Strona Główna 

Święty MaksymilianŚwięty Maksymilian Maria Kolbe

Kanonizacja św. Maksymiliana Marii Kolbego


Dekret Papieski
Homilia Ojca Świętego Jana Pawła II

DEKRET PAPIESKI

którym Błogosławionemu Maksymilianowi Marii Kolbemu kapłanowi profesowi Zakonu
Braci Mniejszych Konwentualnych przyznaje się cześć Świętych

BISKUP JAN PAWEŁ II
Sługa sług Bożych
na wieczną rzeczy pamiątkę

Ojciec, który jest w niebie, będąc źródłem niewyczerpanej miłości, "tak...umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne" (J 3, 16), dlatego i Syn Jednorodzony, który przyszedł na świat, tak samo "umiłował nas i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na wdzięczną wonność Bogu" (Ef 5, 2), pouczając nas, że "nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (J 15, 13).

Święci Męczennicy, uczestniczący w szczególny sposób w tej Boskiej miłości, odpowiadali bezgraniczną miłością Boga, składając Mu w ofierze swoje życie aż do przelania krwi, aby zaświadczyć wobec prześladowców i świata o swoim zjednoczeniu z Chrystusem, a także o swej chrześcijańskiej wierze i cnotach. Taką nieustraszoną miłością do Pana Jezusa i do braci oraz charyzmatem szczególnej pobożności do Niepokalanej Bożej Rodzicielki Duch Święty przepoił serce Maksymiliana Marii Kolbego, który jest chwałą i światłem Polski, swojej ojczyzny, Zakonu Serafickiego Braci Mniejszych Konwentualnych, którego Regułę ślubował, oraz Kościoła, z którego tajemnicą i misją ściśle się zespolił.

Gdy zbliżał się dzień, w którym miano mu przyznać cześć Błogosławionych, My, pełniąc wówczas powinność Arcybiskupa Krakowskiego, poświadczyliśmy na Synodzie Biskupów w roku 1971, w którym braliśmy udział, że w życiu tego Sługi Bożego wybijało się najwyższe poświęcenie, a śmierć jego była całkowitym oddaniem siebie według przykładu Chrystusa Odkupiciela. Skoro zaś nasz śp. Poprzednik Papież Paweł VI włączył go w dniu 17 października 1971 roku w poczet Błogosławionych, My w czasie uroczystości, jakie odbywały się dla uczczenia nowego Błogosławionego w kościele franciszkańskim w Niepokalanowie, z radością potwierdziliśmy, że jego ofiara jest najchwalebniejszym zwycięstwem, jakie Chrystus odniósł nad nienawiścią, zaiste wielkim zwycięstwem, które ludzie na całym świecie podziwiają a Kościół chętnie publicznie ogłasza.

Gdy zaś z Opatrzności Bożej została nam powierzona najwyższa posługa Arcykapłana, postawionego nad całym Kościołem, zatroszczyliśmy się ponadto, już to wtedy, gdy mieliśmy odwiedzić Polskę w roku 1979, już to przy innych nadarzających się okazjach, aby wysławiać Błogosławionego Maksymiliana Marię Kolbego jako znak nadziei, dany przez Boga naszej epoce, i patrona obecnych czasów. Dzisiaj wreszcie przyznaliśmy temuż Błogosławionemu najwyższe zaszczyty, ozdabiając go chwałą i tytułem Świętego, w przekonaniu, że ludzie także w przyszłych wiekach będą mogli odkrywać w tej godności, jaką otrzymał na ziemi, doskonałe świadectwo wiary, które dał swemu pokoleniu.
Powrót do początku strony
Maksymilian Maria urodził się 8 stycznia 1894 roku w mieście Zduńska Wola położonym w Diecezji Włocławskiej w środkowej Polsce i tego samego dnia został ochrzczony otrzymując imię Rajmund. Z zacisza domowego, w którym został wychowany po chrześcijańsku, udał się w roku 1907 do lwowskiego seminarium Braci Mniejszych Konwentualnych, gdzie ukończywszy szkołę średnią zrozumiał jaśniej znaki Bożego powołania do życia zakonnego i kapłańskiego. Tam po odbyciu nowicjatu w dniu 5 września 1911 roku związał się z Bogiem przez śluby sympliczne przyjąwszy imię Maksymilian.

Celem dopełnienia formacji zakonnej i kapłańskiej został wysłany do Rzymu, gdzie przebywał od roku 1912 do 1919 w Międzynarodowym Kolegium swego Zakonu. Uczęszczał tam na wykłady filozofii i teologii uzyskując w obu tych dyscyplinach stopień doktora. Jednocześnie ze szczególną pilnością starał się utwierdzić dogłębnie w cnotach chrześcijańskich i zakonnych, dzięki którym zajaśniał jako prawdziwy syn św. Franciszka z Asyżu i wzorowy kapłan. W dniu 1 listopada 1914 roku złożył śluby solemne, dołączając do imienia Maksymilian imię Maria, a 28 kwietnia 1918 roku otrzymał w Rzymie święcenia kapłańskie.

W tymże czasie Maksymilian Maria, wykształciwszy się doskonale pod względem naukowym i duchowym, coraz głębiej przenikał i doświadczalnie poznawał tajemnicę Chrystusa, z której czerpał moc dla całego swojego życia zakonnego i kapłańskiego, Nauczył się kontemplować bogactwa łaski, "którą (Bóg) szczodrze na nas wylał w postaci wszelkiej mądrości i zrozumienia, przez to, że nam oznajmił tajemnicę swej woli według swego postanowienia, które przedtem w Nim powziął dla dokonania pełni czasów, aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako Głowie, to, co na ziemi" (Ef 1, 8 - 10). Obdarzony intuicją teologiczną, tę właśnie tajemnicę używając trafnych sformułowań dość często wykładał w swoich pismach, w których potwierdzał centralne miejsce Chrystusa w historii ludzkości oraz obecność Błogosławionej Maryi Dziewicy, w najwyższym stopniu uczestniczącej w łasce i jak najściślej współpracującej w odkupieńczym działaniu Słowa Wcielonego.

Prócz tego nauczył się włączać samego siebie z poczuciem odpowiedzialności w życie Kościoła, pragnąc gorąco współuczestniczyć w jego misji, aby, jak zwykł mówić, "wszystko odnowić w Chrystusie przez Maryję Niepokalaną". Pierwszym owocem tej żarliwości była założona w 1917 roku "Milicja Maryi Niepokalanej" pobożne stowarzyszenie wiernych, którzy zobowiązywali się prowadzić życie chrześcijańskie w łączności z Dziewicą Niepokalaną, Jej poświęcając się całkowicie i z Nią współpracując w zbawczym posłannictwie Kościoła.

W roku 1919 Maksymilian Maria powrócił do Polski i z godnym podziwu żarem ducha pełnił posługę kapłańską, a jednocześnie realizował swój program apostolski, rozpowszechniając zwłaszcza Milicję Maryi Niepokalanej. W tym celu szeroko posłużył się prasą, pragnąc przez nią "wnieść Niepokalaną do domów, ażeby dusze garnęły się do Maryi i tak osiągnęły łaskę nawrócenia i uświęcenia".
Powrót do początku strony
Aby rozwinąć to dzieło apostolskie, któremu Bóg jawnie błogosławił i które było prowadzone stale w posłuszeństwie wobec przełożonych Zakonu, Maksymilian Maria założył w roku 1927 nowy rodzaj klasztoru pod nazwą "Niepokalanów" ( to znaczy Miasto Niepokalanej ), gdzie świecił przykładem i był animatorem życia zakonnego i gorliwości apostolskiej. Tak stał się twórcą nowej wspólnoty franciszkańskiej, która nieustannie zwiększając ilość swoich członków wytrwale poświęcała się apostolstwu. Jej szczególne zadanie wyraził w dewizie: "Przez Maryję Niepokalaną do Najświętszego Serca Jezusa".

Sługa Boży, marząc o wzniosłej pracy misyjnej, do której go pobudzały żarliwa miłość do Maryi Niepokalanej i pragnienie, "aby wszystkie dusze Jej się poświęciły", w roku 1930 udał się na Daleki Wschód i osiedlił się w Nagasaki w Japonii, gdzie poświęcił się temu samemu co w Polsce dziełu. Tam to w roku 1931 zbudował klasztor pod nazwą Mugenzai no Sono ( to znaczy Ogród Niepokalanej ), w którym pod jego kierownictwem rozkwitło życie podobne do tego, jakie tętniło w Niepokalanowie, zwłaszcza dzięki wydawaniu popularnego pisma maryjnego, które przy pochlebnej opinii biskupa diecezjalnego zapalało dusze i cieszyło się uznaniem wielu.

W 1936 roku Maksymilian Maria wrócił do ojczyzny, aby znów kierować działalnością "Miasta Niepokalanej", czyli Niepokalanowa. Posłuszny tu był wezwaniu przełożonych i głosowi Boga, który w ukrytym planie swojej dobroci miał mu powierzyć zadanie, aby poświęceniem życia dał świadectwo miłości do Chrystusa i braci w tragicznym okresie historii Polski i świata rozdartego gwałtowną nienawiścią i bratobójczym mordem. W ostatnich latach Boży mąż troszczył się pilnie, aby kształtować dusze współbraci i kandydatów do stanu zakonnego i aby rozwijać pod względem technicznym i kulturalnym działalność apostolską tegoż ośrodka maryjnego, między innymi organizując i harmonizując należycie działalność "Milicji Niepokalanej", rozpowszechnionej już w wielu regionach świata. Jednocześnie coraz bardziej rosło uznanie dla świętego życia, jakie prowadził, gdyż widoczne były jego cnoty zakonne i kapłańskie.

Niestety, we wrześniu 1939 roku, Polska znalazła się wśród okrutnej wojny, rozpętanej przez obłąkańczą, wrogą człowiekowi i chrześcijaństwu, ideologię. Doszło do tego, że kraj znalazł się pod okupacją, wiara chrześcijańska doznawała prześladowań, a godność ludzka i wolność były gwałcone. Również ośrodek maryjny Niepokalanów z powodu znanych dzieł, jakimi umacniał wiarę, doznał napaści - dnia 19 września Maksymilian Maria wraz z pozostałymi współbraćmi został wywieziony do obozu w Amtitz, gdzie ich uwięziono. Przebywał tam trzy miesiące, jako jeniec dając świadectwo chrześcijańskie.

Uzyskawszy czasowo zwolnienie, Sługa Boży wraz z braćmi wrócił do Niepokalanowa, i tu wśród szalejącej wojny , wśród wzmagających się okrucieństw i zagłady, pod wpływem żarliwej miłości, starał się ile sił przyjmować i wspierać uchodźców, rannych, chorych i innych znajdujących się w potrzebie, zarówno chrześcijan, jak i żydów.

Uwięziony ponownie w lutym 1941 roku, został osadzony najpierw w warszawskim więzieniu na Pawiaku, a następnie został wywieziony do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.
Powrót do początku strony
W tym miejscu grozy, gdzie ludzie przechodzili niewysłowione męki, dobry i wierny sługa okazywał w sposób stały i jak najbardziej bezinteresowny miłość Boga i braci: współwięźniom, z którymi dzielił niedolę obozową, dawał pocieszenie wiary i nadziei oraz wzór pocieszenia i miłości, osiągając szczyty cnoty chrześcijańskiej praktykowanej w sposób heroiczny. Mężny w wierze i płonąc miłością, stanął przed prześladowcami i prosił ich, aby mu pozwolono ofiarować w miejsce pewnego skazańca, ojca rodziny który miał być ofiarą okrutnej zemsty. Prośba ta został przyjęta i Maksymiliana Marię zamknięto w celi, gdzie więźniów męczono głodem. Tutaj dalej dawał wspaniałe świadectwo miłości Chrystusowej, która zwycięża nienawiści łączy ze sobą ludzi w braterskim przymierzu i przez dwa tygodnie umacniał w wierze i miłości razem z nim skazanych braci, potwierdzając wciąż na nowo ofiarę z życia uczynioną Bogu. Po otrzymaniu zastrzyku fenolu, zmarł w dniu 14 sierpnia 1941 roku, w wigilię święta Wniebowstąpienia Najświętszej Maryi Panny.

W tymże miejscu i tak poniesioną w sposób heroiczny śmiercią, zostały potwierdzone wybitne cnoty, które Maksymilian Maria wytrwale pielęgnował za życia, zwłaszcza te, w których zaistniały szczególne cechy orędzia, jakie on sam daje ludzkości. Doskonała miłość, przez którą poświęcił się cały Panu i jego służbie do końca dochowując wierności swojemu powołaniu i gorejąc apostolskim zapałem, jak też jego ofiara z życia stanowią godny podziwu znak zwycięstwa wiary i miłości Chrystusa pokonującego zło istniejące w świecie i zdają się potwierdzać słowa, jakie napisał: "Cały świat połączony płomieniem miłości z Najświętszym Sercem Jezusa".
Powrót do początku strony
Pobożność i intuicja wiary, z jakimi kontemplował w tajemnicy Chrystusa tajemnicę Niepokalanego Poczęcia Maryi i żywił do Niej miłość, oddając się zupełnie w Jej niewolę, także po jego śmierci rozjaśniają wobec wszystkich ludzi szczególne zadania powierzone Matce Chrystusa i Matce Kościoła w dziele Odkupienia.

Wielkoduszna miłość do wszystkich ludzi, jaką Maksymilian Maria praktykował w życiu i przy śmierci zgodnie ze swoim prawdziwie ewangelicznym postanowieniem: "Daj siebie samego innym", zawsze będzie nauką dla rodziny ludzkiej , że nienawiść rujnuje, a tylko miłość jest siłą, która rodzi dobro i zbawienie.

Sława świętości życia i śmierci przyjętej dobrowolnie, którą zajaśniał Maksymilian Maria Kolbe, szybko obiegła Polskę i świat, tak że wkrótce uznano za stosowne zbadać tę sprawę, aby móc Mu przyznać chwałę należną Błogosławionym Niebianom. Przeto zostały wdrożone przez władze zwyczajną tzw. procesy informacyjne w sprawie sławy świętości Sługi Bożego. Skoro też załatwiono inne sprawy przepisane prawem kanonicznym, zostały przeprowadzone procesy apostolskie, dotyczące cnót teologicznych i głównych oraz związanych z nimi innych cnót moralnych, a Papież Paweł VI, nasz Poprzednik, dekretem z dnia 30 stycznia 1969 roku ogłosił, iż Sługa Boży praktykował te cnoty w stopniu heroicznym.

Następnie na zebraniach przygotowawczych i na Kongregacji Generalnej zbadano sprawę dwóch cudów, które dokonały się, jak podawano, za Jego wstawiennictwem. Gdy ukończono to badanie, wspomniany Papież Paweł VI w dniu 14 czerwca 1971 roku ogłosił "Wiadomo o dwóch cudach zdziałanych przez Boga za wstawiennictwem Sługi Bożego Maksymiliana Kolbego, mianowicie: natychmiastowe, zupełne i trwałe uzdrowienie Angeliny Testoni z zapalenia jelita krętego i z chronicznego zapalenia otrzewnej powiązanych z syndromem gruźlicy płuc ; i drugi: natychmiastowe, zupełne i trwałe uzdrowienie Pana Franciszka Luciano Raniera z ciężkiego stanu zatrucia i zakażenia, jaki nastąpił po amputacji prawej kończyny dolnej...".

Po dokonaniu wszystkiego, czego wymagało prawo, ten sam Papież w dniu 17 października 1971 roku w Patriarchalnej Bazylice Watykańskiej w czasie uroczystej Mszy św. włączył czcigodnego Maksymiliana Marię Kolbego w poczet Błogosławionych.

Odtąd kult Błogosławionego Maksymiliana Marii jeszcze szybciej się rozprzestrzeniał, a sprzyjały mu: ufność pokładana w jego wstawiennictwo, pragnienie i postanowienie wielu wiernych, aby naśladować jego przykład oraz powszechny podziw dla jego chwalebnej śmierci, którą słusznie uznawano za śmierć męczennika dającego świadectwo Chrystusowi. Jednocześnie informowano nas o licznych życzeniach i pokornych prośbach, jakie nadchodziły od wiernych i instytucji kościelnych, abyśmy Błogosławionego Maksymiliana Marię ogłosili Świętym. W tej sprawie szczególne znaczenie trzeba było przyznać petycjom Ludu Bożego, zwłaszcza Naszych Braci w Episkopacie, zarówno z Polski jak i z Niemiec, byśmy zaliczyli Maksymiliana Marię Kolbego do świętych dodając mu tytuł Męczennika.
Powrót do początku strony
Dlatego rozważywszy przed Bogiem tego rodzaju życzenia i prośby, a także sprawozdania Świętych Dykasterii Kurii Rzymskiej, do których sprawa należała, w dniu 19 stycznia 1982 roku dostaliśmy dyspensę "od przepisu kanonu 2138 § 1, Kodeksu Prawa Kanonicznego", dołączając te słowa: tak że można przystąpić bez cudów do kanonizacji Błogosławionego Marii Kolbego, kapłana, profesa Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych, przy jakiejkolwiek sposobności , a na Świętym Konsystorzu, który odbył się w dniu 24 maja tegoż roku, postanowiliśmy wpisać Błogosławionego Maksymiliana Marię w dniu 10 października wspomnianego roku w poczet Świętych Niebian.

W tym to szczęśliwym dniu z największą radością naszego serca i całego Ludu Bożego, na placu przed Bazyliką Piotrową - na który przybyli, wiedzeni pobożnością, pielgrzymi ze wszystkich stron świata, zwłaszcza z Polski, Niemiec, Japonii i Ameryki Północnej, a również liczni kardynałowie Świętego Kościoła Rzymskiego, Arcybiskupi, Biskupi i Prałaci Kurii Rzymskiej - przychyliliśmy się do petycji Czcigodnego Brata Naszego Piotra Kardynała Palazziniego, Prefekta Świętej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, który prosił Nas, abyśmy Błogosławionemu Maksymilianowi Marii Kolbemu przyznali cześć Świętych Niebian. Przeto po wezwaniu pomocy wszystkich Świętych i modlitwie do Ducha Świętego, mocą Najwyższego Urzędu, który sprawujemy jako Nauczyciel Kościoła Powszechnego i Zastępca Chrystusa na ziemi, oświadczyliśmy i postanowiliśmy co następuje:

"Na cześć Świętej i Nierozdzielnej Trójcy, dla chwały wiary katolickiej i wzrostu życia chrześcijańskiego, powagą Pana naszego Jezusa Chrystusa, błogosławionych apostołów Piotra i Pawła oraz Naszą, po uprzednim dojrzałym rozważeniu i wielokrotnemu wzywaniu Bożej pomocy, i za radą wielu Naszych Braci, uznajemy i ogłaszamy, że Błogosławiony Maksymilian Maria Kolbe jest Świętym, oraz wpisujemy go do Katalogu Świętych, postanawiając, że ma być czczony pobożnie w całym Kościele wśród Świętych Męczenników. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego".

Po tym wszystkim postanowiliśmy, aby sporządzono i rozesłano ten Dekret. Po złożeniu zaś razem z obecnymi podzięki Bogu wygłosiliśmy przemówienie o nowym Świętym oraz o jego wstawiennictwo niebieskie, a potem odprawiliśmy w czcigodnym obrządku Najświętszą Ofiarę również na jego cześć. Dlatego wykonawszy jak najstaranniej wszystko, co należało zbadać i rozważyć, wspomniane wyżej sprawy objawiamy teraz całemu Kościołowi i polecamy, aby egzemplarzom i fragmentom tego Dekretu, także wydanym drukiem, po podpisaniu ich i opieczętowaniu przez jakiegoś notariusza, dawano taką samą wiarygodność, jaka przysługuje temu oryginałowi, ilekroć kiedyś będą przedstawiane.

Dano w Rzymie, u Świętego Piotra, w dniu 10 października Roku Pańskiego tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego drugiego, w czwartym roku Naszego Pontyfikatu.

Ja Jan Paweł
Biskup Kościoła Katolickiego

Józef Del Ton, protonotariusz apostolski

W miejsce pieczęci
W Sekretariacie Stanu tab., n. 112622Powrót do początku strony

* * *

Homilia Ojca Świętego Jana Pawła II

Męczennik Miłości

1. "Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (J 15, 13).

Od dzisiaj Kościół pragnie nazywać "świętym" człowieka, któremu dane było w sposób szczególnie dosłowny wypełnić powyższe słowa Odkupiciela.

Oto bowiem pod koniec lipca 1941 r., kiedy na rozkaz obozowego dowódcy ustawiali się w jednym szeregu więźniowie przeznaczeni na śmierć głodową - ten człowiek: Maksymilian M. Kolbe wystąpił dobrowolnie, wyrażając gotowość pójścia na śmierć w zastępstwie jednego z nich. Gotowość ta została przyjęta - i O. Maksymilian po upływie przeszło dwóch tygodni mąk głodowych - został ostatecznie pozbawiony życia śmiercionośnym zastrzykiem w dniu 14 sierpnia 1941 r.
Powrót do początku strony
Działo się to wszystko w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu (Auschwitz), gdzie zamordowano w ciągu ostatniej wojny około czterech milionów ludzi, wśród nich również Sługę Bożą Edytę Stein (Karmelitankę, Siostrę Teresę Benedyktę od Krzyża), której proces beatyfikacyjny toczy się w kompetentnej Kongregacji. Nieposłuszeństwo wobec Boga, Stwórcy życia, który powiedział: "Nie zabijaj", spowodowało na tym miejscu potworną hekatombę śmierci tylu niewinnych. Równocześnie więc nasza epoka została naznaczona straszliwym piętnem zagłady człowieka niewinnego.

2. Ojciec Maksymilian Kolbe, więzień obozowy, upomniał się w obozie śmierci o prawo do życia niewinnego człowieka - jednego z milionów. Ten człowiek (Franciszek Gajowniczek) żyje po dzień dzisiejszy, i jest wśród nas obecny. Ojciec Kolbe upomniał się o prawo do życia, wyrażając gotowość pójścia na śmierć w jego zastępstwie, ponieważ tamten był ojcem rodziny i jego życie potrzebne było najbliższym. Ojciec Maksymilian Maria Kolbe potwierdził w ten sposób prawo Stwórcy do życia niewinnego człowieka, dał świadectwo Chrystusowi i miłości. Pisze bowiem apostoł Jan: "Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci" (l J 3.16).

Oddając życie swoje za brata. Ojciec Maksymilian, którego Kościół już od roku 1971 czci jako błogosławionego, w sposób szczególny upodobnił się do Chrystusa.

3. My przeto, którzy dzisiaj w niedzielę 10 października, zgromadziliśmy się przed Bazyliką św. Piotra w Rzymie, pragniemy wyrazić szczególną - w oczach Bożych - cenę męczeńskiej śmierci Ojca Maksymiliana Kolbego:

"Cenna jest w oczach Pańskich śmierć Jego świętych" (por. Ps 116(115),! 5) - tak powtarzamy w psalmie responsoryjnym. Zaprawdę, jest cenna i bezcenna! Przez śmierć, jaką poniósł na krzyżu Chrystus, dokonało się odkupienie świata, gdyż śmierć ta ma cenę najwyższej miłości. Przez śmierć, jaką poniósł Ojciec Maksymilian, przejrzysty znak tej miłości odnowił się w naszym stuleciu, tak bardzo i tak wielorako zagrożonym grzechem i śmiercią.

Oto w czasie tej uroczystej liturgii kanonizacyjnej zdaje się stawać pośród nas ów "męczennik miłości" z Oświęcimia (jak go nazwał Paweł VI) i mówić:

"O Panie, jam Twój sługa, jam Twój sługa, syn Twojej służebnicy: Ty rozerwałeś moje kajdany? (Ps 116(115),16).

I jak gdyby, zbierając w jedno ofiarę całego swego życia. On - Kapłan i syn duchowy św. Franciszka, zdaje się mówić:

"Cóż oddam Panu za wszystko, co mi wyświadczył? podniosę kielich zbawienia i wezwę imienia Pana" (12-13).

Są to słowa wdzięczności. Śmierć poniesiona z miłości za brata jest heroicznym czynem człowieka, poprzez który wraz z nowym Świętym uwielbiamy Boga. Od Niego bowiem pochodzi Łaska tego heroizmu. Tego męczeństwa.
Powrót do początku strony
4. Uwielbiamy więc dzisiaj wielkie dzieło Boże w człowieku. Wobec nas wszystkich, tu zgromadzonych, Ojciec Maksymilian Kolbe podnosi swój "kielich zbawienia", w którym zawiera się ofiara całego jego życia, przypieczętowanego męczeńską śmiercią "za brata".

Do tej ostatecznej ofiary gotował się Maksymilian, idąc za Chrystusem od najmłodszych lat swego życia w Polsce. Z tych to lat pochodzi przedziwny znak dwóch koron: białej i czerwonej, spośród których nasz Święty nie wybiera jednej, ale przyjmuje obie. Od młodych bowiem lat przenikała go wielka miłość ku Chrystusowi i pragnienie męczeństwa.

Ta miłość i to pragnienie towarzyszyło mu na drodze powołania franciszkańskiego i kapłańskiego, do którego przygotowywał się zarówno w Polsce, jak i w Rzymie. Ta miłość i to pragnienie szły z nim poprzez wszystkie miejsca kapłańskiej i franciszkańskiej posługi w Polsce, a także posługi misjonarskiej w Japonii.

5. Natchnieniem całego życia była mu Niepokalana, której zawierzał swoją miłość do Chrystusa i swoje pragnienie męczeństwa. W tajemnicy Niepokalanego Poczęcia odsłaniał się przed oczyma jego duszy ów przewspaniały nadprzyrodzony świat Łaski Bożej ofiarowanej człowiekowi. Wiara i uczynki całego życia Ojca Maksymiliana wskazują na to, że swoją współpracę z Bożą Łaską pojmował jako wojowanie ("militia") pod znakiem Niepokalanego Poczęcia. Rys Maryjny jest w życiu i świętości Ojca Kolbego szczególnie wyrazisty. Tym znamieniem naznaczył też całe swoje apostolstwo, zarówno w Ojczyźnie, jak na misjach. Zarówno w Polsce, jak i w Japonii ośrodkiem tego apostolstwa były specjalne "miasta Niepokalanej" (polski "Niepokalanów", japońskie "Mugenzai no Sono").

6. Co się stało w bunkrze głodowym obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu (Auschwitz) w dniu 14 sierpnia 1941 r.?

Odpowiada na to dzisiejsza liturgia: oto "Bóg doświadczył Maksymiliana Marię" i znalazł go godnym siebie. Doświadczył go, jak złoto w tyglu i przyjął jako całopalną ofiarę "(por.Mdr 3, 5-6).

Chociaż "w ludzkim rozumieniu doznał kaźni", to przecież "nadzieja jego pełna jest nieśmiertelności" - albowiem "dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka".

A kiedy po ludzku dosięga ich męka i śmierć, kiedy "zdaje się oczom ludzkim, że pomarli...", gdy "odejście ich od nas uznano za unicestwienie", ... "oni trwają w pokoju" (por. ww. 2-3}: oni doznają Życia i Chwały "w ręku Boga" (por. Mdr 3, 1-4).

To życie jest owocem śmierci na podobieństwo śmierci Chrystusa. Chwała jest uczestnictwem w Jego zmartwychwstaniu.

Co więc stało się w bunkrze głodowym dnia 14 sierpnia 1941?

Wypełniły się słowa powiedziane przez Chrystusa do apostołów, aby "szli i owoc przynosili i by owoc ich trwał" (por. J 15,16).

W przedziwny sposób trwa w Kościele i świecie owoc heroicznej śmierci Maksymiliana Kolbego.

7. Na to, co się stało w obozie Oświęcim (Auschwitz) patrzyli ludzie. I chociaż oczom ich musiało się zdawać, że "pomarł" towarzysz ich kaźni, chociaż po ludzku "odejście jego" mogli uważać za "unicestwienie" - to przecież w ich świadomości nie była to tylko "śmierć".

Maksymilian nie "umarł" - ale "oddał życie... za brata". Powrót do początku strony

Była w tej straszliwej po ludzku śmierci cała ostateczna wielkość ludzkiego czynu i ludzkiego wyboru; sam się dał na śmierć z miłości.

I było w tej jego ludzkiej śmierci przejrzyste świadectwo dane Chrystusowi: świadectwo dane w Chrystusie godności człowieka, świętości jego życia i zbawczej mocy śmierci, w której objawia się potęga miłości.

Właśnie dlatego śmierć Maksymiliana Kolbego stała się znakiem zwycięstwa. Było to zwycięstwo odniesione nad całym systemem pogardy i nienawiści człowieka i tego, co Boskie w człowieku - zwycięstwo podobne do tego, takie odniósł na Kalwarii Pan nasz Jezus Chrystus:

"Jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję..." ( J, 17,14).

8. Kościół przyjmuje ów znak zwycięstwa odniesionego mocami Chrystusowego Odkupienia z czcią i wdzięcznością. Stara się odczytać jego wymowę z całą pokorą i miłością.

Jak zawsze, przy osądzaniu świętości swoich synów i córek, tak i w tym wypadku stara się postępować z całą należną precyzją i odpowiedzialnością, wnikając we wszystkie aspekty życia i śmierci sługi Bożego.

Musi jednakże Kościół uważać równocześnie, aby - odczytując znak świętości dany przez Boga w Jego ziemskim słudze - nie przeoczyć pełnej jego wymowy i ostatecznego znaczenia.

I dlatego też w osądzaniu sprawy bł. Maksymiliana Kolbego, wypadło - już po jego beatyfikacji - wziąć pod uwagę rozliczne głosy Ludu Bożego, a nade wszystko naszych Braci w biskupstwie, zarówno z Polski, jak i z Niemiec, którzy prosili, ażeby Maksymiliana Kolbego ogłosić świętym jako męczennika. Wobec wymowy życia i śmierci Błogosławionego Maksymiliana nie możemy uchybić temu, co zdaje się stanowić główną i zasadniczą treść znaku danego Kościołowi i światu w jego śmierci.

Czyż śmierć ta, podjęta dobrowolnie, z miłości do człowieka, nie stanowi szczególnego spełnienia słów Chrystusa?

Czyż nie czyni ona Maksymiliana szczególnie podobnym do Chrystusa, wzoru wszystkich Męczenników, który oddaje swe życie za braci na krzyżu?

Czyż taka właśnie śmierć nie posiada szczególnej, przejmującej wymowy w naszej epoce?

Czyż nie stanowi ona szczególnie autentycznego świadectwa Kościoła w świecie współczesnym?

9. I dlatego pełnią mojej władzy apostolskiej postanowiłem, że Maksymilian Maria Kolbę, który w wyniku beatyfikacji był czczony jako Wyznawca, winien odtąd doznawać czci również jako Męczennik! "Cenna jest w oczach Pańskich śmierć Jego świętych"! Amen.

10 października 1982, plac Św. Piotra
Źródło



x. Zbigniew Bartosiewicz AD 2010
Proboszcz Parafii Rzymsko Katolickiej
pw. Matki Bożej Bolesnej
w Strudze 
Powrót do początku strony

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus!
Wersja 3.0 oddana 15 listopada 2007 roku