Druga Bitwa pod Strugą
Adolf Bajger
Jest wiosna 1807 roku. Po wkroczeniu na Śląsk oddziałów francuskich ks.
Hieronima Bonapartego (brata Napoleona) i upadku Wrocławia, w zasięgu
blokady znalazły się wszystkie inne Twierdze na Dolnym Śląsku, w tym
Kłodzko i Nysa. Prusacy podjęli szereg prób odblokowania tych twierdz,
licząc na słabość francuskich garnizonów. Po fiasku działalności
oddziałów dywersyjnych rotmistrza Stosela i innych, po nieudanej próbie
sformowania korpusu w rejonie Kłodzka (akcja tą kierował płk Gotzen,
komendant wszystkich twierdz dolnośląskich), opracowano plan głębokiego
manewru, który miał doprowadzić w pierwszym rzędzie do opanowania
Wrocławia a następnie odblokowania pozostałych twierdz.
Dowódcą, a poniekąd organizatorem tej kolumny
odciążającej, mianowano majora Losthina. Jego oddział liczył
początkowo2 tyś. ludzi. Ustalono kierunek marszu: Srebrna Góra -
Kamienna Góra - Świebodzice - Wrocław. a następnie, po zmianie kierunku
na południowo - wschodni - Koźle i wreszcie, po kolejnej zmianie
kierunku - Nysa. Oczywiście powodzenie całego planu zależało od
zachowania tajemnicy marszu, od zaskoczenia Francuzów. Nic takiego
jednak nie nastąpiło. Pod Kątami Wrocławskimi doszło do bitwy z
oddziałem Gen. Lefebvre'a wprawdzie korzystniej dla Prusaków ale
przekreślającej plan zaskoczenia. Losthinowi pozostało wycofać się ta
samą drogą, którą podszedł pod Wrocław.
Tymczasem jednak zaszło coś nieprzewidzianego. Idący w
ślad za Losthinem gen. Lefebvre napotkał w Strzegomiu 400 polskich
ułanów, którzy z Włoch udawali się do Wrocławia. Dowódcą całości był
kpt. Fortunat Skarżyński, dowódcami szwadronów; rtm. Fijałkowski, rtm.
Hupet i rtm.Szulc. Spotkanie to zadecydowało o losach grupy mjr.
Losthina -od zagłady dzieliło go kilkanaście godzin. Ażeby zachować w
tajemnicy cel przemarszu, wśród ludności Strzegomia rozpuszczono wieść,
że zawiadomieni o klęsce Francuzów pod Kątami ułani polscy wycofują się
do Legnicy i w tamtym też kierunku odjechali. Oni zaś tymczasem po
przejechaniu kilkunastu kilometrów skręcili na południe do Świdnicy i
tam zatrzymali się na postój. Gen. Lefebvre przystąpił do opracowania
planu zniszczenia Prusaków w zasadzce. Wybór padł na wieś Strugę,
leżąca na północny wschód od Wałbrzycha.
Struga leży w wąwozie przy drodze prowadzącej z Pełcznicy
do Lubomina i dalej do Kamiennej Góry. Przez wieś płynie rzeczka
Czyżynka. Wieś od północy i południa otaczają wzgórza wysokie na około
450 metrów. Wojska, które znajdą się we wsi będą, ze względu na
ukształtowanie terenu, pozbawione zupełnie możliwości wykonywania
jakichkolwiek manewrów. Natomiast okoliczne wzgórza pokryte lasami,
pozwalają na swobodne działanie.
W Świdnicy, w późnych godzinach popołudniowych zwołano
odprawę dowódców pododdziałów, którzy mieli wyruszyć z gen. Lefebrem
przeciwko mjr. Losthinowi Generałem miotał jeszcze gniew; on, przyszły
dowódca szaserów gwardii, dał się wciągnąć w pułapkę przez nieznanego
bliżej nikomu mjr Losthina!
- Panowie, liczę na was wszystkich - zagaił - a szczególną
rolę przeznaczam polskim ułanom. Znam was, walczyliśmy wspólnie i wiem,
że jak zawsze- zwyciężycie.
Przedstawił swój plan zebranym: od strony Księżna
stanowiska zajmą polscy ułani pod dowództwem rtm. Skarżyńskiego bez
jednego szwadronu, który pod dowództwem rtm. Fijałkowskiego, przejdzie
na wzgórze na północ od Strugi. Ułani bawarscy zajmą stanowiska na
zachodnim skraju wsi i zamkną drogę do Starych Bogaczowic i Lubomina.
Piechota saska zamknie drogę do Lubomina i kierunek na Szczawno Zdrój.
Wieczorem dnia 14 maja 1807r. wyjechali ze Świdnicy ułani
i wyszła piechota, kierując się na Ząbkowice Śląskie, Wrocław. Po kilku
kilometrach kolumny zawracały i zajmowały wyznaczone rejony. W
najgłębszej ciszy zapadali ułani polscy w lasy Książa. Dowódcy
przypomnieli półgłosem o obowiązkach, wskazywali kierunki. Zapadło
milczenie; każdy z ułanów zdawał sobie sprawę, że na nich spoczywa
główny ciężar walki.
Wstał piękny poranek 15 maja 1807 r., najbardziej wprawne
oko nie mogło dostrzec z drogi zamaskowanych na swoich stanowiskach
żołnierzy gen. Lefebre'a. Około godziny 7.00 zauważono, że drogą z
Pełcznicy do Strugi jedzie kilka wozów, zapewne z rannymi, za nimi
przemaszerowali jeńcy w otoczeniu plutonu ułanów pruskich, wozy te dość
szybko przejechały przez wieś.
Idą - rzekł półgłosem dowódca szwadronu. Po lewej i prawej
stronie wsi Strugi pokazały się piesze i konne patrole pruskie,
niektórzy przejechali kilkanaście metrów od ukrytych żołnierzy, udając
się w kierunku Lubomina. Gdy tamci znikli za wzgórzami, do wsi
wkroczyły siły główne mjr. Losthina. Na przedzie grupa ułanów,
piechota, wozy taborowe, działa i znowu kawaleria. Gdy czoło tych sił
wysunęło się poza Strugę, na wzgórzach z kierunku Lubomina pokazały się
patrole i ostrzelały ogniem karabinowym Prusaków.
Kolumna zatrzymała się, żołnierze pierzchli pomiędzy domy,
szukając ukrycia. Do Losthina galopem podjechał oficer i szablą wskazał
w kierunku starych Bogaczowic, skąd zza wzgórza zjeżdżali w kierunku na
wieś ułani bawarscy, w tym samym momencie Losthin zauważył niewielką
grupę kawalerii wyjeżdżającą z lasu koło Księżna. Podjął decyzję
błyskawicznie i, zgodnie z przewidywaniem Lefebvre'a, ruszył w kierunku
Szczawienka, przed frontem polskich ułanów stojących na skraju lasu
koło Księżna pojawił się gen. Lefebre. Z jego twarzy zniknęło
wczorajsze przygnębienie.
- Polacy, wasz kraj i cesarz na was patrzą. - Wyciągnął szablę. - W "nich".
Komendę powtórzył rotmistrz Skarżyński. Jęknęła ziemia pod
kopytami koni. Szwadron Kleista został rozjechany w oka mgnieniu. Z
kolei ułani roznieśli kompanię por. Blachy, resztę odrzucili na drugą
kolumnę. Prusacy w popłochu porzucili armaty których nie zdążyli
odprzodkować, broń, oporządzenie i zaczęli uciekać w kierunku wsi gdzie
wpadli pod szable nadjeżdżających od Pełcznicy ułanów rotmistrza
Fijałkowskiego.
Bitwa przerodziła się szybko w paniczną ucieczkę Prusaków.
Pojedynczy ułani brali do niewoli całe plutony, reszta oszalałych ze
strachu Prusaków, kryjąc się w trawach i zaroślach, uciekła i schroniła
się w okolicznych lasach.
W ten sposób uratowało się około 200 żołnierzy. Cały
tabor, broń, 4 działa, w tym dwa zdobyte pod Kątami - pozostały na polu
bitwy. Do niewoli dostało się piętnastu oficerów i trzystu
pięćdziesięciu podoficerów i szeregowców wraz z dowódcą oddziału mjr.
Losthinem.
O bitwie stoczonej dnia 15 maja 1807 roku pisano dość
dużo. Jedni, jak Żeromski, umieścili pod Strzegomiem, inni - koło
Szczawna, Wałbrzycha, czy Świdnicy. Siły Prusaków podawano na 5 000, 3
000 piechoty, pisano o 12 do 9 armatach, podawano również niedokładne
liczby dotyczące sił Polaków. Nawet ostatnio w pracy zbiorowej, wydanej
przez WIH pt. "Zarys dziejów wojskowości polskiej" (tom III) - bitwę
pod Strugą nazywa się "bitwą pod Szczawnem". Zawsze jednak, we
wszystkich publikacjach francuskich, czy niemieckich, bitwa z dnia 15
maja 1807 roku nosiła nazwę bitwy pod Strugą (Adelsbach) i tak powinna
być nazywana.
Adolf Bajger (Żołnierz Polski nr 28 - 12 lipca 1970)
Dzięki uprzejmości p. Jana Muszalskiego
Parafia otrzymała ten tekst od Pana Jana Muszalskiego - Dziękuję.
Tadeusz
Kalicki - Legiony Polsko Włoskie na Dolnym Śląsku w czasie
kampanii napoleońskiej
Tadeusz
Kalicki - 200 rocznica bitwy na Czerwonych Błoniach pod Strugą
Jan Minkiewicz - UŁANI
NADWIŚLAŃSCY NA ŚLĄSKU
x. Zbigniew Bartosiewicz AD 2012
Proboszcz Parafii Rzymsko Katolickiej
pw. Matki Bożej Bolesnej
w Strudze

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus!