zależy, zachowywali pokój ze wszystkimi ludźmi, tak by prawdziwie byli synami
Ojca, który jest w niebie.
KO 1. Sobór święty, słuchając nabożnie słowa Bożego i z ufnością je
głosząc, kieruje się słowami św. Jana, który mówi: „Głosimy wam żywot wieczny,
który był u Ojca i objawił się nam. Cośmy widzieli i słyszeli, to wam głosimy,
abyście i wy współuczestnictwo mieli z nami, a uczestnictwo nasze jest z Ojcem
i synem jego Jezusem Chrystusem” (1 J 1,2-3). Dlatego, trzymając się śladów
Soboru Trydenckiego i Watykańskiego I, zamierza wyłożyć właściwą naukę o
Objawieniu Bożym i jego przekazaniu ludzkości, aby świat cały słuchając wieści
o zbawieniu uwierzył jej, a wierząc ufał, a ufając miłował.
KO 2. Spodobało się Bogu w swej dobroci i mądrości objawić siebie samego
i ujawnić nam tajemnicę woli swojej (por. Ef 1,9), dzięki której przez
Chrystusa, Słowo Wcielone, ludzie mają dostęp do Ojca w Duchu Świętym i stają
się uczestnikami boskiej natury (por. Ef 2,18, 2 P 1,4). Przez to zatem
objawienie Bóg niewidzialny (por. Kol 1,15, 1 Tm 1,17) w nadmiarze swej miłości
zwraca się do ludzi jak do przyjaciół (por. Wj 33,11, J 15,14-15) i obcuje z
nimi (por. Bar 3,38), aby ich zaprosić do wspólnoty z sobą i przyjąć ich do
niej. Ten plan objawienia urzeczywistnia się przez czyny i słowa wewnętrznie z
sobą powiązane, tak że czyny dokonane przez Boga w historii zbawienia ilustrują
i umacniają naukę oraz sprawy słowami wyrażone, słowa zaś obwieszczają czyny i
odsłaniają tajemnicę w nich zawartą. Najgłębsza zaś prawda o Bogu i o zbawieniu
człowieka jaśnieje nam przez to objawienie w osobie Chrystusa, który jest
zarazem pośrednikiem i pełnią całego objawienia.
KO 3. Bóg, przez Słowo stwarzając wszystko i zachowując (por. J 1,3),
daje ludziom poprzez rzeczy stworzone trwałe świadectwo o sobie (por. Rz
1,19-20): a chcąc otworzyć drogę do zbawienia nadziemskiego, objawił ponadto
siebie samego pierwszym rodzicom zaraz na początku. Po ich zaś upadku wzbudził
w nich nadzieję zbawienia przez obietnicę odkupienia (por. Rdz 3,15), i bez
przerwy troszczył się o rodzaj ludzki, aby wszystkim, którzy przez wytrwanie w
dobrym szukają zbawienia, dać żywot wieczny (por. Rz 2,6-7). W swoim czasie
znów powołał Abrahama, by uczynić zeń naród wielki (por. Rz 12,2), który to
naród po Patriarchach pouczał przez Mojżesza i Proroków, by uznawał Jego
samego, jako Boga żywego i prawdziwego, troskliwego Ojca i Sędziego
sprawiedliwego, oraz by oczekiwał obiecanego Zbawiciela. I tak poprzez wieki przygotowywał
drogę Ewangelii.
KO 4. Skoro zaś już wielokrotnie i wielu sposobami Bóg mówił przez
Proroków, „na koniec w tych czasach przemówił do nas przez Syna” (por. Hbr
1,1-2). Zesłał bowiem Syna swego, czyli Słowo odwieczne, oświecającego
wszystkich ludzi, by zamieszkał wśród ludzi i opowiedział im tajemnice Boże
(por. J 1,1-18). Jezus Chrystus więc, Słowo Wcielone, „człowiek do ludzi”
posłany, „głosi słowa Boże” (por. J 3,34) i dopełnia dzieła zbawienia, które
Ojciec powierzył Mu do wykonania (por. J 5,36, 17,4). Dlatego Ten, którego gdy
ktoś widzi, widzi też i Ojca (por. J 14,9), przez całą swoją obecność i
okazanie się przez słowa i czyny, przez znaki i cuda, zwłaszcza zaś przez
śmierć swoją i pełne chwały zmartwychwstanie, a wreszcie przez zesłanie Ducha
prawdy, objawienie doprowadził do końca i do doskonałości oraz świadectwem
bożym potwierdza, że Bóg jest z nami, by nas z mroków grzechu i śmierci wybawić
i wskrzesić do życia wiecznego. Ekonomia więc chrześcijańska, jako nowe i
ostateczne przymierze, nigdy nie ustanie i nie należy się już spodziewać
żadnego nowego objawienia publicznego przed chwalebnym ukazaniem się Pana
naszego Jezusa Chrystusa (por. 1 Tm 6,14 i Tyt 2,13).
KO 5. Bogu objawiającemu należy okazać „posłuszeństwo wiary” (por. Rz
16,26, por. Rz 1,5, 2 Kor 10,5-6), przez które człowiek z wolnej woli cały
powierza się Bogu, okazując „pełną uległość rozumu i woli wobec Boga
objawiającego” i dobrowolnie uznając objawienie przez Niego dane. By móc okazać
taką wiarę, trzeba mieć łaskę Bożą uprzedzającą i wspomagającą oraz pomoce
wewnętrzne Ducha Świętego, który by poruszał serca i do Boga zwracał, otwierał
oczy rozumu i udzielał „wszystkim słodyczy w uznawaniu i dawaniu wiary
prawdzie”. Aby zaś coraz głębsze było zrozumienie objawienia tenże Duch święty
darami swymi wiarę stale udoskonala.
KO 6. Przez objawienie Boże zechciał Bóg ujawnić i oznajmić siebie
samego i odwieczne postanowienia swej woli o zbawieniu ludzi „dla uczestnictwa
mianowicie w darach Bożych, które przewyższają całkowicie poznanie rozumu
ludzkiego”.
Sobór święty wyznaje, że „Boga będącego początkiem i końcem wszystkich
rzeczy można poznać z pewnością przy naturalnym świetle rozumu ludzkiego z
rzeczy stworzonych” (por. Rz 1,20), uczy też, że objawieniu Bożemu przypisać
należy fakt, „iż to, co w sprawach Bożych samo z siebie jest dla rozumu
ludzkiego dostępne, również w obecnych warunkach rodzaju ludzkiego może być
poznane przez wszystkich szybko, z mocną pewnością i bez domieszki
jakiegokolwiek błędu”.
KO 7. Bóg postanowił najłaskawiej, aby to,
co dla zbawienia wszystkich narodów objawił, pozostało na zawsze zachowane w
całości i przekazywane było wszystkim pokoleniom. Dlatego Chrystus Pan, w
którym całe objawienie Boga najwyższego znajduje swe dopełnienie (por. 2 Kor
1,3, 3,16-4,6), polecił Apostołom, by Ewangelię przyobiecaną przedtem przez
Proroków, którą sam wypełnił i ustami własnymi obwieścił, głosili wszystkim,
jako źródło wszelkiej prawdy zbawiennej i normy moralnej, przekazując im dary
Boże. Polecenie to zostało wiernie wykonane przez Apostołów, którzy nauczaniem
ustnym, przykładami i instytucjami przekazali to, co otrzymali z ust Chrystusa,
z Jego zachowania się i czynów, albo czego nauczyli się od Ducha Świętego,
dzięki Jego sugestii, jak też przez tych Apostołów i mężów apostolskich, którzy
wspierani natchnieniem tegoż Ducha Świętego, na piśmie utrwalili wieść o
zbawieniu. Aby zaś Ewangelia była zawsze w swej całości i żywotności w Kościele
zachowywana, zostawili Apostołowie biskupów jako następców swoich
"przekazując im swoje stanowisko nauczycielskie". Ta więc Tradycja
święta i Pismo święte obu Testamentów są jakby zwierciadłem, w którym Kościół
pielgrzymujący na ziemi ogląda Boga, od którego, wszystko otrzymuje, aż
zostanie doprowadzony do oglądania Go twarzą w twarz, takim jaki jest (por. 1 J
3,2).
KO 8. Nauczanie przeto apostolskie, które w
szczególny sposób wyrażone jest w księgach natchnionych, miało być zachowane w
ciągłym następstwie aż do czasów ostatecznych. Stąd Apostołowie, przekazując
to, co sami otrzymali, upominają wiernych, by trzymali się tradycji, które
poznali czy to przez naukę ustną, czy też przez list (por. 2 Tes 2,15), i aby
staczali bój o wiarę raz na zawsze sobie przekazaną (por. Jd 3). A co przez
apostołów zostanie przekazane, obejmuje wszystko to, co przyczynia się do
prowadzenia świętego życia przez Lud Boży i pomnożenia w nim wiary. I tak
Kościół w swej nauce, w swym życiu i kulcie uwiecznia i przekazuje wszystkim
pokoleniom to wszystko, czym on jest i to wszystko, w co wierzy.
Tradycja ta, wywodząca się od Apostołów, rozwija się w Kościele pod opieką
Ducha Świętego. Wzrasta bowiem zrozumienie tak rzeczy, jak słów przekazywanych,
już to dzięki kontemplacji oraz dociekaniu wiernych, którzy je rozważają w
sercu swoim (por. Łk 2,19 i 51), już też dzięki głębokiemu, doświadczalnemu
pojmowaniu spraw duchowych, już znowu dzięki nauczaniu tych, którzy wraz z
sukcesją biskupią otrzymali niezawodny charyzmat prawdy. Albowiem Kościół z
biegiem wieków dąży stale do pełni prawdy Bożej, aż wypełnią się w nim słowa
Boże. Wypowiedzi Ojców świętych świadczą o obecności tej życiodajnej Tradycji,
której bogactwa przelewają się w działalność i życie wierzącego i modlącego się
Kościoła. Dzięki tej samej Tradycji Kościół rozpoznaje cały kanon Ksiąg
świętych, a i samo Pismo św. w jej obrębie głębiej jest rozumiane i nieustannie
w czyn wprowadzane. Tak więc Bóg, który niegdyś przemówił, rozmawia bez przerwy
z Oblubienicą swego Syna ukochanego, a Duch Święty, przez którego żywy głos
Ewangelii rozbrzmiewa w Kościele, a przez Kościół w świecie, wprowadza wiernych
we wszelką prawdę oraz sprawia, że słowo Chrystusowe obficie w nich mieszka
(por. Kol 3,16).
KO 9. Tradycja święta zatem i Pismo święte
ściśle się ze sobą łączą i komunikują. Obydwoje bowiem, wypływając z tego
samego źródła Bożego, zrastają się jakoś w jedno i zdążają do tego samego celu.
Albowiem Pismo św. jest mową Bożą, utrwaloną pod natchnieniem Ducha Świętego na
piśmie, a święta Tradycja, słowo Boże, przez Chrystusa Pana i Ducha Świętego
powierzone Apostołom, przekazuje w całości ich następcom, by oświeceni Duchem
prawdy, wiecznie je w swym nauczaniu zachowywali, wyjaśniali i
rozpowszechniali. Stąd to Kościół osiąga pewność swoją co do wszystkich spraw
objawionych nie przez samo Pismo święte. Toteż obydwoje należy z równym
uczuciem czci i poważania przyjmować i mieć w poszanowaniu.
KO
10. Święta Tradycja i
Pismo św. stanowią jeden święty depozyt słowa Bożego powierzony Kościołowi. Na
nim polegając, cały lud święty zjednoczony ze swymi pasterzami trwa stale w
nauce Apostołów, we wspólnocie braterskiej, w łamaniu chleba i w modlitwach
(por. Dz 2,42 gr.), tak iż szczególna zaznacza się jednomyślność przełożonych i
wiernych w zachowaniu przekazanej wiary, w praktykowaniu jej i wyznawaniu.
Zadanie zaś autentycznej interpretacji słowa Bożego, spisanego czy przekazanego
przez Tradycję, powierzone zostało samemu tylko żywemu Urzędowi
Nauczycielskiemu Kościoła, który autorytatywnie działa w imieniu Jezusa Chrystusa.
Urząd ten Nauczycielski nie jest ponad słowem Bożym, lecz jemu służy, nauczając
tylko tego, co zostało przekazane. Z rozkazu Bożego i przy pomocy Ducha
Świętego słucha on pobożnie słowa Bożego, święcie go strzeże i wiernie
wyjaśnia. I wszystko, co podaje do wierzenia jako objawione przez Boga, czerpie
z tego jednego depozytu wiary.
Jasne więc jest, że Święta Tradycja, Pismo św. i Urząd Nauczycielski Kościoła,
wedle najmądrzejszego postanowienia Bożego, tak ściśle ze sobą się łączą i
zespalają, że jedno bez pozostałych nie może istnieć, w wszystkie te czynniki
razem, każdy na swój sposób, pod natchnieniem jednego Ducha Świętego
przyczyniają się skutecznie do zbawienia dusz.
KO 11. Prawdy przez Boga objawione, które są
zawarte i wyrażone w Piśmie świętym, spisane zostały pod natchnieniem Ducha
Świętego. Albowiem święta Matka - Kościół uważa na podstawie wiary apostolskiej
księgi tak Starego, jak Nowego Testamentu w całości, ze wszystkimi ich
częściami za święte i kanoniczne dlatego, że spisane pod natchnieniem Ducha
Świętego (por. J 20,31, 2 Tm 3,16, 2 P 1,19-21, 3,15-16) Boga mają za autora i
jako takie zostały Kościołowi przekazane. Do sporządzenia Ksiąg świętych wybrał
Bóg ludzi, którymi jako używającymi własnych zdolności i sił posłużył się, aby
przy Jego działaniu w nich i przez nich, jako prawdziwi autorowie przekazali na
piśmie to wszystko i tylko to, co On chciał.
Ponieważ więc wszystko, co twierdzą autorowie natchnieni, czyli hagiografowie,
winno być uważane za stwierdzone przez Ducha Świętego, należy zatem uznawać, że
Księgi biblijne w sposób pewny, wiernie i bez błędu uczą prawdy, jaka z woli
Bożej miała być przez Pismo św. utrwalona dla naszego zbawienia. Dlatego
"każde Pismo przez Boga natchnione użyteczne (jest) do pouczania, do
przekonywania, do napominania, do kształcenia w sprawiedliwości: by człowiek
Boży stał się doskonały i do wszelkiego dobrego dzieła zaprawiony" (2 Tm
3,16-17 gr.).
KO 12. Ponieważ zaś Bóg w Piśmie św. przemawiał
przez ludzi, na sposób ludzki, komentator Pisma św. chcąc poznać, co On
zamierzał nam oznajmić, powinien uważnie badać, co hagiografowie w
rzeczywistości chcieli wyrazić i co Bogu spodobało się ich słowami ujawnić.
Celem odszukania intencji hagiografów należy między innymi uwzględnić również
"rodzaje literackie". Całkiem inaczej bowiem ujmuje się i wyraża
prawdę o tekstach historycznych rozmaitego typu, czy prorockich, czy w
poetyckich, czy innego rodzaju literackiego. Musi więc komentator szukać sensu,
jaki hagiograf w określonych okolicznościach, w warunkach swego czasu i swej
kultury zamierzał wyrazić i rzeczywiście wyraził za pomocą rodzajów
literackich, których w owym czasie używano. By zdobyć właściwe zrozumienie
tego, co święty autor chciał na piśmie wyrazić, trzeba zwrócić należytą uwagę
tak na owe zwyczaje, naturalne sposoby myślenia, mówienia i opowiadania,
przyjęte w czasach hagiografa, jak i na sposoby, które zwykło się było stosować
w owej epoce przy wzajemnym obcowaniu ludzi z sobą. Lecz ponieważ Pismo św.
powinno być czytane i interpretowane w tym samym Duchu, w jakim zostało
napisane, należy, celem wydobycia właściwego sensu świętych tekstów, nie mniej
uważnie także uwzględnić treść i jedność całej Biblii, mając na oku żywą
Tradycję całego Kościoła oraz analogię wiary. Zdaniem egzegetów jest pracować
wedle tych zasad nad głębszym zrozumieniem i wyjaśnieniem sensu Pisma św., aby
dzięki badaniu przygotowawczemu sąd Kościoła nabywał dojrzałości. Albowiem
wszystko to, co dotyczy sposobu interpretowania Pisma św., podlega ostatecznie
sądowi Kościoła, który ma od Boga polecenie i posłannictwo strzeżenia i
wyjaśniania słowa Bożego.
KO 13. W Piśmie świętym więc objawia się -
przy stałym zachowaniu Bożej prawdy i świętości - przedziwne "zniżanie
się" wiecznej Mądrości, "byśmy uczyli się o niewysłowionej dobroci
Boga i o tym, jak bardzo dostosował się On w mowie, okazując przezorność i
troskliwość względem naszej natury". Bo słowa Boże, językami ludzkimi
wyrażone, upodobniły się do mowy ludzkiej, jak niegdyś Słowo Ojca
Przedwiecznego, przyjąwszy słabe ciało ludzkie, upodobniło się do ludzi.
KO 14. Najmiłościwszy Bóg, zmierzając troskliwie ku zbawieniu całego
rodzaju ludzkiego i przygotowując je, szczególnym postanowieniem wybrał sobie
naród, by mu powierzyć swe obietnice. Zawarłszy przymierze z Abrahamem (por.
Rdz 15,18) i z narodem izraelskim za pośrednictwem Mojżesza (por. Wj 24,8), tak
objawił się słowami i czynami ludowi nabytemu, jako jedyny, prawdziwy i żywy
Bóg, ażeby Izrael doświadczył, jakie są drogi Boże w stosunku do ludzi, i aby
dzięki przemawianiu Boga przez usta Proroków z biegiem czasu coraz głębiej i
jaśniej je rozumiał i coraz szerzej wśród narodów budził ich świadomość (por.
Ps 21,28-29,95,1-3, Iz 2,1-4, Jr 3,17). Plan zbawienia przez autorów świętych
przepowiedziany, opisany i wyjaśniony, zawarty jest jako prawdziwe słowo Boże w
księgach starego Testamentu, dlatego księgi te przez Boga natchnione zachowują
stałą wartość: „cokolwiek bowiem zostało napisane, dla naszego pouczenia
napisane jest, abyśmy przez cierpliwość i pociechę z Pism świętych mieli
nadzieję” (Rz 15,4).
KO 15. Ekonomia zbawienia w Starym Testamencie na to była przede
wszystkim nastawiona, by przygotować, proroczo zapowiedzieć (por. Łk 24,44, J
5,39, 1 P 1,10) i rozmaitymi obrazami typicznymi oznaczyć (por. 1 Kor 10,11)
nadejście Chrystusa Odkupiciela wszystkich oraz Królestwa mesjańskiego. A
księgi Starego Testamentu, stosownie do położenia rodzaju ludzkiego przed
dokonanym przez Chrystusa zbawieniem, udostępniają wszystkim znajomość Boga i
człowieka oraz sposobów działania Boga sprawiedliwego i miłosiernego w stosunku
do ludzi. Jakkolwiek księgi te zawierają także sprawy niedoskonałe i
przemijające, pokazują jednak prawdziwą pedagogię Bożą. Stąd też owe księgi,
które przecież wyrażają żywy zmysł Boży, w których kryją się wzniosłe o Bogu
nauki oraz zbawienna mądrość co do życia człowieka i przedziwny skarbiec
modlitw, w którym wreszcie utajona jest tajemnica naszego zbawienia – powinny
być przez wiernych chrześcijan ze czcią przyjmowane.
KO 16. Bóg, sprawca natchnienia i autor ksiąg obydwu Testamentów, mądrze
postanowił, by Nowy Testament był ukryty w Starym, a Stary w Nowym znalazł
wyjaśnienie. Bo choć Chrystus ustanowił Nowe Przymierze we krwi swojej (por. Łk
22,20, 1 Kor 11,25), wszakże księgi Starego Testamentu, przyjęte w całości do
nauki ewangelicznej, w Nowym Testamencie uzyskują i ujawniają swój pełny sens
(por. Mt 5,17, Łk 24,27, Rz 16,25-26, 2 Kor 3,14-16) i nawzajem oświetlają i
wyjaśniają Nowy Testament.
KO 17. Słowo Boże, które jest mocą Bożą ku zbawieniu każdego wierzącego
(por. Rz 1,16), w pismach Nowego Testamentu znamienitym sposobem jest
uobecnione i okazuje swą siłę. Gdy bowiem nadeszła pełność czasu (por. Gal
4,4), Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami pełne łaski i prawdy
(por. J 1,14). Chrystus założył Królestwo Boże na ziemi, czynami i słowami
objawił Ojca swego i siebie samego, a przez śmierć, zmartwychwstanie i chwalebne
wniebowstąpienie oraz zesłanie Ducha Świętego dokończył swego dzieła. Podwyższony
nad ziemię wszystkich do siebie przyciąga (por. J 12,32 gr.), On, który sam
jeden ma słowa żywota wiecznego (por. J 6,68).
Tajemnica ta nie została oznajmiona innym pokoleniom tak, jak teraz
objawiona została przez Ducha Świętego jego świętym Apostołom i Prorokom (por.
Ef 3,4-6 gr.), aby głosili Ewangelię, wzbudzali wiarę w Jezusa Chrystusa i Pana
oraz zgromadzali Kościół. Pisma Nowego Testamentu są trwałym, boskim świadectwem
tych spraw.
KO 18. Niczyjej nie uchodzi uwagi, że wśród wszystkich pism Nowego
Testamentu, Ewangelie zajmują słusznie miejsce najwybitniejsze. Są bowiem
głównym świadectwem życia i nauki Słowa Wcielonego, naszego Zbawiciela. Kościół
zawsze i wszędzie utrzymywał i utrzymuje, że cztery Ewangelie są pochodzenia
apostolskiego. Co bowiem Apostołowie na polecenie Chrystusa głosili, to później
oni sami oraz mężowie apostolscy pod natchnieniem Ducha Świętego na piśmie nam
przekazali, jako fundament wiary, mianowicie czteropostaciową Ewangelię według
Mateusza, Marka, Łukasza i Jana.
KO 19. Święta Matka-Kościół silnie i bardzo stanowczo utrzymywał i
utrzymuje, że cztery wspomniane Ewangelie, których historyczność bez wahania
stwierdza, podają wiernie to, co Jezus, Syn Boży, żyjąc wśród ludzi, dla
wiecznego ich zbawienia rzeczywiście uczynił i tego uczył aż do dnia, w którym
został wzięty do nieba (por. Dz 1,1-2). Apostołowie po wniebowstąpieniu Pana
to, co On powiedział i czynił, przekazali słuchaczom w pełniejszym zrozumieniu,
którym cieszyli się pouczeni chwalebnymi wydarzeniami życia Jezusa oraz
światłem Ducha prawdy oświeceni. Święci zaś autorowie napisali cztery
Ewangelie, wybierając niektóre z wielu wiadomości przekazanych ustnie lub
pisemnie, ujmując pewne rzeczy syntetycznie lub objaśniając, przy uwzględnieniu
sytuacji Kościołów, zachowując wreszcie formę przepowiadania, ale zawsze tak,
aby nam przekazać szczerą prawdę o Jezusie. W tej przecież intencji pisali
czerpiąc z własnej pamięci i własnych wspomnień, czy też korzystając ze
świadectwa tych, którzy „od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa”,
byśmy poznali „prawdę” tych nauk, które otrzymaliśmy (por. Łk 1,2-4).
KO 20. Kanon Nowego Testamentu oprócz czterech Ewangelii zawiera także
listy św. Pawła i inne pisma apostolskie, spisane pod natchnieniem Ducha
Świętego. W nich za mądrym zrządzeniem Bożym znajdujemy potwierdzenie
wiadomości o Chrystusie Panu, coraz dokładniejsze objaśnienie prawdziwej Jego
nauki, ogłoszenie zbawczej potęgi boskiego dzieła Chrystusa, opis początków
Kościoła i jego przedziwnego rozszerzania się oraz zapowiedź jego chwalebnego
dopełnienia.
Pan Jezus bowiem pomagał swym Apostołom, jak przyrzekł (por. Mt 28,20),
i zesłał im Ducha Pocieszyciela, by ich prowadził ku pełni prawdy (por. J
16,13)
KO 21. Kościół miał zawsze we czci Pisma Boże, podobnie jak samo Ciało
Pańskie, skoro zwłaszcza w Liturgii św. nie przestaje brać i podawać wiernym
chleb żywota tak ze stołu słowa Bożego, jak i Ciała Chrystusowego. Zawsze
uważał i uważa owe Pisma zgodnie z Tradycją świętą, za najwyższe prawidło swej
wiary, ponieważ natchnione przez Boga i raz na zawsze utrwalone na piśmie
przekazują niezmiennie słowo samego Boga, a w wypowiedziach Proroków i Apostołów
pozwala rozbrzmiewać głosowi Ducha Świętego. Trzeba więc, aby całe nauczanie
kościelne, tak jak sama religia chrześcijańska, żywiło się i kierowało Pismem
św. Albowiem w księgach świętych Ojciec, który jest w niebie spotyka się
miłościwie ze swymi dziećmi i prowadzi z nimi rozmowę. Tak wielka zaś tkwi w
słowie Bożym moc i potęga, że jest ono dla Kościoła podporą i siłą żywotną, a
dla synów Kościoła utwierdzeniem wiary, pokarmem duszy oraz źródłem czystym i
stałym życia duchowego. Stąd doskonałe zastosowanie ma do Pisma św.
powiedzenie: „żywe jest słowo Boże i skuteczne” (Hbr 4,12), które „ma moc
zbudować i dać dziedzictwo wszystkim uświęconym” (Dz 20,32, por. 1 Tes 2,13).
KO 22. Wierni Chrystusowi winni mieć szeroki dostęp do Pisma św. Z tej
to przyczyny Kościół zaraz od początku przejął, jako swój, ów najstarszy grecki
przekład Starego Testamentu, biorąc nazwę od siedemdziesięciu mężów, a inne
przekłady wschodnie i łacińskie, zwłaszcza tzw. Wulgatę, zawsze ma w
poszanowaniu. A ponieważ słowo Boże powinno być po wszystkie czasy wszystkim
dostępne, Kościół stara się o to z macierzyńską troskliwością, by opracowano
odpowiednie i ścisłe przekłady na różne języki, zwłaszcza z oryginalnych
tekstów Ksiąg świętych. Skoro one przy danej sposobności i za zezwoleniem
władzy Kościoła zostaną sporządzone wspólnym wysiłkiem z braćmi odłączonymi,
będą mogły być używane przez wszystkich chrześcijan.
KO 23. Oblubienica Słowa Wcielonego, czyli Kościół, przez Ducha Świętego
pouczony, usiłuje coraz głębsze osiągnąć zrozumienie Pisma św., by dzieci swoje
bezustannie karmić słowami Bożymi. Dlatego też należycie popiera także studium
Ojców Kościoła tak wschodnich jak i zachodnich oraz studium świętych Liturgii.
Egzegeci zaś katoliccy i inni uprawiający świętą teologię powinni starać się,
by wspólnym wysiłkiem pod nadzorem świętego Urzędu Nauczycielskiego, przy
zastosowaniu odpowiednich pomocy naukowych, tak badać i wykładać boskie Pisma,
by jak najliczniejsi słudzy Słowa Bożego mogli z pożytkiem podawać ludowi
Bożemu pokarm owych Pism, który by rozum oświecał, wolę umacniał, a serca ludzi
ku miłości Bożej rozpalał. Sobór święty dodaje otuchy synom Kościoła, którzy
zajmują się studiami biblijnymi, by z odnawianą ciągle energią dzieło
szczęśliwie podjęte prowadzili nadal z wszelką starannością wedle myśli
Kościoła.
KO 24. Teologia święta opiera się, jako na trwałym fundamencie, na
pisanym słowie Bożym łącznie z Tradycją świętą. W nim znajduje swe
najgruntowniejsze umocnienie i stale się odmładza, badając w świetle wiary
wszelką prawdę ukrytą w misterium Chrystusa. Pisma zaś święte zawierają słowo
Boże, a ponieważ są natchnione, są one naprawdę słowem Bożym. Niech przeto
studium Pisma św. będzie jakby duszą teologii świętej. Tymże słowem Pisma św.
żywi się również korzystnie i święcie się przez nie rozwija posługa słowa,
czyli kaznodziejstwo, katecheza i wszelkie nauczanie chrześcijańskie, w którym
homilia liturgiczna winna mieć szczególne miejsce.
KO 25. Konieczną przeto jest rzeczą, by wszyscy duchowni, zwłaszcza
kapłani Chrystusowi, i inni, którzy, jak diakoni i katechiści, zajmują się
prawowicie posługą słowa, dzięki wytrwałej lekturze i starannemu studium
przylgnęli do Pisma świętego, aby żaden z nich nie stał się „próżnym
głosicielem słowa Bożego na zewnątrz, nie będąc wewnątrz jego słuchaczem”,
podczas gdy winien z wiernymi sobie powierzonymi dzielić się ogromnymi
bogactwami słowa Bożego, szczególnie w liturgii świętej. Również Sobór święty
usilnie i szczególnie upomina wszystkich wiernych, a zwłaszcza członków
zakonów, by przez częste czytanie Pisma świętego nabywali „wzniosłego poznania
Jezusa Chrystusa” (Flp 3,8). „Nieznajomość Pisma świętego jest nieznajomością
Chrystusa”. Niech więc chętnie do świętego tekstu przystępują czy to przez
świętą Liturgię, przepełnioną Bożymi słowami, czy przez pobożną lekturę, czy
przez odpowiednie do tego instytucje i inne pomoce, które za aprobatą i pod
opieką pasterzy Kościoła wszędzie w naszych czasach chwalebnie się
rozpowszechniają. Niech jednak o tym pamiętają, że modlitwa towarzyszyć powinna
czytaniu Pisma świętego, by ono było rozmową między Bogiem a człowiekiem. Gdyż
„do Niego przemawiamy, gdy się modlimy, a Jego słuchamy, gdy czytamy boskie
wypowiedzi”.
Do czcigodnych biskupów, „przy których jest nauka apostolska”, należy,
aby wiernych sobie powierzonych pouczali odpowiednio o należytym korzystaniu z
ksiąg Bożych, zwłaszcza z Nowego Testamentu, a przede wszystkim z Ewangelii.
Mają to czynić przez przekłady świętych tekstów zaopatrzone w konieczne i
dostatecznie liczne objaśnienia, by synowie Kościoła mogli bezpiecznie i
pożytecznie obcować z Pismem św. i przepoić się jego duchem.
Niech ponadto sporządzone zostaną wydania Pisma świętego zaopatrzone w
od--powiednie przypisy, dostosowane także do użytku niechrześcijan i do ich
warunków, a o ich rozpowszechnianie niech mądrze troszczą się duszpasterze czy
też chrześcijanie jakiegokolwiek stanu.
KO 26. Tak więc niech przez czytanie i studium Ksiąg świętych „słowo
Boże szerzy się i jest wysławiane” (2 Tes 3,1), a skarbiec Objawienia
powierzony Kościołowi niech serca ludzkie coraz więcej napełnia. Jak z ciągłego
uczestnictwa w tajemnicy eucharystycznej życie Kościoła doznaje rozkwitu, tak
spodziewać się wolno nowego bodźca do życia duchowego ze wzmożonej czci dla
słowa Bożego, które „trwa na wieki” (Iz 40,18, por. 1 P 1,23-25).
DA 1. Święty Sobór chcąc spotęgować działalność apostolską Ludu Bożego,
zwraca się z troską do wiernych świeckich, o którym szczególnym i bezwzględnie
koniecznym udziale w posłannictwie Kościoła wspominał już na innych miejscach.
Nigdy bowiem nie może w Kościele zabraknąć apostolstwa świeckich, które wypływa
z samego ich powołania chrześcijańskiego. Jak samorzutna i jak owocna była tego
rodzaju działalność w zaraniu Kościoła, pokazuje jasno samo Pismo św. (por. Dz
11,19-21; 18,26; Rz 16, 1-16; Flp 4,3).
Nasze zaś czasy wymagają od ludzi świeckich nie mniejszej gorliwości; co
więcej, dzisiejsze warunki żądają od nich o wiele intensywniejszego i szerzej
zakrojonego apostolstwa. Ustawiczny bowiem przyrost ludności, postęp nauki i
umiejętności technicznych, zacieśniające się stosunki międzyludzkie nie tylko
rozszerzyły niezmiernie dziedziny apostolstwa świeckich, przeważnie im tylko
dostępne, ale wyłoniły nowe problemy, które wymagają od nich bacznej czujności
i zainteresowania. Tego rodzaju apostolstwo staje się tym bardziej naglącą
potrzebą, im bardziej uniezależniły się – zresztą słusznie – liczne dziedziny
życia ludzkiego, niekiedy jednak z pewnym odchyleniem od porządku etycznego i
religijnego oraz z groźnym niebezpieczeństwem dla życia chrześcijańskiego.
Nadto w wielu krajach, gdzie jest bardzo mało kapłanów, albo gdzie – jak to
niekiedy się zdarza – pozbawieni są należnej swobody pasterzowania, Kościół bez
wysiłku świeckich przestałby prawie istnieć i działać.
Znakiem tej wielorakiej i naglącej potrzeby jest widoczne działanie
Ducha Świętego, który coraz dobitniej uświadamia ludziom świeckim ich własną
odpowiedzialność i pobudza ich wszędzie do służenia Chrystusowi i Kościołowi.
W tym Dekrecie zamierza Sobór wyjaśnić istotę apostolstwa świeckich,
jego charakter i różnorodność, a także wyłożyć jego podstawowe zasady oraz
podać wskazania duszpasterskie dla skuteczniejszego wprowadzenia go w życie.
Mają one wszystkie posłużyć za normę przy rewizji prawa kanonicznego w
kwestiach dotyczących apostolstwa świeckich.
DA 2. Kościół powstał do życia w tym celu, by szerząc królestwo
Chrystusowe po całej ziemi ku chwale Ojca, uczynić wszystkich ludzi
uczestnikami zbawczego odkupienia i by przez nich skierować cały świat rzeczywiście
do Chrystusa. Wszelka działalność Ciała Mistycznego zmierzająca do tego celu
nazywa się apostolstwem, które Kościół sprawuje poprzez wszystkie swoje
członki, jednak na różne sposoby; powołanie bowiem chrześcijańskie jest z
natury swojej również powołaniem do apostolstwa. Podobnie jak w organizmie
żywym żaden członek nie zachowuje się całkiem biernie, ale uczestnicząc w życiu
ciała, bierze równocześnie udział w jego działaniu, tak i w ciele Chrystusa,
którym jest Kościół, całe ciało „według zakresu działania właściwego każdemu
członkowi przyczynia sobie wzrostu” (Ef 4,16). Co więcej, tak wielka jest w tym
ciele więź i zespolenie członków (por. Ef 4,16), iż członka, który nie
przyczynia się według swej miary do wzrostu ciała, należy uważać za niepożytecznego
tak dla siebie, jak i dla Kościoła.
Istnieje w Kościele różnorodność posługiwania, ale jedność posłannictwa.
Apostołom i ich następcom powierzył Chrystus urząd nauczania, uświęcania i
rządzenia w Jego imieniu i Jego mocą. Jednak i ludzie świeccy, stawszy się
uczestnikami funkcji kapłańskiej, prorockiej i królewskiej Chrystusa, mają swój
udział w posłannictwie całego Ludu Bożego w Kościele i na świecie. I
rzeczywiście sprawują oni apostolstwo przez swą pracę zmierzającą do szerzenia
Ewangelii oraz uświęcania ludzi i do przepajania duchem ewangelicznym oraz
doskonalenia porządku spraw doczesnych, tak że ich wysiłek w tej dziedzinie
daje jawnie świadectwo o Chrystusie i służy zbawieniu ludzi. Ponieważ zaś
właściwością stanu ludzi świeckich jest życie wśród świata i spraw doczesnych,
dlatego wzywa ich Bóg, by ożywieni duchem chrześcijańskim, sprawowali niczym
zaczyn swoje apostolstwo w świecie.
DA 3. Obowiązek i prawo do apostolstwa otrzymują świeccy na mocy samego
zjednoczenia swojego z Chrystusem - Głową. Wszczepieni bowiem przez chrzest w
Ciało Mistyczne Chrystusa, utwierdzeni mocą Ducha Świętego przez bierzmowanie,
są oni przeznaczeni przez samego Pana do apostolstwa. Dostępują poświęcenia na
królewskie kapłaństwo i święty naród (por. 1 P 2,4-10), by przez wszelkie
uczynki składać duchowe ofiary i po całej ziemi dawać świadectwo Chrystusowi.
Sakramenty natomiast, zwłaszcza Eucharystia, udzielają i wzmagają ową miłość,
która jest jakby duszą całego apostolstwa.
Apostolstwo sprawuje się w wierze, nadziei i miłości, które rozlewa Duch
Święty w sercach wszystkich członków Kościoła. Co więcej, przykazanie miłości,
które jest największym poleceniem Pana, przynagla wszystkich wiernych do
zabiegania o chwałę Boga przez nadejście Jego królestwa i o życie wieczne dla
wszystkich ludzi, by poznali jedynego Boga prawdziwego oraz tego, którego
posłał Jezus Chrystus (por. J 17,3).
Wszystkim zatem wiernym nałożony zostaje wspaniały obowiązek
przyczyniania się do tego, aby wszyscy ludzie na całym świecie poznali i
przyjęli boskie orędzie zbawienia.
Dla spełniania tego apostolstwa udziela wiernym Duch Święty, sprawujący
dzieło uświęcenia Ludu Bożego przez posługę słowa i sakramenty, także innych
szczególnych darów (por. 1 Kor 12,7), „udzielając każdemu tak, jak chce” (1 Kor
12,11), by „służąc sobie wzajemnie każdy tą łaską, jaką otrzymał” przyczyniali
się i oni „jako dobrzy szafarze różnorodnej łaski Bożej” (1 P 4,10) do budowania
całego ciała w miłości (por. Ef 4,16). Z przyjęcia tych charyzmatów, nawet
zwyczajnych, rodzi się dla każdego wierzącego prawo i obowiązek używania ich w
Kościele i świecie dla dobra ludzi i budowania Kościoła, w wolności Ducha
Świętego, który „wionie tam, gdzie chce” (J 3,8), a zarazem w zjednoczeniu z
braćmi w Chrystusie, zwłaszcza ze swymi pasterzami, do których należy wydawanie
sądu o prawdziwej naturze tych darów i należnym ich używaniu, oczywiście nie w
tym celu, aby gasić Ducha, ale by doświadczać wszystkiego i zachować to, co
dobre (por. 1 Tes 5,12. 19. 21).
DA 4. Ponieważ Chrystus posłany do Ojca jest źródłem i początkiem całego
apostolstwa w Kościele, jest rzeczą oczywistą, że owocność apostolstwa
świeckich zależy od ich żywotnego zjednoczenia z Chrystusem według słów Pana:
„Kto mieszka we mnie, a ja w nim, ten wiele owocu przynosi, bo beze mnie nic
uczynić nie możecie” (J 15,5). To życie w najgłębszym zjednoczeniu z Chrystusem
w Kościele podtrzymują pomoce duchowe, wspólne wszystkim wiernym, zwłaszcza
czynny udział w świętej liturgii. Tych pomocy powinny świeccy tak używać, aby
przy należytym spełnianiu świeckich zajęć wśród zwyczajnych warunków życiowych
nie oddzielali od swego życia łączności z Chrystusem, ale umacniali się w niej,
wykonując swoją pracę według woli Bożej. Na tej drodze mają świeccy ochotnie i
radośnie postępować w świętości, usiłując przezwyciężać trudności roztropnie i
cierpliwie. Ani troski rodzinne, ani inne sprawy świeckie nie powinny
pozostawać poza sferą ich życia duchowego według słów Apostoła: „Wszystko,
cokolwiek czynicie w słowie lub uczynku, wszystko w imię Pana Jezusa Chrystusa
„czyńcie”, dziękując przez niego Bogu Ojcu” (Kol 3,17).
Takie życie wymaga ustawicznego ćwiczenia się w wierze, nadziei i
miłości.
Tylko przez światło wiary i rozważanie słowa Bożego można zawsze i
wszędzie poznawać Boga, w którym „żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17,28),
w każdym wydarzeniu szukać Jego woli, widzieć Chrystusa we wszystkich ludziach,
czy to bliskich, czy obcych, trafnie osądzać prawdziwe znaczenie i wartość
rzeczy doczesnych tak samych w sobie, jak i w stosunku do celu człowieka. Ci,
co mają ową wiarę, żyją w nadziei objawienia synów Bożych, pomni na krzyż i
zmartwychwstanie Pana.
W tej doczesnej pielgrzymce życia, ukryci z Chrystusem w Bogu, wolni od
więzów bogactwa, zwracając się do dóbr wiecznotrwałych, wielkodusznym sercem
poświęcają się całkowicie szerzeniu Królestwa Bożego i kształtowaniu oraz
doskonaleniu porządku spraw doczesnych w duchu chrześcijańskim. Wśród przeciwności
tego życia znajdują siłę w nadziei, żywiąc przekonanie, że „utrapień czasu
teraźniejszego nawet porównać nie można z przyszłą chwałą, która się w nas
objawia” (Rz 8,18).
Przynaglani miłością, która jest z Boga, świadczą dobro wszystkim, a
zwłaszcza braciom w wierze (Gal 6,10), usuwając „wszelką złość oraz wszelki
podstęp, obłudę, zazdrość i wszystkie obmowy” (1 P 2,1) i pociągając w ten
sposób ludzi do Chrystusa. A miłość Boża, która „rozlana jest w sercach naszych
przez Ducha Świętego, który jest nam dany” (Rz 5,5), uzdalnia ludzi świeckich
do wyrażania w swoim życiu naprawdę ducha błogosławieństw ewangelicznych. Idąc
za ubogim Jezusem, nie upadają na duchu z powodu niedostatku ani nie nadymają
się z powodu obfitości dóbr doczesnych; naśladując Chrystusa pokornego nie są
chciwi próżnej chwały (por. Gal 5,26), ale starają się więcej podobać Bogu niż
ludziom, zawsze gotowi opuścić wszystko dla Chrystusa (por. Łk 14,26) i
prześladowanie cierpieć dla sprawiedliwości (por. Mt 5,10), pomni na słowa Pana:
„Jeśli kto chce za mną iść, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój
i naśladuje mnie” (Mt 16,24). Pielęgnują między sobą przyjaźń chrześcijańską,
spieszą sobie nawzajem z pomocą w każdej potrzebie.
Stan małżeński i rodzinny, bezżenność lub wdowieństwo, sytuacja
chorobowa, działalność zawodowa i społeczna winny wyciskać na tej duchowości
świeckich swoiste znamię. Niech więc świeccy nieustannie rozwijają otrzymane
przymioty i zdolności odpowiadające owym warunkom życia i niech używają
właściwych sobie darów, otrzymanych od Ducha Świętego. Poza tym świeccy, którzy
idąc za swym powołaniem, wstąpili do któregoś ze stowarzyszeń lub instytutów
zatwierdzonych przez Kościół, niech zarazem usiłują przyswoić sobie wiernie
szczególne znamię życia duchowego, właściwe tym instytutom.
Niech również cenią sobie wysoko kwalifikacje zawodowe, zmysł rodzinny i
obywatelski oraz cnoty odnoszące się do życia społecznego, jak: uczciwość,
poczucie sprawiedliwości, szczerość, uprzejmość, siłę ducha, bez których nie
może się utrzymać życie prawdziwie chrześcijańskie.
Doskonałym wzorem takiego życia duchowego i apostolskiego jest
Najświętsza Maryja Panna, Królowa Apostołów, która w czasie życia ziemskiego,
podobnego do innych, pełnego trosk rodzinnych i pracy, jednoczyła się zawsze
najściślej ze swoim Synem i współuczestniczyła w całkiem szczególny sposób w
dziele Zbawiciela; teraz zaś wniebowzięta, „dzięki swej macierzyńskiej miłości
opiekuje się braćmi swego Syna, pielgrzymującymi jeszcze oraz narażonymi na
niebezpieczeństwa i utrapienia, dopóki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej
ojczyzny”. Niech wszyscy z wielką pobożnością oddają jej cześć i niech
powierzają jej macierzyńskiej opiece swoje życie i apostolstwo.
DA 5. Chrystusowe dzieło odkupienia, mające zasadniczo na celu zbawienie
ludzi, obejmuje również odnowę całego porządku doczesnego. Stąd posłannictwo
Kościoła nie polega tylko na przekazywaniu ludziom ewangelicznego orędzia
Chrystusa i Jego łaski, ale także na przepajaniu i doskonaleniu duchem
ewangelicznym porządku spraw doczesnych. Świeccy zatem wypełniając to
posłannictwo Kościoła, prowadzą działalność apostolską zarówno w Kościele, jak
i w świecie, tak w porządku duchowym, jak i doczesnym; chociaż się te porządki
różnią, to jednak w jedynym planie Bożym są zespolone, że sam Bóg pragnie cały
świat przekształcić w Chrystusie w nowe stworzenie, zaczątkowo już tu na ziemi,
a w pełni w dniu ostatecznym. Człowiek świecki będąc jednocześnie wyznawcą
wiary i obywatelem tego świata, winien się zawsze kierować w obydwu porządkach
jednym sumieniem chrześcijańskim.
DA 6. Posłannictwo Kościoła zmierza do zbawienia ludzi, które się ma
osiągnąć przez wiarę w Chrystusa i Jego łaskę. Apostolstwo więc Kościoła i
wszystkich jego członków zmierza przede wszystkim do ukazania światu słowem i
czynem ewangelicznego orędzia Chrystusa i do udzielenia mu Jego łaski. Dokonuje
się to głównie przez posługę słowa i sakramentów powierzoną specjalnie
duchownym, w której i świeccy mają ważną rolę do spełnienia, aby „byli
współuczestnikami w pracy dla prawdy” (3 J 8). I w tej przede wszystkim
dziedzinie uzupełniają się wzajemnie: apostolstwo świeckich i posługiwanie
duszpasterskie.
Niezliczone okazje nadarzają się świeckim do uprawiania apostolstwa w
zakresie szerzenia Ewangelii i uświęcania. Sam przykład chrześcijańskiego życia
i dobre uczynki spełniane w duchu nadprzyrodzonym mają już siłę pociągania
ludzi do wiary i do Boga; Pan bowiem mówi: „Tak niech świeci światłość wasza
przed ludźmi, aby widzieli dobre wasze uczynki i chwalili Ojca waszego, który
jest w niebie” (Mt 5,16).
Tego rodzaju apostolstwo nie polega jednak na samym tylko świadectwie
życia. Prawdziwy apostoł szuka okazji głoszenia Chrystusa również słowem, bądź
to niewierzącym, by ich doprowadzić do wiary, bądź wierzącym, by ich pouczyć,
umocnić i pobudzić do gorliwszego życia, „albowiem miłość Chrystusowa przynagla
nas” (2 Kor 5, 14), a w sercach wszystkich powinny znaleźć oddźwięk owe słowa
Apostoła: „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” (1 Kor 9, 16).
Ponieważ zaś w naszych czasach powstają nowe zagadnienia i panoszą się
nagminnie bardzo niebezpieczne błędy, które usiłują zniszczyć zupełnie religię,
porządek moralny i samo społeczeństwo ludzkie, obecny Sobór święty zachęca
gorąco świeckich, by każdy w miarę swoich uzdolnień i wykształcenia, zgodnie z
myślą Kościoła wypełniał z większą pilnością swoje zadanie w zakresie
wyjaśniania, obrony i odpowiedniego dostosowania zasad chrześcijańskich do
problemów obecnej doby.
DA 7. Plan zaś Boży dotyczący świata polega na tym, by ludzie zgodnym
wysiłkiem kształtowali porządek spraw doczesnych i ciągle go doskonalili.
Wszystko, co składa się na porządek spraw doczesnych, mianowicie: dobra
osobiste i rodzinne, kultura, sprawy gospodarcze, sztuka i zajęcia zawodowe,
instytucje polityczne, stosunki międzynarodowe i inne tym podobne, rozwój i ich
i postęp, stanowi nie tylko pomoce do osiągnięcia przez człowieka celu
ostatecznego, ale posiada też własną, wszczepioną im przez Boga wartość, czy to
wzięte same w sobie, czy jako części całego porządku doczesnego: „I widział
Bóg, że wszystko co uczynił, było bardzo dobre” (Rz 1,31). Ta naturalna dobroć
rzeczy doczesnych otrzymuje jakąś specjalną godność przez ich stosunek do osoby
ludzkiej, ponieważ są stworzone do służenia jej. W końcu spodobało się Bogu
zebrać wszystkie rzeczy, tak naturalne jak i nadprzyrodzone, w jedno w
Chrystusie, „aby sam we wszystkim zachował pierwszeństwo” (Kol 1,18). Ale to
przeznaczenie nie tylko nie pozbawia porządku doczesnego jego własnej
autonomii, własnych celów, praw, środków, znaczenia dla dobra ludzi, ale raczej
podnosi jego moc i wartość, a równocześnie odpowiada pełnemu powołaniu
człowieka na ziemi.
W ciągu dziejów używanie rzeczy doczesnych uległo wypaczeniu przez
ciężkie występki, ponieważ ludzie skażeni grzechem pierworodnym popadli w wiele
błędów co do prawdziwego Boga, ludzkiej natury i zasad prawa moralnego: stąd
zepsucie obyczajów i instytucji ludzkich, a nierzadko podeptanie samej osoby
ludzkiej. Również i w naszych czasach wielu ludzi, przeceniając postęp nauk
przyrodniczych i technicznych, skłania się niejako ku bałwochwalczej czci
rzeczy doczesnych, stając się raczej ich sługami niż panami.
Zadaniem całego Kościoła jest pracować nad tym, aby ludzi uczynić
zdolnymi do należytego kształtowania całego porządku rzeczy doczesnych i
skierowania go przez Chrystusa do Boga. Obowiązkiem pasterzy jest wyłożyć jasno
zasady dotyczące celu stworzenia i używania rzeczy doczesnych, oddać do
dyspozycji pomoce moralne i duchowe w tym celu, by odnowić w Chrystusie
porządek spraw doczesnych.
Świeccy zaś powinni podjąć trud odnowy porządku doczesnego jako własne
zadanie i spełniać je bezpośrednio i zdecydowanie, kierując się światłem
Ewangelii i duchem Kościoła, przynaglani miłością chrześcijańską. Jako
obywatele powinni współpracować ze współobywatelami, działając z właściwą
kompetencją i na własną odpowiedzialność, szukając wszędzie i we wszystkim
sprawiedliwości Królestwa Bożego. Porządek spraw doczesnych należy odnowić w
ten sposób, by nie naruszając właściwych mu praw, uzgodnić go z normami,
wynikającymi z podstawowych zasad życia chrześcijańskiego oraz dostosować do
różnych warunków miejsca, czasu i narodów. Wśród dzieł tego rodzaju apostolstwa
wysuwa się na pierwszy plan akcja społeczna chrześcijan; Sobór Święty pragnie,
by ona rozszerzyła się dziś na wszystkie dziedziny spraw doczesnych, również i
na dziedzinę kultury.
DA 8. Jakkolwiek wszelka działalność apostolska, winna się rodzić z
miłości i z niej czerpać swe siły, to jednak niektóre dzieła z natury swej są
zdatne do tego, by stać się żywym wyrazem samej miłości. Chrystus chciał, by
były one znakami Jego mesjańskiego posłannictwa (por. Mt 11, 4-5).
Największym przykazaniem w Zakonie jest miłować Boga z całego serca, a
bliźniego jak siebie samego (por. Mt 22, 37-40). To zaś przykazanie miłości
bliźniego uczynił Chrystus swoim własnym i wzbogacił je nowym znaczeniem, gdy
utożsamiając się z braćmi, pragnął stać się razem z nimi przedmiotem miłości,
mówiąc: „coście uczynili jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście
uczynili” (Mt 25,40). Sam bowiem przyjmując ludzką naturę, związał ze sobą całą
ludzkość pewną nadprzyrodzoną solidarnością w jedną rodzinę, a jako znak
rozpoznawczy swych uczniów ustanowił miłość tymi słowami: „Po tym poznają
wszyscy, żeście uczniami moimi, jeśli miłość mieć będziecie jeden ku drugiemu”
(J 13,35).
A jak w zaraniu swych dziejów Kościół święty łącząc Wieczerzę
eucharystyczną z agapą, ukazywał się cały zjednoczony węzłem miłości wokół
Chrystusa, tak w każdym czasie daje się rozpoznać po tym znaku miłości, a
ciesząc się z podejmowanych przez innych przedsięwzięć, zatrzymuje dla siebie
dzieła miłości jako swój obowiązek i niepozbywalne prawo. Dlatego Kościół
otacza szczególnym szacunkiem miłosierdzie względem ubogich i chorych oraz tak
zwane dzieła miłosierdzia i wzajemnej pomocy, mające na celu niesienie pomocy w
różnych potrzebach ludzkich.
Tego rodzaju czynności i dzieła stały się dziś bardziej naglące i
powszechniejsze, ponieważ wskutek usprawnienia środków komunikacji odległość
między ludźmi została w pewnej mierze przezwyciężona, a mieszkańcy całego
świata stali się niejako członkami jednej rodziny. Działalność charytatywna
może i powinna dziś ogarniać swym zasięgiem wszystkich bez wyjątków ludzi i
wszystkie potrzeby. Gdziekolwiek znajdują się ludzie, którym brak pokarmu i
napoju, ubrania, mieszkania, lekarstw, pracy, oświaty, środków do prowadzenia
życia godnego człowieka, ludzie nękani chorobami i przeciwnościami, cierpiący
wygnanie i więzienie, tam miłość chrześcijańska winna ich szukać i znajdywać,
troskliwie pocieszać i wspierać. Obowiązek ten ciąży przede wszystkim na zamożnych
jednostkach i narodach.
By tego rodzaju praktyka miłości była i objawiała się w sposób
nieposzlakowany, trzeba widzieć w bliźnim obraz Boga, wedle którego został
stworzony, oraz Chrystusa Pana, któremu rzeczywiście ofiaruje się, cokolwiek
daje się potrzebującemu. Z wielkim taktem należy odnieść się do wolności i
go`ności osoby otrzymującej wsparcie; nie powinno się kalać czystości intencji
jakimkolwiek szukaniem własnej korzyści czy chęcią panowania. Najpierw trzeba
zadośćuczynić wymaganiom sprawiedliwości, by nie ofiarować jako darów miłości
tego, co się należy z tytułu sprawiedliwości; trzeba usuwać przyczyny zła a nie
tylko jego skutki; należy tak zorganizować pomoc, by otrzymujący ją wyzwalali
się powoli od obcej zależności i stawali się samowystarczalni.
Niech więc świeccy wielce sobie cenią i w miarę sił wspierają dzieła
miłosierdzia oraz przedsięwzięcia pomocy społecznej czy to prywatne, czy
publiczne, a także międzynarodowe, które niosą skuteczną pomoc jednostkom i
narodom, znajdującym się w potrzebie, współpracując na tym polu ze wszystkimi
ludźmi dobrej woli.
DA 9. Świeccy prowadzą różnorodną działalność apostolską tak w Kościele,
jak i w świecie. W obydwu tych dziedzinach otwierają się różne pola pracy
apostolskiej, spośród których pragniemy tu wymienić główniejsze. Są to:
wspólnoty kościelne, rodzina, młodzież, środowisko społeczne, sprawy narodowe i
międzynarodowe. Ponieważ zaś w naszych czasach kobiety biorą coraz żywszy
udział w całym życiu społeczeństwa, dlatego jest sprawą wielkiej wagi większe
ich uczestnictwo także w różnych dziedzinach działalności apostolskiej
Kościoła.
DA 10. Jako uczestnicy funkcji Chrystusa - Kapłana, Proroka i Króla,
mają świeccy swój czynny udział w życiu i działalności Kościoła. We wspólnotach
kościelnych działalność ich jest do tego stopnia konieczna, że bez niej
apostolstwo samych pasterzy nie może zwykle być w pełni skuteczne. Świeccy
bowiem, ożywieni duchem prawdziwie apostolskim, uzupełniają to, czego nie
dostaje im braciom, i pokrzepiają ducha zarówno pasterzy, jak i reszty wiernego
ludu (por. 1 Kor 16,17-18), na wzór owych mężów i niewiast, którzy wspomagali
Pawła w głoszeniu Ewangelii (por. Dz 18,18-26; Rz 16,3). Oni bowiem, czerpiąc
siły z czynnego udziału w życiu liturgicznym swojej wspólnoty, gorliwie
uczestniczą w jej pracach apostolskich; pociągają do Kościoła ludzi,
trzymających się może z dala od niego; współpracują usilnie w głoszeniu słowa
Bożego zwłaszcza przez katechizację; oddając na usługi Kościoła swoją wiedzę
fachową, usprawniają pracę duszpasterską, a także zarządzanie dobrami kościelnymi.
Parafia dostarcza naocznego przykładu apostolstwa wspólnotowego,
gromadząc w jedno wszelkie występujące w jej obrębie różnorakie właściwości
ludzkie i wszczepiając je w powszechność Kościoła. Niech świeccy przyzwyczajają
się działać w parafii w ścisłej jedności ze swoimi kapłanami, przedstawiać
wspólnocie Kościoła problemy własne i świata oraz sprawy dotyczące zbawienia
celem wspólnego ich omówienia i rozwiązania; współpracować w miarę sił we
wszystkich poczynaniach apostolskich i misyjnych swojej kościelnej rodziny.
Niech będą zawsze uwrażliwieni na sprawy diecezji, której parafia jest
jakby komórką, gotowi zawsze na wezwanie swego pasterza zaangażować własne siły
w przedsięwzięcia diecezjalne. Co więcej, by zadośćuczynić potrzebom miast i
okręgów wiejskich, niech nie zacieśniają swej współpracy do granic parafii czy
diecezji, ale niech usiłują rozszerzyć ją na tereny międzyparafialne,
międzydiecezjalne, narodowe i międzynarodowe, tym bardziej że nasilający się
ustawicznie ruch ludnościowy, wzrastająca współzależność ludzi i łatwość
komunikacji nie pozwalają już, aby jakakolwiek część społeczności pozostawała w
izolacji. W ten sposób niech troszczą się o potrzeby ludu Bożego rozsianego po
całym świecie; przede wszystkim niech za własną sprawę uważają dzieła misyjne,
służąc im pomocą materialną lub nawet własną osobą. Jest to bowiem obowiązkiem
i zaszczytem dla chrześcijan oddawać Bogu część dóbr, które od Niego otrzymują.
DA 11. Ponieważ Stwórca wszechrzeczy ustanowił związek małżeński
początkiem i podstawą społeczności ludzkiej, a przez swoją łaskę uczynił go
tajemnicą wielką w odniesieniu do Chrystusa i Kościoła (por. Ef 5,32), dlatego
apostolstwo wśród małżonków i rodzin posiada szczególną doniosłość tak dla
Kościoła, jak i dla społeczeństwa świeckiego.
Chrześcijańscy małżonkowie są wzajemnie dla siebie, dla swoich dzieci i
innych domowników współpracownikami łaski i świadkami wiary. Oni są dla swych
dzieci pierwszymi głosicielami wiary i wychowawcami; słowem i przykładem
przysposabiają je do życia chrześcijańskiego i apostolskiego, roztropnie służą
im pomocą w wyborze drogi życiowej, a odkryte u nich w danym wypadku powołanie
do służby Bożej, pielęgnują z wielką troskliwością.
Zawsze było obowiązkiem małżonków, a dziś stanowi największą część ich
apostolstwa: ukazywać i potwierdzać swoim życiem nierozerwalność i świętość
węzła małżeńskiego; mocno podkreślać prawo i obowiązek rodziców i opiekunów do
chrześcijańskiego wychowania dzieci; bronić godności i należnej autonomii
rodziny. Niech więc sami rodzice i wszyscy wierni współpracują z ludźmi dobrej
woli, by w prawodawstwie cywilnym zabezpieczono bezwzględną nietykalność tych
praw; rządząc społeczeństwem winno się brać pod uwagę potrzeby rodzinne,
dotyczące mieszkania, wychowania dzieci, warunków pracy, ubezpieczeń
społecznych i podatków; w kierowaniu procesem migracji należy bezwzględnie
zabezpieczyć wspólnotę życia rodzinnego.
Rodzina jako taka otrzymała od Boga posłannictwo, by stać się pierwszą i
żywotną komórką społeczeństwa. Wypełni ona to posłannictwo, jeżeli przez
wzajemną miłość swych członków i przez modlitwę wspólnie zanoszoną do Boga
okaże się niejako domowym sanktuarium Kościoła; jeżeli cała rodzina włączy się
w kult liturgiczny; jeżeli wreszcie rodzina świadczyć będzie czynne
miłosierdzie i popierać sprawiedliwość oraz inne dobre uczynki, służąc
wszystkim braciom znajdującym się w potrzebie. Spośród różnych rodzajów
apostolstwa rodzinnego zasługują na wyszczególnienie następujące: adoptowanie
opuszczonych dzieci, gościnne przyjmowanie przybyszów, pomoc w prowadzeniu
szkół, służenie radą i pomocą materialną młodzieży, pomaganie narzeczonym, by
lepiej przysposobili się do małżeństwa, udział w katechizacji, wspieranie
małżonków i rodzin przeżywających trudności materialne lub moralne, zapewnienie
starcom nie tylko niezbędnych środków do życia, ale także słusznego udziału w
owocach postępu gospodarczego.
Zawsze i wszędzie, ale szczególnie w krajach, gdzie po raz pierwszy
rzuca się ziarno Ewangelii lub w których Kościół stawia pierwsze kroki, albo
znajduje się w groźnym niebezpieczeństwie, rodziny chrześcijańskie dają
bezcenne świadectwo światu o Chrystusie, jeśli prowadzą życie całkowicie zgodne
z Ewangelią i świecą przykładem małżeństwa chrześcijańskiego. Dla łatwiejszego
osiągnięcia celów apostolstwa może okazać się rzeczą odpowiednią, aby rodziny
zespalały się w jakieś związki.
DA 12. W dzisiejszym społeczeństwie młodzi ludzie wywierają bardzo
wielki wpływ. Warunki ich życia, sposób myślenia, jak również samo nastawienie
do własnej rodziny uległy znacznej zmianie. Często przechodzą zbyt nagle w nowe
środowisko społeczne i gospodarcze. I gdy ustawicznie rośnie ich znaczenie w
życiu społecznym, a także politycznym, okazują się jakby niedojrzali do
podjęcia we właściwy sposób nowych obowiązków.
To zwiększone ich znaczenie w społeczeństwie wymaga od nich odpowiednio
wzmożonej działalności apostolskiej; zresztą same naturalne ich właściwości
dysponują ich do niej. W miarę jak dojrzewa w nich świadomość własnej
osobowości, porywani zapałem do życia i Pędem do działania, biorą na siebie
odpowiedzialność i pragną odegrać swoją rolę w życiu społecznym i kulturalnym;
a jeśli ten zapał przeniknięty jest duchem Chrystusowym i ożywiony
posłuszeństwem oraz miłością do pasterzy Kościoła, można się spodziewać po nim
niezwykle obfitych owoców. Właśnie młodzi powinni stać się pierwszymi i
bezpośrednimi apostołami młodzieży przez osobistą działalność apostolską w
gronie swoich rówieśników, mając na uwadze środowisko społeczne, w którym żyją.
Niech dorośli starają się nawiązać z młodzieżą przyjacielski dialog, co
pozwoli obu stronom, po przezwyciężeniu różnicy wieku, poznać się wzajemnie i
podzielić się nawzajem wartościami właściwymi każdej stronie. Dorośli powinni
pobudzać młodzież do apostolstwa najpierw przykładem, a przy sposobności
roztropną radą i wydatną pomocą. Młodzi zaś niech żywią wobec starszych
szacunek i zaufanie; a chociaż z natury skłaniają się do nowości, winni jednak
otaczać należną czcią chwalebne tradycje.
Dzieci również mają własną działalność apostolską. Są bowiem w miarę
swych sił prawdziwymi świadkami Chrystusa wśród rówieśników.
DA 13. Apostolstwo w środowisku społecznym, a mianowicie staranie się o
kształtowanie w duchu chrześcijańskim sposobu myślenia i obyczajów, praw oraz
ustroju własnej społeczności, jest tak dalece zadaniem i obowiązkiem świeckich,
że inni nigdy nie potrafią go należycie wypełnić. Na tym polu świeccy mogą
apostołować między podobnymi sobie. Tutaj uzupełniają świadectwo życia
świadectwem słowa. Tutaj w środowisku pracy czy zawodu, studiów czy miejsca
zamieszkania, rozrywki czy spotkań towarzyskich mają odpowiedniejszą sposobność
wspomagania braci.
To posłannictwo Kościoła w świecie wypełniają świeccy przede wszystkim
przez zgodność życia z wiarą, dzięki czemu stają się światłością świata; przez
swoją rzetelność w każdym zajęciu, dzięki której pociągają wszystkich do
umiłowania prawdy i dobra, a wreszcie do Chrystusa i Kościoła; przez miłość
braterską, dzięki której biorąc udział w życiu, pracach, cierpieniach i
dążnościach swych braci, powoli i niepostrzeżenie przygotowują serca wszystkich
na działanie łaski zbawczej; przez ową pełną świadomość swojej roli w budowaniu
społeczeństwa, dzięki której z chrześcijańską wielkodusznością starają się
wypełniać swoje czynności domowe, społeczne i zawodowe. Tą drogą ich sposób
postępowania przenika powoli środowisko, w którym żyją i pracują.
To apostolstwo winno obejmować wszystkich ludzi danego środowiska i nie
pomijać żadnego dobra duchowego czy doczesnego, które da się osiągnąć.
Prawdziwi jednak apostołowie, nie zadowalając się tylko samą tą działalnością,
usiłują głosić Chrystusa bliźnim także i słowem. Wielu bowiem ludzi może
usłyszeć Ewangelię i poznać Chrystusa jedynie za pośrednictwem bliskich im osób
świeckich.
DA 14. Olbrzymie pole do działalności apostolskiej otwiera się na
terenie narodowym i międzynarodowym, gdzie głównie świeccy przekazują mądrość
chrześcijańską. Kochając swój naród i pełniąc rzetelnie powinności
obywatelskie, winni katolicy poczuwać się do obowiązku popierania prawdziwego
dobra wspólnego; niech swoją opinią wywierają nacisk w tym kierunku, by władza
świecka była sprawiedliwie wykonywana, a prawa odpowiadały wymogom prawa
moralnego i wspólnego dobra. Katolicy biegli w sprawach publicznych, a przy tym
utwierdzeni w wierze oraz nauce chrześcijańskiej, niech nie uchylają się od
pełnienia funkcji publicznych, ponieważ sprawując je godnie, mogą przyczynić
się do wspólnego dobra i zarazem torować drogę Ewangelii.
Niech katolicy starają się usilnie współpracować ze wszystkimi ludźmi
dobrej woli w popieraniu wszystkiego, co prawdziwe, co sprawiedliwe, co święte,
co godne miłości (por. Flp 4,8). Niech prowadzą z nimi dialog, uprzedzają ich
roztropnością i taktem i niech prowadzą badania nad sposobami doskonalenia
ustroju społecznego i państwowego w duchu Ewangelii.
Spośród znaków naszych czasów zasługuje na szczególną uwagę wzmagające
się stale i nieodwracalnie poczucie solidarności wszystkich narodów, zadaniem
zaś apostolstwa świeckich jest troskliwe popieranie go i przekształcanie w
szczere i prawdziwe poczucie braterstwa. Nadto świeccy winni mieć na oku teren
międzynarodowy i zagadnienia, które się tam wyłaniają oraz ich rozwiązania bądź
to teoretyczne, bądź praktyczne, zwłaszcza w stosunku do narodów będących na
drodze do rozwoju.
Wszyscy ci, co pracują wśród obcych narodów lub udzielają im pomocy,
niech pamiętają, że stosunki między narodami mają być prawdziwie braterskim
współżyciem, w którym każda ze stron równocześnie daje i otrzymuje. Ci zaś,
którzy podróżują, czy to z racji spraw międzynarodowych, czy dla interesu, lub
w celach wypoczynku, niech pamiętają że wszędzie są podróżującymi głosicielami
Chrystusa, i niech się zachowują rzeczywiście jako tacy.
DA 15. Świeccy mogą prowadzić działalność apostolską bądź to
indywidualnie, bądź zrzeszeni w różnych wspólnotach lub stowarzyszeniach.
DA 16. Apostolstwo indywidualne, którego przeobfitym źródłem jest życie
prawdziwie chrześcijańskie (por. J 4,14), stanowi początek i warunek wszelkiego
apostolstwa świeckich, również zrzeszonego, i nie można go niczym zastąpić.
Do tego rodzaju apostolstwa, zawsze i wszędzie owocnego, a w niektórych
okolicznościach jedynie przydatnego i możliwego, są wezwani i zobowiązani
wszyscy świeccy, jakiegokolwiek stanu, chociaż nie mają sposobności lub
możności współpracować w stowarzyszeniach.
Wiele jest form pracy apostolskiej, przez które świeccy budują Kościół,
uświęcają świat i ożywiają go w Chrystusie.
Szczególną formą apostolstwa indywidualnego, a w naszych czasach również
najwłaściwszym znakiem ukazującym Chrystusa żyjącego w swoich wiernych, jest
świadectwo całego życia świeckiego, płynącego z wiary, nadziei i miłości.
Natomiast przez apostolstwo słowa, które w pewnych okolicznościach jest
bezwzględnie konieczne, głoszą świeccy Chrystusa, wyjaśniają i szerzą Jego
naukę, każdy stosownie do swych warunków i znajomości rzeczy, a przy tym i sami
wiernie ją wyznają.
Współpracując ponadto, jako obywatele tego świata, w sprawach zmierzających
do budowania porządku społecznego i kierowania nim, powinni świeccy szukać w
świetle wiary wyższych pobudek działania w życiu rodzinnym, zawodowym,
kulturalnym i społecznym, a przy nadarzającej się sposobności ukazywać je innym
w przekonaniu, że w ten sposób stają się współpracownikami Boga Stwórcy,
Odkupiciela i Uświęciciela, i przynoszą Mu chwałę.
W końcu niech świeccy przepajają miłością swoje życie i w miarę możności
dają jej wyraz w czynach.
Niech wszyscy pamiętają, że przez kult publiczny i modlitwę, pokutę i
dobrowolne przyjmowanie trudów oraz utrapień, przez które upodabniają się do
cierpiącego Chrystusa (2 Kor 4,10; Kol 1,24), mogą dotrzeć do wszystkich ludzi
i przyczynić się do zbawienia całego świata.
DA 17. To apostolstwo indywidualne jest palącą potrzebą w owych krajach,
gdzie swoboda działania Kościoła jest dotkliwie ograniczona. W tych niezmiernie
trudnych warunkach świeccy zastępując w miarę możności kapłanów, z narażeniem
swojej wolności, a niekiedy i życia, podają naukę chrześcijańską ludziom swego
otoczenia, przygotowują ich do życia religijnego i katolickiego sposobu
myślenia, skłaniają do częstego przystępowania do sakramentów i do pobożności,
zwłaszcza eucharystycznej. Święty Sobór, składając serdeczne dzięki Bogu –
który również w naszych czasach nie przestaje wzbudzać ludzi świeckich,
heroicznie mężnych wśród prześladowań – obejmuje ich ojcowskim uczuciem i
wyraża im swą wdzięczność.
Apostolstwo indywidualne znajduje specjalne pole działania w krajach,
gdzie katolików jest mało i żyją w rozproszeniu. Tam to świeccy rozwijając
tylko indywidualną działalność apostolską, czy to z powodów wyżej wspomnianych,
czy też z przyczyn szczególnych, wynikających z ich zajęć zawodowych, mogliby
się też z korzyścią zbierać dla wymiany poglądów w małych zespołach,
działających bez wszelkich ściślej określonych form ustawowych czy
organizacyjnych, by przez to znak wspólnoty Kościoła zawsze ukazywał się innym
ludziom jako prawdziwe świadectwo miłości. W ten sposób, przez przyjaźń i
wymianę doświadczeń, udzielając sobie nawzajem pomocy duchowej, nabierają sił
do pokonania przeszkód w życiu i działalności zbyt odosobnionej oraz do przynoszenia
obfitszych owoców apostolstwa.
DA 18. Wierni jako jednostki są powołani do prowadzenia działalności
apostolskiej w różnych warunkach swego życia; powinni jednak pamiętać że
człowiek z natury swojej jest istotą społeczną i że spodobało się Bogu
zjednoczyć wierzących w Chrystusa w jeden Lud Boży (por. 1 P 2,5-10) i zespolić
w jedno ciało (por. 1 Kor 12,12). Apostolstwo więc zespołowe odpowiada
doskonale zarówno ludzkim, jak i chrześcijańskim wymogom wiernych, a zarazem
ukazuje znak wspólnoty i jedności Kościoła w Chrystusie, który powiedział:
„Gdzie bowiem dwaj albo trzej zgromadzeni są w imię moje, tam i ja jestem pośród
nich” (Mt 18,20).
Dlatego wierni niech sprawują swoje apostolstwo w zjednoczeniu. Niech
będą apostołami zarówno w swoich społecznościach rodzinnych, jak i w parafiach
i diecezjach, które same w sobie wyrażają wspólnotowy charakter apostolstwa,
oraz w wolnych zrzeszeniach, jakie postanowili wśród siebie zorganizować.
Apostolstwo zespołowe posiada ogromną doniosłość i dlatego, że praca
apostolska czy to w społecznościach kościelnych, czy to w różnych ośrodkach
wymaga często wspólnego działania. Stowarzyszenia bowiem założone dla celów
apostolstwa zespołowego niosą pomoc swym członkom i przysposabiają ich do
apostolstwa, odpowiednio ustawiają ich pracę apostolską i kierują nią tak, że o
wiele więcej można się po niej spodziewać owoców, niż gdyby każdy działał na
własną rękę.
W obecnych zaś warunkach jest rzeczą zgoła konieczną, by w zasięgu
działalności ludzi świeckich, umacniało się apostolstwo w formie zespołowej i
zorganizowanej; tylko bowiem przez ścisłe zespolenie sił da się w pełni
osiągnąć cele dzisiejszego apostolstwa i obronić skutecznie jego owoce. Poza
tym jest rzeczą szczególnie ważną, by apostolstwo docierało do zbiorowej
mentalności i warunków społecznych tych, ku którym się zwraca; w przeciwnym
razie nie potrafią oni często oprzeć się naciskowi czy to opinii publicznej,
czy instytucji.
DA 19. Istnieje wielka różnorodność stowarzyszeń apostolskich; jedne z
nich zamierzają służyć ogólnemu, apostolskiemu celowi Kościoła; inne w sposób
szczególny stawiają sobie za cel głoszenie Ewangelii i uświęcenie; jeszcze inne
biorą sobie za cel przepojenie porządku doczesnego duchem chrześcijańskim; inne
wreszcie w specjalny sposób dają świadectwo Chrystusowi przez dzieła
miłosierdzia i miłość.
Spośród owych stowarzyszeń zasługują na uwagę przede wszystkim te, które
akcentują i wysuwają na pierwsze miejsce u swych członków ściślejszą łączność
między życiem praktycznym a wiarą. Stowarzyszenia nie są celem dla siebie
samych, ale winny służyć posłannictwu Kościoła w odniesieniu do świata; ich
skuteczność apostolska zależy od ich zgodności z celami Kościoła oraz od
świadectwa chrześcijańskiego i ducha ewangelicznego poszczególnych członków i
całego zespołu.
Natomiast wobec postępu instytucji oraz rozwoju dzisiejszego
społeczeństwa uniwersalny charakter posłannictwa Kościoła wymaga, aby
przedsięwzięcia apostolskie katolików posiadały coraz sprawniejsze formy organizacyjne
na szczeblu międzynarodowym. Międzynarodowe organizacje katolickie skuteczniej
osiągną swój cel, jeśli zacieśni się więź między nimi a skupiającymi się w nich
stowarzyszeniami i ich członkami.
Zachowując należyty stosunek do władz kościelnych, mają świeccy prawo
zakładać stowarzyszenia, kierować nimi i wstępować do już istniejących. Należy
jednak unikać rozpraszania sił, co zdarza się wówczas, gdy bez wystarczającego
powodu zakłada się nowe stowarzyszenia i tworzy nowe dzieła lub podtrzymuje się
nieżyciowe już stowarzyszenia i przestarzałe metody; nie zawsze też jest
wskazane przenosić bezkrytycznie formy organizacyjne, ustanowione w jednym
kraju, do drugiego.
DA 20. Kilkadziesiąt lat temu w wielu krajach świeccy, coraz gorliwiej
poświęcający się apostolstwu, zorganizowali różne formy działalności i
zrzeszyli się w różne stowarzyszenia, które zachowując ścisłą łączność z
hierarchią, dążyły i dążą do celów prawdziwie apostolskich. Spośród nich lub
także spośród podobnych dawniejszych instytucji należy wymienić przede
wszystkim te, które choć różne stosowały metody, przyniosły jednak Królestwu
Chrystusa bardzo obfite owoce i które słusznie zalecane i popierane przez
papieży i wielu biskupów, otrzymały od nich miano Akcji Katolickiej i często
określane były jako współpraca świeckich w apostolacie hierarchicznym.
Te formy apostolstwa, niezależnie od tego, czy noszą nazwę Akcji
Katolickiej czy inną, a spełniające w naszych czasach doniosłe funkcje
apostolskie, powstają z zespolenia następujących czynników charakterystycznych:
a) Bezpośrednim celem tego rodzaju organizacji jest apostolski cel
Kościoła w zakresie ewangelizacji i uświęcania ludzi oraz urabiania na modłę
chrześcijańską ich sumienia, by w ten sposób przepoić duchem ewangelicznym
różne społeczności i środowiska.
b) Świeccy współpracując we właściwy sobie sposób z hierarchią,
przynoszą swoje doświadczenie i przyjmują odpowiedzialność za kierownictwo tymi
organizacjami, za rozeznanie warunków, w jakich ma się prowadzić działalność
duszpasterską Kościoła, oraz za planowanie i realizację programu działania.
c) Świeccy działają w zjednoczeniu na wzór żywego organizmu, by w ten
sposób dobitniej podkreślić wspólnotę Kościoła i spotęgować skuteczność
apostolstwa.
d) Świeccy, czy to samorzutnie się poświęcając, czy też zaproszeni do
działania i bezpośredniej współpracy z apostolstwem hierarchicznym, prowadzą
działalność pod zwierzchnim kierownictwem samej hierarchii, która może nawet
zatwierdzić tę współpracę przez wyraźne udzielenie im mandatu. Organizacje,
które zdaniem hierarchii posiadają wszystkie te cechy, należy uważać za Akcję
Katolicką, chociaż zależnie od potrzeb miejscowych czy narodowych przybierają
różne formy i nazwy. Święty Sobór gorąco zaleca te instytucje, ponieważ
odpowiadają one bez wątpienia potrzebom apostolskim Kościoła w wielu krajach.
Zachęca kapłanów i świeckich w nich współpracujących, by wyżej wymienione cechy
charakterystyczne coraz bardziej wprowadzali w życie i zawsze współpracowali po
bratersku ze wszystkimi innymi formami apostolstwa w Kościele.
DA 21. Wszystkie stowarzyszenia apostolskie zasługują słusznie na
szacunek; te zaś, które hierarchia stosownie do potrzeb miejsca i czasu pochwaliła
lub zaleciła, albo postanowiła zakładać jako bardziej pilne, winni kapłani,
zakonnicy i świeccy najwyżej cenić i w miarę własnej możliwości popierać.
Spośród nich zaś należy dziś wyróżnić zwłaszcza międzynarodowe stowarzyszenia
lub związki katolików.
DA 22. Na szczególny szacunek i uznanie w Kościele zasługują ci świeccy,
czy to bezżenni, czy małżonkowie, którzy na stałe lub czasowo poświęcają się
służbie tych instytucji i ich dzieł, wspierając je swoim doświadczeniem
zawodowym. Wielką radością napełnia Kościół fakt, że z dnia na dzień rośnie
liczba świeckich oddających się pracy w stowarzyszeniach i dziełach
apostolskich, czy to we własnym kraju, czy na terenie międzynarodowym, czy to
szczególnie w katolickich społecznościach misyjnych i świeżo organizujących się
Kościołach.
Niech pasterze Kościoła przyjmują tych świeckich chętnie i z
wdzięcznością, niech dbają, by warunki ich życia odpowiadały jak najbardziej
wymogom sprawiedliwości, słuszności i miłości, zwłaszcza w tym co dotyczy
godziwego utrzymania ich oraz ich rodzin; niech cieszą się oni koniecznym
wykształceniem, duchową pomocą i zachętą.
DA 23. Apostolstwo świeckich, czy to indywidualne czy zbiorowe, winno
być włączone wedle należytego planu w apostolstwo całego Kościoła; co więcej,
łączność z tymi, których Duch Święty ustanowił, by kierowali Kościołem Bożym
(por. Dz 20,28), stanowi istotny element apostolstwa chrześcijańskiego. Nie
mniej konieczna jest współpraca między różnymi poczynaniami apostolskimi, a
winna ją uzgadniać hierarchia.
Dla krzewienia bowiem ducha jedności, aby w całym apostolstwie Kościoła
jaśniała miłość braterska, aby osiągnąć wspólne cele i unikać zgubnego
współzawodnictwa, potrzeba wzajemnego szacunku i sprawnej koordynacji
wszystkich form apostolstwa w Kościele, z zachowaniem ich swoistego charakteru.
Najbardziej tego potrzeba wówczas, gdy jakaś szczególna akcja Kościoła
wymaga jednomyślności i apostolskiej współpracy kleru diecezjalnego i
zakonnego, osób zakonnych i świeckich.
DA 24. Obowiązkiem hierarchii jest popierać apostolstwo świeckich,
ustalać zasady i udzielać mu pomocy duchowych, kierować jego działalność ku
wspólnemu dobru Kościoła, czuwać nad zachowaniem czystości nauki i porządku.
Apostolat świeckich dopuszcza oczywiście różne sposoby ustosunkowania
się do hierarchii, zależnie od różnych form i dziedzin danego apostolstwa.
Bardzo wiele bowiem istnieje w Kościele przedsięwzięć apostolskich,
które zawdzięczają powstanie swobodnej decyzji świeckich i przez nich
roztropnie są kierowane. Przez tego rodzaju inicjatywy zostać może lepiej w
pewnych warunkach spełnione posłannictwo Kościoła i dlatego często hierarchia
je pochwala i zaleca. Żadna jednak inicjatywa nie może przybierać miana
„katolickiej” bez zgody prawowitej władzy kościelnej.
Niektóre formy apostolstwa świeckich zostają – w rozmaity sposób –
wyraźnie uznane przez hierarchię.
Poza tym władza kościelna, uwzględniając wymagania wspólnego dobra
Kościoła, może wybrać niektóre spośród stowarzyszeń i przedsięwzięć
apostolskich, dążących bezpośrednio do celu duchowego, i specjalnie je
popierać, biorąc za nie szczególną odpowiedzialność. W ten sposób hierarchia,
porządkując apostolstwo na różny sposób stosownie do okoliczności, łączy ściśle
jakąś jego formę z własnym zadaniem apostolskim, przy zachowaniu jednak
odrębnego charakteru i różnicy obojga, a stąd bez pozbawiania świeckich
koniecznej swobody działania wedle własnej inicjatywy. Tego rodzaju decyzja
hierarchii nosi w różnych dokumentach kościelnych nazwę mandatu.
Zdarza się wreszcie, że hierarchia porucza świeckim pewne zadania, które
łączą się bliżej z obowiązkami pasterzy, jak np. głoszenie nauki
chrześcijańskiej, funkcje w pewnych czynnościach liturgicznych, opieka duszpasterska.
Z tytułu tej misji świeccy w wykonywaniu zadania podlegają całkowicie
kierownictwu władzy kościelnej.
Odnośnie do dzieł i instytucji porządku doczesnego do hierarchii należy
nauczanie i autentyczne wyjaśnianie zasad moralnych, którymi należy się
kierować w sprawach doczesnych. Jej również przysługuje prawo, po dokładnym
rozważeniu wszystkiego i zasięgnięciu opinii biegłych, wydawać sąd o zgodności
takich dzieł i instytucji z zasadami moralnymi i rozstrzygać, czego wymaga
zachowanie i rozwój dóbr porządku nadprzyrodzonego.
DA 25. Biskupi, proboszczowie i inni kapłani tak diecezjalni, jak i
zakonni niech pamiętają, że prawo i obowiązek apostołowania są wspólne
wszystkim wiernym, czy to duchownym, czy świeckim, i że w budowaniu Kościoła
mają także świeccy swój własny udział. Dlatego powinni po bratersku pracować
razem ze świeckimi w Kościele i dla Kościoła oraz specjalną troską otaczać
świeckich przy ich pracy apostolskiej.
Należy starannie dobierać kapłanów odpowiednio i dobrze przygotowanych
do pomocy w różnych formach apostolstwa świeckich. Ci zaś, którzy oddają się
tej posłudze na podstawie misji otrzymanej od hierarchii są jej
przedstawicielami w swej działalności duszpasterskiej. Niech troszczą się o
należyte ustosunkowanie się świeckich do hierarchii, zachowując zawsze wierność
duchowi i nauce Kościoła. Niech zabiegają usilnie o pielęgnowanie życia
duchowego i zmysłu apostolskiego w stowarzyszeniach katolickich powierzonych
swej pieczy; niech w działalności apostolskiej służą im mądrą radą i popierają
inicjatywy. Prowadząc ze świeckimi ciągły dialog, niech pilnie szukają nowych
metod celem zapewnienia obfitszych owoców pracy apostolskiej; niech rozwijają
ducha jedności zarówno w samym stowarzyszeniu, jak i między nim a innymi.
Zakonnicy natomiast, czy to bracia, czy siostry, niech wysoko cenią
działalność apostolską świeckich, niech w duchu własnego instytutu i według
jego przepisów chętnie poświęcają się sprawie rozwoju ich apostolskich dzieł;
niech starają się podtrzymywać, wspomagać i uzupełniać działalność kapłańską.
DA 26. W diecezjach, o ile to możliwe, winny powstać rady, które przy
odpowiedniej współpracy kleru diecezjalnego, zakonnego i świeckich wspierałyby
działalność apostolską Kościoła zarówno w dziedzinie ewangelizacji i
uświęcania, jak i dobroczynności, pracy społecznej oraz na innych polach. Takie
ciała doradcze mogą służyć koordynacji różnych stowarzyszeń i dzieł
prowadzonych przez świeckich, z zachowaniem własnego charakteru każdego z nich
oraz autonomii.
Tego rodzaju rady powinny istnieć – w miarę możności – również na
terenie parafialnym czy międzyparafialnym, międzydiecezjalnym, a także na
szczeblu narodowym i międzynarodowym.
Przy Stolicy Apostolskiej należy ponadto utworzyć specjalny sekretariat,
by służył pomocą apostolstwu świeckich i pobudzał je do działania. Będzie on
stanowił jakby centrum wyposażone w odpowiednie środki do przekazywania
wiadomości o różnych inicjatywach ludzi świeckich. Sekretariat ma być również
ośrodkiem badań nad współczesnymi problemami wyłaniającymi się w tej dziedzinie
i służyć radą hierarchii i świeckim w zakresie dzieł apostolskich. W tym
sekretariacie winny być reprezentowane różne ruchy i inicjatywy apostolstwa
świeckich całego świata, przy czym powinni współpracować w nim ze świeckimi
także kapłani i zakonnicy.
DA 27. Z tytułu wspólnego dziedzictwa ewangelicznego, a co za tym idzie
– wspólnego obowiązku dawania chrześcijańskiego świadectwa, staje się bardzo
pożądana, a często wprost konieczna współpraca katolików z innymi
chrześcijanami, tak współpraca jednostek, jak i wspólnot kościelnych, czy to w
podejmowaniu pewnych akcji, czy też w stowarzyszeniach na szczeblu narodowym
lub międzynarodowym.
Wspólne wartości ludzkie wymagają często podobnej współpracy chrześcijan
realizujących cele apostolskie z tymi, którzy choć nie są chrześcijanami,
uznają te wartości.
Przez taką dynamiczną i roztropną współpracę, niezwykle doniosłą na polu
działalności doczesnej, świadczą ludzie świeccy o Chrystusie, Zbawicielu
świata, i o jedności rodziny ludzkiej.
DA 28. Apostolstwo może być w pełni skuteczne jedynie pod warunkiem
wielostronnego i pełnego przygotowania. Takiego przygotowania domaga się nie
tylko potrzeba stałego duchowego i doktrynalnego postępu człowieka świeckiego,
ale także przeróżne okoliczności spraw, osób i zajęć, do których dostosować się
musi jego działalność. Przygotowanie do apostolstwa winno się opierać na tych
podstawach, które obecny Sobór święty już na innych miejscach określił i
wyjaśnił. Oprócz zwyczajnej formacji wspólnej ogółowi chrześcijan liczne formy
apostolatu wymagają także przygotowania specyficznego i szczególnego ze względu
na różność osób i warunków.
DA 29. Ponieważ ludzie świeccy na swój sposób uczestniczą w
posłannictwie Kościoła, ich formacji apostolskiej nadaje specyficzne znamię
charakter świecki, właściwy laikatowi i jego duchowości.
Przygotowanie do apostolstwa zakłada jakąś pełną formację humanistyczną,
dostosowaną do uzdolnień i warunków życia każdego. Świecki bowiem, znając
dobrze świat współczesny, powinien być wrośnięty we własną społeczność i jej
kulturę.
Przede wszystkim zaś człowiek świecki niech nauczy się pełnić
posłannictwo Chrystusa i Kościoła, przeżywając przez wiarę boską tajemnicę
stworzenia i odkupienia, pobudzany przez ożywiającego Lud Boży Ducha Świętego,
który nakłania wszystkich ludzi do miłości Boga Ojca oraz świata i ludzi w
Bogu. Takie przygotowanie należy uważać za podstawę i warunek każdego owocnego
apostolstwa.
Oprócz przygotowania duchowego potrzebne jest gruntowne przygotowanie
doktrynalne, mianowicie z zakresu teologii, etyki i filozofii, zależnie od
różnicy wieku, warunków życia i zdolności. Nie wolno również pomijać znaczenia
kultury ogólnej łącznie z wykształceniem praktycznym i technicznym.
By przygotować świeckich do utrzymywania dobrych stosunków z ludźmi,
należy wyrabiać w nich wartości prawdziwie ludzkie, przede wszystkim
umiejętność braterskiego współżycia i współpracy, a także nawiązywania dialogu.
Ponieważ zaś przygotowanie do apostolstwa nie może polegać na samym
wyszkoleniu teoretycznym, niech świecki od początku swej formacji zaprawia się
– oczywiście stopniowo i roztropnie – do patrzenia na wszystko, oceniania i
działania w świetle wiary, do kształtowania i doskonalenia siebie wraz z innymi
przez działanie i wstępowania w ten sposób na drogę czynnej służby Kościoła.
Przygotowanie to, które trzeba stale doskonalić ze względu na wzrastającą
dojrzałość osoby ludzkiej i poszerzenie się problemów, wymaga coraz głębszego
poznania i stosownego działania. W realizowaniu wszystkich wymogów formacji
należy mieć zawsze na oku jedność i całość osoby ludzkiej, aby zachować i
rozwinąć jej harmonijność i równowagę.
W ten sposób włącza się człowiek świecki głęboko i czynnie w samo sedno
rzeczywistości doczesnej i skutecznie spełnia swoją rolę w jej kształtowaniu, a
równocześnie jako żywy członek i świadek Kościoła uobecnia go i umożliwia jego
działanie w dziedzinie doczesnej.
DA 30. Przygotowanie do apostolstwa winno się rozpocząć od samych
początków wychowywania dzieci. W szczególny jednak sposób trzeba wdrażać do
apostolstwa młodzież dorastającą i dojrzałą i przepoić ją tym duchem. Przez
całe życie należy doskonalić to przygotowanie, jak tego domagają się
narastające obowiązki. Wynika stąd jasno, że na wychowawcach chrześcijańskich
spoczywa także zadanie przygotowania do apostolstwa.
Obowiązkiem rodziców jest przysposabiać w rodzinie swe dzieci od
najmłodszych lat do coraz lepszego poznawania miłości Boga ku wszystkim ludziom
i stopniowo uczyć je, zwłaszcza przykładem, troski o potrzeby bliźniego, tak
materialne, jak i duchowe. Cała więc rodzina i wspólne jej życie stać się winny
niejako praktyczną szkołą apostolstwa.
Ponadto należy tak wychować dzieci, by przekraczając krąg rodzinny,
obejmowały one duchowo społeczności zarówno kościelne, jak i świeckie. W
miejscową społeczność parafialną należy je włączać tak, by w niej uświadamiały
sobie, że są żywymi aktywnymi członkami ludu Bożego. Kapłani zaś w pracy
katechetycznej i w posłudze słowa, w kierownictwie duchowym i w innych czynnościach
duszpasterskich niech mają na oku przygotowanie do apostolstwa.
Również szkoły, kolegia i inne katolickie zakłady wychowawcze mają
obowiązek wyrabiać w młodzieży sposób myślenia po katolicku oraz rozniecać w
niej zapał do działalności apostolskiej. Gdy brak takiego wychowania dlatego,
że młodzież albo nie uczęszcza do tych szkół, albo istnieją inne przyczyny, tym
bardziej powinni zatroszczyć się o nie rodzice, duszpasterze i stowarzyszenia
apostolskie. Nauczyciele zaś i wychowawcy, którzy z racji swojego powołania i
urzędu uprawiają znakomity rodzaj apostolstwa świeckich, winni posiadać
konieczną wiedzę i metodę pedagogiczną, by dzięki nim mogli skutecznie
przygotowywać młodzież do apostolstwa.
Związki i stowarzyszenia świeckich, mające za zadanie już to
apostolstwo, już też inne cele nadprzyrodzone, winny odpowiednio do swego celu
i na swój sposób dbać troskliwie i nieustannie o przygotowanie do apostolstwa.
One to właśnie stanowią często normalną drogę do odpowiedniego przygotowania do
apostolstwa. W nich bowiem istnieją warunki kształcenia doktrynalnego,
duchowego i praktycznego. Ich członkowie omawiają w małych grupach z
towarzyszami lub przyjaciółmi metody oraz wyniki swej działalności apostolskiej
i konfrontują swe codzienne postępowanie z Ewangelią.
Tego rodzaju przygotowanie należy tak przeprowadzać, by uwzględnić
całość apostolstwa świeckich, które powinno się uprawiać nie tylko w samych
grupach stowarzyszeniowych, ale także we wszystkich okolicznościach całego
życia, a zwłaszcza w życiu zawodowym i społecznym. Co więcej, każdy winien się
sam gorliwie przygotować do apostolstwa; dotyczy to zwłaszcza ludzi dojrzałych.
Z biegiem lat bowiem duch ludzki staje się coraz bardziej otwarty, dzięki czemu
każdy przez pilną obserwację może odkryć talenty, którymi Bóg ubogacił jego
duszę oraz owocniej wykorzystać te charyzmaty, których Duch Święty udzielił mu
dla dobra braci.
DA 31. Różne formy apostolstwa wymagają również szczególnego i
odpowiedniego przygotowania.
a) Co do apostolstwa ewangelizacji i uświęcania ludzi, świeccy powinni
być szczególnie przygotowani do nawiązywania dialogu z bliźnimi, wierzącymi czy
niewierzącymi, by wszystkim ukazywać ewangeliczne orędzie Chrystusa. Ponieważ
zaś w naszych czasach różnego rodzaju materializm szerzy się nagminnie wszędzie,
nawet wśród katolików, świeccy powinni nie tylko pilniej studiować doktrynę
katolicką, szczególnie te jej artykuły, które są zaczepiane, ale także
przeciwstawiać wszelkim formom materializmu świadectwo życia ewangelicznego.
b) Co do odnawiania w duchu chrześcijańskim porządku spraw doczesnych
winno się świeckich pouczyć o prawdziwym znaczeniu i wartości dóbr doczesnych
tak samych w sobie, jak i w stosunków do wszystkich celów osoby ludzkiej. Niech
się zaprawiają do właściwego używania rzeczy doczesnych i organizowania
instytucji, mając zawsze na uwadze dobro wspólne pojmowane według zasad
moralnej i społecznej nauki Kościoła. Niech świeccy przyswoją sobie zwłaszcza
zasady i wnioski nauki społecznej tak, by byli zdolni przyczyniać się ze swej
strony zarówno do rozwoju nauki, jak też do należytego stosowania owych zasad w
poszczególnych wypadkach.
c) Ponieważ uczynki miłości i miłosierdzia są wspaniałym świadectwem
życia chrześcijańskiego, przygotowanie do apostolstwa winno prowadzić też do
ich praktykowania, by wierni uczyli się od samego dzieciństwa współczuć braciom
i wspomagać ich wielkodusznie w potrzebie.
DA 32. Wiele środków pomocniczych stoi do dyspozycji świeckich, oddanych
apostolstwu, jak zebrania, kongresy, rekolekcje, ćwiczenia duchowne, częste
zjazdy, konferencje, książki, czasopisma służące do zdobycia głębszego poznania
Pisma świętego i nauki katolickiej, do pielęgnowania życia duchowego i do
poznania warunków panujących na świecie oraz do znalezienia i wypróbowania
stosownych metod.
Owe pomoce w zakresie przygotowania uwzględniają różne formy apostolstwa
w tych środowiskach, gdzie się je prowadzi.
W tym celu zostały też powołane do życia ośrodki lub wyższe instytuty,
które przyniosły już doskonałe owoce.
Święty Sobór cieszy się z tego rodzaju inicjatyw rozwijających się już w
niektórych krajach i wyraża życzenie, by podejmować je również w innych
miejscach, gdzie zajdzie tego potrzeba.
Ponadto należy zakładać ośrodki dokumentacji i studiów dla wszystkich
dziedzin apostolstwa nie tylko z zakresu teologii, ale także antropologii,
psychologii, socjologii, metodologii, by pełniej rozwijały się uzdolnienia
ludzi świeckich: mężczyzn i kobiet, młodzieży i dorosłych.
DA 33. Święty Sobór wzywa więc usilnie w imię Pana wszystkich świeckich,
by chętnie, wielkodusznie i skwapliwie odpowiedzieli na wołanie Chrystusa,
który w tej godzinie natarczywiej ich zaprasza, i na natchnienie Ducha
Świętego. Młodzi niech uważają to wezwanie za skierowane szczególnie do siebie
i niech je przyjmą z zapałem i wielkodusznie. Sam bowiem Pan przez ten Sobór
święty zaprasza ponownie wszystkich świeckich, by z każdym dniem coraz ściślej
się z Nim jednoczyli, a uważając Jego sprawę za swoją własną (por. Flp 2,5),
zespalali się w Jego zbawczym posłannictwie; wysyła On ich znowu do każdego
miasta i miejscowości, skąd sam ma przyjść (por. Łk 10,1); wzywa by poprzez
różne formy i metody jednego apostolstwa Kościoła, które trzeba ustawicznie
dostosowywać do nowych potrzeb czasu, okazali się Jego współpracownikami, wyróżniającymi
się zawsze w pracy Pańskiej, wiedząc, że trud ich nie jest daremny w Panu (por.
1 Kor 15,58).
DWR 1. W naszej epoce ludzie coraz więcej uświadamiają sobie godność
osoby ludzkiej i coraz bardziej rośnie liczba tych, którzy się domagają, aby w
działaniu ludzie cieszyli się i kierowali własną rozwagą oraz odpowiedzialną
wolnością, nie przymuszani, lecz wiedzeni świadomością obowiązku. Domagają się
również prawnego określenia granic władzy publicznej, aby nie była nadmiernie
uszczuplona godziwa wolność zarówno osoby, jak i stowarzyszeń. Ów postulat
wolności w społeczeństwie ludzkim odnosi się głównie do humanistycznych dóbr
duchowych, przede wszystkim zaś do swobodnego wyznawania religii w
społeczeństwie. Zwracając pilną uwagę na owe dążenia i zamierzając wyjaśnić, w
jakim stopniu są one zgodne z prawdą i sprawiedliwością, obecny Sobór
Watykański bada świętą tradycję i naukę Kościoła, z których wydobywa rzeczy
nowe, zawsze zgodne z dawnymi.
Najpierw więc oświadcza święty Sobór, że sam Bóg ukazał ludzkości drogę,
na której Jemu służąc ludzie mogą osiągnąć w Chrystusie zbawienie i
szczęśliwość. Wierzymy, że owa jedyna prawdziwa religia przechowuje się w
Kościele katolickim i apostolskim, któremu Pan Jezus powierzył zadanie
rozszerzania jej na wszystkich ludzi, mówiąc Apostołom: „Idąc tedy nauczajcie
wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, ucząc je
zachowywać wszystko, cokolwiek wam przykazałem” (Mt 28,19-20). Wszyscy ludzie
zaś obowiązani są szukać prawdy, zwłaszcza w sprawach dotyczących Boga i Jego
Kościoła, a poznawszy ją, przyjąć i zachowywać.
Zarazem też Sobór święty oświadcza, iż obowiązki te dotykają i wiążą
sumienie człowieka i że prawda nie inaczej się narzuca jak tylko siłą całej
prawdy, która wnika w umysły jednocześnie łagodnie i silnie. Następnie,
ponieważ wolność religijna, której ludzie domagają się dla wypełnienia
obowiązku czci Bożej, dotyczy wolności od przymusu w społeczeństwie cywilnym –
pozostawia ona nienaruszoną tradycyjną naukę katolicką o moralnym obowiązku
ludzi i społeczeństw wobec prawdziwej religii i jedynego Kościoła
Chrystusowego. Poza tym, rozważając ów problem wolności religijnej, Sobór
święty zamierza rozwinąć naukę ostatnich papieży o nienaruszalnych prawach
osoby ludzkiej, jak również o prawnym ustroju społeczeństwa.
DWR 2. Obecny Sobór Watykański oświadcza, iż osoba ludzka ma prawo do
wolności religijnej. Tego zaś rodzaju wolność polega na tym, że wszyscy ludzie
powinni być wolni od przymusu ze strony czy to poszczególnych ludzi, czy to
zbiorowisk społecznych i jakiejkolwiek władzy ludzkiej, tak aby w sprawach
religijnych nikogo nie przymuszano do działania wbrew jego sumieniu ani nie
przeszkadzano mu w działaniu według swego sumienia prywatnym i publicznym,
indywidualnym lub w łączności z innymi, byle w godziwym zakresie. Poza tym
oświadcza, że prawo do wolności religijnej jest rzeczywiście zakorzenione w
samej godności osoby ludzkiej, którą to godność poznajemy przez objawione słowo
Boże i samym rozumem. To prawo osoby ludzkiej do wolności religijnej powinno
być w taki sposób uznane w prawnym ustroju społeczeństwa, aby stanowiło prawo
cywilne.
Z racji godności swojej wszyscy ludzie, ponieważ są osobami, czyli
istotami wyposażonymi w rozum i wolną wolę, a tym samym w osobistą
odpowiedzialność, nagleni są własną swą naturą, a także obowiązani moralnie do
szukania prawdy, przede wszystkim w dziedzinie religii. Obowiązani są też trwać
przy poznanej prawdzie i całe swoje życie układać według wymagań prawdy. Tego
zaś zobowiązania nie zdołają ludzie wypełnić w sposób zgodny z własną swą
naturą, jeśli nie mogą korzystać zarówno z wolności psychologicznej, jak i
wolności od zewnętrznego przymusu. A więc prawo do wolności religijnej ma
fundament nie w subiektywnym nastawieniu osoby, ale w samej jej naturze.
Dlatego prawo do owej wolności przysługuje trwale również tym, którzy nie
wypełniają obowiązku szukania prawdy i trwania przy niej; korzystanie zaś z
tego prawa nie może napotykać przeszkód, jeśli tylko zachowywany jest
sprawiedliwy ład publiczny.
DWR 3. Wszystko to jeszcze jaśniej ukazuje się temu, kto bierze pod
uwagę, iż najwyższą normą ludzkiego życia jest samo prawo Boże, wieczne,
obiektywne i uniwersalne, którym Bóg, wedle planu mądrości i miłości swojej,
porządkuje, kieruje i rządzi całym światem i losami wspólnoty ludzkiej. Tego to
prawa uczestnikiem czyni człowieka Bóg, aby za miłosiernym zrządzeniem Bożej
Opatrzności mógł on coraz lepiej poznawać niezmienną prawdę. Przeto każdy ma
obowiązek, a stąd też i prawo szukania prawdy w dziedzinie religijnej, aby
przez użycie właściwych środków urobił sobie roztropnie słuszny i prawdziwy sąd
sumienia.
Prawdy zaś trzeba szukać w sposób zgodny z godnością osoby ludzkiej i z
jej naturą społeczną, to znaczy przez swobodne badanie przy pomocy magisterium,
czyli nauczania, przez wymianę myśli i dialog, przez co jedni drugim wykładają
prawdę, jaką znaleźli albo sądzą, że znaleźli, aby nawzajem pomóc sobie w
szukaniu prawdy; skoro zaś prawda została poznana, należy mocno przy niej trwać
osobistym przeświadczeniem.
Nakazy Bożego prawa człowiek dostrzega i rozpoznaje za pośrednictwem
swego sumienia, do którego jest obowiązany wiernie się stosować w całym swym
postępowaniu, aby dotrzeć do swego celu – Boga. Nie wolno więc go zmuszać, aby
postępował wbrew swemu sumieniu. Ale nie wolno mu też przeszkadzać w
postępowaniu zgodnie z własnym sumieniem, zwłaszcza w dziedzinie religijnej.
Praktykowanie bowiem religii polega z samej jej istoty przede wszystkim na
wewnętrznych aktach dobrowolnych i swobodnych, przez które człowiek bezpośrednio
się ustosunkowuje do Boga; aktów tego rodzaju żadna władza czysto ludzka nie
może ani nakazywać, ani zabraniać. Sama zaś społeczna natura człowieka wymaga,
aby człowiek wewnętrzne akty religijne ujawniał na zewnątrz, aby łączył się z
innymi ludźmi w dziedzinie religii, wyznawał swą religię na sposób społeczny.
Zadaje się więc gwałt osobie ludzkiej i samemu porządkowi ustanowionemu
dla ludzi przez Boga, jeśli odmawia się człowiekowi swobodnego, przy zachowaniu
sprawiedliwego ładu społecznego, wyznawania religii w społeczeństwie.
Przy tym akty religijne, którymi ludzie prywatnie i publicznie zwracają
się z osobistego przekonania do Boga, przekraczają swą naturą ziemski i
doczesny porządek rzeczy. A zatem władza cywilna, której właściwym celem jest
troszczenie się o wspólne dobro doczesne, powinna uznawać życie religijne
obywateli i sprzyjać mu, ale jeśli pozwala sobie kierować aktami religijnymi
albo przeszkadzać im, to należy stwierdzić, iż przekracza wyznaczone dla niej
granice.
DWR 4. Wolność, czyli zabezpieczenie od przymusu w sprawach religijnych,
przysługująca poszczególnym osobom, powinna być im przyznana również wtedy, gdy
działają wspólnie. Zarówno bowiem społeczna natura człowieka, jak i społeczna
natura samej religii wymagają istnienia wspólnot religijnych.
Wspólnotom tym więc, dopóki słuszne wymagania porządku publicznego nie
są naruszone, należy się prawnie wolność, aby rządzić się mogły według własnych
norm, czcić najwyższe Bóstwo kultem publicznym, pomagać swym członkom w
praktykowaniu życia religijnego i wspierać ich nauczaniem oraz rozwijać takie
instytucje, w których członkowie mogliby ze sobą współpracować przy układaniu
własnego życia według wyznawanych zasad religijnych.
Podobnie przysługuje wspólnotom religijnym prawo do tego, by władza
cywilna nie przeszkadzała im środkami prawnymi czy działalnością
administracyjną w wybieraniu, kształceniu, mianowaniu i przenoszeniu swych
własnych kapłanów, w komunikowaniu się z władzami i wspólnotami religijnymi
znajdującymi się w innych krajach, we wznoszeniu budowli religijnych, a także w
nabywaniu i użytkowaniu odpowiednich dóbr.
Wspólnoty religijne mają też prawo do tego, aby nie przeszkadzano im w
publicznym nauczaniu i wyznawaniu swej wiary słowem i pismem. W
rozpowszechnianiu zaś wiary religijnej i wprowadzaniu praktyk trzeba zawsze
wystrzegać się wszelkiej działalności, która miałaby posmak przymusu albo
nieuczciwego czy niedostatecznie usprawiedliwionego nakłaniania, zwłaszcza w
stosunku do ludzi prostych czy ubogich. Taki sposób postępowania należy uznać
za nadużycie własnego prawa i naruszenie prawa innych.
Poza tym wymaga wolność religijna, aby wspólnotom religijnym nie
przeszkadzano w swobodnym okazywaniu szczególnej wartości ich nauki dla
organizowania społeczeństwa i ożywiania całej aktywności ludzkiej. A wreszcie w
społecznej naturze człowieka i w samej istocie religii ma fundament prawo,
przysługujące ludziom do tego, by kierując się własnym zmysłem religijnym,
mogli swobodnie odbywać zebrania i zakładać stowarzyszenia w celach
wychowawczych, kulturalnych, charytatywnych i społecznych.
DWR 5. Każdej rodzinie, jako społeczności cieszącej się własnym i
pierwotnym prawem, przysługuje uprawnienie do swobodnego organizowania życia
religijnego w ognisku domowym pod kierunkiem rodziców. Rodzicom zaś przysługuje
prawo do tego, aby według własnych swych poglądów religijnych rozstrzygali,
jaki rodzaj nauczania religijnego ma być udzielany ich dzieciom. Dlatego władza
cywilna powinna uznać prawo rodziców do wybierania naprawdę swobodnie szkół lub
innych środków wychowania i nie powinna nakładać na nich za tę wolność wyboru
niesprawiedliwych ciężarów, czy to bezpośrednio czy pośrednio. Naruszane są
również prawa rodziców, jeśli zmusza się dzieci do uczęszczania w szkole na
wykłady, które nie są zgodne z przekonaniem religijnym rodziców, albo jeśli się
narzuca jedyny system wychowania, z którego całkowicie usunięta zostaje
formacja religijna.
DWR 6. Ponieważ wspólne dobro społeczeństwa, będące ogółem takich
warunków życia społecznego, w których ludzie mogą pełniej i łatwiej osiągnąć
własną doskonałość, polega głównie na przestrzeganiu praw i obowiązków osoby
ludzkiej, troska o respektowanie prawa do wolności religijnej należy do
obywateli, do grup społecznych, do władz cywilnych, do Kościoła i innych
wspólnot religijnych, do każdego z tych czynników we właściwy mu sposób, w
zależności od ich obowiązków wobec dobra wspólnego.
Strzeżenie i wspieranie nienaruszalnych praw człowieka jest istotnym
obowiązkiem każdej władzy państwowej. Powinna więc władza państwowa przez
sprawiedliwe prawa i inne odpowiednie środki otoczyć skutecznie opieką wolność
religijną wszystkich obywateli i stwarzać dobre warunki do rozwoju życia
religijnego, aby obywatela naprawdę mogli korzystać z praw religijnych i
wypełniać wyznaczone przez religię obowiązki i aby samo społeczeństwo
korzystało z dóbr sprawiedliwości i pokoju, które wynikają z wierności ludzi
wobec Boga i Jego świętej woli.
Jeśli zważywszy na szczególne sytuacje narodów, zostaje przyznana jednej
wspólnocie religijnej wyjątkowa pozycja cywilna w prawnym ustroju
społeczeństwa, konieczne jest, aby jednocześnie było uznawane i respektowane
prawo wszystkich obywateli i wspólnot religijnych do wolności w dziedzinie
religijnej.
Wreszcie władza cywilna winna troszczyć się o to, by nigdy, czy w sposób
otwarty, czy ukryty, nie była naruszana z powodów związanych z religią równość
obywateli w dziedzinie prawa, należąca przecież do wspólnego dobra
społeczności, i żeby wśród obywateli nie miała miejsca dyskryminacja.
Wynika z tego, iż niegodziwie postępuje władza publiczna, jeśli za
pomocą siły albo strachu, albo innych środków chce narzucić obywatelom
wyznawanie albo odrzucenie jakiejkolwiek religii albo przeszkodzić komukolwiek
we wstąpieniu do wspólnoty religijnej albo w opuszczeniu jej. Tym bardziej
wykracza się przeciwko woli Bożej oraz świętym prawom osoby i rodziny narodów,
kiedy w jakikolwiek sposób używa się siły w celu zniszczenia albo ograniczenia
religii czy to w całej ludzkości, czy w którymś kraju albo w określonej grupie
ludzi.
DWR 7. Prawo do wolności w dziedzinie religii realizuje się w
społeczności ludzkiej, dlatego też korzystanie z niego nie podlega pewnym
określającym je regułom.
Przy korzystaniu z wszelkich rodzajów wolności należy przestrzegać
moralnej zasady odpowiedzialności osobistej i społecznej ; stąd w realizowaniu
swych praw poszczególni ludzie i grupy społeczne mają moralny obowiązek
zwracania uwagi i na prawa innych, i na swoje wobec innych obowiązki, i na
wspólne dobro wszystkich. Wobec wszystkich należy postępować sprawiedliwie i
humanitarnie.
Poza tym, ponieważ społeczeństwu cywilnemu przysługuje prawo do
bronienia się przeciwko nadużyciom, jakie mogłyby się pojawiać pod pretekstem
korzystania z wolności religijnej, troska o taką obronę jest szczególnym
obowiązkiem władzy cywilnej; musi się to jednak dokonywać nie w sposób
arbitralny, ani nie przez niesprawiedliwe sprzyjanie jednej tylko ze stron, ale
wedle norm prawnych, dostosowanych do obiektywnego porządku moralnego;
przestrzeganie tych norm jest niezbędne dla skutecznego zabezpieczania praw
wszystkich obywateli i ich harmonijnego współżycia, dla właściwej troski o
godziwy pokój publiczny, polegający na uporządkowanym współżyciu w atmosferze
prawdziwej sprawiedliwości, oraz dla należytego strzeżenia moralności
publicznej. Wszystko to stanowi podstawowy element dobra wspólnego i wchodzi w
skład pojęcia porządku publicznego. Poza tym trzeba strzec obyczaju
zachowywania integralnej wolności w społeczeństwie, według którego to obyczaju
należy przyznać człowiekowi jak najwięcej wolności, a ograniczać ją tylko wtedy
i tylko w takim stopniu, jak jest to konieczne.
DWR 8. W naszych czasach ludzie doznają różnego rodzaju ucisku i grozi
im pozbawienie możliwości postępowania według własnej woli. Z drugiej zaś
strony wielu zdaje się skłaniać do tego, by pod pozorem wolności odrzucić
wszelką zależność i zlekceważyć konieczne zasady posłuszeństwa.
Przeto obecny Sobór Watykański wzywa wszystkich, zwłaszcza zaś tych, do
których należy troska o wychowanie innych, aby starali się urabiać takich
ludzi, co respektując ład moralny, byliby posłuszni prawowitej władzy i zarazem
miłowali autentyczną wolność, a zatem ludzi, którzy by własnym sądem
rozstrzygali problemy w świetle prawdy, działali z poczuciem odpowiedzialności
i usiłowali podążać za wszystkim, co prawdziwe i sprawiedliwe, chętnie
zespalając swój wysiłek z pracą innych.
Wolność więc religijna winna również służyć i prowadzić do tego, aby
ludzie przy spełnianiu swoich obowiązków w życiu społecznym postępowali z
większą odpowiedzialnością.
DWR 9. To, co obecny Sobór Watykański oznajmia o prawie człowieka do
wolności religijnej, ma fundament w godności osoby, której to godności
wymagania uświadomiły się pełniej rozumowi ludzkiemu dzięki doświadczeniu
wieków. Co więcej, owa nauka o wolności ma korzenie w boskim Objawieniu, wobec
czego chrześcijanie z tym większą czcią powinni jej przestrzegać. Wprawdzie
Objawienie nie formułuje wyraźnie prawa do wolności od zewnętrznego przymusu w
sprawach religijnych, ale za to ujawnia w pełnych wymiarach godność osoby
ludzkiej, ukazuje szacunek Chrystusa dla wolności człowieka przy wypełnianiu
przezeń obowiązku uwierzenia Słowu Bożemu, a przy tym poucza nas, w jakim duchu
powinni podejmować i wykonywać wszystkie swoje czyny uczniowie takiego Mistrza.
Wszystko to dobrze uwydatnia ogólne zasady, na których opiera się nauka tej
Deklaracji o wolności religijnej. A przede wszystkim wolność religijna w
społeczeństwie pozostaje w pełnej zgodzie z wolnością aktu wiary
chrześcijańskiej.
DWR 10. Jednym z zasadniczych punktów nauki katolickiej, zawartym w
słowie Bożym i nieustannie głoszonym przez Ojców, jest zdanie, że człowiek
powinien dobrowolnie odpowiedzieć Bogu wiarą; nikogo więc wbrew jego woli nie
wolno do przyjęcia wiary przymuszać. Z własnej swej bowiem natury akt wiary ma
charakter dobrowolny, gdyż człowiek, odkupiony przez Chrystusa Zbawiciela i
powołany przez Jezusa Chrystusa do przybranego synostwa, może sobie oddać
objawiającemu się Bogu tylko wtedy, jeśli pociągany przez Ojca okazuje Bogu
rozumne i wolne posłuszeństwo wiary. Z całą więc istotą wiary jest jak
najpełniej zgodne, aby w sprawach religijnych wykluczony był jakikolwiek rodzaj
przymusu ze strony ludzi. Dlatego też zasada wolności religijnej w znaczny
sposób przyczynia się do takiego pomyślnego układu stosunków, w którym ludzie
mogą być bez przeszkód zachęcani do przyjęcia wiary chrześcijańskiej,
dobrowolnie ją przyjmować i całym swoim życiem czynnie ją wyznawać.
DWR 11. Bóg wzywa ludzi, aby Mu służyli w duchu i prawdzie; wezwanie
takie wiąże ich w sumieniu, ale nie zmusza. Zważa On bowiem na godność osoby
ludzkiej, przez siebie stworzonej, która powinna kierować się własnym
rozeznaniem i korzystać z wolności. W najwyższym stopniu przejawiło się to w
Jezusie Chrystusie, w którym Bóg w doskonały sposób ukazał siebie samego i swoje
zamierzenia. Chrystus bowiem, który jest Mistrzem i Panem naszym, łagodny i
pokornego serca, cierpliwie przyciągał do siebie i zapraszał uczniów. Nauczanie
swoje wspierał i umacniał cudami, by wzbudzić i utwierdzić wiarę słuchaczy, a
nie po to, aby stosować wobec nich przymus. Prawdą jest, że ganił niedowiarstwo
słuchaczy, ale wymierzenie kary zostawił Bogu na dzień sądu. Wysyłając
Apostołów na drogi świata, rzekł im: „Kto uwierzy i ochrzci się, będzie
zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16,16). Sam zaś wiedząc, że
razem z pszenicą zasiano kąkol, pozwolił obojgu róść aż do żniwa, które dokona
się u kresu czasów. Nie chcąc być Mesjaszem politycznym, panującym za pomocą
siły, wolał nazywać siebie Synem Człowieczym, który przyszedł, „aby służyć i
dać duszę swoją jako okup za wielu” (Mk 10,45). Okazał się doskonałym Sługą
Bożym, który „trzciny zgniecionej nie złamie i dymiącego lnu nie dogasi” (Mt
12,20). Uznawał władzę cywilną i jej uprawnienia, nakazując dawać daninę
cesarzowi, wyraźnie jednak upomniał, że należy przestrzegać wyższych praw
Bożych: „Oddajcież tedy, co jest cesarskie – cesarzowi, a co jest Bożego –
Bogu” (Mt 22,21). Dokonując wreszcie na krzyżu dzieła odkupienia, aby zdobyć
dla ludzi zbawienie i prawdziwą wolność, dopełnił swego objawienia. Dał bowiem
świadectwo prawdzie, ale zaprzeczającym nie chciał jej narzucać siłą. Królestwa
Jego bowiem broni się nie za pomocą ciosów; umacnia się ono przez dawanie świadectwa
prawdzie i słuchanie prawdy, a wzrasta miłością, przez którą Chrystus wywyższony
na krzyżu ludzi do siebie pociągnął.
Apostołowie, pouczeni słowem i przykładem Chrystusa, poszli tą samą
drogą. Od samych początków Kościoła uczniowie Chrystusa pracowali nad tym, aby
skierować ludzi do wyznawania Chrystusa Pana, nie przez stosowanie przymusu ani
sposobami niegodnymi Ewangelii, ale przede wszystkim przez moc słowa Bożego.
Mężnie oznajmiali wszystkim zamiar Boga Zbawcy, „który chce, aby wszyscy ludzie
byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,4), jednocześnie jednak z szacunkiem
odnosili się do słabych, choćby żyli w błędzie, okazując tym, że „każdy z nas z
samego siebie zda sprawę Bogu” (Rz 14,12) i dlatego jest obowiązany być
posłusznym własnemu sumieniu. Jak Chrystus, tak i Apostołowie zawsze poświęcali
się gorliwie dawaniu świadectwa prawdzie Bożej, nieustraszenie głosząc wobec
ludu i książąt „słowo Boże z ufnością” (Dz 4,31). Silną bowiem wiarą wierzyli,
że sama Ewangelia jest naprawdę mocą Bożą ku zbawieniu każdego wierzącego.
Przeto pogardziwszy wszelkim „orężem cielesnym” naśladując łagodność i
skromność Chrystusa, głosili słowo Boże, w pełni ufając w boską moc tego słowa,
zdolną do niszczenia potęg przeciwnych Bogu i pociągnięcia ludzi do wiary i
posłuszeństwa wobec Chrystusa. Jak Mistrz, tak i Apostołowie uznawali prawowitą
władzę państwową: „Nie masz bowiem władzy, jeno od Boga” – uczy Apostoł i wobec
tego nakazuje: „Każdy niechaj będzie poddany władzom wyższym;... kto sprzeciwia
się władzy, sprzeciwia się postanowieniu Bożemu” (Rz 13,1-2). Zarazem jednak
nie bali się przeciwstawiać władzy publicznej, jeśli sprzeciwiała się świętej
woli Boga: „Bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5,29). Poszli tą drogą
niezliczeni męczennicy i wierni przez wszystkie wieki i na całym świecie.
DWR 12. Kościół więc, wierny prawdzie ewangelicznej, idzie śladami
Chrystusa i Apostołów, kiedy uznaje i popiera zasadę wolności religijnej jako
harmonizującą z godnością ludzką i objawieniem Bożym. W ciągu wieków przechował
i przekazał potomności naukę otrzymaną od Mistrza i Apostołów. Chociaż w życiu
Ludu Bożego, pielgrzymującego przez zmienne koleje ludzkich dziejów, nieraz
pojawiał się sposób postępowania nie dość zgodny z duchem ewangelicznym, a
nawet mu przeciwny, zawsze jednak trwała w Kościele nauka, że nikogo nie wolno
przymuszać do wiary.
Zaczyn ewangeliczny długo tak działał w umysłach ludzkich i w wielkim
stopniu przyczynił się do tego, że z upływem czasu ludzie zaczęli szerzej
rozumieć godność swej osoby i że dojrzało przekonanie, iż w sprawach
religijnych powinna ona zachować w społeczeństwie wolność od wszelkiego
przymusu ludzkiego.
DWR 13. Wśród czynników, które sprzyjają dobru Kościoła, a nawet dobru
samej społeczności ziemskiej, i które wszędzie i zawsze należy zachowywać oraz
bronić od wszelkiego naruszenia, najważniejsze jest z pewnością to, aby Kościół
miał taką wolność działania, jakiej wymaga troska o zbawienie ludzi. Jest to
bowiem święta wolność, którą jednorodzony Syn Boży obdarzył Kościół nabyty
przez Niego własną krwią. Wolność ta tak dalece przysługuje Kościołowi, że ci,
którzy ją zwalczają, sprzeciwiają się woli Bożej. Wolność Kościoła jest podstawową
zasadą w stosunkach pomiędzy Kościołem i władzami publicznymi oraz całym
porządkiem cywilnym.
W społeczeństwie ludzkim i wobec wszelkiej władzy publicznej Kościół domaga
się dla siebie wolności, jako autorytet duchowy, ustanowiony przez Chrystusa
Pana, obowiązany z Bożego nakazu iść na cały świat i głosić Ewangelię
wszelkiemu stworzeniu. Podobnie domaga się dla siebie Kościół wolności także
jako społeczność ludzi, którym przysługuje prawo do życia w społeczeństwie
świeckim według nakazów wiary chrześcijańskiej.
Gdzie istnieje zasada wolności religijnej, nie tylko słowami głoszona i
nie tylko sankcjonowana prawami, ale również szczerze realizowana w praktyce,
tam dopiero ma Kościół stałe, zarówno prawne, jak i faktyczne warunki
niezależności niezbędnej dla pełnienia boskiego posłannictwa, której autorytety
kościelne coraz usilniej domagały się w społeczeństwie. Jednocześnie zaś
chrześcijanom, tak samo jak wszystkim innym ludziom, przysługuje prawo cywilne
do tego, by nie doznawali przeszkód w prowadzeniu swojego życia według
sumienia. Istnieje więc zgodność między wolnością Kościoła i ową wolnością
religijną, która wszystkim ludziom i wspólnotom musi być przyznana jako prawo
oraz usankcjonowana w ustroju prawnym.
DWR 14. Aby sprostać boskiemu nakazowi: „Nauczajcie wszystkie narody”
(Mt 28,19), Kościół katolicki ze wszystkich sił musi starać się o to, „aby
nauka Boża się szerzyła i była wysławiana” (2 Tes 3,1).
Żarliwie więc prosi Kościół swoich synów o to, aby przede wszystkim
zanosili „prośby, modlitwy, błagania i dziękczynienia za wszystkich ludzi...
Jest to bowiem dobre i miłe Zbawicielowi naszemu Bogu, który chce, aby wszyscy
ludzie byli zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2,1-4).
Chrześcijanie zaś w kształtowaniu swego sumienia powinni pilnie baczyć
na świętą i pewną naukę Kościoła. Z woli bowiem Chrystusa Kościół katolicki
jest nauczycielem prawdy i ciąży na nim obowiązek, aby głosił i autentycznie
nauczał Prawdy, którą jest Chrystus, a zarazem powagą swoją wyjaśniał i
potwierdzał zasady porządku moralnego, wynikające z samej natury ludzkiej.
Ponadto chrześcijanie, mądrze postępując wobec tych, którzy są na zewnątrz, „w
Duchu Świętym, w miłości nieobłudnej, w mówieniu prawdy” (2 Kor 6,6-7) powinni
starać się szerzyć światło żywota z całą odwagą i z całym męstwem apostolskim,
aż do wylania krwi.
Uczeń bowiem ma wobec Chrystusa Nauczyciela ścisły obowiązek coraz
pełniejszego z każdym dniem poznawania prawdy od Niego otrzymanej, wiernego jej
głoszenia i usilnego bronienia, z wykluczeniem środków sprzecznych z duchem
ewangelicznym. Zarazem jednak miłość Chrystusa przynagla go, aby wobec ludzi,
którzy trwają w błędzie albo niewiedzy co do spraw wiary, postępował z miłością,
roztropnością i cierpliwością. Trzeba więc brać pod uwagę tak obowiązki wobec
Chrystusa, Słowa ożywiającego, które winno być głoszone, jak prawa osoby
ludzkiej, a także miarę łaski udzielonej przez Boga za pośrednictwem Chrystusa,
człowiekowi, który zostaje wezwany do dobrowolnego przyjęcia i wyznawania
wiary.
DWR 15. Jest rzeczą znaną, że w naszych czasach ludzie pragną mieć
możność swobodnego wyznawania religii prywatnie i publicznie; co więcej – że w
wielu konstytucjach wolność religijna proklamowana jest już jako prawo cywilne
i uroczyście uznawana w dokumentach międzynarodowych.
Nie brak jednak państw, które chociaż uznają w swojej konstytucji
wolność kultu religijnego, to jednak ich władze publiczne usiłują odciągać
obywateli od wyznawania religii, a życie wspólnot religijnych bardzo utrudniać
i wystawiać na niebezpieczeństwo.
Witając z radością pomyślne znaki, jakie przynosi nasza epoka, a ze
smutkiem zwracając uwagę na owe fakty godne ubolewania, Sobór święty wzywa
katolików, a jednocześnie prosi wszystkich ludzi, aby z największą uwagą
zastanowili się nad tym, jak bardzo potrzebna jest wolność religijna, zwłaszcza
w obecnej sytuacji rodziny ludzkiej.
Oczywistą bowiem jest rzeczą, że wszystkie narody w coraz większym
stopniu stają się jednością; powstają coraz ściślejsze związki między ludźmi
różnych kultur i religii; zwiększa się wreszcie w każdym człowieku świadomość
jego własnej odpowiedzialności. Aby zaś kształtowały się i umacniały w
ludzkości pokojowe stosunki i zgoda, niezbędne jest, by we wszystkich krajach
wolność religijna obwarowana była skuteczną ochroną prawną i by respektowane
były najwyższe obowiązki i prawa ludzi do swobodnego prowadzenia w
społeczeństwie życia religijnego.
Oby sprawił Bóg, Ojciec
wszystkich ludzi, by rodzina ludzka, pilnie przestrzegając zasady wolności
religijnej w społeczeństwie, przez łaskę Chrystusa i moc Ducha Świętego
doprowadzona została do owej wzniosłej i wieczystej „wolności chwały synów
Bożych” (Rz 8,21).
DM 1. Kościół posłany przez Boga do narodów, aby był „powszechnym
sakramentem zbawienia”, usiłuje głosić Ewangelię wszystkim ludziom z
najgłębszej potrzeby własnej katolickości oraz z nakazu swego Założyciela. Sami
bowiem Apostołowie, na których Kościół został założony, idąc w ślady Chrystusa,
„głosili słowo prawdy i rodzili Kościoły”. A zadaniem ich następców jest
nieustannie prowadzić to dzieło, aby „nauka Boża się szerzyła i była
wysławiana” (2 Tes 3,1) i aby Królestwo Boże na całym świecie głoszono i
zakładano.
W obecnym zaś stanie rzeczy, kiedy nastają nowe warunki życia ludzkości,
Kościół, sól ziemi i światło świata, jeszcze bardziej czuje się powołany do
zbawiania i odnowy wszelkiego stworzenia, aby wszystko doznało naprawy w
Chrystusie i aby w Nim ludzie tworzyli jedną rodzinę i jeden lud Boży.
Dlatego niniejszy Sobór święty, dziękując Bogu za wspaniałe dzieła
dokonane szlachetnym wysiłkiem całego Kościoła, pragnie nakreślić zasady
działalności misyjnej, a siły wszystkich wiernych tak zespolić, aby lud Boży,
krocząc wąską drogą krzyża, wszędzie rozszerzał Królestwo Chrystusa, Pana i
Znawcy wieków i przygotowywał drogi do nadchodzenia tego Królestwa.
DM 2. Kościół pielgrzymujący jest misyjny ze swej natury, ponieważ swój
początek bierze wedle planu Ojca z posłania (ex missione) Syna i z posłania
Ducha Świętego.
Plan ten zaś wypływa „ze źródła miłości”, czyli z miłości Boga Ojca. On
to będąc Początkiem bez początku, z którego rodzi się Syn, a przez Syna
pochodzi Duch Święty, stwarzając nas dobrowolnie w swej niezmiernej i pełnej
miłosierdzia łaskawości i powołując łaskawie do uczestnictwa z sobą w życiu i
chwale, rozlewa hojnie swą boską dobroć i rozlewać jej nie przestaje, tak żeby
będąc Stwórcą wszystkiego, stał się ostatecznie „wszystkim we wszystkim” (1 Kor
15,28), osiągając równocześnie i własną chwałę i naszą szczęśliwość. Spodobało
się zaś Bogu powołać ludzi do uczestnictwa w swym życiu, nie pojedynczo tylko,
z wykluczeniem wszelkiej wzajemnej więzi, lecz do utworzenia z nich ludu, w
którym rozproszone Jego dzieci zgromadziłyby się w jedno.
DM 3. Ten powszechny Boży plan zbawienia rodzaju ludzkiego dokonuje się
nie tylko jakoby tajemnie, w umyśle ludzkim, lub poprzez przedsięwzięcia także
natury religijnej, w których ludzie na różny sposób szukają Boga, „czy Go może
nie dosięgną albo nie znajdą, choć jest On niedaleko od każdego z nas” (Dz
17,27); albowiem te przedsięwzięcia potrzebują oświecenia i uleczenia, chociaż
za łaskawym wyrokiem dobrotliwego Boga można je niekiedy uważać za drogę
wychowawczą (paedagogia) ku prawdziwemu Bogu lub za przygotowanie ewangeliczne.
Bóg zaś dla ustalenia pokoju, to jest wspólnoty z sobą oraz dla zespolenia
braterskiej społeczności wśród ludzi, i to grzesznych, postanowił wkroczyć w
historię ludzką w sposób nowy i ostateczny, posyłając Syna swego w naszym
ciele, aby przez Niego uwolnić ludzi spod władzy ciemności i szatana oraz
pojednać w Nim świat z sobą. Tego więc, przez którego uczynił i wieki, ustanowił
dziedzicem wszystkiego, aby w Nim wszystko naprawić.
Chrystus Jezus bowiem został posłany na świat jako prawdziwy pośrednik
między Bogiem a ludźmi. A ponieważ jest Bogiem, „zamieszkuje w Nim cała pełność
bóstwa cieleśnie” (Kol 2,9); według zaś ludzkiej natury, jako nowy Adam,
ustanowiony jest głową odnowionej ludzkości, „pełen łaski i prawdy” (J 1,14). A
zatem Syn Boży przyszedł drogą prawdziwego Wcielenia, aby uczynić ludzi
uczestnikami boskiej natury; będąc bogaty, stał się dla nas ubogi, aby nas ubóstwem
swoim ubogacić. Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, ale aby służyć i
oddać życie swoje na okup za wielu, to jest za wszystkich. Ojcowie święci stale
oświadczają, że nie doznało uzdrowienia to, czego Chrystus nie przyjął. Przyjął
zaś całą naturę ludzką, taką jaka się znajduje w nas nędznych i biednych, z
wyłączeniem jednak grzechu. O sobie samym bowiem powiedział Chrystus: „Którego
Ojciec uświęcił i posłał na świat” (J 10,36): „Duch Pański nade mną, dlatego
mnie namaścił, abym głosił Ewangelię ubogim. Posłał mię, abym uzdrowił
skruszonych w sercu, abym głosił więźniom uwolnienie i ślepym przejrzenie” (Łk
4,18); i znowu: „Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawiać, co by zginęło” (Łk
19,10).
To zaś, co Pan raz głosił albo co raz w Nim dokonało się dla zbawienia
rodzaju ludzkiego, należy obwieszczać i rozpowszechniać aż po krańce ziemi,
rozpoczynając od Jerozolimy, tak żeby to, co raz dopełnione zostało dla
zbawienia wszystkich, z biegiem czasów osiągnęło we wszystkich swój skutek.
DM 4. Dla dokonania zaś tego posłał Chrystus od Ojca Ducha Świętego, by
przeprowadzał zbawcze Jego dzieło od wewnątrz i pobudzał Kościół do
rozszerzania się. Bez wątpienia Duch Święty działał już na świecie, nim jeszcze
Chrystus został uwielbiony. W dniu jednak Zielonych Świąt zstąpił na uczniów,
aby pozostać z nimi na zawsze. Kościół zaś publicznie ujawnił się wobec tłumów
i zaczęło się rozszerzanie Ewangelii wśród narodów przez głoszenie słowa
Bożego; wreszcie zaznaczyło się obrazowo zjednoczenie ludów w powszechnej
wierze w Kościele Nowego Przymierza, mówiącym wszystkimi językami, w miłości
rozumiejącym i ogarniającym wszystkie języki i przezwyciężającym w ten sposób
rozproszenie wieży Babel. Od dnia bowiem Zesłania Ducha Świętego zaczęły się
„dzieje apostolskie”, tak jak z chwilą zstąpienia Ducha Świętego na Najświętszą
Maryję Pannę począł się Chrystus, a z chwilą zstąpienia na Niego w czasie
modlitwy tegoż Ducha Świętego Chrystus wprowadzony został w swe dzieło. Sam zaś
Pan Jezus, zanim dobrowolnie oddał swe życie za świat, tak urządził apostolskie
posługiwanie i przyrzekł zesłać Ducha Świętego, aby obaj zespoleni byli w
dziele zbawienia, które wszędzie i zawsze miało być uskuteczniane. Duch Święty
przez wszystkie czasy cały Kościół „jednoczy we wspólnocie i w posłudze i
uposaża go w rozmaite dary hierarchiczne oraz charyzmatyczne, ożywiając
kościelne instytucje jakby ich dusza i wsączając do serc wiernych tego samego
ducha misyjnego, jakim wiedziony był sam Chrystus. Niekiedy nawet w sposób
widoczny uprzedza działalność apostolską, tak jak na różny sposób nieprzerwanie
jej towarzyszy i nią kieruje.
DM 5. Pan Jezus na początku „przywołał do siebie tych, których sam
chciał i przybyli do Niego. I ustanowił dwunastu, aby z Nim przebywali i żeby
ich wysyłał nauczać” (Mk 3,13-14). W ten sposób zostali Apostołowie zarodkiem
nowego Izraela i równocześnie zaczątkiem nowej hierarchii. Następnie, kiedy raz
na zawsze swoją śmiercią i zmartwychwstaniem dopełnił w sobie samym tajemnic
naszego zbawienia i odnowienia wszystkiego, osiągnąwszy jako Pan wszelką władzę
w niebie i na ziemi, zanim został wzięty do nieba, założył swój Kościół jako
sakrament zbawienia. Apostołów zaś posłał na cały świat, podobnie jak Jego
posłał Ojciec, polecając im: „Idąc tedy nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc
je w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, nauczając je zachowywać wszystko,
cokolwiek wam przykazałem” (Mt 28,19-20). „Idąc na cały świat, głoście
Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony, a
kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16,15-16). Dlatego na Kościele spoczywa
obowiązek rozkrzewiania wiary i zbawienia Chrystusowego, tak na mocy wyraźnego
rozkazu, który po Apostołach odziedziczył stan biskupi, wspomagany przez
kapłanów i zjednoczony z Następcą Piotra, Najwyższym Pasterzem Kościoła, jak
też na mocy życia, które Chrystus przekazuje swoim członkom: „Z Niego całe
ciało złączone i zjednoczone wszystkimi spojeniami wzajemnych usług według
sposobu działania właściwego każdemu członkowi przyczynia sobie wzrostu i
buduje się w miłości” (Ef 4,16). Posłannictwo więc Kościoła uskutecznia się
działalnością, przez którą Kościół posłuszny rozkazowi Chrystusa, poruszony
łaską i miłością Ducha Świętego, staje się w pełni obecny dla wszystkich ludzi
czy narodów, aby ich doprowadzić do wiary, wolności i pokoju Chrystusowego
przez przykład życia, głoszenie słowa oraz przez sakramenty święte i inne
środki łaski, tak aby stała dla nich otworem wolna i pewna droga do pełnego
uczestnictwa w misterium Chrystusa.
Ponieważ to posłannictwo trwa nadal i rozwija w ciągu dziejów
posłannictwo samego Chrystusa, który został posłany, aby nieść ubogim dobrą
nowinę, Kościół winien kroczyć tą samą drogą, pod działaniem Ducha Chrystusowego,
jaką kroczył Chrystus, mianowicie drogą ubóstwa, posłuszeństwa, służby i ofiary
z siebie aż do śmierci, z której przez zmartwychwstanie swoje powstał Chrystus
zwycięzcą. Tak bowiem z nadzieją kroczyli wszyscy Apostołowie, dopełniając
wielu udrękami i cierpieniami braki cierpień Chrystusa dla dobra Jego Ciała,
którym jest Kościół. Często też krew chrześcijan była posiewem.
DM 6. Zadanie to, jakie przy współpracy i modlitwie całego Kościoła
wypełniać ma stan biskupi, któremu przewodzi Następca Piotra, jest wszędzie i w
każdej sytuacji jedno i to samo, chociaż zależnie od okoliczności, jest w różny
sposób wykonywane. Różnice więc, które należy uznać w tej działalności
Kościoła, nie pochodzą z wewnętrznej natury samego posłannictwa, lecz z
warunków, w jakich ono dochodzi do skutku.
Warunki te zależą bądź to od Kościoła, bądź też od ludów, od grup
społecznych lub pojedynczych ludzi, do których kieruje się posłannictwo.
Kościół bowiem, chociaż sam obejmuje całość, czyli pełnię środków zbawienia,
nie zawsze i nie od razu działa lub może działać w pełnym ich zakresie, lecz
zna okres początków i stadia rozwojowe swej działalności, w której usiłuje
uskuteczniać plan Boży; a niekiedy nawet po szczęśliwie zaczętym rozwoju musi
znowu opłakiwać cofanie się albo co najmniej pozostaje w stanie pewnej
połowiczności i niedorozwoju. Co zaś dotyczy poszczególnych ludzi, grup i
narodów, Kościół podchodzi do nich i przenika ich tylko stopniowo, wprowadzając
ich w ten sposób w katolicką pełnię. Do każdorazowych warunków lub stanu winno
się stosować właściwe czynności, czyli odpowiednie środki.
Ogólnie „misjami” nazywa się specjalne przedsięwzięcia, które wysłani
przez Kościół głosiciele Ewangelii, idąc na cały świat, podejmują celem
wykonania zadań głoszenia Ewangelii, idąc na cały świat, podejmują celem
wykonania zadań głoszenia Ewangelii i zakładania Kościoła wśród narodów lub
grup społecznych jeszcze nie wierzących w Chrystusa; dochodzą one do skutku
przez działalność misyjną, a ponieważ prowadzi się je na pewnych terenach
uznanych przez Stolicę Apostolską. Właściwym celem tej działalności misyjnej
jest przepowiadanie Ewangelii i zakładanie Kościoła wśród ludów i grup, gdzie
Kościół nie zapuścił jeszcze korzeni. W ten sposób z posiewu słowa Bożego mają
rozwijać się rodzime Kościoły partykularne, zakładane w dostatecznej ilości na całym
świecie, wyposażone we własne siły i dojrzałe; one to, posiadając własną
hierarchię zjednoczoną z wiernym ludem oraz dysponując środkami, prawie że
odpowiednimi do prowadzenia pełnego życia chrześcijańskiego, mają dorzucać
własną cząstkę dla dobra całego Kościoła. Głównym środkiem do zakładania
Kościoła jest głoszenie Ewangelii Jezusa Chrystusa, do której przepowiadania
posłał Pan swoich uczniów na cały świat, aby ludzie odrodzeni dzięki słowu Boga
włączani byli przez chrzest do Kościoła, który jako Ciało Słowa Wcielonego
karmi się i żyje słowem Bożym i chlebem eucharystycznym.
W tej działalności misyjnej Kościoła zachodzą różne warunki, niekiedy z
sobą pomieszane: najpierw warunki początku, czyli okresu zakładania, następnie
wzrostu, czyli okresu młodości. Po ich jednak spełnieniu działalność misyjna
Kościoła bynajmniej jednak nie ustaje, bo poszczególnym Kościołom już założonym
przypada z kolei obowiązek dalszego jej prowadzenia i głoszenia Ewangelii tym,
którzy stoją jeszcze poza Kościołem. Ponadto społeczności, wśród których
Kościół jest obecny, nierzadko całkowicie się zmieniają z powodu różnych
przyczyn, tak że mogą powstać zupełnie nowe warunki. Kościół wtedy musi
rozważyć, czy owa sytuacja nie wymaga działalności misyjnej od nowa.
Ponadto okoliczności są niekiedy tego rodzaju, że czasowo nie można
bezpośrednio i od razu głosić nowiny ewangelicznej; wówczas misjonarze mogą i
powinni cierpliwie, roztropnie, a równocześnie z wielką ufnością dawać choćby
tylko świadectwo miłości i dobroci Chrystusowej i w ten sposób torować drogę
Panu i w pewien sposób Go uobecniać.
Tak tedy jasną jest rzeczą, że działalność misyjna wypływa z samej
najgłębszej natury Kościoła, którego zbawczą wiarę propaguje, którego katolicką
jedność urzeczywistnia, rozpowszechniając go, na którego apostolskości się
opiera, którego wspólny zapał hierarchii realizuje, którego świętość
poświadcza, rozszerza i wspiera. W ten sposób różni się działalność misyjna
wśród narodów tak od działalności duszpasterskiej wśród wiernych, jak i od
przedsięwzięć podejmowanych w celu przywrócenia jedności wśród chrześcijan.
Jednakże te dwie ostatnie sprawy ściśle łączą się z działalnością misyjną
Kościoła: rozłam bowiem między chrześcijanami szkodzi świętej sprawie głoszenia
Ewangelii wszelkiemu stworzeniu i dla wielu zamyka drogę do wiary. Stąd
wymagania działalności misyjnej wzywają wszystkich ochrzczonych do połączenia
się w jednej owczarni, aby przez to mogli wobec narodów dawać jednozgodne
świadectwo Chrystusowi, swemu Panu. A jeśli jeszcze nie są w stanie dawać w
pełni świadectwa jednej wierze, to powinni przynajmniej żywić do siebie
szacunek i miłość.
DM 7. Działalność misyjna ma swoje uzasadnienie w woli Boga, „który
chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i doszli do uznania prawdy. Bo jeden
jest Bóg; jeden i pośrednik między Bogiem i ludźmi, człowiek Chrystus Jezus,
który wydał samego siebie na okup za wszystkich” (1 Tm 2,4-6), „i nie ma w
żadnym innym zbawienia” (Dz 4,12). Do Niego więc, poznanego przez nauczanie
Kościoła, wszyscy powinni się nawrócić i przez chrzest złączyć się z Nim oraz z
Kościołem, który jest Jego Ciałem. Sam Chrystus bowiem, „podkreślając wyraźnie
konieczność wiary i chrztu, potwierdził równocześnie konieczność Kościoła, do
którego ludzie dostają się przez chrzest jak przez bramę. Nie mogliby tedy być
zbawieni ci ludzie, którzy wiedząc, że Kościół założony został przez Boga za
pośrednictwem Chrystusa jako konieczny, mimo to nie chcieliby bądź przystąpić
do niego, bądź też w nim wytrwać”. Chociaż więc wiadomymi tylko sobie drogami
może Bóg doprowadzić ludzi, nie znających Ewangelii bez własnej winy, do wiary,
bez której niepodobna podobać się Bogu – to jednak na Kościele ciąży
konieczność i równocześnie święte prawo głoszenia Ewangelii, a wobec tego
działalność misyjna tak dziś, jak i zawsze zachowuje w pełni swą moc i
konieczność.
Poprzez nią Ciało Mistyczne Chrystusa nieustannie gromadzi i kieruje
siły do własnego wzrostu. Do prowadzenia jej pobudza członków Kościoła miłość,
którą kochają Boga i pod której impulsem pragną podzielić się z wszystkimi
ludźmi dobrami duchowymi tak teraźniejszego, jak i przyszłego życia. A wreszcie
przez tę działalność misyjną Bóg doznaje pełnej chwały, kiedy ludzie świadomie
i całkowicie przyjmują Jego zbawcze dzieło dokonane w Chrystusie. W ten sposób
dopełnia się przez nią plan Boży, któremu Chrystus w posłuszeństwie i miłości
służy ku chwale Ojca, który Go posłał, aby cały rodzaj ludzki utworzył jeden
Lud Boży, zrósł się w jedno Ciało Chrystusa i scalił się w budowie jednej
świątyni Ducha Świętego; a ponieważ wszystko to prowadzi rzeczywiście do
braterskiej zgody, odpowiada najgłębszym pragnieniom wszystkich ludzi. I tak
ostatecznie dopełnia się prawdziwie plan Stwórcy, czyniącego człowieka na obraz
i podobieństwo swoje, kiedy wszyscy uczestnicy natury ludzkiej, odrodzeni w
Chrystusie przez Ducha Świętego, będą mogli w oglądaniu chwały Bożej
jednozgodnie mówić: „Ojcze nasz”.
DM 8. Działalność misyjna związana jest również bardzo ściśle z samą
naturą ludzką i jej dążeniami. Ukazuje bowiem Chrystusa, Kościół tym samym
objawia ludziom autentyczną prawdę o ich stanie oraz ich pełnym powołaniu;
Chrystus jest bowiem źródłem oraz wzorem tej odnowionej, przenikniętej
braterską miłością, szczerością i duchem pokoju ludzkości, której wszyscy
pragną. Chrystus i Kościół, który daje o Nim świadectwo przez głoszenie
Ewangelii, stoją ponad wszelkimi partykularyzmami rasowymi czy narodowościowymi
i dlatego nie mogą przez nikogo i nigdzie być uważani za obcych. Chrystus sam
jest prawdą i drogą, które uprzystępnia wszystkim głoszenie Ewangelii,
przekazującej wszystkim słowa tegoż Chrystusa: „Pokutujcie i wierzcie
Ewangelii” (Mk 1,15). A ponieważ ten, kto nie wierzy, już jest osądzony, przeto
słowa Chrystusa są równocześnie słowami sądu i łaski, śmierci i życia. Do
nowego bowiem życia możemy dojść tylko wtedy, kiedy zadamy śmierć sprawom starym;
odnosi się to przede wszystkim do osób, ale i do różnych dóbr tego świata,
które równocześnie noszą na sobie znamię grzechu człowieka i błogosławieństwa
Bożego: „Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej” (Rz 3,23).
Nikt nie doznaje wyzwolenia z grzechu ani nie wznosi się ponad siebie sam przez
siebie i własnymi siłami; nikt też w ogóle nie uwalnia się od swej słabości,
osamotnienia czy niewoli; wszyscy natomiast potrzebują Chrystusa jako wzoru,
nauczyciela, wyzwoliciela, zbawiciela, ożywiciela. Zaiste, Ewangelia była w
dziejach ludzkości, także ziemskich, zaczynem wolności i postępu i wciąż
okazuje się zaczynem braterstwa, jedności i pokoju. Nie bez przyczyny więc
wierni czczą Chrystusa jako „oczekiwanie narodów i ich Zbawiciela”.
DM 9. Działalność misyjna przypada zatem na okres między pierwszym a
drugim przyjściem Pana, kiedy to Kościół zgromadzi się z czterech stron świata
jakby czasu żniwa do Królestwa Bożego. Zanim bowiem Pan przyjdzie, Ewangelia
powinna być głoszona wszystkim narodom.
Działalność misyjna polega jedynie i wyłącznie na okazaniu planu Bożego,
czyli Epifanii i całkowitym jego wypełnieniu w świecie oraz w jego historii, w
której Bóg przez misje jawnie realizuje historię zbawienia. Działalność misyjna
uobecnia Chrystusa, sprawcę zbawienia, przez słowo Ewangelii i sprawowanie
sakramentów, których szczytem i ośrodkiem jest Najświętsza Eucharystia.
Cokolwiek zaś z prawdy i łaski znajdowało się już u narodów, dzięki jakby
ukrytej obecności Boga, uwalnia to od zaraźliwych powiązań ze złym i przekazuje
na powrót ich Sprawcy, Chrystusowi, który burzy władztwo szatana i kładzie tamę
wielorakim złościom zbrodni. Dlatego jakikolwiek dobry posiew znajdujący się w
sercach i umysłach ludzkich lub we własnych obrządkach i kulturach narodów, nie
tylko nie ginie, lecz doznaje uleczenia, wyniesienia na wyższy poziom i pełnego
udoskonalenia na chwałę Bożą, na zawstydzenie szatana i dla szczęścia
człowieka. W ten sposób działalność misyjna zmierza do pełni eschatologicznej:
przez nią bowiem aż do czasu i godziny, które Ojciec ustalił swoją władzą,
rozkrzewia się Lud Boży, do którego proroczo powiedziano: „Rozszerz przestrzeń
twego namiotu, rozciągnij płótna twego (mieszkania), nie krępuj się!” (Iz
54,2); wzrasta Ciało Mistyczne aż do miary pełnego wzrostu dojrzałości
Chrystusowej, a świątynia duchowa, w której oddawana jest cześć Bogu w duchu i
prawdzie, rośnie i buduje się „na fundamencie Apostołów i Proroków, którego
kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus” (Ef 2,20).
DM 10. Kościół posłany przez Chrystusa, aby ukazywać miłość Bożą i
zaszczepiać ją wszystkim ludziom i narodom, jest świadom tego, że ma jeszcze do
wykonania wielkie dzieło misyjne. Albowiem dwa miliardy ludzi – a liczna ich z
dnia na dzień rośnie – którzy tworzą wielkie i określone społeczności,
zespolone trwałymi więzami życia kulturalnego, starymi religijnymi tradycjami,
silnymi węzłami społecznymi, nie słyszało wcale albo prawie wcale radosnej
nowiny ewangelicznej. Jedni z nich wyznają którąś z wielkich religii, dla
innych zaś obca jest znajomość Boga, jeszcze inni wyraźnie przeczą Jego
istnieniu, a nawet niekiedy zwalczają prawdę o istnieniu Boga. Aby móc
ofiarować wszystkim tajemnicę zbawienia i życie przyniesione przez Boga,
powinien Kościół wrosnąć w te wszystkie społeczności w taki sam sposób, w jaki
Chrystus włączył się przez swoje wcielenie w pewne społeczne i kulturalne
warunki ludzi, wśród których przebywał.
DM 11. Kościół powinien w tych społecznościach ludzkich być obecny przez
swoich synów, którzy wśród nich żyją, albo są do nich posłani. Wszyscy bowiem
wyznawcy Chrystusa, gdziekolwiek się znajdują, są zobowiązani tak ukazywać
świadectwem słowa i przykładem życia nowego człowieka, przyobleczonego przez
chrzest i działanie Ducha Świętego, który umocnił ich w sakramencie
bierzmowania, aby inni widząc ich dobre czyny, chwalili Ojca i pełniej pojęli
prawdziwy sens życia ludzkiego i powszechną więź wspólnoty ludzkiej.
Aby mogli dawać skutecznie to świadectwo o Chrystusie, powinni tym
ludziom okazywać miłość i szacunek, uważać się za członków społeczności ludzi,
wśród których żyją, i brać udział w życiu kulturalnym i społecznym przez różne
życiowe kontakty i zajęcia. Powinni też zżyć się z ich narodowymi i religijnymi
tradycjami; niech z radością i z szacunkiem odkrywają drzemiące w nich zarodki
Słowa; równocześnie zaś niech zwracają uwagę na głębokie przemiany dokonujące
się wśród narodów i starają się, aby ludzie naszej epoki, zafascynowani zbytnio
nauką i techniką dzisiejszego świata, nie zaniedbywali spraw Bożych, lecz
owszem, aby obudzali w sobie gorętsze pragnienie prawdy i miłości objawionej
przez Boga. Jak Chrystus przenikał serca ludzi i przez prawdziwie ludzkie
rozmowy doprowadzał ich do światła Bożego, tak niech i Jego uczniowie, przejęci
głęboko duchem Chrystusowym, poznają ludzi, wśród których żyją, i niech tak z
nimi przestają, aby się oni przez szczery i cierpliwy dialog dowiedzieli, jakimi
bogactwami szczodrobliwy Bóg obdarzył narody; równocześnie zaś niech usiłują
owe bogactwa rozjaśnić światłem Ewangelii, wydobywać na wierzch i oddawać pod
władzę Boga Zbawiciela.
DM 12. Obecność chrześcijan w społecznościach ludzkich powinna być
ożywiona tą miłością, jaką umiłował nas Bóg, który chce, abyśmy i my tą samą
miłością wzajemnie się miłowali.
Przecież miłość chrześcijańska obejmuje wszystkich, bez względu na rasę,
pochodzenie społeczne czy religię; nie oczekuje też żadnej korzyści czy
wdzięczności. Jak bowiem Bóg umiłował nas miłością bezinteresowną, tak i wierni
powinni z miłością troszczyć się o człowieka, okazując mu taką samą miłość, z
jaką Bóg szukał człowieka. Jak więc Chrystus obchodził wszystkie miasta i
wioski uzdrawiając wszelkie choroby i niemoce na znak, że nadeszło Królestwo
Boże, tak i Kościół przez dzieci swoje łączy się z ludźmi każdego stanu,
szczególnie zaś z biednymi i uciśnionymi i chętnie poświęca się dla nich.
Uczestniczy bowiem w ich radościach i cierpieniach, zna ich pragnienia i
tajniki życia, współczuje im w śmiertelnych niepokojach. Tym, co szukają
pokoju, pragnie wyjść naprzeciw z braterskim dialogiem, przynosząc im pokój i
światło wypływające z Ewangelii.
Chrześcijanie powinni dołożyć starań, aby współpracować z innymi w
należytym układaniu stosunków ekonomicznym i społecznych. Ze szczególną troską
niech poświęcają się wychowaniu dzieci i młodzieży przez szkoły różnego
stopnia, które należy uważać nie tylko za doskonały środek do kształcenia i
rozwijania młodzieży chrześcijańskiej, lecz jednocześnie za najwyższej wagi
usługę dla ludzi, a przede wszystkim dla narodów rozwijających się, oddaną
podnoszeniu godności ludzkiej i przygotowaniu warunków życia bardziej ludzkich.
Nadto niech biorą udział w wysiłkach tych narodów, które przez walkę z głodem,
analfabetyzmem i chorobami dążą do stworzenia lepszych warunków życia i do
umacniania pokoju w świecie. W tej działalności niech wierni starają się wspomagać
roztropnie przedsięwzięcia, których podejmują się prywatne i publiczne
instytucje, rządy, organizacje międzynarodowe, różne wspólnoty chrześcijańskie,
jak i religie niechrześcijańskie.
Kościół w żadnym wypadku nie chce się wtrącać w rządy ziemskiego
państwa. Nie żąda dla siebie żadnej innej prerogatywy prócz tej, aby z pomocą
Bożą mógł służyć ludziom miłością i wiernym posługiwaniem.
Uczniowie Chrystusa, złączeni ściśle z ludźmi w swym życiu i
działalności, mają nadzieję, że będą mogli dawać im prawdziwe świadectwo o
Chrystusie i pracować dla ich zbawienia również tam, gdzie nie mogą w pełni
głosić Chrystusa. Nie szukają bowiem jedynie materialnego postępu i dobrobytu
ludzi, lecz przyczyniają się do wzrostu ich godności i braterskiej jedności,
ucząc prawd religijnych i moralnych, które Chrystus opromienił swym światłem, i
w ten sposób stopniowo torują coraz bardziej drogę do Boga. Tak więc przez
miłość Boga i bliźniego pomaga się ludziom w osiąganiu zbawienia i jaśnieć
zaczyna tajemnica Chrystusa, w którym ukazał się nowy człowiek stworzony na
obraz Boży, i w którym objawia się miłość Boża.
DM 13. Gdziekolwiek Bóg stwarza okazję mówienia o tajemnicy
Chrystusowej, tam trzeba wszystkim ludziom śmiało i stanowczo mówić o żywym
Bogu i o Jezusie Chrystusie, którego posłał dla zbawienia wszystkich, aby
niechrześcijanie za przyczyną Ducha Świętego uwierzyli i nawrócili się z
własnej woli do Pana i szczerze do Niego przylgnęli, gdyż On będąc „drogą,
prawdą i życiem” (J 14,6) wszystkie ich duchowe oczekiwania zaspokaja, a nawet
nieskończenie przewyższa.
To nawrócenie trzeba oczywiście pojąć jako początkowe, ale
wystarczające, by człowiek zrozumiał, że uwolniony od grzechu, zostaje
wprowadzony w tajemnicę miłości Boga, który wzywa go do osobistego przestawania
z sobą o Chrystusie. Nowo nawrócony bowiem wchodzi za łaską Bożą na drogę
duchową, na której, mając już udział przez wiarę w tajemnicy Śmierci i
Zmartwychwstania, przechodzi ze starego do nowego człowieka doskonałego w
Chrystusie. To przejście przynoszące z sobą postępującą zmianę myśli i
obyczajów powinno uwidocznić się w swych społecznych skutkach, a w czasie
katechumenatu powoli się rozwijać. Ponieważ Pan, któremu się wierzy, jest
znakiem sprzeciwu, przeto nawrócony człowiek doznaje nieraz rozdarcia i
osamotnienia, ale również radości, której Bóg udziela bez miary.
Kościół surowo zabrania zmuszać kogoś do przyjęcia wiary lub doprowadzać
do niej czy przynęcać niestosownymi środkami, jak też z drugiej strony
stanowczo broni prawa, aby nikogo nie odstraszano od wiary niegodziwymi
środkami.
Według starodawnego zwyczaju Kościoła należy badać motywy nawrócenia, a
w razie potrzeby oczyszczać je.
DM 14. Ci, którzy przyjęli od Boga za pośrednictwem Kościoła wiarę w
Chrystusa, winni być dopuszczeni przez liturgiczne ceremonie do katechumenatu.
Nie polega on na samym wyjaśnianiu dogmatów i przykazań, lecz na kształtowaniu
całego życia chrześcijańskiego i wystarczająco długich ćwiczeniach, przez które
uczniowie łączą się z Chrystusem, swym Nauczycielem. Należy więc katechumenów
odpowiednio wprowadzać w tajemnicę zbawienia i praktykę obyczajów
ewangelicznych, a przez święte obrzędy, spełniane w kolejnych odstępach czasu,
wtajemniczać ich w życie wiary, liturgii i miłości Ludu Bożego.
Następnie przez sakramenty wtajemniczenia chrześcijańskiego wybawieni z
mocy ciemności, współumarli, współpogrzebani i współzmartwychwstali z
Chrystusem, otrzymują Ducha przybrania za synów i obchodzą z całym Ludem Bożym
pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Pana.
Jest rzeczą pożądaną, aby liturgię Wielkiego Postu i Wielkanocy tak
odnowiono, żeby dusze katechumenów przygotowała na obchodzenie tajemnicy
wielkanocnej, kiedy to przy uroczystym jej święceniu odradzają się przez
chrzest w Chrystusie.
O to chrześcijańskie wtajemniczenie w katechumenacie powinni się
troszczyć nie tylko katechiści i kapłani, ale cała społeczność wiernych,
szczególnie zaś rodzice chrzestni, tak aby katechumeni od samego początku
czuli, że należą do Ludu Bożego. A ponieważ życie Kościoła jest apostolskie,
katechumeni winni również nauczyć się współpracować czynnie w ewangelizacji
oraz budowaniu Kościoła przez świadectwo życia i wyznawanie wiary.
W końcu, stanowisko prawne katechumenów należy określić jasno w nowym
Kodeksie. Są już oni bowiem złączeni z Kościołem, są już domownikami Chrystusa,
a nierzadko prowadzą już życie nacechowane wiarą, nadzieją i miłością.
DM 15. Duch Święty, który przez niesienie Słowa i głoszenie Ewangelii
wzywa wszystkich ludzi do Chrystusa i budzi w sercach posłuszeństwo wierze –
kiedy wierzących w Chrystusa rodzi we chrzcie do nowego życia, wówczas gromadzi
ich w jeden Lud Boży, który jest „rodzajem wybranym, królewskim kapłaństwem,
narodem świętym, ludem nabytym” (1 P 2,9/.
Misjonarze więc, współpracownicy Boga, niech tworzą takie społeczności
wiernych, które wiodąc życie godne powołania, do jakiego zostały wezwane,
wykonywałyby zadanie zlecone im przez Boga, a mianowicie zadanie kapłańskie,
nauczycielskie i pasterskie. W ten sposób wspólnota chrześcijańska staje się
znakiem obecności Bożej w świecie. Sama bowiem przez ofiarę eucharystyczną
nieustannie zdąża z Chrystusem do Ojca, karmiona troskliwie słowem Bożym – daje
świadectwo Chrystusowi i wreszcie – postępuje w miłości oraz pała duchem apostolskim.
Dlatego wspólnotę chrześcijańską od samego początku tak należy ukształtować,
aby – o ile to możliwe – sama mogła zaradzić swoim potrzebom.
Ta społeczność wiernych, obdarzona bogactwem kultury własnego narodu,
powinna głęboko zapuścić korzenie w lud: niech powstaną rodziny przeniknięte
duchem Ewangelii, a odpowiednie szkoły niech je wspomagają; należy tworzyć
stowarzyszenia i związki, poprzez które apostolstwo świeckich mogłoby całą
społeczność przepoić duchem Ewangelii. Wreszcie niech zakwitnie miłość wśród
katolików różnych obrządków. Wśród nowo nawróconych należy również pielęgnować
ducha ekumenizmu. Powinni oni braci wierzących w Chrystusa uznać szczerze za
uczniów Chrystusowych, którzy odrodzili się przez chrzest i uczestniczą w
przelicznych dobrach Ludu Bożego. O ile pozwalają warunki religijne,
działalność ekumeniczną należy tak rozwijać, aby katolicy po bratersku
współpracowali z braćmi odłączonymi, według norm Dekretu o ekumenizmie, przez
wspólne w danym razie wyznawanie wobec narodów wiary w Boga i w Jezusa
Chrystusa oraz we współpracę zarówno na polu społecznym i technicznym, jak też
kulturalnym i religijnym, z wykluczeniem jednak wszelkiego pozoru indyfrentyzmu
i pomieszania pojęć, jak też niezdrowej rywalizacji. Niech współpracują przede
wszystkim dla Chrystusa, swojego wspólnego Pana: Jego imię niech ich jednoczy.
Tę współpracę należy zaprowadzać nie tylko między prywatnymi osobami, lecz
również, wedle uznania ordynariusza miejscowego, między Kościołami lub
wspólnotami kościelnymi i ich dziełami.
Chrześcijanie, zgromadzeni w Kościele ze wszystkich narodów, „nie różnią
się od innych ludzi ani formą rządów, ani mową, ani instytucjami politycznymi”.
Dlatego niech żyją dla Boga i Chrystusa w uczciwej atmosferze życia swego
narodu; jako dobrzy obywatele niech pielęgnują prawdziwą i czynną miłość
ojczyzny; niech jednak unikają wszelkiej pogardy dla innej rasy oraz jątrzącego
nacjonalizmu, a popierają miłość względem wszystkich ludzi.
W osiągnięciu tego wszystkiego bardzo ważną rolę odgrywają i na
szczególną opiekę zasługują świeccy, to znaczy ci chrześcijanie, którzy
włączeni w Chrystusa przez chrzest, żyją w świecie. Właściwym ich bowiem
zadaniem jest, aby napełnieni duchem Chrystusowym ożywiali, niby zaczyn, sprawy
doczesne od wewnątrz i kierowali nimi tak, by zawsze działy się po myśli Chrystusa.
Nie wystarcza jednak, żeby lud chrześcijański był obecny i zorganizowany
wśród jakiegoś narodu; nie wystarcza też, żeby spełniał apostolstwo dobrego
przykładu. Jest on na to ustanowiony i na to obecny, aby współobywatelom
niechrześcijanom głosić Chrystusa słowem i czynem i pomagać im do pełnego
przyjęcia Chrystusa.
Jednakże do założenia Kościoła i do rozwoju wspólnoty chrześcijańskiej
konieczne są różne urzędy; powoływane przez Boga spośród wiernych, winny one
doznawać od wszystkich troskliwego poparcia i czci. Zalicza się do nich urząd
kapłanów, diakonów i katechistów oraz Akcję Katolicką. A również zakonnicy i
zakonnice pełnią obowiązujące ich posłannictwo zakorzeniania i umacniania w
duszach Królestwa Chrystusowego oraz rozszerzania go przez modlitwy czy dzieła
apostolskie.
DM 16. Kościół z wielką radością dzięki czyni za nieoceniony dar
powołania kapłańskiego, którym Bóg obdarzył tylu młodzieńców wśród ludów
niedawno nawróconych do Chrystusa. Silniejsze bowiem korzenie zapuszcza Kościół
w każdej społeczności, kiedy różne wspólnoty wiernych posiadają rekrutujących
się spośród ich członków, szafarzy zbawienia, jako biskupów, kapłanów i
diakonów posługującym swym własnym braciom. W ten sposób młode Kościoły
uzyskują powoli organizację diecezjalną z własnym klerem.
Tego, co obecny Sobór postanowił odnośnie do powołania i formacji
przyszłych kapłanów, należy wiernie przestrzegać w świeżo zakładanych i młodych
Kościołach. Za najważniejsze należy uważać to, co powiedziano o ścisłym
łączeniu formacji duchowej z naukową i pastoralną, o prowadzeniu życia według
zasad Ewangelii, bez oglądania się na własną korzyść, czy korzyść rodziny, o
pielęgnowaniu głębokiego poczucia tajemnicy Kościoła. W ten sposób kandydaci do
kapłaństwa nauczą się: całkowitego poświęcenia się na służbę Ciała
Chrystusowego i ewangelicznego dzieła, trwania w łączności z własnym biskupem
jako wierni współpracownicy i współpracowania ze swoimi braćmi kapłanami.
Dla osiągnięcia tego ogólnego celu należy całą formację alumnów ujmować
w świetle tajemnicy zbawienia, tak jak ona uwidacznia się w Piśmie św. Niech
ową tajemnicę Chrystusa i zbawienia ludzkiego odnajdują jako obecną w liturgii
i przeżywają.
Ogólne te wymagania kapłańskiej formacji, również duszpasterskiej i
praktycznej, należy uzgodnić – w myśl przepisów Soboru – z dążeniem wychodzenia
naprzeciw swoistemu sposobowi myślenia i postępowania własnego narodu. Umysły
alumnów zatem należy otworzyć i uwrażliwić na to, aby dobrze poznali i umieli
oceniać kulturę swego narodu. Podczas studium filozofii i teologii niech
dokładnie poznają styczne między tradycjami i religią ojczystą a religią
niechrześcijańską. Formacja kapłańska powinna również uwzględniać
duszpasterskie potrzeby kraju. Alumni zatem mają poznać historię, cel i metodę
działalności misyjnej Kościoła oraz specjalne warunki społeczne, ekonomiczne i
kulturalne własnego narodu. Trzeba ich wychowywać w duchu ekumenizmu i
należycie przygotować do braterskiego dialogu z niechrześcijanami. To wszystko
wymaga, aby studia przygotowujące do kapłaństwa odbywali, o ile to możliwe,
wśród swego narodu i w kręgu rodzimych zwyczajów. Wreszcie trzeba zatroszczyć
się o wyszkolenie w zakresie porządnej administracji kościelnej a nawet
ekonomicznej.
Ponadto należy wybierać odpowiednich kapłanów, którzy po pewnej praktyce
duszpasterskiej, powinni zdobyć wyższe wykształcenie na uniwersytetach, również
zagranicznych, zwłaszcza w Rzymie i w innych instytutach naukowych, tak aby
jako członkowie miejscowego kleru, wzbogaceni w odpowiednią wiedzę i
doświadczenie, mogli służyć młodym Kościołom w wypełnianiu trudniejszych zadań
kościelnych.
Tam gdzie Konferencje Biskupów uznają to za słuszne, należy wznowić
diakonat, jako trwały stan życia według norm Konstytucji o Kościele. Wypada
bowiem, żeby mężowie, którzy spełniają prawdziwie służbę diakona, już to
głosząc jako katechiści słowo Boże, albo kierując w imieniu proboszcza czy
biskupa odległymi wspólnotami chrześcijańskimi, bądź praktykując miłość w
dziełach społecznych czy charytatywnych, byli umacniani przez obrzęd włożenia
rąk przekazany tradycją apostolską i łączeni ściślej z ołtarzem, aby przez
sakramentalną łaskę diakonatu mogli skuteczniej wykonywać swoją służbę.
DM 17. Również godny pochwały jest ów zastęp tak bardzo zasłużony w
dziele misyjnym, mianowicie zastęp katechistów, mężczyzn jak i niewiast, którzy
pełni apostolskiego ducha, są dzięki swej wybitnej pracy szczególną i wręcz
nieodzowną pomocą przy rozszerzaniu wiary i Kościoła.
W naszych czasach, kiedy odczuwa się brak kapłanów do głoszenia
Ewangelii tak licznym wiernym i do wykonywania posługi duszpasterskiej, urząd
katechistów posiada szczególne znaczenie. Dlatego ich wykształcenie powinno się
tak zorganizować i dostosować do postępu kultury, aby mogli jako dzielni
współpracownicy kapłanów jak najlepiej wykonywać swoje zadanie, obarczane coraz
to nowymi i poważniejszymi obowiązkami.
Należy więc powiększyć liczbę szkół diecezjalnych i krajowych, w których
przyszli katechiści kształciliby się tak w nauce katolickiej, szczególnie nauce
Pisma świętego i liturgii, jak również w metodyce katechetycznej i praktyce
duszpasterskiej, a siebie samych urabialiby według zasad chrześcijańskich,
starając się o stałe pielęgnowanie pobożności i świętości życia. Ponadto należy
urządzać zebrania lub kursy, na których katechiści mają w określonych terminach
odświeżać sobie nauki i umiejętności przydatne w ich pracy, a swoje życie
duchowe ożywiać i umacniać. Poza tym należy poświęcającym się całkowicie tej
pracy zapewnić przez sprawiedliwe wynagrodzenie odpowiednie warunki życia i
społecznie ich ubezpieczyć. Jest rzeczą pożądaną, ażeby formacji oraz utrzymaniu
katechistów zaradzono odpowiednio ze specjalnych funduszów Kongregacji
Rozkrzewiania Wiary. Jeżeli okaże się rzeczą konieczną i stosowną, należy
założyć Dzieło dla Katechistów. Kościoły ponadto z wdzięcznością przyjmą
wspaniałomyślną pracę katechistów pomocniczych, którzy są im potrzebni. W
swoich wspólnotach przewodniczą oni w modlitwach i uczą wiary chrześcijańskiej.
Trzeba należycie zatroszczyć się o ich umysłową i duchową formację. Oprócz tego
należy sobie życzyć, aby – gdzie się to okaże dogodne – udzielano katechistom
odpowiednio przygotowanym misji kanonicznej do odprawiania publicznych
czynności liturgicznych, by przez to z większym u ludu autorytetem służyli sprawie
wiary.
DM 18. Od chwili założenia Kościoła należy gorliwie popierać życie
zakonne, które pracy misyjnej daje nie tylko cenne i ze wszech miar potrzebne
pomoce, lecz przez głębsze oddanie się Bogu, dokonane w Kościele, ukazuje też
jasno i wyraża najgłębszą istotę powołania chrześcijańskiego.
Instytuty zakonne, pracujące nad założeniem Kościoła, przepojone na
wskroś mistycznymi bogactwami, którymi oznacza się zakonna tradycja Kościoła,
niech usiłują wyrazić je i przekazać odpowiednio do usposobienia i charakteru
poszczególnego narodu. Niech uważnie zastanawiają się, w jaki sposób ascetyczne
i kontemplacyjne tradycje, których nasiona Bóg niekiedy złożył w starożytnych
kulturach jeszcze przed głoszeniem Ewangelii, można by przejąć do zakonnego
życia chrześcijańskiego.
W młodych Kościołach należy pielęgnować rozmaite formy życia zakonnego,
aby przez nie ukazać różne rodzaje misji Chrystusowej i życia Kościoła, a także
poświęcić je różnym dziełom duszpasterskim, swoich zaś członków dobrze do tej
pracy przygotować. Konferencje Biskupów niech jednak zważają na to, aby
zgromadzeń, mających ten sam cel apostolski, nie mnożyć ze szkodą dla życia
zakonnego i pracy apostolskiej.
Na specjalną wzmiankę zasługują różne przedsięwzięcia podejmowane w celu
zaszczepienia życia kontemplacyjnego, przy czym jedni, zatrzymując podstawowe
elementy instytucji zakonnej, starają się przeszczepić bogatą tradycję swego
zakonu, inni zaś nawracają do prostszych form starożytnego życia monastycznego;
wszyscy jednak niech pilnie szukają właściwej formy przystosowania się do
miejscowych warunków. A ponieważ życie kontemplacyjne należy do pełnej
obecności Kościoła, trzeba je wszędzie w młodych Kościołach wprowadzać.
DM 19. Dzieło zakładania Kościoła w określonej społeczności wtedy osiąga
swój pewny kres, gdy zgromadzenie wiernych, zakorzenione już w życiu społecznym
i w jakiejś mierze dostosowane do kultury miejscowej, cieszy się pewną
trwałością i siłą, tzn. posiada własną, chociaż jeszcze niedostateczną liczbę
rodzimych kapłanów, osób zakonnych i świeckich oraz wyposażone jest w urzędy i
instytucje, które niezbędne są do prowadzenia i rozwoju życia Ludu Bożego pod
kierownictwem własnego biskupa.
W tego rodzaju młodych Kościołach Lud Boży powinien nabierać dojrzałości
we wszystkich dziedzinach życia chrześcijańskiego, odnowionego wedle wskazań
obecnego Soboru. Według nich społeczności wiernych stają się coraz bardziej
świadomie żywymi wspólnotami wiary, liturgii i miłości; ludzie świeccy przez
działalność obywatelską i apostolską starają się zaprowadzić w swoim kraju
porządek miłości i sprawiedliwości; odpowiednio i roztropnie korzysta się ze
środków społecznego przekazywania myśli; rodziny przez prawdziwie
chrześcijańskie życie stają się źródłem zarówno apostolstwa świeckich jak i
powołań kapłańskich i zakonnych. Na koniec naucza się w stosownej katechezie
prawd wiary, wyraża się ją w liturgii zgodnie z wrodzonym odczuciem ludu, a
przez odpowiednie prawodawstwo kanonicznie wprowadza się ją do godziwych organizacji
i zwyczajów miejscowych.
Biskupi natomiast wraz ze swoim klerem, coraz bardziej przejęci duchem
Chrystusa i Kościoła, winni czuć i żyć w łączności z całym Kościołem; jego
tradycje niech połączą z własną kulturą, aby przez swego rodzaju wymianę sił pomnażać
życie Ciała Mistycznego. Dlatego należy rozwijać wartości teologiczne,
psychologiczne i ogólnoludzkie, które mogą się przyczynić do wzmocnienia ducha
łączności z całym Kościołem.
Kościoły te jednak, położone najczęściej w biedniejszych częściach świata,
cierpią jeszcze niejednokrotnie na ogromny brak kapłanów i środków
materialnych. Przeto w najwyższym stopniu potrzebują tego, aby dalej prowadzona
misyjna działalność całego Kościoła dostarczała tych środków, które głównie
służą wzrostowi Kościoła lokalnego i dojrzewaniu chrześcijańskiego życia. Ta
działalność misyjna powinna dostarczać pomocy również tym Kościołom, dawno już
założonym, które znajdują się w stanie pewnego regresu lub osłabienia.
Jednakże Kościoły te powinny podjąć wspólny duszpasterski wysiłek i
odpowiednie środki, dzięki czemu wzrosłyby liczebnie powołania do kleru
diecezjalnego i instytutów zakonnych, dałyby się pewniej rozpoznać i
skuteczniej pielęgnować, tak żeby Kościoły owe mogły powoli zaspokoić własne
potrzeby i innym przychodzić z pomocą.
DM 20. Ponieważ Kościół partykularny powinien jak najdoskonalej
odzwierciedlać Kościół powszechny, ma on sobie dobrze uświadomić fakt, że jest
posłany również do tych, którzy w Chrystusa nie wierzą, a żyją razem z nim na
tym samym terytorium, aby przez świadectwo życia poszczególnych wiernych i
całej wspólnoty stać się znakiem ukazującym im Chrystusa.
Poza tym konieczna jest posługa słowa, aby Ewangelia dotarła do
wszystkich. Szczególnie biskup powinien być głosicielem wiary i przyprowadzać
nowych uczniów do Chrystusa. Aby to doniosłe zadanie dobrze wypełnić, musi on
doskonale znać tak warunki życia swojej owczarni, jak też istotne pojęcia o
Bogu swoich rodaków; musi również pilnie uwzględnić te zmiany, jakie wnosi tak
zwana urbanizacja, migracja ludności i zobojętnienie religijne.
Niech w młodych Kościołach kapłani miejscowego pochodzenia przystąpią z
zapałem do głoszenia Ewangelii, ściśle współpracując z misjonarzami przybyłymi
z zagranicy; niech tworzą z nim jedno tylko kolegium kapłańskie, zespolone pod
kierownictwem biskupa nie tylko dla opieki duszpasterskiej nad wiernymi i
sprawowania służby Bożej, lecz także celem głoszenia Ewangelii tym, którzy są
poza Kościołem. Powinni być gotowi, a przy nadarzającej się sposobności chętni
do stawienia się do dyspozycji swego biskupa, by podjąć pracę misyjną w
odległych i opuszczonych okręgach własnej diecezji lub w innych diecezjach.
Ten sam zapał powinni okazać zakonnicy i zakonnice, a także świeccy
względem swoich współobywateli, zwłaszcza uboższych.
Konferencje Biskupów powinny troszczyć się o to, by co pewien czas
odbywały się kursy odnowy biblijnej, teologicznej, ascetycznej i pastoralnej,
aby kler, wśród różnorodnych i zmieniających się warunków, zdobywał coraz to
pełniejszą wiedzę teologiczną i znajomość metod duszpasterskich.
Poza tym należy wiernie zachowywać to, co zostało przez obecny Sobór
postanowione, zwłaszcza w Dekrecie o posłudze i życiu kapłanów.
Aby to dzieło misyjne Kościoła partykularnego można było w pełni
wykonać, potrzebni są odpowiedni szafarze, których należy na czas przygotować,
stosownie do warunków poszczególnych Kościołów. A ponieważ ludzie coraz
bardziej łączą się w społeczności, jest rzeczą jak najbardziej pożądaną, by
Konferencje Biskupie odbywały wspólne narady nad nawiązaniem dialogu z tymi
społecznościami. Jeżeli zaś w pewnych krajach znajdują się grupy ludzi, które
do przyjęcia wiary katolickiej powstrzymuje niemożliwość dostosowania się ich
do szczególnej formy, przyjętej przez tamtejszy Kościół, jest rzeczą pożądaną, by
tej okoliczności w specjalny sposób zaradzić, ażby wszyscy chrześcijanie mogli
się złączyć w jedną wspólnotę. Jeśliby zaś Stolica Apostolska miała do tego
celu w pogotowiu jakichś misjonarzy, niech poszczególni biskupi zawezwą ich
albo chętnie przyjmą do swoich diecezji, a ich przedsięwzięcia niech popierają
skutecznie.
Aby ten misyjny zapał mógł zakwitnąć wśród miejscowej ludności danego
kraju, jest rzeczą bardzo wskazaną, by młode Kościoły jak najprędzej czynnie
uczestniczyły w powszechnym dziele misyjnym Kościoła, wysyłając od siebie
misjonarzy do głoszenia Ewangelii na całym świecie, chociażby same cierpiały na
brak kapłanów. Przez gorliwe bowiem i czynne włączenie się ich w działalność
misyjną wśród innych narodów, łączność z Kościołem powszechnym znajdzie w
pewien sposób swe dopełnienie.
DM 21. Kościół nie jest naprawdę założony, nie żyje w pełni ani też nie
jest doskonałym znakiem Chrystusa wśród ludzi, jeżeli wraz z hierarchią nie
istnieje i nie pracuje autentyczny laik. Ewangelia bowiem nie może zapuścić
głębokich korzeni w umysłach, w życiu i pracy jakiegoś narodu bez czynnego
udziału ludzi świeckich. Dlatego już przy zakładaniu Kościoła należy
przywiązywać jak największą wagę do tworzenia dojrzałego, chrześcijańskiego
laikatu.
Wierni świeccy bowiem należą w całej pełni równocześnie i do Ludu
Bożego, i do społeczności cysilnej: należą do swego narodu, w którym się
urodzili, w którego bogactwach kulturalnych zaczęli uczestniczyć przez
wychowanie, z którego życiem są połączeni różnorodnymi więzami społecznymi, do
którego rozwoju przyczyniają się własnym wysiłkiem w swych zawodach, którego
problemy uważają za własne i starają się je rozwiązać; należą również do
Chrystusa, gdyż odrodzili się w Kościele przez wiarę i przez chrzest, aby przez
nowość życia i działania byli Chrystusowymi, aby w Chrystusie wszystko poddane
było Bogu i by wreszcie Bóg był wszystkim we wszystkim.
Szczególnym ich obowiązkiem, mężczyzn i kobiet, jest świadectwo o
Chrystusie, które winni dawać życiem i słowem w rodzinie, w swojej grupie
społecznej i środowisku pracy. Trzeba bowiem, by w nich objawił się nowy
człowiek stworzony według wzoru Boga w sprawiedliwości i świętości polegającej
na prawdzie. Tę nowość życia powinni wyrażać w obrębie społeczności i kultury
ojczystej, zgodnie z tradycjami swego narodu. Sami powinni znać tę kulturę,
uszlachetniać ją i zachowywać, rozwijać ją stosownie do nowych warunków i
wreszcie udoskonalać ją w Chrystusie, by dla społeczeństwa, w którym żyją,
wiara Chrystusowa i życie Kościoła, nie były już czymś obcym, ale aby zaczęły
je przenikać i przekształcać. Niech łączy ich ze współobywatelami szczera
miłość, by w ich obcowaniu ujawniła się nowa więź jedności i powszechnej
solidarności, zaczerpnięta z Chrystusowej tajemnicy. Niech też krzewią wiarę
Chrystusową wśród tych, z którymi łączy ich wspólne życie i praca zawodowa; obowiązek
ten tym bardziej jest pilny, że bardzo wielu ludzi może usłyszeć Ewangelię i
poznać Chrystusa tylko poprzez bliskich ludzi świeckich. A nawet, gdzie to jest
możliwe, niech świeccy będą gotowi wypełniać w bardziej bezpośredniej
współpracy z hierarchią szczególne posłannictwo głoszenia Ewangelii i
przekazywania nauki chrześcijańskiej, by dodać siły rodzącemu się Kościołowi.
Szafarze zaś Kościoła powinni wysoko cenić mozolne apostolstwo laikatu.
Niech urabiają świeckich wiernych, aby jako członki Chrystusa byli świadomi
swej odpowiedzialności za wszystkich ludzi; niech ich gruntownie pouczają o
tajemnicy Chrystusowej, niech ich wprowadzają w praktyczne metody i wspierają
ich w trudnościach, zgodnie z Konstytucją dogmatyczną o Kościele i Dekretem o
apostolstwie świeckich.
Przy zachowaniu zatem własnych zadań i odpowiedzialności pasterzy i
świeckich katolików niechaj cały młody Kościół daje Chrystusowi jedno żywe i
mocne świadectwo, by stać się świetlanym znakiem zbawienia, które przypada nam
w Chrystusie.
DM 22. Ziarno, którym jest słowo Boże, wyrastając z dobrej gleby,
zwilżonej rosą niebieską, czerpie soki, przetwarza je i przyswaja sobie, aby w
końcu przynieść dużo owoców. Otóż na wzór ekonomii Wcielenia młode Kościoły,
zakorzenione w Chrystusie i zbudowane na fundamencie Apostołów, przyjmują do
przedziwnej wymiany wszelkie bogactwo narodów, które oddane jest Chrystusowi w
dziedzictwo. Kościoły te czerpią ze zwyczajów i tradycji, z mądrości i wiedzy,
ze sztuki i umiejętności swoich ludów to wszystko, co może się przyczynić do
wyznawania chwały Stwórcy, do zobrazowania łaski Zbawiciela i właściwego
ukształtowania życia chrześcijańskiego.
Do wypełnienia tego zamierzenia konieczne jest rozbudzenie na każdym
wielkim obszarze tzw. społeczno-kulturowym takich badań teologicznych, w
których czyny i słowa objawione przez Boga, zapisane w Piśmie św. i wyjaśnione
przez Ojców oraz Magisterium Kościoła, powinno się na nowo przebadać w świetle
Tradycji Kościoła powszechnego. W ten sposób jaśniej dostrzeże się, jakimi
drogami, uwzględniając filozofię i mądrość ludów, może wiara szukać
zrozumienia, i w jaki sposób zwyczaje, światopogląd oraz porządek społeczny
można pogodzić z przepisami moralnymi, zawartymi w objawieniu Bożym. Dzięki
temu otworzą się drogi do głębszego przystosowania w całym zakresie życia
chrześcijańskiego. Takim sposobem wykluczy się wszelkie pozory synkretyzmu i
fałszywego partykularyzmu, życie chrześcijańskie dostosuje się do ducha i
charakteru poszczególnych kultur, a partykularne tradycje wraz z cechami
właściwymi poszczególnym rodzinom ludów, przepojone światłem Ewangelii, zostaną
przyjęte do katolickiej jedności. Nowe wreszcie Kościoły partykularne,
wzbogacone swoimi tradycjami, znajdą swe miejsce w kościelnej wspólnocie bez
naruszania prymatu Stolicy Piotrowej, która przewodniczy całemu zgromadzeniu
miłości.
Jest więc rzeczą pożądaną, a nawet bardzo właściwą, aby Konferencje
Biskupów w granicach każdego większego terytorium społeczno-kulturowego tak
łączyły się z sobą, by mogły zgodnie we wspólnych naradach realizować ów plan
przystosowania.
DM 23. Chociaż obowiązek rozszerzania wiary ciąży w odpowiedniej części
na każdym uczniu Chrystusowym, to jednak Chrystus Pan powołuje zawsze z liczby
uczniów tych, których sam chce, aby byli z Nim i aby mógł ich wysłać na
głoszenie nauki narodom. Dlatego przez Ducha Świętego, który udziela, jak chce,
charyzmatów dla wspólnego dobra, wzbudza w sercach jednostek powołanie misyjne,
a równocześnie w Kościele powołuje do życia instytuty, które by obowiązek
ewangelizacji należący do całego Kościoła przyjęły jako swoje właściwe zadanie.
Specjalnym bowiem powołaniem naznaczeni są ci, którzy obdarzeni
odpowiednimi naturalnymi właściwościami, przymiotami serca i umysłu, gotowi są
podjąć dzieło misyjne, obojętnie czy to będą miejscowi, czy też obcy: kapłani,
osoby zakonne i ludzie świeccy. Wysłani przez prawowitą władzę, idą z wiarą i
posłuszeństwem do tych, którzy są daleko od Chrystusa, wyznaczeni do dzieła, do
którego zostali powołani jako słudzy Ewangelii, „by poganie stali się ofiarą
Bogu przyjemną, uświęconą Duchem Świętym” (Rz 15,16/.
DM 24. Gdy jednak Bóg woła człowiek powinien odpowiedzieć w ten sposób,
że nie radząc się ciała i krwi, cały poświęca się dziełu Ewangelii. Taką zaś
odpowiedź może dać tylko pod natchnieniem i przy pomocy Ducha Świętego.
Misjonarz bowiem wkracza w życie i posłannictwo Tego, który „wyniszczył samego
siebie, przyjąwszy naturę sługi” (Flp 2,7/. Powinien zatem być gotowy przez
całe życie trwać przy swym powołaniu, wyrzec się siebie i wszystkiego, co
dotychczas uważał za swoje, i stać się wszystkim dla wszystkich.
Głosząc Ewangelię narodom, niech śmiało ukazuje misterium Chrystusa, w
którego imieniu poselstwo sprawuje, tak aby w Nim miał odwagę mówić jak
powinien, nie wstydząc się zgorszenia krzyża. Idąc śladami swego Mistrza, który
był cichy i pokornego serca, niech pokazuje, że jarzmo Jego jest słodkie, a
brzemię lekkie. Niech świadczy o Panu swoim przez życie prawdziwie
ewangeliczne, przez wielką cierpliwość, łagodność, słodycz, przez miłość
nieobłudną, a nawet, gdy zajdzie tego potrzeba, przez przelanie krwi. Siłę i
męstwo otrzyma od Boga, aby zrozumiał, że w licznych próbach ucisku i skrajnego
ubóstwa tkwi obfita radość. Niech będzie przekonany, że posłuszeństwo jest
szczególną cnotą sługi Chrystusa, który przez swoje posłuszeństwo odkupił
rodzaj ludzki.
Ażeby zwiastunowie Ewangelii nie zaniedbali łaski, która jest w nich,
niech z dnia na dzień odnawiają się duchem w swoim umyśle. Ordynariusze
natomiast i przełożeni niech gromadzą w oznaczonym czasie misjonarzy, aby
wzmacniali się w ufności do swego powołania oraz odnawiali w służbie
apostolskiej, a nawet niech zakładają w tym celu specjalne domy.
DM 25. Do tak wspaniałego dzieła przyszły misjonarz powinien przygotować
się przez specjalną formację duchową i moralną. Powinien bowiem być skory do
podejmowania inicjatywy, stały w wykonywaniu pracy i wytrwały w trudnościach,
znosząc cierpliwie i mężnie samotność, zmęczenie i bezowocną pracę. Z otwartym
umysłem i szerokim sercem wychodził będzie ludziom naprzeciw; chętnie będzie
przyjmował powierzone mu zadania; wspaniałomyślnie dostosuje się także do
cudzych obyczajów narodowych i do zmieniających się warunków; w zgodzie i
wzajemnej miłości podejmie solidarną współpracę z braćmi i tymi wszystkimi,
którzy poświęcają się tej samej sprawie, aby w ten sposób razem z wiernymi,
naśladując wspólnotę apostolską, byli jednym sercem i jednym duchem. Te zalety
ducha powinno się już w czasie studiów gorliwie ćwiczyć i pielęgnować, a przez
życie duchowne podtrzymywać i rozwijać. Misjonarz, przepojony żywą wiarą i
niesłabnącą nadzieją, niech będzie mężem modlitwy; niech płonie duchem mocy,
miłości i trzeźwości; niech uczy się wystarczać sobie w potrzebach swoich; w
duchu ofiary niech nosi w sobie konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się
w tych, do których się go posyła; w swej gorliwości o dusze niech chętnie
ofiaruje wszystko, a nawet wyda samego siebie tak, żeby „wzrastał poprzez
codzienne sprawowanie swej powinności w miłości Boga i bliźniego”. W ten sposób
posłuszny razem z Chrystusem woli Ojca, poprowadzi dalej Chrystusowe dzieło pod
hierarchicznym zwierzchnictwem Kościoła i będzie współpracował w tajemnicy zbawienia.
DM 26. Tych zaś, których pośle się do różnych narodów, należy wychować
na dobrych pomocników Chrystusa „słowami wiary i dobrej nauki” (1 Tm 4,6/,
które niech czerpią przede wszystkim z Pisma świętego, zgłębiając tajemnicę
Chrystusa, którego będą głosicielami i świadkami.
Wszyscy tedy misjonarze: kapłani, bracia, siostry i świeccy, każdy
stosownie do swego stanu, muszą być przygotowani i ukształceni, by okazali się
zdatnymi do wykonywania przyszłych zadań. Naukowe ich przygotowanie już od
samego początku powinno się tak ustawić, by uwzględniało zarówno powszechność
Kościoła, jak i różnorodność narodów. Zasada ta odnosi się do wszystkich
dyscyplin, które ich przygotowują do wypełnienia zadania, a także do innych
dziedzin wiedzy, które sobie z pożytkiem przyswajają, aby zdobyć ogólne
wiadomości o narodach, o ich kulturach i religiach, i to odnośnie nie tylko do
przeszłości, lecz i do czasów obecnych. Ktokolwiek bowiem ma zamiar udać się do
innego narodu, powinien mieć w wielkim poszanowaniu jego spuściznę narodową,
jego język i obyczaje. Dla przyszłego misjonarza szczególnie konieczne są
studia misjologiczne, tzn. poznanie nauki i zasad Kościoła dotyczących
działalności misyjnej, prześledzenie dróg, jakimi w ciągu wieków szli
zwiastunowie Ewangelii, a także poznanie obecnego stanu misji i zarazem metod,
które teraz uznaje się za bardziej skuteczne.
Choć zaś tę całą formację powinno się przepoić troską duszpasterską, to
jednak należy urządzić specjalne i systematyczne przygotowanie do apostolstwa
tak teoretyczne, jak i praktyczne.
Jak najwięcej braci i sióstr niech się dobrze zaznajomi z umiejętnością
katechizacji i przygotuje się, aby móc jeszcze bardziej współpracować w dziele
apostolskim.
Jest rzeczą konieczną, aby również ci, którzy tylko przez pewien czas
biorą udział w działalności misyjnej, otrzymali odpowiednie do swego stanu
przygotowanie.
Te zaś rodzaje formacji tak należy uzupełnić w krajach, do których
misjonarze będą wysłani, aby poznali szerzej historię, struktury społeczne i
zwyczaje ludów, aby zgłębili porządek moralny i nakazy religijne i również
najskrytsze pojęcia, jakie ludy te na podstawie uświęconych tradycji wytworzyły
sobie o Bogu, o świecie i o człowieku. Niech w takim stopniu opanują języki,
aby mogli się nimi posługiwać poprawnie i swobodnie i aby w ten sposób znaleźli
łatwiejszy dostęp do umysłów i serc ludzi. Ponadto trzeba ich należycie
wprowadzić w specyficzne potrzeby duszpasterskie.
Niektórzy zaś powinni gruntowniej przygotować się w instytutach
misjologicznych lub na innych fakultetach czy uniwersytetach, aby mogli
skuteczniej wypełniać specjalne zadania i swą wiedzą pomagać innym misjonarzom
w wykonywaniu działalności misyjnej, która szczególnie w naszych czasach
stwarza wiele tak trudnych, jak i korzystnych sytuacji. Ponadto jest rzeczą
bardzo pożądaną, aby Regionalne Konferencje Biskupów miały do dyspozycji wielu
takich fachowców i owocnie korzystały w trudnościach swego urzędu z ich wiedzy
i doświadczenia. Niech nie brakuje takich ludzi, którzy by umieli doskonale
posługiwać się środkami techniki i społecznego przekazywania myśli i wysoko
oceniali ich znaczenie.
DM 27. Chociaż wszystko to jest jak najbardziej potrzebne każdemu
wysłannikowi na misje, jednak w rzeczywistości jest prawie nieosiągalne dla
jednostek zdanych na własne siły. Ponieważ, jak uczy doświadczenie, jednostki
nie mogą podołać dziełu misyjnemu, dlatego wspólne powołanie złączyło jednostki
w instytutach, aby wspólnym wysiłkiem zdobyć w nich stosowne wyszkolenie i
wykonać to dzieło w imieniu Kościoła oraz według woli hierarchicznej władzy.
Instytuty te od wieków znosiły ciężar dnia i spiekoty, poświęcając się bądź w
całości, bądź w części pracy misyjnej. Stolica święta często powierzała im
rozległe terytoria do ewangelizacji, na których zgromadziły dla Boga nowy lud:
Kościół lokalny, ściśle związany z własnymi pasterzami. Kościołom, założonym
swoim potem a nawet krwią, będą nadal w braterskiej współpracy służyć gorliwie
i umiejętnie, zajmując się duszpasterstwem lub wykonując specjalne zadania dla
wspólnego dobra.
Niekiedy podejmą się pewnych prac, które są specjalnie naglące, dla
całości jakiegoś kraju, np. ewangelizacji grup społecznych czy ludów, które
może jeszcze nie przyjęły ze szczególnych powodów nowiny ewangelicznej lub
dotąd jej się sprzeciwiały.
W razie potrzeby niech będą gotowe kształcić i wspomagać własnym
doświadczeniem tych, którzy poświęcają się działalności misyjnej tylko na
pewien czas.
Dla tych powodów, jak również dlatego, że jest jeszcze dużo narodów,
które trzeba przyprowadzić do Chrystusa, instytuty pozostają nadal bardzo
potrzebne.
DM 28. Wierni Chrystusowi, ponieważ posiadają różne dary, powinni
współpracować w dziele ewangelizacji, każdy zależnie od okoliczności,
możliwości, darów łaski i urzędu; wszyscy zatem, którzy sieją i żniwują, którzy
sadzą i podlewają, winni być jedno, aby „zdążając w sposób wolny, a zarazem
według przepisanego porządku do tego samego celu” zgodnie przykładali się do
budowy Kościoła.
Dlatego pracą głosicieli Ewangelii i pomocą innych wiernych należy tak
pokierować i tak je zespolić, aby na każdym polu działalności i współpracy
misyjnej „wszystko odbywało się w należytym porządku” (1 Kor 14,40/.
DM 29. A ponieważ troska o głoszenie Ewangelii w całym świecie należy w
pierwszym rzędzie do Kolegium Biskupów, niech Synod Biskupów, czyli „ Stała
Rada Biskupów dla całego Kościoła” uwzględni wśród spraw o ogólnym znaczeniu w
szczególny sposób sprawę działalności misyjnej, jako najważniejszego i
najświętszego zadania Kościoła.
Dla wszystkich misji i dla całej misyjnej działalności ma być jedna
tylko kompetentna dykasteria, mianowicie „Kongregacja Rozkrzewiania Wiary”,
która w całym świecie prowadziłaby i koordynowała zarówno dzieło misyjne, jak i
współpracę misyjną, nie naruszając jednak praw Kościołów Wschodnich.
Chociaż Duch Święty w wieloraki sposób pobudza ducha misyjnego w
Kościele Bożym, a nierzadko i uprzedza działalność tych, do których należy
kierowanie życiem Kościoła, to jednak także ta Kongregacja ma ze swej strony
popierać powołania i duchowość misyjną, zapał i modlitwy za misje oraz podawać
dokładne i pewne wiadomości o nich. Ma się ona zatroszczyć o misjonarzy i
przydzielać ich według pilniejszych potrzeb terenu. Ma układać odpowiedni plan
pracy, podawać miarodajne wskazówki i zasady użyteczne w dziele ewangelizacji
oraz pobudzać inicjatywę. Ma organizować i koordynować skuteczne gromadzenie
środków, które należy rozdzielać na zasadzie potrzeb lub użyteczności, jak
również wielkości terenu, liczby wiernych i niewierzących, dzieł i instytutów,
pomocników i misjonarzy.
Razem z Sekretariatem dla Jedności Chrześcijan niech szuka dróg i
środków do wytworzenia i zorganizowania braterskiej współpracy i zgodności z
misyjnymi poczynaniami innych wspólnot chrześcijańskich, by w miarę możliwości
usunąć zgorszenie rozłamu.
A zatem konieczną jest rzeczą, aby Kongregacja ta była narzędziem
administracji, jak i organem dynamicznego kierownictwa, który posługuje się
naukowymi metodami i współczesnymi narzędziami pracy, uwzględniając mianowicie
dzisiejsze badania w dziedzinie teologii, metodologii i duszpasterstwa
misyjnego. W kierownictwie tej Kongregacji mają brać czynny udział z głosem
wiążącym wybrani przedstawiciele spośród tych wszystkich, którzy pracują w
dziele misyjnym: biskupi z całego świata na wniosek Konferencji Biskupów,
kierownicy Instytutów i Dzieł Papieskich, w sposób i w zakresie, jaki ma
wyznaczyć Biskup Rzymski. Ci wszyscy powinni być w określonych terminach
zwoływani i pod władzą papieża mają sprawować najwyższe kierownictwo całym
dziełem misyjnym. Kongregacja ta powinna mieć do dyspozycji stałe grono
fachowych doradców, ludzi mądrych i doświadczonych. Ich zadaniem między innymi
będzie zbieranie odpowiednich wiadomości o lokalnej sytuacji w różnych krajach,
o sposobie myślenia różnych grup ludzi, o metodach, które należy stosować w
ewangelizacji oraz przedstawianie naukowo udowodnionych wniosków odnoszących
się do działalności i współpracy misyjnej.
Żeńskie zgromadzenie zakonne, krajowe dzieła misyjne oraz organizacje
świeckich, przede wszystkim międzynarodowe, mają być reprezentowane w sposób
należyty.
DM 30. Aby w wykonywaniu pracy misyjnej osiągnąć cele i skutki, niech
wszyscy pracownicy misyjni tworzą „jednego ducha i jedno serce” (Dz 4,32/.
Do obowiązków biskupa, jako kierownika i ośrodka jedności w apostolskiej
pracy diecezjalnej należy popieranie, kierowanie i uzgadnianie działalności
misyjnej, tak jednak, aby zachować i rozwijać inicjatywę tych, którzy
uczestniczą w tym dziele. Wszyscy misjonarze, również i zakonnicy wyjęci,
podlegają jego władzy w różnych pracach, które odnoszą się do wykonywania
świętego apostolstwa. Celem lepszej współpracy niech biskup tworzy w miarę
możliwości Radę duszpasterską, w której mają uczestniczyć przez wybranych
delegatów duchowni, zakonnicy i świeccy. Ponadto niech się stara, by praca
apostolska nie ograniczała się tylko do już nawróconych, ale by przeznaczono
odpowiednią ilość i pracowników, i środków na ewangelizację niechrześcijan.
DM 31. Konferencje Biskupów niech się zajmują na wspólnych naradach
ważniejszymi zagadnieniami i naglącymi sprawami, nie przeoczając jednak
miejscowych różnic. Aby nie rozpraszać szczupłych sił personelu i środków i nie
mnożyć bez potrzeby przedsięwzięć, poleca się tworzyć wspólnymi siłami dzieła
służące dobru ogółu, jak np. seminaria, szkoły wyższe i techniczne, ośrodki
duszpasterskie, katechetyczne i liturgiczne, jak również ośrodki społecznego
przekazywania myśli.
Tego rodzaju współpracę należy zorganizować, o ile to jest korzystne,
również pomiędzy różnymi Konferencjami Biskupów.
DM 32. Jest rzeczą stosowną uzgodnić również działalność instytutów i
stowarzyszeń kościelnych. Wszystkie one, jakiegokolwiek są rodzaju, winny
podlegać ordynariuszowi miejscowemu we wszystkim, co dotyczy działalności
misyjnej. Dlatego też będzie bardzo dobrze zawierać oddzielne umowy, które
uregulują stosunki pomiędzy ordynariuszem miejscowym i przełożonym instytutu.
Gdy jakiemuś instytutowi powierzono terytorium, wtedy przełożony
kościelny oraz instytut skierują całym sercem wszystko do tego celu, aby z
nowej wspólnoty chrześcijańskiej wyrósł miejscowy Kościół, na którego czele w
odpowiednim czasie stanie własny pasterz z własnym duchowieństwem.
Gdy wygaśnie pełnomocnictwo nad terytorium, powstaje nowa sytuacja.
Wtedy Konferencje Biskupów i instytuty na wspólnej naradzie winny ustalić normy
regulujące stosunki pomiędzy ordynariuszami miejscowymi a instytutami. Stolica
Apostolska zaś wyda ogólne zasady, według których będzie można zawierać umowy
regionalne, czy nawet partykularne.
Chociaż instytuty będą gotowe prowadzić dalej rozpoczęte dzieło,
pomagając w zwykłym duszpasterstwie, to jednak gdy wzrośnie liczba miejscowego
kleru, trzeba będzie zatroszczyć się o to, by instytuty, o ile to odpowiada ich
celowi, pozostały wierne diecezji obejmując w niej wielkodusznie specjalne
zadania lub jakiś teren.
DM 33. Instytuty zaś, które oddają się działalności misyjnej na tym
samym terytorium, powinny znaleźć drogi i sposoby, by uzgodnić swoje prace.
Dlatego też bardzo pożyteczne są Konferencje Zakonów męskich i żeńskich, w
których powinny brać udział wszystkie instytuty tej samej narodowości lub tego
samego okręgu. Konferencje te powinny badać, co można osiągnąć wspólnym
wysiłkiem, i być w ścisłej łączności z Konferencjami Biskupów.
Wszystko to wypada w podobny sposób rozszerzyć i na współpracę misyjnych
instytutów w krajach ojczystych, tak aby z problemami i wspólnymi poczynaniami
można było uporać się łatwiej i mniejszym kosztem, np. jeśli chodzi o naukowe
wykształcenie przyszłych misjonarzy, kursy dla misjonarzy, łączność z władzami
publicznymi, jak również z organami międzynarodowymi i ponadnarodowymi.
DM 34. Poprawa i uporządkowana działalność misyjna wymaga, aby
ewangeliczni pracownicy byli naukowo przygotowani do swoich zadań, szczególnie
do dialogu z religiami i kulturami niechrześcijańskimi, i aby w jej wykonywaniu
otrzymywali skuteczną pomoc; jest więc rzeczą pożądaną, aby wszystkie instytuty
naukowe, które zajmują się misjologią lub innymi naukami czy umiejętnościami
pożytecznymi dla misji, jak etnologią, lingwistyką, historią, religioznawstwem,
socjologią, umiejętnościami pastoralnymi i innymi, współpracowały z sobą po
bratersku i wspaniałomyślnie dla dobra misji.
DM 35. Ponieważ cały Kościół jest misyjny i dzieło ewangelizacji jest
podstawowym zadaniem Ludu Bożego, święty Sobór wzywa wszystkich do głębokiej
odnowy wewnętrznej, aby mając żywą świadomość własnej odpowiedzialności za
rozszerzenie Ewangelii, podjęli swoją cząstkę w dziele misyjnym wśród narodów.
DM 36. Wszyscy wierni, jako członki żywego Chrystusa, wcieleni i
upodobnieni do Niego przez chrzest, bierzmowanie i Eucharystię, zobowiązani są
do współpracy w szerzeniu i w rozwoju Jego Ciała, aby jak najprędzej
doprowadzić je do pełni.
Dlatego też wszyscy synowie Kościoła winni mieć żywą świadomość
odpowiedzialności swojej za świat, powinni pielęgnować w sobie ducha prawdziwie
katolickiego i poświęcić swe siły dziełu ewangelizacji. Jednakże niech wszyscy
wiedzą, że pierwszą i najważniejszą ich powinnością w szerzeniu wiary jest
głębokie życie chrześcijańskie. Gorliwość ich bowiem w służbie Bożej i miłość
wobec bliźniego wniosą świeży powiew duchowy do całego Kościoła, który okaże
się jako znak podniesiony wśród ludów, jako „światłość świata” (Mt 5,14/ i „sól
ziemi” (Mt 5,13/. To świadectwo życia będzie skuteczniejsze, jeśli się je dawać
będzie razem z innymi wspólnotami chrześcijańskimi, w myśl przepisów Dekretu o
ekumenizmie.
Tak odnowiony duch złoży w Bogu w spontanicznej ofierze modlitwy i
uczynki pokutne, aby użyźniał swą łaską dzieło misyjne, zrodzi powołania
misyjne i sprawi, że popłyną pomoce, których misje potrzebują. Aby zaś
chrześcijanie wszyscy i każdy z osobna poznali dokładnie obecny stan Kościoła w
świecie i usłyszeli tłumy wołające: „pomóż nam”, należy podawać takie
wiadomości o misjach – posługując się także nowoczesnymi, środkami społecznego
przekazywania myśli – aby uważając działalność misyjną za swoją, otwierali
serca na tak ogromne i głębokie potrzeby ludzi i starali się im pomóc.
Potrzebna jest również koordynacja podawanych wiadomości i współpraca z
organami narodowymi i międzynarodowymi.
DM 37. Ponieważ zaś Lud Boży żyje we wspólnotach, przede wszystkim
diecezjalnych i parafialnych, i w nich niejako okazuje się widoczny, muszą
również i one świadczyć o Chrystusie wobec narodów.
Łaska odnowy może wzrastać we wspólnotach tylko wówczas, jeśli każda z
nich rozszerza granice miłości aż po krańce ziemi i troszczy się o tych, którzy
są z dala, w podobny sposób jak o własnych członków.
W ten sposób cała wspólnota przez synów swoich, których Bóg wybiera do
tego najszlachetniejszego, modli się, współpracuje i działa wśród narodów.
Będzie rzeczą bardzo pożyteczną – byleby nie zaniedbywać ogólnego dzieła
misyjnego – utrzymywanie łączności z misjonarzami pochodzącymi z tej samej
wspólnoty albo z jakąś parafią czy diecezją misyjną, aby łączność między
wspólnotami stała się widoczna i służyła ku wzajemnemu zbudowaniu.
DM 38. Wszyscy biskupi jako członkowie ciała biskupiego, będącego
dalszym ciągiem Kolegium Apostołów, zostali konsekrowani nie tylko dla jakiejś
diecezji, ale i dla zbawienia całego świata. Rozkaz Chrystusa głoszenia
Ewangelii wszelkiemu stworzeniu odnosi się przede wszystkim i bezpośrednio do
nich z Piotrem i pod kierownictwem Piotra. Stąd rodzi się owa wspólnota i
współdziałanie Kościołów, która dzisiaj jest tak konieczna do prowadzenia
dzieła ewangelizacji. Na mocy tej wspólnoty poszczególne Kościoły dzielą troski
wszystkich innych Kościołów, powiadamiają się nawzajem o własnych potrzebach, wzajemnie
się wspomagają, albowiem rozszerzanie Ciała Chrystusowego jest zadaniem całego
Kolegium Biskupów.
Biskup w swej diecezji, z którą stanowi jedno, wzbudzając dzieło
misyjne, popierając i kierując nim, sprawia, że duch i zapał misyjny Ludu
Bożego obleka się w ciało i niejako uwidacznia, tak że cała diecezja staje się
misjonarską.
Obowiązkiem biskupa będzie: wyszukiwanie spomiędzy swego ludu osób,
szczególnie wśród chorych i nieszczęśliwych, które by wielkodusznie ofiarowały
Bogu swe modlitwy i pokutne uczynki w intencji ewangelizacji świata; chętne
popieranie powołań spośród młodzieży i kleryków do instytutów misyjnych i
przyjmowanie z wdzięcznym sercem, jeśli Bóg powoła kogoś do misyjnej
działalności Kościoła; zachęcanie i wspomaganie stowarzyszeń diecezjalnych, by
przyjęły swoją cząstkę w dziele misyjnym; popieranie wśród swych wiernych dzieł
instytutów misyjnych, a zwłaszcza Papieskich Dzieł Misyjnych. Tym Dziełom
bowiem słusznie należy się pierwszeństwo, ponieważ są środkiem tak do wpajania
katolikom od dzieciństwa ducha prawdziwie powszechnego i misyjnego, jak i do
pobudzania do skutecznego zbierania dobrowolnych ofiar na rzecz wszystkich
misji, zależnie od ich potrzeb.
Ponieważ zaś z dniem każdym wzrasta coraz bardziej zapotrzebowanie na
pracowników winnicy Pańskiej, a kapłani diecezjalni pragną mieć coraz większy
udział w ewangelizacji świata, święty Sobór życzy sobie, aby biskupi, mając na
uwadze ogromny brak kapłanów, utrudniający ewangelizację w wielu krajach,
wysłali po należytym przygotowaniu niektórych spośród lepszych swoich kapłanów,
pragnących poświęcić się dziełu misyjnemu, do diecezji pozbawionych księży, aby
tam przynajmniej przez pewien czas w duchu posługiwania pracowali w dziele
misyjnym.
Aby zaś działalność misyjną biskupów na rzecz całego Kościoła można było
skuteczniej wykonywać, dobrze będzie, jeśli Konferencje Biskupów pokierują
sprawami, które odnoszą się do należytej współpracy we własnym kraju. Na swoich
Konferencjach powinni biskupi obradować nad oddaniem księży diecezjalnych
dziełu ewangelizacji wśród narodów; nad określoną składką, którą każda
diecezja, proporcjonalnie do swoich dochodów, ma obowiązek corocznie przekazać
na dzieło misyjne; nad pokierowaniem i organizacją sposobów i środków, które
bezpośrednio wspierają misje; nad wspomaganiem, a w razie potrzeby nad
zakładaniem instytutów misyjnych i seminariów kleru diecezjalnego dla misji;
nad pielęgnowaniem ściślejszej łączności między tego rodzaju instytutami a
diecezjami.
Również do Konferencji Biskupów należy powoływanie do życia i
wspomaganie dzieł, dzięki którym doznają braterskiego przyjęcia i odpowiedniej
opieki duszpasterskiej przybywający z terenów misyjnych na studia lub w
poszukiwaniu pracy. Z ich przybyciem bowiem dalekie ludy stają się niejako
bliskie, a wspólnoty od dawna chrześcijańskie mają doskonałą sposobność do
dialogu z narodami, które jeszcze nie słyszały Ewangelii oraz do pokazania im
poprzez osobistą służbę miłości i pomocy prawdziwego oblicza Chrystusa.
DM 39. Kapłani zastępują Chrystusa i są współpracownikami stanu
biskupiego w potrójnym świętym urzędzie, który z natury swej należy do
posłannictwa Kościoła. Powinni więc dobrze zrozumieć, że ich życie jest
poświęcone również na służbę misjom. Ponieważ zaś na mocy swego powołania –
które polega głównie na sprawowaniu Eucharystii, udoskonalającej Kościół –
pozostają we wspólnocie z Chrystusem – Głową i innych do tej wspólnoty
prowadzą, muszą zdawać sobie sprawę z tego, ile to jeszcze brakuje do pełni
Jego Ciała i ile zatem trzeba wkładu pracy, by Ono z dniem każdym wzrastało.
Tak zatem ułożą pracę duszpasterską, aby mogła służyć rozszerzaniu Ewangelii
wśród niechrześcijan.
Kapłani w pracy duszpasterskiej będą obudzać i podtrzymywać wśród
wiernych gorliwość do ewangelizacji świata, pouczając ich przez katechizację i
kazania o obowiązkach Kościoła głoszenia narodom Chrystusa; ukazując rodzinom
chrześcijańskim konieczność i zaszczyt pielęgnowania powołań misyjnych wśród
swych synów i córek; podtrzymując w młodzieży szkolnej i w stowarzyszeniach
katolickich zapał misyjny, tak by z nich wyrośli przyszli zwiastunowie
Ewangelii. Niech uczą wiernych modlić się za misje i niech się nie wstydzą
prosić ich o jałmużnę, stawszy się niejako żebrakami dla Chrystusa i zbawienia
dusz.
Profesorowie seminariów i uniwersytetów przedstawią młodzieży prawdziwe
położenie świata i Kościoła, tak by się jej uwidoczniła konieczność
intensywniejszej ewangelizacji niechrześcijan i aby się ożywiał jej zapał. W
czasie zaś wykładów z zakresu nauk dogmatycznych, biblijnych, moralnych i historycznych
niech uwypuklą zawarte w nich aspekty misyjne, aby w ten sposób kształtować w
przyszłych kapłanach misyjną świadomość.
DM 40. Instytuty zakonne, oddane życiu czynnemu i kontemplacyjnemu,
miały dotychczas i mają największy udział w ewangelizacji świata. Święty Sobór
z zadowoleniem uznaje ich zasługi i dziękuje Bogu za tyle trudów poniesionych
na chwałę Bożą i dla dobra dusz. I zachęca je, aby w podjętym dziele
niezmordowanie trwały, świadome tego, że cnota miłości, którą na mocy powołania
obowiązane są doskonalej praktykować, pobudza je i zobowiązuje do ducha i trudu
prawdziwie katolickiego.
Instytuty oddane życiu kontemplacyjnemu mają przez swoje modlitwy,
pokutne uczynki i cierpienia ogromne znaczenie dla nawracania dusz, gdyż Bóg na
prośby wyprawia robotników na swoje żniwo, otwiera serca niechrześcijan na głos
Ewangelii i daje wzrost słowu zbawienia w ich sercach. Co więcej, kieruje się
prośbę do tych instytutów, aby zakładały swe domy na terenach misyjnych, jak to
już niejedne uczyniły, aby tam wśród niechrześcijan, prowadząc życie
dostosowane do prawdziwie religijnych tradycji ludów, dawać wspaniałe
świadectwo majestatowi i miłości Boga oraz jedności w Chrystusie.
Instytuty zaś oddane życiu czynnemu, czy to mające cel ściśle misyjny,
czy też nie, niech szczerze postawią sobie pytanie wobec Boga: czy zdolne są
rozciągnąć swą działalność na krzewienie Królestwa Bożego wśród narodów; czy
nie mogą pewnych prac pozostawić innym, by swoje siły poświęcić dla dobra
misji; czy mogą podjąć się pracy misyjnej, dostosowując do tego w razie
potrzeby swoje konstytucje, jednak zgodnie z duchem założyciela; czy ich
członkowie w miarę możności uczestniczą w działalności misyjnej; czy ich sposób
życia jest świadectwem Ewangelii dostosowanym do charakteru i warunków danego
ludu.
Skoro zaś z natchnienia Ducha Świętego stale rozwijają się w Kościele
coraz bardziej instytuty świeckie, stąd również ich działalność, pod
kierownictwem biskupa, może być pod niejednym względem korzystna dla misji,
jako znak całkowitego oddania się ewangelizacji świata.
DM 41. Ludzie świeccy współpracują w dziele ewangelicznym Kościoła i
uczestniczą w jego zbawczym posłannictwie jako świadkowie i jako żywe
narzędzia, zwłaszcza jeśli powołani przez Boga – zostaną do tej pracy przyjęci
przez biskupa.
W krajach już chrześcijańskich świeccy współpracują w dziele
ewangelizacji, pielęgnując w sobie i w innych znajomość i umiłowanie misji,
budząc powołania misyjne we własnej rodzinie, w stowarzyszeniach katolickich i
w szkołach, ofiarując wszelkiego rodzaju pomoc, aby dar wiary, który darmo
otrzymali i innym można było przekazać.
Świeccy zaś w krajach misyjnych, czy to przybysze, czy tubylcy, niech
uczą w szkołach, prowadzą sprawy gospodarcze, współpracują w działalności
parafii i diecezji, niech wprowadzają i ożywiają różne formy apostolatu
świeckich, aby wierni młodych Kościołów jak najprędzej mogli przejąć własną
rolę w życiu Kościoła.
Wreszcie niech świeccy chętnie udzielają pomocy społeczno-gospodarczej
narodom będącym na drodze rozwoju; a pomoc ta jest tym bardziej godna pochwały,
im bardziej ma na uwadze zakładanie instytucji, które dotyczą podstawowych
struktur życia społecznego lub przeznaczone są do wykształcenia osób,
odpowiedzialnych za sprawy publiczne.
Szczególnej pochwały godni są ci świeccy, którzy na uniwersytetach lub w
instytutach naukowych przyczyniają się swymi badaniami historycznymi lub
religioznawczymi do lepszego poznania ludów i religii, pomagając w ten sposób
zwiastunom Ewangelii i przygotowując dialog z niechrześcijanami.
Niech w braterskim usposobieniu współpracują z innymi chrześcijanami, z
niechrześcijanami, szczególnie z członkami stowarzyszeń międzynarodowych, mając
stale przed oczyma to, aby „budowanie społeczności ziemskiej opierało się
zawsze na Panu i ku Niemu się kierowało”.
Do wykonania tych wszystkich zadań świeccy koniecznie potrzebują
przygotowania technicznego i duchowego, które powinny im dać instytuty do tego
przeznaczone, aby ich życie wśród niechrześcijan było świadectwem dla
Chrystusa, według słów Apostoła: „Nie dawajcie zgorszenia ani Żydom, ani
Grekom, ani Kościołowi Bożemu, jako i ja wszystkim i we wszystkim staram się
dogodzić, nie szukając, co dla mnie jest pożyteczne, ale co dla wielu, aby byli
zbawieni” (1 Kor 10,32-33/.
ZAKOŃCZENIE
DM 42. Ojcowie Soboru wraz z Papieżem, mając głębokie poczucie obowiązku
szerzenia wszędzie Królestwa Bożego, najserdeczniej pozdrawiają wszystkich
zwiastunów Ewangelii, przede wszystkim tych, którzy dla imienia Chrystusowego
cierpią prześladowania, jak również łączą się z ich cierpieniami.
Pałają oni tą samą miłością, jaką i Chrystus płonął do ludzi. Świadomi
jednak, że Bóg to sprawia, iż Królestwo Jego przychodzi na ziemię, modlą się
razem z wszystkimi wiernymi, aby za wstawieniem się Dziewicy Maryi, Królowej
Apostołów, narody jak najprędzej doszły do uznania prawdy i aby światłość Boża,
która jaśnieje na obliczu Jezusa Chrystusa, olśniła wszystkich przez Ducha
Świętego.
WSTĘP
DK 1. Wielokrotnie już obecny święty Sobór przypominał wszystkim wysoką
godność stanu prezbiterów w Kościele. Ponieważ zaś w odnowie Kościoła
Chrystusowego stanowi temu wyznacza się bardzo ważną, a z dnia na dzień coraz
trudniejszą rolę, okazało się rzeczą nader pożyteczną szerzej i głębiej zająć
się prezbiterami. To, o czym się tu mówi, odnosi się do wszystkich prezbiterów,
w szczególności do tych, którzy pracują w duszpasterstwie, z zastosowaniem
odpowiednich zmian w stosunku do prezbiterów zakonnych. Prezbiterzy bowiem
przez święcenia i misję, otrzymywaną od biskupów, zostają wyniesieni do
służenia Chrystusowi Nauczycielowi, Kapłanowi i Królowi, uczestnicząc w Jego
posłudze, dzięki której Kościół, tutaj na ziemi, nieustannie rośnie jako Lud
Boży, Ciało Chrystusa i Świątynia Ducha Świętego. Dlatego też, by ich
posługiwanie znalazło skuteczniejsze oparcie i by lepszą opieką zostało
otoczone ich życie w tak bardzo często gruntownie zmienionych warunkach
ogólnoludzkich i duszpasterskich, obecny święty Sobór wyjaśnia i stanowi, co następuje.
DK 2. Pan Jezus, „którego Ojciec uświęcił i posłał na świat” (J 10,36),
czyni uczestnikiem namaszczenia Ducha Świętego, którym został pomazany, całe
swoje Ciało Mistyczne; w Nim bowiem wszyscy wierni stają się świętym i
królewskim kapłaństwem, składają Bogu duchowe ofiary przez Jezusa Chrystusa i
głoszą wspaniałe dzieła Tego, który ich wezwał z ciemności do przedziwnego
swojego światła. Nie ma zatem żadnego członka, który by nie uczestniczył w posłannictwie
całego Ciała, lecz każdy ma nosić w sercu swoim Jezusa jako świętość, a duchem
proroctwa dawać świadectwo o Jezusie.
Ażeby wierni zjednoczyli się w jedno ciało, w który. „wszystkie członki
nie mają tej samej czynności” (Rz 12,4), ustanowił tenże Pan niektórych z nich
sługami, aby posiadali w społeczności wiernych świętą władzę kapłańską
składania Ofiary i odpuszczania grzechów i aby w imieniu Chrystusa sprawowali
publicznie, dla ludzi, urząd kapłański. Tak więc, posławszy Apostołów, tak jak
On sam został posłany przez Ojca, Chrystus przez tychże Apostołów uczynił
uczestnikami swego namaszczenia i posłannictwa ich następców, biskupów.
Obowiązek posługi biskupiej został zlecony w stopniu podporządkowanej
prezbiterom, aby ustanowieni w stanie kapłańskim, byli współpracownikami stanu
biskupiego, w celu należytego wypełniania powierzonego przez Chrystusa apostolskiego
posłannictwa.
Urząd prezbiterów, jako związany z biskupstwem uczestniczy we władzy,
mocą której sam Chrystus Ciało swoje buduje, uświęca i rządzi. Dlatego też
kapłaństwo prezbiterów zakłada wprawdzie sakramenty chrześcijańskiego
wtajemniczenia, zostaje jednak udzielone przez ten specjalny sakrament, mocą
którego prezbiterzy dzięki namaszczeniu Ducha Świętego zostają naznaczeni
szczególnym znamieniem i tak upodobniają się do Chrystusa Kapłana, aby mogli
działać w zastępstwie Chrystusa Głowy.
Ponieważ prezbiterzy uczestniczą w odpowiedniej mierze w urzędzie
Apostołów, została im przez Boga udzielona łaska, aby byli sługami Jezusa
Chrystusa wśród ludów, pełniąc świętą posługę Ewangelii, aby ofiara ludów była
przyjęta, uświęcona w Duchu Świętym. Przez apostolskie bowiem opowiadanie
Ewangelii Lud Boży jest zwoływany i zgromadzany, tak że wszyscy należący do
tego Ludu, będąc uświęceni przez Ducha Świętego, ofiarując samych siebie jako
„ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu” (Rz 12,1). Ponadto przez posługę prezbiterów
dokonuje się duchowa ofiara wiernych w zjednoczeniu z ofiarą Chrystusa,
jedynego Pośrednika. Tę zaś ofiarę składa się bezkrwawo i sakramentalnie w
Eucharystii przez ich ręce w imieniu całego Kościoła aż do czasu przyjścia
samego Pana. Do tego zmierza i w tym znajduje swą pełnię posługa prezbiterów.
Ich bowiem posługiwanie, które zaczyna się od głoszenia Ewangelii, czerpie swą
moc z Ofiary Chrystusa i dąży do tego, by „całe to odkupione państwo, to jest
zgromadzenie i społeczność świętych, jako powszechna ofiara, zostało ofiarowane
Bogu przez Wielkiego Kapłana, który w męce ofiarował także samego siebie za
nas, byśmy się stali ciałem tak wielkiej Głowy”. Celem zatem, do którego
zmierzają prezbiterzy przez posługę i życie, jest chwała Boga Ojca w Chrystusie.
Chwała ta polega na tym, że ludzie świadomie, dobrowolnie i z wdzięcznością
przyjmują dzieło Boże dokonane w Chrystusie oraz okazują je w całym swoim
życiu. Prezbiterzy zatem, czy to oddając się modlitwie i adoracji, czy głosząc
słowo, czy składając Ofiarę eucharystyczną i udzielając innych sakramentów, czy
też wykonując inne posługi dla ludzi, przyczyniają się zarówno do pomnażania
chwały Bożej, jak i do wzbogacenia życia Bożego w ludziach. Wszystkie te
rzeczy, które wynikają z ofiary paschalnej Chrystusa, spełniają się w
chwalebnym przyjściu tegoż Pana, kiedy to On sam przekaże Królestwo Bogu i
Ojcu.
DK 3. Prezbiterzy, wzięci z ludzi i postawieni dla ludzi w tych
sprawach, które wiodą do Boga, aby ofiarowali dary i ofiary za grzechy, żyją z
innymi ludźmi jako z braćmi. Tak też i Pan Jezus, Syn Boży, Człowiek posłany
przez Ojca do ludzi, mieszkał między nami i chciał we wszystkim upodobnić się
do braci, z wyjątkiem jednak grzechu. Już święci Apostołowie naśladowali Go, a
św. Paweł, Doktor narodów, „przeznaczony do Ewangelii Bożej” (Rz 1,1),
stwierdza że stał się wszystkim dla wszystkich, aby zbawić wszystkich.
Prezbiterzy Nowego Testamentu przez swe powołanie i wyświęcenie zostają
wydzieleni w jakiś sposób z Ludu Bożego, jednak nie w celu odłączenia się od
niego lub od jakiegokolwiek człowieka, lecz by całkowicie poświęcili się
dziełu, do którego powołuje ich Pan. Nie mogliby być sługami Chrystusa, gdyby
nie byli świadkami i szafarzami innego życia niż ziemskie; lecz nie potrafiliby
też służyć ludziom, gdyby pozostali obcymi w stosunku do ich życia i warunków.
Sama ich posługa domaga się w szczególny sposób, by nie upodabniali się do tego
świata; równocześnie jednak wymaga, by na tym świecie żyli wśród ludzi i jako
dobrzy pasterze znali swe owce i starali się doprowadzić także te, które nie są
z ich owczarni, by i one usłyszały głos Chrystusa i by nastała jedna owczarnia
i jeden Pasterz. W osiągnięciu tego bardzo pomogą im zalety, które słusznie
cieszą się uznaniem w społeczności ludzkiej, jak dobroć serca, szczerość, siła
i stałość ducha, ustawiczna troska o sprawiedliwość, ogłada towarzyska i inne,
o których wspomina Apostoł Paweł: „miejcie na myśli wszystko to, co jest
prawdziwe, co czyste, co sprawiedliwe, co święte, co miłe, co chlubne, co
dotyczy cnoty lub chwalebnych obyczajów” (Flp 4,8).
DK 4. Lud Boży jednoczy się przez słowo Boga żywego, wymagane z całą
słusznością z ust kapłanów. Ponieważ zaś nikt nie może być zbawionym jeśli by
wpierw nie uwierzył, prezbiterzy, jako współpracownicy biskupów, mają przede
wszystkim obowiązek opowiadania wszystkim Ewangelii Bożej, aby wypełniając nakaz
Pana: „Idąc na cały świat, głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,15),
tworzyli i pomnażali Lud Boży. Przez zbawcze bowiem słowo rodzi się wiara w
sercach niewierzących, a w sercach wierzących rozwija; dzięki niej powstaje i
wzrasta wspólnota wiernych, według słów Apostoła: „Wiara ze słuchania, a
słuchanie przez słowo Chrystusowe” (Rz 10,17). Prezbiterzy są więc dłużnikami
wszystkich, aby się dzielić z nimi prawdą Ewangelii, którą się cieszą w Panu.
Czy zatem żyjąc wzorowo między ludźmi przywodzą ich do oddawania chwały Bogu,
czy też otwarcie nauczając głoszą niewierzącym tajemnicę Chrystusa, czy też
przekazują katechezę chrześcijańską lub wyjaśniają tajemnicę Kościoła, czy
starają się badać problemy swojej epoki w świetle Chrystusowym, zawsze mają
uczyć nie swojej mądrości, lecz Słowa Bożego, usilnie zachęcając wszystkich do
nawrócenia i świętości. By zaś przepowiadanie kapłańskie, w tak trudnych często
okolicznościach dzisiejszego świata, właściwiej poruszyło umysły słuchaczy,
winno ono wyjaśnić Słowo Boże nie w sposób tylko ogólny i abstrakcyjny, lecz
dostosować odwieczną prawdę Ewangelii do konkretnych warunków życia.
Tak więc posługa słowa jest wykonywana różnorako według różnych potrzeb
słuchaczy i charyzmatów kaznodziei. W krajach lub grupach niechrześcijańskich
ludzie są doprowadzani do wiary i sakramentów zbawienia przez głoszenie
Ewangelii, w samej zaś społeczności chrześcijan, w szczególny sposób dla tych,
którzy jak się wydaje nie dość rozumieją lub nie wierzą w to, co praktykują,
głoszenie słowa wymagane jest do samej posługi sakramentów, ponieważ są to
sakramenty wiary, która rodzi się ze słowa i nim się karmi. W szczególności
odnosi się to do liturgii słowa w odprawianiu Mszy świętej, jednoczącej w sobie
ściśle obwieszczanie śmierci i zmartwychwstania Pańskiego, odpowiedź
słuchającego ludu i samą ofiarę, przez którą Chrystus utwierdził Nowe
Przymierze w Krwi swojej, a w której to ofierze uczestniczą wierni modlitwą i
przyjmowaniem Sakramentów.
DK 5. Bóg, który sam jest Świętym i Uświęcicielem, chciał przybrać sobie
ludzi, którzy by jako sprzymierzeńcy i pomocnicy służyli pokornie dziełu
uświęcania. Stąd prezbiterów konsekruje Bóg przez posługę biskupa, by stawszy
się w specjalny sposób uczestnikami kapłaństwa Chrystusowego, w sprawowaniu
świętych czynności działali jako słudzy Tego, który w liturgii wykonuje stale
dla nas swój urząd kapłański przez swego Ducha. Oni to przez chrzest
wprowadzają ludzi w Lud Boży; przez sakrament pokuty jednają grzeszników z
Bogiem i Kościołem; przez olej chorych krzepią cierpiących; przede wszystkim
zaś przez odprawianie Mszy sakramentalnie składają ofiarę Chrystusa. W
spełnianiu zaś wszystkich sakramentów, jak to już w czasach pierwotnego
Kościoła zaświadczył św. Ignacy Męczennik, prezbiterzy pod niejednym względem
powiązani są hierarchicznie z biskupem i tak czynią go w jakiś sposób obecnym w
poszczególnych wspólnotach wiernych.
Inne zaś sakramenty, tak jak wszystkie kościelne posługi i dzieła
apostolstwa, wiążą się ze świętą Eucharystią i do niej zmierzają. W
Najświętszej bowiem Eucharystii zawiera się całe duchowe dobro Kościoła, a
mianowicie sam Chrystus, nasza Pascha i chleb żywy, który przez Ciało swoje
ożywione i ożywiające Duchem Świętym daje życie ludziom, zapraszając ich i
doprowadzając w ten sposób do ofiarowania razem z Nim samych siebie, swojej
pracy i wszystkich rzeczy stworzonych. Dlatego Eucharystia przedstawia się jako
źródło i szczyt całej ewangelizacji, tak że katechumenów wprowadza się
stopniowo do uczestnictwa w Eucharystii, a wierni naznaczeni już znakiem chrztu
świętego i bierzmowania, włączają się całkowicie w Ciało Chrystusowe przez
przyjęcie Eucharystii.
Uczta eucharystyczna stanowi zatem ośrodek zgromadzenia wiernych,
któremu przewodniczy prezbiter. Prezbiterzy zatem nauczają wiernych składać
Bogu Ojcu w ofierze Mszy boską żertwę i z nią ofiarowywać swe życie. W duchu
Chrystusa Pasterza nauczają ich, by z sercem skruszonym poddawali swe grzechy
Kościołowi w sakramencie pokuty, tak aby z dnia na dzień coraz bardziej
nawracali się do Boga pamiętając na Jego słowa: „Czyńcie pokutę, albowiem
przybliżyło się Królestwo niebieskie” (Mt 4,17). Uczą ich również tak
uczestniczyć w sprawowaniu świętej liturgii, aby w niej także doszli do
szczerej modlitwy: doprowadzają ich do praktykowania przez całe życie coraz to
doskonalszego ducha modlitwy według łaski i potrzeb każdego i pociągają
wszystkich do wykonywania obowiązków własnego stanu, doskonalszych zaś do
praktykowania rad ewangelicznych w sposób dostosowany do każdego. Pouczają
także wiernych, by mogli przez hymny i pieśni duchowe śpiewać w sercach swoich
Panu, zawsze dzięki czyniąc za wszystko Bogu i Ojcu w imię Pana naszego Jezusa
Chrystusa. Chwałę i dziękczynienie, które składają sprawując Eucharystię,
prezbiterzy rozciągają na różne godziny dnia, odmawiając brewiarz, w którym to
właśnie w imieniu Kościoła modlą się do Boga za cały powierzony sobie lud, a
nawet za cały świat.
Dom modlitwy, gdzie sprawuje się i przechowuje Najświętszą Eucharystię
oraz gdzie gromadzą się wierni i gdzie czci się obecność Syna Bożego Zbawiciela
naszego, złożonego za nas na ołtarzu ofiarnym jako pomoc i pociechę wiernych,
winien być schludny, sposobny do modlitwy i świętych uroczystości. W nim
zaprasza się pasterzy i wiernych, by wdzięcznym sercem odpowiadali na dar Tego,
który przez swe człowieczeństwo bezustannie wlewa życie Boże w członki swego
Ciała. Niechaj prezbiterzy dbają o należyte pielęgnowanie wiedzy i umiejętności
liturgicznej, aby przez posługę liturgiczną, powierzone im wspólnoty
chrześcijańskie z dnia na dzień coraz lepiej chwaliły Boga, Ojca i Syna, i
Ducha Świętego.
DK 6. Prezbiterzy wykonując w zakresie swej władzy urząd Chrystusa Głowy
i Pasterza, gromadzą w imieniu biskupa rodzinę Bożą, ożywioną braterską
jednością i doprowadzają do Boga Ojca przez Chrystusa w Duchu Świętym. Do
wykonywania tej służby, jak i do innych zadań prezbitera, zostaje udzielona
władza duchowa, która dana jest dla budowania. W budowaniu zaś Kościoła
prezbiterzy winni obcować ze wszystkimi z nadzwyczajną dobrocią, na wzór Pana.
Winni postępować w stosunku do nich nie według ludzkiego upodobania, lecz
zgodnie z wymaganiami nauki i życia chrześcijańskiego, ucząc ich, a także
upominając jako synów najdroższych według słów Apostoła: „Głoś naukę, nalegaj w
porę czy nie w porę, przekonywaj, proś, karć z wszelką cierpliwością i nauką”
(2 Tm 4,2).
Do kapłanów zatem, jako wychowawców w wierze, należy troszczyć się
osobiście lub przez innych, by każdy z wiernych został doprowadzony w Duchu
Świętym do rozwoju swego własnego powołania zgodnie z Ewangelią, do szczerej i
czynnej miłości oraz wolności, którą nas Chrystus wyzwolił. Niewiele dadzą
ceremonie, chociażby piękne, albo stowarzyszenia, choćby kwitnące, jeśli nie są
nastawione na wychowywanie ludzi do osiągnięcia dojrzałości chrześcijańskiej.
Prezbiterzy będą im pomagać do jej udoskonalenia, aby mogli dostrzec, jaka jest
wola Boża i czego natura rzeczy wymaga w każdym wydarzeniu, wielkim czy małym.
Należy także pouczać, aby chrześcijanie nie żyli tylko dla siebie, lecz aby
według wymagań nowego prawa miłości, każdy tak jak otrzymał łaskę, służył nią
drugiemu i aby w ten sposób wszyscy po chrześcijańsku wypełniali swe obowiązki
w społeczności ludzkiej.
Chociaż prezbiterzy są dłużnikami wszystkich, to jednak w szczególny
sposób mają sobie powierzonych biednych i słabszych, z którymi sam Pan okazał
się ściśle złączonym i których ewangelizacja jest znakiem dzieła mesjańskiego.
Szczególną również troską należy otoczyć młodzież, a także małżonków i
rodziców. Jest rzeczą pożądaną, by zbierali się oni w przyjacielskie grupy
celem wzajemnej pomocy, aby w życiu często trudnym, łatwiej i w pełniejszy
sposób postępować po chrześcijańsku. Niech pamiętają prezbiterzy, że wszystkie
osoby zakonne, mężczyźni i kobiety, jako że stanowią wyróżniającą się część w
domu Pańskim, godne są szczególnej troski o ich duchowy postęp dla dobra całego
Kościoła. Najbardziej wreszcie winni się starać o chorych i umierających,
odwiedzając ich i pokrzepiając w Panu. Urząd zaś pasterza nie ogranicza się do
troski o każdego z wiernych z osobna, lecz także rozciąga się na formowanie
autentycznej wspólnoty chrześcijańskiej. Aby duch wspólnoty mógł się należycie
kształtować, musi objąć nie tylko Kościół miejscowy, ale i Kościół powszechny.
Wspólnota zaś miejscowa nie może się troszczyć tylko o swoich wiernych, lecz
pełna gorliwości misyjnej winna przygotowywać wszystkim ludziom drogę do
Chrystusa. W specjalny jednak sposób winna się troszczyć o katechumenów i
neofitów, których należy stopniowo wychowywać do poznania i prowadzenia życia
chrześcijańskiego.
Żadna jednak społeczność chrześcijańska nie da się wytworzyć, jeżeli nie
ma korzenia i podstawy w sprawowaniu Najświętszej eucharystii; od niej zatem
trzeba zacząć wszelkie wychowanie do ducha wspólnoty. By zaś sprawowanie Eucharystii
było prawdziwe i pełne, musi prowadzić zarówno do różnych dzieł miłości i
wzajemnej pomocy, jaki do akcji misyjnej, a także do różnych form świadectwa
chrześcijańskiego. Ponadto wspólnota kościelna przez miłość, modlitwę, przykład
i dzieła pokuty sprawuje prawdziwą funkcję macierzyńską wobec dusz, które
trzeba doprowadzić do Chrystusa. Sama bowiem stanowi sprawcze narzędzie, przez
które niewierzącym jeszcze zostaje wskazana czy utarta droga do Chrystusa i
Jego Kościoła i przez które także wierni zostają pobudzeni, zasileni i
wzmocnieni do duchowej walki.
W budowaniu zaś chrześcijańskiej wspólnoty prezbiterzy nie powinni nigdy
służyć jakiejś ideologii czy stronnictwu ludzkiemu, lecz jako heroldowie
Ewangelii i pasterze Kościoła, winni użyć swych sił dla osiągnięcia duchowego
wzrostu Ciała Chrystusowego.
DK 7. Wszyscy prezbiterzy, razem z biskupami, tak uczestniczą w jednym i
tym samym kapłaństwie i posłudze Chrystusa, że sama jedność konsekracji i misji
wymaga ich hierarchicznej łączności ze stanem biskupim, którą najlepiej
ujawniają czasem w liturgicznej koncelebrze, a złączeni w niej z biskupami,
wyznają oni, że sprawują Ofiarę eucharystyczną. Biskupi zatem, z racji
udzielonego prezbiterom w święceniach kapłańskich daru Ducha Świętego, mają ich
jako niezbędnych pomocników i doradców w posłudze i obowiązku nauczania,
uświęcania i rządzenia ludem Bożym. Jest to jasno stwierdzone już od dawnych
czasów Kościoła w dokumentach liturgicznych, w których uroczyście błaga się
Boga o zlanie na kandydata do święceń prezbiteratu „ducha łaski i rady, aby
wspomagał i rządził ludem w czystym sercu” tak jak to duch Mojżesza na pustyni
objął umysły siedemdziesięciu roztropnych mężów, „z których pomocą łatwo
rządził on niezliczonym mnóstwem ludu”. Niech zatem, z racji tej wspólnoty w
tym samym kapłaństwie i posłudze, uważają biskupi prezbiterów za swoich braci i
przyjaciół, a ich dobro zarówno materialne, jak i przede wszystkim duchowe
niech im leży na sercu w miarę sił. Na nich bowiem spada szczególnie ciężki
obowiązek uświęcania swoich kapłanów; niech przeto troszczą się najusilniej o
stałą formację swych prezbiterów. Niech ich chętnie słuchają, owszem, niech
zasięgają rady i rozmawiają z nimi o tym, co dotyczy potrzeb pracy duszpasterskiej
i dobra diecezji. By zaś to doprowadzić do skutku, niech mają radę, czyli senat
kapłanów, reprezentujących ogół prezbiterów, który dostosowany do dzisiejszych
okoliczności i potrzeb w formie i według norm prawnych do określania, mógłby
skutecznie wspierać biskupa swymi radami w rządzeniu diecezją.
Prezbiterzy zaś, mając przed oczyma pełnię sakramentu kapłaństwa, którą
cieszą się biskupi, niech czczą w nich władzę Chrystusa, najwyższego Pasterza.
Niech zatem zwiążą się ze swoim biskupem szczerą miłością i posłuszeństwem. To
posłuszeństwo kapłańskie, przepojone duchem współpracy, opiera się na samym
uczestnictwie w posłudze biskupiej, które zostaje udzielone prezbiterom przez
sakrament kapłaństwa i misję kanoniczną.
Jedność prezbiterów z biskupami jest tym bardziej wymagana w naszych
czasach, że obecnie z różnych przyczyn poczynania apostolskie muszą nie tylko
przybierać rozmaite formy, lecz także przekraczać granice jednej parafii lub
diecezji. Żaden zatem prezbiter nie może oddzielnie i jako jednostka wypełnić
dostatecznie swej misji, lecz tylko wspólnymi siłami z innymi prezbiterami pod
przewodnictwem tych, którzy stoją na czele Kościoła.
DK 8. Wszyscy prezbiterzy, ustanowieni przez święcenia w stanie
kapłańskim, związani są ze sobą najściślejszym braterstwem sakramentalnym;
szczególnie zaś w diecezji, której służbie są oddani pod zwierzchnictwem
własnego biskupa, tworzą jeden zespół prezbiterów. Chociaż bowiem zajęci są
różnymi obowiązkami, to jednak wykonują dla ludzi jedną posługę kapłańską. Wszyscy
bowiem prezbiterzy są posłani po to, by współpracować w tym samym dziele, czy
to wykonując posługę parafialną lub pozaparafialną, czy oddając się zdobywaniu
lub przekazywaniu wiedzy, czy nawet pracując fizycznie – gdzie za zgodą jednak
kompetentnej władzy wydaje się to być stosowne – dzielą los samych robotników,
czy wreszcie wypełniając inne dzieła apostolstwa lub do apostolstwa skierowane.
Wszyscy zaś dążą do jednego, mianowicie do budowania Ciała Chrystusowego, które
w naszych zwłaszcza czasach wymaga różnorodnych zadań i nowych przystosowań,
Stąd też jest rzeczą ważną, by wszyscy prezbiterzy, tak diecezjalni jak
zakonni, wzajemnie się wspomagali, żeby być zawsze współpracownikami prawdy.
Każdy zatem jest związany z innymi członkami tegoż zespołu prezbiterów
szczególnymi więzami miłości apostolskiej, posługi i braterstwa, co już od
starożytnych czasów jest liturgicznie zaznaczone, kiedy to prezbiterzy stojący
wraz z udzielającym święceń biskupem, wzywani są do wkładania rąk na nowo
wybranych i gdy jednomyślnie koncelebrują Świętą Eucharystię. Poszczególni
zatem prezbiterzy jednoczą się ze swymi współbraćmi węzłem miłości, modlitwy i
wszelkiej współpracy, dzięki czemu ujawnia się ta jedność w której Chrystus
chciał, by Jego wyznawcy byli całkowicie zjednoczeni, żeby świat poznał, iż Syn
posłany został przez Ojca.
Z tego powodu starsi wiekiem niech przyjmują młodszych jak braci i
wspomagają ich w pierwszych poczynaniach i ciężarach posługiwania, a także
niech się starają zrozumieć ich sposób myślenia, chociaż różny od własnego, i
niech z życzliwością śledzą ich inicjatywę. Młodsi również niech szanują wiek i
doświadczenie starszych, radzą się ich w sprawach dotyczących duszpasterstwa i
chętnie z nimi współpracują.
Kierując się duchem braterstwa, niech prezbiterzy nie zapominają o
gościnności, niech praktykują dobroczynność i dzielenie się dobrami, troszcząc
się przede wszystkim o chorych, strapionych, obciążonych nadmierną pracą,
samotnych, wygnanych z ojczyzny, jak również cierpiących prześladowanie. Niech
także chętnie i z radością schodzą się dla odpoczynku, pamiętając o słowach,
którymi sam Pan zachęcał strudzonych Apostołów: „Pójdźcie na ubocze, na miejsce
pustynne, a odpocznijcie nieco” (Mk 6,31). Ponadto, by prezbiterzy w trosce o
życie duchowe i intelektualne mieli wzajemną pomoc, by lepiej mogli
współpracować w posłudze i aby uniknęli niebezpieczeństw mogących wyniknąć z
samotności, niech pielęgnują jakiś rodzaj życia wspólnego lub jakąś jego
wspólnotę, która jednak może przybrać wiele form, według różnych potrzeb
osobistych lub duszpasterskich, a mianowicie: wspólne mieszkanie, gdzie to jest
możliwe, lub wspólny stół, lub przynajmniej częste i okresowe spotkania. Należy
także wysoko cenić i pilnie zalecać stowarzyszenia, które w oparciu o statuty
uznane przez kompetentną władzę kościelną, dzięki zatwierdzonemu lepszemu i
stosowniejszemu porządkowi życia i pomocy braterskiej pielęgnują świętość
kapłanów w wykonywaniu posługi i w ten sposób zamierzają służyć całemu stanowi
kapłańskiemu.
W końcu z racji tejże wspólnoty w kapłaństwie, niech wiedzą prezbiterzy,
że są szczególnie zobowiązani wobec tych, którzy mają jakieś trudności; niech
im przychodzą szybko z pomocą, a gdyby zaszła potrzeba, także dyskretnie
upominają. Tych zaś, którzy się w czymś potknęli, niech zawsze traktują z
miłością braterską i wielkim sercem, nieustannie modląc się za nich do Boga i
okazując się dla nich nadal prawdziwie braćmi i przyjaciółmi.
DK 9. Kapłani Nowego Testamentu, chociaż z racji sakramentu kapłaństwa
wykonują wśród Ludu i dla Ludu Bożego bardzo wzniosłą i konieczną funkcję ojca
i nauczyciela, wspólnie jednak ze wszystkimi wiernymi są uczniami Pana,
uczestnikami Jego Królestwa dzięki łasce powołującego Boga. Ze wszystkimi
bowiem odrodzonymi w wodzie chrztu prezbiterzy są braćmi wśród braci, jako
członkowie jednego i tego samego Ciała Chrystusowego, którego budowanie zlecone
jest wszystkim.
Prezbiterzy zatem tak winni przewodniczyć, by nie szukając swego, lecz
tego, co należy do Jezusa Chrystusa, współpracowali z wiernymi świeckimi i
zachowywali się wśród nich na wzór Mistrza, który między lud, „nie przyszedł,
aby mu służono, ale aby służyć i duszę swą oddać na okup za wielu” (Mt 20,28).
Niech prezbiterzy szczerze uznają i popierają godność świeckich i właściwy im
udział w posłannictwie Kościoła. Niech także szczerze szanują słuszną wolność,
która przysługuje wszystkim w ziemskim państwie. Niech chętnie słuchają świeckich,
rozpatrując po bratersku ich pragnienia i uznając ich doświadczenie i
kompetencję w różnych dziedzinach ludzkiego działania, by razem z nimi mogli
rozpoznać znaki czasów. Badając duchy, czy pochodzą od Boga, niech w duchu
wiary odkrywają różnorodne charyzmaty świeckich, zarówno małe jak i wielkie,
niech je z radością uznają, z troskliwością popierają. Między innymi zaś darami
Bożymi, znajdującymi się obficie wśród wiernych, szczególnej troski godne są
te, które pociągają wielu do doskonalszego życia duchowego. Niech też z
zaufaniem powierzają świeckim zadania w służbie Kościoła, zostawiając im
swobodę i pole do działania, owszem, odpowiednio zachęcając ich, by
przystępowali do pracy także z własnej inicjatywy.
Są na koniec prezbiterzy postawieni wśród świeckich, by prowadzili
wszystkich do zjednoczenia w miłości, „miłością braterską nawzajem się miłując,
w okazywaniu czci jedni drugich uprzedzając” (Rz 12,10). Ich przeto zadaniem
jest w taki sposób godzić różne poglądy, aby nikt w społeczności wiernych nie
czuł się obcym. Są obrońcami wspólnego dobra, o które się troszczą w imieniu
biskupa, a równocześnie gorliwymi obrońcami prawdy, by wierni nie byli
ponoszeni każdym powiewem doktryny. Ich szczególnej trosce powierzeni są ci,
którzy odeszli od uczęszczania do sakramentów czy nawet może i od wiary. Niech
jako dobrzy pasterze nie zaniedbują ich nawiedzać.
Zwracając baczną uwagę na przepisy o ekumenizmie, niech nie zapominają o
braciach, którzy nie zażywają pełnej wspólnoty kościelnej z nami.
Wreszcie tych wszystkich, którzy nie uznają Chrystusa za swego
Zbawiciela, będą uważać za powierzonych swej pieczy.
Sami zaś wierni, niech będą świadomi zobowiązań względem swoich
prezbiterów i dlatego niech się odnoszą do nich, pasterzy swych i ojców, z
synowską miłością. Uczestnicząc także w ich troskach, niechaj ile możności
modlitwą i czynem będą pomocą dla swoich prezbiterów, by mogli lepiej
przezwyciężać przeszkody i owocniej wykonywać swe zadania.
DK 10. Dar duchowy, otrzymany przez prezbiterów w święceniach,
przygotowuje ich nie do jakiejś ograniczonej i zacieśnionej misji, lecz do
najszerszej i powszechnej misji zbawienia „aż po krańce ziemi” (Dz 1,8); każda
bowiem posługa kapłańska uczestniczy w owym uniwersalnym zasięgu misji
powierzonej przez Chrystusa Apostołom. Chrystusowe bowiem kapłaństwo, którego
prezbiterzy stali się prawdziwie uczestnikami, niechybnie skierowane jest do
wszystkich ludów i do wszystkich czasów i nie jest skrępowane żadnymi
ograniczeniami krwi, narodu lub wieku, jak to już jest wyobrażone tajemniczym
sposobem w osobie Melchizedeka. Niech więc prezbiterzy pamiętają o tym, że
winna im leżeć na sercu troska o wszystkie kościoły. Stąd też niech prezbiterzy
tych diecezji, które są obdarzone większą ilością powołań, z ochotą okazują
gotowość – za pozwoleniem lub zachętą swego ordynariusza – pełnienia swej
posługi w krajach, na misjach lub w dziełach cierpiących na brak duchowieństwa.
Normy o inkardynacji i ekskardynacji trzeba tak zrewidować, aby ten
prastary przepis, pozostając nienaruszonym, lepiej jednak odpowiadał
dzisiejszym potrzebom duszpasterskim. Gdzie zaś wymagałyby tego racje apostolstwa,
należy ułatwić nie tylko lepsze rozmieszczenie prezbiterów, lecz także trzeba
zorganizować specjalne dzieła duszpasterskie dla różnych grup społecznych w
jakimś kraju lub narodzie, czy w jakiejkolwiek części świata. W tym celu można
zatem z pożytkiem utworzyć jakieś seminaria międzynarodowe, specjalne diecezje
lub prałatury osobowe i inne tego rodzaju instytucje, do których, dla dobra
całego Kościoła, mogą być przeznaczeni lub inkardynowani prezbiterzy, w sposób
do ustalenia dla każdego z tych poczynań i zawsze z zachowaniem praw ordynariuszy
miejscowych.
Do nowego jednak kraju nie należy ile możności wysyłać prezbiterów
pojedynczo, zwłaszcza jeśli nie poznali jeszcze dobrze jego języka i obyczajów,
lecz na wzór uczniów Chrystusa przynajmniej po dwóch lub trzech, by w ten
sposób byli dla siebie wzajemną pomocą. W szczególny sposób wypada również
zatroszczyć się o ich życie duchowe, a także o zdrowie ich ducha i ciała; o ile
byłoby to możliwe, miejsca i warunki pracy należy dla nich przygotować według
osobistych właściwości każdego z nich. Jak najbardziej też wypada, aby ci,
którzy udają się do innego narodu, starali się dobrze poznać nie tylko język
miejscowy, lecz także szczególne właściwości psychologiczne i społeczne tego
ludu, któremu w pokorze chcą służyć, jednocząc się z nim jak najdoskonalej, tak
aby naśladować przykład Pawła Apostoła, który mógł o sobie powiedzieć: „Będąc
bowiem wolnym od wszystkiego, stałem się niewolnikiem wszystkich, abym ich
więcej pozyskał. I stałem się Żydem dla Żydów, abym Żydów pozyskał” (1 Kor
9,19-20).
DK 11. Pasterz i Biskup dusz naszych tak ustanowił swój Kościół, aby
lud, który wybrał i nabył krwią swoją, zawsze i aż do końca wieków koniecznie
posiadał swoich kapłanów, by chrześcijanie nie byli nigdy jako owce nie mające
pasterza. Uznając tę wolę Chrystusa, Apostołowie, pod natchnieniem Ducha
Świętego, uważali za swój obowiązek wybieranie szafarzy, „którzy będą zdolni
uczyć też i innych” (2Tm 2,2). Obowiązek ten należy niewątpliwie do samego
posłannictwa kapłańskiego, przez które prezbiter uczestniczy w trosce całego
Kościoła, aby nigdy tu na ziemi nie brakło robotników wśród Ludu Bożego.
Ponieważ jednak „sternik okrętu i podróżni do jednego zmierzają celu”, dlatego
należy pouczać cały lud chrześcijański o jego obowiązku różnorodnej współpracy
przez nieustanną modlitwę, a także innymi sposobami, które mu są dostępne, aby
Kościół posiadał zawsze tych kapłanów, którzy byliby konieczni dla wypełniania
jego boskiej misji. Najpierw zatem niech prezbiterom bardzo leży na sercu, by
przez posługę słowa i świadectwo własnego życia, jasno okazującego ducha służby
i prawdziwej radości paschalnej, uprzytomnić wiernym godność i niezbędność
kapłaństwa, tych zaś, czy to młodszych, czy starszych, których uznaliby
roztropnie za zdatnych do tak wielkiej służby, niech wspomagają, nie szczędząc
żadnej troski ni trudu, aby mogli się odpowiednio przygotować, a później
kiedyś, z zachowaniem pełnej ich wolności zewnętrznej i wewnętrznej, mogli być
powołani przez biskupa. Do osiągnięcia tego celu jest jak najbardziej
pożytecznym troskliwe i roztropne kierownictwo duchowe. Rodzice i nauczyciele,
a także wszyscy ci, do których w jakikolwiek sposób należy wychowanie dzieci i
młodzieży, winni ich tak wychowywać, by znając troskę Pana o swoją trzodę i
rozważając potrzeby Kościoła, byli gotowi wołającemu Panu wielkodusznie
odpowiedzieć z Prorokiem: „Oto ja, poślij mnie” (Iz 6,8). Tego zaś głosu
wołającego Pana nie należy żadną miarą tak oczekiwać, jak gdyby miał on dojść
do uszu przyszłego prezbitera w jakiś nadzwyczajny sposób. Należy go bowiem
pojąć i osądzić raczej ze znaków, przez które wola Boża staje się wiadoma na co
dzień roztropnym chrześcijanom. Znaki te winny być przez prezbiterów pilnie
rozważane.
Im więc poleca się bardzo czy to diecezjalne, czy też krajowe Dzieła
Powołań. W kazaniach, w katechezie, w czasopismach należy jasno przedstawiać
potrzeby Kościoła tak miejscowego, jak powszechnego, w jasnym świetle ukazywać
sens i wielkość posługi kapłańskiej, w której tak wielkie ciężary łączą się z
tak wielką radością i w której przede wszystkim, jak uczą Ojcowie, można dać
Chrystusowi najwyższy dowód miłości.
DK 12. Przez sakrament kapłaństwa prezbiterzy upodabniają się do
Chrystusa Kapłana, będąc sługami Głowy, by jako współpracownicy stanu
biskupiego stawiać i budować całe Jego Ciało, którym jest Kościół. Już w
konsekracji chrztu otrzymali oni, tak jak wszyscy chrześcijanie, znak i dar tak
wielkiego powołania i łaski, aby nawet w słabości ludzkiej mogli i byli
zobowiązani dążyć do doskonałości według słów Pana: „Bądźcież wy tedy
doskonali, jako i Ojciec wasz niebieski doskonały jest” (Mt 5,48). Do nabycia
zaś tej doskonałości zobowiązani są kapłani ze szczególnego względu, ponieważ
poświęceni Bogu nowym sposobem w momencie przyjęcia święceń, stają się żywymi
narzędziami Chrystusa Wiecznego Kapłana, aby mogli kontynuować przez wieki Jego
przedziwne dzieło, które skutecznością z wysoka odnowiło cały rodzaj ludzki.
Ponieważ więc każdy kapłan na swój sposób zastępuje osobę samego Chrystusa,
obdarzony jest też szczególną łaską, aby służąc powierzonym sobie ludziom i
całemu Ludowi Bożemu, mógł łatwiej dążyć do doskonałości Tego, którego reprezentuje,
i aby słabość ludzkiego ciała była uleczona świętością Tego, który stał się dla
nas Najwyższym Kapłanem, „świętym, niewinnym, niepokalanym, odłączonym od
grzeszników” (Hbr 7,26).
Chrystus, którego Ojciec uświęcił, czyli konsekrował, i posłał na świat,
„wydał samego siebie za nas, aby nas wykupił od wszelkiej nieprawości i
przygotował sobie na własność lud czysty, dobrych uczynków strzegący” (Tyt
2,14), wszedł przez mękę do chwały swojej. W podobny sposób i prezbiterzy,
namaszczeniem Ducha Świętego konsekrowani i posłani przez Chrystusa, umartwiają
w sobie uczynki ciała i oddają się całkowicie na służbę ludzi, dzięki czemu
mogą postępować w świętości, którą zostali obdarzeni w Chrystusie, aż staną się
mężami doskonałymi.
Stąd wykonując posługę Ducha i sprawiedliwości, o ile by tylko byli
ulegli Duchowi Chrystusowemu, który ich ożywia i prowadzi, umacniają się w
życiu duchowym. Przez same bowiem codzienne święte czynności, jak i przez całe
swoje posługiwanie, które wykonują w zjednoczeniu z biskupem i prezbiterami,
zmierzają ku doskonałości życia. Sama zaś świętość prezbiterów wiele wnosi do
owocnego wypełniania ich posługi. Jakkolwiek bowiem łaska Boża może dokonywać
dzieła zbawienia przez niegodnych także szafarzy, to jednak Bóg woli okazywać
swoje cudowne dzieła zwykłą drogą przez tych, którzy stawszy się bardziej
uległymi poruszeniom i kierownictwu Ducha Świętego, mogą ze względu na swe
ścisłe zjednoczenie z Chrystusem i świętość życia powiedzieć z Apostołem: „I
żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” (Gal 2,20).
Dlatego też ten święty Sobór dla osiągnięcia swych duszpasterskich celów
odnowy wewnętrznej Kościoła, rozprzestrzenienia Ewangelii na cały świat oraz
nawiązania dialogu ze światem współczesnym zachęca usilnie wszystkich kapłanów,
aby z pomocą odpowiednich środków zalecanych przez Kościół zdążali do tej stale
coraz wyższej świętości, dzięki której stawaliby się z każdym dniem coraz
lepszymi narzędziami w służbie całego Ludu Bożego.
DK 13. Prezbiterzy osiągną świętość w sposób im właściwy, wypełniając
szczerze i niezmordowanie swe obowiązki w Duchu Chrystusowym.
Będąc sługami słowa Bożego, czytają codziennie i słuchają słowa Bożego,
którego mają uczyć innych. A jeśli równocześnie starają się je przyjąć w samych
siebie, stawać się będą z dnia na dzień coraz doskonalszymi uczniami Pana,
według słów Pawła Apostoła do Tymoteusza: „Bacz na to i o to się troszcz, aby
postęp twój jawny był dla wszystkich. Pilnuj samego siebie i nauki: i w tym
trwaj. Bo to czyniąc i samego siebie zbawisz, i tych którzy cię słuchają” (1 Tm
4,15-16). Szukając bowiem odpowiedniejszego sposobu przekazywania innym rzeczy,
które były przedmiotem ich kontemplacji, będą głębiej odczuwać „niedościgłe
bogactwo Chrystusa” (Ef 3,8) i wieloraką mądrość Bożą. Mając przed oczyma fakt,
iż Pan jest tym, który otwiera serca, i że nie z nich, lecz z Bożej mocy
pochodzi wzniosłość, w samym momencie przekazywania słowa będą się łączyć
ściślej z Chrystusem Nauczycielem i pozwolą się prowadzić Jego Duchem. Tak
jednocząc się z Chrystusem, uczestniczą w miłości Boga, której tajemnica,
zakryta od wieków, została objawiona w Chrystusie.
Prezbiterzy jako szafarze rzeczy świętych, zwłaszcza w ofierze Mszy
świętej, zastępują w specjalny sposób osobę Chrystusa, który dał samego siebie
jako żertwę ofiarną dla uświęcenia ludzi; dlatego zachęca się ich, by
naśladowali to, co sprawują, bo obchodząc tajemnicę śmierci Pańskiej, winni się
starać przez umartwienie uwolnić swe członki od wad i pożądliwości. W tajemnicy
Ofiary eucharystycznej, w której kapłani wypełniają swój główny obowiązek,
dokonuje się nieustannie dzieło naszego odkupienia dlatego to zaleca się bardzo
jej codzienne sprawowanie; jest ona czynnością Chrystusa i Kościoła, nawet
jeśli obecność wiernych nie byłaby możliwa.
Tak więc, kiedy prezbiterzy łączą się z czynnością Chrystusa Kapłana,
siebie całych codziennie ofiarują Bogu, a gdy karmią się Ciałem Chrystusa,
uczestniczą serdecznie w miłości Tego, który daje siebie wiernym na pokarm.
Podobnie w udzielaniu sakramentów łączą się z intencją i miłością Chrystusa;
czynią to zwłaszcza wówczas, gdy okazują gotowość szafarstwa sakramentu pokuty,
bezwarunkowo i zawsze, ilekroć wierni rozumnie o to proszą. W odmawianiu
Świętego Oficjum użyczają prezbiterzy głosu Kościołowi, trwającemu na modlitwie
w imieniu całego rodzaju ludzkiego, razem z Chrystusem, który „żyje zawsze, aby
się wstawiać za nami” (Hbr 7,25).
Kierując Ludem Bożym i pasterzując mu, pobudzani są miłością Dobrego
Pasterza, aby dawali duszę swoją za owce swoje, gotowi nawet do najwyższej ofiary,
naśladując przykład kapłanów, którzy nie wahali się także i w dzisiejszych
czasach oddać życie swoje. Będąc nauczycielami wiary i sami mając „zapewnione
wejście do świątyni przez Krew Chrystusową” (Hbr 10,19), przystępując do Boga
„szczerym sercem i pełną wiarą” (Hbr 10,22); żywią mocną nadzieję o wiernych
swoich, aby móc pocieszać tych, którzy są we wszelkiego rodzaju ucisku,
pociechą, której sami doznają od Boga. Jako rządcy wspólnoty pielęgnują ascezę
właściwą pasterzowi dusz, zrzekając się własnych wygód, nie szukając tego, co
dla nich jest użyteczne, lecz tego, co służy wszystkim, aby byli zbawieni,
zawsze postępując naprzód ku doskonalszemu wykonywaniu dzieła duszpasterskiego
i gdzie byłoby to potrzebne, gotowi do wejścia na nowe drogi duszpasterstwa,
pod kierownictwem Ducha miłości, który tchnie, kiedy chce.
DK 14. Ponieważ w dzisiejszym świecie tak wiele jest obowiązków, którym
ludzie muszą sprostać i tak wielka jest różnorodność problemów, które ich
niepokoją, a które często z miejsca muszą rozwiązywać, nierzadko grozi im
niebezpieczeństwo rozpraszania się na wiele różnych spraw. Także prezbiterzy,
zajęci i rozrywani przelicznymi obowiązkami swego urzędu, mogą szukać nie bez
troski sposobu, w jaki by mogli zespolić w jedno swoje życie wewnętrzne z
działalnością zewnętrzną. Tej jedności życia nie może wytworzyć ani czysto
zewnętrzny porządek w czynnościach duszpasterskich, ani sama praktyka ćwiczeń
pobożności, chociaż pomagają do jej podtrzymania. Prezbiterzy mogą ją jednak
budować idąc w wypełnianiu posługi za przykładem Chrystusa Pana, którego
pokarmem było czynić wolę Tego, który Go posłał, by wypełnił Jego dzieło.
W rzeczy samej Chrystus, aby nieustannie wykonywać tę wolę Ojca w
świecie przez Kościół, działa za pośrednictwem swych sług i dlatego pozostaje
zawsze zasadą i źródłem jedności ich życia. Prezbiterzy zatem osiągną jedność
swego życia, łącząc z Chrystusem siebie samych w uznaniu woli Ojca i w oddaniu
się dla trzody im powierzonej. W ten sposób zastępując Dobrego Pasterza, w
samym wykonywaniu pasterskiej miłości znajdą więź doskonałości kapłańskiej,
zespalającą w jedno ich życie i działanie. Ta zaś miłość pasterska wypływa
głównie z Ofiary eucharystycznej, która dlatego pozostaje ośrodkiem i korzeniem
całego życia prezbitera, tak że to, co dzieje się na ołtarzu ofiarnym, dusza
kapłańska stara się odtworzyć w sobie. Nie można zaś tego osiągnąć, jeśli sami
kapłani nie będą wnikali przez modlitwę coraz to głębiej w tajemnicę Chrystusa.
By także konkretnie mogli dowieść w praktyce jedności swego życia, niech
rozważają wszystkie swe poczynania, doświadczając, jaka jest wola Boża,
mianowicie, jaka jest zgodność ich poczynań z zasadami ewangelicznego
posłannictwa Kościoła. Wierności bowiem wobec Chrystusa nie da się oddzielić od
wierności wobec Jego Kościoła. Aby więc prezbiterzy na próżno nie stawali do
zawodów, miłość pasterska domaga się od nich, by pracowali zawsze w ścisłym
zjednoczeniu z biskupami i innymi braćmi w kapłaństwie. Tak postępując, znajdą
prezbiterzy jedność własnego życia w samej jedności posłannictwa Kościoła i w
ten sposób zjednoczą się ze swym Panem, a przez Niego z Ojcem w Duchu Świętym,
aby mogli być napełnieni pociechą i opływać w radość.
DK 15. Spośród zalet, których najbardziej domaga się posługiwanie
prezbiterów, wymienić należy to usposobienie ducha, dzięki któremu są zawsze
gotowi szukać nie swej woli, ale woli Tego, który ich posłał. Boskie bowiem
dzieło, do wypełniania którego zostali powołani przez Ducha Świętego, przekracza
wszelkie ludzkie siły i ludzką mądrość; albowiem „Bóg wybrał to, co słabe u
świata, aby zawstydzić potężnych” (1 Kor 1,27). Prawdziwy sługa Chrystusa,
świadom własnej słabości, pracuje w pokorze, ćwicząc się w tym, co miłe jest
Bogu, oraz jakby związany przez Ducha Świętego, kierowany jest we wszystkim
wolą Tego, który chce zbawić wszystkich ludzi. Wolę tę może odkrywać i
wykonywać w codziennych okolicznościach życia, służąc pokornie wszystkim,
którzy zostali mu powierzeni przez Boga w zleconym mu zadaniu oraz licznych
wydarzeniach jego życia.
Ponieważ zaś posługa kapłańska jest posługą samego Kościoła, nie może
być wypełniona inaczej, jak tylko we wspólnocie hierarchicznej całego ciała.
Miłość pasterska przynagla zatem prezbiterów, aby działając w tej wspólnocie,
oddawali przez posłuszeństwo służbie Boga i braci własną wolę, przyjmując i
wykonując w duchu wiary nakazy lub zlecenia papieża, własnego biskupa, a także
innych przełożonych, jak najchętniej oddając i wydając samych siebie przy
jakimkolwiek zadaniu, także skromniejszym i mniej znacznym, które im
powierzono. W ten sposób zachowują i wzmacniają niezbędną jedność w posłudze ze
swymi braćmi, szczególnie zaś z tymi, których Pan ustanowił widzialnymi
rządcami swego Kościoła, i współpracując przy budowie Ciała Chrystusowego,
które wzrasta „przez wszelką więź wzajemnych usług”. To posłuszeństwo, które
doprowadza do dojrzalszej wolności synów Bożych, z natury swej wymaga, by
prezbiterzy, gdy w wypełnianiu swych obowiązków, powodowani miłością, roztropnie
poszukując nowych dróg dla większego dobra Kościoła, odważnie występowali ze
swą inicjatywą i przedkładali jasno potrzeby trzody sobie powierzonej, zawsze
będąc gotowi poddać się zdaniu tych, którzy wykonują naczelne zadanie w
kierowaniu Kościołem Bożym.
Prezbiterzy upodabniają się do Chrystusa przez tę pokorę i
odpowiedzialne oraz dobrowolne posłuszeństwo, czując w sobie to, co i w
Chrystusie Jezusie, który „wyniszczył samego siebie przyjąwszy naturę sługi...
stawszy się posłusznym aż do śmierci” (Flp 2,7-8) i przez to posłuszeństwo
zwyciężył i odkupił nieposłuszeństwo Adama, jak świadczy Apostoł: „Przez
nieposłuszeństwo jednego człowieka grzesznikami stało się wielu, tak przez posłuszeństwo
jednego – wielu stanie się sprawiedliwymi” (Rz 5,19).
DK 16.Doskonała i dozgonna powściągliwość, zalecana przez Chrystusa Pana
ze względu na Królestwo niebieskie, a w ciągu wieków, jak również i w naszych
czasach, przez wielu chrześcijan chętnie przyjęta i chwalebnie zachowywana,
była zawsze uważana przez Kościół za rzecz wielkiej wagi, szczególnie dla życia
kapłańskiego. Jest ona bowiem znakiem, a zarazem bodźcem miłości pasterskiej i
szczególnym źródłem duchowej płodności w świecie. Nie jest wymagana jednak
przez kapłaństwo z jego natury, jak to okazuje się z praktyki Kościoła pierwotnego
i tradycji Kościołów Wschodnich, gdzie oprócz tych, którzy z daru łaski ze
wszystkimi biskupami wybierają zachowanie celibatu, występują również bardzo
zasłużeni prezbiterzy żonaci. Gdy więc ten święty Sobór zaleca kościelny celibat,
wcale nie zamierza zmieniać tej odmiennej dyscypliny, która jest prawnie uznana
w Kościołach Wschodnich, a wszystkich, którzy w małżeństwie przyjęli
prezbiterat, z wielką miłością zachęca, by trwając w świętym powołaniu,
całkowicie i wielkodusznie nadal poświęcali swoje życie trzodzie im
powierzonej.
Celibat z wielu względów odpowiada kapłaństwu. Całe bowiem posłannictwo
kapłana poświęcone jest służbie nowego człowieczeństwa, które Chrystus,
zwycięzca śmierci, wzbudza przez Ducha swego w świecie i które ma swój początek
„nie z krwi ani z żądzy ciała, ani też z woli ludzkiej, ale z Boga” (J 1,13).
Przez dziewictwo zaś lub celibat zachowywany ze względu na Królestwo
niebieskie, prezbiterzy są poświęcani Chrystusowi z nowych i wyjątkowych
powodów, łatwiej, niepodzielnym sercem trwają przy Nim, z większą swobodą w Nim
i przez Niego poświęcają się służbie Boga i ludzi, sprawniej służą Jego
Królestwu i dziełu nadprzyrodzonego odrodzenia i stają się w ten sposób
zdatniejszymi do przyjęcia szerszego ojcostwa w Chrystusie. W ten sposób więc
wyznają przed ludźmi, że chcą się poświęcić niepodzielnie powierzonemu sobie
zadaniu, a mianowicie poślubienia wiernych jednemu mężowi i okazania ich
Chrystusowi jako dziewicę czystą. I tak przywołują na pamięć to tajemnicze małżeństwo
ustanowione przez Boga i mające w przyszłości być w pełni objawione, przez
które Kościół posiada jedynego Oblubieńca Chrystusa. Stają się oni ponadto
żywym znakiem tego przyszłego świata, obecnego już przez wiarę i miłość, w
którym synowie zmartwychwstania ani nie wychodzą za mąż, ani się żenią. Z tych
racji, opartych na tajemnicy Chrystusa i Jego posłannictwie, celibat, który
początkowo zalecano kapłanom, został później w Kościele łacińskim przez prawo
nałożony wszystkim mającym otrzymać święcenia kapłańskie. Obecny święty Sobór
ponownie uznaje i potwierdza to zarządzenie w stosunku do tych, którzy są
przeznaczeni do prezbiteratu, ufając w Duchu świętym, że dar celibatu, tak
odpowiadający kapłaństwu Nowego Testamentu, jest wielkodusznie udzielany przez
Ojca, jeśli tylko ci, którzy uczestniczą w kapłaństwie Chrystusa przez
sakrament kapłaństwa, a także cały Kościół, pokornie i wytrwale dar ten
wypraszają. Tenże święty Sobór zachęca również wszystkich prezbiterów, którzy
dobrowolnie, ufni w łaskę Bożą, przyjęli święty celibat na wzór Chrystusa, aby
przylgnąwszy doń wielkodusznie i całym sercem oraz trwając wiernie w tym
stanie, mieli uznanie dla tego wspaniałego daru, który został im dany przez
Ojca i który tak wyraźnie Pan wychwala, i aby mieli przed oczyma wielkie
tajemnice, oznaczane nim i wypełniane. Im bardziej zaś doskonała powściągliwość
przez wielu ludzi w dzisiejszym świecie uważana jest za niemożliwą, tym
pokorniej i wytrwalej prezbiterzy będą wraz z Kościołem wypraszali łaskę
wierności, nie odmawianą nigdy proszącym, używając wszelkich pomocy, zarówno
nadprzyrodzonych jak i naturalnych, które są dla wszystkich dostępne. Niech nie
pomijają stosowania norm, przede wszystkim ascetycznych, które potwierdzane są
doświadczeniem Kościoła, a w świecie dzisiejszym nie mniej są konieczne. Święty
ten Sobór prosi zatem nie tylko kapłanów, lecz i wszystkich wiernych, aby im
leżał na sercu ten cenny dar celibatu kapłańskiego. Niech wszyscy upraszają u
Boga, aby On sam zawsze obficie udzielał tego daru swemu Kościołowi.
DK 17. Przez przyjacielskie i braterskie współżycie między sobą i innymi
ludźmi prezbiterzy mają możność uczyć się pielęgnować wartości ludzkie i
oceniać dobra stworzone jako dary Boże. Przebywając w świecie, niech jednak
zawsze wiedzą, że według słów Pana, Nauczyciela naszego, nie są ze świata.
Używając zatem świata tak jakoby nie używali, dojdą do tej wolności, dzięki
której wyzwoleni od wszelkiej nieuporządkowanej troski, stają się podatni na
słuchanie Bożego głosu w życiu codziennym. Z tej wolności i podatności wyrasta
rozeznanie duchowe, dzięki któremu odnajduje się właściwy stosunek do świata i
dóbr ziemskich. Stosunek ten jest dlatego ważny dla prezbiterów, ponieważ
posłannictwo Kościoła dokonuje się wpośród świata i ponieważ dobra stworzone są
wprost i konieczne do rozwoju osobowego człowieka. Niech więc będą wdzięczni za
wszystko, co daje im Ojciec niebieski do prowadzenia życia w sposób
uporządkowany. Powinni jednak oceniać w świetle wiary wszystko, z czym się
spotykają, aby doszli do należytego używania dóbr, odpowiadającego woli Bożej,
i odrzucali to, co szkodzi ich posłannictwu.
Kapłani bowiem, których właśnie Pan jest „cząstką i dziedzictwem” (Lb
18,20), winni używać dóbr doczesnych wyłącznie w tych celach, do których według
nauki Chrystusa Pana i postanowień Kościoła godzi się je przeznaczać.
Dobrami kościelnymi we właściwym znaczeniu słowa niech kapłani
zarządzają zgodnie z naturą rzeczy według norm przepisów kościelnych, z pomocą
doświadczonych ludzi świeckich, o ile to jest możliwe, i niech je zawsze
przeznaczają do tych celów, dla osiągnięcia których wolno Kościołowi posiadać
dobra doczesne, a mianowicie: do godnego sprawowania kultu Bożego, do
zapewnienia odpowiedniego utrzymania duchowieństwa, jak również do wykonywania
dzieł świętego apostolstwa czy miłości, zwłaszcza wobec potrzebujących. Niechaj
kapłani tak jak i biskupi – przy zachowaniu prawa partykularnego – używają dóbr
uzyskiwanych z okazji wykonywania jakiejś funkcji kościelnej przede wszystkim
na swoje odpowiednie utrzymanie i wypełnienie obowiązków własnego stanu; te zaś
które by zbywały, niech zechcą przeznaczyć dla dobra Kościoła albo na dzieła
miłosierdzia. Niech zatem nie traktują urzędu kościelnego jako źródła zarobku
ani używają dochodów z niego pochodzących na powiększenie swego majątku
rodzinnego. Dlatego też kapłani, nie przywiązując się wcale do bogactw, niech
unikają zawsze wszelkiej chciwości i pilnie powstrzymują się od wszelkiego
rodzaju handlu.
Co więcej, zachęca się ich do dobrowolnego praktykowania ubóstwa, przez
które wyraźniej upodobnią się do Chrystusa i staną się pochopniejsi do świętej
służby. Chrystus bowiem będąc bogatym, ze względu na nas stał się ubogim,
abyśmy Jego ubóstwem stali się bogatymi. Apostołowie zaś, umiejąc obfitować i
cierpieć niedostatek, potwierdzili swym przykładem, że darmo otrzymany od Boga
dar należy darmo dawać. Lecz i jakieś wspólne używanie rzeczy, na wzór
wspólnoty dóbr, którą sławi się w historii pierwotnego Kościoła, najlepiej
toruje drogę miłości pasterskiej; przez taki też sposób życia prezbiterzy mogą
chwalebnie praktykować ducha ubóstwa zalecanego przez Chrystusa.
Prowadzeni więc Duchem Pańskim, który namaścił Zbawiciela i wysłał Go,
by głosił Ewangelię ubogim, prezbiterzy jak i biskupi winni unikać wszystkiego,
co mogłoby w jakikolwiek sposób zrazić ubogich, uprzedzając innych uczniów
Chrystusa w porzucaniu w swych rzeczach wszelkiej próżności. Mieszkanie swoje
niech tak urządzą, by nikomu nie okazało się niedostępne i aby nikt nigdy,
także uboższy – nie obawiał się go nawiedzić.
DK 18. Aby mogli pielęgnować we wszystkich okolicznościach życia jedność
z Chrystusem, prezbiterzy, poza świadomym wykonywaniem swej posługi, mają do
dyspozycji zwyczajne i szczególne, nowe i stare środki, których Duch Święty nie
zaprzestał nigdy podsuwać Ludowi Bożemu i które Kościół zaleca, a nawet czasem
nakazuje dla uświęcenia swoich członków. Wśród wszystkich duchownych pomocy
wyróżniają się te akty, dzięki którym chrześcijanie karmią się słowem Bożym z
dwóch stołów: Pisma świętego i Eucharystii. Wszyscy wiedzą, jak ważne jest dla
uświęcania właściwego prezbiterom wytrwałe z nich korzystanie.
Szafarze łaski sakramentalnej jednoczą się najściślej z Chrystusem
Zbawicielem i Pasterzem przez owocne przyjmowanie sakramentów, szczególnie
przez świętą spowiedź, która przygotowana w codziennym rachunku sumienia, tak
bardzo wspomaga konieczne nawrócenie serca do miłości Ojca miłosierdzia. W
świetle wiary, karmionej Bożą lekturą, mogą pilnie badać znaki woli Bożej i poruszenia
Jego łaski w różnych wydarzeniach życia i w ten sposób stawać się z dnia na
dzień coraz bardziej gotowymi do pełnienia swego posłannictwa, przyjętego w
Duchu Świętym. Przedziwny przykład tej gotowości mają zawsze w Błogosławionej
Maryi Dziewicy, która, prowadzona Duchem Świętym, sama oddała siebie w całości
tajemnicy odkupienia ludzi; niech Ją, jako Matkę Najwyższego i Wiecznego
Kapłana oraz Królowę Apostołów, jak również podporę swego posługiwania,
prezbiterzy chwalą i kochają z synowską pobożnością i czcią.
Aby wiernie wypełniać swe posługiwanie, niech im leży na sercu codzienna
rozmowa z Chrystusem Panem w nawiedzaniu i osobistym kulcie Najświętszej
Eucharystii; niech się oddają chętnie ćwiczeniom duchowym i cenią wysoko
duchowe kierownictwo. W różny sposób, szczególnie przez wypróbowaną modlitwę
myślną i inne formy modlitw, które dowolnie wybierają, szukają prezbiterzy i
usilnie upraszają u Boga tego ducha prawdziwego uwielbienia, przez którego by
wraz z ludem sobie powierzonym łączyli się ściśle z Chrystusem, Pośrednikiem
Nowego Testamentu, i w ten sposób, jako synowie przybrania, mogli wołać: „Abba,
Ojcze” (Rz 8,15).
DK 19. Prezbiterzy podczas święceń kapłańskich otrzymali od biskupa
napomnienie, aby „byli dojrzali w wiedzy” i aby ich nauka była „duchowym
lekarstwem dla ludu Bożego”. Wiedza zaś szafarza świętego winna być święta, bo
wzięta ze świętego źródła, do świętego celu jest skierowana. Przede wszystkim
więc czerpie się ją z czytania i rozważania Pisma świętego, ale również owocnie
zasila się studiowaniem pism Ojców i Doktorów Kościoła oraz innych dokumentów
Tradycji. Ponadto, by należycie odpowiedzieć na problemy poruszane przez ludzi
współczesnych, prezbiterzy powinni dobrze znać dokumenty Urzędu
Nauczycielskiego, a zwłaszcza Soborów i Biskupów Rzymskich, a także zasięgać
rady najlepszych i uznanych pisarzy teologicznych.
Ponieważ zaś w naszych czasach ludzka kultura, a także święte nauki
czynią nowe postępy, zachęca się prezbiterów, aby swą wiedzę o rzeczach Bożych
i ludzkich odpowiednio i bez przerwy uzupełniali i aby w ten sposób
przygotowali się do korzystniejszego dialogu ze współczesnymi.
Aby tym łatwiej prezbiterzy oddawali się studiom i skuteczniej uczyli
się metod ewangelizacji i apostolstwa, należy z całą troskliwością, zgodnie z
warunkami każdego terytorium, przygotować im odpowiednie pomoce, jakimi są:
organizowanie kursów, kongresów, powołanie do życia ośrodków przeznaczonych na
studia duszpasterskie, zakładanie bibliotek i należyte kierowanie studiami
przez odpowiednie osoby. Niech ponadto biskupi, każdy z osobna lub w
porozumieniu z sobą, rozważą właściwszy sposób doprowadzenia do tego, aby
wszyscy ich prezbiterzy w określonym czasie, zwłaszcza zaś w niewiele lat po
święceniach, mogli uczęszczać na kurs, który byłby dla nich okazją do
pełniejszego poznania i nabycia metod duszpasterstwa i wiedzy teologicznej, jak
również do wzmocnienia życia duchowego i wzajemnej wymiany doświadczeń
apostolskich z braćmi. Tymi i innymi stosownymi środkami należy także wspierać
ze szczególną troskliwością nowo mianowanych proboszczów i tych, którzy
poświęcają się nowym dziełom duszpasterskim oraz wysłanych do innej diecezji
lub kraju.
W końcu niech biskupi troszczą się o to, by niektórzy prezbiterzy
oddawali się głębszej nauce o rzeczach Bożych, aby dzięki temu nigdy nie
zabrakło nauczycieli zdatnych do nauczania kleryków, aby pozostali kapłani oraz
wierni mieli pomoc w zdobywaniu koniecznej im wiedzy i by w świętych naukach
znajdował poparcie zdrowy postęp, który dla Kościoła jest wprost konieczny.
DK 20. Prezbiterzy oddani służbie Bożej w pełnieniu urzędu sobie
powierzonego godni są, by otrzymać słuszne wynagrodzenie, ponieważ „godzien
jest robotnik zapłaty swojej” (Łk 10,7), a także „Pan postanowił, aby ci,
którzy głoszą Ewangelię, z Ewangelii żyli” (1 Kor 9,14). Dlatego też, o ile
skądinąd nie zapewniono prezbiterom słusznego wynagrodzenia, sami wierni –
ponieważ dla ich dobra prezbiterzy pracują – mają prawdziwy obowiązek
zatroszczyć się o to, aby mogli im zapewnić konieczne środki do uczciwego i
godnego życia. Biskupi zaś mają napominać wiernych o tym ich obowiązku i winni
się troszczyć, czy to każdy z osobna dla swojej diecezji, czy lepiej po kilku
razem dla wspólnego terytorium, aby ustalone zostały normy dla zaradzenia
stosownemu utrzymaniu tych, którzy w służbie Ludu Bożego pełnią lub pełnili
jakieś zadanie. Wynagrodzenie zaś pobierane przez kogokolwiek winno być – przy
uwzględnieniu zarówno charakteru zadania, jak też okoliczności miejsca i czasu
– zasadniczo jednakowe dla wszystkich znajdujących się w takiej samej sytuacji;
winno też być stosowne do ich stanu i pozwalać im ponadto nie tylko na
wynagrodzenie tych, którzy poświęcają się służeniu prezbiterom, lecz także na
udzielanie osobiście pewnego wsparcia potrzebującym; ową posługę na rzecz
ubogich miał Kościół zawsze w wielkim poszanowaniu już od swego zarania.
Wynagrodzenie to ma ponadto być takie, by pozwoliło prezbiterom na należne i
wystarczające coroczne wakacje. Biskupi powinni się troszczyć o to, aby
prezbiterzy mogli je mieć.
Urzędowi zaś, który sprawują święci szafarze, należy przyznać szczególną
wagę. Dlatego tak zwany system beneficjalny należy porzucić lub przynajmniej
tak zreformować, aby stronę beneficjalną, czyli prawo do dochodów z uposażenia
złączonego z urzędem, uważać za coś drugorzędnego, a pierwsze miejsce
przyznawać w prawie samemu urzędowi kościelnemu, przez który z kolei należy
rozumieć jakikolwiek obowiązek powierzony na stałe dla realizacji celu
duchowego.
DK 21. Należy mieć zawsze przed oczyma przykład wiernych pierwotnego
Kościoła jerozolimskiego, w którym „wszystko mieli wspólne” (Dz 4,32), „i
wydzielano każdemu, ile komu było potrzeba” (Dz 4,35). Jest więc rzeczą wielce
stosowną, aby przynajmniej w krajach, w których utrzymanie duchowieństwa zależy
całkowicie lub w dużej mierze od ofiar wiernych, zasoby w tym celu złożone
gromadziła jakaś instytucja diecezjalna, zarządzana przez biskupa przy pomocy
delegowanych kapłanów, a gdzie byłoby to pożyteczne, również ludzi świeckich,
biegłych w sprawach gospodarczych. Poza tym jest rzeczą pożądaną, aby, o ile to
możliwe, w poszczególnych diecezjach lub krajach przysposobić zasób dóbr
wspólnych, dzięki któremu mogliby biskupi zadośćuczynić innym zobowiązaniom
wobec osób służących Kościołowi i zaradzić różnym potrzebom diecezji i dzięki
któremu też diecezje bogatsze mogłyby wspomagać biedniejsze, aby z obfitości
jednych mógł być uzupełniony niedostatek drugich. Ten zasób dóbr wspólnych
należy stworzyć przede wszystkim z dóbr pochodzących z ofiar wiernych, ale też
i z innych źródeł, które prawnie należy określić.
W krajach zaś, gdzie opieka społeczna na rzecz duchowieństwa nie jest
jeszcze odpowiednio zorganizowana, niech Konferencje Biskupów zatroszczą się o
to – zważając zawsze na prawa kościelne i państwowe – by istniały instytucje
diecezjalne, także połączone z sobą, albo też instytucje powołane do życia
wspólnie dla różnych diecezji, albo stowarzyszenia założone dla całego
terytorium, dzięki którym, pod nadzorem hierarchii, w sposób wystarczający
zaradzono by zarówno odpowiedniemu zabezpieczeniu i tak zwanej opiece
sanitarnej, jak też należnemu utrzymaniu prezbiterów, którzy są dotknięci
chorobą, niezdolnością do pracy lub starością. Kapłani zaś, wiedzeni duchem
solidarności względem swych braci, współczując im w utrapieniach, niech
wspierają założoną instytucję, mając zarazem na uwadze, że dzięki niej nie
muszą się troszczyć o swój przyszły los i że mogą się lepiej i całkowicie oddać
w duchu ewangelicznym praktyce ubóstwa i zbawieniu dusz. Ci zaś, do których to
należy, niech zabiegają, aby te właśnie instytucje różnych krajów łączyły się z
sobą, aby w ten sposób nabierały większej siły i szerszego zasięgu.
DK 22. Święty ten Sobór, mając przed oczyma radość życia kapłańskiego,
nie może także nie widzieć trudności, których prezbiterzy doznają w warunkach
dzisiejszego życia. Wie także, jak bardzo zmieniają się warunki ekonomiczne i
socjalne, a nawet obyczaje ludzi, i jak bardzo zmienia się w ocenie ludzi
porządek wartości; stąd też słudzy Kościoła, a niekiedy nawet wierni czują się
jakby obcy w tym świecie, szukając z niepokojem, jakimi odpowiednimi środkami i
słowami mogliby się z nimi porozumieć. Nowe bowiem przeszkody dla wiary,
pozorna daremność dokonywanej pracy, jak również bolesne odosobnienie, jakiego
doświadczają, może ich doprowadzić do niebezpieczeństwa zniechęcenia.
Bóg zaś tak umiłował świat, jaki dziś został powierzony umiłowaniu i
posłudze pasterzy Kościoła, że Syna swego Jednorodzonego dał za niego. I
rzeczywiście, świat ten, obarczony wprawdzie licznymi grzechami, lecz mający
też niemałe możliwości, dostarcza Kościołowi żywych kamieni, które służą do
budowania mieszkania Boga w Duchu. Tenże Duch Święty pobudzając Kościół do
tego, aby otworzył nowe drogi prowadzące do świata współczesnego, sugeruje też
i popiera odpowiednie dostosowanie posługi kapłańskiej.
Niech prezbiterzy pamiętają o tym, że w wykonywaniu pracy nie są nigdy
sami, lecz opierają się na mocy Wszechmocnego Boga, a wierząc w Chrystusa,
który powołał ich do uczestnictwa w swoim kapłaństwie, niech poświęcą się z
całą ufnością swemu posługiwaniu, wiedząc, że Bóg mocen jest zwiększyć w nich
miłość. Niech także pamiętają o tym, że towarzyszą im bracia w kapłaństwie, a
także wierni całego świata. Wszyscy bowiem prezbiterzy współpracują w
realizowaniu zbawczego planu Bożego, a mianowicie tajemnicy Chrystusa, to
znaczy tajemnicy ukrytej od wieków w Bogu, który to plan nie inaczej, jak tylko
powoli dochodzi do skutku przy współpracy różnych posług ku budowaniu Ciała
Chrystusowego, zanim nie dopełni się wiara Jego wieku. Ponieważ wszystkie te
rzeczy są ukryte z Chrystusem w Bogu, mogą być dostrzeżone głównie przez wiarę.
Jest bowiem rzeczą konieczną, by przywódcy Ludu Bożego chodzili w wierze,
naśladując przykład wiernego Abrahama, co przez wiarę „posłusznie wyruszył do
kraju, który miał otrzymać w dziedzictwie. I wyszedł nie wiedząc, dokąd zdążał”
(Hbr 11,8). I rzeczywiście, szafarz tajemnic Bożych może być porównany do
człowieka siejącego na roli, o którym Pan powiedział: „A spałby i wstawał w
nocy i we dnie, a nasienie kiełkowałoby i rosło, podczas gdy on nie wie” (Mk
4,27). Zresztą Pan Jezus, który powiedział: „Ufajcie, jam zwyciężył świat” (J
16,33), słowami tymi nie przyrzekł Kościołowi swemu na ziemi doskonałego
zwycięstwa. Święty Sobór jednak cieszy się, że ziemia zasiana ziarnem
Ewangelii, owocuje teraz w wielu miejscach pod kierunkiem Ducha Pańskiego,
który napełnia świat i który w sercach wielu kapłanów i wiernych wzbudził ducha
prawdziwie misyjnego. Za to wszystko święty Sobór składa z miłością dzięki
prezbiterom całego świata: „A Temu, który mocen jest uczynić daleko więcej, niż
o to prosimy albo pojmujemy, według działającej w nas mocy. Jemu niech będzie
chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie” (Ef 3,20-21).
WSTĘP
KDK 1. (Ścisła łączność Kościoła z całą rodziną narodów) Radość i
nadzieja, smutek i trwoga ludzi współczesnych, zwłaszcza ubogich i wszystkich
cierpiących, są też radością i nadzieją, smutkiem i trwogą uczniów
Chrystusowych; i nie ma nic prawdziwie ludzkiego, co nie miałoby oddźwięku w
ich sercu. Ich bowiem wspólnota składa się z ludzi, którzy zespoleni w
Chrystusie prowadzeni są przez Ducha Świętego w swym pielgrzymowaniu do Królestwa
Ojca, i przyjęli orędzie zbawienia, aby przedstawiać je wszystkim. Z tego
powodu czuje się ona naprawdę ściśle złączona z rodzajem ludzkim i jego
hierarchią.
KDK 2. (Do kogo Sobór kieruje swe słowa). Dlatego to Sobór Watykański
II, po dogłębnym rozważeniu tajemnicy Kościoła, kieruje bez wahania swe słowa
już nie tylko do samych synów Kościoła i wszystkich, którzy wzywają imienia
Chrystusa, ale do wszystkich ludzi; pragnie on wszystkim wyjaśnić, w jaki
sposób pojmuje obecność oraz działalność Kościoła w dzisiejszym świecie.
Ma więc Sobór przed oczyma świat ludzi, czyli całą rodzinę ludzką wraz z
tym wszystkim, wśród czego ona żyje; świat, będący widownią historii rodzaju
ludzkiego, naznaczony pomnikami jego wysiłków, klęsk i zwycięstw; świat, który
– jak wierzą chrześcijanie – z miłości Stwórcy powołany do bytu i zachowywany,
popadł wprawdzie w niewolę grzechu, lecz został wyzwolony przez Chrystusa
ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, po złamaniu potęgi Złego, by wedle zamysłu
Bożego doznał przemiany i doszedł do pełni doskonałości.
KDK 3. (Służba należna człowiekowi). Za dni naszych rodzaj ludzki
przejęty podziwem dla swych wynalazków i swojej potęgi, często jednak roztrząsa
niepokojące kwestie dotyczące dzisiejszych ewolucji świata, miejsca i zadania
człowieka we wszechświecie, sensu jego wysiłku indywidualnego i zbiorowego, a
wreszcie ostatecznego celu rzeczy i ludzi. Dlatego Sobór, zaświadczając i
wykładając wiarę całego ludu Bożego, zebranego w jedno przez Chrystusa, nie
potrafi wymowniej okazać swojej solidarności, szacunku i miłości dla całej
rodziny ludzkiej, w którą jest wszczepiony, jak nawiązując z nią dialog na
temat owych różnych problemów, przynosząc światło czerpane z Ewangelii oraz
dostarczając rodzajowi ludzkiemu zbawczych sił, jakie Kościół sam pod przewodnictwem
Ducha Świętego otrzymuje od swego Założyciela. Osoba ludzka bowiem ma być
zbawiona, a ludzkie społeczeństwo odnowione. Tak więc człowiek w swej jedności
i całości, z ciałem i duszą, z sercem i sumieniem, z umysłem i wolą będzie osią
całego naszego wywodu.
Przeto Sobór święty, wyznając najszczytniejsze powołanie człowieka i
głosząc, że ma on w sobie zasiane pewne boskie ziarno, ofiarowuje rodzajowi
ludzkiemu szczerą współpracę Kościoła dla zaprowadzenia odpowiadającego temu
powołaniu braterstwa wszystkich. Kościół nie powoduje się w tym żadną ambicją
ziemską, lecz zmierza ku jednemu tylko, a mianowicie, by pod kierownictwem
Ducha Świętego Pocieszyciela prowadzić dalej dzieło samego Chrystusa, który
przyszedł na świat, żeby dać świadectwo prawdzie, żeby zbawiać, a nie sądzić,
żeby służyć, a nie żeby Jemu służono.
KDK 4. (Nadzieja i obawa). Aby takiemu zadaniu sprostać, Kościół zawsze
ma obowiązek badać znaki czasów i wyjaśniać je w świetle Ewangelii, tak aby
mógł w sposób dostosowany do mentalności każdego pokolenia odpowiadać ludziom
na ich odwieczne pytania dotyczące sensu życia obecnego i przyszłego oraz
wzajemnego ich stosunku do siebie. Należy zatem poznawać i rozumieć świat, w
którym żyjemy, a także jego nieraz dramatyczne oczekiwania, dążenia i
właściwości. Niektóre zaś ważniejsze cechy dzisiejszego świata dadzą się
naszkicować w następujący sposób:
Dziś rodzaj ludzki przeżywa nowy okres swojej historii, w którym
głębokie i szybkie przemiany rozprzestrzeniają się stopniowo na cały świat.
Wywołane inteligencją człowieka i jego twórczymi zabiegami, oddziaływają ze
swej strony na samego człowieka, na jego sądy i pragnienia indywidualne i
zbiorowe, na jego sposób myślenia i działania zarówno w odniesieniu do rzeczy,
jak i do ludzi. Tak więc możemy już mówić o prawdziwej przemianie społecznej i
kulturalnej, która wywiera swój wpływ również na życie religijne.
Jak to bywa przy każdym kryzysie wzrostu, przemiana ta niesie z sobą
niemałe trudności. I tak, rozpościerając tak szeroko swoją potęgę, człowiek nie
zawsze potrafi wprząc ją w swą służbę. Usiłując wniknąć głębiej w tajniki swego
ducha, często okazuje się bardziej niepewnym samego siebie.. Odkrywając krok za
krokiem coraz jaśniejsze prawidła życia społecznego, waha się co do kierunku,
jaki należałoby nadać temu życiu.
Ród ludzki nigdy jeszcze nie obfitował w tak wielkie bogactwa,
możliwości i potęgę gospodarczą, a jednak wciąż ogromna część mieszkańców
świata cierpi głód i nędzę i niezliczona jest ilość analfabetów. Nigdy ludzie
nie mieli tak wyczulonego jak dziś poczucia wolności, a tymczasem powstają nowe
rodzaje niewoli społecznej i psychicznej. W chwili gdy świat tak żywo odczuwa
swoją jedność oraz wzajemną zależność jednostek w koniecznej solidarności,
rozrywany jest on gwałtownie w przeciwne strony przez zwalczające się siły;
trwają bowiem jeszcze ostre rozbieżności natury politycznej, społecznej,
gospodarczej, „rasowej” i ideologicznej, istnieje niebezpieczeństwo wojny,
mogącej zniszczyć wszystko do gruntu. Równocześnie ze wzrostem wzajemnej
wymiany poglądów same słowa, którymi wyraża się pojęcia wielkiej wagi,
przybierają dość odległe znaczenia w różnych ideologiach. A wreszcie poszukuje
się pilnie doskonalszego porządku doczesnego, gdy tymczasem nie idzie z nim w
parze postęp duchowy.
Wielu współczesnych ludzi, uwikłanych w tak skomplikowane sytuacje,
doznaje trudności w trafnym rozeznawaniu odwiecznych wartości i zarazem w
należytym godzeniu ich z nowo odkrytymi; stąd gnębi ich niepokój, gdy miotani
to nadzieją, to trwogą, stawiają sobie pytanie o współczesny bieg spraw. Ten
bieg spraw prowokuje, a nawet zmusza ludzi do odpowiedzi.
KDK 5. (Głęboko zmienione warunki). Dzisiejszy stan poruszenia umysłów i
odmiana warunków życia wiążą się z szerszą przemianą stosunków, skutkiem której
w kształtowaniu myśli nabierają rosnącego znaczenia nauki matematyczne i
przyrodnicze oraz te, które traktują o samym człowieku, a w dziedzinie
działania wypływające z poprzednich umiejętności techniczne. To naukowe
nastawienie urabia inaczej niż dawniej charakter kultury i sposób myślenia.
Umiejętności techniczne tak dalece postępują, że zmieniają oblicze ziemi i już
próbują dokonać podboju przestrzeni pozaziemskiej.
Umysł ludzki rozszerza w pewien sposób swoje panowanie także nad czasem:
sięga w przeszłość – drogą poznania historycznego, a w przyszłość –
umiejętnością przewidywania i planowaniem. Rozwijające się nauki biologiczne,
psychologiczne i społeczne nie tylko pomagają człowiekowi do lepszego poznania
samego siebie, ale wspierają go też w tym, by stosując metody techniczne
wywierał bezpośrednio wpływ na życie społeczeństw. Jednocześnie rodzaj ludzki
coraz więcej myśli o przewidywaniu i porządkowaniu własnego rozrostu demograficznego.
Sama historia tak bardzo bieg swój przyspiesza, że poszczególni ludzie
ledwo mogą dotrzymać jej kroku. Los wspólnoty ludzkiej ujednolica się i już nie
rozprasza się między różne niejako historie. Tak ród ludzki przechodzi od
statycznego pojęcia porządku rzeczy do pojęcia bardziej dynamicznego i
ewolucyjnego, z czego rodzi się nowy, ogromny splot problemów, domagający się
nowych analiz i nowych syntez.
KDK 6. (Zmiany w porządku społecznym). Wskutek tego tradycyjne wspólnoty
miejscowe, jak rodziny patriarchalne, „klany”, szczepy, gminy, różne grupy oraz
powiązania społeczne doznają z każdym dniem coraz większych przemian.
Rozpowszechnia się powoli typ społeczeństwa przemysłowego, doprowadzając
niektóre narody do bogactwa gospodarczego i zmieniając do głębi ustalone od wieków
pojęcia i warunki życia społecznego. Podobnie rozwija się cywilizacja miejska i
ciążenie ku niej bądź przez wzrost liczby miast i ich mieszkańców, bądź
skutkiem ruchu (urbanizacyjnego), dzięki któremu miejski sposób życia obejmuje
swym wpływem ludność wiejską.
Nowe i sprawniejsze środki społecznego komunikowania się przyczyniają
się do poznawania wydarzeń i do bardzo szybkiego i szerokiego rozpowszechniania
się sposobów myślenia i odczuwania, wywołując wiele łańcuchowych reakcji.
Nie należy też nie doceniać faktu, że ludzie skłonieni różnymi powodami
do zmiany miejsca pobytu, zmieniają też sposób swego życia.
Tak to uwielokrotniają się nieustannie więzi łączące człowieka z innymi,
a równocześnie sama „socjalizacja” sprowadza nowe więzi, nie sprzyjając jednak
zawsze należytemu dojrzewaniu osobowości oraz stosunkom naprawdę osobowym
(„personalizacji”).
Tego rodzaju ewolucja wyraźniej występuje w narodach cieszących się
dobrodziejstwami postępu gospodarczego i technicznego, lecz porusza ona także
narody zdążające do postępu, które pragną uzyskać dla swoich krajów korzyści
płynące z uprzemysłowienia i urbanizacji. Ludy te, zwłaszcza przywiązane do
dawniejszych tradycji, odczuwają zarazem pęd do dojrzalszego i bardziej
osobistego używania wolności.
KDK 7. (Zmiany psychologiczne, moralne i religijne). Zmiana umysłowości
i struktur powoduje często zakwestionowanie wartości otrzymanych dóbr,
zwłaszcza u młodych, którzy nieraz stają się niecierpliwi, a nawet pod wpływem
rozdrażnienia buntują się, a świadomi własnego znaczenia w życiu społecznym co
prędzej pragną w nim mieć udział. Stąd nierzadko rodzice i wychowawcy doznają z
każdym dniem coraz to większych trudności w spełnianiu swych zadań.
Także instytucje, prawa i sposoby myślenia i odczuwania przekazane przez
przodków nie zawsze wydają się odpowiadać dzisiejszemu stanowi rzeczy; stąd
powstaje poważne zamieszanie w sposobie i samych normach postępowania.
Wreszcie nowe warunki wywierają swój wpływ i na samo życie religijne. Z
jednej strony zdolność krytycznego osądu oczyszcza je z magicznego pojmowania
świata i błąkających się jeszcze zabobonów oraz wymaga coraz bardziej osobowego
i czynnego przylgnięcia do wiary, dzięki czemu wielu dochodzi do żywszego
poczucia Boga; z drugiej zaś strony liczniejsze masy praktycznie odchodzą od
religii. W przeciwieństwie do dawnych czasów odrzucanie Boga czy religii lub
odciąganie od nich nie jest już czymś niezwykłym i wyjątkowym; dziś bowiem
przedstawia się to nierzadko jako coś, czego wymaga postęp naukowy lub jakiś
nowy humanizm. To wszystko w wielu krajach znajduje wyraz nie tylko w poglądach
filozofów, lecz także obejmuje w bardzo szerokim zakresie literaturę, sztukę,
interpretację nauk humanistycznych i historii, a nawet ustawy państwowe, tak że
wielu przeżywa z tego powodu niepokój.
KDK 8. (Brak równowagi w świecie dzisiejszym). Tak szybkie przemiany
dokonujące się nieraz bezładnie, a także sama wyrazistsza świadomość
rozdźwięków istniejących w świecie rodzi lub wzmaga sprzeczności i zakłócenia
równowagi. Wewnątrz samej osoby często zjawia się brak równowagi między
nowoczesnym rozumem praktycznym a rozumowaniem teoretycznym, które nie potrafi
sumy swych wiadomości ani sobie podporządkować, ani ująć w uporządkowaną
syntezę. Brak równowagi powstaje również między troską o skuteczność w praktyce
a wymaganiami sumienia moralnego; często też między warunkami życia zbiorowego
a wymaganiami osobistego myślenia, jak również kontemplacji. Powstaje wreszcie
zachwianie równowagi między specjalizacją działalności ludzkiej a ogólnym widzeniem
rzeczy.
W rodzinie zaś powstają rozdźwięki, wywołane bądź to warunkami
demograficznymi, gospodarczymi i socjalnymi, bądź konfliktem między
pokoleniami, bądź nowym układem stosunków społecznych między mężczyznami i
kobietami.
Budzą się też wielkie rozdźwięki między rasami, a nawet między różnymi
stanami jednego społeczeństwa; między narodami bogatymi a mniej zamożnymi oraz
ubogimi; w końcu między instytucjami międzynarodowymi powstałymi z pragnienia
pokoju, które przenika narody, a ambicją szerzenia własnej ideologii, a także
zbiorową chciwością żywioną przez narody lub inne ugrupowania ludzkie.
Stąd te wzajemne nieufności i wrogości, konflikty i udręki, których sam
człowiek jest zarówno przyczyną, jak i ofiarą.
KDK 9. (Coraz powszechniejsze pragnienie ludzkości). Tymczasem wzrasta
przekonanie, że ród ludzki nie tylko może i powinien coraz bardziej umacniać
swoje panowanie nad rzeczami stworzonymi, lecz że ponadto jego jest rzeczą
ustanowić taki porządek polityczny, społeczny i gospodarczy, który by z każdym
dniem coraz lepiej służył człowiekowi i pomagał tak jednostkom, jak i grupom
społecznym w utwierdzaniu i wyrabianiu właściwej sobie godności.
Dlatego bardzo wielu ludzi z całą natarczywością domaga się tych dóbr,
których dotkliwie czują się pozbawieni na skutek niesprawiedliwości lub
nierównego ich podziału. Narody będące na drodze rozwoju, jak te, które
niedawno uzyskały samodzielność, pragną nie tylko w dziedzinie politycznej, ale
i gospodarczej mieć udział w dobrach dzisiejszej cywilizacji oraz swobodnie
odgrywać swą rolę w świecie; tymczasem rośnie wciąż dystans dzielący je od
innych narodów bogatszych, rozwijających się szybciej, a także często wzrasta
zależność gospodarcza od nich. Narody trapione głodem zwracają się do narodów
zamożniejszych. Kobiety żądają dla siebie zrównania prawnego i faktycznego z
mężczyznami tam, gdzie tego jeszcze nie osiągnęły. Robotnicy i rolnicy chcą nie
tylko zdobywać środki nieodzowne do życia, lecz także w pracy rozwijać swe
wartości osobowe, co więcej, mieć swój udział w organizowaniu życia
gospodarczego, społecznego, politycznego i kulturalnego. Obecnie po raz
pierwszy w historii wszystkie narody są przekonane, że rzeczywiście
dobrodziejstwa kultury mogą i powinny być udziałem wszystkich.
Pod tymi wszystkimi roszczeniami kryje się dążność głębsza i
powszechniejsza, mianowicie osoby i grupy ludzkie pragną życia pełnego i
wolnego, godnego człowieka, przy wykorzystywaniu wszystkiego, czego im może
dostarczyć tak obficie dzisiejszy świat. Narody poza tym czynią coraz to większe
wysiłki, aby osiągnąć jakąś powszechną wspólnotę.
W takim stanie rzeczy świat dzisiejszy okazuje się zarazem mocny i
słaby, zdolny do najlepszego i do najgorszego; stoi bowiem przed nim otworem
droga do wolności i do niewolnictwa, do postępu i cofania się, do braterstwa i
nienawiści. Poza tym człowiek staje się świadomy tego, że jego zadaniem jest
pokierować należycie siłami, które sam wzbudził, a które mogą go zmiażdżyć lub
też służyć mu. Dlatego zadaje sobie pytania.
KDK 10. (Głębokie pytania rodu ludzkiego). Zakłócenia równowagi, na
które cierpi dzisiejszy świat, w istocie wiążą się z bardziej podstawowym
zachowaniem równowagi, które ma miejsce w sercu ludzkim. W samym bowiem
człowieku wiele elementów zwalcza się nawzajem. Będąc bowiem stworzeniem,
doświadcza on z jednej strony wielorakich ograniczeń, z drugiej strony czuje
się nieograniczony w swoich pragnieniach i powołany do wyższego życia.
Przyciągany wielu ponętami, musi wciąż wybierać między nimi i wyrzekać się
niektórych. Co więcej, będąc słabym i grzesznym, nierzadko czyni to, czego nie
chce, nie zaś to, co chciałby czynić. Stąd cierpi rozdarcie w samym sobie, z
czego z kolei tyle i tak wielkich rozdźwięków rodzi się w społeczeństwie.
Bardzo wielu ludzi, których życie skażone jest praktycznym materializmem,
odwraca się od jasnego ujęcia tego dramatycznego stanu rzeczy, natomiast
uciskani nędzą doznają przeszkody w zastanawianiu się nad nim. Wielu sądzi, że
znajdują spokój w różnorakim tłumaczeniu świata, jakie im się podaje. Niektórzy
wreszcie oczekują prawdziwego i pełnego wyzwolenia rodu ludzkiego od samego
wysiłku człowieka i są przeświadczeni, że przyszłe panowanie człowieka nad
ziemią zadowoli wszystkie pragnienia jego serca. Nie brak i takich, co
zwątpiwszy w sens życia, chwalą śmiałość tych, którzy uważając egzystencję
ludzką za pozbawioną wszelkiego znaczenia, usiłują je nadać swojemu życiu w
całości wedle własnego tylko pomysłu. Mimo to wobec dzisiejszej ewolucji świata
z każdym dniem coraz liczniejsi stają się ci, którzy bądź stawiają zagadnienia
jak najbardziej podstawowe, bądź to z nową wnikliwością rozważają: czym jest
człowiek; jaki jest sens cierpienia, zła, śmierci, które istnieją nadal, choć
dokonał się tak wielki postęp? Na cóż te zwycięstwa tak wielką okupione ceną;
co może człowiek dać społeczeństwu, a czego się od niego spodziewać; co nastąpi
po tym życiu ziemskim?
Kościół zaś wierzy, że Chrystus, który za wszystkich umarł i
zmartwychwstał, może człowiekowi przez Ducha swego udzielić światła i sił, aby
zdolny był odpowiedzieć najwyższemu swemu powołaniu; oraz że nie dano ludziom
innego pod niebem imienia, w którym by mieli być zbawieni. Podobnie też wierzy,
że klucz, ośrodek i cel całej ludzkiej historii znajduje się w jego Panu i
Nauczycielu. Kościół utrzymuje nadto, że u podłoża wszystkich przemian istnieje
wiele rzeczy nie ulegających zmianie, a mających swą ostateczną podstawę w
Chrystusie, który jest Ten sam, wczoraj, dziś i na wieki. W świetle więc
Chrystusa, Obrazu Boga niewidzialnego, Pierworodnego wszystkiego stworzenia,
Sobór pragnie przemówić do wszystkich, aby wyjaśnić tajemnicę człowieka oraz
współdziałać w znalezieniu rozwiązania głównych problemów naszego czasu.
KDK 11. (Trzeba odpowiedzieć wezwaniom Ducha Świętego). Lud Boży
pobudzany wiarą w to, że prowadzi go Duch Pański napełniający okrąg ziemi,
stara się w wydarzeniach, potrzebach i pragnieniach, w których uczestniczy z
resztą ludzi naszej doby, rozpoznać, jakie w nich mieszczą się prawdziwe znaki
obecności lub zamysłów Bożych. Wiara bowiem rozjaśnia wszystko nowym światłem i
ujawnia Boży zamysł odnośnie do pełnego powołania człowieka; dlatego kieruje
ona umysł do rozwiązań w pełni ludzkich.
Sobór zamierza rozeznać w owym świetle przede wszystkim te wartości,
które dziś najwięcej się ceni, oraz odnieść je do ich Bożego źródła. Te bowiem
wartości, jako pochodzące z twórczego ducha danego człowiekowi przez Boga, są
bardzo dobre; ale z powodu zepsucia serca ludzkiego są odwracane od należytego
swego porządku i dlatego potrzebują oczyszczenia.
Co Kościół myśli o człowieku? Co wydaje się godne zalecenia dla budowy
dzisiejszego społeczeństwa? Jaki jest ostateczny sens działalności ludzkiej na
całym świecie? Na te pytania oczekuje się odpowiedzi. Uwidoczni ona bardziej,
że Lud Boży i ludzkość, w którą on jest włączony, świadczą sobie wzajemnie
usługi, tak że misja Kościoła okazuje się religijną i przez to samo najbardziej
ludzką.
KDK 12. (Człowiek na obraz Boży). Wedle niemal zgodnego zapatrywania
wierzących i niewierzących wszystkie rzeczy, które są na ziemi, należy
skierować ku człowiekowi, stanowiącemu ich ośrodek i szczyt.
Czym zaś jest człowiek? Wiele wydał on i wydaje o sobie opinii; różnych
i nawet przeciwstawnych, w których często bądź wywyższa siebie jako absolutną
normę, bądź poniża się aż do rozpaczy, skutkiem czego trwa w niepewności i
niepokoju. Kościół wczuwając się głęboko w te trudności może, pouczony
Objawieniem Bożym, udzielić na nie odpowiedzi, w której znajdzie się określenie
właściwego położenia człowieka, wyjaśnienie jego słabości, a zarazem
umożliwienie należytego uznania jego godności i powołania.
Pismo święte uczy bowiem, że człowiek został stworzony „na obraz Boży”,
zdolny do poznania i miłowania swego Stwórcy, ustanowiony przez Niego panem
wszystkich stworzeń ziemskich, aby rządził i posługiwał się nimi, dając chwałę
Bogu. „Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz? i czymże syn człowieczy, że się
nim zajmujesz? Uczyniłeś go niewiele mniejszym od aniołów, chwałą i czcią go
uwieńczyłeś i obdarzyłeś go władzą nad dziełami rąk Twoich. Położyłeś wszystko
pod jego stopy” (Ps 8,5-7).
Lecz Bóg nie stworzył człowieka samotnym: gdyż od początku „mężczyznę i
niewiastę stworzył ich” (Rdz 1,27); a zespolenie ich stanowi pierwszą formę
wspólnoty osób. Człowiek bowiem z głębi swej natury jest istotą społeczną,
toteż bez stosunków z innymi ludźmi nie może ani żyć, ani rozwinąć swoich
uzdolnień.
Bóg przeto, jak znowu czytamy na świętych Kartach, widział „wszystko, co
uczynił, a było bardzo dobre” (Rz 1,31).
KDK 13. (Grzech). Jednakże człowiek, stworzony przez Boga w stanie
sprawiedliwości, za poduszczeniem Złego już na początku historii nadużył swej
wolności, przeciwstawiając się Bogu i pragnąc osiągnąć cel swój poza Nim.
Poznawszy Boga, nie oddali Mu czci jako Bogu, lecz zaćmione zostało ich
bezrozumne serce i służyli raczej stworzeniu niż Stworzycielowi. To, co wiemy
dzięki Bożemu Objawieniu, zgodne jest z doświadczeniem. Człowiek bowiem,
wglądając w swoje serce dostrzega, że jest skłonny także do złego i pogrążony w
wielorakim złu, które nie może pochodzić od dobrego Stwórcy. Wzbraniając się
często uznać Boga za swój początek, burzy należy stosunek do swego celu
ostatecznego, a także całe swoje uporządkowane nastawienie czy to w stosunku do
siebie samego, czy do innych ludzi i wszystkich rzeczy stworzonych.
Dlatego człowiek jest wewnętrznie rozdarty. Z tego też powodu całe życie
ludzi, czy to jednostkowe, czy zbiorowe, przedstawia się jako walka, i to walka
dramatyczna między dobrem i złem, między światłem i ciemnością. Co więcej,
człowiek odkrywa, że jest niezdolny zwalczać skutecznie o własnych siłach
napaści zła, tak że każdy czuje się jakby skrępowany łańcuchami. Ale sam Pan
przyszedł, aby człowieka uwolnić i umocnić, odnawiając go wewnętrznie i
wyrzucając precz „księcia tego świata” (J 12,31), który trzymał człowieka w
niewoli grzechu. Grzech pomniejsza człowieka, odwodząc go od osiągnięcia jego
własnej pełni.
W świetle tego Objawienia znajduje swoje ostateczne wyjaśnienie zarazem
wzniosłe powołanie, jak i głęboka nędza, których człowiek doświadcza.
KDK 14. (Natura człowieka). Człowiek stanowiący jedność ciała i duszy
skupia w sobie dzięki swej cielesnej naturze elementy świata materialnego, tak
że przez niego dosięgają one swego szczytu i wznoszą głos w dobrowolnym
chwaleniu Stwórcy. Nie wolno więc człowiekowi gardzić życiem ciała, lecz
przeciwnie, winien on uważać ciało swoje, jako przez Boga stworzone i mające
być wskrzeszone w dniu ostatecznym, za dobre i godne szacunku. Ale człowiek
zraniony przez grzech doświadcza buntów ciała. Sama godność człowieka wymaga,
aby wysławiał Boga w swoim ciele, a nie dozwalał, by ono wysługiwało się złym
skłonnościom jego serca.
Nie myli się człowiek, gdy uważa się za wyższego od rzeczy cielesnych, a
nie tylko za cząstkę przyrody lub za anonimowy składnik społeczności
państwowej. Albowiem tym, co zawiera jego wnętrze, przerasta człowiek cały
świat rzeczy, a wraca do tych wewnętrznych głębi, gdy zwraca się do swego
serca, gdzie oczekuje go Bóg, który bada serce, i gdzie on sam pod okiem Boga
decyduje o własnym losie. Tak więc uznając w sobie duszę duchową i
nieśmiertelną, nie daje się zwieść ułudną fikcją wypływającą z fizycznych tylko
i społecznych warunków, lecz przeciwnie, dosięga samej prawdziwej istoty
rzeczy.
KDK 15. (Godność rozumu, prawda i mądrość). Człowiek słusznie sądzi, że
uczestnicząc w świetle Bożej myśli góruje swym rozumem nad światem rzeczy. Na
przestrzeni wieków, dzięki pilnemu ćwiczeniu swego twórczego ducha, postąpił
niewątpliwie w naukach doświadczalnych, w umiejętnościach technicznych i w sztukach
wyzwolonych. W naszych czasach zaś doszedł do wybitnych osiągnięć, zwłaszcza w
badaniu i podporządkowaniu sobie świata materialnego. Zawsze jednak szukał
prawdy głębszej i znajdował ją. Umysł bowiem nie jest zacieśniony do samych
zjawisk, lecz może z prawdziwą pewnością ująć rzeczywistość poznawalną, mimo że
w następstwie grzechu jest częściowo przyciemniony i osłabiony.
Na koniec natura intelektualna osoby ludzkiej udoskonala się i powinna
doznać udoskonalenia przez mądrość, która umysł człowieka łagodnie pociąga ku
poszukiwaniu i umiłowaniu tego, co prawdziwe i dobre. Przepojony nią człowiek
dochodzi poprzez rzeczy widzialne do niewidzialnych.
Epoka nasza bardziej niż czasy ubiegłe potrzebuje takiej mądrości, która
by wszelkie rzeczy nowe, jakie człowiek odkrywa, czyniła bardziej ludzkimi.
Przyszłym losom świata grozi bowiem niebezpieczeństwo, jeśli ludzie nie staną
się mądrzejsi. A zaznaczyć jeszcze trzeba, że liczne narody mniej zasobne
ekonomicznie, a bogatsze w mądrość mogą innym przynieść niezwykle wiele
pożytku.
Dzięki darowi Ducha Świętego dochodzi człowiek przez wiarę do
kontemplacji i pojmowania tajemnicy planu Bożego.
KDK 16. (Godność sumienia). W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo,
którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny i którego głos
wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do miłowania i czynienia dobra a
unikania zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem: czyń to, tamtego unikaj. Człowiek bowiem
ma w swym sercu wypisane przez Boga prawo, wobec którego posłuszeństwo stanowi
o jego godności i według którego będzie sądzony. Sumienie jest najtajniejszym
ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos
w jego wnętrzu rozbrzmiewa. Przez sumienie dziwnym sposobem staje się wiadome
to prawo, które wypełnia się miłowaniem Boga i bliźniego. Przez wierność
sumienia chrześcijanie łączą się z resztą ludzi w poszukiwaniu prawdy i
rozwiązywaniu w prawdzie tylu problemów moralnych, które narzucają się tak w
życiu jednostek, jak i we współżyciu społecznym. Im bardziej więc bierze górę
prawe sumienie, tym więcej osoby i grupy ludzkie unikają ślepej samowoli i
starają się dostosowywać do obiektywnych norm moralności. Często jednak zdarza
się, że sumienie błądzi na skutek niepokonalnej niewiedzy, ale nie traci przez
to swojej godności. Nie można jednak tego powiedzieć w wypadku, gdy człowiek
niewiele dba o poszukiwanie prawdy i dobra, a sumienie z nawyku do grzechu
powoli ulega niemal zaślepieniu.
KDK 17. (Wielkie znaczenie wolności). Człowiek jednak może zwracać się
do dobra tylko w sposób wolny. Wolność tę wysoko sobie cenią nasi współcześni i
żarliwie o nią zabiegają. I mają słuszność. Często jednak sprzyjają jej w
sposób fałszywy, jako swobodzie czynienia wszystkiego, co tylko się podoba, w
tym także i zła. Wolność prawdziwa zaś to szczególny znak obrazu Bożego w
człowieku. Bóg bowiem zechciał człowieka pozostawić w ręku rady jego, żeby
Stworzyciela swego szukał z własnej ochoty i Jego się trzymając, dobrowolnie
dochodził do pełnej i błogosławionej doskonałości. Tak więc godność człowieka
wymaga, aby działał ze świadomego i wolnego wyboru, to znaczy osobowo, od
wewnątrz poruszony i naprowadzony, a nie pod wpływem ślepego popędu wewnętrznego
lub też zgoła przymusu zewnętrznego. Taką zaś wolność zdobywa człowiek, gdy
uwalnia się od wszelkiej niewoli namiętności, dąży do swego celu drogą wolnego
wyboru dobra oraz zapewnia sobie skutecznie i pilnie odpowiednie pomoce.
Wolność ludzka, zraniona grzechem, jedynie z pomocą łaski Bożej może to
nastawienie ku Bogu uczynić w pełni skutecznym. A każdy będzie musiał zdać
sprawę przed trybunałem Boga z własnego życia wedle tego, co czynił dobrze czy
też źle.
KDK 18. (Tajemnica śmierci). Tajemnica losu ludzkiego ujawnia się
najbardziej w obliczu śmierci. Nie tylko boleści i postępujący rozkład ciała
dręczą człowieka, lecz także, i to jeszcze bardziej, lęk przed unicestwieniem
na zawsze. Instynktem swego serca słusznie osądza sprawę, jeśli wzdryga się przed
całkowitą zagładą i ostatecznym końcem swojej osoby i myśl o tym odrzuca. Zaród
wieczności, który w sobie nosi jako niesprowadzalny do samej tylko materii,
buntuje się przeciw śmierci. Wszystkie wysiłki techniki, choć bardzo użyteczne,
nie mogą uspokoić tego lęku; biologicznie bowiem przedłużenie życia nie zdoła
zaspokoić pragnienia życia dalszego, pragnienia, które nieusuwalnie przebywa w
sercu człowieka.
Choć wobec śmierci wszelka wyobraźnia zawodzi, Kościół jednak pouczony
Bożym Objawieniem stwierdza, że człowiek został stworzony przez Boga dla
szczęśliwego celu poza granicą niedoli ziemskiej. Ponadto wiara chrześcijańska
uczy, że śmierć cielesna, od której człowiek byłby wolny, gdyby nie był
zgrzeszył, zostanie przezwyciężona, gdy Wszechmogący i miłosierny Zbawca
przywróci człowiekowi zbawienie z jego winy utracone. Bóg bowiem powołał i
powołuje człowieka, aby przylgnął do Niego całą swą naturą w wiecznym
uczestnictwie nieskazitelnego życia Bożego. To zwycięstwo odniósł Chrystus
zmartwychwstały, uwalniając swą śmiercią człowieka od śmierci. Zatem każdemu
myślącemu człowiekowi wiara, przedstawiona w oparciu o solidne argumenty, daje
odpowiedź na jego niepokój o przyszły los, a zarazem stwarza możność obcowania
w Chrystusie z umiłowanymi braćmi zabranymi już przez śmierć, niosąc nadzieję,
że osiągnęli oni prawdziwe życie w Bogu.
KDK 19. (Formy i źródła ateizmu). Osobliwą rację godności ludzkiej
stanowi powołanie człowieka do uczestniczenia w życiu Boga. Człowiek już od
swego początku zapraszany jest do rozmowy z Bogiem: istnieje bowiem tylko
dlatego, że Bóg stworzył go z miłości i wciąż z miłości zachowuje, a żyje w
pełni wedle prawdy, gdy dobrowolnie uznaje ową miłość i powierza się swemu
Stwórcy. Jednakże wielu współczesnych nam ludzi nie dostrzega tej wewnętrznej i
żywotnej łączności z Bogiem albo ją wyraźnie odrzuca, tak że ateizm należy
zaliczyć do najpoważniejszych spraw doby obecnej i poddać go staranniejszym
badaniom.
Wyrazem ateizm oznacza się zjawiska różniące się bardzo między sobą.
Kiedy bowiem jedni przeczą wyraźnie istnieniu Boga, inni uważają, że człowiek w
ogóle nic pewnego o Nim twierdzić nie może; a inni znów zagadnienie Boga
poddają badaniu taką metodą, żeby ono wydawało się bez sensu. Wielu,
niewłaściwie przekroczywszy granice nauk pozytywnych, usiłuje albo wszystko
tłumaczyć tylko drogą naukowego poznania, albo też przeciwnie, nie przyjmuje
istnienia żadnej w ogóle prawdy absolutnej. Niektórzy tak bardzo wywyższają
człowieka, że wiara w Boga staje się jakby bezsilna i więcej im chodzi, jak się
zdaje, o afirmację człowieka aniżeli o przeczenie istnieniu Boga. Inni znów tak
sobie Boga wymyślają, że twór ten, odrzucany przez nich, żadną miarą nie jest
Bogiem Ewangelii. Inni nie przystępują nawet do zagadnień dotyczących Boga,
ponieważ zdają się nie odczuwać niepokoju religijnego i nie pojmują, dlaczego
mieliby troszczyć się o religię. Nierzadko poza tym ateizm rodzi się bądź z
namiętnego protestu przeciw złu w świecie, bądź z niesłusznego przyznania
pewnym dobrom ludzkim znamienia absolutu, tak że bierze się je już za Boga.
Także dzisiejsza cywilizacja nie tyle sama za siebie, ile raczej dlatego, że
zbytnio uwikłana jest w sprawy ziemskie, może często utrudniać dostęp do Boga.
Zapewne nie są wolni od winy ci, którzy dobrowolnie usiłują bronić Bogu
dostępu do swego serca i unikać zagadnień religijnych, nie idąc za głosem swego
sumienia; jednakże i sami wierzący ponoszą często za to pewną odpowiedzialność.
Ateizm bowiem wzięty w całości nie jest czymś pierwotnym, lecz raczej powstaje
z różnych przyczyn, do których zalicza się też krytyczna reakcja przeciw
religiom, a w niektórych krajach szczególnie przeciw religii chrześcijańskiej.
Dlatego w takiej genezie ateizmu niemały udział mogą mieć wierzący, o ile
skutkiem zaniedbań w wychowaniu religijnym albo fałszywego przedstawiania nauki
wiary, albo też braków w ich własnym życiu religijnym, moralnym i społecznym,
powiedzieć o nich trzeba, że raczej przesłaniają, aniżeli pokazują prawdziwe
oblicze Boga i religii.
KDK 20. (Ateizm usystematyzowany). Ateizm współczesny przedstawia się
też często w formie usystematyzowanej, która poza innymi sprawami tak daleko
posuwa postulat autonomii człowieka, że wznieca trudność przeciwko wszelkiej
zależności człowieka od Boga. Wyznawcy takiego ateizmu twierdzą, że wolność
polega na tym, żeby człowiek był sam sobie celem, sam jedynym sprawcą i
demiurgiem swojej własnej historii; a to jak mniemają – nie daje się pogodzić z
uznaniem Pana, sprawcy i celu wszystkich rzeczy, lub co najmniej czyni takie
twierdzenie zupełnie zbytecznym. Tej doktrynie sprzyjać może poczucie potęgi,
jakie daje człowiekowi dzisiejszy postęp techniki.
Wśród form dzisiejszego ateizmu nie należy pominąć tej, która oczekuje
wyzwolenia człowieka przede wszystkim drogą jego wyzwolenia gospodarczego i społecznego.
Temu wyzwoleniu, twierdzi, religia z natury swej stoi na przeszkodzie, gdyż
budząc nadzieje człowieka na przyszłe, złudne życie, odstręcza go od budowy
państwa ziemskiego. Stąd zwolennicy tej doktryny, gdy dochodzą do rządów w
państwie, gwałtownie zwalczają religię, szerząc ateizm, przy stosowaniu,
zwłaszcza w wychowaniu młodzieży, również tych środków nacisku, którymi
rozporządza władza publiczna.
KDK 21. (Postawa Kościoła wobec ateizmu). Kościół, wiernie oddany tak
Bogu, jak i ludziom, nie może zaprzestać odrzucania z całą stanowczością, jak
przedtem, tych boleśnie zgubnych doktryn i działalności, które sprzeciwiają się
rozumowi i powszechnemu doświadczeniu ludzkiemu oraz strącają człowieka z wyżyn
wrodzonego mu dostojeństwa. Kościół jednak stara się uchwycić kryjące się w
umyśle ateistów powody negacji Boga, a świadomy wagi zagadnień, jakie ateizm
wznieca, oraz wiedziony miłością ku ludziom uważa, że należy poddać je
poważnemu i głębszemu zbadaniu.
Kościół utrzymuje, że uznanie Boga bynajmniej nie sprzeciwia się
godności człowieka, skoro godność ta na samym Bogu się zasadza i w Nim się
doskonali: Bóg – Stwórca bowiem uczynił człowieka rozumnym i wolnym; lecz
przede wszystkim człowiek powołany jest jako syn do samej wspólnoty z Bogiem i
do udziału w Jego szczęściu. Kościół uczy poza tym, że nadzieja eschatologiczna
nie pomniejsza doniosłości zadań ziemskich, lecz raczej wspiera ich spełnianie
nowymi pobudkami. Natomiast przy braku fundamentu Bożego i nadziei życia
wiecznego godność człowieka, jak to dziś często widać, doznaje bardzo poważnego
uszczerbku, a zagadki życia i śmierci, winy i cierpienia pozostają bez
rozwiązania, tak że ludzie nierzadko popadają w rozpacz.
Każdy człowiek pozostaje wtedy sam dla siebie zagadnieniem
nierozwiązanym, niejasno uchwyconym. Nikt bowiem nie może w pewnych chwilach,
zwłaszcza w ważniejszych wydarzeniach życia, całkowicie uchylić się od
powyższego pytania. Pełną i całkowicie pewną odpowiedź przynosi sam Bóg, który
wzywa człowieka do głębszego zastanowienia się i pokorniejszego dociekania.
Środka zaradczego na ateizm należy się spodziewać tak od doktryny
odpowiednio wyłożonej, jak i od nieskażonego życia Kościoła i jego członków.
Zadaniem bowiem Kościoła jest uobecniać i czynić niejako widzialnym Boga Ojca i
Jego Syna wcielonego przez nieustanne odnawianie się i oczyszczanie pod
kierunkiem Ducha Świętego. Osiąga się to przede wszystkim świadectwem żywej i
dojrzałej wiary, usprawnionej do tego, aby mogła jasno widzieć trudności i
przezwyciężać je. Wspaniałe świadectwo takiej wiary dawali i dają liczni
męczennicy. Ta właśnie wiara winna ujawniać swą płodność, przenikając całe
życie wiernych, także i życie świeckie, i pobudzając ich do sprawiedliwości i
miłości, zwłaszcza wobec cierpiących niedostatek. Do okazywania obecności Boga
przyczynia się wreszcie najbardziej miłość braterska wiernych, którzy
jednomyślni w duchu, współpracują dla wiary Ewangelii i stają się znakiem
jedności.
Kościół zaś, chociaż odrzuca ateizm całkowicie, to jednak szczerze
wyznaje, że wszyscy ludzie, wierzący i niewierzący, powinni się przyczyniać do
należytej budowy tego świata, w którym wspólnie żyją; a to z pewnością nie może
dziać się bez szczerego i roztropnego dialogu. Boleje więc Kościół nad
dyskryminacją wierzących i niewierzących, którą niesprawiedliwie wprowadzają
niektórzy kierownicy państw, nie uznający zasadniczych prawd osoby ludzkiej.
Dla wierzących domaga się wolności działania, aby wolno im było w świecie
budować również świątynię Bogu. Ateistów zaś przyjaźnie zaprasza, by otwartym sercem
rozważali Ewangelię Chrystusową.
Kościół bowiem jest doskonale świadomy tego, że to, co on wieści, idzie
po linii najtajniejszych pragnień ludzkiego serca, gdy broni godności powołania
ludzkiego, przywracając nadzieję tym, którzy zwątpili już o swoim wyższym
przeznaczeniu. Jego orędzie, dalekie od pomniejszania człowieka, niesie dla
jego dobra światło, życie i wolność; poza tym zaś nic nie zdoła zadowolić serca
ludzkiego, bo: „uczyniłeś nas dla siebie”, Panie, „niespokojne jest serce
nasze, póki nie spocznie w Tobie”.
KDK 22. (Chrystus nowy Człowiek). Tajemnica człowieka wyjaśnia się
naprawdę dopiero w tajemnicy Słowa Wcielonego. Albowiem Adam, pierwszy
człowiek, był figurą przyszłego, mianowicie Chrystusa Pana. Chrystus, nowy
Adam, już w samym objawieniu tajemnicy Ojca i Jego miłości objawia w pełni
człowieka samemu człowiekowi i okazuje mu najwyższe jego powołanie. Nic więc
dziwnego, że w Nim wyżej wspomniane prawdy znajdują swe źródło i dosięgają
szczytu.
Ten, który jest „obrazem Boga niewidzialnego” (Kol 1,15), jest
człowiekiem doskonałym, który przywrócił synom Adama podobieństwo Boże,
zniekształcone od czasu pierwszego grzechu. Skoro w nim przybrana natura nie
uległa zniszczeniu, tym samym została ona wyniesiona również w nas do wysokiej
godności. Albowiem On, Syn Boży, przez wcielenie swoje zjednoczył się jakoś z
każdym człowiekiem. Ludzkimi rękoma pracował, ludzkim myślał umysłem, ludzką
działał wolą, ludzkim sercem kochał, urodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie
jednym z nas, we wszystkim do nas podobny oprócz grzechu.
Niewinny Baranek krwią swoją dobrowolnie wylaną wysłużył nam życie i w
Nim Bóg pojednał nas ze sobą i między nami samymi oraz wyrwał z niewoli szatana
i grzechu, tak że każdy z nas może wraz z Apostołem powiedzieć: Syn Boży „umiłował
mnie i wydał siebie samego za mnie” (Gal 2,20). Cierpiąc za nas nie tylko dał
przykład, byśmy szli w Jego ślady, lecz i otworzył nam nową drogę, którą jeśli
idziemy, życie i śmierć doznają uświęcenia i nabierają nowego sensu.
Chrześcijanin zaś stawszy się podobnym do obrazu Syna, który jest
Pierworodnym między wielu braćmi, otrzymuje „pierwociny Ducha” (Rz 8,23), które
czynią go zdolnym do wypełniania nowego prawa miłości. Przez tego Ducha,
będącego „zadatkiem dziedzictwa” (Ef 1,14), cały człowiek wewnętrznie się
odnawia aż do „odkupienia ciała” (Rz 8,23), bo „jeśli Duch tego, który wzbudził
z martwych Jezusa, przebywa w nas, ten, który z martwych wzbudził Jezusa
Chrystusa, ożywi śmiertelne ciała wasze Duchem swym w was przebywającym” (Rz
8,11). Chrześcijanina przynagla z pewnością potrzeba i obowiązek walki ze złem
wśród wielu utrapień, nie wyłączając śmierci, lecz włączony w tajemnicę
paschalną, upodobniony do śmierci Chrystusa, podąży umocniony nadzieją ku
zmartwychwstaniu.
Dotyczy to nie tylko wiernych chrześcijan, ale także wszystkich ludzi
dobrej woli, w których sercu działa w sposób niewidzialny łaska. Skoro bowiem
za wszystkich umarł Chrystus i skoro ostateczne powołanie człowieka jest
rzeczywiście jedno, mianowicie boskie, to musimy uznać, że Duch Święty
wszystkim ofiaruje możliwość dojścia w sposób Bogu wiadomy do uczestnictwa w
tej paschalnej tajemnicy.
Taka i tak wielka jest tajemnica człowieka, która zajaśniała wierzącym
przez Objawienie chrześcijańskie. Przez Chrystusa więc i w Chrystusie rozjaśnia
się zagadka cierpienia i śmierci, która przygniata nas poza Jego Ewangelią.
Chrystus zmartwychwstał zwyciężając śmierć swoją śmiercią i obdarzył nas
życiem, byśmy jako synowie w Synu wołali w Duchu: Abba, Ojcze!
KDK 23. (Ku czemu zmierza Sobór). Do głównych rysów dzisiejszego świata
zalicza się zwielokrotnienie związków między ludźmi, do czego bardzo się
przyczynia dzisiejszy postęp techniczny. Jednakże dialog braterski między
ludźmi dochodzi do skutku nie dzięki temu postępowi, lecz głębiej, poprzez
wspólnotę osób, która domaga się wzajemnego poszanowania dla ich pełnej
duchowej godności. Objawienie chrześcijańskie stanowi wielce pomocny środek dla
rozwoju tej wspólnoty między osobami, a zarazem prowadzi nas do głębszego
rozumienia praw życia społecznego, jakie Stwórca wpisał w naturę duchową i
moralną człowieka.
Ponieważ niedawne dokumenty Urzędu Nauczycielskiego Kościoła obszerniej
wyłożyły naukę jego o społeczeństwie ludzkim, Sobór przypomina tylko niektóre,
bardziej zasadnicze prawdy i uwydatnia ich podstawy w świetle Objawienia.
Następnie zatrzymuje się nad niektórymi wnioskami o większym za dni naszych
znaczeniu.
KDK 24. (Wspólnotowy charakter powołania człowieka w planie Bożym). Bóg
troszczący się po ojcowsku o wszystko chciał, by wszyscy ludzie tworzyli jedną
rodzinę i odnosili się wzajemnie do siebie w duchu braterskim. Wszyscy bowiem,
stworzeni na obraz Boga, który „z jednego uczynił cały rodzaj ludzki, aby
zamieszkał cały obszar ziemi” (Dz 17,26), powołani są do jednego i tego samego
celu, to jest do Boga samego.
Dlatego to miłość Boga i bliźniego jest pierwszym i największym
przykazaniem. Pismo święte zaś poucza nas, że miłości Boga nie można odłączyć
od miłości bliźniego, bo: „jeśli jest inne jakie przykazanie, w tym słowie się
zamyka: będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego... przeto doskonałym
wypełnieniem prawa jest miłość” (Rz 13,9-10; por. 1 J 4,20). Że jest to rzeczą
bardzo wielkiej wagi, dowodzi fakt, że ludzie z każdym dniem są coraz bardziej
od siebie zależni, a świat w coraz wyższym stopniu jest zjednoczony.
Kiedy Pan Jezus modli się do Ojca, aby „wszyscy byli jedno... jako i my
jedno jesteśmy” (J 17,21-22), otwierając przed rozumem ludzkim niedostępne
perspektywy, daje znać o pewnym podobieństwie między jednością osób boskich a
jednością synów Bożych zespolonych w prawdzie i miłości. To podobieństwo
ukazuje, że człowiek będąc jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla
niego samego, nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko poprzez
bezinteresowny dar z siebie samego.
KDK 25. (Wzajemna zależność osoby ludzkiej i społeczeństwa ludzkiego). Z
natury społecznej człowieka wynika, że istnieje wzajemna zależność między
postępem osoby ludzkiej i rozwojem społeczeństwa. Osoba ludzka jest i powinna
być zasadą, podmiotem i celem wszystkich urządzeń społecznych, ponieważ z
natury swej koniecznie potrzebuje ona życia społecznego. Ponieważ życie
społeczne nie jest dla człowieka tylko czymś dodatkowym, wzrasta on we
wszystkich swych przymiotach i staje się zdolny odpowiedzieć swemu powołaniu
przez obcowanie z innymi, przez wzajemne usługi i rozmowę z braćmi.
Spośród powiązań społecznych, koniecznych człowiekowi do jego
wyrobienia, jedne, jak rodzina i wspólnota polityczna, odpowiadają bardziej
bezpośrednio jego najgłębszej naturze; inne natomiast pochodzą z jego wolnej
woli. W naszej epoce z różnych powodów mnożą się z dnia na dzień wzajemne więzi
i uzależnienia, w wyniku czego powstają różne zrzeszenia oraz instytucje o
charakterze publicznym czy prywatnym. Fakt ten, zwany socjalizacją, jakkolwiek
nie jest wolny od niebezpieczeństw, to jednak przynosi liczne korzyści dla
umocnienia i rozwinięcia przymiotów osoby ludzkiej i dla ochrony jej praw.
Jeżeli osoby ludzkie wiele otrzymują od życia społecznego przy
spełnianiu swego powołania, również religijnego, to jednak nie da się
zaprzeczyć, że ludzie są często odciągani od dobrego a popychani ku złemu przez
warunki społeczne, w których żyją i w które wrośnięci są od dziecka. Jest rzeczą
pewną, że zaburzenia występujące tak często w porządku społecznym pochodzą
częściowo z samego napięcia właściwego formom gospodarczym, politycznym i
społecznym. Głębsze jednak ich źródło leży w pysze ludzkiej i egoizmie, które
również zatruwają klimat społeczny. Tam zaś, gdzie porządek rzeczy jest skażony
przez następstwa grzechu, człowiek od urodzenia skłonny do złego, znajduje nowe
pobudki do grzechu, których nie można przezwyciężyć bez uporczywych wysiłków
wspieranych łaską.
KDK 26. (Popieranie wspólnego dobra). Z coraz ściślejszej zależności
wzajemnej, z każdym dniem ogarniającej powoli cały świat wynika, że dobro
wspólne – czyli suma warunków życia społecznego, jakie bądź zrzeszeniom, bądź
poszczególnym członkom społeczeństwa pozwalają osiągać pełniej i łatwiej własną
doskonałość – staje się dziś coraz bardziej powszechne i pociąga za sobą prawa
i obowiązki, dotyczące całego rodzaju ludzkiego. Każda grupa społeczna musi
uwzględnić potrzeby i słuszne dążenia innych grup, co więcej, dobro wspólne
całej rodziny ludzkiej.
Równocześnie rośnie świadomość niezwykłej godności, jaka przysługuje
osobie ludzkiej, która przerasta wszystkie rzeczy, i której prawa oraz
obowiązki mają charakter powszechny i nienaruszalny. Należy zatem udostępnić
człowiekowi to wszystko, czego potrzebuje do prowadzenia życia prawdziwie
ludzkiego, jak wyżywienie, odzież, mieszkanie, prawo do swobodnego wyboru stanu
i do założenia rodziny, do wychowania i pracy, do dobrej sławy i szacunku, do
odpowiedniej informacji i do postępowania według słusznej normy własnego
sumienia, do ochrony życia prywatnego oraz do sprawiedliwej wolności także w
dziedzinie religijnej.
Porządek zatem społeczny i jego rozwój winien być nastawiony nieustannie
na dobro osób, ponieważ od ich porządku winien być uzależniony porządek rzeczy,
a nie na odwrót. Sam Pan wskazuje na to mówiąc, że szabat ustanowiony został
dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Porządek ów stale trzeba rozwijać,
opierając na prawdzie, budować w sprawiedliwości, ożywiać miłością; w wolności
zaś powinno się odnajdywać coraz pełniej ludzką równowagę. Żeby tego dokonać,
trzeba wprowadzić odnowę w sposobie myślenia i szeroko zakrojone przemiany
życia społecznego.
Duch Boży, który przedziwną opatrznością kieruje biegiem czasu i odnawia
oblicze ziemi, pomaga tej ewolucji. Zaczyn zaś ewangeliczny wzbudzał i wzbudza
w sercu człowieka nieodparte żądanie godności.
KDK 27. (Poszanowanie osoby ludzkiej). Przechodząc do praktycznych i
bardziej naglących wniosków, Sobór kładzie nacisk na szacunek dla człowieka:
poszczególni ludzie winni uważać bliźniego bez żadnego wyjątku za „drugiego
samego siebie”, zwracając przede wszystkim uwagę na zachowanie jego życia i
środki do godnego jego prowadzenia, tak by nie naśladować owego bogacza, który
nie troszczył się wcale o biednego Łazarza.
Szczególnie w naszych czasach nagli obowiązek, byśmy stawali się
bliźnimi każdego bez wyjątku człowieka i służyli czynnie spotkanemu, czy byłby
to starzec opuszczony przez wszystkich, czy robotnik, bezpodstawnie pogardzany
cudzoziemiec, czy wygnaniec, czy dziecko z nieprawego związku cierpiące
niezasłużenie za grzech przez siebie nie popełniony, czy głodny, który apeluje
do naszego sumienia, przypominając słowo Pańskie: „cokolwiek uczyniliście
jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili” (Mt 25,40).
Ponadto wszystko, co godzi w samo życie, jak wszelkiego rodzaju
zabójstwa, ludobójstwa, spędzanie płodu, eutanazja i dobrowolne samobójstwo;
wszystko, cokolwiek narusza całość osoby ludzkiej, jak okaleczenia, tortury zadawane
ciału i duszy, wysiłki w kierunku przymusu psychicznego; wszystko co ubliża
godności ludzkiej, jak nieludzkie warunki życia, arbitralne aresztowania,
deportacje, niewolnictwo, prostytucja, handel kobietami i młodzieżą; a także
nieludzkie warunki pracy, w których traktuje się pracowników jak zwykłe
narzędzia zysku, a nie jak wolne, odpowiedzialne osoby: wszystkie te i tym
podobne sprawy i praktyki są czymś haniebnym; zakażając cywilizację ludzką,
bardziej hańbą tych, którzy się ich dopuszczają, niż tych, którzy doznają
krzywdy, i są jak najbardziej sprzeczne z czcią należną Stwórcy.
KDK 28. (Szacunek i miłość względem przeciwników). Tych, którzy w
sprawach społecznych, politycznych lub nawet religijnych inaczej niż my myślą i
postępują, należy również poważać i kochać; im bowiem bardziej dogłębnie w
duchu uprzejmości i miłości pojmiemy ich sposób myślenia, tym łatwiej będziemy
mogli z nimi nawiązać dialog.
Oczywiście ta miłość i dobroć nie mają nas bynajmniej czynić obojętnymi
na prawdę i dobro. Przeciwnie, sama miłość przynagla uczniów Chrystusowych, aby
głosić wszystkim ludziom zbawczą prawdę. Trzeba jednak odróżniać błąd, który
zawsze winno się odrzucać, od błądzącego, który wciąż zachowuje godność osoby,
nawet jeśli uległ fałszywym czy mniej ścisłym pojęciom religijnym. Sam Bóg jest
sędzią i badającym serca, dlatego zabrania on nam wyrokować o czyjejkolwiek
winie.
Nauka Chrystusa żąda, abyśmy wybaczali krzywdy, i rozciąga przykazanie
miłości na wszystkich nieprzyjaciół, co jest nakazem Nowego Prawa: „Słyszeliście,
że powiedziano: będziesz miłował bliźniego twego, a w nienawiści będziesz miał
nieprzyjaciela twego. A ja wam powiadam: miłujcie nieprzyjaciół waszych, dobrze
czyńcie tym, którzy was nienawidzą, a módlcie się za prześladujących i
powtarzających was” (Mt 5,43-44).
KDK 29. (Istotna równość między wszystkimi ludźmi i sprawiedliwość
społeczna). Ponieważ wszyscy ludzie posiadający duszę rozumną i stworzeni na
obraz Boga mają tę samą naturę i ten sam początek, a odkupieni przez Chrystusa
cieszą się tym samym powołaniem i przeznaczeniem, należy coraz bardziej uznawać
podstawową równość między wszystkimi.
Rzecz jasna, nie wszyscy ludzie są równi pod względem różnych swoich
możliwości fizycznych oraz różnorakości sił intelektualnych i moralnych. Należy
jednak przezwyciężyć i usuwać wszelką formę dyskryminacji odnośnie do
podstawowych praw osoby ludzkiej, czy to dyskryminacji społecznej, czy
kulturalnej, czy też ze względu na płeć, rasę, kolor skóry, pozycję społeczną,
język lub religię, ponieważ sprzeciwia się ona zamysłowi Bożemu. Naprawdę
bowiem ubolewać należy nad tym, że podstawowe prawa osoby nie wszędzie są
zagwarantowane. Tak bywa np., gdy kobiecie odmawia się prawa wolnego wyboru
małżonka czy stanu albo dostępu do równego z mężczyzną wychowania i wykształcenia.
Ponadto, choć zachodzą między ludźmi uzasadnione różnice, równa godność
ich osób wymaga, aby były zaprowadzone bardziej ludzkie i sprawiedliwe warunki
życia. Albowiem zbytnie nierówności gospodarcze i społeczne wśród członków czy
ludów jednej ludzkiej rodziny wywołują zgorszenie i sprzeciwiają się
sprawiedliwości społecznej, równości, godności osoby ludzkiej oraz pokojowi
społecznemu i międzynarodowemu.
Ludzkie zaś instytucje, tak prywatne jak i publiczne, niech starają się
służyć godności i celowi człowieka, zwalczając zarazem usilnie niewolę
społeczną czy polityczną oraz strzegąc podstawowych praw ludzi w każdym ustroju
politycznym. Co więcej, wypada, żeby tego rodzaju instytucje powoli
dostosowywały się do spraw duchowych, górujących nad wszystkimi innymi, choćby
niekiedy trzeba było jeszcze wiele czasu, aby doprowadzić do pożądanego celu.
KDK 30. (Potrzeba wyjścia poza etykę indywidualistyczną). Głęboka i
szybka przemiana rzeczywistości nagląco domaga się, żeby nie było nikogo, kto
nie zwracając uwagi na bieg wydarzeń lub odrętwiały w bezczynności, sprzyjałby
etyce czysto indywidualistycznej. Obowiązek sprawiedliwości i miłości coraz
lepiej jest wypełniany przez to, że każdy, przyczyniając się do wspólnego dobra
wedle własnych uzdolnień i potrzeb innych ludzi, przyczynia się również do
rozwoju instytucji czy to publicznych, czy prywatnych i pomaga tym, które służą
zmianie na lepsze życiowych warunków ludzi.
Znajdują się również tacy, którzy głosząc śmiałe i szlachetne opinie, w
rzeczywistości jednak żyją tak, jak by się zgoła nie troszczyli o potrzeby
społeczeństwa. Co więcej, wielu ludzi w różnych krajach lekceważy sobie prawa i
przepisy społeczne. Niemało jest też takich, którzy nie wahają się różnego
rodzaju oszustwami i podstępami uchylać od słusznych podatków lub innych
świadczeń społecznych. Inni znów mało sobie ważą pewne normy życia społecznego,
na przykład przepisy dotyczące ochrony zdrowia lub regulujące ruch pojazdów,
nie licząc się z tym, że przez takie niedbalstwo wystawiają na niebezpieczeństwo
życie własne i cudze.
Niech dla wszystkich będzie rzeczą świętą zaliczanie solidarności
społecznej do głównych obowiązków dzisiejszego człowieka oraz przestrzeganie
jej. Im bardziej bowiem jednoczy się świat, tym wyraźniej zadania ludzi przekraczają
ramy partykularnych grup i powoli rozciągają się na cały świat. Dziać się to
może jedynie wtedy, gdy poszczególni ludzie i grupy pielęgnować będą cnoty
moralne i społeczne oraz będą je szerzyć w społeczeństwie, tak by przy
koniecznej pomocy łaski Bożej ukształtowali się prawdziwie nowi ludzie i
budowniczowie nowej ludzkości.
KDK 31. (Odpowiedzialność i uczestnictwo). Ażeby poszczególni ludzie
wypełniali dokładniej swój obowiązek sumienia, czy to w stosunku do siebie, czy
też w stosunku do różnych grup, których są członkami, trzeba ich starannie
wychowywać ku pełniejszej kulturze duchowej, korzystając z ogromnych środków
pomocniczych, stojących dziś do dyspozycji rodu ludzkiego. Przede wszystkim
wychowanie młodzieży niezależnie od jej pochodzenia społecznego tak należy dziś
prowadzić, by formowało mężczyzn i kobiety, którzy nie tylko byliby wykształceni,
ale też i wielkoduszni, ponieważ nasze czasy gwałtownie domagają się tego.
Lecz człowiek z trudem dochodzi do takiego poczucia odpowiedzialności,
jeśli warunki życia nie pozwalają mu uświadomić sobie swojej własnej godności i
jeśli nie żyje zgodnie ze swym powołaniem, poświęcając się służbie Bogu i
bliźnim. Wolność zaś człowieka często zanika tam, gdzie człowiek wpada w
skrajną nędzę, podobnie jak traci ona na wartości tam, gdzie człowiek hołdując
zbytnio łatwiźnie życiowej, zamyka się niby w złotej samotni. Przeciwnie,
wolność umacnia się, gdy człowiek przyjmuje nieuniknione konieczności życia
społecznego, wielorakie wymagania solidarności ludzkiej i zobowiązuje się do
służby wspólnocie ludzkiej.
Dlatego należy pobudzać wolę wszystkich do udziału we wspólnych
przedsięwzięciach. Na pochwałę zasługuje postępowanie tych narodów, w których
jak największa część obywateli uczestniczy w sprawach publicznych w warunkach
prawdziwej wolności. Należy jednak uwzględniać realne warunki każdego narodu i
konieczność sprężystej władzy publicznej. Ażeby zaś wszyscy obywatele byli
skłonni uczestniczyć w życiu różnych grup, z których składa się organizm
społeczny, konieczne jest, by mogli w nich znaleźć wartości, które by ich
pociągały i skłaniały do służenia drugim. Słusznie możemy sądzić, że przyszły
los ludzkości leży w ręku tych, którzy potrafią podać następnym pokoleniom
motywy życia i nadziei.
KDK 32. (Słowo Wcielone i solidarność ludzka). Tak jak Bóg stworzył
ludzi nie do życia w odosobnieniu, lecz do wytworzenia społeczności, tak też
Jemu „podobało się uświęcać i zbawiać ludzi nie pojedynczo, z wykluczeniem
wszelkiej wzajemnej między nimi więzi, lecz uczynić z nich lud, który by Go
poznawał w prawdzie i zbożnie Mu służył”. Stąd od początku historii zbawienia
wybierał ludzi nie tylko jako jednostki, lecz i jako członków pewnej wspólnoty.
Tych bowiem wybranych, odsłaniając swój zamysł, nazwał Bóg „ludem swoim” (Wj
3,7-12), z którym ponadto zawarł przymierze na Synaju.
Ten wspólnotowy charakter osiąga swoją doskonałość i wypełnia się w
dziele Jezusa Chrystusa. Samo bowiem Słowo Wcielone zechciało być uczestnikiem
ludzkiej społeczności. Jezus wziął udział w godach weselnych w Kanie, wszedł do
domu Zacheusza, jadał z celnikami i grzesznikami. Objawił miłość Ojca i
wzniosłe powołanie ludzi, przypominając najpowszedniejsze sprawy społeczne i
używając wyrażeń oraz obrazów z codziennego życia. Pozostając w uległości
prawom swej ojczyzny uświęcał ludzkie związki, w pierwszym rzędzie rodzinne, z
których powstają urządzenia społeczne. Zechciał prowadzić życie rzemieślnika,
właściwe dla jego czasu i kraju.
W swoim nauczaniu wyraźnie polecił dzieciom Bożym, by odnosiły się do
siebie wzajemnie jako bracia. W swojej modlitwie prosił, by wszyscy Jego
uczniowie byli „jedno”. Co więcej – On jako Odkupiciel wszystkich, sam aż do
śmierci za wszystkich się ofiarował. „Większej od tej miłości, nikt nie ma, jak
żeby duszę swoją dał kto za przyjaciół swoich” (J 15,13). Apostołom zaś polecił
głosić orędzie ewangeliczne wszystkim narodom, żeby ród ludzki stał się rodziną
Bożą, w której pełnią prawa byłaby miłość.
Pierworodny między wielu braćmi, między wszystkimi, którzy przyjmują Go
w wierze i miłości, ustanowił, po śmierci i zmartwychwstaniu swoim, przez dar
swojego Ducha, nową braterską wspólnotę. Ustanowił ją mianowicie w ciele swoim
– Kościele, w którym wszyscy, będąc jedni drugich członkami, mają świadczyć
sobie wzajemnie usługi wedle różnych darów sobie udzielonych.
Tę solidarność trzeba będzie ciągle zwiększać aż do owego dnia, w którym
osiągnie ona swoją pełnię i w którym ludzie, jako rodzina umiłowana przez Boga
i Chrystusa Brata, zbawieni przez łaskę, oddawać będą Bogu chwałę doskonałą.
KDK 33. (Postawienie problemu). Człowiek zawsze starał się swoją pracą i
pomysłowością rozwijać swoje życie; dziś zaś, zwłaszcza dzięki wiedzy i
technice, rozszerzył swoje panowanie i wciąż je rozszerza na całą prawie
naturę. I tak głównie dzięki zwiększonym środkom różnorakiego kontaktu między
narodami rodzina ludzka stopniowo uświadomiła sobie i stworzyła jedną na całym
świecie wspólnotę. Dzięki temu człowiek wytwarza sobie dziś własnym trudem
wiele dóbr, których przedtem oczekiwał przede wszystkim od sił wyższych.
W obliczu tego ogromnego wysiłku, ogarniającego już cały rodzaj ludzki,
budzą się wśród ludzi pytania: jaki jest sens i jaka wartość tych wysiłków? Jak
należy używać tych wszystkich rzeczy? Do jakiego celu zmierzają wysiłki czy to
poszczególnych ludzi, czy ich społeczności? Kościół strzegący depozytu słowa
Bożego, z którego bierze zasady religijnego i moralnego porządku, nie zawsze
mając na poczekaniu odpowiedź na poszczególne zagadnienia, pragnie światło
Objawienia łączyć z doświadczeniem wszystkich ludzi, żeby oświetlać drogę, na
jaką świeżo wkroczyła ludzkość.
KDK 34. (Wartość aktywności ludzkiej). Dla wierzących jest pewne, że
aktywność ludzka indywidualna i zbiorowa, czyli ów ogromny wysiłek, przez który
ludzie starają się w ciągu wieków poprawić warunki swego bytowania, wzięty sam
w sobie odpowiada zamierzeniu Bożemu. Człowiek bowiem, stworzony na obraz Boga,
otrzymał zlecenie, aby rządził światem w sprawiedliwości i świętości,
podporządkowując sobie ziemię ze wszystkim, co w niej jest, oraz żeby, uznając
Boga Stwórcą wszystkiego, odnosił do Niego siebie samego i wszystkie rzeczy,
tak aby przez poddanie człowiekowi wszystkiego przedziwne było po całej ziemi
imię Boże.
Dotyczy to także zwykłych codziennych zajęć. Mężczyźni bowiem i kobiety,
którzy zdobywając środki na utrzymanie własne i rodziny tak wykonują swoje
przedsięwzięcia, by należycie służyć społeczeństwu, mogą słusznie uważać, że
swoją pracą rozwijają dzieło Stwórcy, zaradzają potrzebom swoich braci i
osobistym wkładem przyczyniają się do tego, by w historii spełniał się zamysł
Boży.
Tym bardziej chrześcijanie nie sądzą, jakoby dzieła zrodzone przez
pomysłowość i sprawność ludzi przeciwstawiały się potędze Boga, a stworzenie
rozumne stawało się jak gdyby współzawodnikiem Stwórcy; przeciwnie, są oni
przekonani, że zwycięstwa rodzaju ludzkiego są oznaką wielkości Boga i owocem
niewypowiedzianego Jego planu. Im zaś bardziej potęga ludzi rośnie, tym szerzej
sięga odpowiedzialność zarówno jednostek, jak i społeczeństw. Stąd okazuje się,
że nauka chrześcijańska nie odwraca człowieka od budowania świata i nie zachęca
go do zaniedbywania dobra bliźnich, lecz raczej silniej wiąże go obowiązkiem
wypełniania tych rzeczy.
KDK 35. (Wprowadzenie ładu do ludzkiej aktywności). Aktywność ludzka,
jak pochodzi od człowieka, tak też ku niemu się skierowuje. Człowiek bowiem
pracując nie tylko przemienia rzeczy i społeczność, lecz doskonali też samego
siebie. Uczy się wielu rzeczy, swoje zdolności rozwija, wychodzi z siebie i
ponad siebie. Jeżeli się dobrze pojmuje ten wzrost, jest on wart więcej aniżeli
zewnętrzne bogactwa, jakie można zdobyć. Więcej wart jest człowiek z racji
tego, czym jest, niż ze względu na to, co posiada. Podobnie warte jest więcej
to wszystko, co ludzie czynią dla wprowadzenia większej sprawiedliwości,
szerszego braterstwa, bardziej ludzkiego uporządkowania dziedziny powiązań
społecznych, aniżeli postęp techniczny. Albowiem postęp ten może tylko
dostarczyć niejako materii do udoskonalenia człowieka, ale sam przez się tego
udoskonalenia nie urzeczywistni. Stąd normą aktywności ludzkiej jest to, żeby
zgodnie z planem Bożym i wolą Bożą odpowiadać prawdziwemu dobru rodzaju
ludzkiego i pozwolić człowiekowi na realizowanie i wypełnianie pełnego swojego
powołania bądź indywidualnie, bądź społecznie.
KDK 36. (Słuszna autonomia rzeczy ziemskich). Wielu współczesnych ludzi
zdaje się żywić obawy, aby ze ściślejszego połączenia ludzkiej aktywności z
religią nie wynikły trudności dla autonomii ludzi, społeczeństw czy nauk.
Jeśli przez autonomię w sprawach ziemskich rozumiemy to, że rzeczy
stworzone i społeczności ludzkie cieszą się własnymi prawami i wartościami,
które człowiek ma stopniowo poznawać, przyjmować i porządkować, to tak
rozumianej autonomii należy się domagać; nie tylko bowiem domagają się jej
ludzie naszych czasów, ale odpowiada ona także woli Stwórcy. Wszystkie rzeczy
bowiem z samego faktu, że są stworzone, mają własną trwałość, prawdziwość,
dobroć i równocześnie własne prawa i porządek, które człowiek winien uszanować,
uznawszy właściwe metody poszczególnych nauk czy sztuk. Dlatego też badanie
metodyczne we wszystkich dyscyplinach naukowych, jeżeli tylko prowadzi się je w
sposób prawdziwie naukowy i z poszanowaniem norm moralnych, naprawdę nigdy nie
będzie się sprzeciwiać wierze, sprawy bowiem świeckie i sprawy wiary wywodzą
swój początek od tego samego Boga. Owszem, kto pokornie i wytrwale usiłuje
zbadać tajniki rzeczy, prowadzony jest niejako, choć nieświadomie, ręką Boga,
który wszystko utrzymując sprawia, że rzeczy są tym, czym są. Dlatego niechaj
wolno będzie wyrazić ubolewanie nad niektórymi postawami umysłowymi, jakich
dawniej na skutek nie dość jasno rozumianej słusznej autonomii nauk nie
brakowało także między samymi chrześcijanami, a które wywoławszy waśnie i spory
doprowadziły umysłu wielu do przeciwstawienia wiary i wiedzy.
Lecz jeśli słowom „autonomia rzeczy doczesnych” nadaje się takie
znaczenie, że rzeczy stworzone nie zależą od Boga, a człowiek może ich używać
bez odnoszenia ich do Boga, to każdy uznający Boga wyczuwa, jak fałszywymi są
tego rodzaju zapatrywania. Stworzenie bowiem bez Stworzyciela zanika. Zresztą
wszyscy wierzący, jakąkolwiek wyznawaliby religię, zawsze w mowie stworzeń
słyszeli głos i objawienie Stwórcy. Co więcej, samo stworzenie zapada w mroki
przez zapomnienie o Bogu.
KDK 37. (Aktywność ludzka zepsuta przez grzech). Pismo święte, z którym
zgadza się doświadczenie wieków, poucza rodzinę ludzką, że postęp ludzki,
będący wielkim dobrodziejstwem dla człowieka, przywodzi jednak z sobą niemałą
pokusę: jeżeli bowiem zburzy się hierarchię wartości i pomiesza się dobro ze
złem, poszczególni ludzie i ich grupy zwrócą uwagę na własne sprawy, a nie na
sprawy innych. Na skutek tego świat już nie przedstawia pola prawdziwego braterstwa,
skoro wzmożona potęga człowieka grozi zagładą samemu rodzajowi ludzkiemu.
W ciągu bowiem całej historii ludzkiej toczy się ciężka walka przeciw
mocom ciemności; walka ta zaczęta ongiś u początku świata, trwać będzie do
ostatniego dnia, według słowa Pana. Wplątany w nią człowiek wciąż musi się
trudzić, by trwać w dobrym i nie będzie mu dane bez wielkiej pracy oraz pomocy
łaski Bożej osiągnąć jedności w samym sobie.
Dlatego Kościół Chrystusowy, ufając zamysłowi Stworzyciela i uznając, że
postęp ludzki może służyć prawdziwemu szczęściu ludzi, nie może nie zawołać
słowami Apostoła: „nie upodabniajcie się do tego świata” (Rz 12,2). Mianowicie
do tego ducha próżności i złości, który aktywność ludzką skierowaną ku służbie
Bogu i człowiekowi przemienia w narzędzie grzechu.
Jeśli więc ktoś pyta, jakim sposobem można pokonać tę słabość,
chrześcijanie stwierdzają, że wszelkie przedsięwzięcia człowiecze zagrożone co
dzień przez pychę i nieuporządkowaną miłość własną trzeba oczyszczać przez
krzyż Chrystusowy i Jego zmartwychwstanie oraz doprowadzać do doskonałości.
Człowiek bowiem przez Chrystusa odkupiony i uczyniony w Duchu Świętym nowym
stworzeniem, może i powinien miłować rzeczy same jako stworzone przez Boga.
Otrzymuje je bowiem od Boga i widzi je niejako spływające z ręki Bożej –
dlatego je szanuje. Dziękując za nie Bogu – Dobroczyńcy i używając stworzeń i
korzystając z nich w duchu ubóstwa oraz wolności, wprowadza siebie w prawdziwe
posiadanie światła niby nic nie mając, a wszystko posiadając. „Wszystko bowiem
wasze jest: wy zaś Chrystusowi, Chrystus zaś Boży” (1 Kor 3,22-23).
KDK 38. (Ludzka aktywność doprowadzona do doskonałości w tajemnicy
paschalnej). Słowo bowiem Boże, przez które wszystko się stało, samo spało się
ciałem i mieszkając na ziemi człowieczej weszło w dzieje świata jako człowiek
doskonały, wzięło je w siebie i w sobie je streściło. Objawia nam Ono, że „Bóg
jest miłością” (1 J 4,8), a zarazem uczy, że prawem fundamentalnym doskonałości
ludzkiej, a w następstwie tego i prawem przekształcania świata, jest nowe
przykazanie miłości. Tych więc, którzy wierzą miłości Bożej, upewnia, że droga
miłości otwiera się dla wszystkich ludzi, oraz że nie jest daremny wysiłek
skierowany ku przywróceniu powszechnego braterstwa. Zarazem upomina, żeby
szukać tej miłości, nie w samych tylko wielkich sprawach, lecz również, i to
przede wszystkim, w powszednich okolicznościach życia. Ponosząc śmierć za
wszystkich nas grzeszników, uczy nas swoim przykładem, że trzeba tak nieść
krzyż, który ciało i świat nakłada na ramiona tym, którzy dążą do pokoju i
sprawiedliwości. Chrystus przez swoje zmartwychwstanie ustanowiony Panem,
któremu dana jest wszelka władza na niebie i na ziemi, już działa w sercach
ludzi mocą Ducha swojego, nie tylko budząc pragnienie przyszłego wieku, lecz
tym samym też ożywiając, oczyszczając i umacniając te szlachetne pragnienia,
dzięki którym rodzina ludzka zabiega o uczynienie własnego życia bardziej
ludzkim i o poddanie całej ziemi temu celowi. Różne zaś są dary Ducha: gdy
jednych powołuje On, by dawali jawne świadectwo pragnieniu nieba i zachowali je
żywe w rodzinie ludzkiej, innych wzywa, by poświęcili się ziemskiej służbie
ludziom, przygotowując tym swoim posługiwaniem tworzywo Królestwa niebieskiego.
Wyzwala jednak wszystkich, żeby wyrzekłszy się miłości własnej i wprzęgnąwszy
wszystkie siły ziemskie dla życia ludzkiego, nastawiali się na przyszłość,
kiedy to ludzkość sama stanie się ofiarą Bogu miłą.
Zadatek tej nadziei i pożywienie na drogę zostawił Bóg swoim w tym
sakramencie wiary, w którym składniki przyrody, wyhodowane przez ludzi,
przemieniają się w Ciało i Krew chwalebną podczas wieczerzy braterskiego
zespolenia i przedsmaku uczty niebiańskiej.
KDK 39. (Ziemia nowa i nowe niebo). Nie znamy czasu, kiedy ma zakończyć
się ziemia i ludzkość, ani nie wiemy, w jaki sposób wszechświat ma zostać
zmieniony. Przemija wprawdzie postać tego świata zniekształcona grzechem, ale
pouczeni jesteśmy, że Bóg gotuje nowe mieszkanie i nową ziemię, gdzie mieszka
sprawiedliwość, a szczęśliwość zaspokoi i przewyższy wszelkie pragnienia
pokoju, jakie żywią serca ludzkie. Wtedy to po dokonaniu śmierci
zmartwychwstaną synowie Boży w Chrystusie i to, co było wsiane w słabości i
zepsuciu, odzieje się nieskażonością, a wobec trwania miłości i jej dzieła,
całe to stworzenie, które Bóg uczynił dla człowieka, będzie uwolnione od
niewoli znikomości.
Słyszymy wprawdzie, że na nic człowiekowi się nie przyda, jeśli cały
świat zyska, a siebie samego zatraci. Oczekiwanie jednak nowej ziemi nie
powinno osłabiać, lecz ma raczej pobudzać zapobiegliwość, aby uprawiać tę
ziemię, na której wzrasta owe ciało nowej rodziny ludzkiej, mogące dać pewne
wyobrażenie nowego świata. Przeto, choć należy starannie odróżniać postęp
ziemski od wzrostu Królestwa Chrystusowego, to przecież dla Królestwa Bożego
nie jest obojętne, jak dalece postęp ten może przyczynić się do lepszego
urządzenia społeczności ludzkiej.
Jeżeli krzewić będziemy na ziemi w duchu Pana i wedle Jego zlecenia
godność ludzką, wspólnotę braterską i wolność, to znaczy wszystkie dobra natury
oraz owoce naszej zapobiegliwości, to odnajdziemy je potem na nowo, ale
oczyszczone ze wszystkiego brudu, rozświetlone i przemienione, gdy Chrystus
odda Ojcu „wieczne i powszechne królestwo: królestwo prawdy i życia, królestwo
świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju”. Na tej ziemi
Królestwo obecne już jest w tajemnicy; dokonanie zaś jego nastąpi z przyjściem
Pana.
KDK 40. (Wzajemny stosunek Kościoła i świata). Wszystko, co powiedzieliśmy
o godności osoby ludzkiej, o wspólnocie ludzi, o głębokim znaczeniu aktywności
ludzkiej, stanowi fundament stosunku między Kościołem i światem, a także bazę
do ich wzajemnego dialogu. Przeto w tym rozdziale, założywszy wszystko to, co
Sobór już powiedział o tajemnicy Kościoła, rozważymy tenże Kościół pod kątem
jego istnienia w tym świecie oraz życia w nim i działania.
Kościół pochodzący z miłości Ojca przedwiecznego, założony w czasie
przez Chrystusa Odkupiciela, zjednoczony w Duchu Świętym, ma cel zbawczy i
eschatologiczny, który jedynie w przyszłym świecie może być osiągnięty w pełni.
Sam zaś istnieje tu na ziemi złożony z ludzi, którzy będąc członkami ziemskiego
państwa, powołani są do utworzenia już w ciągu dziejów ludzkich rodziny dzieci
Bożych, mającej ciągle się powiększyć aż do przyjścia Pana. Rodzina ta
zjednoczona wprawdzie dla dóbr niebieskich i nimi ubogacona, założona została i
urządzona jako społeczeństwo wśród tego świata przez Chrystusa oraz zaopatrzona
przez Niego w odpowiednie środki jedności widzialnej i społecznej. Tak to
Kościół, stanowiąc zarazem zrzeszenie dostrzegalne i wspólnotę duchową, kroczy
razem z całą ludzkością i doświadcza tego samego losu ziemskiego co świat,
istniejąc w nim jako zaczyn i niejako dusza społeczności ludzkiej, która ma się
w Chrystusie odnowić i przemienić w rodzinę Bożą.
Właśnie to wzajemne przenikanie się państwa ziemskiego i niebiańskiego
daje się pojąć tylko wiarą, pozostając naprawdę tajemnicą zamąconych przez
grzech dziejów ludzkich, aż do pełnego objawienia się światłości synów Bożych.
Kościół idąc ku swemu własnemu zbawczemu celowi, nie tylko daje człowiekowi
uczestnictwo w życiu Bożym, lecz także rozsiewa na całym świecie niejako odbite
światło Boże, zwłaszcza przez to, że leczy i podnosi godność osoby ludzkiej,
umacnia więź społeczeństwa ludzkiego oraz wlewa głębszy sens i znaczenie w
powszednią aktywność ludzi. Dlatego też Kościół uważa, że przez poszczególnych
swych członków i całą swoją społeczność może poważnie przyczynić się do tego,
aby rodzina ludzka i jej historia stawały się bardziej ludzkie.
Ponadto Kościół katolicki chętnie wysoko ceni to, co dla wypełnienia
tego samego zadania wniosły i wnoszą wspólnym wysiłkiem inne Kościoły
chrześcijańskie albo wspólnoty kościelne. Zarazem jest mocno przekonany, że w
przygotowaniu drogi dla Ewangelii może mu wielce różnym sposobem pomagać świat,
czy to poszczególni ludzie, czy też społeczność ludzka przez swoje uzdolnienia
i swą aktywność. Dla należytego rozwijania tego wzajemnego kontaktu oraz pomocy
w sprawach, które są w pewien sposób wspólne Kościołowi i światu, podaje się
pewne ogólne zasady.
KDK 41. (Pomoc, jakiej Kościół stara się udzielić poszczególnym
ludziom). Człowiek dzisiejszy znajduje się na drodze rozwijania swojej
osobowości w pełniejszej mierze i odkrywania, a także coraz większego
utwierdzania przysługujących mu praw. Ponieważ zaś ukazywanie Bożej tajemnicy,
jaką jest cel ostateczny człowieka, powierzone jest Kościołowi, przeto Kościół
otwiera człowiekowi oczy na sens własnej jego egzystencji, czyli na najgłębszą
prawdę o człowieku. Kościół naprawdę wie, że sam Bóg, któremu służy, odpowiada
najgłębszym pragnieniom serca ludzkiego, którego pokarmy ziemskie nigdy w pełni
nie nasycą. Wie poza tym, że człowiek, nieustannie pobudzany przez Ducha
Bożego, nigdy nie będzie zupełnie obojętny na problemy religijne, co znajduje potwierdzenie
w doświadczeniu, nie tylko ubiegłych wieków, ale także i naszych czasów.
Człowiek bowiem zawsze będzie pragnął wiedzieć, choćby nawet niejasno, jaki
jest sens jego życia, działalności i śmierci. Problemy te przywodzi mu na myśl
już sama obecność Kościoła. Na te pytania najpełniejszą odpowiedź daje sam Bóg,
który stworzył człowieka na swój obraz oraz wykupił z grzechu; dokonuje tego
przez objawienie w Synu swoim, który stał się człowiekiem. Ktokolwiek idzie za
Chrystusem, Człowiekiem doskonałym, sam też pełniej staje się człowiekiem.
Mocą tej wiary Kościół jest zdolny jak zabezpieczyć godność natury
ludzkiej przed wszelkimi zmianami poglądów, które na przykład ciało ludzkie
bądź zbytnio poniżają, bądź nieumiarkowanie wynoszą. Przez żadne prawa ludzkie
godność osobista i wolność człowieka nie da się tak stosownie zabezpieczyć, jak
przez Ewangelię Chrystusową powierzoną Kościołowi. Ewangelia ta bowiem zwiastuje
i głosi wolność synów Bożych, odrzuca wszelką niewolę, wypływającą ostatecznie
z grzechu, święcie szanuje godność sumienia i wolną jego decyzję, upomina
wciąż, aby wszystkie talenty ludzkie zwielokrotnić na służbę Bogu i dobru
ludzi. Wreszcie wszystkich poleca miłość wszystkich. Odpowiada to
fundamentalnemu prawu ekonomii chrześcijańskiej. Albowiem choć Zbawiciel jest
tym samym Bogiem co i Stworzyciel, jeden jest Pan dziejów ludzkich i dziejów
zbawienia, to jednak słuszna autonomia stworzenia, a zwłaszcza człowieka, nie
jest w tymże porządku Bożym przekreślona, lecz raczej przywracana do swojej
godności i na niej ugruntowana.
Kościół więc, mocą powierzonej sobie Ewangelii, proklamuje prawa ludzi,
a dynamizm dzisiejszej doby, z jakim wysuwa się wszędzie te prawa, uznaje i
ceni wysoko. Ruch ten trzeba jednak przepajać duchem Ewangelii i zabezpieczać
przeciw wszelkiego rodzaju fałszywej autonomii. Ulegamy bowiem pokusie
mniemania, że nasze prawa osobiste są tylko wtedy w pełni zabezpieczone, kiedy
wyłamujemy się spod wszelkiej normy prawa Bożego. Lecz ta droga nie ocala
godności osoby ludzkiej, ale raczej ją zatraca.
KDK 42. (O pomocy, jaką stara się Kościół przynieść społeczeństwu). W
oparciu o jedność rodziny synów Bożych w Chrystusie wyraźnie się dopełnia i umacnia
jedność rodziny ludzkiej.
Właściwe posłannictwo, jakie Chrystus powierzył swemu Kościołowi, nie ma
charakteru politycznego, gospodarczego czy społecznego: cel bowiem, jaki
Chrystus nakreślił Kościołowi, ma charakter religijny. Ale z tejże właśnie religijnej
misji wypływa zadanie, światło i siły, które służyć mogą założeniu i
utwierdzeniu wspólnoty ludzkiej według prawa Bożego. Również tam, gdzie
zależnie od okoliczności czasu i miejsca będzie to potrzebne. Kościół może,
owszem – powinien, powodować powstawanie dzieł, jakimi są dzieła miłosierdzia
lub inne tego rodzaju przeznaczone na posługę wszystkim, zwłaszcza ubogim.
Kościół uznaje ponadto wszystko to, co jest dobre w dzisiejszym
dynamizmie społecznym: przede wszystkim ewolucję ku jedności oraz proces
zdrowej socjalizacji i stowarzyszania się obywatelskiego i gospodarczego.
Popieranie bowiem jedności wiąże się z najgłębiej rozumianą misją Kościoła,
ponieważ on sam jest „w Chrystusie niejako sakramentem, czyli znakiem i
narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju
ludzkiego”. Tak więc Kościół pokazuje światu, że prawdziwe zewnętrzne
zjednoczenie społeczne wypływa ze zjednoczenia umysłów i serc, to znaczy z owej
wiary i miłości, dzięki której jedność Jego w Duchu Świętym jest nierozerwalnie
ugruntowana. Moc bowiem, jaką Kościół może tchnąć w dzisiejszą społeczność
ludzką, polega na wierze i miłości zrealizowanych w życiu, nie zaś na jakimś
zewnętrznym panowaniu przy pomocy środków czysto ludzkich.
Ponadto ponieważ Kościół mocą swej misji oraz zgodnie ze swoją istotą
nie powinien wiązać się z żadną szczególną formą kultury albo systemem
politycznym, gospodarczym czy społecznym, może z racji tej swojej
uniwersalności stanowić najmocniejszą więź pomiędzy ludzkimi wspólnotami i narodami,
byleby tylko one mu ufały i w rzeczywistości przyznawały prawdziwą wolność w
wypełnianiu tej jego misji. Z tego powodu Kościół tak swoich synów, jak i
wszystkich ludzi upomina, aby w duchu rodziny synów Bożych przezwyciężali
wszelkie spory między narodami i rasami i nadawali wewnętrzną trwałość godziwym
stowarzyszeniom ludzkim.
Sobór więc patrzy z wielkim szacunkiem na wszystko, cokolwiek
prawdziwego, dobrego i sprawiedliwego mieści się w najróżniejszych
instytucjach, jakie rodzaj ludzki założył i wciąż zakłada. Oświadcza nadto, że
Kościół wszystkie takie instytucje chce wspierać w ich rozwoju, w tej mierze, w
jakiej to od niego zależy i z jego misją może się łączyć. Sam niczego goręcej
nie pragnie, jak żeby służąc dobru wszystkich, mógł swobodnie się rozwijać pod
jakimkolwiek rządem, uznającym fundamentalne prawa osoby i rodziny oraz
potrzeby wspólnego dobra.
KDK 43. (Pomoc, jaką Kościół przez chrześcijan stara się przynosić
aktywności ludzkiej). Sobór upomina chrześcijan, obywateli obydwu społeczności,
aby przykładali się do wiernego wypełniania swych obowiązków ziemskich,
kierując się w tym duchem Ewangelii. Odstępują od prawdy ci, którzy wiedząc, że
nie mamy tu trwałego państwa, lecz że poszukujemy przyszłego, mniemają, iż mogą
wobec tego zaniedbywać swoje obowiązki ziemskie, nie bacząc na to, że na mocy
samej wiary bardziej są zobowiązani wypełniać je według powołania, jakie
każdemu jest dane. Ale nie mniej błądzą ci, którzy na odwrót sądzą, że mogą tak
się pogrążać w interesach ziemskich, jakby one były całkiem obce życiu
religijnemu, ponieważ to ostatnie polega, wedle ich mniemania, na samych aktach
kultu i wypełniania pewnych obowiązków moralnych. Rozłam między wiarą wyznawaną
a życiem codziennym, występujący u wielu, trzeba zaliczyć do ważniejszych
błędów naszych czasów. Zgorszenie to już w Starym Testamencie gwałtownie
karcili prorocy, a o wiele bardziej w Nowym Testamencie sam Jezus Chrystus
groził za nie ciężkimi karami. Niechże się więc nie przeciwstawia sobie błędnie
czynności zawodowych i społecznych z jednej, a życia religijnego z drugiej
strony. Chrześcijanin, zaniedbujący swoje obowiązki doczesne, zaniedbuje swoje
obowiązki wobec bliźniego, co więcej, wobec samego Boga i naraża na
niebezpieczeństwo swoje zbawienia wieczne. Niech więc raczej cieszą się ci
chrześcijanie, którzy poszli za wzorem Chrystusa, trudniącego się rzemiosłem,
że mogą wykonywać wszystkie swoje przedsięwzięcia ziemskie, łącząc ludzkie
wysiłki domowe, zawodowe, naukowe czy techniczne w jedną życiową syntezę z
dobrami religijnymi, pod których najwyższym kierunkiem wszystko układa się na
chwałę Boga.
Świeckie obowiązki i przedsięwzięcia należą właściwie, choć nie
wyłącznie, do ludzi świeckich. Kiedy więc działają oni jako obywatele świeccy,
bądź z osobna, bądź stowarzyszeni, winni zachowywać nie tylko prawa właściwe
każdej dyscyplinie, lecz także starać się o zdobycie prawdziwej sprawności na
polu każdej z nich. Winni więc chętnie współpracować z ludźmi dążącymi do tych
samych celów. Uznając wymagania wiary i obdarzeni jej siłą, niech bez ociągania
się obmyślają, gdzie należy, nowe poczynania i niech je realizują. Rzeczą ich
należycie już uformowanego sumienia jest starać się o to, aby prawo Boże było
wpisane w życie państwa ziemskiego. Od kapłanów niech zaś świeccy oczekują światła
i mocy duchowej. Niech jednak nie sądzą, że ich pasterze są zawsze na tyle
kompetentni albo że są do tego powołani, żeby dla każdej kwestii, jaka się
pojawi, nawet trudnej, mogli mieć na poczekaniu konkretne rozwiązanie. Niech
raczej sami podejmują własny dział pracy, mądrością chrześcijańską oświeceni i
pilnie bacząc na doktrynę Urzędu Nauczycielskiego.
Niejednokrotnie sama chrześcijańska wizja spraw na świecie skłoni ich do
jakiegoś określonego rozwiązania w pewnych okolicznościach. Zdarza się jednak
często, i całkiem słusznie, że inni wierni powodowani nie mniejszą uczciwością,
będą mieli w tej samej sprawie inne zdanie. Wielu łatwo łączy rozwiązania stąd
i stamtąd przedłożone nawet niezależnie od intencji stron z tym, co głosi
Ewangelia: niech więc wszyscy pamiętają, że w podobnych wypadkach nikomu nie
wolno domagać się sankcji autorytetu kościelnego wyłącznie dla swego zadania.
Niech zaś starają się w szczerej rozmowie oświecać się nawzajem, zachowując
miłość jedni względem drugich i zatroskani przede wszystkim o dobro wspólne.
Natomiast świeccy, którzy mają czynną rolę do odegrania w całości życia
Kościoła, nie tylko są obowiązani przepajać świat duchem chrześcijańskim, lecz
są też powołani i do tego, aby we wszystkim pośród wspólnoty ludzkiej byli
świadkami Chrystusa.
Biskupi zaś, którym zostało powierzone zadanie kierowania Kościołem
Bożym, niech wraz ze swymi kapłanami tak głoszą Chrystusowe orędzie, aby
światło Ewangelii przenikało wszelką ziemską działalność wiernych. Ponadto
niech wszyscy duszpasterze pamiętają, że swoim codziennym zachowaniem i
zapobiegliwością pokazują światu oblicze Kościoła, z którego ludzie wnoszą o
mocy i prawdzie orędzia chrześcijańskiego. Wraz z zakonnikami i swoimi wiernymi
niech świadczą życiem i słowem, że Kościół przez samą swoją obecność ze
wszystkimi darami, jakie w nim są zawarte, jest niewyczerpanym źródłem tych
cnót, których dzisiejszy świat jak najbardziej potrzebuje. Niech przez ciągłe
studiowanie przygotowują się do odegrania swej roli w dialogu, jaki przyjdzie
im prowadzić ze światem i ludźmi jakichkolwiek zapatrywań. Przede wszystkim zaś
niech zachowują w sercu następujące słowa obecnego Soboru: „Ponieważ rodzaj
ludzki zespala się dziś coraz bardziej w jedność obywatelską, ekonomiczną i
społeczną, tym bardziej przeto słuszną jest rzeczą, aby kapłani, połączywszy
pod przewodnictwem biskupów i papieża swe troski i wysiłki, usuwali wszelkie
powody rozproszenia, tak iżby cały rodzaj ludzki doprowadzony był do jedności
rodziny Bożej”.
Jakkolwiek Kościół pozostał dzięki mocy Ducha Świętego wierną
Oblubienicą swego Pana i nigdy nie przestał być znakiem zbawienia w świecie,
wie on jednak dobrze, że wśród jego członków, czy to duchownych, czy świeckich,
nie brakowało w ciągu wielu wieków takich, którzy byli niewierni Duchowi
Bożemu. Także w naszych czasach nie uchodzi uwagi Kościoła, jak wielka
rozbieżność zachodzi między nauką, którą głosi a ludzką słabością tych, którym
powierzona jest Ewangelia. Cokolwiek o tych brakach sądzi historia, powinniśmy
być ich świadomi i dzielnie je usuwać, żeby nie przynosiły szkody szerzeniu
Ewangelii. Kościół jest również świadomy, jak bardzo sam w kształtowaniu swej
postawy wobec świata winien ciągle nabywać dojrzałości, korzystając z
doświadczenia wieków. Matka – Kościół, prowadzony przez Ducha Świętego,
nieustannie synów swoich „zachęca do oczyszczania się i odnawiania, żeby znamię
Chrystusa jeszcze mocniej jaśniało na obliczu Kościoła”.
KDK 44. (Pomoc, jakiej Kościół doznaje od dzisiejszego świata). Podobnie
jak w interesie świata leży uznawanie Kościoła jako społecznej rzeczywistości
historii i jej zaczynu, tak też i Kościół wie, ile sam otrzymał od historii i
ewolucji rodzaju ludzkiego.
Doświadczenie minionych stuleci, postęp nauk, bogactwo złożone w różnych
formach kultury ludzkiej, w których okazuje się pełniej natura samego człowieka
i otwierają się nowe drogi do prawdy, przynoszą korzyść także i Kościołowi. Sam
bowiem Kościół, od początku swej historii, nauczył się wyrażać Nowinę
Chrystusową przy pomocy pojęć i języka różnych ludów, a ponadto starał się
objaśniać ją z pomocą mądrości filozofów w tym celu, aby w miarę możności
dostosować Ewangelię czy to do zdolności rozumienia przez ogół, czy też do
wymagań mędrców. I to właśnie dostosowywanie się w głoszeniu objawionego słowa
powinno stać się prawidłem wszelkiej ewangelizacji. Tym bowiem sposobem
rozbudza się w każdym narodzie zdolność wyrażania Chrystusowej Nowiny po
swojemu, a zarazem sprzyja się żywemu obcowaniu Kościoła z różnymi kulturami.
Do dalszego rozwoju tej wymiany Kościół, szczególnie w naszych czasach, kiedy
rzeczywistość bardzo szybko ulega przemianom, a sposoby myślenia bardzo się
różnicują, potrzebuje osobliwie pomocy tych, którzy żyjąc w świecie, znają
różne jego instytucje i systemy oraz pojmują ich wewnętrzny sens, obojętnie czy
są oni wierzącymi czy niewierzącymi. Sprawa całego Ludu Bożego, zwłaszcza
duszpasterzy i teologów, jest wsłuchiwać się z pomocą Ducha Świętego w różne
głosy współczesności, rozróżniać je i tłumaczyć oraz osądzać w świetle słowa
Bożego, aby Prawda objawiona mogła być ciągle coraz głębiej odczuwana, lepiej
rozumiana i stosowniej przedstawiana.
Ponieważ Kościół posiada widzialną strukturę społeczną, która jest
znakiem jego jedności w Chrystusie, może on też wzbogacać się i faktycznie się wzbogaca
dzięki ewolucji ludzkiego życia społecznego nie w tym znaczeniu, jakoby
brakowało czegoś w ustroju nadanym mu przez Chrystusa, lecz że ustrój ten
głębiej można poznać, lepiej określić i szczęśliwiej dostosować do naszych
czasów. Kościół dostrzega z wdzięcznością, że zarówno w swej zbiorowości, jak i
w poszczególnych swych synach otrzymuje różne pomoce od ludzi wszelkiego stanu
i pozycji społecznej. Wszyscy bowiem, którzy przyczyniają się do rozwoju
wspólnoty ludzkiej na płaszczyźnie rodzinnej, kulturalnej, gospodarczej,
społecznej i politycznej, zarówno w okresie krajowym, jak i międzynarodowym,
zgodnie z planem Bożym wyświadczają niemałą pomoc także i społeczności Kościoła
w tym, w czym zależy ona od zewnętrznych warunków. Co więcej, Kościół przyznaje,
że wiele skorzystał i może korzystać nawet z opozycji tych, którzy mu się
sprzeciwiają lub go prześladują.
KDK 45. (Chrystus Alfą i Omegą). Kościół zarówno pomagając światu, jak
też wiele od niego otrzymując, zmierza ku temu jednemu, aby nadeszło Królestwo
Boże i żeby urzeczywistniło się zbawienie całego rodzaju ludzkiego. Wszelkie
zaś dobro, jakie Lud Boży w czasie swego ziemskiego pielgrzymowania może
wyświadczyć rodzinie ludzkiej, wypływa z tego, że Kościół jest „powszechnym
sakramentem zbawienia”, ukazującym i zarazem realizującym tajemnicę miłości
Boga do człowieka. Słowo Boże bowiem, przez które wszystko się stało, samo
stało się ciałem po to, aby Człowiek doskonały zbawił wszystkich i wszystko w
sobie złączył. Pan jest celem ludzkich dziejów, punktem, do którego zwracają
się pragnienia historii oraz cywilizacji, ośrodkiem rodzaju ludzkiego, weselem
wszystkich serc i pełnią ich pożądań. To On jest tym, którego Ojciec wskrzesił
z martwych, wywyższył i posadził na swojej prawicy, ustanawiając Go sędzią
żywych i umarłych. Ożywieni i zjednoczeni w Jego Duchu pielgrzymujemy ku
wypełnianiu się historii ludzkiej, które odpowiada w pełni planowi Jego
miłości: „odnowić wszystko w Chrystusie, to, co jest na niebie, i to, co na
ziemi” (Ef 1,10).
Sam Pan mówi: „Oto nadejdę niebawem, a zapłatę mam z sobą, abym oddał
każdemu według tego, co czynił. Jam jest Alfa i Omega, pierwszy i ostatni,
początek i koniec” (Ap 22,12-13).
KDK 46. (Wstęp). Po określeniu godności, jaka przysługuje osobie
ludzkiej, oraz zadania indywidualnego czy społecznego, do jakiego została ona
powołana w całym świecie, skierowuje obecnie Sobór uwagę wszystkich w świetle
Ewangelii i ludzkiego doświadczenia na pewne bardziej palące, współczesne
potrzeby, które w najwyższym stopniu absorbują ród ludzki.
Spośród licznych spraw, które dziś budzą powszechną troskę, należy
rozpatrzyć przede wszystkim następujące: sprawy małżeństwa i rodziny, kultury
ludzkiej, życia gospodarczo- społecznego oraz politycznego, solidarności
rodziny ludzkiej i pokoju. Niech każdą z tych spraw rozjaśniają zasady i
promienie światła pochodzące od Chrystusa; niech one prowadzą chrześcijan i
oświecają wszystkich ludzi w poszukiwaniu rozwiązania tylu powikłanych
problemów.
KDK 47. (Małżeństwo i rodzina w świecie dzisiejszym). Szczęście osoby i
społeczności ludzkiej oraz chrześcijańskiej wiąże się ściśle z pomyślną
sytuacją wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej. Dlatego też chrześcijanie wraz ze
wszystkimi, którzy tę wspólnotę wysoko cenią, szczerze się radują z
dzisiejszego wzrostu różnego rodzaju pomocy sprzyjających owej wspólnocie
miłości i pielęgnowaniu jej w życiu, ciesząc się, że małżonkowie i rodziny
doznają wsparcia w ich szczytnym zadaniu. Ponadto chrześcijanie spodziewają się
cenniejszych dobrodziejstw stąd wynikających i sami pragną je powiększać.
Nie wszędzie zaś godność tej instytucji jednakim świeci blaskiem, gdyż
przyćmiewa ją wielożeństwo, plaga rozwodów, tzw. wolna miłość i inne
zniekształcenia. Ponadto miłość małżeńska bardzo często doznaje sprofanowana
przez egoizm, hedonizm i niedozwolone zabiegi przeciw poczęciu. Poza tym
dzisiejsze warunki gospodarcze, społeczno-psychologiczne i polityczne
wprowadzają w rodzinę niemałe zaburzenia. W pewnych wreszcie częściach świata
nie bez troski rozważa się problemy powstałe w związku ze wzrostem
demograficznym. To wszystko niepokoi sumienia. A jednak siła i moc instytucji
małżeństwa i rodziny ujawnia się także i w tym, że głębokie przemiany w
dzisiejszym społeczeństwie, mimo trudności z nich wypływających, coraz częściej
i w różny sposób ukazują prawdziwy charakter tej instytucji.
Dlatego też Sobór, ukazując w jaśniejszym świetle niektóre rozdziały
nauki Kościoła, pragnie oświecić i natchnąć otuchą chrześcijan i wszystkich
ludzi, którzy usiłują ochraniać i wspierać wrodzoną godność stanu małżeńskiego
i jego niezwykłą wartość sakralną.
KDK 48. (Świętość małżeństwa i rodziny). Głęboka wspólnota życia i
miłości małżeńskiej ustanowiona przez Stwórcę i unormowana Jego prawami,
zawiązuje się przez przymierze małżeńskie, czyli przez nieodwołalną osobistą
zgodę. W ten sposób aktem osobowym, przez który małżonkowie wzajemnie się sobie
oddają i przyjmują, powstaje z woli Bożej instytucja trwała także wobec
społeczeństwa. Ten święty związek, ze względu na dobro tak małżonków i
potomstwa, jak i społeczeństwa, nie jest uzależniony od ludzkiego sądu. Sam
bowiem Bóg jest twórcą małżeństwa obdarzonego różnymi dobrami i celami.
Wszystko to ma ogromne znaczenie dla trwania rodzaju ludzkiego, dla rozwoju
osobowego i wiecznego losu poszczególnych członków rodziny, dla godności,
stałości, pokoju i pomyślności samej rodziny oraz całego społeczeństwa
ludzkiego. Z samej zaś natury swojej instytucja małżeńska oraz miłość małżeńska
nastawione są na rodzenie i wychowanie potomstwa, co stanowi jej jakby
szczytowe uwieńczenie. W ten sposób mężczyzna i kobieta, który przez związek
małżeński „już nie są dwoje, lecz jedno ciało” (Mt 19,6), przez najściślejsze
zespolenie osób i działań świadczą sobie wzajemnie pomoc i posługę oraz
doświadczają sensu swej jedności i osiągają ją w coraz pełniejszej mierze. To
głębokie zjednoczenie będące wzajemnym oddaniem się sobie dwóch osób, jak
również dobro dzieci, wymaga pełnej wierności małżonków i prze ku
nieprzerwalnej jedności ich współżycia.
Chrystus Pan szczodrze ubłogosławił tę wielokształtną miłość, który
powstała z Bożego źródła miłości i została ustanowiona na obraz Jego jedności z
Kościołem. Jak bowiem niegdyś Bóg wyszedł naprzeciw swemu ludowi z przymierzem
miłości i wierności, tak teraz Zbawca ludzi i Oblubieniec Kościoła wychodzi
naprzeciw chrześcijańskich małżonków przez sakrament małżeństwa. I pozostaje z
nimi nadal po to, aby tak, jak On umiłował Kościół i wydał zań Siebie samego,
również małżonkowie przez obopólne oddanie się sobie miłowali się wzajemnie w
trwałej wierności. Prawdziwa miłość małżeńska włącza się w miłość Bożą i
kierowana jest oraz doznaje wzbogacenia przez odkupieńczą moc Chrystusa i
zbawczą działalność Kościoła, aby skutecznie prowadzić małżonków do Boga oraz
wspierać ich i otuchy im dodawać we wzniosłym zadaniu ojca i matki. Dlatego
osobny sakrament umacnia i jakby konsekruje małżonków chrześcijańskich do
obowiązków i godności ich stanu; wypełniając mocą tego sakramentu swoje zadania
małżeńskie i rodzinne, przeniknięci duchem Chrystusa, który przepaja całe ich
życie wiarą, nadzieją i miłością, zbliżają się małżonkowie coraz bardziej do
osiągnięcia własnej doskonałości i obopólnego uświęcenia, a tym samym do
wspólnego uwielbienia Boga.
Stąd dzieci, a nawet wszyscy pozostający w kręgu rodzinnym, znajdą
łatwiej drogę szlachetności, zbawienia i świętości, jeżeli torować ją będzie
przykład rodziców i modlitwa rodzinna. Małżonkowie zaś, ozdobieni godnością oraz
zadaniem ojcostwa i macierzyństwa, wypełnią sumiennie obowiązki wychowania
zwłaszcza religijnego, które należy przede wszystkim do nich.
Dzieci zaś, jako żywi członkowie rodziny, przyczyniają się na swój
sposób do uświęcania rodziny. Za dobrodziejstwa od rodziców doznawane będą się
odpłacać uczuciem wdzięczności, głębokim szacunkiem i zaufaniem i będą ich
wspierać po synowsku w przeciwnościach życia tudzież w osamotnieniu starości.
Wdowieństwo przyjęte mężnie jako przedłużenie powołania małżeńskiego będzie
szanowane przez wszystkich. Rodzina winna dzielić się wspaniałomyślnie swym
bogactwem duchowym z innymi rodzinami. Toteż rodzina chrześcijańska, ponieważ
powstaje z małżeństwa, będącego obrazem i uczestnictwem w miłosnym przymierzu
Chrystusa i Kościoła, przez miłość małżonków, ofiarną płodność, jedność i
wierność, jak i przez miłosną współpracę wszystkich członków ujawniać będzie
wszystkim żywą obecność Zbawiciela w świecie oraz prawdziwą naturę Kościoła.
KDK 49. (Miłość małżeńska). Słowo Boże wielokrotnie wzywa narzeczonych i
małżonków, aby żywili i umacniali narzeczeństwo czystą, a małżeństwo
niepodzielną miłością. Wielu też współczesnych nam ludzi wysoko ceni prawdziwą
miłość między mężem i żoną, który przejawia się w różny sposób, odpowiednio do
szlachetnych obyczajów danych ludów i epok. Miłość ta jako wybitnie ludzka, bo
kieruje się od osoby do osoby pod wpływem dobrowolnego uczucia, obejmuje dobro
całej osoby. Może też nadać szczególną godność cielesnym i duchowym swym
przejawom oraz uszlachetnić je jako składniki i swoiste oznaki małżeńskiej
przyjaźni. Tę miłość Pan nasz zechciał szczególnym darem swej łaski i miłości
uzdrowić, udoskonalić i wywyższyć. Taka miłość, wiążąc z sobą czynniki boskie i
ludzkie, prowadzi małżonków do dobrowolnego wzajemnego oddawania się sobie,
które wyraża się w czułych uczuciach i aktach oraz przenika całe ich życie, co
więcej, sama udoskonala się i wzrasta przez swoje szlachetne działanie.
Przewyższa więc zdecydowanie czysto erotyczną skłonność, która nastawiona egoistycznie,
szybko i żałośnie zanika.
Miłość wyraża się i dopełnia w szczególny sposób właściwym aktem
małżeńskim. Akty zatem, przez które małżonkowie jednoczą się z sobą w sposób
intymny i czysty, są uczciwe i godne; a jeśli spełniane są prawdziwie po
ludzku, są oznaką i podtrzymaniem wzajemnego oddania się, przez które
małżonkowie ubogacają się sercem radosnym i wdzięcznym. Miłość ta potwierdzona
wzajemną wiernością, a przede wszystkim uświęcona sakramentem Chrystusowym,
pozostaje niezłomnie wierna fizycznie i duchowo w doli i niedoli, i dlatego
pozostaje obca wszelkiemu cudzołóstwu i rozwodowi. Przez równą godność osobistą
kobiety i mężczyzny, która musi być uwzględniona przy wzajemnej i pełnej
miłości małżonków, ukazuje się także w pełnym świetle potwierdzona przez Pana
jedność małżeństwa. Do stałego jednak wypełniania obowiązków tego
chrześcijańskiego powołania potrzeba niezwykłej cnoty. Dlatego to małżonkowie,
umocnieni łaską na święte życie, będą pilnie pielęgnować i modlitwą wypraszać
sobie miłość trwałą, wielkoduszność i ducha ofiary.
Wyżej będzie ceniona prawdziwa miłość małżeńska i kształtować się będzie
zdrowa o niej opinia publiczna, jeśli małżonkowie chrześcijańscy wyróżnią się w
tej miłości dowodami wierności i harmonii, jak też troskliwością o wychowanie
dzieci, oraz jeśli wezmą udział w dziele koniecznej odnowy kulturalnej,
psychologicznej i społecznej małżeństwa oraz rodziny. Młodych winno się przede
wszystkim na łonie samej rodziny odpowiednio i w stosownym czasie pouczać o
godności, zadaniu i dziele miłości małżeńskiej, aby nauczeni szacunku dla
czystości, mogli przejść we właściwym wieku od uczciwego narzeczeństwa do
małżeństwa.
KDK 50. (Płodność małżeńska). Małżeństwo i miłość małżeńska z natury
swej skierowane są ku płodzeniu i wychowywaniu potomstwa. Dzieci też są
najcenniejszym darem małżeństwa i rodzicom przynoszą najwięcej dobra. Bóg sam
to powiedział: „Nie jest dobrze człowiekowi być samemu” (Rdz 2,18), i „uczynił
człowieka od początku jako mężczyznę i niewiastę” (Mt 19,14), chcąc dać mu pewne
specjalne uczestnictwo w swoim własnym dziele stwórczym, pobłogosławił
mężczyźnie i kobiecie mówiąc: „bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (Rdz 1,28).
Dlatego prawdziwy szacunek dla miłości małżeńskiej i cały sens życia rodzinnego
zmierzają do tego, żeby małżonkowie nie zapoznając pozostałych celów
małżeństwa, skłonni byli mężnie współdziałać z miłością Stwórcy i Zbawiciela,
który przez nich wciąż powiększa i wzbogaca swoją rodzinę. Małżonkowie wiedzą,
że w spełnianiu obowiązku, jakim jest przekazywanie życia i wychowywanie,
obowiązku, który trzeba uważać za główną ich misję, są współpracownikami
miłości Boga – Stwórcy i jakby jej wyrazicielami. Przeto mają wypełniać zadanie
swoje w poczuciu ludzkiej i chrześcijańskiej odpowiedzialności oraz z szacunkiem
pełnym uległości wobec Boga; zgodną radą i wspólnym wysiłkiem wyrobią sobie
słuszny pogląd w tej sprawie, uwzględniając zarówno swoje własne dobro, jak i
dobro dzieci czy to już urodzonych, czy przewidywanych i rozeznając też warunki
czasu oraz sytuacji życiowej tak materialnej, jak i duchowej; a w końcu, licząc
się z dobrem wspólnoty rodzinnej, społeczeństwa i samego Kościoła. Pogląd ten
winni małżonkowie ustalać ostatecznie wobec Boga. Niech chrześcijańscy
małżonkowie będą świadomi, że w swoim sposobie działania nie mogą postępować
wedle własnego kaprysu, lecz że zawsze kierować się mają sumieniem,
dostosowanym do prawa Bożego, posłuszni Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła,
który wykłada to prawo autentycznie, w świetle Ewangelii. Boskie prawo ukazuje
pełne znaczenie miłości małżeńskiej, chroni ją i pobudza do prawdziwie
ludzkiego jej udoskonalenia. Tak więc małżonkowie chrześcijańscy, ufając Bożej
Opatrzności i wyrabiając w sobie ducha ofiary, przynoszą chwałę Stwórcy i
zdążają do doskonałości w Chrystusie, kiedy w poczuciu szlachetnej, ludzkiej i
chrześcijańskiej odpowiedzialności pełnią zadanie rodzenia potomstwa. Spośród
małżonków, co w ten sposób czynią zadość powierzonemu im przez Boga zadaniu,
szczególnie trzeba wspomnieć o tych, którzy wedle roztropnego wspólnego zamysłu
podejmują się wielkodusznie wychować należycie także liczniejsze potomstwo.
Małżeństwo jednak nie jest ustanowione wyłącznie dla rodzenia potomstwa;
sama bowiem natura nierozerwalnego związku między dwoma osobami oraz dobro
potomstwa wymagają, aby także wzajemna miłość małżonków odpowiednio się
wyrażała, aby się rozwijała i dojrzewała. Dlatego małżeństwo trwa jako
połączenie i wspólnota całego życia i zachowuje wartość swoją oraz
nierozerwalność nawet wtedy, gdy brakuje tak często pożądanego potomstwa.
KDK 51. (Uzgadnianie miłości małżeńskiej z poszanowaniem życia
ludzkiego). Sobór zdaje sobie sprawę z tego, że małżonkowie mogą w układaniu
harmonijnie pożycia małżeńskiego doznać trudności skutkiem niektórych
dzisiejszych warunków i znajdować się w takiej sytuacji, w której nie można
przynajmniej do czasu, pomnażać liczby potomstwa i niełatwo jest podtrzymywać
wierną miłość i pełną wspólnotę życia. Gdzie zrywa się intymne pożycie
małżeńskie, tam nierzadko wierność może być nastawiona na próbę a dobro
potomstwa zagrożone. Wtedy bowiem grozi niebezpieczeństwo zarówno wychowaniu
dzieci, jak i zdecydowanej woli przyjęcia dalszego potomstwa.
Są tacy, którzy ośmielają się rozwiązywać te problemy nieuczciwie; co
więcej, nie wzdragają się przed zabójstwem; Kościół jednak przypomina, że nie
może być rzeczywistej sprzeczności między boskimi sprawami dotyczącymi z jednej
strony przekazywania życia, a z drugiej pielęgnowania prawidłowej miłości
małżeńskiej.
Bóg bowiem, Pan życia, powierzył ludziom wzniosłą posługę strzeżenia
życia, którą człowiek powinien wypełniać w sposób godny siebie. Należy więc z
największą troską ochraniać życie od samego jego poczęcia; spędzanie płodu jak
i dzieciobójstwo są okropnymi przestępstwami. Życie płciowe człowieka i
zdolność rozrodcza ludzi dziwnie górują nad tym wszystkim, co znajduje się na
niższych szczeblach życia; z tego też powodu należy odnosić się z wielkim
szacunkiem do aktów właściwych pożyciu małżeńskiemu, spełnianych w sposób
odpowiadający prawdziwej godności ludzkiej. Kiedy więc chodzi o pogodzenie
miłości małżeńskiej z odpowiedzialnym przekazywaniem życia, wówczas moralny
charakter sposobu postępowania nie zależy wyłącznie od samej szczerej intencji
i oceny motywów, lecz musi być określony w świetle obiektywnych kryteriów,
uwzględniających naturę osoby ludzkiej i jej czynów, które to kryteria w
kontekście prawdziwej miłości strzegą pełnego sensu wzajemnego oddawania się
sobie i człowieczego przekazywania życia; a to jest niemożliwe bez kultywowania
szczerym sercem cnoty czystości małżeńskiej. Synom Kościoła, wspartym na tych
zasadach, nie wolno przy regulowaniu urodzeń schodzić na drogi, które Urząd
Nauczycielski Kościoła przy tłumaczeniu prawa Bożego odrzuca.
Niech zaś wszyscy wiedzą, że życie ludzkie i zadanie przekazywania go
nie ograniczają się tylko do perspektyw doczesności, i nie mogą tylko w niej
samej znajdować swego wymiaru i zrozumienia, lecz mają zawsze odniesienie do
wiecznego przeznaczenia ludzkiego.
KDK 52. (Troska obowiązująca wszystkich o podniesienie małżeństwa i
rodziny). Rodzina jest szkołą bogatszego człowieczeństwa. Aby zaś mogła ona
osiągnąć pełnię swego życia i posłannictwa, trzeba życzliwego duchowego
udzielania się i wspólnej wymiany myśli pomiędzy małżonkami oraz troskliwego
współdziałania rodziców w wychowywaniu dzieci. Czynna obecność ojca bardzo
pomaga ich urobieniu; lecz i opieka domowa matki, jakiej potrzebują zwłaszcza
młodsze dzieci, winna być zapewniona, co nie powinno jednak uniemożliwiać uprawnionego
awansu społecznego kobiety. Dzieci powinno się tak wychowywać, aby po dojściu
do wieku dojrzałego mogły z pełnym poczuciem odpowiedzialności pójść za
powołaniem, także i duchownym, oraz wybrać stan życia, w którym, jeśli zwiążą
się małżeństwem, mogłyby założyć własną rodzinę w pomyślnych dla siebie
warunkach moralnych, społecznych i gospodarczych. Jest rzeczą rodziców lub
opiekunów, aby stawali się przewodnikami dla młodych w zakładaniu rodziny przez
roztropne rady, którym ci ostatni winni chętnie dawać posłuch, wystrzegać się
jednak należy skłaniania ich przymusem bezpośrednim lub pośrednim do zawarcia
małżeństwa lub do wyboru partnera w małżeństwie.
W ten sposób rodzina, w której różne pokolenia spotykają się i pomagają
sobie wzajemnie w osiąganiu pełniejszej mądrości życiowej oraz w godzeniu praw
poszczególnych osób z wymaganiami życia społecznego, jest fundamentem
społeczeństwa. Dlatego wszyscy, którzy mają wpływ na wspólnoty i grupy
społeczne, winni przyczyniać się skutecznie do podnoszenia małżeństwa i
rodziny. Władza państwowa niech uważa za swoją świętą powinność uznawanie
prawdziwej natury tych instytucji, ochronę ich i popieranie, strzeżenie
moralności publicznej i sprzyjanie dobrobytowi domowemu. Należy zabezpieczyć
prawa rodziców do rodzenia potomstwa i wychowywania go na łonie rodziny. Niech
przez przewidujące ustawodawstwo i różne poczynania doznają opieki oraz
stosownej pomocy również ci, którzy niestety pozbawieni są dobrodziejstwa
rodziny.
Chrześcijanie wyzyskując czas obecny i odróżniając sprawy wieczne od tego,
co ulega zmianom, powinni pilnie podnosić wartości małżeństwa i rodziny tak
świadectwem własnego życia, jak i zharmonizowanym współdziałaniem z ludźmi
dobrej woli; a w ten sposób po usunięciu trudności zaspokajać będą potrzeby
rodziny i zapewniać jej korzyści odpowiadające czasom dzisiejszym. Wielką
pomocą dla osiągnięcia tego celu będą: zmysł chrześcijański u wiernych, prawe
sumienie moralne ludzi oraz mądrość i doświadczenie tych, którzy biegli są w
naukach świętych.
Specjaliści, zwłaszcza w dziedzinie biologii, medycyny, socjologii i
psychologii, wiele mogą oddać usług dobru małżeństwa i rodziny oraz spokojowi
sumień, jeśli przez wspólny wkład swych badań będą się gorliwie starać
naświetlić różne warunki sprzyjające uczciwemu regulowaniu ludzkiej rozrodczości.
Zadaniem kapłanów – po otrzymaniu przez nich należytego wykształcenia w
sprawach życia rodzinnego – jest wspieranie powołania małżonków w ich pożyciu
małżeńskim i rodzinnym różnymi środkami duszpasterskimi, jak głoszenie słowa
Bożego, kultem liturgicznym i innymi pomocami duchowymi, a również umacnianie
ich z dobrocią i cierpliwością wśród trudności i utwierdzanie w miłości, aby
tworzyły się naprawdę promieniujące rodziny.
Różne dzieła społeczne, zwłaszcza zrzeszenia rodzinne, niech starają się
młodzież i samych małżonków, szczególnie tych, którzy się niedawno pobrali,
umacniać nauczaniem i oddziaływaniem oraz przysposabiać do życia rodzinnego,
społecznego i apostolskiego.
W końcu sami małżonkowie, stworzeni na obraz Boga żywego i umieszczeni w
prawdziwym porządku osobowym, niech będą zespoleni jednakim uczuciem, podobną
myślą i wspólną świętością, żeby idąc za Chrystusem, zasadą życia, stawali się
przez radość i ofiary swego powołania, przez wierną swoją miłość świadkami
owego misterium miłości, które Pan objawił światu swą śmiercią i
zmartwychwstaniem.
KDK 53. (Wprowadzenie). Jest właściwością osoby ludzkiej, że do
prawdziwego i pełnego człowieczeństwa dochodzi ona nie inaczej jak przez kulturę,
to znaczy przez kultywowanie dóbr i wartości naturalnych. Gdziekolwiek więc
chodzi o sprawy życia ludzkiego, tam natura i kultura jak najściślej wiążą się
z sobą.
Mianem „kultury” w sensie ogólnym oznacza się wszystko, czym człowiek
doskonali i rozwija wielorakie uzdolnienia swego ducha i ciała; stara się drogą
poznania i pracy poddać sam świat pod swoją władzę; czyni bardziej ludzkim
życie społeczne tak w rodzinie, jak i w całej społeczności państwowej przez
postęp obyczajów i instytucji; wreszcie w dziełach swoich w ciągu wieków
wyraża, przekazuje i zachowuje wielkie doświadczenia duchowe i dążenia na to,
aby służyły one postępowi wielu, a nawet całej ludzkości.
Wynika stąd, że kultura ludzka z konieczności ma aspekt historyczny i
społeczny oraz że wyraz „kultura” przybiera nieraz znaczenie socjologiczne oraz
etnologiczne; w tym zaś znaczeniu mówi się o wielkości kultur. Z różnego bowiem
sposobu używania rzeczy, wykonywania pracy i wypowiadania się, pielęgnowania
religii i kształtowania obyczajów, stanowienia praw i instytucji prawnych,
rozwijania nauk i sztuk oraz kultywowania piękna powstają różne, wspólne
warunki życia i różne formy układu dóbr życiowych. Tak z przekazanych instytucji
powstaje dziedzictwo swoiste dla każdej ludzkiej wspólnoty. Tak też tworzy się
określone i historyczne środowisko, w które włącza się człowiek jakiegokolwiek
narodu czy wieku i z którego czerpie wartości dla doskonalenia kultury
osobistej i społecznej.
KDK 54. (Nowe formy życia). Warunki życia człowieka współczesnego uległy
tak głębokim przemianom pod względem społecznym i kulturowym, że można mówić o
nowej epoce historii ludzkiej. Stąd to stoją otworem nowe drogi udoskonalania i
szerzenia zasięgu kultury. Przygotował je ogromny wzrost nauk przyrodniczych i
humanistycznych, a także społecznych, rozwój umiejętności technicznych oraz
postęp w wytwarzaniu i właściwym rozpowszechnianiu środków komunikowania się
ludzi między sobą. Stąd kulturę dzisiejszą znamionują następujące szczególne
cechy: nauki zwane ścisłymi rozwijają ogromnie zmysł krytyczny; nowsze badania
psychologiczne głębiej tłumaczą aktywność ludzką; dyscypliny historyczne bardzo
się przyczyniają do ujmowania rzeczy pod kątem widzenia ich zmienności i
ewolucji; zwyczaje i obyczaje z każdym dniem coraz bardziej się ujednolicają;
uprzemysłowienie, urbanizacja i inne przyczyny, rozwijające życie społeczne,
tworzą nowe formy kultury (kulturę masową), z czego rodzą się nowe sposoby
myślenia, działania i spędzania wolnego czasu; równocześnie rozwinięte stosunki
między różnymi narodami i zrzeszeniami społecznymi otwierają wszystkim i
każdemu z osobna szerszy dostęp do skarbów różnych form kultury. W ten sposób
przygotowuje się powoli bardziej powszechna forma ludzkiej kultury, która tym
bardziej rozwija i wyraża jedność rodzaju ludzkiego, im lepiej uwzględnia
odrębność różnych kultur.
KDK 55. (Człowiek – twórcą kultury). Z każdym dniem zwiększa się liczba
mężczyzn i kobiet jakiejkolwiek grupy czy narodowości, świadomych tego, że są sprawcami
i twórcami kultury swej wspólnoty. W całym świecie coraz bardziej rośnie
poczucie autonomii i zarazem odpowiedzialności, co ma ogromne znaczenie dla
duchowej i moralnej dojrzałości rodzaju ludzkiego. Jaśniej się to okaże, jeśli
uświadomimy sobie fakt jednoczenia się świata oraz zadanie, stojące przed nami,
by w prawdzie i sprawiedliwości budować lepszy świat. W ten sposób jesteśmy
świadkami narodzin nowego humanizmu, w którym określa człowieka przede
wszystkim odpowiedzialność wobec jego współbraci i wobec historii.
KDK 56. (Trudności i zadania). W tych warunkach nic dziwnego, że
człowiek, czując swą odpowiedzialność za postęp kultury, żywi głębszą nadzieję,
ale też z niepokojem dostrzega liczne antynomie, które sam winien rozwiązać, a
mianowicie:
Co należy uczynić, by częstsza wymiana kulturalna, która powinna by
doprowadzać do prawdziwego i owocnego dialogu między różnymi grupami i
narodami, nie wywołała zaburzeń w życiu wspólnot ludzkich, nie podważała
mądrości przodków i nie sprowadzała niebezpieczeństwa dla swoistych właściwości
narodowych?
W jaki sposób należy popierać dynamizm i szerzenie się nowej kultury,
żeby jednak nie zaginęła żywotna wierność dla dziedzictwa tradycji? Jest to
szczególnie palące tam, gdzie kulturę, rodzącą się z ogromnego postępu nauk i
umiejętności technicznych, trzeba uzgadniać z kulturą duchową, która karmi się
studiami klasycznymi w oparciu o różne tradycje.
W jaki sposób tak szybka i wciąż postępująca specjalizacja w obrębie
poszczególnych nauk da się pogodzić z potrzebami tworzenia ich syntezy oraz
zachowaniem w ludziach zdolności do kontemplacji i podziwu, które prowadzą do
mądrości?
Co należy czynić, by wszyscy ludzie na świecie uczestniczyli w dobrach
kulturowych, kiedy równocześnie kultura ludzka jednostek bardziej
wykształconych staje się coraz wyższa i bardziej złożona?
W jaki wreszcie sposób zapobiec – skoro za słuszną trzeba uznać
autonomię, jakiej kultura domaga się dla siebie – żeby nie doszło do humanizmu
czysto ziemskiego, a nawet wrogiego religii?
Trzeba, aby kultura ludzka tak się dziś rozwijała wśród tych antynomii,
by harmonijnie urabiała całą osobę ludzką i pomagała ludziom wypełniać te
zadania, do których powołani są oni wszyscy, zwłaszcza zaś chrześcijanie
zespoleni po bratersku w jednej rodzinie ludzkiej.
KDK 57. (Wiara i kultura). Wierni Chrystusowi, pielgrzymujący do
ojczyzny niebieskiej, powinni szukać i dążyć do tego, co w górze jest. Przez to
bynajmniej nie zmniejsza się, lecz raczej wzrasta dla nich doniosłość zadania
współpracy z wszystkimi ludźmi w budowaniu świata bardziej ludzkiego. I
istotnie, tajemnica zawarta w wierze chrześcijańskiej dostarcza im wyższych
pobudek i pomocy do gorliwszego pełnienia tego z dania, a szczególnie do
odsłaniania pełnego sensu tego dzieła, dzięki czemu kultura ludzka zajęłaby
swoje bardzo poczesne miejsce w całokształcie powołania ludzkiego.
Kiedy bowiem człowiek pracą rąk swoich lub przy pomocy umiejętności
technicznych uprawia ziemię, aby przynosiła plony i stawała się godnym
mieszkaniem dla całej rodziny ludzkiej, i kiedy świadomie bierze udział w życiu
grup społecznych, wykonuje on objawiony na początku dziejów zamysł Boży, że
człowiek ma czynić sobie poddaną ziemię i doskonalić rzeczy stworzone; tym
samym doskonali też samego siebie, a równocześnie wypełnia wielkie przykazanie
Chrystusowe oddania się na służbę swym braciom.
Ponadto człowiek, przykładając się do różnych dyscyplin naukowych w
dziedzinie filozofii, historii, matematyki i przyrodoznawstwa oraz uprawiając
różne rodzaje sztuki, może w dużym stopniu przyczyniać się do tego, by rodzina
ludzka wznosiła się ku wyższym przesłankom prawdy, dobra i piękna oraz osądu
wszelkiej wartości i aby doznała jaśniejszego oświecenia przez przedziwną
Mądrość, która od wieków z Bogiem przebywała, wszystko z Nim układając, igrając
na okręgu ziemi, mając sobie za rozkosz przebywać z synami ludzkimi.
Tym samym duch ludzki w większej mierze uwolniony od poddaństwa rzeczom,
swobodniej może się wznosić ku oddawaniu czci i kontemplacji Stwórcy. Co
więcej, pobudzany łaską usposabia się do uznawania Słowa Bożego, które zanim
się ciałem stało, żeby wszystko zbawić i zespolić w sobie, już „było na
świecie” jako „światłość prawdziwa, oświecająca każdego człowieka” (J 1,9).
Zapewne dzisiejszy postęp nauk i umiejętności technicznych, które mocą
własnej metody nie mogą dotrzeć do najgłębszych podstaw rzeczy, sprzyjać może
pewnemu fenomenizmowi i agnostycyzmowi, jeżeli metody badań, jakimi posługują
się te dyscypliny naukowe, uzna się niesłusznie za najwyższą regułę
odnajdywania całej prawdy. Co więcej, istnieje niebezpieczeństwo, że człowiek,
ufając zbytnio wynalazkom dzisiejszym, będzie się uważał za samowystarczalnego
i nie będzie już szukał wyższych rzeczy.
Te niekorzystne zjawiska nie wynikają jednak w sposób konieczny z
dzisiejszej kultury i nie powinny być dla nas pokusą, żeby odmawiać uznania jej
pozytywnym wartościom. A do takich wartości zaliczają się: przykładanie się do
nauk i ścisła wierność prawdzie w dociekaniach naukowych, konieczność
współpracy z innymi w zespołach technicznych, zmysł solidarności
międzynarodowej, coraz to żywsza świadomość odpowiedzialności fachowców wobec
ludzi, którym trzeba pomagać i chronić ich, chęć tworzenia dla wszystkich
pomyślniejszych warunków życia, zwłaszcza zaś dla tych, którzy cierpią z braku
możliwości decydowania o sobie lub z niedostatku kultury. To wszystko może
stanowić pewne przygotowanie do przyjęcia orędzia ewangelicznego i może być
ożywione miłością Bożą przez Tego, który przyszedł zbawić świat.
KDK 58. (Wielorakie powiązanie dobrej nowiny Chrystusowej z kulturą
ludzką). Pomiędzy orędziem zbawienia a kulturą ludzką istnieją wielorakie
powiązania. Bóg bowiem, objawiając się ludowi swemu aż do pełnego okazania się
w Synu Wcielonym, przemawiał stosownie do stanu kultury właściwego różnym
epokom.
Podobnie i Kościół, żyjący w ciągu wieków w różnych warunkach, posłużył
się dorobkiem różnych kultur, ażeby Chrystusowe orędzie zbawcze rozpowszechniać
swym przepowiadaniem wśród wszystkich narodów oraz wyjaśniać je, badać, głębiej
zrozumieć oraz lepiej wyrazić w odprawianiu liturgii i w życiu wielopostaciowej
społeczności wiernych.
Ale równocześnie Kościół, posłany do wszystkich ludów jakiegokolwiek
czasu i miejsca, nie wiąże się w sposób wyłączny i nierozdzielny z żadną rasą
czy narodem, z żadnym artykularnym układem obyczajów, żadnym dawnym czy nowym
zwyczajem. Wierny własnej tradycji i zarazem świadomy swej uniwersalnej misji,
potrafi nawiązać łączność z różnymi formami kultury, przez co bogacą się zarówno
sam Kościół, jak i różne kultury.
Dobra nowina Chrystusowa odnawia ustawicznie życie i kulturę upadłego
człowieka oraz zwalcza i usuwa błędy i zło, płynące z ciągle grożącego
człowiekowi zwodzenia przez grzech. Nieustannie oczyszcza i podnosi obyczaje
ludów, skarby i przymioty ducha każdego ludu czy wieku niejako użyźnia od
wewnątrz bogactwami z wysoka, umacnia, uzupełnia i naprawia w Chrystusie. W ten
sposób Kościół wypełniając własne zadanie, tym samym pobudza i nakłania do
kultury życia osobistego i społecznego i działalnością swoją, także
liturgiczną, wychowuje człowieka do wewnętrznej wolności.
KDK 59. (Różne prawidła właściwego układu form kultury ludzkiej). Z
powyższych względów Kościół przypomina wszystkim, że kulturę odnosić należy do
pełnej doskonałości osoby ludzkiej, do dobra wspólnoty i całej społeczności
ludzkiej. Dlatego należy tak kształtować ducha, aby rozwijała się zdolność
podziwiania się, wnikania w głąb kontemplacji i urabiania sobie sądu osobistego
oraz zdolność kształcenia zmysłu religijnego, moralnego i społecznego.
Wobec tego, że kultura wypływa bezpośrednio z natury rozumnej i
społecznej człowieka, potrzebuje ona nieustannie dla swego rozwoju należytej
wolności oraz prawowitej możności samodzielnego działania wedle własnych zasad.
Słusznym prawem więc domaga się ona poważania i cieszy się pewną
nietykalnością, oczywiście przy zachowaniu praw osoby ludzkiej i wspólnoty czy
to partykularnej, czy uniwersalnej w granicach dobra wspólnego.
Święty Sobór, podejmując to, czego uczył Sobór Watykański I, głosi, że
„istnieje dwojaki, różny porządek poznania”, mianowicie wiary i rozumu, i że
Kościół nie wzbrania, „żeby w uprawianiu ludzkich umiejętności i nauk stosowano
we własnym ich zakresie właściwe dla nich zasady i metody”; przeto „uznając ową
słuszną wolność”, potwierdza Kościół prawowitą autonomię kultury ludzkiej, a
zwłaszcza nauk.
To wszystko też wymaga, by człowiek, zachowawszy porządek moralny i
wzgląd na powszechny pożytek, swobodnie mógł szukać prawdy i opinie swoją
głosić i rozpowszechniać oraz uprawiać jakąkolwiek umiejętność, a wreszcie
wymaga, żeby zgodnie z prawdą był informowany o wydarzeniach publicznych.
Do władzy zaś publicznej nie należy określanie właściwego charakteru
form kultury ludzkiej, lecz dbanie o warunki i środki potrzebne do podnoszenia
kultury wśród wszystkich, a w tym także wśród mniejszości narodowych. Przeto
należy przede wszystkim nalegać, żeby nie naginano kultury do służenia władzom
politycznym czy ekonomicznym, odwracając ją od właściwego jej celu.
KDK 60. (Prawo do korzystania z dobrodziejstw kultury ma być przyznane
wszystkim i wprowadzane w życie). Ponieważ obecnie wyłania się możliwość
uwolnienia wielu ludzi od nieszczęsnej ciemnoty, obowiązkiem odpowiadającym jak
najbardziej myśli naszej epoki, zwłaszcza obowiązkiem chrześcijan, jest gorliwe
zabieganie o to, by tak w dziedzinie gospodarczej, jak i politycznej, tak na
arenie narodowej, jak i międzynarodowej wydawano podstawowe orzeczenia, dzięki
którym prawo wszystkich do kultury osobistej i społecznej, odpowiadającej
godności osoby, bez różnicy rasy, płci, narodowości, religii czy stanowiska
społecznego, znajdowałoby wszędzie uznanie i realizację. Dlatego wszystkim
należy zapewnić wystarczający zasób dóbr kulturalnych, zwłaszcza tych, które
zapewniają kulturę tzw. podstawową, żeby dla tylu ludzi analfabetyzm i brak
możności odpowiedzialnego działania nie stanowił przeszkody do udziału we
współpracy naprawdę ludzkiej dla wspólnego dobra.
Dążyć zatem należy do tego, by ludzie, którym pozwalają na to siły
umysłu, mogli mieć dostęp do wyższych studiów; rzecz jasna, tak aby dochodzili
w miarę możliwości do pełnienia w społeczeństwie zadań, obowiązków i służb,
odpowiednich tak do ich zdolności umysłowych, jak do nabytego doświadczenia. W
ten sposób każdy człowiek jak i grupy społeczne każdego narodu zdołają dojść do
pełnego rozwoju życia kulturalnego, odpowiadającego ich własnym uzdolnieniom i
tradycjom.
Ponadto należy usilnie pracować nad tym, by wszyscy uświadomili sobie
tak prawo do kultury, jak i obowiązek pracy nad sobą i pomagania w tym innym.
Istnieją bowiem niekiedy warunki życia i pracy, które dążeniom kulturalnym
ludzi stoją na przeszkodzie i niweczą w nich zapał do kultury. Sprawa ta ma szczególną
doniosłość dla rolników i robotników, którym trzeba dać takie warunki pracy,
żeby nie przeszkadzały one wzrostowi ich kultury ludzkiej, lecz owszem,
rozwijały ją. Kobiety pracują już we wszystkich prawie dziedzinach; wypada
więc, by mogły one w pełni osiągnąć płynące stąd korzyści, stosownie do swych
uzdolnień. Ma to być sprawą wszystkich, żeby przyznawano kobietom i popierano
właściwy im i konieczny udział w życiu kulturalnym.
KDK 61. (Wychowanie do pełnej kultury ludzkiej). Trudniej jest dziś niż
dawniej ująć w syntezę różne działy wiedzy i sztuki. W miarę bowiem jak rośnie
ogrom i rozmaitość elementów stanowiących kulturę, równocześnie maleje dla
poszczególnych ludzi możliwość ujęcia i zharmonizowania tych elementów, tak że
typ „człowieka uniwersalnego” coraz bardziej zanika. Pozostaje jednak dla
każdego człowieka obowiązek zachowania pełni osobowości ludzkiej, w której na
pierwszy plan występują wartości inteligencji, woli sumienia i braterstwa.
Mają one wszystkie swą podstawę w Bogu Stwórcy, a w Chrystusie
przedziwnie doznały uleczenia i wyniesienia.
Rodzina jest w pierwszym rzędzie jakby matką i żywicielką tego
wychowania; w niej to dzieci, otoczone miłością, łatwiej przyuczają się do
właściwego porządku rzeczy, gdy jakby naturalnie przenikają do ich dusz z
biegiem lat młodzieńczych wypróbowane formy kultury ludzkiej.
Dla tego wychowania istnieją w społeczeństwach dzisiejszych
udogodnienia, zwłaszcza przez zwiększoną podaż książek oraz nowe środki
przekazu kulturalnego i społecznego, które mogą sprzyjać powszechnej kulturze.
Wobec skracania bowiem tu i ówdzie czasu pracy, wzrastać będzie z każdym dniem
dla wielu ludzi dogodna sposobność kształcenia się. Niech wolny czas będzie
użyty należycie dla odprężenia duchowego, wzmocnienia zdrowia psychicznego i
fizycznego przez swobodne zajęcia i studia, przez podróże w obce strony
(turystyka), dzięki którym doskonali się umysł i ludzie wzbogacają się przez
wzajemne poznanie; dalej, przez ćwiczenia i pokazy sportowe, które także w
społeczeństwie przyczyniają się do utrzymywania równowagi ducha, jak i do
braterskich stosunków między ludźmi wszelkiego stanu, narodowości i różnych
ras. Niech więc chrześcijanie współpracują w tym, żeby duch ludzki i
chrześcijański przepajał właściwe naszej epoce przejawy kultury i działanie
zbiorowe.
Jednakże te wszystkie udogodnienia nie zdołają doprowadzić wychowania
człowieka do pełni jego kultury, jeśli równocześnie zaniedba się głębokie
pytanie o sens, jaki kultura i wiedza mają dla osoby ludzkiej.
KDK 62. (Należyte godzenie kultury osobistej i społecznej z nauką
chrześcijańską). Jakkolwiek Kościół wiele przyczynił się do postępu kultury,
wiadomo jednak z doświadczenia, że z powodów przygodnych uzgadnianie kultury z
nauką chrześcijańską nie zawsze szło bez trudności.
Trudności te niekoniecznie przynoszą szkodę życiu wiary, lecz nawet
pobudzać mogą umysł do dokładniejszego i głębszego jej rozumienia. Nowsze
bowiem badania i odkrycia w dziedzinie nauk ścisłych oraz historii i filozofii
nasuwają nowe zagadnienia, które niosą ze sobą życiowe konsekwencje, a także
domagają się nowych dociekań od teologów. Poza tym zachęca się teologów, żeby
przy zachowaniu metod i wymogów właściwych nauce teologicznej, wciąż szukali
coraz to bardziej odpowiedniego sposobu podawania doktryny ludziom sobie
współczesnym; bo czym innym jest sam depozyt wiary, czyli jej prawdy, a czym
innym sposób jej wyrażania przy zachowaniu jednak tego samego sensu i
znaczenia. W duszpasterstwie należy uznawać i stosować w dostatecznej mierze
nie tylko zasady teologiczne, lecz także zdobycze nauk świeckich, zwłaszcza
psychologii i socjologii, tak żeby również i wiernych prowadzić do rzetelnego i
dojrzalszego życia wiary.
Na swój sposób także literatura i sztuka mają wielkie znaczenie dla
życia Kościoła. Usiłują one bowiem dać wyraz przyrodzonemu uzdolnieniu
człowieka, jego problemom i doświadczeniom w dążeniu do poznania i doskonalenia
siebie oraz świata; starają się ukazać stanowisko człowieka w historii i w
całym świecie, jego nędze i radości, oświetlić potrzeby i możliwości ludzi oraz
naszkicować lepszy los człowieka. W ten sposób literatura i sztuka mogą
podnosić wzwyż życie ludzkie, przedstawiane w różnorakich formach, stosownie do
czasów i miejsc.
Trzeba zatem dokładać starań, żeby uprawiający te umiejętności czuli, iż
są uznawani przez Kościół w swych przedsięwzięciach, i żeby ułatwiali,
korzystając z uporządkowanej wolności, kontakty ze społecznością chrześcijańską.
Powinny również znaleźć uznanie Kościoła nowe formy sztuki, odpowiadające
ludziom współczesnym stosownie do właściwości naturalnych różnych narodów i
krajów. Niech doznają one przyjęcia w świątyniach, jeśli podnoszą umysł ku Bogu
przez stosowny rodzaj wyrazu, zgodny z wymogami liturgii.
W ten sposób ujawnia się lepiej znajomość Boga, a głoszenie Ewangelii
staje się dla umysłów ludzi zrozumialsze i okazuje się jakby wszczepione w
warunki ich życia.
Niech więc wierni żyją w najściślejszej łączności z innymi ludźmi swoich
czasów i starają się dokładnie uchwycić ich sposoby myślenia i odczuwania, znajdujące
wyraz w ich kulturze umysłowej. Niech łączą znajomość nowych nauk i doktryn
oraz najnowszych wynalazków z obyczajami chrześcijańskimi i z wykształceniem w
doktrynie chrześcijańskiej, tak żeby kultura religijna i prawość ducha szły u
nich w parze ze znajomością nauk i rozwijających się z każdym dniem
umiejętności technicznych, aby mogli dzięki temu oceniać i wyjaśniać wszystko w
duchu całkowicie chrześcijańskim. Ci, którzy w seminariach i uniwersytetach
oddają się naukom teologicznym, niech starają się współpracować z ludźmi
biegłymi w innych gałęziach wiedzy, zespalając z nimi swoje siły i pomysły.
Dociekanie teologiczne niech zarazem zmierza do głębokiego poznania prawdy
objawionej i nie zaniedbuje kontaktowania jej ze współczesnością, żeby mogło
ono pomóc ludziom wykształconym w różnych dziedzinach nauki do pełniejszej
znajomości wiary. Ta wspólna praca będzie bardzo pomocna przy kształceniu
kapłanów, którzy będą mogli naukę Kościoła o Bogu, człowieku i świecie
należycie podawać naszym współczesnym, tak żeby oni chętniej to słowo
przyjmowali. Co więcej, pożądane jest, żeby wielu świeckich katolików zyskiwało
odpowiednie wykształcenie w naukach teologicznych i żeby duża część spośród
nich studia te gorliwie uprawiała i pogłębiała. Ażeby zaś zadanie swoje mogli
oni wykonywać, trzeba przyznawać wiernym, czy to duchownym czy świeckim,
należytą wolność badania, myślenia oraz wyrażania pokornie i odważnie swego
zdania w sprawach, których znajomością się odznaczają.
KDK 63. (Niektóre aspekty życia gospodarczo- społecznego). Także w życiu
gospodarczo- społecznym trzeba uszanować i podnosić godność osoby ludzkiej,
pełne jej powołanie i dobro całego społeczeństwa. Człowiek bowiem jest twórcą,
ośrodkiem i celem całego życia gospodarczo- społecznego.
Dzisiejsze życie ekonomiczne, podobnie jak inne dziedziny życia
społecznego, znamionuje wzrastające panowanie człowieka nad naturą, coraz
częstsze i coraz intensywniejsze stosunki oraz współzależność obywateli, grup i
ludów, nadto częściej zachodząca integracja ze strony władz państwowych.
Równocześnie postęp w metodach produkcji i w wymianie dóbr i usług uczyniły z
ekonomii odpowiedni instrument do lepszego zaspokojenia potrzeb rodziny
ludzkiej.
Nie brak jednak powodów do niepokoju. Wielu ludzi, zwłaszcza w krajach
gospodarczo rozwiniętych, zdaje się do tego stopnia ulegać panowaniu ekonomii,
że prawie całe ich życie osobiste i społeczne przepaja jakieś nastawienie
wyłącznie ekonomiczne, i to zarówno gdy chodzi o narody popierające gospodarkę
kolektywną, jak i inne. Chociaż wzrost życia gospodarczego – byle tylko był
racjonalnie i humanitarnie koordynowany – mógłby łagodzić nierówności
społeczne, to jednak coraz częściej doprowadza on do ich zaostrzenia, a nawet
tu i ówdzie do pogorszenia się położenia społecznego słabszych i do wzgardy
ubogich. Podczas gdy ogromne mnóstwo ludzi odczuwa jeszcze brak rzeczy
koniecznych, niektórzy, nawet w krajach słabo rozwiniętych, żyją wystawnie i
trwonią majątek. Zbytek i nędza sąsiadują ze sobą. Podczas gdy garstka ludzi
skupia w swym ręku ogromną władzę w zakresie podejmowania decyzji, wielu nie ma
prawie żadnej możliwości działania z własnej inicjatywy i na własną
odpowiedzialność, a nierzadko znajdują się w warunkach życia i pracy niegodnych
osoby ludzkiej.
Podobne objawy braku równowagi gospodarczej i społecznej dają się
zauważyć między rolnictwem a przemysłem i usługami, a także między różnymi
regionami kraju tego samego narodu. Pomiędzy narodami bardziej gospodarczo
rozwiniętymi a resztą narodów słabo rozwiniętych rośnie ustawicznie
zaostrzająca się opozycja, która może doprowadzić nawet do zagrożenia pokoju
światowego.
Nierówności te coraz żywiej uświadamiają sobie ludzie współcześni,
ponieważ są głęboko przekonani, że zwiększone możliwości techniczne i
gospodarcze, jakimi rozporządza świat dzisiejszy, mogą i powinny poprawić ten
nieszczęsny stan rzeczy. Dlatego wszyscy domagają się reform w życiu
gospodarczo-społecznym, a także zmiany sposobu myślenia i życiowej postawy. W
tym celu Kościół, kierując się światłem ewangelii, wypracował na przestrzeni
wieków, a w tych ostatnich zwłaszcza czasach przedłożył wymagane przez zdrowy
rozsądek zasady sprawiedliwości i słuszności, dotyczące zarówno życia
osobistego i społecznego, jak i życia międzynarodowego. Święty Sobór, biorąc
pod uwagę przede wszystkim wymogi postępu gospodarczego, zamierza potwierdzić
te zasady stosownie do okoliczności współczesnej epoki oraz podać pewne
wskazówki orientacyjne.
KDK 64. (Postęp gospodarczy w służbie człowieka). Słusznie dąży się dziś
bardziej niż dotychczas do tego, by przez wzrost produkcji rolnej i
przemysłowej oraz przez zwiększenie usług sprostać potrzebom wzrastającej
liczby ludności i zaspokoić rosnące wymagania rodzaju ludzkiego. Dlatego trzeba
popierać postęp techniczny, ducha wynalazczości, starania o tworzenie i
rozbudowę przedsiębiorstw, usprawnienie metod produkcji i rzetelne wysiłki
ludzi zatrudnionych w produkcji: słowem wszystko, co służy postępowi.
Podstawowym zaś celem tej produkcji nie jest tylko wzrost masy towarowej ani
zysk lub zdobycie wpływów, ale służenie człowiekowi, i to całemu człowiekowi, z
uwzględnieniem porządku jego potrzeb materialnych i wymogów jego życia
umysłowego, moralnego, duchowego i religijnego – służenie, powtarzamy, każdemu
człowiekowi i każdej zbiorowości ludzkiej jakiejkolwiek rasy i w jakiejkolwiek
części świata. Ruch gospodarczy powinien zatem rozwijać się wedle własnych
metod i praw, ale w granicach porządku moralnego, żeby spełnił się zamiar Boży
względem człowieka.
KDK 65. (Postęp gospodarczy kierowany przez człowieka). Postęp
gospodarczy winien podlegać kierownictwu człowieka i nie powinno się
pozostawiać go samowoli garstki ludzi lub grup, skupiających w swym ręku zbyt
wielką potęgę gospodarczą, ani też decyzji czynników politycznych, ani jakichś
silniejszych narodów; przeciwnie, na każdym szczeblu kierowania postępem
powinno w nim brać czynny udział jak najwięcej ludzi, a gdy chodzi o stosunki
międzynarodowe – wszystkie narody. Potrzeba także, by spontaniczne inicjatywy
jednostek i wolnych zrzeszeń były zestrajane i organicznie powiązane z
wysiłkami władz państwowych.
Nie powinno się zostawiać procesu rozwoju produkcji ani samemu, niby
mechanicznemu biegowi gospodarczej działalności jednostek, ani wyłącznie władzy
państwowej. Dlatego należy uznać za błędne te doktryny, które pod pozorem
fałszywej wolności sprzeciwiają się wprowadzaniu koniecznych reform, jak i te,
które lekceważą podstawowe prawa jednostek i zrzeszeń na rzecz organizacji
kolektywnej.
Zresztą obywatele mają pamiętać, że jest prawem i obowiązkiem każdego –
co także powinna uznać władza państwowa – przyczyniać się w miarę osobistej
możności do prawdziwego postępu własnego społeczeństwa. W krajach zwłaszcza
słabo rozwiniętych, gdzie pilnie trzeba spożytkować wszelkie zasoby gospodarcze
trzymając bezużytecznie lub – szanując jednak osobiste prawo do emigracji –
pozbawiają własne społeczeństwo pomocy bądź to materialnej, bądź moralnej,
której one potrzebuje.
KDK 66. (Potrzeba usunięcia ogromnych różnic gospodarczo-społecznych).
Żeby stało się zadość sprawiedliwości i słuszności, usilnie należy zabiegać, by
przy zachowaniu praw jednostek i cech wrodzonych każdego narodu usunięto jak
najprędzej istniejące i często narastające ogromne nierówności gospodarcze, z
którymi idzie zawsze w parze dyskryminacja jednostkowa i społeczna. Także w
wielu krajach ze względu na ich wyjątkowe trudności w rolnictwie, dotyczące czy
to uprawy ziemi, czy zbytu płodów rolnych, powinno się pomagać rolnikom tak w
podnoszeniu wydajności gleby i zbycie produktów, jak i przez wdrażanie ich do
konieczności wprowadzania zmian i ulepszeń oraz osiągania słusznego dochodu,
żeby – jak to często się zdarza – rolnicy nie znajdowali się w położeniu
obywateli niższego rzędu. Sami zaś rolnicy, zwłaszcza młodzi, mają pilnie
przykładać się do doskonalenia swej wiedzy zawodowej, bez której nie może być
postępu w rolnictwie.
Sprawiedliwość i słuszność wymaga też, żeby ruchy ludnościowe,
koniecznie przy postępie ekonomicznym, tak się kształtowały, by życie jednostek
i ich rodzin nie stawało się niepewne i zdane na łaskę losu. Jeśli zaś chodzi o
robotników obcej narodowości czy też pochodzących z innego kraju, którzy
przecież swoją pracą przyczyniają się do rozwoju gospodarczego ludności miejscowej
lub danego kraju, należy w stosunku do nich unikać wszelkiej dyskryminacji w
zakresie pracy i płacy. Ponadto wszyscy, a przede wszystkim władze państwowe,
niech nie uważają ich tylko za zwyczajne narzędzie produkcji, lecz za osoby, i
niech im okazują pomoc w sprowadzeniu do siebie rodziny i zdobyciu przyzwoitego
mieszkania, jak również niech popierają ich we włączaniu się w życie społeczne
ludności, która ich przyjmuje, lub w życie danego kraju. Jednak, o ile to
możliwe, winno się tworzyć dla nich zakłady pracy w ich rodzinnych stronach.
W podlegających dziś zmianom sprawach gospodarczych jak i w nowych
formach społeczeństwa przemysłowego, gdzie np. rozwija się automatyzacja,
należy dbać, żeby każdy znalazł wystarczającą i odpowiednią dla siebie pracę oraz
możliwości potrzebnego wyszkolenia technicznego i zawodowego i żeby
zabezpieczone zostały warunki życia i godność człowieka, zwłaszcza gdy idzie o
tych, którzy z powodu choroby lub wieku muszą walczyć z większymi trudnościami.
KDK 67. (Praca jej warunki i wypoczynek). Praca ludzka, która polega na
tworzeniu i wymianie nowych dóbr lub na świadczeniu usług gospodarczych, góruje
nad innymi elementami życia gospodarczego, ponieważ te mają jedynie charakter
narzędzi.
Praca bowiem czy to podejmowana na własną rękę, czy najemna pochodzi od
osoby, która wyciska niejako swoje piętno na przyrodzie i poddaje ją swojej
woli; przez swoją pracę człowiek zwyczajnie utrzymuje własne życie i swoich
najbliższych. Łączy się ze swoimi braćmi i służy im, może praktykować szczerą
miłość i współdziałać w doskonaleniu rzeczy stworzonych przez Boga. Co więcej,
winniśmy nabrać przekonania, że przez pracę składaną Bogu w ofierze człowiek
łączy się z dziełem zbawczym Jezusa Chrystusa, który pracując własnymi rękami w
Nazarecie, nadał pracy znamienitą godność. Stąd rodzi się dla każdego z nas
obowiązek wykonywania pracy rzetelnie oraz prawo każdego do pracy; do
społeczeństwa natomiast należy, w miarę zachodzących okoliczności, pomagać ze
swej strony obywatelom w znalezieniu sposobności do odpowiedniej pracy.
Wreszcie należy tak wynagradzać pracę, aby dawała człowiekowi środki na
zapewnienie sobie i rodzinie godnego stanu materialnego, społecznego, kulturalnego
i duchowego stosownie do wykonywanych przez każdego zajęć, wydajności pracy, a
także zależnie od warunków zakładu pracy i z uwzględnieniem dobra wspólnego.
Ponieważ przedsięwzięcia gospodarcze prowadzi się na ogół zespołowym
nakładem pracy, byłoby rzeczą niesprawiedliwą i nieludzką tak układać i
kierować tą współpracą, żeby komukolwiek z pracujących przynosiła szkodę.
Zdarza się zaś często, i to w naszych czasach, że pracownicy stają się poniekąd
niewolnikami swej pracy. Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia w tzw. prawach
ekonomicznych. A zatem cały proces owocnej pracy winno się dostosować do
potrzeb osoby ludzkiej i trybu jej życia, przede wszystkim jej życia domowego,
zwłaszcza gdy chodzi o matki rodzin, i mając zawsze na względzie i płeć, i wiek.
Ponadto pracownicy winni mieć możność rozwijania swych zdolności i osobowości
właśnie przez samo wykonywanie pracy. Jak z jednej strony winni oni z należytym
poczuciem odpowiedzialności wkładać swój czas i siły w wykonanie pracy, tak z
drugiej powinni też wszyscy dysponować wystarczającym odpoczynkiem i czasem
wolnym, tak by mogli poświęcać się życiu rodzinnemu, kulturalnemu, społecznemu
i religijnemu. Przede wszystkim powinni znajdować sposobność swobodnego
rozwijania tych sił i uzdolnień, których być może nie mogą doskonalić w pracy
zawodowej.
KDK 68. (Udział w przedsiębiorstwach i planowaniu całokształtu ekonomiki
oraz konflikty w pracy). W przedsiębiorstwach gospodarczych stowarzyszają się
dla pracy osoby, czyli ludzie wolni i pełnosprawni, stworzeni na obraz Boży. W
związku z tym, uwzględniając zadania każdego, mianowicie: właścicieli,
najemców, dyrektorów, robotników, a równocześnie nie naruszając koniecznej
jedności w kierowaniu całością, należy popierać, odpowiednio obmyślanymi
sposobami, czynny udział wszystkich w pieczy nad przedsiębiorstwem. Ponieważ
zaś często nie w samym przedsiębiorstwie, lecz ponad nim, w instytucjach
wyższego rzędu, rozstrzyga się o sprawach gospodarczych i społecznych, od
których zależy przyszły los pracowników i ich dzieci, trzeba, żeby już przy ich
ustaleniu mieli oni głos, albo sami, albo przez swobodnie obranych
przedstawicieli.
Do podstawowych praw osoby ludzkiej należy zaliczyć prawo pracowników do
swobodnego zakładania związków, które by ich naprawdę reprezentowały i mogły
przyczyniać się do kształtowania życia gospodarczego według prawidłowego
porządku, a nadto prawo każdego pracownika do swobodnego udziału w działalności
tych związków bez obawy narażenia się na zemstę. Przez tego rodzaju
uporządkowany udział, łączący się ze stopniowym wychowywaniem do życia
ekonomicznego i społecznego, wzrastać będzie stale u wszystkich świadomość
ciążącego na nich obowiązku, dzięki czemu wszyscy wedle zdolności i
przydatności poczują się współodpowiedzialni za postęp gospodarczy i społeczny
całego przedsiębiorstwa i za całe dobro wspólne.
Kiedy natomiast występują konflikty gospodarczo-społeczne, należy
dokładać starań, aby dochodziło do załatwienia ich ugodowo. Chociaż zawsze
należy dążyć przede wszystkim do szczerej wymiany zdań między stronami, jednak
i w dzisiejszych okolicznościach przerwanie pracy celem obrony swoich praw i
spełnienia słusznych żądań pracowników może się okazać nieodzownym, jakkolwiek
ostatecznym środkiem. Niech jednak i w tym wypadku poszukuje się jak najprędzej
drogi do rokowań i do podjęcia na nowo rozmów w sprawie ugody.
KDK 69. (Dobra ziemskie przeznaczone są dla wszystkich ludzi). Bóg
przeznaczył ziemię ze wszystkim, co ona zawiera, na użytek wszystkich ludzi i
narodów, tak by dobra stworzone dochodziły do wszystkich w słusznej mierze – w
duchu sprawiedliwości, której towarzyszy miłość. Jakiekolwiek byłyby formy
własności, dostosowane, zależnie od różnych zmiennych okoliczności, do
prawowitego ustroju różnych ludów, to jednak zawsze należy brać pod uwagę powszechność
przeznaczenia dóbr ziemskich. Dlatego człowiek używając tych dóbr powinien
uważać rzeczy zewnętrzne, które posiada, nie tylko za własne, ale za wspólne w
tym znaczeniu, by nie tylko jemu, ale i innym przynosiły pożytek. Zresztą
każdemu przysługuje prawo posiadania części dóbr, wystarczającej dla niego i
dla jego rodziny. Tak sądzili Ojcowie i Doktorowie Kościoła nauczając, że
ludzie mają obowiązek wspomagania ubogich, i to nie tylko z tego, co im zbywa.
Kto natomiast byłby w skrajnej potrzebie, ma prawo z cudzego majątku wziąć dla
siebie rzeczy konieczne do życia. Ponieważ tylu ludzi na świecie cierpi głód,
Sobór święty przynagla wszystkich, tak jednostki, jak i piastujących władzę, by
pamiętni na zdanie Ojców: „nakarm umierającego z głodu, bo jeżeli nie
nakarmiłeś go, zabiłeś” – naprawdę dzielili się w miarę swoich możliwości i nie
szczędzili wydatków, udzielając jednostkom i narodom przede wszystkim takiej
pomocy, dzięki której same mogłyby zaradzić swoim potrzebom i wejść na drogę
rozwoju.
W społeczeństwach gospodarczo słabo rozwiniętych nierzadko prawo
powszechnego przeznaczenia dóbr wypełnia się częściowo poprzez zwyczaje i
tradycje właściwe wspólnotom, które nakazują każdemu z ich członków dostarczyć
środków koniecznych do życia. Nie powinno się dopuszczać do tego, by pewne
zwyczaje uchodziły za niezmienne, mimo że nie odpowiadają już wymaganiom
obecnej doby. Z drugiej zaś strony nie powinno się nieroztropnie występować
przeciw godziwym zwyczajom, które nie przestają być nadal bardzo użyteczne,
byleby je właściwie dostosować do dzisiejszych warunków. Podobnie w narodach o
wysokim poziomie ekonomicznym pewien zespół instytucji społecznych,
poręczających pomoc i bezpieczeństwo, może w swoim zakresie realizować zasadę
powszechnego przeznaczenia dóbr. Należy nadal popierać usługi rodzinne i
społeczne, zwłaszcza w zakresie oświaty i wychowania. Przy tworzeniu tych
wszystkich instytucji należy czuwać, by obywateli nie opanowała pewna bierność
w stosunku do społeczeństwa i by nie wyzbywali się ciężaru przyjętego na siebie
obowiązku lub wprost nie gardzili służbą dla społeczeństwa.
KDK 70. (Inwestycje i sprawy walutowe). Inwestycje kapitałów powinny
mieć na celu dawanie zarówno obecnemu, jak i przyszłemu pokoleniu możliwości
pracy i wystarczających dochodów. Ci, którzy decydują o inwestycjach i
kształtowaniu życia gospodarczego – czy to jednostki, czy grupy, czy władze
państwowe – powinni mieć przed oczyma te cele i poczytywać za swój ważny
obowiązek wykonywanie nadzoru, by z jednej strony tak jednostka jak i
społeczność otrzymywały konieczne środki do życia na odpowiedniej stopie, z
drugiej zaś strony by przewidywać przyszłość i wprowadzać sprawiedliwą
równowagę pomiędzy wymaganiami bieżącej konsumpcji, indywidualnej czy
zbiorowej, a potrzebami inwestycji dla przyszłego pokolenia. Zawsze też niech
mają przed oczyma pilne potrzeby gospodarcze słabo rozwiniętych narodów i
krajów. W sprawach zaś walutowych trzeba starać się, by nie ucierpiało dobro
ani własnego narodu, ani innych ludów. Nadto należy mieć na uwadze, by przy
zmianie wartości pieniądza ubożsi nie zostali niesprawiedliwie poszkodowani.
KDK 71. (Zdobywanie własności i własność prysatna; latyfundia). Ponieważ
własność i inne formy dysponowania rzeczami zewnętrznymi służą do podkreślania
roli osoby, a ponadto dają jej sposobność do wykonywania swoich zadań w
społeczeństwie i w życiu gospodarczym, jest rzeczą bardzo ważną, by popierać
zarówno jednostki, jak i wspólnoty w dążeniu do zdobycia na własność pewnego
zasobu dóbr zewnętrznych.
Własność prywatna lub pewne dysponowanie dobrami zewnętrznymi dają
każdemu przestrzeń koniecznie potrzebną dla autonomii osobistej i rodzinnej, i
należy je uważać za poszerzenie niejako wolności ludzkiej. Stanowią one pewne
uwarunkowanie swobód obywatelskich, ponieważ pobudzają do podejmowania
obowiązku i ponoszenia ciężarów.
Formy takiego dysponowania lub własności są dziś różne i coraz bardziej
się różnicują. Razem zaś wzięte stanowią, niezależnie od funduszów społecznych,
praw i urzędów ustanowionych przez społeczeństwo, podstawę bezpieczeństwa,
której nie można lekceważyć. Trzeba to powiedzieć nie tylko o własności
materialnej, ale i o dobrach niematerialnych, jakimi są uzdolnienia zawodowe.
Prawo zaś do prywatnej własności nie sprzeciwia się prawu, jakie mieści
się w różnych formach własności publicznej. Przeniesienia bowiem dóbr na
własność publiczną może dokonać tylko kompetentna władza, kierując się wymogami
dobra wspólnego, w jego granicach i za słusznym wynagrodzeniem. Poza tym do
zakresu władzy publicznej należy pilnowanie, by ktoś nie nadużywał prywatnej
własności na szkodę dobra publicznego.
Własność prywatna posiada z natury swojej charakter społeczny, oparty na
prawie powszechnego przeznaczenia dóbr. Zdarza się zaś, że wskutek zapoznania
tego charakteru społecznego, własność staje się częstokroć okazją do chciwości
i poważnych zaburzeń, do tego stopnia, że daje pretekst przeciwnikom do
kwestionowania samego prawa.
W wielu krajach ekonomicznie słabo rozwiniętych istnieją wielkie, a
czasem wprost ogromne obszary rolne, licho uprawiane albo też dla zysku
pozostawione odłogiem, podczas gdy większość ludności albo nie posiada ziemi,
albo ma jej bardzo mało, i zachodzi paląca potrzeba podniesienia wydajności
ziemi uprawnej. Nierzadko ci, których obszarnicy najmują do pracy, albo
dzierżawcy części ziemi tychże obszarników otrzymują niegodne człowieka
wynagrodzenie w pieniądzach lub w naturze, nie posiadają przyzwoitego
mieszkania i są obdzierani przez pośredników. Pozbawieni wszelkiego
zabezpieczenia żyją w takim niewolniczym poddaństwie osobistym, że nie mają
prawie żadnej możliwości samodzielnego działania, i to z poczuciem
odpowiedzialności, a nadto nie mają dostępu do oświaty ani do udziału w życiu
społecznym i politycznym. Potrzeba więc reform zależnie od różnych sytuacji: by
wzrastały dochody, by uległy poprawie warunki pracy, by zwiększyć ochronę
najemników, by dodać bodźca do samodzielności w pracy; co więcej, by
rozparcelować zaniedbane majątki ziemskie między tych, którzy potrafią
zwiększyć ich wydajność. W tym ostatnim wypadku należy im dostarczyć materiałów
i koniecznych środków, zwłaszcza pomocy w zakresie szkolnictwa, i umożliwić im
zorganizowanie współpracy na zasadzie sprawiedliwości. Ilekroć natomiast dobro
wspólne będzie wymagało wywłaszczenia, należy wysokość odszkodowania wycenić
słusznie, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności.
KDK 72. (Aktywność gospodarczo-społeczna i Królestwo Chrystusowe).
Chrześcijanie, którzy biorą czynny udział w dzisiejszym postępie ekonomiczno-
społecznym i walczą o sprawiedliwość i miłość, niech będą przekonani, że wiele
mogą się przez to przyczynić do dobrobytu ludzkości i pokoju światowego. W tej
działalności niech świecą przykładem i jako jednostki, i jako organizacje.
Mianowicie gdy zdobędą wiedzę fachową i doświadczenie, które są bezwzględnie
konieczne, niech zachowują w działalności doczesnej należny porządek, przez
wierność Chrystusowi i Jego Ewangelii, tak by całe ich życie, zarówno osobiste
jak i społeczne, przepajał duch ośmiu błogosławieństw, a szczególnie ubóstwa.
Kto będąc posłuszny Chrystusowi, szuka najpierw Królestwa Bożego,
czerpie stąd silniejszą i czystszą miłość dla wspomagania swych braci i dla
dokonania dzieła sprawiedliwości pod natchnieniem miłości.
KDK 73. (Współczesne życie publiczne). W naszych czasach dają się
zauważyć głębokie przemiany również w strukturze i w instytucjach narodów,
które to przemiany są następstwem rozwoju kulturalnego, ekonomicznego i
społecznego. Przemiany te wywierają duży wpływ na życie wspólnoty politycznej,
zwłaszcza gdy chodzi o prawa i obowiązki wszystkich w dziedzinie swobód
obywatelskich i osiągnięcia dobra wspólnego, a także w zakresie normowania
stosunków obywateli między sobą i z władzami państwowymi.
Wskutek żywszego uświadomienia sobie godności ludzkiej rodzi się w
różnych stronach świata dążenie do odnowy porządku prawno-politycznego, w
którym znalazłyby lepszą ochronę prawa osoby w życiu publicznym, jak prawo do
swobodnego zrzeszania się, stowarzyszania, wypowiadania swoich poglądów oraz do
prywatnego i publicznego wyznawania religii. Ochrona bowiem praw osoby jest
nieodzownym warunkiem, by obywatele, czy to wzięci jednostkowo czy zespołowo,
mogli czynnie uczestniczyć w życiu i kierowaniu sprawami państwowymi.
Wraz z postępem kulturalnym, gospodarczym i społecznym umacnia się u
wielu ludzi pragnienie większego udziału w kształtowaniu życia wspólnoty
politycznej. W świadomości wielu wzrasta dążenie, by zachować w poszanowaniu
prawa jakiejś mniejszości narodowej, która ze swej strony nie może zaniedbywać
obowiązków wobec wspólnoty politycznej; rośnie ponadto ustawicznie szacunek dla
ludzi innych przekonań lub innej religii. Równocześnie dąży się do szerszej
współpracy, aby wszyscy obywatele, a nie tylko garstka uprzywilejowanych, mogli
naprawdę korzystać z praw osobowych.
Potępia się natomiast wszelkie formy ustroju politycznego, panujące w
niektórych krajach, które krępują swobodę obywatelską lub religijną, mnożą
ofiary namiętności i przestępstw politycznych, a sprawowanie rządów przestawiają
ze służby dobru wspólnemu na dogadzanie jakiemuś stronnictwu lub na korzyść
władzy państwowej.
Nic bardziej nie sprzyja odnowieniu życia politycznego na prawdziwie
ludzkich zasadach, jak popieranie głębokiego poczucia sprawiedliwości i
życzliwości oraz służby dobru wspólnemu, a także umacnianie podstawowych
poglądów na prawdziwą naturę wspólnoty politycznej, jej cel, i na praworządność
oraz zakres władzy państwowej.
KDK 74. (Natura i cel wspólnoty politycznej). Jednostki, rodziny i
zrzeszenia, które składają się na wspólnotę obywatelską, mają świadomość
własnej niewystarczalności dla urządzenia prawdziwie ludzkiego życia i uświadamiają
sobie konieczność szerszej wspólnoty, w której wszyscy współpracowaliby
codziennie dla coraz lepszego rozwoju dobra wspólnego. Z tej przyczyny tworzą
różnego rodzaju wspólnoty polityczne. Wspólnota polityczna istnieje więc dla
dobra wspólnego, w którym znajduje ona pełne uzasadnienie i sens i z którego
bierze swoje pierwotne i sobie właściwe prawo. Dobro zaś wspólne obejmuje sumę
tych warunków życia społecznego, dzięki którym jednostki, rodziny i zrzeszenia
mogą pełniej i łatwiej osiągnąć swoją własną doskonałość.
Liczni i różni ludzie zbierają się we wspólnocie politycznej i mogą
różnić się w poglądach. Aby na skutek upierania się każdego przy swoim zdaniu
nie rozpadła się wspólnota polityczna, konieczna jest władza, która by
kierowała siły wszystkich obywateli ku dobru wspólnemu, i to nie w sposób
mechaniczny lub tyrański, ale przede wszystkim jako siła moralna, oparta na
wolności i świadoma ciężaru przyjętego obowiązku.
Jest więc jasne, że wspólnota polityczna i władza publiczna opierają się
na naturze ludzkiej i należą do porządku określonego przez Boga, jakkolwiek
forma ustroju i wybór władz pozostawione są wolnej woli obywateli.
Stąd też wynika, że wykonywanie władzy politycznej, czy to we wspólnocie
jako takiej, czy to w instytucjach reprezentujących państwo, winno się zawsze
odbywać w granicach porządku moralnego, dla dobra wspólnego – i to dobra
pojętego dynamicznie – według norm porządku prawnego, legalnie już
ustanowionego lub też tego, który winien być ustanowiony. Wówczas obywatele
zobowiązani są w sumieniu do posłuszeństwa władzy. Z tego zaś jasno wynika
odpowiedzialność, godność i znaczenie ludzi sprawujących rządy.
Tam zaś, gdzie władza państwowa, przekraczając swoje uprawnienia, uciska
obywateli, niech ci nie odmawiają jej świadczeń, których obiektywnie domaga się
dobro wspólne. Niech zaś wolno im będzie bronić praw swoich i współobywateli
przed nadużyciami władzy, w granicach nakreślonych przez prawo naturalne i
ewangeliczne.
Konkretne sposoby, jakimi wspólnota polityczna określa swoją wewnętrzną
strukturę i zakres władzy państwowej, mogą być różne zależnie od charakteru
ludów i dziejowego postępu; zawsze jednak winny przyczyniać się do
kształtowania człowieka kulturalnego, usposobionego pokojowo, życzliwego dla
wszystkich – ku pożytkowi całej rodziny ludzkiej.
KDK 75. (Współpraca wszystkich w życiu publicznym). W pełni odpowiadają
naturze ludzkiej takie struktury prawno-polityczne, które by zawsze i coraz
lepiej dawały wszystkim obywatelom bez żadnej dyskryminacji skuteczną możliwość
swobodnego i czynnego udziału w uchwalaniu zarówno podstaw prawnych wspólnoty
politycznej, jak i w zarządzaniu państwem, w określaniu pola działania i celów
różnych instytucji oraz w wyborze władz. Niech więc wszyscy obywatele pamiętają
o swoim prawie i obowiązku brania udziału w wolnych wyborach na pożytek dobra
wspólnego. Kościół uznaje za godną pochwały i szacunku pracę tych, którzy dla
posługi ludziom poświęcają swoje siły dobru państwa i podejmują się tego
trudnego obowiązku.
Aby współpraca obywateli wykonywana ze świadomością pełnienia obowiązku
przynosiła w życiu codziennym państwa pomyślne skutki, potrzebny jest pozytywny
porządek prawny, który by ustalał odpowiedni podział funkcji i organów władzy
państwowej, a równocześnie skutecznie dbał o zachowanie praw bez czyjejkolwiek
szkody. Prawa wszystkich jednostek, rodzin i zrzeszeń oraz korzystanie z nich
powinny być wraz z obowiązkami wiążącymi wszystkich obywateli uznane, zachowane
i popierane. Wśród tych obowiązków trzeba pamiętać o obowiązku świadczeń
materialnych i osobistych na rzecz państwa, jakich wymaga dobro wspólne.
Rządzący niech baczą, by nie stawiać przeszkód społecznościom rodzinnym,
związkom społecznym i kulturalnym, zarządom i instytucjom pośrednim, i niech
nie pozbawiają ich legalnej i pożytecznej działalności, ale raczej niech
starają się chętnie i ustawicznie je popierać. Obywatele natomiast, czy to
poszczególni, czy zrzeszeni, niech wystrzegają się zarówno udzielania zbyt
wielkich uprawnień władzy państwowej, jak też domagania się od nich natarczywie
nadzwyczajnych wygód i korzyści, aby dzięki temu umniejszyć ciężar obowiązków
spoczywających na jednostkach, rodzinach i zrzeszeniach społecznych.
Zawikłane stosunki naszej epoki zmuszają władzę publiczną do częstszego
ingerowania w sprawy społeczne, gospodarcze i kulturalne celem stworzenia
dogodniejszych warunków obywatelom i zrzeszeniom do swobodnego zdobywania
pełnego ludzkiego dobra w sposób bardziej skuteczny. Zależnie od różnorodności
krajów i od różnego stopnia rozwoju ludów w różny sposób można pojmować
stosunek socjalizacji do autonomii osoby ludzkiej i do postępu. Jeżeli jednak
korzystanie z praw ulega gdzieś czasowemu ograniczeniu ze względu na dobro
wspólne, z chwilą zmiany warunków należy natychmiast przywrócić swobodę. A już
nieludzką jest rzeczą, gdy władza polityczna przybiera formy totalitarne lub
dyktatorskie, które naruszają prawa jednostek lub zrzeszeń społecznych.
Niech obywatele pielęgnują wielkodusznie i wiernie miłość ojczyzny,
jednak bez ciasnoty duchowej, tak by zawsze mieli również wzgląd na dobro całej
rodziny ludzkiej, którą łączy w jedno różne więzy między plemionami, ludami i
narodami.
Wszyscy chrześcijanie niech odczuwają swoje szczególne i sobie właściwe
powołanie we wspólnocie politycznej, na mocy którego winni świecić przykładem,
sumiennie spełniać obowiązki i służyć dobru wspólnemu, pokazując czynem, jak da
się pogodzić władza z wolnością, inicjatywa jednostkowa z organiczną więzią i
wymogami całego ciała społecznego, pożyteczną jedność z owocną rozmaitością. W
porządkowaniu spraw doczesnych niech biorą pod uwagę słuszne, choć różniące się
między sobą poglądy i niech szanują obywateli także stowarzyszonych, którzy
uczciwie tych opinii bronią. Partie zaś polityczne winny popierać to, czego
według ich mniemania domaga się dobro wspólne; nigdy natomiast nie wolno
stawiać własnej korzyści ponad dobro wspólne.
Troskliwie należy dbać o wychowanie obywatelskie i polityczne, tak
bardzo dzisiaj potrzebne ludziom, a zwłaszcza młodzieży, aby wszyscy obywatele
mogli spełniać swoje zadanie w życiu swej wspólnoty politycznej.
Ci, którzy posiadają talent do działalności politycznej lub mogą się do
niej nadać, a jest to sztuka trudna i zarazem wielce szlachetna, niech się do
niej sposobią i oddają się jej nie myśląc o własnej wygodzie lub zyskownym
stanowisku. Niech występują przeciw uciskowi ze strony jednostki lub
samowładztwu i nietolerancji partii politycznej, działając roztropnie i
nienagannie pod względem moralnym, a niech poświęcają się dobru wspólnemu w
duchu szczerości i słuszności, owszem z miłością i odwagą polityczną.
KDK 76. (Wspólnota polityczna a Kościół). Jest sprawą doniosłą, żeby
zwłaszcza w społeczeństwach pluralistycznych doceniano właściwy stosunek między
wspólnotą polityczną a Kościołem i by jasno rozróżniano to, co czynią wierni,
czy to poszczególni, czy też stowarzyszeni, we własnym imieniu jako obywatele
kierujący się głosem sumienia chrześcijańskiego, od tego, co czynią wraz ze
swymi pasterzami w imieniu Kościoła.
Kościół, który z racji swego zadania i kompetencji w żaden sposób nie
utożsamia się ze wspólnotą polityczną ani nie wiąże się z żadnym systemem
politycznym, jest zarazem znakiem i zabezpieczeniem transcendentnego charakteru
osoby ludzkiej.
Wspólnota polityczna i Kościół są w swoich dziedzinach od siebie
niezależne i autonomiczne. Obydwie jednak wspólnoty, choć z różnego tytułu,
służą powołaniu jednostkowemu i społecznemu tych samych ludzi. Tym skuteczniej
będą wykonywać tę służbę dla dobra wszystkich, im lepiej będą rozwijać między
sobą zdrową współpracę uwzględniając także okoliczności miejsca i czasu.
Człowiek bowiem nie jest zacieśniony do samego tylko porządku doczesnego, ale
żyjąc w historii, zachowuje w całości swoje wieczne powołanie. Kościół zaś
oparty w swoich podstawach na miłości Zbawiciela przyczynia się do tego, by w
granicach narodu i między narodami szerzej krzewiła się sprawiedliwość i miłość.
Kościół głosząc prawdę ewangeliczną i rozjaśniając światłem swej nauki i
świadectwem okazywanym przez wiernych wszelkie dziedziny aktywności ludzkiej,
szanuje również i popiera polityczną wolność i odpowiedzialność obywateli.
Gdy Apostołowie i ich następcy oraz ich pomocnicy otrzymują
posłannictwo, aby wieścić ludziom Chrystusa, Zbawiciela świata, wspierają się w
swym apostolacie na potędze Boga, który często w słabości świadków ukazuje moc
Ewangelii. Ci bowiem, którzy poświęcają się posłudze słowa Bożego, powinni
korzystać z dróg i pomocy właściwych Ewangelii, które pod wieloma względami
różnią się od środków stosowanych przez państwo ziemskie.
Rzeczy bowiem doczesne i te, które w obecnym stanie człowieka
przewyższają ten świat, łączą się ściśle ze sobą, a nawet sam Kościół posługuje
się rzeczami doczesnymi w stopniu, w jakim wymaga ich właściwe mu posłannictwo.
Nie pokłada jednak swoich nadziei w przywilejach ofiarowanych mu przez władzę
państwową; co więcej, wyrzeknie się korzystania z pewnych praw legalnie
nabytych, skoro się okaże, że korzystanie z nich podważa szczerość jego
świadectwa, albo że nowe warunki życia domagają się innego układu stosunków.
Kościół winien mieć jednak zawsze i wszędzie prawdziwą swobodę w głoszeniu
wiary, w uczeniu swojej nauki społecznej, w spełnianiu nieskrępowanie wśród
ludzi swego zadania, a także w wydawaniu oceny moralnej nawet w kwestiach
dotyczących spraw politycznych, kiedy domagają się tego podstawowe prawa osoby
lub zbawienie dusz, stosując wszystkie i wyłącznie te środki, które zgodne są z
Ewangelią i dobrem powszechnym według różnorodności czasu i warunków.
Trzymając się wiernie Ewangelii i pełniąc swą misję w świecie, Kościół,
którego zadaniem jest popierać i podnosić wszystko, co prawdziwe, dobre i
piękne w społeczności ludzkiej, umacnia między ludźmi pokój na chwałę Bożą.
KDK 77. (Wstęp). W naszych czasach, kiedy nader ciężkie utrapienia i
trudności spowodowane srożącą się lub zagrażającą wojną wciąż jeszcze dają się
ludziom odczuwać, cała rodzina ludzka w procesie swego dojrzewania stanęła w
obliczu najwyższego niebezpieczeństwa. Powoli w jedno zgromadzona, a także
wszędzie bardziej świadoma swej jedności, nie zdoła ona dokonać dzieła, jakie
przed nią stoi, a mianowicie – uczynić świat bardziej ludzkim dla wszystkich na
całej kuli ziemskiej, jeżeli wszyscy w odnowieniu ducha nie zwrócą się ku
prawdzie pokoju. Tu leży przyczyna, że nowina ewangeliczna, zawsze zgodna z
wyższymi dążeniami i aspiracjami rodzaju ludzkiego, nabiera w naszych czasach
nowego blasku, nazywając błogosławionymi sprawców pokoju, „albowiem synami
Bożymi będą nazwani” (Mt 5,9).
Sobór przeto potępiwszy okropność wojny, pragnie w imię prawdziwego i
wzniosłego ideału pokoju wezwać gorąco chrześcijan, żeby z pomocą Chrystusa,
sprawcy pokoju, współdziałali ze wszystkimi ludźmi dla umocnienia między nimi
pokoju w sprawiedliwości i miłości oraz żeby przysposabiali środki pokoju.
KDK 78. (Natura pokoju). Pokój nie jest prostym brakiem wojny ani też
nie sprowadza się jedynie do stanu równowagi sił sobie przeciwstawnych, nie
rodzi się także z despotycznego władztwa, lecz słusznie i właściwie zowie się
„dziełem sprawiedliwości” (Iz 32,17). Jest on owocem porządku nadanego
społeczeństwu ludzkiemu przez boskiego jego Założyciela, nad którego
urzeczywistnieniem pracować mają ludzie pragnący coraz to doskonalszej
sprawiedliwości. Wprawdzie bowiem dobro wspólne rodu ludzkiego kierowane jest
zasadniczo przez prawo odwieczne, tym niemniej co do konkretnych swych wymagań
podlega ono z biegiem czasu nieustannym zmianom, przeto pokoju nigdy na zawsze
nie da się zdobyć, lecz ciągle go trzeba budować. Ponieważ ponadto wola ludzka
okazuje się ułomna, a przy tym zraniona grzechem, zabieganie o pokój wymaga ze
strony każdego człowieka stałego panowania nad namiętnościami, a ze strony
prawowitej władzy – czujności.
Jednak i to nie wystarcza. Pokoju takiego na ziemi osiągnąć nie można,
jeśli nie zabezpieczy się dobra poszczególnych osób i jeśli ludzie z ufnością i
dobrowolnie nie będą udzielać sobie nawzajem bogactw swego umysłu i ducha. Do
zbudowania pokoju niezbędnie konieczna jest zdecydowana wola poszanowania
innych ludzi i narodów oraz ich godności, jak też wytrwałe praktykowanie
braterstwa. A przeto pokój jest także owocem miłości, która posuwa się poza
granice tego, co może wyświadczać sama sprawiedliwość.
Pokój zaś ziemski, który powstaje z miłości bliźniego, jest obrazem i
skutkiem pokoju Chrystusowego, spływającego od Boga Ojca. Sam bowiem Syn
Wcielony, Książę pokoju, pojednał wszystkich ludzi z Bogiem przez krzyż swój, a
przywracając wszystkim jedność w jednym Ludzie i w jednym Ciele, uśmiercił
nienawiść we własnym ciele, a wywyższony przez zmartwychwstanie wylał Ducha
miłości na serca ludzkie.
Dlatego usilnie wzywa się chrześcijan, żeby „czyniąc prawdę w miłości”
(Ef 4,15), łączyli się z ludźmi szczerze pokojowo usposobionymi dla ubłagania i
przywrócenia pokoju.
Kierując się takim samym duchem, musimy udzielać pochwały tym, którzy
wyrzekając się w dochodzeniu swych praw użycia gwałtu, uciekają się do takich
środków obrony, jakie nawet słabszym są dostępne, jeśli to jest możliwe bez
naruszania praw i zobowiązań innych ludzi lub społeczeństwa.
Ludziom, o ile są grzeszni, zagraża niebezpieczeństwo wojny i aż do
nadejścia Chrystusa będzie zagrażać; o ile natomiast zespoleni w miłości
przezwyciężają grzech, to i gwałty są przezwyciężane, aż do wypełnienia słowa:
„przekują miecze na lemiesze, a włócznie swoje na sierpy. Nie podniesie naród
przeciw narodowi miecza, ani się ćwiczyć będą dalej ku bitwie” (Iz 2,4).
KDK 79. (Powściąganie okropności wojen). Jakkolwiek ostatnie wojny
przyniosły naszemu światu bardzo wielkie straty zarówno materialne, jak i
moralne, to jednak dotychczas jeszcze w tej czy innej stronie świata wojna
ustawicznie czyni swoje spustoszenia. Co gorsza, z chwilą kiedy w działaniach
wojennych zastosowano wszelkiego rodzaju naukowe środki walki, właściwe wojnie
okrucieństwo grozi doprowadzeniem walczących do barbarzyństwa, przewyższającego
o wiele barbarzyństwo minionych czasów. Ponadto złożoność współczesnych warunków
życia oraz powikłania w stosunkach między narodami umożliwiają kontynuowanie
wojen zamaskowanych przy pomocy nowych, podstępnych, a wywrotowych metod. W
wielu okolicznościach uważa się stosowanie metod terroru za nowy sposób
wojowania.
Mając przed oczyma ten poniżający stan człowieczeństwa, Sobór przede
wszystkim pragnie odnowić w pamięci trwałą moc obowiązującą naturalnego prawa
narodów i jego ogólnych zasad. Samo sumienie rodzaju ludzkiego zasady te z
coraz większą stanowczością ogłasza. Działania zatem, które się tym zasadom
rozmyślnie sprzeciwiają, jak również rozkazy nakazujące ich wykonanie, są
zbrodnicze, przeto tych, którzy je spełniają, nie można usprawiedliwiać
względem na ślepe posłuszeństwo. Do takich działań należy zaliczyć przede
wszystkim te, za pomocą których planowo i metodycznie zmierza się do zagłady
jakiegoś plemienia, narodu czy mniejszości narodowej. Wszystko to należy
bezwzględnie potępić jako przerażające zbrodnie. Należy zaś bardzo chwalić
odwagę tych, którzy nie boją się otwarcie przeciwstawić się nakazującym tego
rodzaju rzeczy.
Istnieją w sprawach wojny różne umowy międzynarodowe podpisane przez
wiele narodów w tym celu, aby bardziej ludzkim uczynić działania wojenne oraz
ich następstwa; takimi są konwencje, dotyczące losu rannych żołnierzy i jeńców,
a także różne tego rodzaju deklaracje. Umów tych należy dochowywać. Co więcej –
wszyscy, a zwłaszcza władze publiczne i rzeczoznawcy w tych sprawach
zobowiązani są dokładać wszelkich starań, jakie tylko leżą w ich mocy, aby
umowy te były przestrzegane, przyczyniając się w ten sposób lepiej i
skuteczniej do pohamowania okropności wojen. Ponadto wydaje się słuszne, żeby
ustawodawstwo humanitarnie ustosunkowało się do tych, którzy z motywów swego
sumienia odmawiają noszenia broni, jeżeli tylko godzą się na inny sposób
służenia wspólnocie ludzkiej.
Ale wojny ze spraw ludzkich wyrugowano. Póki zaś będzie istniało
niebezpieczeństwo wojny, a równocześnie brakować będzie międzynarodowej władzy
posiadającej niezbędne kompetencje i wyposażonej w odpowiednią siłę, póty
rządom nie można zaprzeczać prawa do koniecznej obrony, byle wyczerpały wpierw
wszystkie środki pokojowych rokowań. Na kierownikach państw oraz innych
czynnikach współodpowiedzialnych z nimi za los państwa ciąży zatem obowiązek,
by strzec bezpieczeństwa powierzonych sobie ludów, poważnie traktując sprawy
tak poważne. Czym innym bowiem jest zajmowanie się sprawami wojskowymi w celach
słusznej obrony narodów, czym innym zaś – z chęci ujarzmiania innych ludów. Ani
bowiem potęga militarna nie legalizuje żadnego użycia jej samej dla celów
wojennych czy politycznych, ani też, gdyby na nieszczęście już do wojny doszło,
nie wszystko tym samym staje się między walczącymi stronami dopuszczalne.
Ci wszakże, którzy sprawie ojczyzny oddani służą w wojsku, niech uważają
siebie za sługi bezpieczeństwa i wolności narodów. Jeżeli bowiem to zadanie
właściwie spełniają, naprawdę przyczyniają się do utrwalenia pokoju.
KDK 80. (Wojna totalna). Grozę i złość wojny wzmaga niezmiernie postęp w
zakresie broni naukowych. Działania bowiem wojenne przy użyciu tych broni mogą
sprawić ogromne i nieobliczalne zniszczenia, które wskutek tego wykraczają
daleko poza granice koniecznej obrony. Co więcej, jeśliby były użyte w całości
te środki, które już zostały zmagazynowane przez wielkie narody, doprowadziłoby
to do całkowitej niemal i obustronnej zagłady walczących, pomijając rozliczne
spustoszenia w świecie oraz zgubne skutki wynikłe z zastosowania tego rodzaju
broni.
Wszystko to zmusza nas do rozpatrzenia problemu wojny w zupełnie nowym
duchu. Niechże wiedzą współcześni, że będą musieli zdać ciężki rachunek za
swoje wojenne przedsięwzięcia. Albowiem od dzisiejszych ich zamierzeń w wysokim
stopniu zależeć będzie bieg przyszłych czasów.
Mając to na uwadze, obecny Sobór święty solidaryzuje się z potępieniem
wojny totalnej przez ostatnich papieży i ze swej strony oświadcza:
Wszelkie działania wojenne, zmierzające bez żadnej różnicy do zniszczenia
całych miast lub też większych połaci kraju z ich mieszkańcami, są zbrodnią
przeciw Bogu i samemu człowiekowi, zasługującą na stanowcze i natychmiastowe
potępienie.
Szczególniejsze niebezpieczeństwo współczesnej wojny polega na tym, że
posiadającym nowoczesne naukowe rodzaje broni stwarza ona niejako okazję do
dokonywania tych zbrodni, a ludzką wolę z jakąś nieubłaganą konsekwencją może
pobudzać do bardzo okrutnych zamysłów. Wobec tego, ażeby w przyszłości nigdy
się to nie zdarzyło, biskupi całego świata razem zebrani zaklinają wszystkich,
zwłaszcza rządców narodów oraz naczelnych dowódców wojskowych, by nieustannie
mieli przed oczyma ogrom swej odpowiedzialności przed Bogiem oraz przed całą
ludzkością.
KDK 81. (Wyścig zbrojeń). Naukowe rodzaje broni gromadzi się nie po to
tylko, aby ich używać w czasie wojny. Uważa się bowiem, że pewność obrony
każdej ze stron zależy od możliwości piorunującego ugodzenia przeciwnika; wobec
tego owo z roku na rok rosnące nagromadzenie broni ma w ten niezwykły sposób
służyć do odstraszenia potencjalnych agresorów. Bardzo wielu uważa to za
najskuteczniejszy obecnie środek zdolny zapewnić jaki taki pokój między
narodami.
Jakkolwiek by się miała sprawa z takim sposobem ostrzegania przed wojną,
niech ludzie będą przekonani, że wyścig zbrojeń, do którego ucieka się dość
dużo narodów, nie jest drogą bezpieczną do utrzymania trwałego pokoju,
wynikająca zaś stąd, tzw. równowaga sił nie jest pokojem pewnym ani prawdziwym.
Zarzewia wojny przez to się nie usuwa; raczej stwarza się groźbę, że powoli
jeszcze się powiększy. Właśnie wtedy, kiedy na produkcję wciąż nowych rodzajów
broni wydaje się przeogromne sumy pieniężne, nie można skutecznie zaradzić tylu
dzisiejszym niedostatkom ludzi na całym świecie. Zamiast szczerze i od samych
podstaw usuwać nieporozumienia między narodami, zakaża się nimi inne strony
świata. Trzeba zatem obrać nową drogę, biorącą początek z odnowionego ducha,
aby usunąć to zgorszenie i aby można było światu, wyzwolonemu z ucisku trwogi,
która go gnębi, przywrócić prawdziwy pokój.
Dlatego trzeba ponownie oświadczyć: wyścig zbrojeń stanowi
najgroźniejszą plagę ludzkości, a równocześnie nieznośną krzywdę dla ubogich.
Należy się zaś bardzo obawiać, że jeśli nadal będzie trwać, spowoduje kiedyś
wszystkie zgubne klęski, do których już przygotowuje środki.
Opamiętawszy się na myśl o klęskach, które rodzaj ludzki sobie samemu
już może wyrządzić, skorzystajmy z danej nam z wysoka spokojnej godziny, jakiej
zażywamy, w tym celu, ażebyśmy bardziej świadomi naszej odpowiedzialności
wynaleźli sposoby, przy pomocy których moglibyśmy nasze spory załatwiać w
sposób bardziej godny człowieka. Opatrzność Boża przynagla nas do tego, abyśmy
samych siebie uwolnili od wiekowej niewoli wojny. Jeżelibyśmy zaś nie chcieli
podjąć się tego wysiłku, nie wiadomo, dokąd nas zaprowadzi ta zła droga, na
którą weszliśmy.
KDK 82. (Konieczność całkowitego zakazu wojny oraz międzynarodowa akcja
celem jej uniknięcia). Jasną jest więc rzeczą, że usilnie trzeba nam się
starać, aby wszystkimi siłami przygotowywać czas, kiedy za zgodą narodów będzie
można zakazać wszelkiej wojny. Wymaga to oczywiście ustanowienia jakiejś
powszechnej, przez wszystkich uznanej władzy publicznej, która by rozporządzała
skuteczną siłą, zdolną wszystkim zapewnić zarówno bezpieczeństwo, jak i
przestrzeganie sprawiedliwości oraz poszanowanie praw. Zanim zaś będzie można
ową pożądaną władzę ustanowić, trzeba, żeby dzisiejsze najwyższe organy
międzynarodowe pilnie oddawały się badaniom środków bardziej zdatnych do
zaprowadzenia ogólnego bezpieczeństwa. Ponieważ pokój między narodami winien
zrodzić się raczej z wzajemnego zaufania aniżeli ze zbrojnego terroru, wszyscy
powinni przyczynić się do tego, żeby wreszcie się skończył wyścig zbrojeń; żeby
rozbrojenie faktycznie się zaczęło, żeby postępowało oczywiście nie
jednostronnie, ale równomiernie, zgodnie z umową, zabezpieczone naprawdę
skutecznymi gwarancjami.
Tymczasem nie należy lekceważyć wysiłków już poczynionych i ciągle
jeszcze podejmowanych celem odwrócenia niebezpieczeństwa wojny. Trzeba raczej
popierać dobrą wolę bardzo wielu ludzi, którzy choć obarczeni ogromnymi
troskami sprawowanych przez siebie wysokich urzędów, mimo to pobudzeni
świadomością bardzo poważnego obowiązku, jaki na nich ciąży, starają się
wykluczyć wojnę, przed którą się wzdragają, aczkolwiek muszą uwzględniać
powikłania realnie zachodzących sytuacji. Trzeba usilnie Boga prosić, aby
udzielił im siły do wytrwałego podejmowania i odważnego wykonania tego dzieła
wielkiego umiłowania ludzi, którego treścią jest mężne budowanie pokoju.
Zadanie to z pewnością wymaga dziś od nich, aby umysłem i duchem sięgnęli poza
granice własnego narodu, aby pozbyli się egoizmu narodowego oraz ambicji
panowania nad innymi narodami, żywili natomiast głęboki szacunek dla całej
ludzkości, która z takim trudem zmierza do większego zjednoczenia się.
Ożywione i niezmordowane debaty na temat problemów dotyczących pokoju i
rozbrojenia, jak również międzynarodowe kongresy, które się zajmowały tą
sprawą, należy poczytać za pierwsze kroki ku rozwiązaniu tak ważnych zagadnień
i w energiczniejszy jeszcze sposób popierać, aby w przyszłości osiągnęły
praktyczne wyniki. Z tym wszystkim jednak niech się ludzie wystrzegają, ażeby w
tej sprawie nie zdawali się na wysiłki tylko niektórych jednostek, bez troski o
własne zaangażowanie się. Przywódcy bowiem ludów, będąc poręczycielami wspólnego
dobra swego narodu, a zarazem sprawcami dobra całego świata, bardzo zależą od
opinii i nastrojów duchowych szerokich rzesz społeczeństwa. Daremny będzie ich
wysiłek w kierunku budowy pokoju, dopóki wrogość, uczucia pogardy i nieufności,
„rasowe” nienawiści oraz zawzięte ideologie dzielą ludzi i wzajemnie przeciwstawiają.
Z tego powodu nagli gwałtowna potrzeba odnowy wychowywania umysłów oraz nowego
ducha w opinii publicznej. Ci, którzy oddają się dziełu wychowania, zwłaszcza
młodzieży, bądź urabiają opinię publiczną, niech za swój pierwszy obowiązek
poczytują sobie troskę o to, by umysły wszystkich przepajać duchem nowego pokojowego
sposobu myślenia. także my wszyscy, mając na oku cały świat i zadania, jakie
razem wykonać możemy w tym celu, winniśmy odmienić nasze serca, aby obecne
pokolenie szło ku lepszemu.
Niech nas wszakże nie zwodzi fałszywa nadzieja. Jeżeli bowiem,
zapomniawszy wrogości i nienawiści, nie zawrze się w przyszłości trwałych i
uczciwych umów w sprawie powszechnego pokoju, ludzkość, która już obecnie
znajduje się w poważnym niebezpieczeństwie, mimo że osiągnęła podziwu godną
wiedzę, popychana dalej zbrodniczą ręką może doczekać się godziny, w której nie
będzie już jej dane zaznać innego pokoju, jak tylko przerażającego pokoju
śmierci. Mimo wszystko Kościół Chrystusowy, który pozostaje w samym sercu
trwogi obecnej doby, mówiąc o tym wszystkim, nie przestaje zarazem żywić mocnej
nadziei. Raz po raz, w dogodnej i niedogodnej dla siebie chwili usiłuje
współczesnemu światu przekazać apostolskie wezwanie: „oto teraz czas sposobny”,
by serce odmienić, „oto teraz czas zbawienia”.
KDK 83. (Przyczyny konfliktów i środki zaradcze). Chcąc zaprowadzić
trwały pokój należy przede wszystkim wyplenić przyczyny konfliktów, które
przeradzają się w wojny, zwłaszcza zaś przejawy niesprawiedliwości. Wiele z
nich pochodzi ze zbytnich nierówności gospodarczych oraz z opieszałości w stosowaniu
koniecznych środków zaradczych. Inne powstają z żądzy panowania, z pogardy dla
człowieka, a ostatecznie chcąc sięgnąć do przyczyn głębszych, z ludzkiej
zazdrości, nieufności, pychy i innych egoistycznych namiętności. Ponieważ człowiek
nie potrafi znosić takiego braku porządku, wskutek tego nawet wtedy, kiedy
wojna się nie sroży, świat zatruwają spory między ludźmi oraz gwałty. A że
nadto te same objawy zła występują w stosunkach między narodami, jest więc
rzeczą konieczną, aby dla przezwyciężenia ich lub zabezpieczenia się przed nimi
i poskromienia wyuzdanych gwałtów coraz lepiej i ściślej współdziałały ze sobą
odpowiednio skoordynowane instytucje międzynarodowe. Należy też niestrudzenie
dawać inicjatywę do tworzenia organizacji służących sprawie pokoju.
KDK 84. (Wspólnota narodów i instytucje międzynarodowe). W dzisiejszych
czasach narastają bardzo węzły ścisłej zależności między wszystkimi obywatelami
i narodami globu ziemskiego. A zatem, żeby odpowiednio poszukiwano powszechnego
dobra wspólnego i skutecznie je osiągano, okazuje się rzeczą konieczną
ustanowienie przez samą wspólnotę narodów takiego porządku, który by odpowiadał
dzisiejszym zadaniom, zwłaszcza w odniesieniu do licznych krajów, aż do obecnej
chwili cierpiących nieznośny niedostatek.
Dla osiągnięcia tych celów instytucje wspólnoty międzynarodowej ze swej
strony powinny zaradzać różnym potrzebom ludzi, zarówno na tych odcinkach życia
społecznego, do których należą wyżywienie, zdrowie, wychowanie, praca, jak i w
pewnych specjalnych sytuacjach mogących tu i ówdzie występować. Chodzi tu o
ogólną potrzebę przychodzenia z pomocą narodom będącym na drodze do rozwoju,
zaradzenia biedzie uchodźców rozproszonych po całym świecie, a wreszcie
wspomagania emigrantów oraz ich rodzin.
Z całą pewnością dobre usługi świadczą rodzajowi ludzkiemu istniejące
już instytucje międzynarodowe, powszechne czy regionalne. Jawią się one jako
pierwsze wysiłki zmierzające do założenia międzynarodowych fundamentów dla
całej wspólnoty ludzkiej w tym celu, aby umożliwić rozwiązanie najważniejszych
zagadnień naszych czasów, to znaczy stworzyć warunki postępu na całym świecie
oraz zapobiec jakimkolwiek formom wojny. Kościół cieszy się z ducha prawdziwego
braterstwa rozkwitłego na wszystkich tych polach między chrześcijanami i
niechrześcijanami. Ten duch sprawia, że podejmuje się coraz większe wysiłki
celem ulżenia ogromnej nędzy ludzkiej.
KDK 85. (Współpraca międzynarodowa na polu gospodarczym). Dzisiejsze
wzajemne powiązania rodzaju ludzkiego domagają się także zorganizowania
większej współpracy na polu gospodarczym. Jakkolwiek bowiem prawie wszystkie
ludy uzyskały niepodległość, to jednak daleko im jeszcze do tego, aby wyzwoliły
się równocześnie od zbytnich nierówności oraz niesłusznej zależności w
jakiejkolwiek postaci, a także aby uniknęły wszelkiego niebezpieczeństwa
wewnętrznych trudności.
Rozwój każdego z tych narodów zależy od pomocy w ludziach i kapitałach
pieniężnych. należy więc przygotować obywateli każdego narodu do podjęcia
różnych zadań na polu życia gospodarczego i społecznego przez odpowiednie
wychowanie i wykształcenie zawodowe. Do tego zaś potrzeba pomocy specjalistów
obcokrajowców, którzy świadcząc swe usługi niech się nie zachowują jak panowie,
lecz jak pomocnicy i współpracownicy. Nie przyniesie się narodom na drodze
postępu pomocy materialnej, jeżeli nie przekształci się gruntownie form dzisiejszego
handlu. Ponadto trzeba jeszcze innego wsparcia ze strony narodów przodujących,
czy to w formie bezinteresownej darowizny, czy też pożyczek lub inwestycji
pieniężnych. Niech te formy pomocy świadczone będą z jednej strony z
wielkodusznością, a bez chciwości, z drugiej zaś – przyjmowane z całą
godnością.
Przy budowaniu prawdziwego powszechnego ładu gospodarczego trzeba
okiełznać nadmierną żądzę zysku, ambicje narodowe, pragnienie panowania
politycznego, rachuby militarne, jak też machinacje, mające na celu propagandę
i narzucanie pewnych ideologii. Proponuje się wiele różnych systemów
gospodarczych i społecznych; należy sobie życzyć, aby rzeczoznawcy w tych
sprawach ustalili wspólne założenia zdrowego handlu międzynarodowego. Stanie
się to łatwiejsze, jeżeli poszczególni ludzie wyrzekną się własnych uprzedzeń,
a okażą się chętni do szczerego dialogu.
KDK 86. (Niektóre przydatne wskazania). Następujące wskazania mogą się
okazać przydatne dla tej współpracy:
•a) Ludy na drodze do rozwoju niechaj to sobie wezmą do serca, aby za
cel postępu wyraźnie i zdecydowanie postawiły sobie osiągnięcie pełnej
doskonałości ludzkiej swoich obywateli. Niech będą świadome, że postęp rodzi
się i rozwija przede wszystkim z pracy i twórczej inicjatywy zainteresowanych
narodów. Powinien się on bowiem opierać nie na samych tylko obcych, ale przede
wszystkim na własnych zasobach, wszechstronnie przez nie wykorzystanych, a
także rozwijanych zgodnie z własnymi uzdolnieniami i tradycją. W dziele tym
winni przodować ci, którzy wywierają większy wpływ na innych.
•b) Nader poważnym natomiast obowiązkiem narodów rozwiniętych jest
pomagać narodom rozwijającym się w spełnianiu powyższych zadań. Z tego też
powodu niech u siebie samych dokonają takich zmian w dziedzinie umysłowego i
materialnego życia społeczeństwa, jakie okażą się konieczne do utrwalenia tej
powszechnej współpracy.
Przeto w umowach handlowych ze słabszymi i uboższymi narodami niech
pilnie uwzględniają ich dobro; te bowiem dochody, które uzyskują ze sprzedaży
własnych produktów, są im niezbędne dla ich własnego utrzymania.
•c) Rzeczą zaś wspólnoty międzynarodowej jest tak pokierować tym
rozwojem i tak go podtrzymywać, aby środki na ten cel przeznaczone wykorzystano
jak najskuteczniej i w granicach słuszności. Do tej też wspólnoty należy –
oczywiście przy przestrzeganiu zasady pomocniczości – skoordynować na całym
świecie systemy ekonomiczne w taki sposób, aby funkcjonowały zgodnie z normami
sprawiedliwości.
Należy zakładać instytucje zdatne do popierania i normowania
międzynarodowych obrotów handlowych, zwłaszcza z narodami mniej rozwiniętymi, i
do wyrównania braków wynikających z nadmiernej nierówności potencjału
gospodarczego pomiędzy narodami. Tego rodzaju uporządkowanie tych spraw w
połączeniu z pomocą techniczną, kulturalną i finansową powinno dostarczyć
koniecznego wsparcia narodom dążącym do postępu, żeby mogły należycie korzystać
z rozwoju swojej gospodarki.
•d) W wielu wypadkach zachodzi nagląca potrzeba rewizji struktur
gospodarczych i społecznych. Wystrzegać się jednak należy nieprzemyślanych
rozwiązań technicznych, zwłaszcza takich, które niosą człowiekowi materialne
udogodnienia, sprzeciwiają się jego duchowym właściwościom i postępowi.
Albowiem „nie samym chlebem człowiek żyje, lecz wszelkim słowem, które pochodzi
z ust Bożych” (Mt 4,4). Każda zaś gałąź rodziny ludzkiej nosi w sobie i w
swoich zdrowych tradycjach pewną część skarbu duchowego, powierzonego ludzkości
przez Boga, choć wielu nie wie, z jakiego źródła on pochodzi.
KDK 87. (Współpraca międzynarodowa na odcinku zagadnień związanych z
przyrostem ludności). Nader potrzebna okazuje się współpraca międzynarodowa w
stosunku do tych ludów, które dziś dosyć często, obok wielu innych trudności,
dotkliwie odczuwają także te, które spowodowane są szybkim przyrostem ludności.
Potrzeba nagli, by drogą pełnej i wydatnej współpracy wszystkich, zwłaszcza
narodów bogatszych, wypróbowano, w jaki sposób można by przysposobić i
dostarczyć całej wspólnocie ludzkiej to, co jest konieczne do życia i odpowiedniego
wykształcenia ludzi. Co prawda niektóre ludy mogłyby znacznie poprawić warunki
swego życia, jeżeliby po odpowiednim przeszkoleniu przeszły od przestarzałych
metod uprawy roli do nowoczesnej techniki w tej dziedzinie. Do stosować ją
wszakże muszą z odpowiednią roztropnością do swoich warunków, a nadto
zreformować swój ustrój społeczny oraz przeprowadzić sprawiedliwszy podział
posiadanych gruntów.
Jeśli chodzi o problem ludnościowy własnego narodu, z pewnością leży w
granicach kompetencji rządu wydawać prawa i tworzyć urzędy, na przykład w
dziedzinie ustawodawstwa społecznego i rodzinnego, w dziedzinie spraw migracji
ludności ze wsi do miast, w zakresie służby informacyjnej co do stanu i potrzeb
narodu. Ponieważ problem ten tak mocno zajmuje dziś umysły ludzkie, należy
sobie życzyć, aby katoliccy znawcy tych spraw, zwłaszcza w uniwersytetach,
podejmowali biegle fachowe badania i inicjatywy w tym zakresie i możliwie
szeroko je rozwijali.
Skoro zaś wielu twierdzi, że należy przy użyciu wszystkich środków oraz
każdego rodzaju interwencji władzy państwowej jak najradykalniej zmniejszyć
przyrost ludności na całym świecie, a przynajmniej w niektórych narodach, Sobór
upomina wszystkich, żeby wystrzegali się rozwiązań, publicznie lub prywatnie
zalecanych, a niekiedy nawet narzucanych, które okazują się sprzeczne z prawem
moralnym. Albowiem obok niepozbywalnego prawa człowieka do małżeństwa i
wydawania na świat potomstwa decyzja w sprawie ilości przyszłego potomstwa
zależy od uzasadnionego etycznie sądu rodziców i żadną miarą nie może być
przekazana władzy publicznej. Skoro zaś sąd rodziców zakłada w nich dobrze
urobione sumienie, jest rzeczą wielkiej wagi, żeby dla wszystkich stało się
dostępne wyrobienie sobie poczucia słusznej i prawdziwie ludzkiej
odpowiedzialności, która mając na uwadze okoliczności samej rzeczy i czasu,
kieruje się prawem Bożym. To zaś wymaga, żeby w niejednym zmienić na lepsze
warunki wychowawcze i społeczne, a przede wszystkim zapewnić formację religijną
lub przynajmniej pełną naukę moralności. Należy więc roztropnie informować
ludzi o postępach nauki w badaniach nad metodami, w których małżonkowie mogą
znaleźć pomoc przy regulacji poczęć, a których pewność została dostatecznie
wypróbowana i dowiedziona zgodność z porządkiem moralnym.
KDK 88. (Zadania chrześcijan w świadczeniu pomocy). Niechże
chrześcijanie ochotnie i całym sercem współpracują w tym, żeby budowano
porządek międzynarodowy, w którym rzeczywiście przestrzegano by swobód i
przyjaznego braterstwa względem wszystkich, a to tym bardziej, iż większa część
świata cierpi jeszcze taką nędzę, że sam Chrystus w ubogich niejako pełnym
głosem odwołuje się do miłości swoich uczniów. Niech więc nie będzie zgorszeniem
dla ludzi fakt, że niektóre narody, w których często większość obywateli
szczyci się imieniem chrześcijańskim, opływają w dostatek dóbr, podczas gdy
innym brak koniecznych rzeczy do życia i trapi je głód, choroby i bieda
wszelaka. Chwałą bowiem i świadectwem Kościoła Chrystusowego jest duch ubóstwa
i miłości.
Chwalić więc i popierać trzeba tych chrześcijan, zwłaszcza młodych,
którzy ofiarowują się dobrowolnie nieść pomoc innym ludom i narodom. Owszem,
jest rzeczą całego Ludu Bożego, a biskupi słowem i przykładem mają mu w tym
przewodzić – wedle sił przynosić ulgę cierpiącym w naszych czasach nędzę, i to
zgodnie ze starym obyczajem w Kościele nie tylko z tego, co zbywa, ale nawet z
dóbr potrzebnych.
Zbieranie, rozdzielanie darowizn, chociaż nie da się ustalić w sposób
sztywny i szablonowy, to jednak w diecezjach, narodach i w całym świecie
odbywać się powinno w należytym porządku. Gdzie tego zachodzi potrzeba, niech
katolicy w dziełach miłosierdzia łączą się z pozostałymi braćmi chrześcijanami.
Albowiem duch miłości nie tylko nie zabrania, ale nakazuje przeprowadzać akcję
społeczną i charytatywną w sposób troskliwy i uporządkowany. Z tego względu
jest rzeczą konieczną, by przy pomocy odpowiedniego szkolenia przygotowywać
tych, którzy chcą się poświęcić posługiwaniu narodom będącym na drodze rozwoju.
KDK 89. (Twórcza obecność Kościoła we wspólnocie międzynarodowej).
Kościół na mocy swojej boskiej misji, głosząc wszystkim ludziom Ewangelię i
rozdając skarby łaski, przyczynia się na całym świecie do utrwalenia pokoju i
położenia mocnego fundamentu pod braterskie zespolenie ludzi przez to, że uczy
poznawać prawo Boże i naturalne. Przeto Kościół koniecznie musi być obecny we
wspólnocie narodów, aby pielęgnować i rozbudzać współpracę między ludźmi. Czyni
to zarówno przez swoje instytucje publiczne, jak i przez pełne i szczere
zespolenie wysiłków wszystkich chrześcijan, czerpiących swe natchnienie z
samego tylko pragnienia służenia ludzkości.
Skuteczniej da się to osiągnąć, jeśli sami wierni, świadomi swej
odpowiedzialności ludzkiej i chrześcijańskiej, będą się starali rozbudzać w
swoim własnym otoczeniu wolę ochotnej współpracy ze wspólnotą międzynarodową.
Szczególnie wiele troski w tej sprawie należy poświęcić należytemu urobieniu
młodzieży zarówno przez wychowanie religijne, jak i obywatelskie.
KDK 90. (Udział chrześcijan w instytucjach międzynarodowych).
Niewątpliwie znakomitą formą międzynarodowej aktywności chrześcijan jest
działanie zespołowe, jakie oni, czy to indywidualnie, czy też zbiorowo,
rozwijają w instytucjach już powstałych bądź mających dopiero powstać dla
rozwoju współpracy między narodami. W budowaniu wspólnoty narodów w pokoju i
braterstwie na różne sposoby pomagać mogą ponadto różne międzynarodowe
stowarzyszenia katolickie, które należy wzmacniać zarówno przez zwiększenie
liczby należycie przygotowanych pracowników, jak i środków materialnych, które
są im potrzebne, a także przez należytą koordynację ich sił. W naszych bowiem
czasach zarówno skuteczność działania, jak i konieczność dialogu domaga się zbiorowej
inicjatywy. Stowarzyszenia takie przyczyniają się nadto niemało do wyrabiania
uniwersalizmu w sposobie myślenia – dla katolików z pewnością odpowiedniego – i
do wyrobienia ducha prawdziwie powszechnej solidarności i odpowiedzialności.
Jest wreszcie rzeczą pożądaną, aby katolicy celem należytego wypełnienia
swych zadań we wspólnocie międzynarodowej, dążyli do czynnej i pozytywnej
współpracy bądź z braćmi odłączonymi, którzy wyznają razem z nimi zasadę
miłości ewangelicznej, bądź też z wszystkimi ludźmi szczerze pragnącymi pokoju.
Mając na względzie ogrom utrapień, które dziś jeszcze dręczą większą
część rodu ludzkiego, i chcąc wspierać wszędzie sprawiedliwość, a zarazem
miłość Chrystusową względem ubogich, Sobór uważa za rzecz bardzo wskazaną
utworzenie jakiejś organizacji w Kościele powszechnym, której zadaniem byłoby
pobudzać społeczność katolicką do popierania rozwoju krajów cierpiących
niedostatek oraz sprawiedliwości społecznej między narodami.
KDK 91. (Zadania poszczególnych wiernych i Kościołów partykularnych).
To, co przedkłada Sobór święty ze skarbnicy nauki Kościoła, ma na celu pomóc
wszystkim ludziom naszych czasów, niezależnie od tego, czy wierzą w Boga, czy
tylko niewyraźnie Go uznają, by jaśniej pojmując całe swoje powołanie, lepiej
przystosowali świat do wzniosłej godności człowieka, dążyli do powszechnego i
głębiej ugruntowanego braterstwa, a powodowani miłością, odpowiedzieli
wielkodusznym i zespołowym wysiłkiem wymaganiom naszej epoki.
Jest oczywiste, że wobec niezmierzonej różnorodności panującego w
świecie układu stosunku i form kulturalnych, wykład ten w bardzo wielu punktach
celowo ma charakter tylko ogólny: co więcej, jakkolwiek podaje naukę już w
Kościele przyjętą, wymaga jeszcze rozwinięcia i poszerzenia, ponieważ nierzadko
chodzi o zagadnienia polegające ustawicznej ewolucji. Ufamy, że wiele spraw,
które przedłożyliśmy w oparciu o słowo Boże i ducha Ewangelii, może przynieść
wszystkim ludziom dużą pomoc, zwłaszcza gdy wierni pod kierunkiem swoich pasterzy
przystosują je do poszczególnych narodów i mentalności oraz wprowadzą w życie.
KDK 92. (Dialog pomiędzy wszystkimi ludźmi). Kościół na mocy swego
posłannictwa, nakazującego mu oświecać orędziem ewangelicznym cały świat i
zespolić wszystkich ludzi jakiegokolwiek narodu, plemienia czy kultury w
jedność Ducha, staje się znakiem owego braterstwa, które pozwala na szczery
dialog i taki dialog utrwala.
To zaś wymaga, byśmy przede wszystkim w samym Kościele dbali o wzajemny
szacunek, poważanie i zgodę, dopuszczając każdą uzasadnioną różnicę, by tym
owocniejsza była wymiana poglądów między wszystkimi, którzy tworzą jeden Lud
Boży, zarówno pasterze, jak i ogół wiernych. Silniejsze jest bowiem to, co
wiernych łączy, niż to, co dzieli: niech w rzeczach koniecznych będzie jedność,
w wątpliwych wolność, a we wszystkich miłość.
Myśl nasza ogarnia również braci jeszcze nie żyjących z nami w pełnym
zespoleniu oraz ich wspólnoty, z którymi łączymy się wyznawaniem Ojca i Syna, i
Ducha Świętego i węzłem miłości, pamiętając, że dziś także wielu niewierzących
w Chrystusa oczekuje i pragnie zjednoczenia chrześcijan. Im bardziej bowiem
postąpi to zjednoczenie pod działaniem potężnej mocy Ducha Świętego w prawdzie
i miłości, tym bardziej będzie oznaczało ono dla całego świata zapowiedź
jedności i pokoju. Dlatego wspólnymi siłami i sposobami najodpowiedniejszymi do
skutecznego osiągnięcia dzisiaj tego wspaniałego celu starajmy się –
kształtując stale coraz dokładniej życie na Ewangelii – współpracować po
bratersku w służbie rodziny ludzkiej, która w Chrystusie Jezusie jest wezwana
do rodziny dzieci Bożych.
Zwracamy również nasze myśli ku wszystkim, którzy uznają Boga i
przechowują w swych tradycjach cenne elementy religijne i ludzkie, ponieważ
pragniemy, by otwarta wymiana poglądów skłoniła wszystkich nas do przyjęcia i
ochoczego wykonania natchnień Ducha Świętego.
Powodowani pragnieniem takiego dialogu, ożywionego jedynie umiłowaniem
prawdy, z zachowaniem oczywiście stosownej roztropności, nie wykluczamy z niego
nikogo, ani tych, którzy rozwijając wspaniałe przymioty umysłu ludzkiego, nie
uznają jeszcze jego Twórcy, ani tych, którzy przeciwstawiają się Kościołowi i
prześladują go w różny sposób. Ponieważ Bóg Ojciec jest początkiem i celem
wszystkich ludzi, wszyscy jesteśmy powołani, aby być braćmi. I dlatego na
podstawie tego samego powołania ludzkiego i Bożego możemy i powinniśmy bez
gwałtu, bez podstępu, w prawdziwym pokoju współpracować ze sobą nad budową
świata.
KDK 93. (Budowa świata i doprowadzenie go do celu). Chrześcijanie pomni
na słowa Pańskie: „Po tym poznają wszyscy, żeście uczniami moimi, jeśli miłość
mieć będziecie jeden ku drugiemu” (J 13,35), nie mogą niczego goręcej pragnąć,
niż żeby ludziom dzisiejszego świata służyć coraz wielkoduszniej i skuteczniej.
Przeto trzymając się wiernie Ewangelii i czerpiąc z niej siły, w łączności z
tymi wszystkimi, którzy miłują i szerzą sprawiedliwość, podjęli się oni
spełnienia ogromnego działa na ziemi, z czego będą musieli zdać rachunek przed
Tym, który będzie sądził wszystkich w dniu ostatecznym. Nie wszyscy, którzy
mówią: „Panie, Panie” wejdą do Królestwa niebieskiego, ale ci, co czynią wolę
Ojca i mocno przykładają rękę do dzieła. Ojciec zaś chce, byśmy we wszystkich
ludziach upatrywali Chrystusa brata i skutecznie ich miłowali zarówno słowem,
jak i czynem, a w ten sposób dając świadectwo prawdzie przekazywali innym
tajemnicę miłości Ojca niebieskiego. Dzięki temu obudzi się u ludzi na całym
świecie żywa nadzieja, która jest darem Ducha Świętego, że wreszcie kiedyś w
pokoju i najwyższym szczęściu doznają przyjęcia w ojczyźnie, jaśniejącej chwałą
Pana.
„A Temu, który mocen jest uczynić daleko więcej niż to, o co prosimy
albo pojmujemy, wedle działającej w nas mocy, Jemu niech będzie chwała w
Kościele i w Chrystusie Jezusie na wszystkie czasy i na wieki wieków. Amen” (Ef
3,20-21).
Wersja 3.0 oddana 15 listopada 2007 roku